Adres bloga: Szkolny Klub Złoczyńców
Autor: Naczelny Złoczyńca
Oceniająca: Skoiastel
1.
Pierwsze wrażenie:
Witaj,
Złoczyńco! Pewnie zastanawiasz się, dlaczego wybrałam akurat Twojego bloga
spośród tak licznej grupy osób oczekujących na ocenę w wolnej kolejce Shiibuyi.
Otóż odpowiedź jest prosta. Przejrzałam wszystkie te blogi i Twój wpadł mi w
oko na tyle, bym zechciała się na nim dłużej zatrzymać, odkryć, jaki magiczny
urok, poza intrygującą szatą graficzną, ma nam do zaoferowania. Oto jestem.
Adres
jest świetny, nie dość, że po polsku, to jeszcze wpada w ucho, łatwo go
zapamiętać. Pasuje do Twojego pseudonimu. Brzmi, jak rasowy tytuł książki,
którą chciałabym mieć na półce.
Posiadasz
niezbyt zmyślną belkę – tytuł swojego dzieła. Umieść go przynajmniej w
cudzysłowie, chociaż osobiście, będąc na Twoim miejscu, wkleiłabym tam cytat z
własnej pracy. Fragment ciekawej, zagadkowej wypowiedzi jednego z bohaterów,
która zaintryguje gościa, zachęcając go do dalszej podróży po Twoim blogu.
Podczas
pierwszego odwiedzenia ocenionego bloga w oko wpada szablon i, jak głoszą nasze
kryteria, musi on być krótko rozpatrzony w tym punkcie, następnie jego defekty
należy rozpisać w troszkę niżej. A więc… widzę jeden defekt. Przez trzy ramki – połączenie nagłówka z
tekstem i równoległe kolumny po prawej i lewej stronie – czuję się dziwnie
przytłoczona. Te puste miejsce w górnych (lewym i prawym) bokach oraz to, że
czcionka tytułowa nad menu jest tak idealnie wpasowana, od ramki do ramki
sprawiają, że mam ochotę szybko zjechać niżej. Nie podoba mi się to, być może
to przyzwyczajenie do większych nagłówków, nie upchanych w głównej kolumnie. Ta
pustka po lewej i prawej stronie jest irytująca. Może umieść tam dwa obrazki –
mniejsze. Podobne do tego pod menu – w zbliżonym stylu graficznym? To
sprawiłoby, że puste miejsce zniknęłoby, a z nim – uczucie jedynego
dyskomfortu, który odczuwam na Twoim blogu. Wiem, że to wymaga męczeńskiej
pracy z programami graficznymi i ustawieniami blogspotu, ale zapewniam, że nie
jest to niewykonalne, a efekt będzie o niebo lepszy. A jeżeli nie, to może
powiększ nagłówek, daj go wyżej, nad menu?
O
pierwszym wrażeniu napisałam już wszystko, co chodziło mi po głowie. Nie
pozostaje mi nic innego, jak wystawić liczbę punktów za to kryterium.
8/10
2. Grafika:
Wspominałam
o tym wyżej, prawda? Szablon jest świetny, gdyby nie fakt, że dziwnie się
czuję, patrząc na menu. Za to jednak już odjęłam jeden punkcik w pierwszym
wrażeniu, a nie można przecież zabierać punktów dwa razy za to samo. Czcionka
czytelna, o odpowiedniej wielkości. Tła dopasowane, wszystko poukładane
estetycznie, z wyczuciem i w stylu, który, co najważniejsze, pasuje do treści.
Nie można się zgubić, gdyż menu znajduje się nad tekstem. Na dodatek kilka
szkiców bohaterów w odpowiednio do tego stworzonej podstronie – czego chcieć
więcej?
15/15
3. Treść:
Czas
skupić się na najważniejszym punkcie oceny.
Widać,
dla kogo piszesz. Nie dla wszystkich. Nie dla ludzi głupich, po prostu. Bo czy
stereotypowa blondynka siedząca przed monitorem i szukająca ciekawego
opowiadania wybierze Twój blog czy miłosną historię chłopaka, który poznał
miłość swojego serca w liceum? Bez obrazy dla twórców monotonnych, pustych i
trywialnych bzdur, ale taką blondynkę odstraszą pierwsze zdania Twojego
opowiadania. Bo co to jest plejstocen albo akcelerator cząstek? I dobrze, niech
taka ucieka do miłosnych przygód opisywanych przez swoje koleżanki. I tak nie
będzie potrafiła docenić tego, co tworzysz. A tworzysz – przepraszam za
wyrażenie, ale nie mogę się powstrzymać – zajebiście.
Masz styl, piszesz lekko, czyta się to z
uśmiechem na twarzy i lekkim ukłuciem zazdrości.
Kleisz
zdania i widać, że świetnie się przy tym bawisz! To niesamowite i, cieszę się,
że postanowiłam przeczytać i ocenić wszystko od deski do deski – nie tylko 3
wybrane rozdziały. Nie chcę niczego przeoczyć, poza tym rozdziały masz krótkie.
To dobrze, czyta się je sprawnie, szybciutko, nie rozklejasz się w długich,
sienkiewiczowskich opisach otoczenia, bohaterowie nie są przesadnymi gadułami,
tekst trzyma się kupy… i my się tej kupy tekściwa trzymajmy. Warto.
Już tytuł
pierwszej notki, brzmiący Wszystko przez
mamuta, sprawia, że czuję się, jakbym czytała dzieło Mrożka. Jest komizm
sytuacyjny, są paradoksy, jest klimat przepełniony groteską. Nie piszesz
literatury pięknej, literacko poprawnej, ale opowiadanie nie miałoby swojego
uroku bez kolokwializmów, które wkładasz tak umiejętnie, w odpowiednich
sytuacjach. Nie wymuszasz na czytelniku śmiechu, nie starasz się być celowo
zabawna, bo wtedy efekt byłby dużo słabszy. Tekst jest po prostu niesamowitą,
luźną formą rozrywki, która powinna być sprzedawana za grube pieniądze w Empiku
czy Matrasie.
Zawołanie
matki w pierwszym rozdziale sprawiło, że uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
Trochę zaśmierdziało mi tu Labolatorium Dextera. Uwielbiam tę kreskówkę i nie
mogę uwierzyć, że natrafiłam na, wcale nie coś podobnego, ale lekko zbliżonego,
co sprawia, że wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach. Ty nie piszesz. Ty
bawisz się słowem.
Rozdział
drugi tylko rozkręca to, co rozpoczęło się wcześniej. Jesteś świetnym
narratorem, nikt nie może powiedzieć, że nie. Budujesz zdania podrzędnie,
nadrzędnie, przyrzędnie, nieprzyziemnie złożone, co powoduje, że tworzysz styl,
który scharakteryzowałabym krótko, słowami inteligentnie
z jajem.
„Lavi zatrzymał się, w myślach
dopisując do listy Rzeczy, Których Nie Lubi facetów o miłych głosach. Wydają
się wręcz idealni do roli wujków, a ci z kolei zostali umieszczeni na rzeczoną
listę w siódme urodziny Laviego, kiedy to okazało się, że żaden nie przyniósł
fajnego prezentu.”
Poza tym, jesteś niepowtarzalnie
poprawna! Wiem, że o tym będzie w punkcie niżej, ale powiem to już teraz… błędy
są nieliczne i niepoważne. Poza tym, kto patrzy na błędy, kiedy ma przed sobą
taką oryginalną fabułę? Plusem jest to, że bohaterów, historię, jej tło –
wszystko wymyśliłaś sama. Nie jest to po prostu fanfik i nie można też go
ocenić, mówiąc o rozdziałach dobre czy
świetne. Genialne brzmi w tym wypadku przyzwoicie, ale i tak brakuje mi
odpowiednich przymiotników. Sama sobie wybierz te, które lubisz najbardziej i
dopisz do listy. Twoje teksty są normalnie nienormalne, pozytywnie zakręcone,
miażdżące system, rozproszkowujące członki, sprawiające, że mózg się łamie,
kości wypływają.
Drugi rozdział wyjaśnił mi, skąd wziął
się tytuł opowiadania. Zastanawiam się, jak to robisz. Czy, gdy zaczynałaś,
miałaś z góry ułożony plan, wiedziałaś, co będzie dalej? Wiesz, jak zakończysz
czy raczej wszystko układasz na poczekaniu, kiedy zaczynasz pisać? Pytam z
ciekawości, nie ważne, jak to robisz… rób tak dalej, to działa.
„Normalności odejmował mu fakt, że kiedy
pozostali chłopcy opróżniali zapasy lodówki, on zawzięcie tłumaczył, dlaczego
zalane mlekiem płatki śniadaniowe się przyciągają.” – ten fragment trzeciego rozdziału
przypomina mi zachowanie dr. Scheldona Coopera z serialu The Big Bang Theory. Fizyk teoretyk ze stopniem magistra i dwoma
doktoratami, często nieproszony o ten heroiczny czyn, uracza wszystkich naokoło
ciekawostkami fizycznymi. Geniusze w dzisiejszych czasach nie mają łatwego
życia, przy czym niezrozumienie, jakie budzą w przeciętnych ludziach jest genialnym
tematem na opowiadanie. Już samo czytanie opisów komicznych sytuacji z udziałem
Morta sprawia mi bardzo dużo frajdy. I, przy okazji zawsze można się czegoś
ciekawego dowiedzieć o świecie z Twojego opowiadania, chociażby informacja o
płatkach. Niby nic, a cieszy i edukuje. Brawo.
Końcówka piątego rozdziału sprawiła, że zaczęłam
zupełnie inaczej postrzegać postać Linda, jakoś szkoda mi się zrobiło i, mimo
tego że całościowo rozdział wyszedł fantastycznie, podejrzanie smutnie się
poczułam. Twoje opowiadanie wywołuje więc nie tylko salwy śmiechu, ale
wprowadza pewną tajemnicę, także odrobinkę grozy, teraz nawet lekkie
wzruszenie. Zaskakujesz. Nie piszesz wciąż na jedno kopyto, mimo iż już prawie mam
wrażenie, że przejrzałam Twój styl na wylot, nagle potrafisz mnie czymś nowym
zaskoczyć.
Tak naprawdę mogłabym zachwalać w
nieskończoność, ale w końcu ocena stałaby się przewidywalna i monotematyczna,
bo nie mam żadnych zastrzeżeń. Coś, co jest dobre, rzuca się w oczy już na
początku. Nie muszę opisywać sytuacji, spolerować innych rozdziałów. Powiem, że
są naprawdę mocne i, choć nie przeczytałam jeszcze wszystkich, w najbliższym
czasie zabiorę się za kilka ostatnich notek, które zostały mi do nadrobienia.
Nie będę jednak o nich wszystkich pisać tutaj, gdyż miejsca braknie prędzej czy
później, a i tak więcej zachwalających przymiotników nie wymyślę. Wszystkie Ci
się należą. Zasłużyłaś. Celowo zaczęłam czytanie od trzech pierwszych
rozdziałów, by wiedzieć, o czym piszesz. By sprawdzić, czy się rozwijasz. Teraz
mam przed sobą rozdział jedenasty i wiem, że z każdą kolejną notką jest coraz
lepiej. Nie zatracasz stylu, nie tracisz wątku, wydarzyło się wiele niesamowitych
sytuacji, były łzy histerycznego śmiechu i westchnienie sentymentalizmu, było
troszkę horroru na scenie i nowi bohaterowie. Nie będę spoilerować, gdyż
wierzę, że po tej ocenie zyskasz grono nowych czytelników. Na samym początku podejrzewałam,
że odwalę co mam odwalić i na tym się moja rola skończy, ale nie ma szans!
Zaraz zabieram się za następne rozdziały, zapisuję Twój blog w zakładkach mojej
przeglądarki i czekam z niepokojem na ciąg dalszy. Cóż więcej dodać? Chyba nic.
Twój blog jest fantastyczny.
30/30
4. Poprawność:
Szukałam błędów w podstronach, rozdziałach, na stronie głównej… znalazłam
tyle, co prawie nic.
01.
„najwyraźniej niezbyt przejęty faktem, że ów stworzenie właśnie próbowało zabić
jego przyjaciela.” – owy przyjaciel;
„byłbyś
lepszym szefem, niż pracownikiem”
- nie stawiamy przecinka, przed niż w
zdaniach pojedynczych (mających jedno orzeczenie lub bezokolicznik);
02.
„teoretycznie nikt nie powinien być bardziej
ciemiężony, niż reszta.” – również pozbądź się przecinka;
04.
„Wiosna,
cholera, a gorzej, niż w zimę!” –
to samo, co wyżej;
„Lavi wzruszył ramionami i zabrał się za
akcję poszukiwawczą kaloryfera, albo jakiegokolwiek innego źródła ciepła.” – przed albo
również nie stawiamy przecinka (wyjątkiem jest sytuacja, kiedy używamy albo dwa razy w jednym zdaniu);
05.
„Ale ponieważ Amber miała w sobie wiele dumy
(o wiele więcej, niż powinna), z wysoko uniesionym czołem pokuśtykała ku
wyjściu ze szkoły.” – usuń przecinek
przed niż;
06.
„Było już
późno. Mort w drodze ze szpitala do domu zdążył już potknąć się czternaście razy o nierówny chodnik i dwa razy
wpaść na latarnię” –
drobnostka. Powtórzone już;
07.
„Tutaj
nie wiadomo skąd w jego dłoni pojawił się
ów cyber-żuczek,” – owy cyber-żuczek,
powinnaś też wstawić dwa przecinki, przed i po „nie wiadomo skąd”. O wiele lepiej wyglądałoby zdanie, gdybyś tę
część potraktowała jak wtrącenie;
09.
„Ów człowiek nie należał do wysokich.” – owy;
14/15
5. Ramki:
Masz wszystko, co powinno się znaleźć na
blogu: opis siebie, kilka słów na temat tego, co tworzysz, dodatkowo prace
innych – literackie, jak i szkice. Ludzie nie nudzą się na Twoim blogu, nawet,
gdy przeczytają rozdział, mogą zagłębić się w dodatkowe, bonusowe fragmenty czy
fanfiki innych twórców. Posiadasz ankietę i kroniki, wszystko w stylu takim,
jaki można znaleźć w rozdziałach – groteskowy, nonsensowny aż tak, że czasem
już surrealistyczny. Udowadniasz tym, że
blog jest jedną wielką całością. Nie można się tu zgubić. Łatwo trafić w rozdziały,
znaleźć twórczość innych w linkach. Posiadasz spamownik, co dobrze o Tobie
świadczy, także statystykę. Może innym się to nie spodobać, ale dobrze, że
kroniki nie są na osobnej podstronie, dla jednych może to być przepych – dla mnie
puste kolumny wyglądałyby w tym przypadku dziwacznie. Zostaw, jak jest,
ewentualnie zajmij się, jak radziłam wcześniej, pustą przestrzenią po obu
stronach przy menu.
10/10
6. Bohaterowie:
Ktoś mógłby się przyczepić, dlaczego nie
posiadasz podstrony o nich… to znaczy posiadasz, ale informacje tam są ogólne i
prozaiczne. Nic z tych rzeczy… co z tego, że na podstronie nie ma zdjęć
bohaterów, a ich opisy zintegrowałaś w jedną, krótką całość? Nieważne. Są
niesamowicie dokładnie przedstawieni w rozdziałach. Czytając, nie odczuwasz
tego, ale już po pierwszych rozdziałach bohaterowie wydają się być wręcz
realni. Każdy z nich jest inny, ma swój indywidualny sposób patrzenia na świat,
wygląd, charakter, także każdy z nich ma w sobie coś specyficznego. Nie trudno
ich ze sobą pomylić. Musiałaś dużo z siebie dać, aby udało Ci się stworzyć coś
takiego, tym bardziej, że nie piszesz fanfika, w którym daremne są
przedstawiania postaci od początku, kiedy każdy z nas sobie wyguglować, jak
wyglądają. Odwaliłaś kawał dobrej roboty… i muszę przyznać szeptem, że w
ankiecie, mimo rosnącego zainteresowania Lindem, kiedy tylko pojawił się
Kostek, nie miałam innego wyboru, jak zagłosować na nową miłość mojego życia.
Tak, chciałabym go przytulić!
5/5
7. Komentarze:
Pod rozdziałami znajduje się kilka informacji
pozostawionych przez ocenialnie, nie jest to dobre miejsce na tego typu rzeczy.
Przeważnie oceniające zostawiają wiadomości pod najnowszą notką, Powinnaś je
pousuwać lub poprzenosić do spamownika, gdyż dobrze byłoby, gdyby pod
rozdziałami znalazły się tylko komentarze na ich temat. Nie jest to wielkie
przekroczenie, tym bardziej, że nie ma tego przesadnie dużo. Odpisujesz
ludziom, którzy pozostawiają u Ciebie komentarze. Dyskutujesz z nimi,
odpowiadasz na pytania. To się ceni, dbasz o czytelników. Super!
4/5
8. Punkty dodatkowe:
+ za to, z czym dawno nie miałam do czynienia
– naprawdę godna uwagi, lekka i przyjemna oku historia;
+ za bohaterów – są nieziemsko (szczególnie
Kostek) kochani i uwielbiani, wspaniale opisani. Nie da się ich nie lubić!
Wychodzi plus dwa.
Podsumowanie całkowite:
Zdobyłaś 88/90pkt.
Ocena: celujący !
Ocena: celujący !
Gratuluję i życzę powodzenia w dalszym
pisaniu!
Mam dokładnie takie same zdanie o tym blogu :) Czy o szkolnych złoczyńcach można pisać bez superlatyw?
OdpowiedzUsuńStażystki lepsze niż ja, osobiście kompletnie nic wyskrobać nie umiem, gratuluję i dziękuję zarazem. ;)
OdpowiedzUsuńDafne, ja mam tak samo, nie martw się!
UsuńOsobiście mnie pochłonęła olimpiada z polskiego, więc nie mam na nic czasu teraz. Zaczęłam pisać następną ocenę, ale dopiero w tygodniu przed świętami będę mogła ją opublikować. ;)
Wstyd przyznać, ale nawet nie zaczęłam...
UsuńOj tam, szybko nadrobisz. ;)
UsuńNo nie wiem, może być ciężko, nawet niedzielę będę mieć zajętą szkołą. -.-
OdpowiedzUsuńTak nawiasem mówiąc, to nasza pierwsza szóstka na Blogspocie.
Przepraszam, że dopiero teraz, ale moje życie rzeczywiste niszczy to wirtualne (a nie powinno być na odwrót? :D).
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że wszystko wymyślam na poczekaniu, hasłem przewodnim opowiadania jest "absurd" i nie straszne mi błędy logiczne. :D
A Mortimer był po części wzorowany na Sheldonie. Chociaż największym impulsem do stworzenia tej postaci był genialny Heinz Dundersztyc i nie mniej genialny Książę Zła, Jack Spicer. <3 Mam ogromną słabość do szalonych naukowców, przyznaję się bez bicia.
Naprawdę nie spodziewałam się tak wysokiej noty, nawet moja własna, prywatna mama wystawiła "Złoczyńcom" słabą czwórkę. :D Dziękuję ślicznie za poświęcony czas!
"Podczas pierwszego odwiedzenia ocenionego bloga w oko wpada szablon i, jak głoszą nasze kryteria, musi on być krótko rozpatrzony w tym punkcie, następnie jego defekty należy rozpisać w troszkę niżej. "
OdpowiedzUsuńDziewczyno, napisz to jeszcze raz, tym razem po polsku. Żenujący bełkot, aż odrzuca od czytania dalszego ciągu.
Steven Even
Za szablon odpowiadam ja, proponowałam 2 wersje kolumn bocznych, jednak autorka wolała tę, zresztą obie mi się podobają. Natomiast pisze by powiedzieć że nie jest to kwestia "paru minut zabawy z blogspotowymi ustawieniami", bo potrzeba się babrać w css-ie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńsuszak, nie martw się, Resteriel nie zna się na szablonach, a oceniać chce. -.-"
UsuńPau.