niedziela, 6 października 2013

[608] http://at-your-command.blogspot.com/



Autorka: Wampirek
Oceniająca: Pornografia

Pierwsze wrażenie oraz grafika:
Adres brzmi ładnie. Trójczłonowy, łatwy do zapamiętania, dość tajemniczy. Mnie ciekawi i zachęca do wejścia na bloga, może dlatego zgodziłam się przyjąć go do swojej kolejki. Spodziewam się romansu bądź kryminału – możliwe jest też połączenie tej dwójki. Generalnie, liczę na coś dobrego, bo nazwa już mnie zachęciła. Napis na belce nie jest zapisany w cudzysłowie, więc przeszukałam zakładki, co by się dowiedzieć czy słowa są Twoje. Strona główna mówi mi, że to tekst piosenki. Mimo wszystko, uparłabym się, żeby zapisać go w cudzysłowie. Powinnaś również wypisać autora na belce, nie tylko w aktualnościach. Sam tekst mi się podoba, szczególnie, że w jakiś sposób łączy się z adresem, tworząc ciekawą kombinację. Przejdźmy do grafiki, bo to jednak ona gra główną rolę, jeśli chodzi o pierwsze wrażenie na temat bloga. Uderzył we mnie Edward z Bellą i pomyślałam o nie. Naprawdę. Wielkie o nie. Ja tylko liczę, że nie będzie świecenia w słońcu, bo się wycofam. Pominę jednak moją niechęć do tej pary, skupię się na kolorystyce. Pasuje mi. Jest ciemno, przyjemnie, nie ma żadnych gryzących się ze sobą kolorów. Moim zdaniem bardzo udany szablon. Najchętniej na tym bym skończyła, bo nie lubię rozpisywać się na tematy, które nie są w blogu najważniejsze. Czerwone napisy odrobinę biją po oczach, natomiast kolor czcionki idealnie pasuje do tła. Nie będę się więcej czepiać, więc powiem tylko: pierwsze wrażenie jest pozytywne.
Pierwsze wrażenie: 8/10
Grafika: 8/10

Treść oraz poprawność:
Prolog:
„Kim ja jestem ?” – nie powinno być spacji przed znakiem interpunkcyjnym.
„Kolejna dziwka na ziemi.
Tak, tym właśnie była... „ – Dziwka to nie to. To ona. Powinno zostać napisane nią.
„Nic nie znaczący mężczyzna.” – nieznaczący. Swoją drogą, kilka liniej wyżej używasz tego samego wyrazu do określenia kobiety i robisz to poprawnie.
„Nie potrzebna, osamotniona i niekochana.” – niepotrzebna.
Generalnie prolog zawiera dużą ilość wielokropków, które drażnią. Można byłoby pozbyć się wszystkich, jako że żaden nie jest tak naprawdę potrzebny.
Co do samej treści, nie jestem zbytnio zadowolona, bo nie lubię wrzucania informacji w podobnej formie, przepełnionej patetyzmem. Mam wrażenie, że miało wyjść tajemniczo, ale mnie to niestety nie przekonało. Wątpię, żebym po przeczytaniu prologu własnowolnie, zabrała się za dalszą część.
To jest ten moment, w którym przyczepię się pomysłu. Oczywiście, nagłówek z Kristen i Robertem sprawił, że od razu pomyślałam o Zmierzchu, przy czym za bardzo się nie pomyliłam. Z drugiej strony, kolosalnie. Zupełnie nie rozumiem idei używania stworzonych przez kogoś postaci, skoro zmieniasz całkowicie to kim są. Tak naprawdę pozostawiłaś im tylko imiona i wygląd, co nie ma dla mnie żadnego sensu, wybacz.

Rozdział 1:
„Nawet gdy miał otwarte oczy.” – przecinek, oczywiście.
„Nie dostrzegał światła. Ono przed nim uciekało. Było jak nieproszony gość.” – Skoro to światło przed nim uciekało to raczej nie chciało być nawet „zaproszone”, trudno więc nazwać je nieproszonym gościem.
„Najmniejsza myśl, najlżejszy ruch.” – nie za bardzo mamy możliwość określenia wielkości myśli. Może nie brzmi to źle, a wyobraźmy sobie stwierdzenie „duża myśl”, nie tak słodko.
„Zbrodnia.
On tym jest.” – nią.
„I one wszystkie. Ból, samotność, strach, gniew, obojętność, ciemność, nadzieja, cierpienie, śmierć i zbrodnia. To one tworzą go. Małego sześcioletniego chłopca, który nie powinien żyć.” – dzielenie zdań w tym wypadku to bardzo zły sposób. Jest męczący. Szczególnie, ze to pierwsze nawet nie jest zdaniem tylko zlepkiem słów. Myślę, że trochę przesadziłaś z tym sześcioletnim chłopcem, jako że ten pewnie nawet nie wiedziałby czym jest agonia. Ogólnie uważam, że za dużo tego wszystkiego. Pierwsza część tego rozdziału zmęczyła mnie, bo miała wyjść – podobnie jak prolog – tajemnicza i zagadkowa, interesująca, a ja wcale tego nie odczułam. Czegoś mi brakuje w takim pisaniu albo zwyczajnie irytuje mnie ciągłe rozpoczynanie pisania od nowej linijki.
„Edward Cullen siedział  na środku łóżka, w ciemnym pokoju.” – masz dwie spacje po wyrazie siedział.
„Chłopczyk przyjął dziwną pozycję embrionalną i kiwał się.” – pozycja embrionalna to pozycja embrionalna, nie rozumiem czy różni się zwykła od dziwnej.
„Niegdyś wesołe, szmaragdowe oczy dziś błagały o pomoc, której nie otrzymały.” – czemu więc oczy błagają o pomoc, której nie otrzymały? To trochę jakbym jadła kanapkę, której nie zrobiłam.
„Czerwone od łez policzki były jak martwe, wykrzywione ze strachu.” – wątpię, żeby policzki wyglądające na martwe mogły być wykrzywione ze strachu. W ogóle wątpię, by policzki mogły być wykrzywione.
„Śmierć to rzecz, której pragnął ten mały chłopczyk. Może i wyglądał na sześcioletnie dziecko, może nim był, ale wycierpiał więcej niż ktokolwiek inny.” – Sześcioletnie dzieci nie myślą o śmierci. Nawet w sytuacji, w której jest im źle, nie dopuszczają do siebie myśli o samobójstwie, głównie dlatego, że większość dzieci nawet nie wie, że tak można. Śmierć kojarzy im się z filmowymi pościgami albo w ogóle z niczym. Poza tym stwierdzenie, że wycierpiał więcej niż ktokolwiek inny jest raczej przesadzone, szczególnie, że nie można wiedzieć (ani zbytnio określić), kto tak naprawdę najwięcej w życiu cierpiał.
„Widział więcej niż powinien, nie chciał tego widzieć, ale gdy tylko zamknął oczy...Te obrazy wpraszały się w jego umysł, nie mógł ich wypędzić. Robactwo, to rozrastało się w jego umyśle” – brakuje spacji po wielokropku. Powtórzenie wyrazów jego i umysł. Ostatnie zdanie źle brzmi, chodzi o to, że robactwo się rozrastało czy o to, że obrazy były robactwem i one się rozrastało?
„Jak szarańcza, zjadało dobre wspomnienia, żywiło się resztkami zdrowego rozsądku.” – To dziwne porównanie, jako że szarańcza nie je wspomnień i rozsądku.
„Chłopczyk załkał i położył się na łóżku, szczelnie okrył się kołdrą.” – stylistycznie to zdanie brzmiałoby dużo lepiej w formie: Chłopczyk załkał i położył się na łóżku, szczelnie okrywając kołdrą.
Dalej trafiam na jeszcze kilka wielokropków, których szczerze nienawidzę, a po których nie ma postawionych spacji.
„Świerze łzy spłynęły po jego policzkach.” – Świeże. Zlituj się.
Dialogi zawsze, ale to zawsze zapisujemy od nowego akapitu.
„-Śpij, mój aniołku, swoje oczka zmruż...- łkał cichutko - Noc już nadeszła, otuli nas do snu...-z jego piersi wydobył się bolesny szloch - Gwiazdy nam świecą, oświetlają mrok...-skulił się pod wpływem wspomnień - A małe aniołki zaśpiewają ci do snu tak...-przycisnął swojego misia jeszcze bardziej do siebie i zaczął od nowa - ...Śpij już aniołku, swoje oczka zmruż...- chłopczyk śpiewał kołysankę cały czas, w kółko. Z czasem jego głos słabł, a szloch ustępował. Jego śpiew przerodził się w mruczenie, a po chwili w pokoju panowała cisza. Zasnął.” – wkleiłam całość, bo jest źle zapisana, więc postanowiłam pokazać poprawną wersję:
            - Śpij, mój aniołku, swoje oczka zmruż - łkał cichutko – noc już nadeszła, otuli nas do snu. - Z jego piersi wydobył się bolesny szloch. – Gwiazdy nam świecą, oświetlają mrok. - Skulił się pod wpływem wspomnień. – A małe aniołki zaśpiewają ci do snu tak. - Przycisnął swojego misia jeszcze bardziej do siebie i zaczął od nowa. – Śpij już aniołku, swoje oczka zmruż…
Generalnie chodzi o to, że wielokropki w ogóle nie są potrzebne, tylko ostatni został postawiony poprawnie, brakuje spacji po pauzie dialogowej. Odsyłam do poradnika, który nauczy Cię poprawnych zapisów. Jeden znajduję się na ocenialni, a drugi (jeśli chciałabyś poszerzyć wiedzę) na Prozaikach. Swoją drogą, szybko zasnął, samodzielnie sobie śpiewając.
„Włamały się do jego snów, a przecież czas snu powinien być dla niego relaksem, odpoczynkiem.” – powtórzenie wyrazu sen.
„Gdy spał przeżywał to wszystko jeszcze raz, od nowa, ciągle i nieprzerywanie.” – nieprzerwanie bądź nieprzerywalnie.
Naprawdę polecam odstawienie na bok tych wielokropków.
„Przecież był tylko dzieckiem, nie zrobił nic co ponosiłoby go na tak wielką karę.” – przecinek przed co. Poza tym poniosłoby go na tak wielką karę brzmi naprawdę źle. Poniosłoby za sobą tak wielkie konsekwencje albo nawet tę karę, ale nie w sposób, z którego wynika, że ponosi go na coś, a nie za coś.
„Zapłacił za to swoje życie.” – za co? I nie zapłacił za to swoim życiem, skoro nadal żyje.
„Umierał każdego dnia, każdego dnia oddychał coraz mniej.” – teoretycznie i praktycznie nie mógł każdego dnia oddychać coraz mniej.
„Opuszczał nas, był tylko ciałem, jego duszę wypełniała inna osoba.” – dlaczego zwracasz się teraz do nas?
„Spazmatyczny oddech chłopca odbijał się echem po pokoju.” – to co za akustykę on miał w tym pokoju, że mu się oddech echem odbijał?
„Martwy szloch wydostał się z jego piersi.” – proszę, skończmy z martwymi policzkami, szlochami i kto wie czym jeszcze. Te rzeczy nie są martwe i brzmi to śmiesznie.
„Zacisnął piąstki i krzyknął. Otworzył oczy. Usiadł gwałtownie na łóżku. Trząsł się ze strachu.” – te zdania są zbyt krótkie, by czytało je się płynnie. Przystaję przy każdym i czuję się, jakby co najmniej jechała zakorkowaną autostradą i musiała się co chwilę zatrzymywać. To wcale. Nie jest. Przyjemnie. Musisz mi. Uwierzyć.
„Tego śmiechu, który nadawał sens życia wielu osobą.” – osobom.
Za dużo tego śmiechu tam. Ja wiem, że to miało się cudnie czytać, ale bez przesady.
„. Jestem zły, to przeze mnie, nie powinienem żyć. Jestem problemem. Tak o sobie myślał, ale to nie była prawda.” – to nie powinny być osobne zdania. Jeśli zapisujemy już myśli postaci to albo róbmy to kursywą i później oddzielmy przecinkiem od wyrazu myślał, albo zróbmy to w najprostszy sposób, czyli:
Jestem zły, to przeze mnie, nie powinienem żyć, jestem problemem, myślał (…).
„Przeżywszy tak wiele zła nikt z nas nie liczy na szczęśliwe zakończenie.” – przecinek po zła.
„Chłopczyk czuł się tak jakby go ktoś pokochał, a potem potraktował jak zwykłą szmacianą zabawkę.” – przecinek przed jakby.
„Mrok zawładną też jego umysłem, ciałem, życiem.” – zawładnął.
„Zagnieździł się i zapuścił swoje korzenie. Głęboko, wewnątrz duszy chłopca, tam miał swoje źródło.” – jeśli coś się w nim zagnieździło to nie mogło mieć w nim źródła, było obce.
Ogólnie do tego momentu mogę powiedzieć, że za dużo jest wielokropków, a także zbytnio chcesz wszystko upiększyć językiem, który w danym momencie nie pasuje. Nie podoba mi się masa powtórzeń, która niestety nie działa w sposób artystyczny.
„Esme Cullen siedziała w sypialni wraz ze swoim mężem, Carlisle'em.” – Imię Carlisle odmienia się w inny sposób. W tym wypadku: Carlislem.
„Nie potrafiła sobie wyobrazić tego co czuje to biedne dziecko. Nikt nie potrafiłby wyobrazić sobie takiego bólu jakim został obrzucony ten chłopak.” – powtórzenie wyobrazić (jeśli było zamierzone to wyszło kiepsko). Poza tym brak przecinka przed co, a także przed jakim.
„Carlisle też nie mógł złapać kontaktu z dzieckiem, choć kiedyś był jego ulubionym wujkiem, dziś nie rozmawiali wcale.” – To brzmi jakby Edward był wujkiem, a nie Carlisle. Chłopak ma sześć lat i to kiedyś brzmi trochę dziwnie, szczególnie kiedy myślę o tym, że wujek nagle przestaje rozmawiać z dzieciakiem, bo nie może złapać z nim kontaktu.
„Dzieci państwa Cullen, bliźniacy, o rok starsi od Edwarda, Emmett i Jasper też nie bawili się ze swoim kuzynem, bo nie wiedzieli jak. On zawsze odmawiał. Nie chciał się bawić. Emm i Jazz na początku codziennie szli po Edwarda, namawiali go do zabawy, opowiadali różne historie. On odmawiał, za każdym razem mówił "Nie chcę, idźcie beze mnie". Po jakimś czasie chłopcy przestali go namawiać. Wiedzieli, że to na nic.” – powtórzenia, a poza tym to nie brzmi dobrze, po prostu.
„Prawie był już ich synem” – kiepska składnia.
„Chłopiec nie liczył czasu, ale nadal siedział pod drzwiami.” – przed chwilą siedział jeszcze pod ścianą.
Kolejna kołysanka ma w sobie znów za dużo wielokropków i brakuje tam spacji.
„Stał już na korytarzu, a drzwi do jego azylu zatrzasnęły się za nim.” – Azylem był niby ten pokój, w którym ryczał i umierał?
„Spojrzał przed siebie, na końcu długiego korytarza był pokoju cioci Esme i wujka Carlsle'a.” – pokój i Carlisle’a.
„Chłopczyk ruszył przed siebie, przez ciemny korytarz.” – Ten korytarz się tam powtarza.
„Jego miś zwisał mu z ręki i sunął po podłodze. Jego krok był powolny, tak jakby się czegoś bał.” – powtórzenie jego. Nie mogę obejść się wrażeniu, że zwisający z ręki miś brzmi, jakby był do niej przyszyty, przyspawany albo jakby byli z tym pluszakiem jednością.
„Jakby obawiał się, że coś wyskoczy i go porwie, zrobi mu krzywdę.” – od kiedy zwalniamy kroku, kiedy się czegoś boimy? Byłam pewna, że przyspieszamy, powiem brzydko, zapierniczamy, ile sił w nogach, byleby się tylko oddalić od niebezpieczeństwa.
Niepewnie, powtórzone. Jasne on wszystko robi niepewnie, z wahaniem, ale bez przesady.
„Ciocia Esme siedziała na łóżku patrząc kto puka do jej sypialni o tej godzinie, wujek Carlisle przyjął tam samą pozycję.” – przecinek przed patrząc, tę zamiast tam.
„Widząc małego Edwarda państwo Cullen bardzo się zdziwiło.” – przecinek po Edwarda. Państwo Cullen się zdziwili, nie zdziwiło.
„Esme zabolał widok chłopca, który wygląda na tak bardzo zmęczonego.” – zmiana czasu na teraźniejszy czy literówka?
„Upuścił misia, który z głuchym echem odbił się od posadzki.” – nie ma czegoś takiego jak głuche echo. Poza tym, wciąż zadziwia mnie akustyka w tym mieszkaniu.
Jeśli chodzi o słowo polik to trochę się waham. Nie jestem za używaniem go, uważam, że policzek to policzek, a nie zdrobnienie od polik. Nawet Word mówi, że to niepoprawne.
Rozdział pierwszy dotyczy Edwarda, który siedzi w pokoju, płacze, nuci kołysankę, a później wychodzi i mówi, żeby go naprawiono. Tam naprawdę nic się nie dzieje, zupełnie. Nie wiem, co powiedzieć o fabule, skoro póki co w ogóle jej nie ma. Świat przedstawiony leży i kwiczy, jako że nie opisałaś w żaden sposób tego pokoju, co warto byłoby wprowadzić, skoro wydaje się być ważnym elementem, azylem. Póki co, Edward jako bohater wydaje się być przerysowanym sześciolatkiem, głównie dlatego, że jest on stworzony w sposób nierealny, nierzeczywisty. Próbowałam wczuć się w klimat, w ten cały ból, ale mi się nie udało. Potrzebuję głębszych doznań.

Rozdział 2:
„Zawsze wiedziała co jej doradzić aby było najlepiej.” – przecinek przed co.
„Potem jedna przytulała drugą i śmiały się ze swojej sprzeczki, bo tak naprawdę zapomniały o co im poszło.” – jeśli po paru minutach zapominały o co poszło to może to być skleroza, radzę udać się do lekarza.
Nadal są te wielokropki i brak spacji po nich.
„Przyjaźń to potęga i jest najważniejsza nade wszystko na świecie.” – jest najważniejsza na świecie. To nade wszystko kompletnie tam nie pasuje.
„Dobrze mieć taką zwariowaną osóbkę jak Lily, jest zawsze taka wesoła, pomyślała Bella.” – wrzucone ni z gruchy, ni z pietruchy na końcu akapitu. Nie, ledwo się zorientowałam, że to myśl.
„Jedyne czego brunetka jej zazdrości to uroda. Isabella źle ocenia swoje piękno .” – przed tym zdaniem trzeba usunąć jedną spację, gdyż są dwie. To samo ze spacją przed kropką.
„Jej oczy są niczym płynna czekolada.” – kolor, nie oczy. Jeśli jednak oczy to musiałoby to wyglądać mniej więcej tak: <klik>
„Moje oczy są puste, bez żadnych emocji.” – nie zmieniaj osoby.
„Figura Belli również nie ma wiele do życzenia.” – wyrażenie brzmi nie pozostawia wiele do życzenia.
„Może i nie jest tak wysoka jak jej koleżanka, ale to nie odejmuje jej krasy” – ta krasa niezbyt tutaj pasuje. Uroda owszem.
„Ma zgrabne nóżki i choć są trochę krótsze przyciągają wzrok.” – przecinek po krótsze. Nie radzę też stosować zdrobnień, nogi wyglądałyby w tym zdaniu o wiele lepiej.
„Pomimo młodego wieku Bella może się pochwalić wspaniałą sylwetką i stylem.” – przecinek po wieku. Wiek nie ma zbyt wiele wspólnego z sylwetką i stylem, szczególnie jeżeli chodzi o nastolatki, jako że te zazwyczaj mają lepsze wyczucie stylu niż, dajmy na to, starsze panie, które w większości przypadków zakładają, co znajdą w szafie. O sylwetce nawet nie wspominam.
„Bella ocknęła się gdy usłyszała przy uchu chichot Lily.” – przecinek przed gdy. W zasadzie nie pisałaś nigdzie, że się zamyśliła. Patrzyła na Lily, później opisywałaś jakie to są piękne i nagle ona się ocknęła, mimo że nie musiała.
„Dziś chce spędzić czas z rodzicami, a poza tym musi się pouczyć do sprawdzianu z algebry, bo przecież jest zagrożona.” – niepotrzebnie wprowadziłaś czas teraźniejszy.
Czytając cały ten fragment miałam wrażenie, że to będzie typowa Mary Sue, która mimo pięknej przyjaciółki wciąż musi być lepsza, bo jakże to inaczej. Trochę mnie to zawiodło, bo liczyłam, że nie znajdę tutaj podobnych wstawień.
„Obiecała i tak też zrobi. Nie rzuca słów na wiatr, tym bardziej nie oszuka rodziców.” – znów gubisz się w czasach. Wybrałaś przeszły, więc trzymaj się go.
„W tym roku kończy naukę gimnazjalną i wybiera się do liceum.” – domyślam się, że akcja dzieję się w Ameryce, więc skąd wzięło się tam gimnazjum i liceum?
„I zrealizuję te marzenia.” – zrealizuje.
Dziwi mnie trochę sposób w jaki wszystko przedstawiasz. Opisujesz drogę, rodziców, to że jest słowna i nagle czytamy o wszystkich jej planach na przyszłość. Takie przeskoki źle mi służą.
„W domu też nie było gorzej, może nawet lepiej.” – Może nawet nie było lepiej? Lepiej/gorzej niż gdzie?
„Charlie i Renee to wspaniali ludzi, którzy są szczęśliwi nade wszystko od siedemnastu lat.” – ludzie.
„Matka nie raz opisywała jej reakcję ojca gdy dowiedział się, że będą mieli dziecko. Ponoć nie posiadał się z radości, wyszedł na ulicę przy, której mieszkali i wykrzyczał „Moja żona jest w ciąży, będę ojcem”. – przecinek przed gdy. Poza tym: seriously? Ehehehe. Ta scena bawi mnie niezmiernie.
„Dziewczyna stała już przed swoim domem. Ruszyła naprzód uśmiechając się do swoich myśli. Zatrzymała się przed drzwiami, uniosła dłoń aby otworzyć drzwi, ale zatrzymała się gdy usłyszała krzyki.: - powtórzenie przed. Przecinek przed uśmiechając oraz gdy.
„Jedyne co mogę stwierdzić to to, że głosy należą do moich rodzicieli. Czy znów się kłócą, ponieważ tato stuk ulubioną porcelanę mamy…?” – znów zmiana osoby. A ten stuk to onomatopeja. Tutaj powinno być stłukł.
„Nastolatka po cichaczu otworzyła drzwi i je zamknęła.” – nie ma żadnego cichacza. Nie rozumiem też idei otwierania i zamykania drzwi. Po co to zrobiła? Jeśli chciała wejść do środka to trzeba to było zrobić.
„Na jej policzki wstępowały nowe łzy. Jej twarz była wykrzywiona bólem z powodu zdrady męża. Czuła się upokorzona, zdradził ją. Jej Charlie, ten , za którego oddałby by wszystko.” – powtórzenie jej. Niepotrzebna spacja przed przecinkiem. Za dużo tego zdradził. A łzy wstępujące na policzki to lekki absurd.
„Potargał je i wyrzucił do kosza na śmieci.” – Potargać to można włosy. Potarganie fotografii to w sumie pomachanie nią, a jemu chyba chodziło o podarcie.
„-A czy to ważne…? Ktoś mi je przysłał, komuś widocznie zależało na zniszczeniu naszej rodziny. Co więcej, udało mu się – Renee już nie krzyczała, ale szeptała.” – Brakuje kropki na końcu wypowiedzi. A ten wielokropek drażni, again.
„(…) nie była dość wystarczająca dla męża?” – Dość wystarczająca? Maślano maślana?
„-Robiłam wszystko…-powiedziała przez łzy matka dziewczyny – Wszystko co w mojej mocy aby uratować nasze małżeństwo, aby przejść przez ten kryzys…-zapłakała – Charlie, myślałam, że nam też się uda, ale ty…Ci nie zależy. Staranie nie mogą być jednostronne. Do tego teraz się dowiaduje, że mnie zdradzasz. Tak nie może być, ja już nie mam siły udawać szczęśliwej żony sławnego prawnika...- kobieta starła łzy z policzków.”
Znów wypowiedź. Powtórzę się, ze trzeba zaczynać od nowego akapitu. W ogóle, po skończeniu wypowiedzi, dobrze byłoby również rozpocząć od kolejnej linijki. A teraz, jeśli chodzi o zapis: spacja po pauzie dialogowej, kolejną również trzeba otoczyć w spacje, mała litera przy wszystko, przecinek przed aby, pauza dialogowa otoczona spacjami, nie Ci tylko Tobie, poza tym w opowiadaniu nie stosujemy dużych liter przy odniesieniach grzecznościowych. Starania, a nie staranie, dowiaduję, kobieta z dużej litery. Trochę tego jest. Wydawało mi się, że oni są szczęśliwi, a tu się okazuje, że nie są, a zdrada to tylko kolejny punkt programu bardzo smutnej rodziny. Dziwne, dziwne.
„Nie wiedział co ma powiedzieć, albo nie chciał nic mówić.” – niepotrzebny przecinek przed albo.
„To wszystko co do niego czuła, znikło, w jednym momencie” – to wszystko, co do niego czuła, znikło w jednym momencie.
„To tak jakby małe dziecko dmuchało swój pierwszy balonik, a ktoś podszedł i go przebił, a on...Pękł z wielkim hukiem.” – przecinek przed jakby. Ten wielokropek (i brak spacji) są tutaj naprawdę, naprawdę, naprawdę niepotrzebne, wręcz biją po oczach. A samo porównanie do balonika raczej kiepskie.
„Teraz pojawią się na nim popękane smugi, odłamki o zaostrzonych końcach, przecinających skórę niczym brzytwa. Nieubłaganie, nieprzerywanie. A teraz...
Pierwszy odłamek odpadł, zranił ją. I ta pierwsza rana była najgorsza. Pierwszego nacięcia nie da się zapomnieć, wymazać z pamięci. Nie ma takiej czarodziejskiej gumki, która sprawi, że pierwsza rana stanie się niewidzialna.” – zmiana czasu, nieprzerywalnie. Za dużo tutaj paskudnego patosu, który nijak pasuje do całej reszty.
„Dziewczyna nie zważając na to czy rodzice ją usłyszą, czy nie poszła do swojego pokoju.” – przecinek po dziewczyna oraz poszła.
„Nieskazitelne, przeźroczyste krople powoli sunęły po jej policzkach.” – Jeżu, nie.
„Dziewczyna, która nigdy nie była za nic w pełni odpowiedzialna musi poradzić sobie z rzeczywistością dopadającą ją z dnia na dzień, bez żadnego ostrzeżenia, bez czasu na pożegnanie się z tym co ją otaczało dotychczas.” – przecinek po odpowiedzialna oraz przed co.
Bitch, please. Ona to wszystko przeżywa jakby, co najmniej ktoś umarł. Oni się rozwodzą. To znaczy, że wciąż będzie miała dwójkę kochających rodziców. Jest już na tyle dorosła, by wiedzieć, że to nie koniec świata. Już pomijam fakt, że ma zachowuje się jak szczeniak, pakując swoje rzeczy. Niby taka dojrzała, a mam ochotę walić głową w biurko.
„Był z nami tylko ciałem, jego duch leży pogrzebany sto metrów pod ziemią.” – kim jesteśmy my w tym opowiadaniu, bo nie do końca rozumiem?
„Oddycha, ale wie, że nikt go nie uratuje.” – przed tym oddychaniem?
„Chciał uciec albo umrzeć, albo się rozjebać.” – a to rozjebać co tutaj robi? Przekleństwa w opowiadaniach powinny być wyważone. Generalnie w ogóle nie powinno ich być poza wypowiedziami bohaterów. Dopuszczam to jedynie w pierwszej osobie, gdzie występuje takie myślenie.
„Układał białą kreskę na kartce papieru, drugą zwinął w rulonik. Przyłożył ją do nosa i wciągnął ją.” – że on wciąga niby narkotyki kartką? Ekhem, nie. Jakby się uprzeć, można byłoby powiedzieć, że w porządku, kartka, ale proszę Cię, najczęściej używa się banknotów. Kto co lubi. I jeśli wciąga kartkę to też mu gratuluję.
Rozdział drugi jest dziwny. Bella to histeryczka, która zachowuje się jak szczeniak, a Edward ćpa przy użyciu kartki. Tutaj przynajmniej coś się działo: dziewczyna podsłuchała rozmowę rodziców. Poza tym jednak nic, czyli jakby nie patrzeć to wciąż jednak scena. Bardzo mało jak na rozdział. W ogóle nie mogę doszukać się opisów świata przedstawionego, co mnie martwi.

Rozdział trzeci:
Zaczynam rozdział trzeci i bije mnie po oczach zmiana osoby. Zdecyduj się proszę, jak chcesz pisać, a potem konsekwentnie to wypełniaj. Poza tym widzę te skreślenia i chce mi się krzyczeć. To opowiadanie, po co Ci takie zabiegi?
„Choć nie chce.” – chcę.
„Czy ja w ogóle jestem człowiekiem, raczej nie, jestem maszyną.” – jeśli o coś pytamy to pytamy naprawdę, a nie połowicznie, bez znaku zapytania, w jednym zdaniu jeszcze sobie odpowiadając.
„Mam wrażenie jakby był sam od zawsze.” – jakbym. I brak przecinka przed tym wyrazem.
„Po co spać jeśli znów mam być obudzony przez swój własny krzyk, bezsensowne.” – brak przecinka przed jeśli.
„Czy spróbuje mieć wolę pozostania przy życiu...?” – spróbuję.
Naprawdę bardzo denerwują mnie te ciągłe wielokropki i styl początku tego rozdziału. Jest męczący i mam ochotę ominąć go i zacząć czytać coś porządnego.
„A co jest na ziemi, robaki są.” – że co?
„Stosunkowo to ja nawet nie chcę widzieć.” – stosunkowo co?
To jest bełkot. Wybacz mi, ale wszystko, co on myśli to jeden wielki bełkot. Żaden dorosły facet nie ma w głowie takiego siana. Gdyby mu było źle to by się zabił, a nie bawił w jakieś kiepskie, metaforyczne teksty o robakach. Jest pokrzywdzony, nie ma domu, nikt go nie kocha. Buhu, czekam na łzy.
„Gdy ktoś czegoś nie widział nie może za tym tęsknić, więc po co mi światło, po nic.” – przecinek po widział. Druga część zdania nie ma w ogóle związku z pierwszą i jest bez sensu.
„Z drugiej strony gdy ktoś czegoś nie widział ma pragnienie aby zobaczyć jak to wygląda.” – przecinek przed gdy, ma, aby.
„Nie widzę gwiazd. One są jasne, ponoć, tak słyszałem. A ja nie widzę jasności. Tylko ciemność.” - <klik>
„Otwarty świat, zamknięte rany.” – trochę Sala Samobójców.
„Nieustannie. Zawsze. Często.” – to zawsze czy często?
„Obudził się z krzykiem. Znów. Zawsze budziło go to samo. Jego przerażony krzyk. Choć miał już te osiemnaście lat. Osiemnaście lat zmagał się z ciężarem jakim został obrzucony przez ten, cholerny, świat.” – te powtórzenia są irytujące. Niepotrzebny przecinek przed cholerny. Wciąż dzielisz zdania na mniejsze i powstają jakieś zalążki czegoś, co wciąż jest niczym.
„I nadal nie nauczył sobie z tym radzić. Wiedział tylko jak to maskować.” – w jaki sposób maskuje się własny, poranny krzyk, na który nie ma się wpływu? Poza tym, skoro nadal krzyczy to niekoniecznie idzie mu to maskowanie. A już szczególnie do perfekcji.
„Nikt spoza jego rodziny osób, które się nim zajęły jak był mały nie zorientuje się, że cierpi.” – przecinek przed osób. Jak średnio pasuje, kiedy byłoby lepsze.
„Chyba, że osoba ta będzie się wpatrywała w jego oczy. Oczy, które są usposobieniem cierpienia, bólu i śmierci. Oczy, które widziały tyle, że stały się niewidome na ludzkie cierpienie.” – powtórzenie wyrazu cierpienie. Ludzie zazwyczaj rozmawiając ze sobą, patrzą sobie w oczy, więc myślę, że wiele osób jednak zobaczyło to wszystko.
„Bóg jest po stronie tych złych, tych którzy wygrywają wojny.” – kto powiedział, że źli wygrywają wojny?
„Władcy, są naiwni, mają nadzieję, nadzieję, która ich zgubi.” – niepotrzebny przecinek po władcy. Swoją drogą, kompletny bullshit.
„Zło jest silniejsze, tego nikt nie zmieni. Tego się nie da zmienić! Jego nie da się zmienić.” – Serio, nie da się zmienić? A to niespodzianka.
„Edward Masen Cullen rozejrzał się po pokoju.” – nie pisz tak. Mam wrażenie, jakbyś dopadła nowej funkcji bloggera i chciała używać jej, gdzie tylko popadnie. A to w ogóle nie pasuje, nie rozumiem po co pisać w ten sposób.
„Był nagi,przykryty jakąś podziurawioną szmatą, która miała być kocem” – spacja po nagi. Miała być kocem, ale nim nie była, bo była szmatą?
„Był z nią dla seksu, dlatego bo była ładna.” – dlatego że, a nie bo. W obu przypadkach brakuje przecinka.
„Za to, że bawi się kosztem czyiś uczuć, ale co on może z tym zrobić...Nic, kompletnie nic.” – czyichś. I w zasadzie jest jedna rzecz, którą może zrobić, a mianowicie – zadziwię wszystkich! – przestać.
„On wie, tylko, co to jest (…)” – bez przecinka przed tylko.
„Wiedziała, że Edward nie lubi gdy ktoś słyszy jego krzyki.” – przecinek przed gdy. Poza tym za dużo Edwardów jest w tamtych zdaniach.
„Może nie było to silne uczucie, ale...Kochała go, jakaś cześć jej serca była przeznaczona dla niego, malutka, ale była.” – albo się kogoś kocha, albo nie. Jak można kochać i mówić, że to nie jest silne uczucie? To brzmi tak niedojrzale i beznadziejnie, że znów myślę o wklejeniu jakiegoś obrazka.
„Jaka jest ta dziewczyna? To typowa buntowniczka, nie wie co się stało Edwardowi w przeszłości.” – pytasz jaka ona jest, zaczynasz tłumaczyć i tłumaczenie kończy się na dwóch wyrazach, które nijak mają się do reszty zdania.
„Woli robić z siebie ćpającą buntowniczkę...” – robić z siebie, super, na drutach? Suchar.
„No cóż, często się szczyci, że jej chłopakiem jest Edward Cullen. Za tym facetem szaleje wiele zdemoralizowanych dziewczy. Jest przystojny, tajemniczy, zbuntowany i groźny. Kobiety go ubóstwiają, w sumie to nie tylko nie niegrzeczne. Edward. Czy spełnia się w związku? Cóż, w łóżku na pewno.” – rzeczywiście jest się czym szczycić, facet ćpun, który myśli tylko o seksie. Mru. Dziewczyn. A to nie niegrzeczne raczej nie powinno istnieć, może te?
„Kate otworzyła oczy dopiero po chwili, tak jakby obudziła się dopiero teraz i nie słyszała krzyku Edwarda.” – powtórzenie wyrazu dopiero.
„Uniosła się na łokciu, 'koc' z niej lekko opadł ukazując jej nagie, pełne piersi.” – przecinek po opadł. A koc, brzydki czy niebrzydki, pozostaje kocem. Nie kocem w apostrofie, który zresztą służy zupełnie do czegoś innego.
„Przybrał się już w swoją maskę obojętności.” – albo chodzi o to, że przybrał swoją maskę, albo że się w maskę przebrał.
„-Nie śpisz już...? - uniósł brew w pytającym geście - Coś cię obudziło...? - no tak, Kate prychnęła w myślach. Chciał się upewnić, czy nie słyszała krzyków.” – zapis dialogów naprawdę idzie kiepsko. Uniósł z wielkiej litery, po geście kropka, no z dużej litery. Znów te wielokropki, a ja się pytam po co one?
„Nie chciała aby czuł się zakłopotany, zawstydzony i słaby.” – przecinek przed aby.
„Cieszył się, że Kate nie słyszała jego krzyków, że to nie one ją zbudziły. To ułatwiło sprawę, nie chciał się tłumaczyć dlaczego budzą go jego własne krzyki i koszmary senne.” – powtórzenia i brak przecinka przed dlaczego.
„Obrócił głowę tak aby patrzeć na towarzyszącą mu dziewczynę.” – brakuje przecinka przed aby.
„Kiwnął tylko głową, to i tak wiele, bardzo jak na niego.” – co tam robi to bardzo? Edward mnie wkurza. Póki co jedynie płakał jako sześciolatek i ćpał kartkę, ale w tym momencie jest już takim super Casanovą, że to jego skinięcie to zaszczyt? Bitch, please.
„Wtedy się zapadał, jego ciało i umysł myślało o czymś innym, o czymś co nie sprawiało mu bólu.” – ciało to na pewno myślało. W ogóle w jaki sposób to zdanie zostało złożone?
„Zatracał się w czymś co sprawiało mu przyjemność, tak mało jej w życiu doświadczył, prawie wcale. Za każdym razem gdy jest pijany, naćpany czy uprawia seks od nowa zachłystuje się tym uczuciem, od nowa poznaje nikły smak przyjemności, ale nigdy nie zazna tego w pełni. Bo zawsze w jego podświadomości, gdzieś na dnie jego martwego serca znajduje się to co widział, te wszystkie złe odczucia i emocje, wspomnienia, które go niszczą codziennie od początku. Nie żył.
Śmierć, śmierć, śmierć.
Ból, ból, ból.
Cierpienie, cierpienie, cierpienie.
Jego odwieczna modlitwa, jego mantra, jego klątwa, jego kara.”
Brak przecinka przed co, gdy, od nowa, znajduje. Powtórzenie słowa przyjemność, uczucie. Mam serdecznie dość jego marudzenia na temat tego, jaki on jest biedny i jak cierpi. Ciągłe powtarzanie tego nic nie zmieni, tylko denerwuje czytelnika. Zabieg z potrójnym powtórzeniem wyrazów nie wyszedł.
„(…) szepnęła Kate przygryzając płatek jego ucha. Chłopak tak się zatracił w swoich myślach, iż zapomniał nawet o tym, że usta jego i dziewczyny nadal są złączone.” – mutant z ustami na uchu.
„Zawsze gdy czegoś potrzebowała była ta kasa.” – przecinek przed była. I chyba to.
„coś kręciła, wiedział to, dopóki się nie dowie o co chodzi nie da jej hajsu.” – przecinek przed nie da. A ten cały hajs to nie słowo do opowiadania.
„ma jej powiedzieć i już.” – jemu. Chyba, że Edward to kobieta.
„-Co...? - Edward usiadł, spojrzał na Kate, czy on dobrze usłyszał, chce pieniądze na skrobankę, ale dla kogo, nie będzie się zastanawiał, zapyta - Po co...?” – sposób napisania tego kawałka woła o pomstę.
O nie, no serio? Ona jest w ciąży i przekazuje mu to w najbardziej beznadziejny sposób? A on WIELKI I SMUTNY Edward nagle pragnie odżyć? So sweet.
„Isabella tułała się po ulicach Seattle, prawdopodobnie była pijana, prawdopodobnie została pobita, prawdopodobnie jest bezdomna, prawdopodobnie jej ojciec o niej zapomniał, a matka umarła, prawdopodobnie stała się nikim, prawdopodobnie dziś umrze, prawdopodobnie ją zamordują, prawdopodobnie za długi.” – to miał być ciekawy stylistyczny zabieg z użyciem słowa prawdopodobnie? Bo prawdopodobnie nie wyszło.
„Zapłakała, choć nie miała siły zaczęła uciekać.” – zobaczmy różnicę pomiędzy: Zapłakała i choć nie miała już siły, zaczęła uciekać.
Ten rozdział opowiada o tym, że Edward leży w łóżku, a Kate mówi mu, że chce pieniądze na aborcję. Nic więcej, co jest przykre i wiele mówi o rozwoju fabuły. Męczy mnie niesamowicie postać głównej męskiej postaci i gdybym mogła, usunęłabym go, tylko po to, by mnie nie irytował. Wciąż nie widzę świata przedstawionego, żadnych opisów, oprócz przeżyć wewnętrznych, które choć głębokie, wciąż są powtarzane. Tutaj nie ma nic nowego, czego nie napisałabyś już wcześniej. Ciągle ból i cierpienie, przekazane zupełnie tak samo. Czytam komentarze i zastanawiam się czy my czytamy ten sam rozdział, czy może ja się czepiam każdego szczegółu? Jeśli masz mi za złe to wytykanie błędów to wybacz, lubię kiedy jest dobrze.

W dalszych rozdziałach będę komentować już tylko fabułę, bo inaczej osiwieję, zanim dojdę do ósmego.
Rozdział czwarty:
„To musiała być zmora nocna.” – mara nocna.
Miałam nie pisać błędów, ale to naprawdę rzuca się w oczy.
Czytam i znów napotykam mieszanie czasów. Ta przesada jest nie do zniesienia. Belli ojciec zdradził matkę, odszedł, a później matka wpadła w alkoholizm, narobiła długów, popełniła samobójstwo, dziewczynę gonią jacyś faceci, gwałcą i biją, jest wspomnienie o Jamesie, a poza tym cała historia to jakaś paranoja. Trochę przesadziłaś z próbą uprzykrzenia jej życia. Może nie trochę. Bardzo. Swoją drogą, Charlie niezła łazja, skoro nie miał siły pojechać na (domniemany) pogrzeb swojej córki. Bez przesady, każdy ojciec by pojechał.

Rozdział piąty:
Sporo błędów interpunkcyjnych i parę literówek. Sama fabuła trochę się rozwinęła. Przeskoczyłaś parę lat: Edward ma teraz sześcioletnią córkę. Sam motyw z restauracją brzmi w porządku, natomiast dilerka to już chyba lekka przesada. A nawet jeśliby na to przymrużyć oko, ta nielegalna broń i amunicja to już na pewno. Szczególnie, biorąc pod uwagę piwnicę. Naprawdę uważasz, że tam nie ma sanepidu, który bada w jakich warunkach odbywa się praca? Trochę to wszystko jest nagięte. Poza tym słowo diler to diler, a nie dealer, który używany jest w języku angielskim. Nie rozumiem, po co wtrącać inne języki.

Rozdział szósty:
Tutaj najwięcej błędów znajduje się we fragmencie, który jest napisany oczami Belli. Wydaje się, jakbyś w ogóle go nie przeczytała, bo to tego tam sporo. Sam rozdział pozostawił duży niedosyt. Czytając miałam wrażenie, że ominęłam co najmniej pięć rozdziałów. Całkowicie pominęłaś to w jaki sposób kobieta zaczęła przystosowywać się do nowego społeczeństwa i skupiłaś się na tym, że minęło X lat, a ona nagle to wszystko lubi. W jaki sposób czytelnik ma uwierzyć w coś takiego, kiedy nie może przeczytać w zasadzie nic na temat tego co się działo? Brakuje tutaj kilku rozdziałów, które opisywałyby to, co działo się z nimi na przełomie lat, jak wpłynął na Bellę James, a na Edwarda Hope. Sama filozofia Belli wydaje mi się dziwna: kilka lat zmienia ją z córki stulecia w dziwkę, która to lubi, mało tego stwierdza, że skoro lubi pieniądze i seks to nie ma nic złego w seksie za pieniądze. Wszystko jest zbyt zbite, pochłonięte przez ilość akcji w retrospekcji, przez co sam rozdział zawiera śladową ilość typowej akcji. Pozostaje jeszcze kwestia pytań i odpowiedzi. Zadajesz pytanie, a później odpowiadasz na nie paragrafem. To nie wywiad, a takie zabiegi niekoniecznie wzbudzają moje zainteresowanie. Wygląda to również niezbyt dobrze. Teraz czas na największą masakrę tego rozdziału, a mianowicie: linki. Czytam, czytam i naglę dochodzę do zalinkowanych wyrazów, które pokazują, co tam sobie wymyśliłaś. szpilki i obrazek szpilek, no proszę Cię. To jeszcze nic. Najbardziej dobiła mnie ta kreska eyelinerem. Daruj sobie coś takiego – to boli czytelnika. A przynajmniej mnie.

Rozdział siódmy:
„Spojrzał w lustro z rezygnacją. "Wyglądam jak ciota.". Warknął i chwycił za uchwyt przemontowany do małego lusterka (…)” – dochodząc do tego fragmentu, okazało się, że nie mam więcej siły i muszę na chwilę przestać czytać. Sama nie wiem, co tak bardzo mnie boli. Oprócz oczywiście złego zapisu i samej dziwności. Okej, lecę dalej. No i doleciałam, lecz nie natrafiłam na nic godnego uwagi. Robisz błędy interpunkcyjne i chyba nie czytasz tego, co już napiszesz, bo czasem układ zdań jest tragiczny. Można byłoby to łatwo wyeliminować, gdyby tylko skupiło się na tekście.

Rozdział ósmy:
Zawiodę się, jeżeli nie będzie tu żadnej sceny erotycznej. Czekam na to od samego początku i jeszcze się nie doczekałam, a to nieźle rozczarowujące. Pierwszy akapit i zmiany osoby. Raz piszesz w osobie trzecie, a później podszedł do mnie. Tutaj też rolę gra uważne czytanie tekstu. Widzę dużo błędów interpunkcyjnych i powtórzenia (Przejechał dłonią po jej plecach, od razu rozpinając zamek błyskawiczny na jej plecach.). Zmiany czasu pisania również nie służą opowiadaniu. Musisz popracować na tym, by utrzymać jedną osobę, jeden czas. No, liznęło trochę seksu, choć nie był to szczyt moich marzeń. Rzuciły mi się w oczy ręce w nadgarstkach, które brzmią zdecydowanie tak, jak gdyby ktoś rzeczywiście te dłonie w nadgarstkach trzymał. Spokojnie można było napisać, że przywiązał ją za nadgarstki.

Dobrnęłam do końca. Powtórzę jeszcze raz: interpunkcja (szczególnie te wielokropki i chaos z przecinkami), powtórzenia, składnia, zmiany czasowe i osobowe. Poza tym mamy tu styczność ze sprawami odrobinę dziwnymi i przesadzonymi, które najchętniej wyeliminowałabym całkowicie. Nie mogę powiedzieć, że nie masz potencjału, bo masz. Możesz naprawdę coś osiągnąć, ale o to trzeba dbać i pisać, pisać, pisać. Musisz znaleźć czas, żeby czytać to, co już naskrobiesz. Polecam też znalezienie kogoś, kto zajmie się błędami, jeżeli Ty nie potrafisz. Czasem wystarczy przysiąść przy zasadach i trochę się dokształcić. Pomysł jest oryginalny i jeśli wykorzystasz go we właściwy sposób to opowiadanie może jeszcze wyjść na prostą. Tylko nie przesadź, proszę – łatwo można wszystko zniszczyć. Wspomnę jeszcze, że bardzo podobają mi się tytuły rozdziałów.
Treść: 17/40
Poprawność: 7/20

Ramki:
Ten shoutbox przeklęty to największa katastrofa z jaką muszę się zmierzyć na blogu z opowiadaniem. Po co to? Wytłumacz mi, bo nie znajduję dla niego żadnego zastosowania. Szczególnie, że pod każdym rozdziałem sprzedajesz krótką litanię nowości, masz zakładkę spam, więc po jakiego grzyba wrzucać na stronę główną to okropieństwo? Brakuje mi spisu treści, jest on o wiele bardziej przejrzysty i przyjemniejszy w użyciu niż archiwum. Twoje menu to długa (bardzo długa!) lista, ale mam nadzieję, że przebrnę przez nią szybciej niż rozdziały. O blogu w skrócie mówi o czym jest blog, pokazuje też tę wielką głupotę tworzenia opowiadania na postawie książki, gdzie mamy po tych postaciach tylko imię i wygląd (tu bardziej film). Twój opis samej siebie jest krótki i zwięzły, bardzo dobrze. Radzę tylko wyjustować tekst. Bohaterowie zawierają kilka błędów, które warto poprawić. Opisy są całkiem w porządku, choć mogą zbyt wiele zdradzić nowym czytelnikom. Soundtrack to ciekawa pozycja, nie czepiam się. Zwiastun mi się spodobał. Nagrody, czyli te wszystkie blogowe dziwactwa, do których nie mam siły. Spokojnie uważam, że informowanie o nowych postach i linki można byłoby połączyć. Tak samo zresztą Twoje blogi. Wszystko to może zostać zamieszczone na jednej podstronie. Dużo tu wszystkiego, ale generalnie całkiem przejrzyście, choć usunęłabym kilka niepotrzebnych rzeczy (shoutbox!)
Ramki: 3/5

Punkty dodatkowe:
Brak

Razem: 43, czyli ocena dopuszczająca.
Odrobinę żałuję, że udało Ci się zdobyć trójki. Uważam, że masz potencjał, żeby następnym razem wyszło to lepiej. Liczę, że poprawisz błędy i zastosujesz się do rad, a także że po odpowiedniej ilości czasu, zgłosisz się ponownie. Teraz mogę tylko prosić o to, byś nie poczuła się przytłoczona tym moim bełkotem u góry. Trzymaj się i pielęgnuj swój talent.

10 komentarzy:

  1. Witam.
    Na początek bardzo dziękuję za ocenę :) Co do błędów to jestem dyslektykiem, a i tak pracuję z wordem, który błędy, jak widać nie wszystkie, podkreśla. Wielokropki mam po prostu wkodowane i nie potrafię się ich pozbyć. Choć próbuję one same pchają mi się w tekst i jakoś nie mogę ich usunąć, muszę nad tym popracować. Właśnie tak myślałam, że największa masakra będzie z przecinkami, ponieważ z nimi to walczę od lat :)
    Błędy oczywiście poprawię, a co do ponownego zgłoszenia się, na pewno, pomyślę o tym za jakiś czas. W międzyczasie mam w planach zgłosić do Ciebie mój blog z wierszami.
    Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
    Wampirek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. Coś nie tak jest chyba z linkiem, prawda? Albo tylko mi po kliknięciu wyświetla się, że blog nie istnieje.

      Usuń
    2. Tak... “nie znaleziono bloga“ nawiedza mój monitor O.o

      Usuń
  2. Widzę, że świetnie poradziłaś sobie z tą oceną. Nota nie jest zbyt wysoka, ale nie szkodzi. Skoro uważasz, że Autorka ma potencjał, to zapewne ma. Pozostaje mi życzyć jej powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Mogę wiedzieć, co się stało z oceną mojego bloga? Kiedy została opublikowana, weszłam tu i ją przeczytałam, ale nie miałam czasu, by skomentować. Teraz chciałam to zrobić, a po ocenie oraz Alpace i Agapi ani śladu...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc sama jestem bardzo ciekawa... Spróbuję to wyjaśnić.

      Usuń
    2. Już wiem. Wystąpił mały błąd w kodzie szerokiej liście. Ocena już jest dostępna.

      Usuń
    3. Dziękuję :)
      A można wiedzieć, dlaczego obie panie odeszły?

      Usuń
    4. Alpaka odeszła sama ze względu na brak czasu, natomiast Agapi została usunięta, ponieważ nie odpowiadała na nasze wiadomości i zniknęła z listy publikujących (odsyłam do Regulaminu :)).

      Usuń