Autorka: Wampirek
Oceniająca: Pornografia
Pierwsze wrażenie oraz grafika:
Adres brzmi ładnie. Trójczłonowy,
łatwy do zapamiętania, dość tajemniczy. Mnie ciekawi i zachęca do wejścia na
bloga, może dlatego zgodziłam się przyjąć go do swojej kolejki. Spodziewam się romansu
bądź kryminału – możliwe jest też połączenie tej dwójki. Generalnie, liczę na
coś dobrego, bo nazwa już mnie zachęciła. Napis na belce nie jest zapisany w
cudzysłowie, więc przeszukałam zakładki, co by się dowiedzieć czy słowa są
Twoje. Strona główna mówi mi, że to tekst piosenki. Mimo wszystko, uparłabym
się, żeby zapisać go w cudzysłowie. Powinnaś również wypisać autora na belce,
nie tylko w aktualnościach. Sam tekst mi się podoba, szczególnie, że w jakiś
sposób łączy się z adresem, tworząc ciekawą kombinację. Przejdźmy do grafiki,
bo to jednak ona gra główną rolę, jeśli chodzi o pierwsze wrażenie na temat
bloga. Uderzył we mnie Edward z Bellą i pomyślałam o nie. Naprawdę. Wielkie o
nie. Ja tylko liczę, że nie będzie świecenia w słońcu, bo się wycofam. Pominę
jednak moją niechęć do tej pary, skupię się na kolorystyce. Pasuje mi. Jest
ciemno, przyjemnie, nie ma żadnych gryzących się ze sobą kolorów. Moim zdaniem
bardzo udany szablon. Najchętniej na tym bym skończyła, bo nie lubię rozpisywać
się na tematy, które nie są w blogu najważniejsze. Czerwone napisy odrobinę
biją po oczach, natomiast kolor czcionki idealnie pasuje do tła. Nie będę się
więcej czepiać, więc powiem tylko: pierwsze wrażenie jest pozytywne.
Pierwsze wrażenie: 8/10
Grafika: 8/10
Treść oraz poprawność:
Prolog:
„Kim ja jestem ?” – nie powinno być spacji przed znakiem
interpunkcyjnym.
„Kolejna dziwka na ziemi.
Tak, tym właśnie była... „ –
Dziwka to nie to. To ona. Powinno zostać napisane nią.
„Nic nie znaczący mężczyzna.” – nieznaczący. Swoją drogą, kilka liniej
wyżej używasz tego samego wyrazu do określenia kobiety i robisz to poprawnie.
„Nie potrzebna, osamotniona i
niekochana.” – niepotrzebna.
Generalnie prolog zawiera dużą
ilość wielokropków, które drażnią. Można byłoby pozbyć się wszystkich, jako że
żaden nie jest tak naprawdę potrzebny.
Co do samej treści, nie jestem
zbytnio zadowolona, bo nie lubię wrzucania informacji w podobnej formie,
przepełnionej patetyzmem. Mam wrażenie, że miało wyjść tajemniczo, ale mnie to
niestety nie przekonało. Wątpię, żebym po przeczytaniu prologu własnowolnie,
zabrała się za dalszą część.
To jest ten moment, w którym
przyczepię się pomysłu. Oczywiście, nagłówek z Kristen i Robertem sprawił, że
od razu pomyślałam o Zmierzchu, przy
czym za bardzo się nie pomyliłam. Z drugiej strony, kolosalnie. Zupełnie nie
rozumiem idei używania stworzonych przez kogoś postaci, skoro zmieniasz
całkowicie to kim są. Tak naprawdę pozostawiłaś im tylko imiona i wygląd, co
nie ma dla mnie żadnego sensu, wybacz.
Rozdział 1:
„Nawet gdy miał otwarte oczy.” – przecinek, oczywiście.
„Nie dostrzegał światła. Ono
przed nim uciekało. Było jak nieproszony gość.” – Skoro to światło przed nim
uciekało to raczej nie chciało być nawet „zaproszone”, trudno więc nazwać je
nieproszonym gościem.
„Najmniejsza myśl, najlżejszy
ruch.” – nie za bardzo mamy możliwość określenia wielkości myśli. Może nie
brzmi to źle, a wyobraźmy sobie stwierdzenie „duża myśl”, nie tak słodko.
„Zbrodnia.
On tym jest.” – nią.
„I one wszystkie. Ból, samotność,
strach, gniew, obojętność, ciemność, nadzieja, cierpienie, śmierć i zbrodnia.
To one tworzą go. Małego sześcioletniego chłopca, który nie powinien żyć.” –
dzielenie zdań w tym wypadku to bardzo zły sposób. Jest męczący. Szczególnie,
ze to pierwsze nawet nie jest zdaniem tylko zlepkiem słów. Myślę, że trochę
przesadziłaś z tym sześcioletnim chłopcem, jako że ten pewnie nawet nie
wiedziałby czym jest agonia. Ogólnie uważam, że za dużo tego wszystkiego.
Pierwsza część tego rozdziału zmęczyła mnie, bo miała wyjść – podobnie jak
prolog – tajemnicza i zagadkowa, interesująca, a ja wcale tego nie odczułam.
Czegoś mi brakuje w takim pisaniu albo zwyczajnie irytuje mnie ciągłe
rozpoczynanie pisania od nowej linijki.
„Edward Cullen siedział na
środku łóżka, w ciemnym pokoju.” – masz dwie spacje po wyrazie siedział.
„Chłopczyk przyjął dziwną pozycję
embrionalną i kiwał się.” – pozycja embrionalna to pozycja embrionalna, nie
rozumiem czy różni się zwykła od dziwnej.
„Niegdyś wesołe, szmaragdowe oczy
dziś błagały o pomoc, której nie otrzymały.” – czemu więc oczy błagają o pomoc, której nie otrzymały? To trochę jakbym jadła
kanapkę, której nie zrobiłam.
„Czerwone od łez policzki były
jak martwe, wykrzywione ze strachu.” – wątpię, żeby policzki wyglądające na
martwe mogły być wykrzywione ze strachu. W ogóle wątpię, by policzki mogły być
wykrzywione.
„Śmierć to rzecz, której pragnął
ten mały chłopczyk. Może i wyglądał na sześcioletnie dziecko, może nim był, ale
wycierpiał więcej niż ktokolwiek inny.” – Sześcioletnie dzieci nie myślą o
śmierci. Nawet w sytuacji, w której jest im źle, nie dopuszczają do siebie
myśli o samobójstwie, głównie dlatego, że większość dzieci nawet nie wie, że
tak można. Śmierć kojarzy im się z filmowymi pościgami albo w ogóle z niczym.
Poza tym stwierdzenie, że wycierpiał więcej niż ktokolwiek inny jest raczej
przesadzone, szczególnie, że nie można wiedzieć (ani zbytnio określić), kto tak
naprawdę najwięcej w życiu cierpiał.
„Widział więcej niż powinien, nie
chciał tego widzieć, ale gdy tylko zamknął oczy...Te obrazy wpraszały się w
jego umysł, nie mógł ich wypędzić. Robactwo, to rozrastało się w jego umyśle” –
brakuje spacji po wielokropku. Powtórzenie wyrazów jego i umysł. Ostatnie
zdanie źle brzmi, chodzi o to, że robactwo się rozrastało czy o to, że obrazy
były robactwem i one się rozrastało?
„Jak szarańcza, zjadało dobre
wspomnienia, żywiło się resztkami zdrowego rozsądku.” – To dziwne porównanie,
jako że szarańcza nie je wspomnień i rozsądku.
„Chłopczyk załkał i położył się
na łóżku, szczelnie okrył się kołdrą.” – stylistycznie to zdanie brzmiałoby
dużo lepiej w formie: Chłopczyk załkał i położył się na łóżku, szczelnie
okrywając kołdrą.
Dalej trafiam na jeszcze kilka
wielokropków, których szczerze nienawidzę, a po których nie ma postawionych
spacji.
„Świerze łzy spłynęły po jego
policzkach.” – Świeże. Zlituj się.
Dialogi zawsze, ale to zawsze
zapisujemy od nowego akapitu.
„-Śpij, mój aniołku, swoje oczka
zmruż...- łkał cichutko - Noc już nadeszła, otuli nas do snu...-z jego piersi
wydobył się bolesny szloch - Gwiazdy nam świecą, oświetlają mrok...-skulił się
pod wpływem wspomnień - A małe aniołki zaśpiewają ci do snu tak...-przycisnął
swojego misia jeszcze bardziej do siebie i zaczął od nowa - ...Śpij już
aniołku, swoje oczka zmruż...- chłopczyk śpiewał kołysankę cały czas, w kółko.
Z czasem jego głos słabł, a szloch ustępował. Jego śpiew przerodził się w
mruczenie, a po chwili w pokoju panowała cisza. Zasnął.” – wkleiłam całość, bo
jest źle zapisana, więc postanowiłam pokazać poprawną wersję:
-
Śpij, mój aniołku, swoje oczka zmruż - łkał cichutko – noc już nadeszła, otuli
nas do snu. - Z jego piersi wydobył się bolesny szloch. – Gwiazdy nam świecą,
oświetlają mrok. - Skulił się pod wpływem wspomnień. – A małe aniołki
zaśpiewają ci do snu tak. - Przycisnął swojego misia jeszcze bardziej do siebie
i zaczął od nowa. – Śpij już aniołku, swoje oczka zmruż…
Generalnie chodzi o to, że
wielokropki w ogóle nie są potrzebne, tylko ostatni został postawiony
poprawnie, brakuje spacji po pauzie dialogowej. Odsyłam do poradnika, który nauczy
Cię poprawnych zapisów. Jeden znajduję się na ocenialni, a drugi (jeśli
chciałabyś poszerzyć wiedzę) na Prozaikach. Swoją drogą, szybko zasnął,
samodzielnie sobie śpiewając.
„Włamały się do jego snów, a
przecież czas snu powinien być dla niego relaksem, odpoczynkiem.” – powtórzenie
wyrazu sen.
„Gdy spał przeżywał to wszystko
jeszcze raz, od nowa, ciągle i nieprzerywanie.” – nieprzerwanie bądź nieprzerywalnie.
Naprawdę polecam odstawienie na
bok tych wielokropków.
„Przecież był tylko dzieckiem,
nie zrobił nic co ponosiłoby go na tak wielką karę.” – przecinek przed co. Poza tym poniosłoby go na tak wielką karę brzmi naprawdę źle. Poniosłoby za sobą tak wielkie konsekwencje
albo nawet tę karę, ale nie w
sposób, z którego wynika, że ponosi go na coś, a nie za coś.
„Zapłacił za to swoje życie.” –
za co? I nie zapłacił za to swoim życiem, skoro nadal żyje.
„Umierał każdego dnia, każdego
dnia oddychał coraz mniej.” – teoretycznie i praktycznie nie mógł każdego dnia
oddychać coraz mniej.
„Opuszczał nas, był tylko ciałem,
jego duszę wypełniała inna osoba.” – dlaczego zwracasz się teraz do nas?
„Spazmatyczny oddech chłopca
odbijał się echem po pokoju.” – to co za akustykę on miał w tym pokoju, że mu
się oddech echem odbijał?
„Martwy szloch wydostał się z
jego piersi.” – proszę, skończmy z martwymi policzkami, szlochami i kto wie
czym jeszcze. Te rzeczy nie są martwe i brzmi to śmiesznie.
„Zacisnął piąstki i krzyknął.
Otworzył oczy. Usiadł gwałtownie na łóżku. Trząsł się ze strachu.” – te zdania
są zbyt krótkie, by czytało je się płynnie. Przystaję przy każdym i czuję się,
jakby co najmniej jechała zakorkowaną autostradą i musiała się co chwilę
zatrzymywać. To wcale. Nie jest. Przyjemnie. Musisz mi. Uwierzyć.
„Tego śmiechu, który nadawał sens
życia wielu osobą.” – osobom.
Za dużo tego śmiechu tam. Ja
wiem, że to miało się cudnie czytać, ale bez przesady.
„. Jestem zły, to przeze mnie,
nie powinienem żyć. Jestem problemem. Tak o sobie myślał, ale to nie była
prawda.” – to nie powinny być osobne zdania. Jeśli zapisujemy już myśli postaci
to albo róbmy to kursywą i później oddzielmy przecinkiem od wyrazu myślał, albo zróbmy to w najprostszy
sposób, czyli:
Jestem zły, to przeze mnie, nie
powinienem żyć, jestem problemem, myślał (…).
„Przeżywszy tak wiele zła nikt z
nas nie liczy na szczęśliwe zakończenie.” – przecinek po zła.
„Chłopczyk czuł się tak jakby go
ktoś pokochał, a potem potraktował jak zwykłą szmacianą zabawkę.” – przecinek
przed jakby.
„Mrok zawładną też jego umysłem,
ciałem, życiem.” – zawładnął.
„Zagnieździł się i zapuścił swoje
korzenie. Głęboko, wewnątrz duszy chłopca, tam miał swoje źródło.” – jeśli coś
się w nim zagnieździło to nie mogło mieć w nim źródła, było obce.
Ogólnie do tego momentu mogę
powiedzieć, że za dużo jest wielokropków, a także zbytnio chcesz wszystko
upiększyć językiem, który w danym momencie nie pasuje. Nie podoba mi się masa
powtórzeń, która niestety nie działa w sposób artystyczny.
„Esme Cullen siedziała w sypialni wraz ze swoim mężem,
Carlisle'em.” – Imię Carlisle odmienia się w inny sposób. W tym wypadku:
Carlislem.
„Nie potrafiła sobie wyobrazić
tego co czuje to biedne dziecko. Nikt nie potrafiłby wyobrazić sobie takiego
bólu jakim został obrzucony ten chłopak.” – powtórzenie wyobrazić (jeśli było zamierzone to wyszło kiepsko). Poza tym brak
przecinka przed co, a także przed jakim.
„Carlisle też nie mógł złapać
kontaktu z dzieckiem, choć kiedyś był jego ulubionym wujkiem, dziś nie
rozmawiali wcale.” – To brzmi jakby Edward był wujkiem, a nie Carlisle. Chłopak
ma sześć lat i to kiedyś brzmi trochę
dziwnie, szczególnie kiedy myślę o tym, że wujek nagle przestaje rozmawiać z
dzieciakiem, bo nie może złapać z nim kontaktu.
„Dzieci państwa Cullen,
bliźniacy, o rok starsi od Edwarda, Emmett i Jasper też nie bawili się ze swoim
kuzynem, bo nie wiedzieli jak. On zawsze odmawiał. Nie chciał się bawić. Emm i
Jazz na początku codziennie szli po Edwarda, namawiali go do zabawy, opowiadali
różne historie. On odmawiał, za każdym razem mówił "Nie chcę, idźcie beze
mnie". Po jakimś czasie chłopcy przestali go namawiać. Wiedzieli, że to na
nic.” – powtórzenia, a poza tym to nie brzmi dobrze, po prostu.
„Prawie był już ich synem” –
kiepska składnia.
„Chłopiec nie liczył czasu, ale
nadal siedział pod drzwiami.” – przed chwilą siedział jeszcze pod ścianą.
Kolejna kołysanka ma w sobie znów
za dużo wielokropków i brakuje tam spacji.
„Stał już na korytarzu, a drzwi
do jego azylu zatrzasnęły się za nim.” – Azylem był niby ten pokój, w którym
ryczał i umierał?
„Spojrzał przed siebie, na końcu
długiego korytarza był pokoju cioci Esme i wujka Carlsle'a.” – pokój i Carlisle’a.
„Chłopczyk ruszył przed siebie,
przez ciemny korytarz.” – Ten korytarz się tam powtarza.
„Jego miś zwisał mu z ręki i
sunął po podłodze. Jego krok był powolny, tak jakby się czegoś bał.” – powtórzenie
jego. Nie mogę obejść się wrażeniu,
że zwisający z ręki miś brzmi, jakby był do niej przyszyty, przyspawany albo
jakby byli z tym pluszakiem jednością.
„Jakby obawiał się, że coś
wyskoczy i go porwie, zrobi mu krzywdę.” – od kiedy zwalniamy kroku, kiedy się
czegoś boimy? Byłam pewna, że przyspieszamy, powiem brzydko, zapierniczamy, ile
sił w nogach, byleby się tylko oddalić od niebezpieczeństwa.
Niepewnie, powtórzone. Jasne on wszystko robi niepewnie, z
wahaniem, ale bez przesady.
„Ciocia Esme siedziała na łóżku
patrząc kto puka do jej sypialni o tej godzinie, wujek Carlisle przyjął tam
samą pozycję.” – przecinek przed patrząc,
tę zamiast tam.
„Widząc małego Edwarda państwo
Cullen bardzo się zdziwiło.” – przecinek po Edwarda.
Państwo Cullen się zdziwili, nie zdziwiło.
„Esme zabolał widok chłopca,
który wygląda na tak bardzo zmęczonego.” – zmiana czasu na teraźniejszy czy
literówka?
„Upuścił misia, który z głuchym
echem odbił się od posadzki.” – nie ma czegoś takiego jak głuche echo. Poza tym, wciąż zadziwia mnie akustyka w tym
mieszkaniu.
Jeśli chodzi o słowo polik to trochę się waham. Nie jestem za
używaniem go, uważam, że policzek to policzek, a nie zdrobnienie od polik. Nawet
Word mówi, że to niepoprawne.
Rozdział pierwszy dotyczy
Edwarda, który siedzi w pokoju, płacze, nuci kołysankę, a później wychodzi i
mówi, żeby go naprawiono. Tam naprawdę nic się nie dzieje, zupełnie. Nie wiem,
co powiedzieć o fabule, skoro póki co w ogóle jej nie ma. Świat przedstawiony
leży i kwiczy, jako że nie opisałaś w żaden sposób tego pokoju, co warto byłoby
wprowadzić, skoro wydaje się być ważnym elementem, azylem. Póki co, Edward jako bohater wydaje się być przerysowanym
sześciolatkiem, głównie dlatego, że jest on stworzony w sposób nierealny,
nierzeczywisty. Próbowałam wczuć się w klimat, w ten cały ból, ale mi się nie
udało. Potrzebuję głębszych doznań.
Rozdział 2:
„Zawsze wiedziała co jej doradzić
aby było najlepiej.” – przecinek przed co.
„Potem jedna przytulała drugą i
śmiały się ze swojej sprzeczki, bo tak naprawdę zapomniały o co im poszło.” –
jeśli po paru minutach zapominały o co poszło to może to być skleroza, radzę
udać się do lekarza.
Nadal są te wielokropki i brak
spacji po nich.
„Przyjaźń to potęga i jest
najważniejsza nade wszystko na świecie.” – jest
najważniejsza na świecie. To nade
wszystko kompletnie tam nie pasuje.
„Dobrze mieć taką zwariowaną
osóbkę jak Lily, jest zawsze taka wesoła, pomyślała Bella.” – wrzucone ni z
gruchy, ni z pietruchy na końcu akapitu. Nie, ledwo się zorientowałam, że to
myśl.
„Jedyne czego brunetka jej
zazdrości to uroda. Isabella źle ocenia swoje piękno .” – przed tym zdaniem
trzeba usunąć jedną spację, gdyż są dwie. To samo ze spacją przed kropką.
„Jej oczy są niczym płynna
czekolada.” – kolor, nie oczy. Jeśli jednak oczy to musiałoby to wyglądać mniej
więcej tak: <klik>
„Moje oczy są puste, bez żadnych
emocji.” – nie zmieniaj osoby.
„Figura Belli również nie ma
wiele do życzenia.” – wyrażenie brzmi nie
pozostawia wiele do życzenia.
„Może i nie jest tak wysoka jak
jej koleżanka, ale to nie odejmuje jej krasy” – ta krasa niezbyt tutaj pasuje. Uroda
owszem.
„Ma zgrabne nóżki i choć są
trochę krótsze przyciągają wzrok.” – przecinek po krótsze. Nie radzę też stosować zdrobnień, nogi wyglądałyby w tym zdaniu o wiele lepiej.
„Pomimo młodego wieku Bella może
się pochwalić wspaniałą sylwetką i stylem.” – przecinek po wieku. Wiek nie ma zbyt wiele wspólnego z sylwetką i stylem, szczególnie
jeżeli chodzi o nastolatki, jako że te zazwyczaj mają lepsze wyczucie stylu
niż, dajmy na to, starsze panie, które w większości przypadków zakładają, co
znajdą w szafie. O sylwetce nawet nie wspominam.
„Bella ocknęła się gdy usłyszała
przy uchu chichot Lily.” – przecinek przed gdy.
W zasadzie nie pisałaś nigdzie, że się zamyśliła. Patrzyła na Lily, później
opisywałaś jakie to są piękne i nagle ona się ocknęła, mimo że nie musiała.
„Dziś chce spędzić czas z
rodzicami, a poza tym musi się pouczyć do sprawdzianu z algebry, bo przecież
jest zagrożona.” – niepotrzebnie wprowadziłaś czas teraźniejszy.
Czytając cały ten fragment miałam
wrażenie, że to będzie typowa Mary Sue, która mimo pięknej przyjaciółki wciąż
musi być lepsza, bo jakże to inaczej. Trochę mnie to zawiodło, bo liczyłam, że
nie znajdę tutaj podobnych wstawień.
„Obiecała i tak też zrobi. Nie
rzuca słów na wiatr, tym bardziej nie oszuka rodziców.” – znów gubisz się w
czasach. Wybrałaś przeszły, więc trzymaj się go.
„W tym roku kończy naukę gimnazjalną
i wybiera się do liceum.” – domyślam się, że akcja dzieję się w Ameryce, więc
skąd wzięło się tam gimnazjum i liceum?
„I zrealizuję te marzenia.” – zrealizuje.
Dziwi mnie trochę sposób w jaki
wszystko przedstawiasz. Opisujesz drogę, rodziców, to że jest słowna i nagle
czytamy o wszystkich jej planach na przyszłość. Takie przeskoki źle mi służą.
„W domu też nie było gorzej, może
nawet lepiej.” – Może nawet nie było lepiej? Lepiej/gorzej niż gdzie?
„Charlie i Renee to wspaniali
ludzi, którzy są szczęśliwi nade wszystko od siedemnastu lat.” – ludzie.
„Matka nie raz opisywała jej
reakcję ojca gdy dowiedział się, że będą mieli dziecko. Ponoć nie posiadał się
z radości, wyszedł na ulicę przy, której mieszkali i wykrzyczał „Moja żona jest
w ciąży, będę ojcem”. – przecinek przed gdy.
Poza tym: seriously? Ehehehe. Ta scena bawi mnie niezmiernie.
„Dziewczyna stała już przed swoim
domem. Ruszyła naprzód uśmiechając się do swoich myśli. Zatrzymała się przed
drzwiami, uniosła dłoń aby otworzyć drzwi, ale zatrzymała się gdy usłyszała
krzyki.: - powtórzenie przed. Przecinek
przed uśmiechając oraz gdy.
„Jedyne co mogę stwierdzić to to,
że głosy należą do moich rodzicieli. Czy znów się kłócą, ponieważ tato stuk
ulubioną porcelanę mamy…?” – znów zmiana osoby. A ten stuk to onomatopeja. Tutaj powinno być stłukł.
„Nastolatka po cichaczu otworzyła
drzwi i je zamknęła.” – nie ma żadnego cichacza. Nie rozumiem też idei
otwierania i zamykania drzwi. Po co to zrobiła? Jeśli chciała wejść do środka
to trzeba to było zrobić.
„Na jej policzki wstępowały nowe
łzy. Jej twarz była wykrzywiona bólem z powodu zdrady męża. Czuła się
upokorzona, zdradził ją. Jej Charlie, ten , za którego oddałby by wszystko.” –
powtórzenie jej. Niepotrzebna spacja
przed przecinkiem. Za dużo tego zdradził.
A łzy wstępujące na policzki to lekki absurd.
„Potargał je i wyrzucił do kosza
na śmieci.” – Potargać to można włosy. Potarganie fotografii to w sumie
pomachanie nią, a jemu chyba chodziło o podarcie.
„-A czy to ważne…? Ktoś mi je
przysłał, komuś widocznie zależało na zniszczeniu naszej rodziny. Co więcej,
udało mu się – Renee już nie krzyczała, ale szeptała.” – Brakuje kropki na
końcu wypowiedzi. A ten wielokropek drażni, again.
„(…) nie była dość wystarczająca
dla męża?” – Dość wystarczająca? Maślano maślana?
„-Robiłam wszystko…-powiedziała
przez łzy matka dziewczyny – Wszystko co w mojej mocy aby uratować nasze
małżeństwo, aby przejść przez ten kryzys…-zapłakała – Charlie, myślałam, że nam
też się uda, ale ty…Ci nie zależy. Staranie nie mogą być jednostronne. Do tego
teraz się dowiaduje, że mnie zdradzasz. Tak nie może być, ja już nie mam siły
udawać szczęśliwej żony sławnego prawnika...- kobieta starła łzy z policzków.”
Znów wypowiedź. Powtórzę się, ze
trzeba zaczynać od nowego akapitu. W ogóle, po skończeniu wypowiedzi, dobrze
byłoby również rozpocząć od kolejnej linijki. A teraz, jeśli chodzi o zapis:
spacja po pauzie dialogowej, kolejną również trzeba otoczyć w spacje, mała
litera przy wszystko, przecinek przed
aby, pauza dialogowa otoczona
spacjami, nie Ci tylko Tobie, poza tym w opowiadaniu nie
stosujemy dużych liter przy odniesieniach grzecznościowych. Starania, a nie staranie, dowiaduję, kobieta z dużej litery. Trochę tego jest.
Wydawało mi się, że oni są szczęśliwi, a tu się okazuje, że nie są, a zdrada to
tylko kolejny punkt programu bardzo smutnej rodziny. Dziwne, dziwne.
„Nie wiedział co ma powiedzieć,
albo nie chciał nic mówić.” – niepotrzebny przecinek przed albo.
„To wszystko co do niego czuła,
znikło, w jednym momencie” – to wszystko, co do niego czuła, znikło w jednym
momencie.
„To tak jakby małe dziecko
dmuchało swój pierwszy balonik, a ktoś podszedł i go przebił, a on...Pękł z
wielkim hukiem.” – przecinek przed jakby.
Ten wielokropek (i brak spacji) są tutaj naprawdę, naprawdę, naprawdę niepotrzebne,
wręcz biją po oczach. A samo porównanie do balonika raczej kiepskie.
„Teraz pojawią się na nim
popękane smugi, odłamki o zaostrzonych końcach, przecinających skórę niczym
brzytwa. Nieubłaganie, nieprzerywanie. A teraz...
Pierwszy odłamek odpadł, zranił
ją. I ta pierwsza rana była najgorsza. Pierwszego nacięcia nie da się
zapomnieć, wymazać z pamięci. Nie ma takiej czarodziejskiej gumki, która
sprawi, że pierwsza rana stanie się niewidzialna.” – zmiana czasu, nieprzerywalnie. Za dużo tutaj paskudnego
patosu, który nijak pasuje do całej reszty.
„Dziewczyna nie zważając na to
czy rodzice ją usłyszą, czy nie poszła do swojego pokoju.” – przecinek po dziewczyna oraz poszła.
„Nieskazitelne, przeźroczyste
krople powoli sunęły po jej policzkach.” – Jeżu, nie.
„Dziewczyna, która nigdy nie była
za nic w pełni odpowiedzialna musi poradzić sobie z rzeczywistością dopadającą
ją z dnia na dzień, bez żadnego ostrzeżenia, bez czasu na pożegnanie się z tym
co ją otaczało dotychczas.” – przecinek po odpowiedzialna
oraz przed co.
Bitch, please. Ona to wszystko
przeżywa jakby, co najmniej ktoś umarł. Oni się rozwodzą. To znaczy, że wciąż
będzie miała dwójkę kochających rodziców. Jest już na tyle dorosła, by
wiedzieć, że to nie koniec świata. Już pomijam fakt, że ma zachowuje się jak
szczeniak, pakując swoje rzeczy. Niby taka dojrzała, a mam ochotę walić głową w
biurko.
„Był z nami tylko ciałem, jego
duch leży pogrzebany sto metrów pod ziemią.” – kim jesteśmy my w tym opowiadaniu, bo nie do końca
rozumiem?
„Oddycha, ale wie, że nikt go nie
uratuje.” – przed tym oddychaniem?
„Chciał uciec albo umrzeć, albo
się rozjebać.” – a to rozjebać co
tutaj robi? Przekleństwa w opowiadaniach powinny być wyważone. Generalnie w
ogóle nie powinno ich być poza wypowiedziami bohaterów. Dopuszczam to jedynie w
pierwszej osobie, gdzie występuje takie myślenie.
„Układał białą kreskę na kartce
papieru, drugą zwinął w rulonik. Przyłożył ją do nosa i wciągnął ją.” – że on
wciąga niby narkotyki kartką? Ekhem, nie. Jakby się uprzeć, można byłoby
powiedzieć, że w porządku, kartka, ale proszę Cię, najczęściej używa się
banknotów. Kto co lubi. I jeśli wciąga kartkę to też mu gratuluję.
Rozdział drugi jest dziwny. Bella
to histeryczka, która zachowuje się jak szczeniak, a Edward ćpa przy użyciu
kartki. Tutaj przynajmniej coś się działo: dziewczyna podsłuchała rozmowę
rodziców. Poza tym jednak nic, czyli jakby nie patrzeć to wciąż jednak scena.
Bardzo mało jak na rozdział. W ogóle nie mogę doszukać się opisów świata
przedstawionego, co mnie martwi.
Rozdział trzeci:
Zaczynam rozdział trzeci i bije
mnie po oczach zmiana osoby. Zdecyduj się proszę, jak chcesz pisać, a potem
konsekwentnie to wypełniaj. Poza tym widzę te skreślenia i chce mi się
krzyczeć. To opowiadanie, po co Ci takie zabiegi?
„Choć nie chce.” – chcę.
„Czy ja w ogóle jestem
człowiekiem, raczej nie, jestem maszyną.” – jeśli o coś pytamy to pytamy
naprawdę, a nie połowicznie, bez znaku zapytania, w jednym zdaniu jeszcze sobie
odpowiadając.
„Mam wrażenie jakby był sam od
zawsze.” – jakbym. I brak przecinka przed tym wyrazem.
„Po co spać jeśli znów mam być
obudzony przez swój własny krzyk, bezsensowne.” – brak przecinka przed jeśli.
„Czy spróbuje mieć wolę
pozostania przy życiu...?” – spróbuję.
Naprawdę bardzo denerwują mnie te
ciągłe wielokropki i styl początku tego rozdziału. Jest męczący i mam ochotę
ominąć go i zacząć czytać coś porządnego.
„A co jest na ziemi, robaki są.”
– że co?
„Stosunkowo to ja nawet nie chcę
widzieć.” – stosunkowo co?
To jest bełkot. Wybacz mi, ale
wszystko, co on myśli to jeden wielki bełkot. Żaden dorosły facet nie ma w
głowie takiego siana. Gdyby mu było źle to by się zabił, a nie bawił w jakieś
kiepskie, metaforyczne teksty o robakach. Jest pokrzywdzony, nie ma domu, nikt
go nie kocha. Buhu, czekam na łzy.
„Gdy ktoś czegoś nie widział nie
może za tym tęsknić, więc po co mi światło, po nic.” – przecinek po widział. Druga część zdania nie ma w
ogóle związku z pierwszą i jest bez sensu.
„Z drugiej strony gdy ktoś czegoś
nie widział ma pragnienie aby zobaczyć jak to wygląda.” – przecinek przed gdy, ma, aby.
„Nie widzę gwiazd. One są jasne,
ponoć, tak słyszałem. A ja nie widzę jasności. Tylko ciemność.” - <klik>
„Otwarty świat, zamknięte rany.”
– trochę Sala Samobójców.
„Nieustannie. Zawsze. Często.” –
to zawsze czy często?
„Obudził się z krzykiem. Znów.
Zawsze budziło go to samo. Jego przerażony krzyk. Choć miał już te osiemnaście
lat. Osiemnaście lat zmagał się z ciężarem jakim został obrzucony przez ten,
cholerny, świat.” – te powtórzenia są irytujące. Niepotrzebny przecinek przed cholerny. Wciąż dzielisz zdania na
mniejsze i powstają jakieś zalążki czegoś, co wciąż jest niczym.
„I nadal nie nauczył sobie z tym
radzić. Wiedział tylko jak to maskować.” – w jaki sposób maskuje się własny,
poranny krzyk, na który nie ma się wpływu? Poza tym, skoro nadal krzyczy to
niekoniecznie idzie mu to maskowanie. A już szczególnie do perfekcji.
„Nikt spoza jego rodziny osób, które
się nim zajęły jak był mały nie zorientuje się, że cierpi.” – przecinek przed osób. Jak średnio pasuje, kiedy byłoby lepsze.
„Chyba, że osoba ta będzie się
wpatrywała w jego oczy. Oczy, które są usposobieniem cierpienia, bólu i
śmierci. Oczy, które widziały tyle, że stały się niewidome na ludzkie
cierpienie.” – powtórzenie wyrazu cierpienie.
Ludzie zazwyczaj rozmawiając ze sobą, patrzą sobie w oczy, więc myślę, że
wiele osób jednak zobaczyło to wszystko.
„Bóg jest po stronie tych złych,
tych którzy wygrywają wojny.” – kto powiedział, że źli wygrywają wojny?
„Władcy, są naiwni, mają
nadzieję, nadzieję, która ich zgubi.” – niepotrzebny przecinek po władcy. Swoją drogą, kompletny bullshit.
„Zło jest silniejsze, tego nikt
nie zmieni. Tego się nie da zmienić! Jego nie da się zmienić.” – Serio, nie da
się zmienić? A to niespodzianka.
„Edward Masen Cullen
rozejrzał się po pokoju.” – nie pisz tak. Mam wrażenie, jakbyś dopadła nowej
funkcji bloggera i chciała używać jej, gdzie tylko popadnie. A to w ogóle nie
pasuje, nie rozumiem po co pisać w ten sposób.
„Był nagi,przykryty jakąś
podziurawioną szmatą, która miała być kocem” – spacja po nagi. Miała być kocem, ale nim nie była, bo była szmatą?
„Był z nią dla seksu, dlatego bo
była ładna.” – dlatego że, a nie bo. W
obu przypadkach brakuje przecinka.
„Za to, że bawi się kosztem czyiś
uczuć, ale co on może z tym zrobić...Nic, kompletnie nic.” – czyichś. I w
zasadzie jest jedna rzecz, którą może zrobić, a mianowicie – zadziwię
wszystkich! – przestać.
„On wie, tylko, co to jest (…)” –
bez przecinka przed tylko.
„Wiedziała, że Edward nie lubi
gdy ktoś słyszy jego krzyki.” – przecinek przed gdy. Poza tym za dużo Edwardów jest w tamtych zdaniach.
„Może nie było to silne uczucie,
ale...Kochała go, jakaś cześć jej serca była przeznaczona dla niego, malutka,
ale była.” – albo się kogoś kocha, albo nie. Jak można kochać i mówić, że to
nie jest silne uczucie? To brzmi tak niedojrzale i beznadziejnie, że znów myślę
o wklejeniu jakiegoś obrazka.
„Jaka jest ta dziewczyna? To
typowa buntowniczka, nie wie co się stało Edwardowi w przeszłości.” – pytasz
jaka ona jest, zaczynasz tłumaczyć i tłumaczenie kończy się na dwóch wyrazach,
które nijak mają się do reszty zdania.
„Woli robić z siebie ćpającą
buntowniczkę...” – robić z siebie, super, na drutach? Suchar.
„No cóż, często się szczyci, że
jej chłopakiem jest Edward Cullen. Za tym facetem szaleje wiele
zdemoralizowanych dziewczy. Jest przystojny, tajemniczy, zbuntowany i groźny.
Kobiety go ubóstwiają, w sumie to nie tylko nie niegrzeczne. Edward. Czy
spełnia się w związku? Cóż, w łóżku na pewno.” – rzeczywiście jest się czym
szczycić, facet ćpun, który myśli tylko o seksie. Mru. Dziewczyn. A to nie
niegrzeczne raczej nie powinno istnieć, może te?
„Kate otworzyła oczy dopiero po
chwili, tak jakby obudziła się dopiero teraz i nie słyszała krzyku Edwarda.” –
powtórzenie wyrazu dopiero.
„Uniosła się na łokciu, 'koc' z
niej lekko opadł ukazując jej nagie, pełne piersi.” – przecinek po opadł. A koc, brzydki czy niebrzydki,
pozostaje kocem. Nie kocem w apostrofie, który zresztą służy zupełnie do czegoś
innego.
„Przybrał się już w swoją maskę
obojętności.” – albo chodzi o to, że przybrał swoją maskę, albo że się w maskę
przebrał.
„-Nie śpisz już...? - uniósł brew
w pytającym geście - Coś cię obudziło...? - no tak, Kate prychnęła w myślach.
Chciał się upewnić, czy nie słyszała krzyków.” – zapis dialogów naprawdę idzie
kiepsko. Uniósł z wielkiej litery, po
geście kropka, no z dużej litery. Znów te wielokropki, a ja się pytam po co one?
„Nie chciała aby czuł się
zakłopotany, zawstydzony i słaby.” – przecinek przed aby.
„Cieszył się, że Kate nie
słyszała jego krzyków, że to nie one ją zbudziły. To ułatwiło sprawę, nie
chciał się tłumaczyć dlaczego budzą go jego własne krzyki i koszmary senne.” –
powtórzenia i brak przecinka przed dlaczego.
„Obrócił głowę tak aby patrzeć na
towarzyszącą mu dziewczynę.” – brakuje przecinka przed aby.
„Kiwnął tylko głową, to i tak
wiele, bardzo jak na niego.” – co tam robi to bardzo? Edward mnie wkurza. Póki co jedynie płakał jako
sześciolatek i ćpał kartkę, ale w tym momencie jest już takim super Casanovą,
że to jego skinięcie to zaszczyt? Bitch, please.
„Wtedy się zapadał, jego ciało i
umysł myślało o czymś innym, o czymś co nie sprawiało mu bólu.” – ciało to na
pewno myślało. W ogóle w jaki sposób to zdanie zostało złożone?
„Zatracał się w czymś co
sprawiało mu przyjemność, tak mało jej w życiu doświadczył, prawie wcale. Za
każdym razem gdy jest pijany, naćpany czy uprawia seks od nowa zachłystuje się
tym uczuciem, od nowa poznaje nikły smak przyjemności, ale nigdy nie zazna tego
w pełni. Bo zawsze w jego podświadomości, gdzieś na dnie jego martwego serca
znajduje się to co widział, te wszystkie złe odczucia i emocje, wspomnienia,
które go niszczą codziennie od początku. Nie żył.
Śmierć, śmierć, śmierć.
Ból, ból, ból.
Cierpienie, cierpienie,
cierpienie.
Jego odwieczna modlitwa, jego
mantra, jego klątwa, jego kara.”
Brak przecinka przed co, gdy, od nowa, znajduje. Powtórzenie
słowa przyjemność, uczucie. Mam
serdecznie dość jego marudzenia na temat tego, jaki on jest biedny i jak
cierpi. Ciągłe powtarzanie tego nic nie zmieni, tylko denerwuje czytelnika.
Zabieg z potrójnym powtórzeniem wyrazów nie wyszedł.
„(…) szepnęła Kate przygryzając
płatek jego ucha. Chłopak tak się zatracił w swoich myślach, iż zapomniał nawet
o tym, że usta jego i dziewczyny nadal są złączone.” – mutant z ustami na uchu.
„Zawsze gdy czegoś potrzebowała
była ta kasa.” – przecinek przed była.
I chyba to.
„coś kręciła, wiedział to, dopóki
się nie dowie o co chodzi nie da jej hajsu.” – przecinek przed nie da. A ten cały hajs to nie słowo do
opowiadania.
„ma jej powiedzieć i już.” – jemu. Chyba, że Edward to kobieta.
„-Co...? - Edward usiadł,
spojrzał na Kate, czy on dobrze usłyszał, chce pieniądze na skrobankę, ale dla
kogo, nie będzie się zastanawiał, zapyta - Po co...?” – sposób napisania tego
kawałka woła o pomstę.
O nie, no serio? Ona jest w ciąży
i przekazuje mu to w najbardziej beznadziejny sposób? A on WIELKI I SMUTNY
Edward nagle pragnie odżyć? So sweet.
„Isabella tułała się po ulicach
Seattle, prawdopodobnie była pijana, prawdopodobnie została pobita,
prawdopodobnie jest bezdomna, prawdopodobnie jej ojciec o niej zapomniał, a
matka umarła, prawdopodobnie stała się nikim, prawdopodobnie dziś umrze, prawdopodobnie
ją zamordują, prawdopodobnie za długi.” – to miał być ciekawy stylistyczny
zabieg z użyciem słowa prawdopodobnie? Bo
prawdopodobnie nie wyszło.
„Zapłakała, choć nie miała siły
zaczęła uciekać.” – zobaczmy różnicę pomiędzy: Zapłakała i choć nie miała już
siły, zaczęła uciekać.
Ten rozdział opowiada o tym, że
Edward leży w łóżku, a Kate mówi mu, że chce pieniądze na aborcję. Nic więcej,
co jest przykre i wiele mówi o rozwoju fabuły. Męczy mnie niesamowicie postać
głównej męskiej postaci i gdybym mogła, usunęłabym go, tylko po to, by mnie nie
irytował. Wciąż nie widzę świata przedstawionego, żadnych opisów, oprócz
przeżyć wewnętrznych, które choć głębokie, wciąż są powtarzane. Tutaj nie ma
nic nowego, czego nie napisałabyś już wcześniej. Ciągle ból i cierpienie,
przekazane zupełnie tak samo. Czytam komentarze i zastanawiam się czy my
czytamy ten sam rozdział, czy może ja się czepiam każdego szczegółu? Jeśli masz
mi za złe to wytykanie błędów to wybacz, lubię kiedy jest dobrze.
W dalszych rozdziałach będę
komentować już tylko fabułę, bo inaczej osiwieję, zanim dojdę do ósmego.
Rozdział czwarty:
„To musiała być zmora nocna.” –
mara nocna.
Miałam nie pisać błędów, ale to
naprawdę rzuca się w oczy.
Czytam i znów napotykam mieszanie
czasów. Ta przesada jest nie do zniesienia. Belli ojciec zdradził matkę,
odszedł, a później matka wpadła w alkoholizm, narobiła długów, popełniła
samobójstwo, dziewczynę gonią jacyś faceci, gwałcą i biją, jest wspomnienie o
Jamesie, a poza tym cała historia to jakaś paranoja. Trochę przesadziłaś z
próbą uprzykrzenia jej życia. Może nie trochę. Bardzo. Swoją drogą, Charlie
niezła łazja, skoro nie miał siły pojechać na (domniemany) pogrzeb swojej
córki. Bez przesady, każdy ojciec by pojechał.
Rozdział piąty:
Sporo błędów interpunkcyjnych i
parę literówek. Sama fabuła trochę się rozwinęła. Przeskoczyłaś parę lat:
Edward ma teraz sześcioletnią córkę. Sam motyw z restauracją brzmi w porządku,
natomiast dilerka to już chyba lekka przesada. A nawet jeśliby na to przymrużyć
oko, ta nielegalna broń i amunicja to już na pewno. Szczególnie, biorąc pod
uwagę piwnicę. Naprawdę uważasz, że tam nie ma sanepidu, który bada w jakich
warunkach odbywa się praca? Trochę to wszystko jest nagięte. Poza tym słowo
diler to diler, a nie dealer, który używany jest w języku angielskim. Nie
rozumiem, po co wtrącać inne języki.
Rozdział szósty:
Tutaj najwięcej błędów znajduje
się we fragmencie, który jest napisany oczami Belli. Wydaje się, jakbyś w ogóle
go nie przeczytała, bo to tego tam sporo. Sam rozdział pozostawił duży
niedosyt. Czytając miałam wrażenie, że ominęłam co najmniej pięć rozdziałów.
Całkowicie pominęłaś to w jaki sposób kobieta zaczęła przystosowywać się do
nowego społeczeństwa i skupiłaś się na tym, że minęło X lat, a ona nagle to
wszystko lubi. W jaki sposób czytelnik ma uwierzyć w coś takiego, kiedy nie
może przeczytać w zasadzie nic na temat tego co się działo? Brakuje tutaj kilku
rozdziałów, które opisywałyby to, co działo się z nimi na przełomie lat, jak
wpłynął na Bellę James, a na Edwarda Hope. Sama filozofia Belli wydaje mi się
dziwna: kilka lat zmienia ją z córki stulecia w dziwkę, która to lubi, mało
tego stwierdza, że skoro lubi pieniądze i seks to nie ma nic złego w seksie za
pieniądze. Wszystko jest zbyt zbite, pochłonięte przez ilość akcji w
retrospekcji, przez co sam rozdział zawiera śladową ilość typowej akcji.
Pozostaje jeszcze kwestia pytań i odpowiedzi. Zadajesz pytanie, a później
odpowiadasz na nie paragrafem. To nie wywiad, a takie zabiegi niekoniecznie
wzbudzają moje zainteresowanie. Wygląda to również niezbyt dobrze. Teraz czas
na największą masakrę tego rozdziału, a mianowicie: linki. Czytam, czytam i
naglę dochodzę do zalinkowanych wyrazów, które pokazują, co tam sobie
wymyśliłaś. szpilki i obrazek
szpilek, no proszę Cię. To jeszcze nic. Najbardziej dobiła mnie ta kreska
eyelinerem. Daruj sobie coś takiego – to boli czytelnika. A przynajmniej mnie.
Rozdział siódmy:
„Spojrzał w lustro z rezygnacją.
"Wyglądam jak ciota.". Warknął i chwycił za uchwyt przemontowany do
małego lusterka (…)” – dochodząc do tego fragmentu, okazało się, że nie mam
więcej siły i muszę na chwilę przestać czytać. Sama nie wiem, co tak bardzo
mnie boli. Oprócz oczywiście złego zapisu i samej dziwności. Okej, lecę dalej.
No i doleciałam, lecz nie natrafiłam na nic godnego uwagi. Robisz błędy
interpunkcyjne i chyba nie czytasz tego, co już napiszesz, bo czasem układ zdań
jest tragiczny. Można byłoby to łatwo wyeliminować, gdyby tylko skupiło się na
tekście.
Rozdział ósmy:
Zawiodę się, jeżeli nie będzie tu
żadnej sceny erotycznej. Czekam na to od samego początku i jeszcze się nie
doczekałam, a to nieźle rozczarowujące. Pierwszy akapit i zmiany osoby. Raz
piszesz w osobie trzecie, a później podszedł
do mnie. Tutaj też rolę gra uważne czytanie tekstu. Widzę dużo błędów
interpunkcyjnych i powtórzenia (Przejechał
dłonią po jej plecach, od razu rozpinając zamek błyskawiczny na jej plecach.). Zmiany
czasu pisania również nie służą opowiadaniu. Musisz popracować na tym, by
utrzymać jedną osobę, jeden czas. No, liznęło trochę seksu, choć nie był to
szczyt moich marzeń. Rzuciły mi się w oczy ręce
w nadgarstkach, które brzmią zdecydowanie tak, jak gdyby ktoś rzeczywiście
te dłonie w nadgarstkach trzymał. Spokojnie można było napisać, że przywiązał
ją za nadgarstki.
Dobrnęłam do końca. Powtórzę jeszcze
raz: interpunkcja (szczególnie te wielokropki i chaos z przecinkami),
powtórzenia, składnia, zmiany czasowe i osobowe. Poza tym mamy tu styczność ze
sprawami odrobinę dziwnymi i przesadzonymi, które najchętniej wyeliminowałabym
całkowicie. Nie mogę powiedzieć, że nie masz potencjału, bo masz. Możesz
naprawdę coś osiągnąć, ale o to trzeba dbać i pisać, pisać, pisać. Musisz
znaleźć czas, żeby czytać to, co już naskrobiesz. Polecam też znalezienie
kogoś, kto zajmie się błędami, jeżeli Ty nie potrafisz. Czasem wystarczy
przysiąść przy zasadach i trochę się dokształcić. Pomysł jest oryginalny i
jeśli wykorzystasz go we właściwy sposób to opowiadanie może jeszcze wyjść na
prostą. Tylko nie przesadź, proszę – łatwo można wszystko zniszczyć. Wspomnę
jeszcze, że bardzo podobają mi się tytuły rozdziałów.
Treść: 17/40
Poprawność: 7/20
Ramki:
Ten shoutbox przeklęty to
największa katastrofa z jaką muszę się zmierzyć na blogu z opowiadaniem. Po co
to? Wytłumacz mi, bo nie znajduję dla niego żadnego zastosowania. Szczególnie,
że pod każdym rozdziałem sprzedajesz krótką litanię nowości, masz zakładkę spam, więc po jakiego grzyba wrzucać na
stronę główną to okropieństwo? Brakuje mi spisu treści, jest on o wiele
bardziej przejrzysty i przyjemniejszy w użyciu niż archiwum. Twoje menu to długa (bardzo długa!) lista, ale
mam nadzieję, że przebrnę przez nią szybciej niż rozdziały. O blogu w skrócie mówi o czym jest blog,
pokazuje też tę wielką głupotę tworzenia opowiadania na postawie książki, gdzie
mamy po tych postaciach tylko imię i wygląd (tu bardziej film). Twój opis samej
siebie jest krótki i zwięzły, bardzo dobrze. Radzę tylko wyjustować tekst. Bohaterowie zawierają kilka błędów,
które warto poprawić. Opisy są całkiem w porządku, choć mogą zbyt wiele
zdradzić nowym czytelnikom. Soundtrack to
ciekawa pozycja, nie czepiam się. Zwiastun
mi się spodobał. Nagrody, czyli
te wszystkie blogowe dziwactwa, do których nie mam siły. Spokojnie uważam, że informowanie
o nowych postach i linki można byłoby połączyć. Tak samo zresztą Twoje blogi.
Wszystko to może zostać zamieszczone na jednej podstronie. Dużo tu wszystkiego,
ale generalnie całkiem przejrzyście, choć usunęłabym kilka niepotrzebnych
rzeczy (shoutbox!)
Ramki: 3/5
Punkty dodatkowe:
Brak
Razem: 43, czyli ocena
dopuszczająca.
Odrobinę żałuję, że udało Ci się
zdobyć trójki. Uważam, że masz potencjał, żeby następnym razem wyszło to
lepiej. Liczę, że poprawisz błędy i zastosujesz się do rad, a także że po
odpowiedniej ilości czasu, zgłosisz się ponownie. Teraz mogę tylko prosić o to,
byś nie poczuła się przytłoczona tym moim bełkotem u góry. Trzymaj się i
pielęgnuj swój talent.
Witam.
OdpowiedzUsuńNa początek bardzo dziękuję za ocenę :) Co do błędów to jestem dyslektykiem, a i tak pracuję z wordem, który błędy, jak widać nie wszystkie, podkreśla. Wielokropki mam po prostu wkodowane i nie potrafię się ich pozbyć. Choć próbuję one same pchają mi się w tekst i jakoś nie mogę ich usunąć, muszę nad tym popracować. Właśnie tak myślałam, że największa masakra będzie z przecinkami, ponieważ z nimi to walczę od lat :)
Błędy oczywiście poprawię, a co do ponownego zgłoszenia się, na pewno, pomyślę o tym za jakiś czas. W międzyczasie mam w planach zgłosić do Ciebie mój blog z wierszami.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
Wampirek.
ps. Coś nie tak jest chyba z linkiem, prawda? Albo tylko mi po kliknięciu wyświetla się, że blog nie istnieje.
UsuńTak... “nie znaleziono bloga“ nawiedza mój monitor O.o
UsuńNaprawiłam to.
UsuńWidzę, że świetnie poradziłaś sobie z tą oceną. Nota nie jest zbyt wysoka, ale nie szkodzi. Skoro uważasz, że Autorka ma potencjał, to zapewne ma. Pozostaje mi życzyć jej powodzenia.
OdpowiedzUsuńHej! Mogę wiedzieć, co się stało z oceną mojego bloga? Kiedy została opublikowana, weszłam tu i ją przeczytałam, ale nie miałam czasu, by skomentować. Teraz chciałam to zrobić, a po ocenie oraz Alpace i Agapi ani śladu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Szczerze mówiąc sama jestem bardzo ciekawa... Spróbuję to wyjaśnić.
UsuńJuż wiem. Wystąpił mały błąd w kodzie szerokiej liście. Ocena już jest dostępna.
UsuńDziękuję :)
UsuńA można wiedzieć, dlaczego obie panie odeszły?
Alpaka odeszła sama ze względu na brak czasu, natomiast Agapi została usunięta, ponieważ nie odpowiadała na nasze wiadomości i zniknęła z listy publikujących (odsyłam do Regulaminu :)).
Usuń