Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Liberte. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Liberte. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 22 września 2014

[218] Odmowa: http://katarrynka.blogspot.com/


Adres bloga: Katarrynka
Autorka: ?
Oceniająca: Liberte

Blog nie istnieje.

środa, 20 sierpnia 2014

[691] http://vesylly.blogspot.com

Adres bloga: Vesylly
Autorka: Melania Florek
Oceniająca: Liberte

1. Pierwsze wrażenie

Vesylly. A cóż to takiego? Adres bloga prosty jak drut, ale jednocześnie nieznane dla niewtajemniczonych słowo może sprawiać drobne kłopoty z zapamiętaniem. Bo co to jest to owe Vesylly? Imię? Ksywa? Jakaś tajna organizacja? Mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Z ciekawością patrzę na belkę, ale zawiedziona spuszczam głowę, bo tam znajduje się jedynie powtórzenie adresu. Mało oryginalne i nieciekawe. Coraz bardziej jestem podenerwowana i śmiem twierdzić, że w Twoim założeniu miało to przyciągnąć uwagę czytelników, no ale nie do końca tak się stało. Nie widzę nawet żadnej zakładki O blogu, więc już kompletnie nie wiem, czego się spodziewać.
Dobry pomysł z favikoną, śnieżynka jest idealnym dopełnieniem zimowego szablonu. Tylko kursor ma się nijak do reszty... Czarna róża? A cóż to ma z tym wszystkim wspólnego?
Kolorystyka bloga łagodna i subtelna, przeważa jeden kolor - jasny fiolet. Ładnie to wygląda, nie powiem. Ujmuje mnie prostota całego bloga. Tak czysto i przejrzyście, nie widzę nic zbędnego, jest tylko to, co konieczne i to w dodatku ładnie poukładane.

8/10

2. Grafika

Różne odcienie fioletu nadają blogowi stan błogości, tym bardziej, że są to jedynie jasne, subtelne barwy. To dobry wybór, ładnie wtapiający się w tło i tworzący wspólną, jednolitą całość.
W nagłówku na pierwszym planie mamy jakąś dziewczynę o anielskiej twarzy i blond włosach. Mogę wywnioskować, że jest to główna bohaterka opowiadania. W tle zimowy krajobraz; ośnieżone choinki, płatki śniegu, lampiony, jakieś miasteczko przykryte puszystą warstwą całunu zimy. Uspokaja i wycisza mnie ten widok, gdybym miała teraz odgadnąć o czym jest opowiadanie, to powiedziałabym, że o jakiejś niewyróżniającej się dziewczynie, mieszkającej z dala od zgiełku. Podoba mi się. Czysto i przejrzyście.
"Walking in a winter wonderland"... Brzmi tajemniczo i słodko. Kojarzy mi się z cieplutkim kocem, kubkiem gorącego kakao, wesoło trzaskającym ogniem w kominku, wichurą za oknem... Jak z bajki.
Dalej... Przyczepiłabym się trochę do czcionki. Jest za jasna, gdybyś dała kolor o jeden odcień ciemniejszy - byłoby idealnie.

9/10

3. Treść

Prolog
Wielkie brawa za wymyślenie ciekawej i spójnej legendy o złej królowej. Gdy ją czytałam, miałam wrażenie, jakby to babcia opowiadała mi jedną z dawnych bajek ze swego dzieciństwa... Miły powrót do przeszłości.
Zastanawia mnie tylko, dlaczego została ona ukarana za to, że wybrała biały kamień symbolizujący bogactwo. Przecież miała alternatywę. Powrót kogoś z zaświatów, odzyskanie korony lub pieniądze. To była jakaś próba dla niej? Bo innego wyjaśnienia nie widzę, a skoro dostała taki wybór, to mogła wybrać co jej się żywnie podoba, racja?
I na tym właśnie zakończyłabym prolog. Dalszą część mogłaś już wziąć pod pierwszy rozdział, bo nagle przenosimy się do współczesności, mamy księżniczkę Vesylly (na Boga, w końcu dowiedziałam się kim ona jest!), planowanie jej ślubu... A to nijak odnosi się do treści z legendy.

Rozdział pierwszy
Zaczęłaś od snu Vesylly, co okazało się dobrym rozwiązaniem, bo na początku naprawdę myślałam, że to jawa! Ale potem znowu wspominasz o zetknięciu się księżniczki z wodą i piszesz, że czuje ona ogromną siłę i energię, jak podczas swojego snu. I tyle. Nie zdziwiło ją to? Bądź co bądź jest zwykłą dziewczyną, nie żadną czarodziejką, wiedźmą etc., a tu nagle przytrafia jej się rządek dziwnych zdarzeń, co ewidentnie świadczy o tym, że przejawia ona jakieś magiczne moce. Pomyśl, czy Ty zareagowałabyś na jej miejscu tak samo? Nie zdumiałaby Cię reakcja własnego organizmu, który jak do tej pory, wydawało Ci się, że dobrze znasz? Dotykasz wody, a przecież robiłaś to tysiące razy... Aż tu nagle czujesz jakąś siłę, energię i Bóg wie co jeszcze. Tym samym zaznaczam, że masz problem z opisywaniem emocji i uczuć bohaterów. Mitva na wieść, że Vesylly nie będzie mogła już go odwiedzać, niemal wybucha płaczem i tyle. A gdzie jakieś myśli kłębiące mu się w głowie? Gdzie opisy emocji? Żal? Smutek? Złość? Miałaś duże pole do popisu, a nie wykorzystałaś tego.
Opis balu mnie ogromnie zawiódł. Nawet w najmniejszym stopniu nie poświęciłaś czasu na wizualizację świata przedstawionego. Jak wyglądała sala? Ile było gości? Jak się bawili? Co robili? Od razu przeszłaś do sedna; tu jest książę Sita, tu księżniczka Vesylly, trzy zdania o ich tańcu i zaraz mrożąca krew w żyłach rozmowa podsłuchana przez dziewczynę. Czy naprawdę sądzisz, że zostawiłaby ona ojca samego i zwyczajnie uciekła z zamku? A co z tatą, którego przecież bardzo kocha? Nawet nie ostrzegła go, że ma zostać otruty przez Sitę. Naciągasz sytuacje, oj naciągasz...

Rozdział drugi
Coś w jej głowie mówiło: uciekaj, ale nie mogła robić tego przez całe życie. Tym razem intuicja jej podpowiadała, aby wysłuchała do końca starszej kobiety.
No to w końcu coś jej mówiło, że ma uciekać czy zostać? Plączesz się.
I znowu poskąpiłaś nam opisów emocji Vesylly, gdy dowiedziała się, że jest jedną z władczyń żywiołów. Przyjęła to ze spokojem i bez wyrazu, jakby takich rzeczy dowiadywała się codziennie i to od przypadkowo spotkanych osób. Po prostu weszła sobie do jakiegoś mijanego po drodze domu i ujrzawszy tam kobietę, wysłuchała jej bez emocji. Naprawdę nic więcej? Nie nasuwają Ci się na myśl jakieś opisy?
Fragment ukazujący poznanie się Vesylly z Mitvą mogłaś dać kursywą lub choćby oddzielić go nowym akapitem. Kiedy wtopiłaś go w resztę tekstu, trudno było zrozumieć, o co nagle Ci chodzi. Urywasz się z choinki, pisząc, jak to kilkuletni chłopiec i czternastoletnia księżniczka po raz pierwszy się spotykają. A potem nagle znowu wracasz do teraźniejszości. Właśnie - jeśli Mitva ma teraz jedenaście lat, to ile ma Vesylly? Ile lat już się znają?

Rozdział trzeci
Tak się bałaś, że nie wyjdzie Ci rozmowa Vesylly z Mitvą, a okazało się, że poradziłaś sobie całkiem nieźle. Nie wyszło sztucznie ani drętwo.
Po raz pierwszy od kiedy weszłam na tego bloga, w mojej głowie narodziło się pytanie: w którym roku rozgrywa się akcja? Skoro żołnierze przerazili się magicznymi umiejętnościami dziewczyny i zwyzywali ją od czarownic, to musi to być coś koło średniowiecza... Ale mowa bohaterów wskazuje za to, że to czasy bardziej współczesne.
Jak Vesi zamierza odszukać pozostałe władczynie żywiołów? Dziwi mnie, że od razu zaufała tej starszej kobiecie i poleciała wykonywać za nią tak ważne zadanie, nie otrzymując wcześniej odpowiedzi na ani jedno swoje pytanie. W dodatku ciągnie za sobą nic niewinnego Mitvę i nawet nie tłumaczy mu, gdzie się udają, a chłopak dowiaduje się tego przypadkiem. Zagmatwana ta księżniczka.

Na trzecim rozdziale kończy się Twoje opowiadanie, czytelnikom pozostaje jedynie czekać na nowe notki. Urwałaś w dość ciekawym momencie, można by się teraz pozastanawiać, jak potoczy się podróż dwójki przyjaciół i czy żołnierze wciąż będą ich ścigać.
Zacznijmy od bohaterów. Nie powiem, że nie poświęciłaś im swojej uwagi, ale zdecydowanie jest to cały czas za mało. Wygląd Vesylly przedstawiłaś dosyć szczegółowo, dzięki czemu bez trudu mogę ją sobie wyobrazić. Ale Mitva? Toż to jedenastoletni chłopiec - i tyle wiem na jego temat. A gdzie coś o jego wyglądzie? To, że jest biednym dzieckiem z sierocińca, a nie członkiem rodziny królewskiej, nie oznacza jeszcze, że nie zasługuje na uwagę. Wpleć gdzieś jakieś szczegóły o nim, zaciekaw tym czytelników, przybliż jedną z głównych postaci. Przecież nie jest to poboczny bohater, który pojawia się tylko na chwilę. Jest on w każdym rozdziale, a opisów o nim tyle co kot napłakał. Poza wyglądem mamy jeszcze charakter... I tu jest już krucho w obu przypadkach. Nie rozwodzisz się nad tym, co tu dużo mówić. Tak naprawdę pojęcia zielonego nie mam jaka jest Vesylly. W moim mniemaniu raczej tchórzliwa, skoro zostawiła ojca samego i uciekła z zamku, nawet się o niego nie martwiąc. O, czyli jest też nieco egoistyczna... Ale z drugiej strony tak martwi się o Mitvę i opiekuje się nim od lat. Myślę, że jeśli jest już dorosła (skoro miała czternaście lat, gdy poznała swojego przyjaciela, a jak wspominasz - kolegują się już dosyć długo, to chyba jest pełnoletnia), powinna wykazywać się większą dozą zdrowego rozsądku, a nie lecieć na łeb na szyję na rozkazy jakiejś starej panny. Takie to naiwne stworzonko, ciekawe jak sobie poradzi. Wydaje mi się, że próbujesz z niej zrobić taką typową Mary Sue. Jakbyś na siłę próbowała ją wyidealizować, dopieścić i wygłaskać. Nie na taki obrót sprawy liczyłam. Nadaj swoim bohaterom trochę indywidualizmu, jakichś wyjątkowych cech. Między tą dwójką jest dosyć spora różnica wieku, pochodzą z dwóch różnych sfer, a zachowują się, mówią i myślą tak samo. Trochę to papierowe i bez wyrazu, jak mdła potrawa. Dopraw ją nieco, nie bój się eksperymentować! Wyjdzie Ci to tylko na dobre, masz takie pole do popisu, stwórz ze swoich postaci całkiem innowacyjnych bohaterów. Z różnym wyglądem, różnym zachowaniem, różnym charakterem.
Świat przedstawiony ma się trochę lepiej, ładnie opisujesz miejsca, w których bohaterzy się znajdują. Wyjątek stanowił bal, na którym się zawiodłam. No ale poza tym nie mam nic do zarzucenia. Nie jest za długo i bardzo dobrze, bo chyba nikt nie lubi czytać opisów na cztery strony.
Styl się rozwija, więc nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci dużo weny i wytrwałości w pisaniu. Masz wyobraźnię, masę pomysłów, teraz pozostaje Ci jedynie to wszystko przelać na kartkę.

19/40

4. Poprawność

Prolog
"Miejsce to było oziębłe a uśmiech na twarzach mieszkańców był rzadkością."
Przecinek przed a.

"Księżniczka Vesylly słyszał go wiele razy od swojej niani."
Słyszała.

"Warunki nie było odpowiednie, a ziemia nieżyzna."
Nie były.

"przez siedemnaście lat swojej egzystencji, żyła w samotności."
Przez z dużej litery.

"Król ma swoje obowiązki i musi o tym pamiętać-  powtarzał, gdy ta chciała spędzić z nim choć kilka minut."
Przecinek przed myślnikiem.

"Według Vesi szycie tylu ubrań dla jednej osoby, która i tak ma wybrać tylko jedne z nich (...)"
Jedno.

"(...) uszycie sukni dla Ciebie było dla mnie nie lada wyzwaniem."
Wyraz ciebie z małej litery. Wyrażenia grzecznościowe w opowiadaniach piszemy z małej.

"Idealnie pasują do twojej smukłej figury.- Suknie, które wskazał (...)"
Spacja przed i po myślniku.

"(...) ponieważ biel idealnie podkreśla srebrny kolor Twoich włosów.- Vesi zarumieniła się."
Twoich z małej litery. Spacja przed i po myślniku.

"Niestety teraz zmuszony jestem Cię przeprosić."
Przecinek po niestety. Cię z małej litery.

Rozdział pierwszy
"W rosnące nieopodal drzewo, uderzył piorun."
Bez przecinka.

"Już, już wstaje (...)"
Wstaję.

"Wśród drzew i śpiewu ptaków czuła się bezpiecznie i co najważniejsze szczęśliwie."
Masz dwie opcje: Wśród drzew i śpiewu ptaków czuła się bezpiecznie i, co najważniejsze, szczęśliwie.
Lub: Wśród drzew i śpiewu ptaków czuła się bezpiecznie i co najważniejsze - szczęśliwie.

"Vesylly jak co dzień zakradła się do stajni i popędziła na swojej klaczy- Lei do miasta."
Spacja przed myślnikiem oraz drugi myślnik po Lei.

"Książę Sita musiał wydać majątek kupując ją.."
Wielokropek to trzy kropki.

"Ludzie na świecie głodują i nie mają, gdzie mieszkać (...)"
Bez przecinka.

"-Zgadza się.-  mężczyzna był ponadprzeciętnie przystojny."
Spacje między myślnikami. Mężczyzna z duje litery.

"-Nie dziękuj. Zatańczymy?- dziewczyna zgodziła się."
To samo ze spacjami oraz dziewczyna z dużej litery.

"A twoja sukienka, jest niebiańska."
Bez przecinka.

"Zostaje królem."
Zostaję.

"Mogliby go posądzić o porwanie, a co gorsza zabójstwo."
Myślnik przed zabójstwo.

"Mitva naprawdę proszę, obudź się (...)"
Przecinek po Mitva.

Rozdział drugi
"(...) zapytał Mitva przerywając niezręczną ciszę."
Przecinek przed przerywając.

"W fotelu, stojącym w kącie izby siedziała stara kobieta."
Przecinek przed siedziała.

"Było otwarte, więc weszłam.- Wyjąkała księżniczka."
Bez kropki po wypowiedzi, spacja przed myślnikiem, wyjąkała z małej litery.

"To ja chciałam abyś przeszła przez próg.- Powiedziała silnym i budzącym szacunek głosem."
Przecinek przed abyś, bez kropki po wypowiedzi, spacja przed myślnikiem, powiedziała z małej litery.

"Ledwo się powstrzymała przed powiedzeniem prawdy. Ta kobieta może komuś powiedzieć."
Powtórzenie.

"Ja wiem wszystko moje dziecko."
Przecinek przed moje.

"Tajemnica tajemniczych snów Vesylly zaczynała się wyjaśniać."
Wyszło Ci masło maślane z tą tajemnicą tajemniczych...

"Ale jeśli ja rzekomo władam nad żywiołem wody, a pani nad ziemią i wszystkim co z nią związane to ktoś musi władać nad pozostałymi."
Przecinek przed co i to.

"-Kto będzie.- Staruszka popatrzyła się na nią.- Ojciec.- Przypomniała sobie Vesylly. Powiedziawszy to powędrowała w stronę wyjścia."
- Kto będzie. - Staruszka popatrzyła się na nią.
- Ojciec. - Przypomniała sobie Vesylly. Powiedziawszy to, powędrowała w stronę wyjścia.
Tak już lepiej.

"Jeszcze jedno: Co znaczy ten napis na drzwiach?"
Co z małej litery.

Rozdział trzeci
"Witaj drogie dziecko."
Przecinek przed drogie.

"Powiedziawszy to wręczyła w ręce dziewczyny księżycowy kamień na rzemykowym sznureczku."
Przecinek przed wręczyła.

"Powiedziała Vesi głosem stanowczym."
Szyk zdania. Stanowczym głosem.

"Czego poszukuje?"
Poszukuję.

"Jakie niebezpieczeństwo się zbliża?."
Bez kropki.

"Poznała tą flagę."
Tę flagę.

"Po za jedzeniem planowała kupić także inny strój."
Poza.

"Mówiąc to podała mu bułkę i jabłko."
Przecinek przed podała.

"T jest trudne do wyjaśnienia."
To jest.

"Księżniczka powiedziała to będąc blisko płaczu (...)"
Przecinek przed będąc. Bliska płaczu.

"Ale p ty powinnaś mi zaufać, a nie ja tobie."
A cóż to za p?

"Wszystko ci powiem. Obiecuje."
Obiecuję.

"A teraz poczekaj tu chwilę, Jakby zbliżał się ktoś podejrzany to uciekaj."
Kropka zamiast przecinka.

"Gdy jej dotknęłam poczułam niesamowitą moc."
Przecinek przed poczułam.

"Wtedy już nie miałam wątpliwości, że mówi ona prawdę. Opowiedziała mi ona także (...)"
Powtórzenie.

"Ja chce ci uwierzyć, ale… ale boje się to zrobić. - Powiedział wpatrując się w dziewczynę."
Chcę. Powiedział z małej litery. Przecinek przed wpatrując.

Nie potrafisz zapisywać dialogów. Na encyklopedii Shiibuyi masz objaśnione wszystko w tym poście TUTAJ - polecam zerknąć i zapoznać się dokładnie z treścią. Na pewno ułatwi Ci to zadanie, bo to, co wyprawiasz jest straszne. Nie wypisywałam wszystkich błędów tego typu, bo nie jestem betą, no i mijałoby się to z celem, a punkt o poprawności rozrósłby się ośmiokrotnie.
Drugi problem to interpunkcja, zapominasz o przecinkach we wielu miejscach, a i literówki Ci się zdarzają. Polecam przeczytać kilka razy notkę przed opublikowaniem, to wyeliminujesz przynajmniej część z nich. Tekst stanie się bardziej przejrzysty i zrozumiały, bo czasami musiałam się nieźle nagłowić, aby wiedzieć co miałaś na myśli. Więcej nic do dodania nie mam, sprawa jest prosta. Poczytaj o zasadach i uważaj na błędy!

8/20

5. Ramki

Wszystkie rameczki ładnie poukładane w Menu. No ale zacznijmy od początku.
Strona główna - tego nie trzeba nikomu tłumaczyć.
Aktualności, czyli krótkie notatki z ważnymi informacjami. Ale jedyne co tam widzę to powiadomienie, że jest już nowy rozdział. Przecież gdy ktoś wchodzi na bloga to widzi, że nowa notka została opublikowana, po co pisać to w aktualnościach? Podstrona jak dla mnie całkowicie zbędna, wątpię, aby ktokolwiek tam zaglądał - bo i po co.
Rozdziały, czyli spis treści. Zero zarzutów.
Wasze opinie także bym usunęła. Jeśli czytelnikowi coś nie pasuje, na pewno wspomni o tym pod rozdziałem. Bez sensu tworzyć na taki banał nową zakładkę.
Katalogi, czyli spis linków. Wszystko pięknie.
No i Spam, wiadomo.
Teraz przyczepiłabym się jeszcze do archwium znajdującym się nad statystyką. Skoro masz już spis rozdziałów w menu, to po jakie licho dodajesz jeszcze to? Tylko zaśmiecasz bloga.
Reasumując...

3/5

6. Punkty dodatkowe

Nie dziś.

Zero.

Zdobyłaś: 47/89
Ocena: dostateczny (3)

Ledwo się załapałaś. Punkty głównie poleciały przy poprawności i treści, jeśli poprawisz to pierwsze, ucząc się zasad pisowni, to będzie o niebo lepiej! Treść nie jest zła, sam styl pisania dobry, tylko naciągasz wiele sytuacji tak, że wydają się niemożliwością - nawet jeśli jest to tylko opowiadanie, wytwór wyobraźni. Bohaterowie leżą i kwiczą, popracuj nad nimi. Jesteś na dobrej drodze i tego się trzymaj.

piątek, 25 lipca 2014

[687] http://pokoj-1408.blogspot.com/

Adres bloga: Pokój 1408
Autorka: Semirkowa
Oceniająca: Liberte

1. Pierwsze wrażenie

Pokój 1408. I od razu mam skojarzenia z powieścią Stephana Kinga i filmem na jej podstawie. Mam nadzieję, że się nie mylę i przed sobą ujrzę mrożący krew w żyłach thriller!
Adres prosty, czytelnik wie, czego się spodziewać. Czytelnie oddzieliłaś nawet myślnikiem wyraz od liczby, wszystko ładnie.
Napis na belce bardzo adekwatny do tematyki opowiadania, "Jedyne demony w pokoju 1408, to te wewnątrz Ciebie", intryguje i ciekawi, bowiem można to odebrać na kilka sposobów. I nadal nie jestem pewna, co dokładnie miałaś tutaj na myśli, ale to jest właśnie ten rodzaj niewiedzy, który mnie cieszy i fascynuje.
Kolorystyka bloga także ładna, myślę, że pasuje, jest ponuro, ale bez przesady. Coś pomiędzy bordo a brązem, efekt pomyślny.
No, no, pierwsze wrażenie jak najbardziej na plus! Gdybym przypadkiem trafiła na tego bloga, to z pewnością nie opuściłabym progów tak szybko.

10/10

2. Grafika

Tak jak już wspomniałam powyżej - kolorystyka zdecydowanie trafia w mój gust!
Zacznijmy od nagłówka... Mężczyzna na nim to zapewne bohater opowiadania, pisarz, który jest tymczasowym mieszkańcem tytułowego pokoju. Nie wiem czy będzie się wszystko zgadzało z kanonem filmu, więc jedynie póki co pozostaje mi to zgadywać, a dopiero po przeczytaniu treści zobaczę, czy miałam rację. W tle hotelowy pokój, a pod spodem powtórzony cytat z belki, z tą różnicą, że bez przecinka w odpowiednim miejscu. Szkoda.
Czcionka biała, czytelna, rozmiar odpowiedni, nie powinna męczyć oczu, z czego już na wstępie bardzo się cieszę, bo naprawdę nienawidzę rozszyfrowywać tych małych, nieczytelnych wywijasów...

9/10

3. Treść

No, w końcu moja ulubiona część oceny, więc trzymaj się mocno!

Prolog

Z takim się jeszcze nie spotkałam. Brzmi jak krótka recenzja książki umieszczana z tyłu okładki. Nie widzę u Ciebie ramki "O blogu", ale myślę, że bardziej nadałaby się tam, a prolog zwyczajnie byś sobie podarowała. Bo ani to prologowe, ani rozdziałowe...

Rozdział pierwszy

Taak, John Cusack, tak jak przewidywałam, jest pisarzem. Trzymasz się kanonu, rzecz jasna. Nic dziwnego, że nudził się w tym hotelowym pokoju, choć powinien być już przyzwyczajony do takiego obrotu sprawy, skoro do tej pory trafiało mu się to za każdym razem.
Muszę przyznać, że scena jego snu trochę mnie przeraziła, już myślałam, że to wszystko dzieje się naprawdę. I nie pasowała mi jedna rzecz...
"Pomieszał w koszyczku z buteleczkami, po czym chwycił do rąk czapkę i nią zakrył twarz. Pomyślał: czas na drzemkę, może duch mnie obudzi.
Coś stuknęło, nagle drzwi zaskrzypiały, które samoistnie się powoli otwierały. Cusack widział to na własne oczy."
Jak mógł to widzieć, skoro twarz miał zakrytą czapką? Dopiero potem piszesz, że zdjął nakrycie z twarzy. No i szyk zdania Ci się trochę poprzestawiał, ale o tym w następnym punkcie.
Ciekawi mnie, czemu Cusack wróci do tego hotelu, co go nakłoni... Jak na razie za wiele się nie dzieje, ale rozumiem, że to pierwszy rozdział, więc za bardzo nie ma innej możliwości.

Rozdział drugi

Ach, więc to nie do tego hotelu wróci John! Już znalazł nowy "nawiedzony" pokój i w końcu dochodzimy do sedna sprawy... Powieje grozą, tak sądzę.
Muszę przyznać, że masz dar trzymania czytelników w napięciu. Nawet nie masz pojęcia jak szybko minął mi czas podczas czytania rozdziału, nim zdążyłam się obejrzeć, już byłam przy końcu.
Trochę odepchnęło mnie od Johna jego zachowanie w księgarni... Nie uważasz, że zachowywał się odrobinę bezczelnie wobec swoich fanów? Kobieta zadaje mu pytanie, a on odpowiada z sarkazmem i jakby z wyższością. To samo dzieje się później, gdy podchodzi do niego sprzedawca i zagaja rozmową. To chyba niezbyt odpowiednie zachowanie na spotkaniu fanowskim.
O rany, nasz kochany pisarz prawie się utopił! Okej, rozumiem, zdarzają się różne wypadki, ale czy fala, która zmiotła go z deski, byłaby w stanie niemal go utopić? Kilka linijek wcześniej piszesz, że Cusack jest doskonałym pływakiem, a tu pierwsza lepsza fala i... Chlast! Ale dobra, to tylko szczegół, moje drobne przemyślenia.
Ogółem rozdział lepszy od pierwszego, więcej się działo, trzymałaś w napięciu do ostatniej linijki.

Rozdział trzeci

Najpierw piszesz, że Cusack jest nałogowym palaczem, a zaraz, że pali TYLKO wtedy, gdy coś go zdenerwuje. Nałóg to palenie cały czas, a nie tylko od czasu do czasu.
Dalej... Podobało mi się, że właściciel hotelu nie od razu zgodził się, aby pisarz wynajął 1408. To doskonale wpłynęło na wiarygodność tekstu, w dodatku nie było nudno, bo bardzo umiejętnie wplotłaś informacje dotyczące ofiar. To naprawdę brzmiało przerażająco i... prawdziwie.


Szkoda, że na tym poprzestałaś, bo jestem ciekawa jak sprawy dalej się rozwiną. Będę śledzić bloga i czytać wpisy, bo rozdziały robią się coraz lepsze, coraz więcej w nich dynamizmu i tajemnicy.
Zacznijmy od bohaterów, a raczej jednego i głównego, bo póki co nic szczególnego nie mogę powiedzieć o reszcie. John Cusack nie zdobył mojej sympatii, ale są to dopiero trzy rozdziały, więc wszystko może ulec zmianie. Historia ledwo zaczęta, świeża, masz duże pole do popisu, więc staraj się nadać swoim postaciom jak najwięcej unikatowych cech. Nasz pisarz wyróżnia się z tłumu i dzięki Ci za to!
Strasznie mało opisów świata przedstawionego... Nie mam pojęcia jak wygląda wnętrze księgarni lub hoteli, w których przebywał John, plaża niby jak każda inna, ale nie zaszkodziłoby dodać paru linijek tekstu i tym samym ukazać jej piękno. Mam nadzieję, że nad tym popracujesz i przyłożysz się bardziej, gdy Cusack znajdzie się w pokoju.
Mam wrażenie, że starannie zaplanowałaś sobie calutką historię i bardzo mnie to cieszy, bo przynajmniej unikniesz w ten sposób wszelkich niedopowiedzeń i sprzeczności. Akcja nie toczy się ani za szybko, ani za wolno, wszystko dzieje się w swoim czasie i o odpowiednich porach. Dobrze, że nie wystrzeliłaś od razu z tym, że Cusack jest już w pokoju; dzięki trzy-rozdziałowemu wprowadzeniu czytelnicy mieli okazję lepiej poznać bohatera, jego przeszłość i codzienne życie. No a przy okazji nie było ani trochę nudno.
Co mnie raziło przy czytaniu? Kolokwializmy! Wymieniłam Ci parę w następnym punkcie, ale tutaj też o tym wspomnę. Piszesz opowiadanie. W trzeciej osobie. Byłoby okej, gdyby John używał słów "napalić" lub "debilny" wypowiadając się, ale w opisach jest to... Niedopuszczalne! Widziałaś kiedyś, aby w jakiejś książce pisarz posługiwał się takimi wyrażeniami, opisując coś?
Styl się kształtuje, to widać. Wystarczy, że będziesz dużo czytać i zwracać na to uwagę oraz naprawdę dużo pisać. Nie mam jakichś większych zastrzeżeń co do treści, jest dobrze, ale mogłoby być jeszcze lepiej. Drobne niedociągnięcia zdarzają się niemal każdemu, ale przecież wszystko jest do naprawienia. Plus za to, że zaskakujesz, ciekawisz i potrafisz utrzymać czytelnika w napięciu. To przydatna umiejętność, a podczas pisania thrillerów - coś, bez czego nie da się obejść.

28/40

4. Poprawność

Rozdział pierwszy

"(...) miał bowiem odwiedzić jeden z hoteli w którym rzekomo straszyło."
Przecinek przez w którym.

"Wtedy zauważył średniego rozmiaru pomarańczową tablicę na której pisało: Please Come Back!"
Przecinek przed na której.

"Nie bał się, bardziej zależało mu na czasie, niż podróżowanie po nieznanych terenach, które zresztą go nie interesowały."
Niż na podróżowaniu.

"-Już myśleliśmy, że pan zrezygnował – odpowiedział uśmiechając się promiennie."
Przecinek przed uśmiechając.

"-Widzę – patrzył nie wierząc w to, choć właściciele byli innego zdania."
Przecinek przed nie wierząc.

"(...) wtrącił się Cusack patrząc na nich zafascynowany tematem."
Przecinek przed patrząc.

"-Koniecznie – doradziła właścicielka patrząc na pisarza z przejętą miną."
To samo.

"-Miałem ciężką noc – rzekł John patrząc na nich czarnymi oczami.Odebrał klucz machając nim przed swoim nosem uśmiechając się do właścicieli."
To samo. I jeszcze przed machając oraz uśmiechając. Zapomniałaś o spacji po kropce.

"Rzucił je niedbale na łóżko nie zawracając tym głowy."
Przecinek przed nie zawracając.

"Nie mógł wytrzymać patrząc na dziwne buteleczki (...)"
Przecinek przed patrząc.

"Ciężko wypuścił powietrze z płuc jakby jego cierpliwość gwałtownie się kurczyła."
Przecinek przed jakby.

"Bez szwanku wstał czując niedosyt."
Wstał bez szwanku, czując niedosyt.

"Jednak to co niby widział (...)"
Przecinek przed co.

"Szła w jego stronę wyginając się na wszelakie sposoby, a z jej ust leciała krew…tyle, że czarna jak smoła."
Przecinek przed wyginając. Spacja po wielokropku. Po wielokropku z wielkiej litery.

"Płakało coraz głośniej, a służąca podchodząc w swym zakrwawionym fartuchu zamachnęła się krzycząc dość przerażająco i na oczach pisarza (...)"
Płakało coraz głośniej, a służąca, podchodząc w swym zakrwawionym fartuchu, zamachnęła się, krzycząc dość przerażająco, i na oczach pisarza (...)

"Nie rozumiał co się wydarzyło. Postanowił, że opisze to w książce. Chyba za dużo wymagał, bo nic się nie wydarzyło, oprócz koszmaru sennego."
Powtórzenie.

"Mógł się cieszyć, że chociaż na tyle mógł liczyć (...)"
Powtórzenie.

"(...) wszystko takie typowo stare niezachęcające do noclegu."
Przecinek przed niezachęcające.

"Zero emocji, choć na początku dreszcz przeszedł mu po plecach wysłuchując szefostwa hotelu."
Lepiej by brzmiało gdy wysłuchiwał.

"Jedynie co można było przeżyć – do koszmar senny o zjawie z noworodkiem."
Przecinek przed co.

"Następnego dnia rano. John siedział na łóżku trzymając w ręku dyktafon."
Zamiast kropki - przecinek.

"-Pani Clark twierdzi, że nie sypia odkąd kupili ten zajazd, wierzę jej…wróć!"
Spacja po wielokropku i dalej z wielkiej litery.

"(...) powiedział do dyktafonu tym samym łapiąc się za głowę."
Przecinek przed tym.

"Fakt stracił kolejny raz cenny czas"
Przecinek przed stracił. Zapomniałaś o kropce.

"(...) nie powstrzymał się od nagrania kilku rzeczy jakich się dowiedział będąc w tamtym miejscu."
Przecinek przed będąc.

"W skali strachu przyznaje zajazdowi ‘’szlochającym bukiem,, sześć czaszek…wróć! Pięć czaszek."
Przyznaję. Spacja po wielokropku, a dalej z wielkiej litery.

Rozdział drugi

"John pojawił się w miejskiej księgarni, która promowała jego książkę ,,dziesięć nawiedzonych hoteli’’."
Tytuł książki zaczynamy z wielkiej litery.

"(...) odezwał się Cusack patrząc na niego zmęczonymi oczami."
Przecinek przed patrząc.

"(...) odpowiedział patrząc na niego jak na całkiem zwyczajnego człowieka."
To samo i jeszcze przed jak.

"-Ja na tę imprezę – odpowiedział John lekko uśmiechając się."
Przecinek przed lekko. Przestawiłaś nieco szyk, się powinno być przed uśmiechając.

"-John Cusack – przedstawił się wskazując na siebie."
Przecinek przed wskazując.

"(...) zapytał blondyn patrząc na niego jak na idiote."
Przecinek przed patrząc. Idiotę.

"Pisarz chwycił białą kartkę, na której było jego imię i nazwisko z informacją, oraz czarnobiałym zdjęciem."
Przed oraz nie wstawiamy przecinka.

"Teraz widzę podobieństwo; ładne zdjęcie. – odłożył gazetę uśmiechając się ciągle debilnie."
Odłożył z wielkiej litery. Przecinek przed uśmiechając. Poza tym... What? Debilnie?! Serio?! Bez takich kolokwializmów w opowiadaniu...

"Rozglądał się po pomieszczeniu mając nadzieję, że ten czas, który poświęcił na nielicznej ilości miłośników jego książki szybko upłynie."
Rozglądał się po pomieszczeniu [przecinek] mając nadzieję, że ten czas, który poświęcił dla nielicznej ilości miłośników jego książki [przecinek] szybko upłynie.

"Może i żałował, że w ogóle pojawił się w tej księgarni, ale nie mógł zlekceważyć tego."
Znowu szyk. Nie mógł tego zlekceważyć.

"Mam nadzieję, że wam też się u nas podoba. – mówił bez przekonania."
Bez kropki na końcu wypowiedzi.

"Chciałbym zobaczyć jeszcze światełko w tunelu. – mówił całkiem poważnie zawiedziony (...)"
Bez kropki po wypowiedzi. Przecinek przed całkiem.

"Kobieta uśmiechnęła się wyciągając książkę z torebki."
Przecinek przed wyciągając.

"-Tak serio…gdzie najłatwiej spotkać ducha? – zapytał blondyn, który pracował przy informacji trzymając w ręce książkę."
Spacja po wielokropku. Przecinek przed trzymając.

"Całkiem skupiony pisarz na rozdawaniu autografów oderwał się od tego, po czym odpowiedział  ciekawskiemu informatorowi."
Że co? Przeczytaj sobie to zdanie na głos.

"-Jezu..gdzie to znalazłaś? – zapytał."
Spacja po wielokropku.

"John odwrócił książkę, i ujrzał swoje stare zdjęcie, na którym miał może dwadzieścia, albo dwadzieścia parę lat."
Bez przecinków przed albo i i.

"Napisze pan coś jeszcze takiego?"
Napisze pan jeszcze coś takiego?

"-Nie, jestem już innym człowiekiem – odpowiedział podpisując jej książkę."
Przecinek przed podpisując.

"-Nie – odpowiedział krótko uśmiechając się lekko."
Przecinek przed uśmiechając.

"Dziewczyna podziękowała zadowolona z autografu, po czym odeszła."
Przecinek przed zadowolona.

"Przy brzegu morza spoczywały małe turystyczne statki, oraz szalupy."
Bez przecinka.

"Natomiast mostki były opustoszałe. Nikogo na nich nie było."
Skoro były opustoszałe to logiczne, że nikogo na nich nie było.

"Słońce wschodziło powoli puszczając ostatnie promienie na wodę."
Przecinek przed puszczając.

"Przez przednią szybę widział piękny krajobraz, oraz kilka osób z deskami do surfingu."
Bez przecinka.

"Wysiadł z auta zabierając z dachu deskę (...)"
Przecinek przed zabierając.

"Położył się na desce odpływając jak najdalej  brzegu."
Przecinek przed odpływając.

"Słońce lekko oślepiało utrudniając odczytanie słów (...)"
Przecinek przed utrudniając.

"Nie spodziewał się jednego, a mianowicie fali, która tak nagle przykryła go z powierzchni wody."
Nie można przykryć z powierzchni wody. Co najwyżej zmieść z powierzchni wody lub przykryć pod powierzchnią wody.

"Topił się pod wodą próbując resztkami sił wydobyć się."
Przecinek przed próbując. I znowu szyk.

"Fala porwała jego deskę odpychając ją jak najdalej."
Przecinek przed odpychając.

"(...) odezwał się młody brunet z długimi włosami sięgającymi za uszy, który pracował na poczcie za okienkiem widząc pisarza, co właśnie miał wyjść z pomieszczenia."
O rany, ale żeś pogmatwała... Starasz się budować takie długie zdania, a potem się w nich gubisz. To nie ma żadnego sensu.

"Czytałem twoją ostatnią książkę o nawiedzonych rezydencjach, można się przestraszyć. – uśmiechnął się."
Uśmiechnął z dużej litery.

"Natomiast rozerwał trzecią z kolei, i wydobył z niej wizytówkę (...)"
Bez przecinka.

"Odłożył ją rzucając gdzieś na bok."
Przecinek przed rzucając.

"Zupełnie zlał, to co do niego napisano."
A co to za zlał? To opowiadanie, w dodatku w trzeciej osobie, unikaj takich wyrażeń!

"Ucichło, jednak sekretarka się poddała, albo po prostu nie chciała dłużej rozmawiać z tym facetem."
Bez przecinka przed albo.

"Przez kolejne minuty, które zamieniały się w godziny przesiedział przy laptopie (...)"
Przecinek przed przesiedział.

"Tak bardzo napalił się na ten pokój, że postanowił zrobić wszystko, by opisać go w książce."
Napalić to się można na... coś innego. A raczej na kogoś.

"(...) po czym wpadł wraz ze współpracowników do gabinetu."
Ze współpracownikiem.

"Jest trochę depresyjny. – rzekł (...)"
Bez kropki.

"(...) siedział u siebie na starym fotelu trzymając telefon przy uchu (...)"
Przecinek przed trzymając.

"Poszperał przy paragrafach, i wyszło, że to dyskryminacja (...)"
Bez przecinka przed i.

"Jeśli pokój jest wolny muszą ci go wynająć. – wyjaśnił Norris."
Przecinek przed muszą. Bez kropki po wypowiedzi.

"Adwokat kiwnął, że tak, podobnie co szef, ale i tak musieli się odezwać, bo John nie był tu z nimi obecny."
Tym zdaniem zrobiłaś z czytelników idiotów. To jest chyba na tyle logiczne, że aż śmiesznym wydaje się wyjaśnianie tego.

"-To idealny temat ostatniego rozdziału – wyjaśnił mu John głaszcząc szyjkę butelki z piwem."
Przecinek przed głaszcząc.

"Wpadnę i wypadnę, nikt nie ucierpi. – upił kolejne łyki piwa trzymając słuchawkę. – Służbowa wizyta. – dopowiedział."
Upił z wielkiej litery. Przecinek przed trzymając. Bez kropki po dopowiedział.

Rozdział trzeci

"Taksówka zatrzymała się pod wielkim Hotelem Delphi, który znajdował się w centrum miasta. Wielki tłok na ulicy nie robił wrażenia na pisarzu (...)"
Powtórzenie.

"Po wręczeniu należnych mu pieniędzy wysiadł z tabołkami i udał się w stronę wejścia do Hotelu."
Przecinek przed wysiadł. Tobołkami.

"Witamy w Hotelu Delphi – rzekła ciemnowłosa blondynka uśmiechając się do niego promiennie."
Przecinek przed uśmiechając.

"-Ale pije pan? – zapytał L.Jackson chwytając za butelkę."
Przecinek przed chwytając. Zapomniałaś o spacji po L.

"Nadal stawiał na swoje, i żaden koniak, czy whisky nie było w stanie go odciągnąć od szalonego pomysłu."
Bez obu przecinków.

"John oparł się o ścianę głośno sapiąc."
Przecinek przed głośno.

"-Wygłupiasz się wciskając brednie (...)"
Przecinek przed wciskając.

"(...) wasze obłożenie wzrośnie o pięćdziesiąt procent. – wyjął dyktafon ignorując wściekłego dyrektora z którego faktycznie szydził."
Wyjął z wielkiej litery. Przecinek przed ignorując i z którego.

"-Nic nie rozumiesz – odezwał się siadając za biurko ponownie."
Przecinek przed siadając. Znowu szyk... (...) siadając ponownie za biurko.

"Jego zapał był wyczuwalny, i nie miał ochoty rezygnować (...)"
Bez przecinka.

"Napalił się, i odwrotu już nie było."
A nasz John znowu się napala, ech. Bez przecinka.

"Nie martwię się o swój Hotel, ani o ciebie."
Bez przecinka.

"-Właśnie bardzo interesujące. – rzekł i położył rękę na teczce."
Bez kropki po wypowiedzi.

"Samuel wstał, i podszedł do barku (...)"
Bez przecinka.

"-Przykro mi – skomentował pisarz nie zdając sobie z niczego sprawy."
Przecinek przed nie zdając.

"Później nim wykrwawił się na śmierć w napadzie szału próbował je zaszyć igłą."
Oddzielamy wtrącenie przecinkami, a więc przed nim oraz przed w napadzie.

-To wierne cytaty, skąd je znasz? – zapytał pisarz lekko uśmiechając się.
Przecinek przed lekko. No i powinno być się uśmiechając.

Twoja największa zmora to przecinki. Albo nie wstawiasz ich tam, gdzie są niezbędne, albo wciskasz tam, gdzie w ogóle nie powinno ich być. Przed "i", "oraz", "ani", "albo" nie wstawiamy przecinka, chyba że w dalszej części zdania mamy następny taki spójnik lub gdy jest to wtrącenie. Za to ani razu nie wstawiłaś tego znaku interpunkcyjnego przed -ąc. Na przykład siadając, patrząc, uśmiechając... Wyrazy kończące się na -ąc zawsze oddzielamy przecinkiem!
Następny problem to zapis dialogów. Tutaj nie pomoże nic innego, jak poczytanie zasad lub zwrócenie uwagi na zapisy w książkach.
Masz też problem z szykiem zdań. Przestawiasz wyrazy, budujesz zbyt długie zdania, w których pełno jest średników, zamiast po ludzku podzielić je na krótsze, poprawniejsze i bardziej zrozumiałe. Po co męczyć i siebie, i czytelników?
Akapity... Jak wstawiałaś je w pierwszych dwóch rozdziałach, tak unikasz ich w trzecim. A cóż to się stało? Dodatkowo nie podoba mi się, że nie robisz spacji po myślniku oznaczającym czyjąś wypowiedź. Podobno to nie jest błąd, ale razi w oczy i nieładnie wygląda.
No i ostatnie - unikaj tych okropnych kolokwializmów w opisach!

9/20

5. Ramki

Mamy wszystko, co najpotrzebniejsze. Zmieniłabym tylko układ linków na nazwy w tytułach, a nie całe adresy, ale to już rzecz gustu. Oprócz tego spam, rozdziały, szablon, powrót do strony głównej... Jakieś drobne informacje pod menu, odnośniki do Twoich blogów. Wszystko pięknie.

4,5/5

6. Punkty dodatkowe

Brak.

Zdobyłaś: 60,5/89 pkt
Ocena: dostateczny (3)

Jest to mocna trójka i naprawdę niewiele brakuje do oceny dobrej, na którą, moim zdaniem, zasłużyłaś. Trochę szkoda, ale nawet jakbym chciała, to nie miałabym gdzie podciągnąć Ci punktów.
Pomysł na opowiadanie bardzo dobry, miło mnie zaskoczyłaś. Teraz tylko pisz dużo i zwracaj większą uwagę na błędy, bo to w tam utraciłaś najwięcej.