Autorka: Semirkowa
Oceniająca: Liberte
1. Pierwsze wrażenie
Pokój 1408. I od razu mam skojarzenia z powieścią Stephana Kinga i filmem na jej podstawie. Mam nadzieję, że się nie mylę i przed sobą ujrzę mrożący krew w żyłach thriller!
Adres prosty, czytelnik wie, czego się spodziewać. Czytelnie oddzieliłaś nawet myślnikiem wyraz od liczby, wszystko ładnie.
Napis na belce bardzo adekwatny do tematyki opowiadania, "Jedyne demony w pokoju 1408, to te wewnątrz Ciebie", intryguje i ciekawi, bowiem można to odebrać na kilka sposobów. I nadal nie jestem pewna, co dokładnie miałaś tutaj na myśli, ale to jest właśnie ten rodzaj niewiedzy, który mnie cieszy i fascynuje.
Kolorystyka bloga także ładna, myślę, że pasuje, jest ponuro, ale bez przesady. Coś pomiędzy bordo a brązem, efekt pomyślny.
No, no, pierwsze wrażenie jak najbardziej na plus! Gdybym przypadkiem trafiła na tego bloga, to z pewnością nie opuściłabym progów tak szybko.
10/10
2. Grafika
Tak jak już wspomniałam powyżej - kolorystyka zdecydowanie trafia w mój gust!
Zacznijmy od nagłówka... Mężczyzna na nim to zapewne bohater opowiadania, pisarz, który jest tymczasowym mieszkańcem tytułowego pokoju. Nie wiem czy będzie się wszystko zgadzało z kanonem filmu, więc jedynie póki co pozostaje mi to zgadywać, a dopiero po przeczytaniu treści zobaczę, czy miałam rację. W tle hotelowy pokój, a pod spodem powtórzony cytat z belki, z tą różnicą, że bez przecinka w odpowiednim miejscu. Szkoda.
Czcionka biała, czytelna, rozmiar odpowiedni, nie powinna męczyć oczu, z czego już na wstępie bardzo się cieszę, bo naprawdę nienawidzę rozszyfrowywać tych małych, nieczytelnych wywijasów...
9/10
3. Treść
No, w końcu moja ulubiona część oceny, więc trzymaj się mocno!
Prolog
Z takim się jeszcze nie spotkałam. Brzmi jak krótka recenzja książki umieszczana z tyłu okładki. Nie widzę u Ciebie ramki "O blogu", ale myślę, że bardziej nadałaby się tam, a prolog zwyczajnie byś sobie podarowała. Bo ani to prologowe, ani rozdziałowe...
Rozdział pierwszy
Taak, John Cusack, tak jak przewidywałam, jest pisarzem. Trzymasz się kanonu, rzecz jasna. Nic dziwnego, że nudził się w tym hotelowym pokoju, choć powinien być już przyzwyczajony do takiego obrotu sprawy, skoro do tej pory trafiało mu się to za każdym razem.
Muszę przyznać, że scena jego snu trochę mnie przeraziła, już myślałam, że to wszystko dzieje się naprawdę. I nie pasowała mi jedna rzecz...
"Pomieszał w koszyczku z buteleczkami, po czym chwycił do rąk czapkę i nią zakrył twarz. Pomyślał: czas na drzemkę, może duch mnie obudzi.
Coś stuknęło, nagle drzwi zaskrzypiały, które samoistnie się powoli otwierały. Cusack widział to na własne oczy."
Jak mógł to widzieć, skoro twarz miał zakrytą czapką? Dopiero potem piszesz, że zdjął nakrycie z twarzy. No i szyk zdania Ci się trochę poprzestawiał, ale o tym w następnym punkcie.
Ciekawi mnie, czemu Cusack wróci do tego hotelu, co go nakłoni... Jak na razie za wiele się nie dzieje, ale rozumiem, że to pierwszy rozdział, więc za bardzo nie ma innej możliwości.
Rozdział drugi
Ach, więc to nie do tego hotelu wróci John! Już znalazł nowy "nawiedzony" pokój i w końcu dochodzimy do sedna sprawy... Powieje grozą, tak sądzę.
Muszę przyznać, że masz dar trzymania czytelników w napięciu. Nawet nie masz pojęcia jak szybko minął mi czas podczas czytania rozdziału, nim zdążyłam się obejrzeć, już byłam przy końcu.
Trochę odepchnęło mnie od Johna jego zachowanie w księgarni... Nie uważasz, że zachowywał się odrobinę bezczelnie wobec swoich fanów? Kobieta zadaje mu pytanie, a on odpowiada z sarkazmem i jakby z wyższością. To samo dzieje się później, gdy podchodzi do niego sprzedawca i zagaja rozmową. To chyba niezbyt odpowiednie zachowanie na spotkaniu fanowskim.
O rany, nasz kochany pisarz prawie się utopił! Okej, rozumiem, zdarzają się różne wypadki, ale czy fala, która zmiotła go z deski, byłaby w stanie niemal go utopić? Kilka linijek wcześniej piszesz, że Cusack jest doskonałym pływakiem, a tu pierwsza lepsza fala i... Chlast! Ale dobra, to tylko szczegół, moje drobne przemyślenia.
Ogółem rozdział lepszy od pierwszego, więcej się działo, trzymałaś w napięciu do ostatniej linijki.
Rozdział trzeci
Najpierw piszesz, że Cusack jest nałogowym palaczem, a zaraz, że pali TYLKO wtedy, gdy coś go zdenerwuje. Nałóg to palenie cały czas, a nie tylko od czasu do czasu.
Dalej... Podobało mi się, że właściciel hotelu nie od razu zgodził się, aby pisarz wynajął 1408. To doskonale wpłynęło na wiarygodność tekstu, w dodatku nie było nudno, bo bardzo umiejętnie wplotłaś informacje dotyczące ofiar. To naprawdę brzmiało przerażająco i... prawdziwie.
Szkoda, że na tym poprzestałaś, bo jestem ciekawa jak sprawy dalej się rozwiną. Będę śledzić bloga i czytać wpisy, bo rozdziały robią się coraz lepsze, coraz więcej w nich dynamizmu i tajemnicy.
Zacznijmy od bohaterów, a raczej jednego i głównego, bo póki co nic szczególnego nie mogę powiedzieć o reszcie. John Cusack nie zdobył mojej sympatii, ale są to dopiero trzy rozdziały, więc wszystko może ulec zmianie. Historia ledwo zaczęta, świeża, masz duże pole do popisu, więc staraj się nadać swoim postaciom jak najwięcej unikatowych cech. Nasz pisarz wyróżnia się z tłumu i dzięki Ci za to!
Strasznie mało opisów świata przedstawionego... Nie mam pojęcia jak wygląda wnętrze księgarni lub hoteli, w których przebywał John, plaża niby jak każda inna, ale nie zaszkodziłoby dodać paru linijek tekstu i tym samym ukazać jej piękno. Mam nadzieję, że nad tym popracujesz i przyłożysz się bardziej, gdy Cusack znajdzie się w pokoju.
Mam wrażenie, że starannie zaplanowałaś sobie calutką historię i bardzo mnie to cieszy, bo przynajmniej unikniesz w ten sposób wszelkich niedopowiedzeń i sprzeczności. Akcja nie toczy się ani za szybko, ani za wolno, wszystko dzieje się w swoim czasie i o odpowiednich porach. Dobrze, że nie wystrzeliłaś od razu z tym, że Cusack jest już w pokoju; dzięki trzy-rozdziałowemu wprowadzeniu czytelnicy mieli okazję lepiej poznać bohatera, jego przeszłość i codzienne życie. No a przy okazji nie było ani trochę nudno.
Co mnie raziło przy czytaniu? Kolokwializmy! Wymieniłam Ci parę w następnym punkcie, ale tutaj też o tym wspomnę. Piszesz opowiadanie. W trzeciej osobie. Byłoby okej, gdyby John używał słów "napalić" lub "debilny" wypowiadając się, ale w opisach jest to... Niedopuszczalne! Widziałaś kiedyś, aby w jakiejś książce pisarz posługiwał się takimi wyrażeniami, opisując coś?
Styl się kształtuje, to widać. Wystarczy, że będziesz dużo czytać i zwracać na to uwagę oraz naprawdę dużo pisać. Nie mam jakichś większych zastrzeżeń co do treści, jest dobrze, ale mogłoby być jeszcze lepiej. Drobne niedociągnięcia zdarzają się niemal każdemu, ale przecież wszystko jest do naprawienia. Plus za to, że zaskakujesz, ciekawisz i potrafisz utrzymać czytelnika w napięciu. To przydatna umiejętność, a podczas pisania thrillerów - coś, bez czego nie da się obejść.
28/40
4. Poprawność
Rozdział pierwszy
"(...) miał bowiem odwiedzić jeden z hoteli w którym rzekomo straszyło."
Przecinek przez w którym.
"Wtedy zauważył średniego rozmiaru pomarańczową tablicę na której pisało: Please Come Back!"
Przecinek przed na której.
"Nie bał się, bardziej zależało mu na czasie, niż podróżowanie po nieznanych terenach, które zresztą go nie interesowały."
Niż na podróżowaniu.
"-Już myśleliśmy, że pan zrezygnował – odpowiedział uśmiechając się promiennie."
Przecinek przed uśmiechając.
"-Widzę – patrzył nie wierząc w to, choć właściciele byli innego zdania."
Przecinek przed nie wierząc.
"(...) wtrącił się Cusack patrząc na nich zafascynowany tematem."
Przecinek przed patrząc.
"-Koniecznie – doradziła właścicielka patrząc na pisarza z przejętą miną."
To samo.
"-Miałem ciężką noc – rzekł John patrząc na nich czarnymi oczami.Odebrał klucz machając nim przed swoim nosem uśmiechając się do właścicieli."
To samo. I jeszcze przed machając oraz uśmiechając. Zapomniałaś o spacji po kropce.
"Rzucił je niedbale na łóżko nie zawracając tym głowy."
Przecinek przed nie zawracając.
"Nie mógł wytrzymać patrząc na dziwne buteleczki (...)"
Przecinek przed patrząc.
"Ciężko wypuścił powietrze z płuc jakby jego cierpliwość gwałtownie się kurczyła."
Przecinek przed jakby.
"Bez szwanku wstał czując niedosyt."
Wstał bez szwanku, czując niedosyt.
"Jednak to co niby widział (...)"
Przecinek przed co.
"Szła w jego stronę wyginając się na wszelakie sposoby, a z jej ust leciała krew…tyle, że czarna jak smoła."
Przecinek przed wyginając. Spacja po wielokropku. Po wielokropku z wielkiej litery.
"Płakało coraz głośniej, a służąca podchodząc w swym zakrwawionym fartuchu zamachnęła się krzycząc dość przerażająco i na oczach pisarza (...)"
Płakało coraz głośniej, a służąca, podchodząc w swym zakrwawionym fartuchu, zamachnęła się, krzycząc dość przerażająco, i na oczach pisarza (...)
"Nie rozumiał co się wydarzyło. Postanowił, że opisze to w książce. Chyba za dużo wymagał, bo nic się nie wydarzyło, oprócz koszmaru sennego."
Powtórzenie.
"Mógł się cieszyć, że chociaż na tyle mógł liczyć (...)"
Powtórzenie.
"(...) wszystko takie typowo stare niezachęcające do noclegu."
Przecinek przed niezachęcające.
"Zero emocji, choć na początku dreszcz przeszedł mu po plecach wysłuchując szefostwa hotelu."
Lepiej by brzmiało gdy wysłuchiwał.
"Jedynie co można było przeżyć – do koszmar senny o zjawie z noworodkiem."
Przecinek przed co.
"Następnego dnia rano. John siedział na łóżku trzymając w ręku dyktafon."
Zamiast kropki - przecinek.
"-Pani Clark twierdzi, że nie sypia odkąd kupili ten zajazd, wierzę jej…wróć!"
Spacja po wielokropku i dalej z wielkiej litery.
"(...) powiedział do dyktafonu tym samym łapiąc się za głowę."
Przecinek przed tym.
"Fakt stracił kolejny raz cenny czas"
Przecinek przed stracił. Zapomniałaś o kropce.
"(...) nie powstrzymał się od nagrania kilku rzeczy jakich się dowiedział będąc w tamtym miejscu."
Przecinek przed będąc.
"W skali strachu przyznaje zajazdowi ‘’szlochającym bukiem,, sześć czaszek…wróć! Pięć czaszek."
Przyznaję. Spacja po wielokropku, a dalej z wielkiej litery.
Rozdział drugi
"John pojawił się w miejskiej księgarni, która promowała jego książkę ,,dziesięć nawiedzonych hoteli’’."
Tytuł książki zaczynamy z wielkiej litery.
"(...) odezwał się Cusack patrząc na niego zmęczonymi oczami."
Przecinek przed patrząc.
"(...) odpowiedział patrząc na niego jak na całkiem zwyczajnego człowieka."
To samo i jeszcze przed jak.
"-Ja na tę imprezę – odpowiedział John lekko uśmiechając się."
Przecinek przed lekko. Przestawiłaś nieco szyk, się powinno być przed uśmiechając.
"-John Cusack – przedstawił się wskazując na siebie."
Przecinek przed wskazując.
"(...) zapytał blondyn patrząc na niego jak na idiote."
Przecinek przed patrząc. Idiotę.
"Pisarz chwycił białą kartkę, na której było jego imię i nazwisko z informacją, oraz czarnobiałym zdjęciem."
Przed oraz nie wstawiamy przecinka.
"Teraz widzę podobieństwo; ładne zdjęcie. – odłożył gazetę uśmiechając się ciągle debilnie."
Odłożył z wielkiej litery. Przecinek przed uśmiechając. Poza tym... What? Debilnie?! Serio?! Bez takich kolokwializmów w opowiadaniu...
"Rozglądał się po pomieszczeniu mając nadzieję, że ten czas, który poświęcił na nielicznej ilości miłośników jego książki szybko upłynie."
Rozglądał się po pomieszczeniu [przecinek] mając nadzieję, że ten czas, który poświęcił dla nielicznej ilości miłośników jego książki [przecinek] szybko upłynie.
"Może i żałował, że w ogóle pojawił się w tej księgarni, ale nie mógł zlekceważyć tego."
Znowu szyk. Nie mógł tego zlekceważyć.
"Mam nadzieję, że wam też się u nas podoba. – mówił bez przekonania."
Bez kropki na końcu wypowiedzi.
"Chciałbym zobaczyć jeszcze światełko w tunelu. – mówił całkiem poważnie zawiedziony (...)"
Bez kropki po wypowiedzi. Przecinek przed całkiem.
"Kobieta uśmiechnęła się wyciągając książkę z torebki."
Przecinek przed wyciągając.
"-Tak serio…gdzie najłatwiej spotkać ducha? – zapytał blondyn, który pracował przy informacji trzymając w ręce książkę."
Spacja po wielokropku. Przecinek przed trzymając.
"Całkiem skupiony pisarz na rozdawaniu autografów oderwał się od tego, po czym odpowiedział ciekawskiemu informatorowi."
Że co? Przeczytaj sobie to zdanie na głos.
"-Jezu..gdzie to znalazłaś? – zapytał."
Spacja po wielokropku.
"John odwrócił książkę, i ujrzał swoje stare zdjęcie, na którym miał może dwadzieścia, albo dwadzieścia parę lat."
Bez przecinków przed albo i i.
"Napisze pan coś jeszcze takiego?"
Napisze pan jeszcze coś takiego?
"-Nie, jestem już innym człowiekiem – odpowiedział podpisując jej książkę."
Przecinek przed podpisując.
"-Nie – odpowiedział krótko uśmiechając się lekko."
Przecinek przed uśmiechając.
"Dziewczyna podziękowała zadowolona z autografu, po czym odeszła."
Przecinek przed zadowolona.
"Przy brzegu morza spoczywały małe turystyczne statki, oraz szalupy."
Bez przecinka.
"Natomiast mostki były opustoszałe. Nikogo na nich nie było."
Skoro były opustoszałe to logiczne, że nikogo na nich nie było.
"Słońce wschodziło powoli puszczając ostatnie promienie na wodę."
Przecinek przed puszczając.
"Przez przednią szybę widział piękny krajobraz, oraz kilka osób z deskami do surfingu."
Bez przecinka.
"Wysiadł z auta zabierając z dachu deskę (...)"
Przecinek przed zabierając.
"Położył się na desce odpływając jak najdalej brzegu."
Przecinek przed odpływając.
"Słońce lekko oślepiało utrudniając odczytanie słów (...)"
Przecinek przed utrudniając.
"Nie spodziewał się jednego, a mianowicie fali, która tak nagle przykryła go z powierzchni wody."
Nie można przykryć z powierzchni wody. Co najwyżej zmieść z powierzchni wody lub przykryć pod powierzchnią wody.
"Topił się pod wodą próbując resztkami sił wydobyć się."
Przecinek przed próbując. I znowu szyk.
"Fala porwała jego deskę odpychając ją jak najdalej."
Przecinek przed odpychając.
"(...) odezwał się młody brunet z długimi włosami sięgającymi za uszy, który pracował na poczcie za okienkiem widząc pisarza, co właśnie miał wyjść z pomieszczenia."
O rany, ale żeś pogmatwała... Starasz się budować takie długie zdania, a potem się w nich gubisz. To nie ma żadnego sensu.
"Czytałem twoją ostatnią książkę o nawiedzonych rezydencjach, można się przestraszyć. – uśmiechnął się."
Uśmiechnął z dużej litery.
"Natomiast rozerwał trzecią z kolei, i wydobył z niej wizytówkę (...)"
Bez przecinka.
"Odłożył ją rzucając gdzieś na bok."
Przecinek przed rzucając.
"Zupełnie zlał, to co do niego napisano."
A co to za zlał? To opowiadanie, w dodatku w trzeciej osobie, unikaj takich wyrażeń!
"Ucichło, jednak sekretarka się poddała, albo po prostu nie chciała dłużej rozmawiać z tym facetem."
Bez przecinka przed albo.
"Przez kolejne minuty, które zamieniały się w godziny przesiedział przy laptopie (...)"
Przecinek przed przesiedział.
"Tak bardzo napalił się na ten pokój, że postanowił zrobić wszystko, by opisać go w książce."
Napalić to się można na... coś innego. A raczej na kogoś.
"(...) po czym wpadł wraz ze współpracowników do gabinetu."
Ze współpracownikiem.
"Jest trochę depresyjny. – rzekł (...)"
Bez kropki.
"(...) siedział u siebie na starym fotelu trzymając telefon przy uchu (...)"
Przecinek przed trzymając.
"Poszperał przy paragrafach, i wyszło, że to dyskryminacja (...)"
Bez przecinka przed i.
"Jeśli pokój jest wolny muszą ci go wynająć. – wyjaśnił Norris."
Przecinek przed muszą. Bez kropki po wypowiedzi.
"Adwokat kiwnął, że tak, podobnie co szef, ale i tak musieli się odezwać, bo John nie był tu z nimi obecny."
Tym zdaniem zrobiłaś z czytelników idiotów. To jest chyba na tyle logiczne, że aż śmiesznym wydaje się wyjaśnianie tego.
"-To idealny temat ostatniego rozdziału – wyjaśnił mu John głaszcząc szyjkę butelki z piwem."
Przecinek przed głaszcząc.
"Wpadnę i wypadnę, nikt nie ucierpi. – upił kolejne łyki piwa trzymając słuchawkę. – Służbowa wizyta. – dopowiedział."
Upił z wielkiej litery. Przecinek przed trzymając. Bez kropki po dopowiedział.
Rozdział trzeci
"Taksówka zatrzymała się pod wielkim Hotelem Delphi, który znajdował się w centrum miasta. Wielki tłok na ulicy nie robił wrażenia na pisarzu (...)"
Powtórzenie.
"Po wręczeniu należnych mu pieniędzy wysiadł z tabołkami i udał się w stronę wejścia do Hotelu."
Przecinek przed wysiadł. Tobołkami.
"Witamy w Hotelu Delphi – rzekła ciemnowłosa blondynka uśmiechając się do niego promiennie."
Przecinek przed uśmiechając.
"-Ale pije pan? – zapytał L.Jackson chwytając za butelkę."
Przecinek przed chwytając. Zapomniałaś o spacji po L.
"Nadal stawiał na swoje, i żaden koniak, czy whisky nie było w stanie go odciągnąć od szalonego pomysłu."
Bez obu przecinków.
"John oparł się o ścianę głośno sapiąc."
Przecinek przed głośno.
"-Wygłupiasz się wciskając brednie (...)"
Przecinek przed wciskając.
"(...) wasze obłożenie wzrośnie o pięćdziesiąt procent. – wyjął dyktafon ignorując wściekłego dyrektora z którego faktycznie szydził."
Wyjął z wielkiej litery. Przecinek przed ignorując i z którego.
"-Nic nie rozumiesz – odezwał się siadając za biurko ponownie."
Przecinek przed siadając. Znowu szyk... (...) siadając ponownie za biurko.
"Jego zapał był wyczuwalny, i nie miał ochoty rezygnować (...)"
Bez przecinka.
"Napalił się, i odwrotu już nie było."
A nasz John znowu się napala, ech. Bez przecinka.
"Nie martwię się o swój Hotel, ani o ciebie."
Bez przecinka.
"-Właśnie bardzo interesujące. – rzekł i położył rękę na teczce."
Bez kropki po wypowiedzi.
"Samuel wstał, i podszedł do barku (...)"
Bez przecinka.
"-Przykro mi – skomentował pisarz nie zdając sobie z niczego sprawy."
Przecinek przed nie zdając.
"Później nim wykrwawił się na śmierć w napadzie szału próbował je zaszyć igłą."
Oddzielamy wtrącenie przecinkami, a więc przed nim oraz przed w napadzie.
-To wierne cytaty, skąd je znasz? – zapytał pisarz lekko uśmiechając się.
Przecinek przed lekko. No i powinno być się uśmiechając.
Twoja największa zmora to przecinki. Albo nie wstawiasz ich tam, gdzie są niezbędne, albo wciskasz tam, gdzie w ogóle nie powinno ich być. Przed "i", "oraz", "ani", "albo" nie wstawiamy przecinka, chyba że w dalszej części zdania mamy następny taki spójnik lub gdy jest to wtrącenie. Za to ani razu nie wstawiłaś tego znaku interpunkcyjnego przed -ąc. Na przykład siadając, patrząc, uśmiechając... Wyrazy kończące się na -ąc zawsze oddzielamy przecinkiem!
Następny problem to zapis dialogów. Tutaj nie pomoże nic innego, jak poczytanie zasad lub zwrócenie uwagi na zapisy w książkach.
Masz też problem z szykiem zdań. Przestawiasz wyrazy, budujesz zbyt długie zdania, w których pełno jest średników, zamiast po ludzku podzielić je na krótsze, poprawniejsze i bardziej zrozumiałe. Po co męczyć i siebie, i czytelników?
Akapity... Jak wstawiałaś je w pierwszych dwóch rozdziałach, tak unikasz ich w trzecim. A cóż to się stało? Dodatkowo nie podoba mi się, że nie robisz spacji po myślniku oznaczającym czyjąś wypowiedź. Podobno to nie jest błąd, ale razi w oczy i nieładnie wygląda.
No i ostatnie - unikaj tych okropnych kolokwializmów w opisach!
9/20
5. Ramki
Mamy wszystko, co najpotrzebniejsze. Zmieniłabym tylko układ linków na nazwy w tytułach, a nie całe adresy, ale to już rzecz gustu. Oprócz tego spam, rozdziały, szablon, powrót do strony głównej... Jakieś drobne informacje pod menu, odnośniki do Twoich blogów. Wszystko pięknie.
4,5/5
6. Punkty dodatkowe
Brak.
Zdobyłaś: 60,5/89 pkt
Ocena: dostateczny (3)
Jest to mocna trójka i naprawdę niewiele brakuje do oceny dobrej, na którą, moim zdaniem, zasłużyłaś. Trochę szkoda, ale nawet jakbym chciała, to nie miałabym gdzie podciągnąć Ci punktów.
Pomysł na opowiadanie bardzo dobry, miło mnie zaskoczyłaś. Teraz tylko pisz dużo i zwracaj większą uwagę na błędy, bo to w tam utraciłaś najwięcej.