Blog: Brzydula-w-hogwarcie
Autorka: Muniette vel Psyche
Oceniająca: Frezja
Zważywszy na to, że
jestem nowa, nie oczekiwałam, że posypią się do mnie zgłoszenia. A jako że, mam
strasznie dużo energii i chęci do pisania ocen, postanowiłam, że wyłowię sobie
kolejnego bloga z Wolnej Kolejki. Niektóre zapewne już trochę czekają. Ukrócę
te męki.
Pierwsze
wrażenie 8/10
Popatrzyłam sobie na
listę blogów w Wolnej Kolejce i od razu moją uwagę przykuł ten adres. Po
pierwsze, jest po polsku i w dodatku bez polskich znaków. Po drugie, podziałał
na moją wyobraźnię i zdecydowanie mnie zachęcił, żeby zapoznać się bliżej z
treścią bloga.
Brzydula? To słowo
od razu skojarzyło mi się z powszechnie znanym serialem. W dodatku bardzo, ale
to bardzo lubiłam polską wersję. Była to dobra komedia z ciekawymi, barwnymi
postaciami, fajnymi wątkami i nie ukrywam, ze postać Uli była dla mnie po
prostu urocza. Dlatego też gdzieś tam zaiskrzyła się we mnie nadzieja, że może
to będzie opowiadanie o właśnie takiej niepozornej dziewuszce, która próbuje odnaleźć
się w nie zawsze sprzyjającym środowisku, mająca nie lada problem z ludźmi,
którzy postrzegają ją tylko przez pryzmat jej wyglądu. Pomyślałam, że może
trafi się ciekawa komedia z wątkiem miłosnym, obsypana magią i dopieszczona tym
Hogwardzkim, jedynym w swoim rodzaju, klimatem. Myśli przez moją głowę
przebiegło mnóstwo, a chęć zajrzenia na bloga tylko się nasilała, więc nie było
co zwlekać.
I wszystko się
zatrzymało. Nagle moje nadzieje poszły w siną dal, a ja tępo się wpatruję w
nagłówek.
Pierwsza myśl? „Co
ma adres do nagłówka?”. Ja tu nie widzę niepozornej dziewczyny i nie czuję ani
krztyny magii. Zamiast tego jest kolorowo, wiosennie i na kilometr czuję romans
w powietrzu. Zjechałam w dół, a tutaj wielkie powiadomienie o zmianie adresu!
Co robi Frezja? Biorąc pod uwagę złośliwość Onetu, postanowiła ocenić bloga pod
zupełnie nowym adresem. A więc brzydula-w-hogwarcie zamieniła się w muniette
(cokolwiek to znaczy).
Moje pierwsze
wrażenie z poprzedniego bloga musiałam czym prędzej wymazać z pamięci, aby na
nowo spróbować ocenić to, co zobaczyłam po wejściu. A zobaczyłam… róż? Chyba
tak, przynajmniej jakiś jego odcień. I zobaczyłam całkiem ładny nagłówek (dalej
nie czuję potterowskiego klimatu, ale jakoś to przeboleję). Rozejrzałam się;
czysto, schludnie, więc od razu uznałam, że przeniesienie opowiadania to był
strzał w dziesiątkę. Tutaj jest dobra prezencja, która zdecydowanie mnie
zachęciła do pozostania na dłużej. Przeczytałam informacje, które umieściłaś na
początku. Teraz widzę, że brzydula to nie będzie jedyne opowiadanie, które
będziesz tutaj prowadzić, a więc ten blog będzie czymś w rodzaju zbioru różnych
opowiadań. Nie będę jednak się zagłębiać w inne, mnie interesuje tylko i
wyłącznie to jedno.
Po belce od razu
zrozumiałam, że będzie to romans. Zresztą, po samym nagłówku idzie to
wywnioskować. Mam jednak nadzieję, że nie przyćmi on Potterowskiego światka, a
opowiadanie nadal będzie wartościowe i ciekawe. Jeśli w każdym rozdziale
przyjdzie mi czytać o wielkiej miłości i rozterkach z nią związanych, to chyba
użyję zaklęcia Cruciatus na Tobie, autorko.
Grafika
13/15
Kiedyś bardzo
lubiłam Onet. Dobry portal, na którym można zrobić naprawdę ładne, schludne
szablony. W dodatku nie trudno było je ustawić, bo nie trzeba znać html. Onet
jednak ostatecznie mnie zdenerwował swoimi wiecznymi poczynaniami na przekór
moim oczekiwaniom, więc go porzuciłam na rzecz blogspota. I nie żałuję. A czemu
o tym wspominam? Bo zdecydowanie bardzo dobrze postąpiłaś porzucając ten
portal. Patrząc na poprzedni szablon, od razu widać, że Onet dalej szwankuje i
zapewne nie ma zamiaru się to zmienić w najbliższej przyszłości. A poza tym,
ten szablon jest zdecydowanie ładniejszy. Dużo bardziej podoba mi się
kolorystyka. Kolory są pastelowe, bardzo przyjemne dla oka. Gdy tak na niego
patrzę, wyobrażam sobie ciepłą wiosnę i czuję zapach rześkiego powietrza.
Głupie, co? Ale ja taka już jestem. Skoro Twój szablon wywołuje u mnie miłe
myśli i odczucia, możesz być pewna wysokiej punktacji. Poza tym, naprawdę nie
mam żadnych zastrzeżeń. Ani do układu (uwielbiam te strony w postaci takich
zakładek), ani do wielkości czcionki (tylko zacznij tekst justować!), ani do
dobranej kolorystyki. Kurczę, miałam sprawdzić, co też ten adres oznacza!
Okazało się, że adres nie ma żadnego tłumaczenia, to po prostu zlepek wyrazów.
Ale nie ukrywam, że całkiem ładny i zgrabny.
Treść
16/30
No to co? Kubek
gorącej herbatki jest, piękna pogoda za oknem jest, dobry nastrój mam, więc
jazda!
Rozdział I
Może to z mojej
strony będzie czepianie się, ale nie przepadam za obcojęzycznymi tytułami
rozdziałów. Na co to komu, hm? Po polsku źle by brzmiało?
No cóż, rozdział
pierwszy zupełnie mnie niczym nie zaskoczył. Zaczęłaś całkowicie sztampowo, od
wyjazdu do Hogwartu. Oczywiście zaczęło się od bohaterki Sereny, którą już
pierwszych kilku zdaniach nam zarysowałaś całkowicie. Od razu dowiadujemy się
co lubi, jaka jest, jak wygląda (chociaż wygląd to sama sobie wyobraziłam, po
samym tytule opowiadania). Oczywiście tutaj się żadną oryginalnością nie popisałyście,
ponieważ aparat na zęby jest, niedbałe ciuchy są, i wielkie okulary też są.
Poza tym, w
rozdziale nie spodobała mi się zupełnie postawa Harry’ego! Tak jakby w ogóle
miał gdzieś własne dzieciaki. A jednak, jest osobą, która najbardziej w swoim życiu
odczuła brak miłości rodzicielskiej, więc on sam chyba powinien trochę z
większym uczuciem do dzieciaków podchodzić, ba! Już bardziej bym uwierzyła, że
jest nadopiekuńczy. No, ale pozostawmy kwestię Pottera w spokoju. Co mnie
jeszcze udręczyło? Serena i James Potter musieli już natknąć się na siebie w
tym rozdziale, prawda? I nie mogło obejść się bez zderzenia, co? Naprawdę, nie
mogłaś wymyśleć czegoś bardziej oryginalnego? Ja bym przykładowo zupełnie w
pierwszym rozdziale odpuściła sobie ich spotkanie. Bardziej bym się skupiła na
przybliżeniu nam postaci Sereny. Jej więzi z przyjaciółmi, relacji z rodziną,
takich dupereli, które jednak znaczenie mają, a przynajmniej mogą mieć, jeśli
odpowiednio się to potem wykorzysta.
Tak samo nie
musiałaś nam od razu zdradzać, że James pali trawkę. I to jeszcze w pociągu.
Jak dla mnie to zakazane, a naczelni Prefekci powinni coś z tym zrobić.
Ja wolę, jak
informacje o bohaterach są stopniowo dawkowane. Jasne, coś tam o Jamesie
napisać można, czemu nie, ale to, że pali trawkę można by było lepiej
wykorzystać jako coś zaskakującego, może nawet nieco kontrastującego z opinią
na jego temat? Ale on chyba ma osobowość po swoim dziadku, Jamsie, bo też gadka
taniego podrywacza i generalna bezczelność zionie od niego na kilometr.
Ogólne moje wrażenie
na temat rozdziału? Niczym mnie nie zaskoczyłaś. Wyszło sztampowo i mało
oryginalnie.
Rozdział III
Po rozdziale drugim,
którego zdecydowałam się nie komentować, poczułam się jak w jakieś słabej
komedii romantycznej. Ha! Ażeby to chociaż komedia była! Od razu zauważyłam, że
jedyne, na czym się skupiasz to relacje damko-męskie. Tu się miziają, tam się
miziają, a tam do łóżka idą. Dlatego nie ukrywam, że wcale nie zachęciło mnie
to, żeby czytać dalej.
Rozdział trzeci
również obył się bez rewelacji. Dla mnie nic ciekawego się nie wydarzyło, dużo
dialogów, mało ciekawej akcji. Ogólnie nie podoba mi się, że zupełnie nie
wykorzystujesz szansy na stworzenie dobrego opowiadania. A o czym mówię? O
Hogwarcie. Jest to miejsce, gdzie może dziać się wiele ciekawych przygód, gdzie
magia iskrzy się w każdym zaułku. Dlaczego tego nie wykorzystać? Dlaczego chłopakom
tylko seks jest w głowie (albo przynajmniej podrywy na każdym kroku), dlaczego
dziewczyny wydają się być puste i bezwartościowe? Ja rozumiem, że to jest nowe
pokolenie a czasy się nieco zmieniły, ale, kurczę, bez przesady! Całowanie się
w Wielkiej Sali? To w ogóle nie powinno mieć miejsca, jeśli nie Prefekt, to sam
nauczyciel powinien zareagować! Dlaczego nie opiszecie jakieś lekcji eliksirów,
czy gry w Quidditcha? Hogwart ma za zadanie rozwijać talenty i zainteresowania
uczniów. Lekcje eliksirów, Transmutacji. Wiesz ile można dobrych wątków z tym
wykorzystać? Ktoś, kto nie lubi Sereny, może zrobić jej jakiś eliksir, który
przykładowo zmieni jej coś w wyglądzie, charakterze… Nie, lepiej wszystko
uprościć, dzięki czemu mam wrażenie jakby to wszystko działo się w podrzędnym
liceum na jakimś zadupiu, gdzie nie ma zupełnie żadnych zasad. Totalna
samowolka.
To, co w rozdziale
mi się spodobało to przemyślenia Sereny na temat jej własnego życia. W ogóle
opisywanie przemyśleń wychodzi Tobie nienajgorzej. Ale o opisach, składni,
błędach i innych duperelkach powiem później.
Rozdział VI
Dobra, ja rozumiem,
że to ten wiek, gdzie młodym szaleńcza miłość w głowie i hormony zamiast mózgu
do nich przemawiają, ale mam dość czytania ciągle o tych wątkach miłosnych. Mam
nadzieję, że wkrótce na czymś innym się skupisz, albo przynamniej jakiś inny
wątek przepleciesz z tym miłosnym. Swoją drogą, ja myślałam, że główną
bohaterką jest tutaj Serena, a jej ni widu, ni słychu… Tam gdzieś tylko czasem mignie. Zdecydowanie
jest jej za mało w tym opowiadaniu.
Nie bardzo polubiłam
Jamesa. I nie chodzi o to, że taki z niego Casanova. Taką nadałaś mu osobowość,
więc to przyjmuję. Ale… jakoś jego charakter mi nie odpowiada. Wydaje się być
jednym z takich typów kolesi, których ja po prostu nie lubię. Nie szanuje
dziewczyn, generalnie taki narcyz, zapatrzony w siebie, ot co. Oczywiście to
nie jest żaden minus, bo przecież nie wszystkich bohaterów się lubi, prawda?
Nie ma ludzi nieskazitelnych, bez rysy. On je ma i po mimo, że jak dla mnie
trochę przesadzacie z tymi jego podbojami, to wydaje się być on całkiem
prawdziwy, a nie taki papierowy, bez osobowości.
Rozdział XXVIII
Nie martw się,
wszystkie poprzednie rozdziały przeczytałam, ale dopiero na tym się
zatrzymałam. Czemu? Powiem szczerze, że byłam ciekawa jak relacje pomiędzy
Sereną a Jamesem się potoczą. I sama nie wiem, czy jestem z takiego obrotu
spraw zadowolona, czy nie. James zachowuje się tak jak… James. Podrywa, owija
sobie wokół palca każdą dziewczynę. Od początku wiedziałam, jakiego scenariusza
mogę się spodziewać, zważywszy na jego charakter. Domyśliłam się, że zacznie
spotykać się z Sereną nie z własnej, nieprzymuszonej woli. Ale jakoś tak… za
szybko to wszystko się toczy? Znaczy, że już doszło do stosunku między nimi.
Nie wiem, może mam takie wrażenie poprzez natłok tych wszystkich wątków, pośród
których chwilami nawet nie wiedziałam, który jest tym głównym. W wielu rozdziałach
zupełnie nie poświęciłaś uwagi Serenie i Jamesowi, szczególnie, gdy zaczęli się
spotykać. A powinnaś. Zdecydowanie za dużo jest tych miłosnych rozterek. Każdej
bohaterce musiałaś przypisać jej własny miłosny problem. Nie ma tutaj postaci,
która by go nie miała. Wiesz jak się poczułam, czytając, że ten całuje się z
tamtą, by za chwilę z tą iść do łóżka? A ta widziała jego zdradę, ale i tak mu
wybaczyła, chociaż on ma ją dalej w głębokim poważaniu. Chce ją, bo jest
wysokiej klasy laska z niej… To jest… pomieszane z poplątanym i jeszcze
pozbawione oryginalności. Ogólnie, po przeczytaniu tych wszystkich rozdziałów,
doszłam do wniosku, że w tym opowiadaniu nie dzieje się nic porywającego. Zagmatwałaś,
przede wszystkim, ilością tych wątków. Powinno być ich mniej. A na pierwszy
plan powinien zdecydowanie wysunąć się wątek Sereny i Jamesa. Zbyt często jest
on spychany w ciemny kąt. Zobaczymy, czy od teraz to się zmieni. Nie spodziewam
się, że będzie między nimi kolorowo, skoro doszło do zbliżenia, to pewnie zaraz
Serena prawdę pozna, nie będzie chciała go znać i w ogóle, wszystko się
pokomplikuje.
Rozdział XXXIV
Nie pomyliłam się,
co do przypuszczeń, że skoro było już tak pięknie, to czas by prawda ujawniła
swe oblicze. A więc po raz kolejny mnie nie zaskoczyłaś. Sam opis spotkania
Sereny z Jamsem był całkiem udany, jak już wcześniej pisałam dobrze sobie
radzisz z kreowaniem uczuć bohaterów. Nie są płytkie i nie lecisz z nimi po
łebkach. Z pewnością są Twoją mocną stroną.
Wolałabym, żebyś
więcej czasu poświęciła opisowi wakacji. Były i minęły. Zapewne dlatego, że
Serena przeszła metamorfozę i trzeba było jak najszybciej pokazać ją Jamesowi i
jego kumplom. Fajnie, gdyby w jednym rozdziale została OPISANA jej metamorfoza;
była u stylistki i przykładowo opisujesz, co widziała, co z nią robiły, jakie
były jej uczucia. Bo jej wygląd się zmienił, a ona w sumie… zabrakło mi jej
uczuć, jej myśli na temat tej przemiany. Czy była w szoku, zachwycona, a może
się popłakała? Wtedy wyszłoby to znacznie lepiej. I jeden rozdział (albo też w
tym samym) mogłabyś opisać jakiś ostatni dzień wakacji po przemianie. Czy
zauważyła, że chłopacy na nią uwagę zwracają, albo jak rodzina zareagowała. Ale
ty to wszystko ominęłaś, nie zbudowałaś żadnego napięcia dla czytelników (z
pewnością to by bardziej podsyciło ich ciekawość jak ludzie z Hogwartu na taką
zmianę zareagują). Zaraz musiałaś ją przenieść do pociągu, gdzie oczywiście
spotkała Jamesa, jakżeby inaczej. Zapewne chciałaś bardzo ukazać ten moment,
ale jakoś nie zrobił on na mnie żadnego wrażenia.
Poza tym, jak Ryan
jej sobie nie kojarzy? Głuchy jest? Chyba słyszał jej imię? Ale to już pomniejsza
kwestia, mało istotna.
Rozdział XLI
To, co mi się
spodobało, to fakt, że James nie zmienił swojego sposobu życia. Dalej korzysta
z niego pełnymi garściami, co więcej ma romans z nauczycielką. Dobrze, że nagle
nie zrobiłaś z niego jakiegoś smutasa, któremu już takie życie nie odpowiada.
Zapewne, jak teraz Serena będzie Jamesowi pomagać w eliksirach to znowu coś
między nimi zaiskrzy, niekoniecznie sprawi to, że do siebie wrócą, ale jakiś
tam wpływ to zapewne będzie mieć na ich dalsze relacje.
Cóż, z opowiadaniem
jesteś teraz na etapie naprawiania relacji Sereny i Jamesa, wygląda, jakby
wszystko zmierzało ku szczęśliwemu zakończeniu. Ale zapewne tego zakończenia
jeszcze nie będzie.
Chyba czas na jakieś
podsumowanie, co?
A więc, pozwól, że
określę moją opinię na temat treści w trzech punktach:
Fabuła
O fabule mogę
powiedzieć jedno – jest całkiem dobrze rozplanowana. Przede wszystkim, jeśli
chodzi o wątek Jamesa i Sereny. Oczywiście, jak już pisałam, przy
poszczególnych rozdziałach, z niektórymi rzeczami się trochę spieszyłaś.
Mogłabyś to i owo bardziej w czasie rozłożyć, więcej uwagi poświęcić, ale
całokształt nie prezentuje się najgorzej. Chciałabym jednak, zważywszy na to,
ze piszesz więcej opowiadań, abyś w przyszłości bardziej zwracała uwagę na
różne detale. Nie musisz z niektórymi wątkami lecieć na łeb na szyję (przemiana
Sereny, jej powrót na uczelnię). Dobrze, żebyś wątkom, czy ważnym momentom w
życiu bohatera spróbowała poświęcić nieco więcej uwagi. Myślę, że na całość
opowiadania masz plan, albo przynajmniej dla Sereny i Jamesa. To, co mi się nie
spodobało to te wszystkie rozterki miłosne. Za dużo ich. Chwilami za mało uwagi
poświęcałaś Serenie, za bardzo skupiając się na bohaterach pobocznych. Poza
tym, mogłaś postarać się o różnorodność w tej historii. Czemu nie wplotłaś
jakiegoś innego wątku? Naprawdę wszystko musi kręcić się wokół miłości? Bo mi
się nie wydaje. Teraz już jest z późno na drastyczne zmiany, chyba, że z
najdziesz dobry, niebanalny sposób, aby ustabilizować to wszystko. Dobrze,
jakbyś rozwinęła wątek Rose i Scorpiusa, bo ich relacja może być ciekawa,
aczkolwiek nie poświęć im zbyt wiele uwagi, aby to nie przyćmiło głównego
wątku. I wiesz co Ci powiem? Miło by było, żeby dla odmiany nie czytać ciągle o
nastolatkach. Tak wiem, był jeden rozdział, nie pamiętam dokładnie który,
opisujący święta. Był miłą odmianą. Ale to jednak za mało. A gdybyś tak
przykładowo część rozdziału poświęciła Harry’emu i Ginny? Ich obawom, troskom o
dzieciaki. Skoro wiedzą o Jamesie i jego kłopotach, to może to jest najlepszy
czas, żeby coś o samych rodzicach napisać? Taka mała wstawka, a uwierz, że miła
odmiana dla czytelnika. Poza tym możesz przybliżyć nam znacznie bardziej
rodziny innych bohaterów, którzy jakieś znaczenie dla opowiadania mają. Właśnie
gdy były wakacje, albo święta.
Dialogi & opisy
Nie od razu
zwróciłam uwagę na tę część treści, dopiero w jakimś momencie tknęło mnie, że
powinnam o tym pomyśleć, żeby potem móc wyrazić opinię. Cóż, zacznę od
dialogów. Bez wątpienia są, to każdy widzi. Ale czy wpływały one na mnie,
sprawiały, że drżałam, budziły emocje? Nie, zdecydowanie nie. Większość rozmów
sprowadzała się do relacji damsko-męskich. Narzekania na czym świat stoi,
gadanie chłopców o dziewczynach i inne takie rzeczy. Generalnie w dialogach nie
było nic odkrywczego, rozmowy nie miały większego znaczenia dla fabuły… takie
ot co, po prostu były. Wiesz, że wypowiedzi bohaterów też są sposobem ich
charakterystyki? Na przykład, ja mam kolegę, który maniakalnie mówi ‘No wiesz”.
W każdej jego wypowiedzi jest ten zwrot. I to sprawia, że on na swój sposób
inny, wyróżniający się. Niestety, u Ciebie żaden bohater nie ma
charakterystycznego sposobu wysławiania się; nie mówię, że każdy musi, ale
zobacz, taki drobiazg a jednak coś zmienia. Pamiętaj o tym na przyszłość, gdy
będziesz kreować nowych bohaterów.
Opisy są tutaj
zdecydowanie mocniejszą stroną, aczkolwiek nie powiem, żeby były wyjątkowe. Po
prostu są, tak, żeby jakoś nam ten świat przedstawić. Najlepiej Ci wychodzi
opis emocji. Najsłabiej obrazowanie świata. Czasem nie opiszesz dokładnie
miejsca, w którym znajduje się bohater, napiszesz, że to sala do eliksirów, czy
też Pokój Wspólny. Ale najlepszym dla mnie przykładem jest rozdział pierwszy.
Nie miałam bladego pojęcia, że Serena jest na peronie, póki sama tego nie
powiedziała!
Może zakładasz, że
wszystko wygląda, jak wyglądało za czasów Harry’ego, ale tak być nie musi.
Tutaj jest Twoja szansa, żeby się wykazać. Pamiętaj, że minęły lata, a zmiany
zawsze są potrzebne. Na przyszłość spróbuj bardziej skupić się na opisie
miejsca, bo tego chyba najbardziej mi brakuje. Ale ogólnie, opisy są w miarę
obrazowe, chociaż żaden jakoś w pamięć mi zupełnie nie zapadł.
Pomysł
Cóż, nie ukrywajmy,
w jakimś stopniu zainspirowałaś się słynnym serialem „Brzydula”. Nie wiem, czy
w planie miałaś, żeby była to komedia, bo jeśli tak, to gdzieś Ci ta komedia
uciekła. A szkoda, bo mogłoby być dużo ciekawiej. Osadziłaś bohaterów świecie
Harry’ego Pottera i przykro mi, powtórzę to: nie wykorzystałaś zupełnie danych
Ci możliwości. Nie wiem, ale jeśli się nie mylę, to ani razu nie zostało użyte
żadne zaklęcie, prawda? (chyba, że przeoczyłam, niektóre rozdziały czytałam po
łebkach). Są magami a ja tego nie czuję. Zabrakło zupełnie tego klimatu, który,
wbrew pozorom, powinnaś starać się stworzyć! Rozumiem, nie ma Voldemorta, nie ma
zła, mamy spokój, ale to nie znaczy, że nie może być przykładowo problemów w
Ministerstwie, które wpłyną na Hogwart. James, jako czarodziej mógł naprawdę
fajnie zbajerować Serenę. Zresztą, nie będę Ci tego mówić, sama powinnaś
najlepiej to wiedzieć. Gdzieś tam musnęłaś ledwo ten gotowy świat, a to
sprawiło, że nie zawsze czułam, że to jest potterowskie fanfiction. Za bardzo
skupiłaś się na samych relacjach bohaterów. Co więcej sam pomysł po prostu
błahy. Rozterki miłosne, zdrady i manipulacje. Nic nowego, nic świeżego.
Mam nadzieję, że
zwrócisz na te wszystkie potknięcia uwagę, żeby przy kolejnych opowiadaniach
było ich mniej. Albo najlepiej wcale.
W ostatecznym
rozrachunku uważam, że jest to zwyczajne, niewyróżniające się opowiadanie. Ma
ono potencjał na coś dobrego, jednakowoż natłok tych romansideł i brak Hogwartu
w Hogwarcie nie pozwala mi nadać miana „dobry” temu opowiadaniu. Jedno z wielu,
które gdzieś w sieci po prostu jest.
Poprawność
6/15
Rozdział I
„[…]piękny; niekończący się sen.” – powinien być przecinek.
„Niechętnie
rozstawała się ze swoją średnią pociechą, chociaż często w ferworze zajęć
potrafiła kompletnie zapomnieć o rodzinie.” – jaką pociechą? Już lepiej napisz,
że z jedną z córek.
„Nie mógł się
doczekać spotkania z nimi. Szkoda, że rodziny nie można sobie wybrać, bo kilka
tygodni w towarzystwie całej masy kuzynów nieźle dało mu w kość. Poza tym
liczył, że może któryś z nich będzie miał skręta lub coś w tym stylu.” –
Piszesz o kuzynach, a w następnym zdaniu, nie określając o kogo chodzi,
piszesz, że mogliby mieć skręta. Przeczytawszy dalej, zrozumiałam, że to Ci
kumple mieli mieć używki, nie jego kuzyni. Powinnaś poprawić to zdanie, tak,
żeby miało logiczny sens.
„Tak, wreszcie znalazłem
właściwy przedział, pomyślał, […]” – myśli bohaterów powinno się jakoś
zaznaczać, na przykład „- Tak, wreszcie znalazłem właściwy przedział –
pomyślał.”
„Otóż panna Weasley
bardzo nie lubiła, gdy ktoś ciągle mówił, szczególnie bez sensu. Dorastająca w
dużej rodzinie Rose umiała walczyć o swoje.” – Co ma gadatliwość Lizzy, do
walki o swoje? Co, umiała przegadać innych? Znowu zagubiony sens.
Rozdział III
„Dlatego ta pora
dnia jest niemalże idealna do głębszych
przemyśleń.” – brak słowa.
„Easy Adams
uwielbiał malować wschody słońca, tyle że w obecnej chwili
nie był w stanie podnieść wstanie się z łóżka.”
– brak słowa, drugie słowo zbędne. W dodatku też błędne!
„Tak, dobrze słyszycie,
portrety nie licząc kilku zbzikowanych dziewczyn, które niemal rozbierały się
przede mną i były gotowe na wszystko.” – brak przecinków.
„A jednak w
zamku znajdowała się, choć jedna dziewczyna,
która nie marzyła o byciu sportretowaną przez Adamsa.” – zbędny przecinek.
„Delikatnym
strzepnęła niewidzialny pyłek ze swojej szaty.” – A jak wygląda delikatny? Bo
nigdy nie słyszałam o tym, by delikatnym otrzepać się z pyłku. Ach, no chyba,
że delikatnym ruchem.
„Angelique zbladła i
uniosła rękę na znak protestu, nie chciała, aby brat kończył.” – Źle umiejscowiony
przecinek. Ten na zielono powinien zniknąć.
„Wzięła lekki wdech
i rozejrzała się po Pokoju Wspólnym chcąc sprawdzić czy nikt ich nie
podsłuchuje.” – brak przecinka.
„Poza tym, to nie moja sprawa, że nienawidzisz Jamesa, ale mimo
to zrozum, on jest moim chłopakiem i nic na to
nie poradzisz.” – brak przecinków.
„- Zaraz, zaraz, czy mi się wydaje, czy ty posądzasz mnie o
stronniczość?” – brak przecinka.
Duża ilość błędów,
co więcej pamiętam, że zostałaś oceniona. Nie tylko tutaj, ale też, całkiem
niedawno, na Literackiej, gdzie pracowałam. Postanowiłam sprawdzić, jakie błędy
zostały Tobie wskazane. Ku mojemu zaskoczeniu, nie dokonałaś poprawy
rozdziałów! Ja wskazuję te same błędy, które wyłapała Ci Parabola. Czyli na to
idzie nasza praca, na marne? O nie, kochana, ja się tak nie bawię.
Dla porównania wypiszę
błędy z ostatniego, najnowszego rozdziału. Zobaczę tym samym jak się ma cała
sprawa z poprawnością.
Rozdział XLIX
„W końcu właśnie
spędził ponad tydzień w otoczeniu swojej rodziny, która, chociaż niewątpliwie
kochająca i troskliwa, była również równie mocno męcząca i pełna pytań. Miał już dosyć niewinnych pytań babci, czy chce jeszcze sernika, jakby to proste
pytanie miało zamaskować troskę wyzierającą się z jej brązowych pełnych troski oczu.” – Powtórzenia! Powinnaś poszukać
synonimów, albo najzwyczajniej ominąć słowo. Poprawnie zapisane:
„W końcu właśnie
spędził ponad tydzień w otoczeniu swojej rodziny, która, chociaż niewątpliwie
kochająca i troskliwa, była również mocno męcząca (zwrot „pełna pytań jest nie
na miejscu. Co najwyżej ciekawska, wścibska). Miał już dosyć niewinnych pytań
babci, czy chce jeszcze sernika, jakby miało to zamaskować troskę wyzierającą
się z jej brązowych oczu.”
„Dziadek ograniczył
się jedynie do klepania do po ramieniu, a wujek Ron kilka razy mruknął znacząco, jakby
chciał zbagatelizować jego kłopoty, z kolei
Louis tylko śmiał się, kryjąc rozbawienie kaszlem.” – „go”, zbędny przecinek.
Następnie lepiej jakbyś postawiła kropkę i zaczęła nowe zdanie.
„Chociaż jego romans
z Kendall wyszedł na jaw już dobre kilka tygodni temu w Norze, miał wrażenie, że sprawa wciąż jest aktualna.” –
brak przecinka.
„żałości życia.” –
miałaś na myśli żałosnego życia, prawda? Żałość nie jest tego synonimem. To
synonim smutku, czy melancholii. Lepiej by pasowało nieudanego, czy też
nędznego.
„Przywitali się z
nim jak gdyby nigdy nic i rozmawiali o wszystkim, pomijając
Kendall, której kwestię pomijali wymownym
milczeniem.” – kolejne powtórzenie.
„To chyba właśnie to skłoniło go do szczerej rozmowy z nim, w której
pozbył się ostatnich wątpliwości.” – Zbędne słowo.
„Wałęsał się bez
celu, odganiając niechętne myśli i ironicznie komentując wszystko.” –
„niechciane myśli”, „Ironicznie wszystko komentując”.
„Weasley zrozumie zrozumie prawdziwą naturę tego pytania.” –
powtórzenie.
„Widziała niepokój w brązowych oczach, znajome rozczochrane
włosy i niepokój w wygięciu ust.” – powtórzenie.
Możesz napisać, nerwowe drganie ust, czy cos w tym stylu.
„Nie pamiętała, jak
dotarła na szkole błonia.” – szkolne.
„Chciała na nią popatrzeć tylko przez krótką chwilę,
lecz był już stracony.” – Chciał.
„Przepadł z kretesem
na widok delikatnej linii podbródek” –
Podbródka.
„Tak, lecz inaczej
niż on chciałby.” – „Niż on by chciał.”
„Pragnęła tego z
całego serca, jednak zaczęła wątpić, czy możliwy jest ich
powrót do ich wcześniejszej relacji.” – Możesz je ominąć.
„Nie chciał jej
zranić i było to jedną z tych rzeczy, których nie chciał zrobić nigdy. Powinien
sprawić, że się śmieje, nie płacze. A jednak nie udało się. Zranić ją, kończąc
ich przyjaźń.” – Dobra, coś się tutaj zaplątałaś. Ogólnie poprawniej by to brzmiało
tak: „Jedyne, czego nie chciał nigdy uczynić, to zranienie uczuć Sereny.
Powinien sprawić, że się śmieje, a nie płacze. A jednak, nie udało się. Kończąc
ich przyjaźń, zranił ją.” – Chyba widać różnicę, co?
„Nie mogła się
oprzeć wrażenie […]” – wrażeniu.
„Nic nie układało
się po jego myśli, a otaczający go ludzi denerwowali
go bardziej niż kiedykolwiek.” – „ludzie”.
„Chciała czegoś
więcej niż tylko kilku minut w schowku na miotły, szkolnych schodach czy
posiadania chłopaka.” – Sens zdania poszedł płakać w kącie, chyba. Nawet nie
wiem, jak to mam poprawić. Bo co ma posiadanie chłopaka do schowka na miotły?
Zupełnie nie zrozumiałam. Chce czegoś więcej niż posiadać chłopaka? Co, chce
męża i dzieci od razu?
„Tam przesiadywał, Easy snujący się niczym ćma lecąca do światła.” –
brak przecinka.
„Zazwyczaj mógłby
się spotkać z jakimś dalszym kolegą albą kilkoma
chętnymi dziewczynami,[…]” – „albo”.
„Kojarzył ją z kilku
imprez, na którym zamienili słowo lub dwa.” – „których”.
„- Może przyda ci
się towarzystwo? - zaproponował, zbywając jej pytaniem
milczeniem i uśmiechając się szeroko.” – „pytanie”.
„[…]odpowiedziała, a
w jej głosie słychać było lekką kpiną,[…]” –
‘Kpinę”.
„Zacisnął dłonie
wokół jej talii, gdy zaczął ją pocałował.” –
„całować”.
„Rutynowa rozmowa, a
jednak James czuł, że na swój sposób ważne.” –
„ważna”.
„Wiem, że pewnie mi
nie uwierzyć[…]” – uwierzysz.
„- Co masz na myśli?
- zapytała, wiedząc, że obojętnie, co zaproponuje i tak zgodzi się na to zgodzi.” –
powtórzenie.
Proszę Cię, autorko,
chyba sama widzisz, jakie masz niedociągnięcia, prawda? Powinnaś czytać to, co
napisałaś. A skoro tego nie robisz i nie eliminujesz tak błahych błędów, to
znaczy, że chyba trochę lekceważysz własne opowiadanie.
Co więcej, nie jest
to Twoja pierwsza ocena u Nas. A to oznacza, że powinnam dopatrzeć się
zdecydowanej poprawy, co nie? Szkoda tylko, że nie ważne, od jakiej strony na
to spojrzeć, poprawy nie ma. A więc punktów tez nie.
A skoro już przy tej
poprawności jestem, to pozwolę sobie powiedzieć jeszcze kilka słów na temat
Twojego stylu. Po pierwsze, za co masz plusa, mimo wszystko czytało mi się dosć
lekko. Na pewno nie operujesz językiem skomplikowanym, obarczonym stosem
metafor, anafor i innych środków stylistycznych. Używasz dość prostych porównań,
tak samo jak prostego słownictwa. Dzięki temu, pomimo tak ogromnej ilości
treści przebrnęłam przez nią bez większego marudzenia. Czy coś bym w Twoim
stylu zmieniła? Widzisz, wszystko wyglądałoby lepiej, gdybyś nie popełniała
tych błędów. One jednak na styl wpływają. Dlatego na przyszłość pilnuj się
bardziej. Nie powiem Ci, co powinnaś zmienić, jeśli chodzi o sposób pisania. To
jest kwestia indywidualna. Ja się wyrobiłam po latach pisania i czytaniu
książek, czy innych opowiadań. Jasne, były oceniające, które mi mówiły, żeby
było więcej przymiotników, bardziej rozbudowane opisy, barwniejsze słownictwo. Ale
tego od tak się nie da. Trzeba ćwiczyć.
A więc, ćwicz!
Ramki
10/10
Są. Sporo. Wszystkie
uzupełnione. Cały blog jest uporządkowany. Generalnie, nie mając już nastroju,
nie mam też większych chęci, żeby cokolwiek pisać o tej kategorii. Po prostu
jest dobrze, nie mogę się do niczego przyczepić, ot co. Zawsze mnie cieszy, gdy
widzę, że autor dał zakładkę „SPAM”; mniej śmieci w komentarzach odnośnie
rozdziału. Przedstawiłaś nam siebie, napisałaś coś na temat samego bloga i
pomysłu. Lubię ten cały wywiader, dobry sposób na poznanie autora.
Bohaterowie
3/5
Próbuję pozbierać
się do kupy, żeby skleić jeszcze kilka sensownych zdań. Mam nadzieję, że zaraz
nie zacznę pleść trzy po trzy.
Główną bohaterką
jest Serena. Ale główną to jest chyba tylko z zasady. Bo ja wcale bym jej w tej
roli nie obsadziła. Zdecydowanie James wiedzie prym w tym opowiadaniu.
Szczególnie na początku. Serenie nie poświęcałaś wystarczająco uwagi. Może też
mam takie wrażenie przez to, że zrobiłaś z niej standardowe brzydkie kaczątko.
Nieśmiała i bezkonfliktowa. A ja Ci powiem, że wolałabym, żeby była bardziej
zadziorna. Bo w sumie poszłaś po najcieńszej linii oporu. Jestem za tym by
przełamywać monotonię. Serena po przemianie nie wiele się zmieniła. Dalej dość spokojna,
mało przebojowa, całkiem ułożona… nudna. Nie polubiłam jej. Nie ma ona w swojej
osobowości niczego, co sprawiłoby, że zawołałabym „Ach! No czegoś takiego bym
się nie spodziewała!”. Jest taka… szara, bez większego wyrazu. W zestawieniu z
chociażby Lily Potter znika bez wątpienia. A jako główna bohaterka powinna
bardziej zapadać czytelnikowi w pamięć. Znacznie bardziej zapamiętałam Jamesa.
To ten, co pali skręty i ma słabość do kobiet. To ten, co miał romans z
nauczycielką. To ten łobuz. Tego pana zdecydowanie zapamiętam. Dobrze, że
sumiennie kreowałaś jego osobę i była ona zawsze spójna. Nie miał jakichś
chorych, niewytłumaczalnych odchyłów, zupełnie odbiegających od jego osoby.
Pisałam, ze jako chłopaka go nie lubię. I to się nie zmieniło. Ale cieszę się,
że udało Ci się zrobić z niego postać z prawdziwymi uczuciami. Pośród
wszystkich bohaterów, wydaje mi się być najbardziej pełnokrwistą, najlepiej
skonstruowaną postacią przez Ciebie.
To, co niestety
najmniej mi się ogółem podoba, to powierzchowność wielu dziewczyn. Większości
tylko seks w głowie. Wydają się przez to puste i robią za marne tło. Boli mnie,
że brakuje takich silnych, niezależnych osobowości, które umiałyby na tym
rozgardiaszem wśród nastolatków zapanować.
Hogwart zawsze był
szkołą o mocnych zasadach, których Opiekunowie i Prefekci mocno przestrzegali.
Bo Prefektem nie zostaje się od tak. Według
mnie za bardzo wczułaś się w czasy współczesne, gdzie dziewczyny faktycznie są
często dość lekkich obyczajów. Zabrakło mi w tym odrobiny realizmu i poczucia
smaku. Bo jednak, czytając to wszystko ciągiem, człowiek ma w pewnym momencie dość,
gdy po raz kolejny musi czytać o jakimś udanym podboju. Ile można?!
Komentarze
5/5
Przeniosłaś się na
blogspot, a więc nie ma się co spodziewać teraz wielu komentarzy. Zerknę sobie
na te pod ostatnim rozdziałem.
Komentarze są długie,
nie są pisane po łebkach, co się ceni. Mam nadzieję, że takich zagorzałych i
wiernych czytelników zawsze będziesz mieć, bo to oni zapewne Cię uskrzydlają do
dalszego pisania.
SPAM jest tam gdzie
powinien być. Nie wiem, co mogę Ci jeszcze powiedzieć?
Generalnie, nie
pojmuję, czemu w ogóle coś takiego mamy oceniać…
Dodatkowe
punkty -2/4
Przykro mi, nie
jestem osobą pobłażliwą. Odejmę Ci dwa punkty za to, że nie poprawiłaś
poprzednich rozdziałów od strony technicznej. To tak, jakbyś nie poszanowała
naszej ciężkiej pracy.
W ostatecznym rozrachunku
wyszło, że zdobyłaś
59/100
Ocena:
4
Niestety, w moim
odczuciu ocena jest zawyżona. Według mnie, powinnaś maksymalnie 3+ dostać, ale
takie to liche jest kryterium, a poza tym poratował Cię wygląd bloga.
A jak tam, dziewczęta, wakacje? :)
Frezja, a mówiłaś, że będziesz kończyć nasze czwórkowe szaleństwo. :D Chyba jutro przyjdzie mi dodać swoją. Przynajmniej trochę sobie u mnie posiedzi, a nuż wyniknie z tego coś dobrego.
OdpowiedzUsuńNie no, wakacje u mnie pięknie mijają. Jutro znowu z papierami jadę i jeszcze tydzień będę czekać na wyniki. Jednak plan sobie ułożyłam i może nie zmarnuję tej wolności na jakieś bzdety. :3
Haha, to jeszcze nie znasz wyników?
OdpowiedzUsuńEch, moje wakacje to porażka. Głupiej pracy znaleźć nie mogę, ze znajomymi prawie się nie widuję, bo powyjeżdżali, to siedzę w domu i czytam książki, mangi i piszę oceny. Serio, żyć nie umierać.
Nie znam, taką mam cudowną rekrutację na uczelniach. :D
OdpowiedzUsuńTaki urok wakacji. Sądzi się, że będzie się je spędzało z najbliższymi, bo w końcu wolność, a tu nici z tego. Jednak jeszcze się nie skończyły, więc wszystko jest możliwe. ^.^
No mam nadzieję. W najbliższych planach mam kilka spotkań, teraz pytanie czy wypalą :)W domu ciężko już mi wysiedzieć xD
OdpowiedzUsuńWypalą, a jak nie wszystkie, to na pewno parę z nich. ;) Ja powoli też zaczynam tęsknić za świeżym powietrzem i nudnymi miejscami spacerowymi mojego miasta. :D
OdpowiedzUsuńPrzerwałaś dłuższą ocenową ciszę, za co Ci wdzięczna jestem. ;3
OdpowiedzUsuńNo, dokładnie, stare miejsca, które widziało się już dziesiątki razy, a jednak jak nachodzi Cię rutyna, to marzysz by znowu je zobaczyć :D
OdpowiedzUsuńMnie jeszcze w domu przytrzymuje pogoda, jest fatalna -.-
A nie ma za co, Dafne ;) W końcu się uporałam z oceną, to co miała sie kurzyć na moim kompie. Ale zapytaj Efrim jak ja się wściekałam przy tej ocenie :D Chwilami myślałam, że mnie rozniesie XD
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi na komentarz Dafne:
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim dziękuję za odpowiedź. Nie ukrywam, że najchętniej widziałabym Efrim zajmującą się ocenę "Sukcesji", aczkolwiek jeśli byłoby to bardzo duże utrudnienie czy też niewygodność, nie miałabym obiekcji co do przeniesienia "Sukcesji" do Twojej, Dafne, kolejki.
Pozdrawiam ciepło,
Wiem, że moje pytanie jest głupie, ale co zmieniło się w punktacji? Ja żadnych zmian nie widzę, ale mogłam coś przeoczyć. ^.^"
OdpowiedzUsuńDobra, już wiem. Gapa ze mnie, myślałam, że chodzi o coś innego. :D
OdpowiedzUsuńChodzi o punktację, nie kryteria. :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, nie wiem, czy nie będziecie mieć czyszczenia kolejki. Żaden blog na Onecie sie nie otwiera. Za każdym razem wyskakuje powiadomienie, że blog nie istnieje, nie ważne ile razy bym odświeżała :/ Chyba nastał definitywny koniec tego serwisu...
OdpowiedzUsuńTo pewnie tylko efekt przenoszenia blogów na blog.pl. Jednak powinni jeszcze o tym jakoś powiadomić, bo inaczej to niezłe zamieszanie z tego wyjdzie. ;)
OdpowiedzUsuńNo, wyjdzie, a nic nie informują. Sama miałam jeszcze blogi na Onecie, których w prawdzie już nie używałam, cóż, jeśli zostaną przeniesione, to przy okazji zobaczę, co to za zmiany nastąpiły za ich pośrednictwem ;D
OdpowiedzUsuńA właśnie mi też się przypomniało, że mam jednego. :D Już sadziłam, że nie będę miała okazji, aby sprawdzić te nowości.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ocenę.
OdpowiedzUsuńCóż, mogę powiedzieć? Z niektórymi punktami oceny się zgadzam, z innymi nie.
Np. Przemiana Sereny jest szczegółowo opisana w jednym z rozdziałów (tak, poświęciłam temu czas i opisałam to) podobnie jak i reakcja Potterów na romans syna z nauczycielką. Zapewne trafiłaś po prostu na rozdziały, w których tego nie widać.
Postaram się poprawić błędy w poprzednich rozdziałach, za których wypisanie bardzo dziękuję.
Pozdrawiam.