niedziela, 15 lipca 2012

[535] brzydula-w-hogwarcie.blog.onet.pl//muniette


Autorka: Muniette vel Psyche
Oceniająca: Frezja

Zważywszy na to, że jestem nowa, nie oczekiwałam, że posypią się do mnie zgłoszenia. A jako że, mam strasznie dużo energii i chęci do pisania ocen, postanowiłam, że wyłowię sobie kolejnego bloga z Wolnej Kolejki. Niektóre zapewne już trochę czekają. Ukrócę te męki.

Pierwsze wrażenie 8/10

Popatrzyłam sobie na listę blogów w Wolnej Kolejce i od razu moją uwagę przykuł ten adres. Po pierwsze, jest po polsku i w dodatku bez polskich znaków. Po drugie, podziałał na moją wyobraźnię i zdecydowanie mnie zachęcił, żeby zapoznać się bliżej z treścią bloga.
Brzydula? To słowo od razu skojarzyło mi się z powszechnie znanym serialem. W dodatku bardzo, ale to bardzo lubiłam polską wersję. Była to dobra komedia z ciekawymi, barwnymi postaciami, fajnymi wątkami i nie ukrywam, ze postać Uli była dla mnie po prostu urocza. Dlatego też gdzieś tam zaiskrzyła się we mnie nadzieja, że może to będzie opowiadanie o właśnie takiej niepozornej dziewuszce, która próbuje odnaleźć się w nie zawsze sprzyjającym środowisku, mająca nie lada problem z ludźmi, którzy postrzegają ją tylko przez pryzmat jej wyglądu. Pomyślałam, że może trafi się ciekawa komedia z wątkiem miłosnym, obsypana magią i dopieszczona tym Hogwardzkim, jedynym w swoim rodzaju, klimatem. Myśli przez moją głowę przebiegło mnóstwo, a chęć zajrzenia na bloga tylko się nasilała, więc nie było co zwlekać.
I wszystko się zatrzymało. Nagle moje nadzieje poszły w siną dal, a ja tępo się wpatruję w nagłówek.
Pierwsza myśl? „Co ma adres do nagłówka?”. Ja tu nie widzę niepozornej dziewczyny i nie czuję ani krztyny magii. Zamiast tego jest kolorowo, wiosennie i na kilometr czuję romans w powietrzu. Zjechałam w dół, a tutaj wielkie powiadomienie o zmianie adresu! Co robi Frezja? Biorąc pod uwagę złośliwość Onetu, postanowiła ocenić bloga pod zupełnie nowym adresem. A więc brzydula-w-hogwarcie zamieniła się w muniette (cokolwiek to znaczy).
Moje pierwsze wrażenie z poprzedniego bloga musiałam czym prędzej wymazać z pamięci, aby na nowo spróbować ocenić to, co zobaczyłam po wejściu. A zobaczyłam… róż? Chyba tak, przynajmniej jakiś jego odcień. I zobaczyłam całkiem ładny nagłówek (dalej nie czuję potterowskiego klimatu, ale jakoś to przeboleję). Rozejrzałam się; czysto, schludnie, więc od razu uznałam, że przeniesienie opowiadania to był strzał w dziesiątkę. Tutaj jest dobra prezencja, która zdecydowanie mnie zachęciła do pozostania na dłużej. Przeczytałam informacje, które umieściłaś na początku. Teraz widzę, że brzydula to nie będzie jedyne opowiadanie, które będziesz tutaj prowadzić, a więc ten blog będzie czymś w rodzaju zbioru różnych opowiadań. Nie będę jednak się zagłębiać w inne, mnie interesuje tylko i wyłącznie to jedno.
Po belce od razu zrozumiałam, że będzie to romans. Zresztą, po samym nagłówku idzie to wywnioskować. Mam jednak nadzieję, że nie przyćmi on Potterowskiego światka, a opowiadanie nadal będzie wartościowe i ciekawe. Jeśli w każdym rozdziale przyjdzie mi czytać o wielkiej miłości i rozterkach z nią związanych, to chyba użyję zaklęcia Cruciatus na Tobie, autorko.

Grafika 13/15

Kiedyś bardzo lubiłam Onet. Dobry portal, na którym można zrobić naprawdę ładne, schludne szablony. W dodatku nie trudno było je ustawić, bo nie trzeba znać html. Onet jednak ostatecznie mnie zdenerwował swoimi wiecznymi poczynaniami na przekór moim oczekiwaniom, więc go porzuciłam na rzecz blogspota. I nie żałuję. A czemu o tym wspominam? Bo zdecydowanie bardzo dobrze postąpiłaś porzucając ten portal. Patrząc na poprzedni szablon, od razu widać, że Onet dalej szwankuje i zapewne nie ma zamiaru się to zmienić w najbliższej przyszłości. A poza tym, ten szablon jest zdecydowanie ładniejszy. Dużo bardziej podoba mi się kolorystyka. Kolory są pastelowe, bardzo przyjemne dla oka. Gdy tak na niego patrzę, wyobrażam sobie ciepłą wiosnę i czuję zapach rześkiego powietrza. Głupie, co? Ale ja taka już jestem. Skoro Twój szablon wywołuje u mnie miłe myśli i odczucia, możesz być pewna wysokiej punktacji. Poza tym, naprawdę nie mam żadnych zastrzeżeń. Ani do układu (uwielbiam te strony w postaci takich zakładek), ani do wielkości czcionki (tylko zacznij tekst justować!), ani do dobranej kolorystyki. Kurczę, miałam sprawdzić, co też ten adres oznacza! Okazało się, że adres nie ma żadnego tłumaczenia, to po prostu zlepek wyrazów. Ale nie ukrywam, że całkiem ładny i zgrabny.

Treść 16/30

No to co? Kubek gorącej herbatki jest, piękna pogoda za oknem jest, dobry nastrój mam, więc jazda!

Rozdział I

Może to z mojej strony będzie czepianie się, ale nie przepadam za obcojęzycznymi tytułami rozdziałów. Na co to komu, hm? Po polsku źle by brzmiało?
No cóż, rozdział pierwszy zupełnie mnie niczym nie zaskoczył. Zaczęłaś całkowicie sztampowo, od wyjazdu do Hogwartu. Oczywiście zaczęło się od bohaterki Sereny, którą już pierwszych kilku zdaniach nam zarysowałaś całkowicie. Od razu dowiadujemy się co lubi, jaka jest, jak wygląda (chociaż wygląd to sama sobie wyobraziłam, po samym tytule opowiadania). Oczywiście tutaj się żadną oryginalnością nie popisałyście, ponieważ aparat na zęby jest, niedbałe ciuchy są, i wielkie okulary też są.
Poza tym, w rozdziale nie spodobała mi się zupełnie postawa Harry’ego! Tak jakby w ogóle miał gdzieś własne dzieciaki. A jednak, jest osobą, która najbardziej w swoim życiu odczuła brak miłości rodzicielskiej, więc on sam chyba powinien trochę z większym uczuciem do dzieciaków podchodzić, ba! Już bardziej bym uwierzyła, że jest nadopiekuńczy. No, ale pozostawmy kwestię Pottera w spokoju. Co mnie jeszcze udręczyło? Serena i James Potter musieli już natknąć się na siebie w tym rozdziale, prawda? I nie mogło obejść się bez zderzenia, co? Naprawdę, nie mogłaś wymyśleć czegoś bardziej oryginalnego? Ja bym przykładowo zupełnie w pierwszym rozdziale odpuściła sobie ich spotkanie. Bardziej bym się skupiła na przybliżeniu nam postaci Sereny. Jej więzi z przyjaciółmi, relacji z rodziną, takich dupereli, które jednak znaczenie mają, a przynajmniej mogą mieć, jeśli odpowiednio się to potem wykorzysta.
Tak samo nie musiałaś nam od razu zdradzać, że James pali trawkę. I to jeszcze w pociągu. Jak dla mnie to zakazane, a naczelni Prefekci powinni coś z tym zrobić.
Ja wolę, jak informacje o bohaterach są stopniowo dawkowane. Jasne, coś tam o Jamesie napisać można, czemu nie, ale to, że pali trawkę można by było lepiej wykorzystać jako coś zaskakującego, może nawet nieco kontrastującego z opinią na jego temat? Ale on chyba ma osobowość po swoim dziadku, Jamsie, bo też gadka taniego podrywacza i generalna bezczelność zionie od niego na kilometr.
Ogólne moje wrażenie na temat rozdziału? Niczym mnie nie zaskoczyłaś. Wyszło sztampowo i mało oryginalnie.

Rozdział III

Po rozdziale drugim, którego zdecydowałam się nie komentować, poczułam się jak w jakieś słabej komedii romantycznej. Ha! Ażeby to chociaż komedia była! Od razu zauważyłam, że jedyne, na czym się skupiasz to relacje damko-męskie. Tu się miziają, tam się miziają, a tam do łóżka idą. Dlatego nie ukrywam, że wcale nie zachęciło mnie to, żeby czytać dalej.
Rozdział trzeci również obył się bez rewelacji. Dla mnie nic ciekawego się nie wydarzyło, dużo dialogów, mało ciekawej akcji. Ogólnie nie podoba mi się, że zupełnie nie wykorzystujesz szansy na stworzenie dobrego opowiadania. A o czym mówię? O Hogwarcie. Jest to miejsce, gdzie może dziać się wiele ciekawych przygód, gdzie magia iskrzy się w każdym zaułku. Dlaczego tego nie wykorzystać? Dlaczego chłopakom tylko seks jest w głowie (albo przynajmniej podrywy na każdym kroku), dlaczego dziewczyny wydają się być puste i bezwartościowe? Ja rozumiem, że to jest nowe pokolenie a czasy się nieco zmieniły, ale, kurczę, bez przesady! Całowanie się w Wielkiej Sali? To w ogóle nie powinno mieć miejsca, jeśli nie Prefekt, to sam nauczyciel powinien zareagować! Dlaczego nie opiszecie jakieś lekcji eliksirów, czy gry w Quidditcha? Hogwart ma za zadanie rozwijać talenty i zainteresowania uczniów. Lekcje eliksirów, Transmutacji. Wiesz ile można dobrych wątków z tym wykorzystać? Ktoś, kto nie lubi Sereny, może zrobić jej jakiś eliksir, który przykładowo zmieni jej coś w wyglądzie, charakterze… Nie, lepiej wszystko uprościć, dzięki czemu mam wrażenie jakby to wszystko działo się w podrzędnym liceum na jakimś zadupiu, gdzie nie ma zupełnie żadnych zasad. Totalna samowolka.
To, co w rozdziale mi się spodobało to przemyślenia Sereny na temat jej własnego życia. W ogóle opisywanie przemyśleń wychodzi Tobie nienajgorzej. Ale o opisach, składni, błędach i innych duperelkach powiem później.

Rozdział VI

Dobra, ja rozumiem, że to ten wiek, gdzie młodym szaleńcza miłość w głowie i hormony zamiast mózgu do nich przemawiają, ale mam dość czytania ciągle o tych wątkach miłosnych. Mam nadzieję, że wkrótce na czymś innym się skupisz, albo przynamniej jakiś inny wątek przepleciesz z tym miłosnym. Swoją drogą, ja myślałam, że główną bohaterką jest tutaj Serena, a jej ni widu, ni słychu…  Tam gdzieś tylko czasem mignie. Zdecydowanie jest jej za mało w tym opowiadaniu.
Nie bardzo polubiłam Jamesa. I nie chodzi o to, że taki z niego Casanova. Taką nadałaś mu osobowość, więc to przyjmuję. Ale… jakoś jego charakter mi nie odpowiada. Wydaje się być jednym z takich typów kolesi, których ja po prostu nie lubię. Nie szanuje dziewczyn, generalnie taki narcyz, zapatrzony w siebie, ot co. Oczywiście to nie jest żaden minus, bo przecież nie wszystkich bohaterów się lubi, prawda? Nie ma ludzi nieskazitelnych, bez rysy. On je ma i po mimo, że jak dla mnie trochę przesadzacie z tymi jego podbojami, to wydaje się być on całkiem prawdziwy, a nie taki papierowy, bez osobowości.

Rozdział XXVIII

Nie martw się, wszystkie poprzednie rozdziały przeczytałam, ale dopiero na tym się zatrzymałam. Czemu? Powiem szczerze, że byłam ciekawa jak relacje pomiędzy Sereną a Jamesem się potoczą. I sama nie wiem, czy jestem z takiego obrotu spraw zadowolona, czy nie. James zachowuje się tak jak… James. Podrywa, owija sobie wokół palca każdą dziewczynę. Od początku wiedziałam, jakiego scenariusza mogę się spodziewać, zważywszy na jego charakter. Domyśliłam się, że zacznie spotykać się z Sereną nie z własnej, nieprzymuszonej woli. Ale jakoś tak… za szybko to wszystko się toczy? Znaczy, że już doszło do stosunku między nimi. Nie wiem, może mam takie wrażenie poprzez natłok tych wszystkich wątków, pośród których chwilami nawet nie wiedziałam, który jest tym głównym. W wielu rozdziałach zupełnie nie poświęciłaś uwagi Serenie i Jamesowi, szczególnie, gdy zaczęli się spotykać. A powinnaś. Zdecydowanie za dużo jest tych miłosnych rozterek. Każdej bohaterce musiałaś przypisać jej własny miłosny problem. Nie ma tutaj postaci, która by go nie miała. Wiesz jak się poczułam, czytając, że ten całuje się z tamtą, by za chwilę z tą iść do łóżka? A ta widziała jego zdradę, ale i tak mu wybaczyła, chociaż on ma ją dalej w głębokim poważaniu. Chce ją, bo jest wysokiej klasy laska z niej… To jest… pomieszane z poplątanym i jeszcze pozbawione oryginalności. Ogólnie, po przeczytaniu tych wszystkich rozdziałów, doszłam do wniosku, że w tym opowiadaniu nie dzieje się nic porywającego. Zagmatwałaś, przede wszystkim, ilością tych wątków. Powinno być ich mniej. A na pierwszy plan powinien zdecydowanie wysunąć się wątek Sereny i Jamesa. Zbyt często jest on spychany w ciemny kąt. Zobaczymy, czy od teraz to się zmieni. Nie spodziewam się, że będzie między nimi kolorowo, skoro doszło do zbliżenia, to pewnie zaraz Serena prawdę pozna, nie będzie chciała go znać i w ogóle, wszystko się pokomplikuje.

Rozdział XXXIV

Nie pomyliłam się, co do przypuszczeń, że skoro było już tak pięknie, to czas by prawda ujawniła swe oblicze. A więc po raz kolejny mnie nie zaskoczyłaś. Sam opis spotkania Sereny z Jamsem był całkiem udany, jak już wcześniej pisałam dobrze sobie radzisz z kreowaniem uczuć bohaterów. Nie są płytkie i nie lecisz z nimi po łebkach. Z pewnością są Twoją mocną stroną.
Wolałabym, żebyś więcej czasu poświęciła opisowi wakacji. Były i minęły. Zapewne dlatego, że Serena przeszła metamorfozę i trzeba było jak najszybciej pokazać ją Jamesowi i jego kumplom. Fajnie, gdyby w jednym rozdziale została OPISANA jej metamorfoza; była u stylistki i przykładowo opisujesz, co widziała, co z nią robiły, jakie były jej uczucia. Bo jej wygląd się zmienił, a ona w sumie… zabrakło mi jej uczuć, jej myśli na temat tej przemiany. Czy była w szoku, zachwycona, a może się popłakała? Wtedy wyszłoby to znacznie lepiej. I jeden rozdział (albo też w tym samym) mogłabyś opisać jakiś ostatni dzień wakacji po przemianie. Czy zauważyła, że chłopacy na nią uwagę zwracają, albo jak rodzina zareagowała. Ale ty to wszystko ominęłaś, nie zbudowałaś żadnego napięcia dla czytelników (z pewnością to by bardziej podsyciło ich ciekawość jak ludzie z Hogwartu na taką zmianę zareagują). Zaraz musiałaś ją przenieść do pociągu, gdzie oczywiście spotkała Jamesa, jakżeby inaczej. Zapewne chciałaś bardzo ukazać ten moment, ale jakoś nie zrobił on na mnie żadnego wrażenia.
Poza tym, jak Ryan jej sobie nie kojarzy? Głuchy jest? Chyba słyszał jej imię? Ale to już pomniejsza kwestia, mało istotna.

Rozdział XLI

To, co mi się spodobało, to fakt, że James nie zmienił swojego sposobu życia. Dalej korzysta z niego pełnymi garściami, co więcej ma romans z nauczycielką. Dobrze, że nagle nie zrobiłaś z niego jakiegoś smutasa, któremu już takie życie nie odpowiada. Zapewne, jak teraz Serena będzie Jamesowi pomagać w eliksirach to znowu coś między nimi zaiskrzy, niekoniecznie sprawi to, że do siebie wrócą, ale jakiś tam wpływ to zapewne będzie mieć na ich dalsze relacje.

Cóż, z opowiadaniem jesteś teraz na etapie naprawiania relacji Sereny i Jamesa, wygląda, jakby wszystko zmierzało ku szczęśliwemu zakończeniu. Ale zapewne tego zakończenia jeszcze nie będzie.
Chyba czas na jakieś podsumowanie, co?
A więc, pozwól, że określę moją opinię na temat treści w trzech punktach:

Fabuła

O fabule mogę powiedzieć jedno – jest całkiem dobrze rozplanowana. Przede wszystkim, jeśli chodzi o wątek Jamesa i Sereny. Oczywiście, jak już pisałam, przy poszczególnych rozdziałach, z niektórymi rzeczami się trochę spieszyłaś. Mogłabyś to i owo bardziej w czasie rozłożyć, więcej uwagi poświęcić, ale całokształt nie prezentuje się najgorzej. Chciałabym jednak, zważywszy na to, ze piszesz więcej opowiadań, abyś w przyszłości bardziej zwracała uwagę na różne detale. Nie musisz z niektórymi wątkami lecieć na łeb na szyję (przemiana Sereny, jej powrót na uczelnię). Dobrze, żebyś wątkom, czy ważnym momentom w życiu bohatera spróbowała poświęcić nieco więcej uwagi. Myślę, że na całość opowiadania masz plan, albo przynajmniej dla Sereny i Jamesa. To, co mi się nie spodobało to te wszystkie rozterki miłosne. Za dużo ich. Chwilami za mało uwagi poświęcałaś Serenie, za bardzo skupiając się na bohaterach pobocznych. Poza tym, mogłaś postarać się o różnorodność w tej historii. Czemu nie wplotłaś jakiegoś innego wątku? Naprawdę wszystko musi kręcić się wokół miłości? Bo mi się nie wydaje. Teraz już jest z późno na drastyczne zmiany, chyba, że z najdziesz dobry, niebanalny sposób, aby ustabilizować to wszystko. Dobrze, jakbyś rozwinęła wątek Rose i Scorpiusa, bo ich relacja może być ciekawa, aczkolwiek nie poświęć im zbyt wiele uwagi, aby to nie przyćmiło głównego wątku. I wiesz co Ci powiem? Miło by było, żeby dla odmiany nie czytać ciągle o nastolatkach. Tak wiem, był jeden rozdział, nie pamiętam dokładnie który, opisujący święta. Był miłą odmianą. Ale to jednak za mało. A gdybyś tak przykładowo część rozdziału poświęciła Harry’emu i Ginny? Ich obawom, troskom o dzieciaki. Skoro wiedzą o Jamesie i jego kłopotach, to może to jest najlepszy czas, żeby coś o samych rodzicach napisać? Taka mała wstawka, a uwierz, że miła odmiana dla czytelnika. Poza tym możesz przybliżyć nam znacznie bardziej rodziny innych bohaterów, którzy jakieś znaczenie dla opowiadania mają. Właśnie gdy były wakacje, albo święta.

Dialogi & opisy

Nie od razu zwróciłam uwagę na tę część treści, dopiero w jakimś momencie tknęło mnie, że powinnam o tym pomyśleć, żeby potem móc wyrazić opinię. Cóż, zacznę od dialogów. Bez wątpienia są, to każdy widzi. Ale czy wpływały one na mnie, sprawiały, że drżałam, budziły emocje? Nie, zdecydowanie nie. Większość rozmów sprowadzała się do relacji damsko-męskich. Narzekania na czym świat stoi, gadanie chłopców o dziewczynach i inne takie rzeczy. Generalnie w dialogach nie było nic odkrywczego, rozmowy nie miały większego znaczenia dla fabuły… takie ot co, po prostu były. Wiesz, że wypowiedzi bohaterów też są sposobem ich charakterystyki? Na przykład, ja mam kolegę, który maniakalnie mówi ‘No wiesz”. W każdej jego wypowiedzi jest ten zwrot. I to sprawia, że on na swój sposób inny, wyróżniający się. Niestety, u Ciebie żaden bohater nie ma charakterystycznego sposobu wysławiania się; nie mówię, że każdy musi, ale zobacz, taki drobiazg a jednak coś zmienia. Pamiętaj o tym na przyszłość, gdy będziesz kreować nowych bohaterów.
Opisy są tutaj zdecydowanie mocniejszą stroną, aczkolwiek nie powiem, żeby były wyjątkowe. Po prostu są, tak, żeby jakoś nam ten świat przedstawić. Najlepiej Ci wychodzi opis emocji. Najsłabiej obrazowanie świata. Czasem nie opiszesz dokładnie miejsca, w którym znajduje się bohater, napiszesz, że to sala do eliksirów, czy też Pokój Wspólny. Ale najlepszym dla mnie przykładem jest rozdział pierwszy. Nie miałam bladego pojęcia, że Serena jest na peronie, póki sama tego nie powiedziała!
Może zakładasz, że wszystko wygląda, jak wyglądało za czasów Harry’ego, ale tak być nie musi. Tutaj jest Twoja szansa, żeby się wykazać. Pamiętaj, że minęły lata, a zmiany zawsze są potrzebne. Na przyszłość spróbuj bardziej skupić się na opisie miejsca, bo tego chyba najbardziej mi brakuje. Ale ogólnie, opisy są w miarę obrazowe, chociaż żaden jakoś w pamięć mi zupełnie nie zapadł.

Pomysł

Cóż, nie ukrywajmy, w jakimś stopniu zainspirowałaś się słynnym serialem „Brzydula”. Nie wiem, czy w planie miałaś, żeby była to komedia, bo jeśli tak, to gdzieś Ci ta komedia uciekła. A szkoda, bo mogłoby być dużo ciekawiej. Osadziłaś bohaterów świecie Harry’ego Pottera i przykro mi, powtórzę to: nie wykorzystałaś zupełnie danych Ci możliwości. Nie wiem, ale jeśli się nie mylę, to ani razu nie zostało użyte żadne zaklęcie, prawda? (chyba, że przeoczyłam, niektóre rozdziały czytałam po łebkach). Są magami a ja tego nie czuję. Zabrakło zupełnie tego klimatu, który, wbrew pozorom, powinnaś starać się stworzyć! Rozumiem, nie ma Voldemorta, nie ma zła, mamy spokój, ale to nie znaczy, że nie może być przykładowo problemów w Ministerstwie, które wpłyną na Hogwart. James, jako czarodziej mógł naprawdę fajnie zbajerować Serenę. Zresztą, nie będę Ci tego mówić, sama powinnaś najlepiej to wiedzieć. Gdzieś tam musnęłaś ledwo ten gotowy świat, a to sprawiło, że nie zawsze czułam, że to jest potterowskie fanfiction. Za bardzo skupiłaś się na samych relacjach bohaterów. Co więcej sam pomysł po prostu błahy. Rozterki miłosne, zdrady i manipulacje. Nic nowego, nic świeżego.

Mam nadzieję, że zwrócisz na te wszystkie potknięcia uwagę, żeby przy kolejnych opowiadaniach było ich mniej. Albo najlepiej wcale.
W ostatecznym rozrachunku uważam, że jest to zwyczajne, niewyróżniające się opowiadanie. Ma ono potencjał na coś dobrego, jednakowoż natłok tych romansideł i brak Hogwartu w Hogwarcie nie pozwala mi nadać miana „dobry” temu opowiadaniu. Jedno z wielu, które gdzieś w sieci po prostu jest.

Poprawność 6/15

Rozdział I
„[…]piękny; niekończący się sen.” – powinien być przecinek.
„Niechętnie rozstawała się ze swoją średnią pociechą, chociaż często w ferworze zajęć potrafiła kompletnie zapomnieć o rodzinie.” – jaką pociechą? Już lepiej napisz, że z jedną z córek.
„Nie mógł się doczekać spotkania z nimi. Szkoda, że rodziny nie można sobie wybrać, bo kilka tygodni w towarzystwie całej masy kuzynów nieźle dało mu w kość. Poza tym liczył, że może któryś z nich będzie miał skręta lub coś w tym stylu.” – Piszesz o kuzynach, a w następnym zdaniu, nie określając o kogo chodzi, piszesz, że mogliby mieć skręta. Przeczytawszy dalej, zrozumiałam, że to Ci kumple mieli mieć używki, nie jego kuzyni. Powinnaś poprawić to zdanie, tak, żeby miało logiczny sens.
„Tak, wreszcie znalazłem właściwy przedział, pomyślał, […]” – myśli bohaterów powinno się jakoś zaznaczać, na przykład „- Tak, wreszcie znalazłem właściwy przedział – pomyślał.”
„Otóż panna Weasley bardzo nie lubiła, gdy ktoś ciągle mówił, szczególnie bez sensu. Dorastająca w dużej rodzinie Rose umiała walczyć o swoje.” – Co ma gadatliwość Lizzy, do walki o swoje? Co, umiała przegadać innych? Znowu zagubiony sens.

Rozdział III

„Dlatego ta pora dnia jest niemalże idealna do głębszych przemyśleń.” – brak słowa.
„Easy Adams uwielbiał malować wschody słońca, tyle że w obecnej chwili nie był w stanie podnieść wstanie się z łóżka.” – brak słowa, drugie słowo zbędne. W dodatku też błędne!
„Tak, dobrze słyszycie, portrety nie licząc kilku zbzikowanych dziewczyn, które niemal rozbierały się przede mną i były gotowe na wszystko.” – brak przecinków.
„A jednak w zamku znajdowała się, choć jedna dziewczyna, która nie marzyła o byciu sportretowaną przez Adamsa.” – zbędny przecinek.
„Delikatnym strzepnęła niewidzialny pyłek ze swojej szaty.” – A jak wygląda delikatny? Bo nigdy nie słyszałam o tym, by delikatnym otrzepać się z pyłku. Ach, no chyba, że delikatnym ruchem.
„Angelique zbladła i uniosła rękę na znak protestu, nie chciała, aby brat kończył.” – Źle umiejscowiony przecinek. Ten na zielono powinien zniknąć.
„Wzięła lekki wdech i rozejrzała się po Pokoju Wspólnym chcąc  sprawdzić czy nikt ich nie podsłuchuje.” – brak przecinka.
„Poza tym, to nie moja sprawa, że nienawidzisz Jamesa, ale mimo to zrozum, on jest moim chłopakiem i nic na to nie poradzisz.” – brak przecinków.
„- Zaraz, zaraz, czy mi się wydaje, czy ty posądzasz mnie o stronniczość?” – brak przecinka.

Duża ilość błędów, co więcej pamiętam, że zostałaś oceniona. Nie tylko tutaj, ale też, całkiem niedawno, na Literackiej, gdzie pracowałam. Postanowiłam sprawdzić, jakie błędy zostały Tobie wskazane. Ku mojemu zaskoczeniu, nie dokonałaś poprawy rozdziałów! Ja wskazuję te same błędy, które wyłapała Ci Parabola. Czyli na to idzie nasza praca, na marne? O nie, kochana, ja się tak nie bawię.
Dla porównania wypiszę błędy z ostatniego, najnowszego rozdziału. Zobaczę tym samym jak się ma cała sprawa z poprawnością.

Rozdział XLIX

„W końcu właśnie spędził ponad tydzień w otoczeniu swojej rodziny, która, chociaż niewątpliwie kochająca i troskliwa, była również równie mocno męcząca i pełna pytań. Miał już dosyć niewinnych pytań babci, czy chce jeszcze sernika, jakby to proste pytanie miało zamaskować troskę wyzierającą się z jej brązowych pełnych troski oczu.” – Powtórzenia! Powinnaś poszukać synonimów, albo najzwyczajniej ominąć słowo. Poprawnie zapisane:
„W końcu właśnie spędził ponad tydzień w otoczeniu swojej rodziny, która, chociaż niewątpliwie kochająca i troskliwa, była również mocno męcząca (zwrot „pełna pytań jest nie na miejscu. Co najwyżej ciekawska, wścibska). Miał już dosyć niewinnych pytań babci, czy chce jeszcze sernika, jakby miało to zamaskować troskę wyzierającą się z jej brązowych oczu.”
„Dziadek ograniczył się jedynie do klepania do po ramieniu, a wujek Ron kilka razy mruknął znacząco, jakby chciał zbagatelizować jego kłopoty, z kolei Louis tylko śmiał się, kryjąc rozbawienie kaszlem.” – „go”, zbędny przecinek. Następnie lepiej jakbyś postawiła kropkę i zaczęła nowe zdanie.
„Chociaż jego romans z Kendall wyszedł na jaw już dobre kilka tygodni temu w Norze, miał wrażenie, że sprawa wciąż jest aktualna.” – brak przecinka.
„żałości życia.” – miałaś na myśli żałosnego życia, prawda? Żałość nie jest tego synonimem. To synonim smutku, czy melancholii. Lepiej by pasowało nieudanego, czy też nędznego.  
„Przywitali się z nim jak gdyby nigdy nic i rozmawiali o wszystkim, pomijając Kendall, której kwestię pomijali wymownym milczeniem.” – kolejne powtórzenie.
„To chyba właśnie to skłoniło go do szczerej rozmowy z nim, w której pozbył się ostatnich wątpliwości.” – Zbędne słowo.
„Wałęsał się bez celu, odganiając niechętne myśli i ironicznie komentując wszystko.” – „niechciane myśli”, „Ironicznie wszystko komentując”.
„Weasley zrozumie zrozumie prawdziwą naturę tego pytania.” – powtórzenie.
„Widziała niepokój w brązowych oczach, znajome rozczochrane włosy i niepokój w wygięciu ust.” – powtórzenie. Możesz napisać, nerwowe drganie ust, czy cos w tym stylu.
„Nie pamiętała, jak dotarła na szkole błonia.” – szkolne.
Chciała na nią popatrzeć tylko przez krótką chwilę, lecz był już stracony.” – Chciał.
„Przepadł z kretesem na widok delikatnej linii podbródek” – Podbródka.
„Tak, lecz inaczej niż on chciałby.” – „Niż on by chciał.”
„Pragnęła tego z całego serca, jednak zaczęła wątpić, czy możliwy jest ich powrót do ich wcześniejszej relacji.” – Możesz je ominąć.
„Nie chciał jej zranić i było to jedną z tych rzeczy, których nie chciał zrobić nigdy. Powinien sprawić, że się śmieje, nie płacze. A jednak nie udało się. Zranić ją, kończąc ich przyjaźń.” – Dobra, coś się tutaj zaplątałaś. Ogólnie poprawniej by to brzmiało tak: „Jedyne, czego nie chciał nigdy uczynić, to zranienie uczuć Sereny. Powinien sprawić, że się śmieje, a nie płacze. A jednak, nie udało się. Kończąc ich przyjaźń, zranił ją.” – Chyba widać różnicę, co?
„Nie mogła się oprzeć wrażenie […]” – wrażeniu.
„Nic nie układało się po jego myśli, a otaczający go ludzi denerwowali go bardziej niż kiedykolwiek.” – „ludzie”.
„Chciała czegoś więcej niż tylko kilku minut w schowku na miotły, szkolnych schodach czy posiadania chłopaka.” – Sens zdania poszedł płakać w kącie, chyba. Nawet nie wiem, jak to mam poprawić. Bo co ma posiadanie chłopaka do schowka na miotły? Zupełnie nie zrozumiałam. Chce czegoś więcej niż posiadać chłopaka? Co, chce męża i dzieci od razu?
„Tam przesiadywał, Easy snujący się niczym ćma lecąca do światła.” – brak przecinka.
„Zazwyczaj mógłby się spotkać z jakimś dalszym kolegą albą kilkoma chętnymi dziewczynami,[…]” – „albo”.
„Kojarzył ją z kilku imprez, na którym zamienili słowo lub dwa.” – „których”.
„- Może przyda ci się towarzystwo? - zaproponował, zbywając jej pytaniem milczeniem i uśmiechając się szeroko.” – „pytanie”.
„[…]odpowiedziała, a w jej głosie słychać było lekką kpiną,[…]” – ‘Kpinę”.
„Zacisnął dłonie wokół jej talii, gdy zaczął ją pocałował.” – „całować”.
„Rutynowa rozmowa, a jednak James czuł, że na swój sposób ważne.” – „ważna”.
„Wiem, że pewnie mi nie uwierzyć[…]” – uwierzysz.
„- Co masz na myśli? - zapytała, wiedząc, że obojętnie, co zaproponuje i tak zgodzi się na to zgodzi.” – powtórzenie.

Proszę Cię, autorko, chyba sama widzisz, jakie masz niedociągnięcia, prawda? Powinnaś czytać to, co napisałaś. A skoro tego nie robisz i nie eliminujesz tak błahych błędów, to znaczy, że chyba trochę lekceważysz własne opowiadanie.
Co więcej, nie jest to Twoja pierwsza ocena u Nas. A to oznacza, że powinnam dopatrzeć się zdecydowanej poprawy, co nie? Szkoda tylko, że nie ważne, od jakiej strony na to spojrzeć, poprawy nie ma. A więc punktów tez nie.
A skoro już przy tej poprawności jestem, to pozwolę sobie powiedzieć jeszcze kilka słów na temat Twojego stylu. Po pierwsze, za co masz plusa, mimo wszystko czytało mi się dosć lekko. Na pewno nie operujesz językiem skomplikowanym, obarczonym stosem metafor, anafor i innych środków stylistycznych. Używasz dość prostych porównań, tak samo jak prostego słownictwa. Dzięki temu, pomimo tak ogromnej ilości treści przebrnęłam przez nią bez większego marudzenia. Czy coś bym w Twoim stylu zmieniła? Widzisz, wszystko wyglądałoby lepiej, gdybyś nie popełniała tych błędów. One jednak na styl wpływają. Dlatego na przyszłość pilnuj się bardziej. Nie powiem Ci, co powinnaś zmienić, jeśli chodzi o sposób pisania. To jest kwestia indywidualna. Ja się wyrobiłam po latach pisania i czytaniu książek, czy innych opowiadań. Jasne, były oceniające, które mi mówiły, żeby było więcej przymiotników, bardziej rozbudowane opisy, barwniejsze słownictwo. Ale tego od tak się nie da. Trzeba ćwiczyć.
A więc, ćwicz!

Ramki 10/10

Są. Sporo. Wszystkie uzupełnione. Cały blog jest uporządkowany. Generalnie, nie mając już nastroju, nie mam też większych chęci, żeby cokolwiek pisać o tej kategorii. Po prostu jest dobrze, nie mogę się do niczego przyczepić, ot co. Zawsze mnie cieszy, gdy widzę, że autor dał zakładkę „SPAM”; mniej śmieci w komentarzach odnośnie rozdziału. Przedstawiłaś nam siebie, napisałaś coś na temat samego bloga i pomysłu. Lubię ten cały wywiader, dobry sposób na poznanie autora.

Bohaterowie 3/5

Próbuję pozbierać się do kupy, żeby skleić jeszcze kilka sensownych zdań. Mam nadzieję, że zaraz nie zacznę pleść trzy po trzy.
Główną bohaterką jest Serena. Ale główną to jest chyba tylko z zasady. Bo ja wcale bym jej w tej roli nie obsadziła. Zdecydowanie James wiedzie prym w tym opowiadaniu. Szczególnie na początku. Serenie nie poświęcałaś wystarczająco uwagi. Może też mam takie wrażenie przez to, że zrobiłaś z niej standardowe brzydkie kaczątko. Nieśmiała i bezkonfliktowa. A ja Ci powiem, że wolałabym, żeby była bardziej zadziorna. Bo w sumie poszłaś po najcieńszej linii oporu. Jestem za tym by przełamywać monotonię. Serena po przemianie nie wiele się zmieniła. Dalej dość spokojna, mało przebojowa, całkiem ułożona… nudna. Nie polubiłam jej. Nie ma ona w swojej osobowości niczego, co sprawiłoby, że zawołałabym „Ach! No czegoś takiego bym się nie spodziewała!”. Jest taka… szara, bez większego wyrazu. W zestawieniu z chociażby Lily Potter znika bez wątpienia. A jako główna bohaterka powinna bardziej zapadać czytelnikowi w pamięć. Znacznie bardziej zapamiętałam Jamesa. To ten, co pali skręty i ma słabość do kobiet. To ten, co miał romans z nauczycielką. To ten łobuz. Tego pana zdecydowanie zapamiętam. Dobrze, że sumiennie kreowałaś jego osobę i była ona zawsze spójna. Nie miał jakichś chorych, niewytłumaczalnych odchyłów, zupełnie odbiegających od jego osoby. Pisałam, ze jako chłopaka go nie lubię. I to się nie zmieniło. Ale cieszę się, że udało Ci się zrobić z niego postać z prawdziwymi uczuciami. Pośród wszystkich bohaterów, wydaje mi się być najbardziej pełnokrwistą, najlepiej skonstruowaną postacią przez Ciebie.
To, co niestety najmniej mi się ogółem podoba, to powierzchowność wielu dziewczyn. Większości tylko seks w głowie. Wydają się przez to puste i robią za marne tło. Boli mnie, że brakuje takich silnych, niezależnych osobowości, które umiałyby na tym rozgardiaszem wśród nastolatków zapanować.   
Hogwart zawsze był szkołą o mocnych zasadach, których Opiekunowie i Prefekci mocno przestrzegali. Bo Prefektem nie zostaje się od tak.  Według mnie za bardzo wczułaś się w czasy współczesne, gdzie dziewczyny faktycznie są często dość lekkich obyczajów. Zabrakło mi w tym odrobiny realizmu i poczucia smaku. Bo jednak, czytając to wszystko ciągiem, człowiek ma w pewnym momencie dość, gdy po raz kolejny musi czytać o jakimś udanym podboju. Ile można?!

Komentarze 5/5

Przeniosłaś się na blogspot, a więc nie ma się co spodziewać teraz wielu komentarzy. Zerknę sobie na te pod ostatnim rozdziałem.
Komentarze są długie, nie są pisane po łebkach, co się ceni. Mam nadzieję, że takich zagorzałych i wiernych czytelników zawsze będziesz mieć, bo to oni zapewne Cię uskrzydlają do dalszego pisania.
SPAM jest tam gdzie powinien być. Nie wiem, co mogę Ci jeszcze powiedzieć?
Generalnie, nie pojmuję, czemu w ogóle coś takiego mamy oceniać…

Dodatkowe punkty -2/4

Przykro mi, nie jestem osobą pobłażliwą. Odejmę Ci dwa punkty za to, że nie poprawiłaś poprzednich rozdziałów od strony technicznej. To tak, jakbyś nie poszanowała naszej ciężkiej pracy.

W ostatecznym rozrachunku wyszło, że zdobyłaś
 59/100
Ocena: 4

Niestety, w moim odczuciu ocena jest zawyżona. Według mnie, powinnaś maksymalnie 3+ dostać, ale takie to liche jest kryterium, a poza tym poratował Cię wygląd bloga. 

A jak tam, dziewczęta, wakacje? :)

17 komentarzy:

  1. Frezja, a mówiłaś, że będziesz kończyć nasze czwórkowe szaleństwo. :D Chyba jutro przyjdzie mi dodać swoją. Przynajmniej trochę sobie u mnie posiedzi, a nuż wyniknie z tego coś dobrego.
    Nie no, wakacje u mnie pięknie mijają. Jutro znowu z papierami jadę i jeszcze tydzień będę czekać na wyniki. Jednak plan sobie ułożyłam i może nie zmarnuję tej wolności na jakieś bzdety. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, to jeszcze nie znasz wyników?
    Ech, moje wakacje to porażka. Głupiej pracy znaleźć nie mogę, ze znajomymi prawie się nie widuję, bo powyjeżdżali, to siedzę w domu i czytam książki, mangi i piszę oceny. Serio, żyć nie umierać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam, taką mam cudowną rekrutację na uczelniach. :D
    Taki urok wakacji. Sądzi się, że będzie się je spędzało z najbliższymi, bo w końcu wolność, a tu nici z tego. Jednak jeszcze się nie skończyły, więc wszystko jest możliwe. ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. No mam nadzieję. W najbliższych planach mam kilka spotkań, teraz pytanie czy wypalą :)W domu ciężko już mi wysiedzieć xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Wypalą, a jak nie wszystkie, to na pewno parę z nich. ;) Ja powoli też zaczynam tęsknić za świeżym powietrzem i nudnymi miejscami spacerowymi mojego miasta. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Przerwałaś dłuższą ocenową ciszę, za co Ci wdzięczna jestem. ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. No, dokładnie, stare miejsca, które widziało się już dziesiątki razy, a jednak jak nachodzi Cię rutyna, to marzysz by znowu je zobaczyć :D
    Mnie jeszcze w domu przytrzymuje pogoda, jest fatalna -.-

    OdpowiedzUsuń
  8. A nie ma za co, Dafne ;) W końcu się uporałam z oceną, to co miała sie kurzyć na moim kompie. Ale zapytaj Efrim jak ja się wściekałam przy tej ocenie :D Chwilami myślałam, że mnie rozniesie XD

    OdpowiedzUsuń
  9. W odpowiedzi na komentarz Dafne:

    Przede wszystkim dziękuję za odpowiedź. Nie ukrywam, że najchętniej widziałabym Efrim zajmującą się ocenę "Sukcesji", aczkolwiek jeśli byłoby to bardzo duże utrudnienie czy też niewygodność, nie miałabym obiekcji co do przeniesienia "Sukcesji" do Twojej, Dafne, kolejki.

    Pozdrawiam ciepło,

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiem, że moje pytanie jest głupie, ale co zmieniło się w punktacji? Ja żadnych zmian nie widzę, ale mogłam coś przeoczyć. ^.^"

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobra, już wiem. Gapa ze mnie, myślałam, że chodzi o coś innego. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Chodzi o punktację, nie kryteria. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziewczyny, nie wiem, czy nie będziecie mieć czyszczenia kolejki. Żaden blog na Onecie sie nie otwiera. Za każdym razem wyskakuje powiadomienie, że blog nie istnieje, nie ważne ile razy bym odświeżała :/ Chyba nastał definitywny koniec tego serwisu...

    OdpowiedzUsuń
  14. To pewnie tylko efekt przenoszenia blogów na blog.pl. Jednak powinni jeszcze o tym jakoś powiadomić, bo inaczej to niezłe zamieszanie z tego wyjdzie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. No, wyjdzie, a nic nie informują. Sama miałam jeszcze blogi na Onecie, których w prawdzie już nie używałam, cóż, jeśli zostaną przeniesione, to przy okazji zobaczę, co to za zmiany nastąpiły za ich pośrednictwem ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. A właśnie mi też się przypomniało, że mam jednego. :D Już sadziłam, że nie będę miała okazji, aby sprawdzić te nowości.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo dziękuję za ocenę.
    Cóż, mogę powiedzieć? Z niektórymi punktami oceny się zgadzam, z innymi nie.
    Np. Przemiana Sereny jest szczegółowo opisana w jednym z rozdziałów (tak, poświęciłam temu czas i opisałam to) podobnie jak i reakcja Potterów na romans syna z nauczycielką. Zapewne trafiłaś po prostu na rozdziały, w których tego nie widać.

    Postaram się poprawić błędy w poprzednich rozdziałach, za których wypisanie bardzo dziękuję.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń