Blog: Ai no Ibuki
Autorka: Akemii
Oceniająca: Eri
1. Pierwsze wrażenie
Oddech miłości, a może Miłosne tchnienie? Po takim adresie spodziewam się, że po kliknięciu na link, czeka mnie romans. Niby fajnie, bo lubię czasami jakiś poczytać. Jednak nazwy zawierające w sobie miłość zawsze kojarzą mi się z tytułami telenowel. Są oklepane. Na plus, że jest po japońsku, bo znacznie lepiej wygląda ai niż milosc. Obcojęzyczne adresy mają jedną wielką zaletę, nie trzeba się martwić o polskie litery. Ten w dodatku jest krótki, więc powinien łatwo zapaść w pamięci.
Kiedy wchodzę na bloga, nic nie razi mnie w oczy. Stonowane kolory, porządek, obrazek w nagłówku o odpowiednich rozmiarach. Tak można w kilku słowach opisać szablon. Jest ładnie i schludnie.
Niestety, miło jest tylko na początku, bo po chwili zaczyna mi coś brzdąkać. Oczywiście, kolejna blogerka postanowiła umilić życie czytelnikom muzyką. W sumie, i tak powinnam się cieszyć, że to tylko sama melodia, a nie wokalista jakiegoś heavy metalowego zespołu. Jednak, zanim odkryłam jak wyłączyć dźwięk (na napisie Believe, jakby się ktoś zastanawiał), to już zdążyłam się zirytować. Naprawdę, to denerwujące, kiedy wchodzisz na stronę, a tu nagle ci się coś włącza i zagłusza to, czego słuchasz w danym momencie. Nie można po prostu dodawać linków do youtube, sugerując, że rozdział dobrze czyta się z tą melodią?
Skoro już wyrzuciłam to, co leżało mi na wątrobie, przejdźmy dalej. Motto. Na plus, że wybrałaś słowa postaci z Naruto, a nie kolejny cytat jakiegoś sławnego poety. Szczególnie, że będą one pasowały do treści. Przynajmniej tak się domyślam, czytając zapowiedź. Jednak dwie uwagi. Po pierwsze, tutaj już nie ma problemu z polskimi znakami, więc równie dobrze motto może być napisane w naszym języku. Po drugie, nie jest to twoja wypowiedź, więc wstaw ją w cudzysłów.
Na deser zostawiłam sobie to, co najważniejsze, czyli opowiadanie. Po obrazku w nagłówku i zapowiedzi, domyślam się, że będzie to romans z Sasuke i Sakurą w rolach głównych. Mam mieszane uczucia. Miło znów przeczytać coś z fandomu Naruto, bo dawno już po nic nie sięgałam. Jednak wszystkie fanfiction z tą parą, jakie dotąd widziałam, nie były najwyższych lotów. Może miałam pecha i teraz będzie lepiej, zobaczymy.
Podsumowując: na razie nie jestem ani na tak, ani na nie. Adres średnio zachęcający, ale kiedy kliknie się na link pojawia się miły dla oka szablon. Tylko wyrzuć muzykę! Opowiadanie? Cóż, zaraz się przekonamy, co stworzyłaś.
5/10
2. Grafika
Kiedy po raz pierwszy weszłam na twój blog, miałam wrażenie, że pożarła mnie wielka, różowa wata cukrowa. To było okropne. Naprawdę. Na szczęście, różowy potwór uciekł, pewnie do swojej słodkiej krainy. I niech tam zostanie. Po zmianie szablonu jest o niebo lepiej. Dobrze dobrane kolory, które się nie zlewają i współgrają ze sobą. Na pierwszym planie widzę Sakurę i Sasuke, oboje przedstawieni w ruchu. Główny obrazek nie jest ani za mały, ani za duży. W sam raz.
Szablon składa się z trzech kolumn. W pierwszej umieściłaś menu. Druga zawiera między innymi: krótką zapowiedź, o czym będzie opowiadanie, statystykę, linki do twoich stron. Trzecia przeznaczona jest na tekst. Czyli wszystko ma swoje miejsce.
Czcionka w dwóch pierwszych kolumnach jest ozdobna, ale czytelna. Ma dobry rozmiar i kolor. Ta wykorzystana do pisania opowiadania również jest odpowiednia. Na plus, że tło pod wpisami jest gładkie. Nic mnie tak nie denerwuje, jak tekstura w tym miejscu. Widzę też, że justujesz tekst i wiesz, co to są akapity i do czego służą.
Co tu dużo mówić, na blogu panuje porządek i widać, że dużo pracy włożyłaś w to, by ładnie wyglądał. Szablon pasuje do treści, więc niech będzie:
15/15
3. Treść
Ocena na podstawie pierwszych ośmiu rozdziałów.
Jako dwunastoletnia dziewczynka, Sakura świata nie widziała poza Sasuke. Gotowa była oddać za niego życie. Odkąd jednak widziała ostatni raz swoją młodzieńczą miłość, wiele się wydarzyło. Dziś Sakura jest cenionym medykiem i samotną matką. Nie w głowie jej Sasuke, a wieści o jego nagłym powrocie do Konohy przyjmuje bez entuzjazmu.
Początek mało oryginalny. Oto chłopak po latach przybywa w swe rodzinne strony, gdzie mieszka również dziewczę, które niegdyś było w nim zakochane po uszy. Jednak teraz, kiedy znów się spotykają, okazuje się, że z dawnej dziewczyny niewiele zostało. Dziewczynka, latająca za nim jak pszczoła za słodkim, przeobraziła się w piękną kobietę, która na dodatek nie ma ochoty na jego towarzystwo… Brzmi znajomo? Oczywiście, w końcu to schemat wielu romansów. Jednak trzeba przyznać, że ma coś w sobie i przyciąga uwagę czytelników, lubiących ten gatunek.
Wróćmy do Ai no Ibuki. Sakura nie chce widzieć się z Sasuke, mimo że przyjaciele wręcz ją do tego zmuszają. Z jednej strony nie ma się, co dziwić dziewczynie, w końcu próbował ją zabić, a gdy byli razem w drużynie, traktował ją jak natrętną muchę. Niejedna nie chciałaby po czymś takim widzieć faceta na oczy. Tylko teraz pytanie, czy prawdziwej Sakurze, która tak długo go kochała, a potem tyle czasu poświęciła na poszukiwania, byłaby tak obojętny jego los? Czy nic nie pozostało z dawnych uczuć? Nie wydaje mi się. Zachowanie Sakury w Ai no Ibuki nie pasuje mi do kanonu. Można ją lubić albo nie, ale w mandze widać nieraz, jak bardzo zależy jej na przyjaciołach. Nawet mając żal do Sasuke, sądzę że czułaby ulgę na wieść, że żyje i choć trochę zainteresowała się jego losem. Wykreowana przez ciebie Sakura traktuje go jak wrzód na tyłku i ma się wręcz wrażenie, że wolałaby, gdyby wąchał kwiatki od spodu.
Brakuje choćby małego momentu, kiedy okazuje zainteresowanie jego losem. Można by na przykład dorzucić scenę, w której Sakura wieczorem idzie przez szpital i nawet nie wie, kiedy zatrzymuje się przed drzwiami sali, na której leży Sasuke. Przez chwilę patrzy jak śpi. Nie potrafi się do niego zbliżyć, coś ją od środka blokuje. W końcu odchodzi, ale mimo wszystko czuje ulgę, że Uchiha żyje. Rozumiesz, o co mi chodzi? Chciałabym zobaczyć przemianę bohaterki, ale wciąż czuć, że jest to Sakura.
O postaciach wspomnę w dalszej części oceny, więc wróćmy do fabuły. Jak już wiadomo, Itachi i Sasuke wrócili do wioski. Taki początek ma swoje plusy, już na wstępie wprowadzasz element, który komplikuje życie głównej bohaterki. Musi się zmierzyć z przeszłością, własnymi lękami. Dodatkowo pod opiekę dostaje zwój z zakazanymi technikami, który już niedługo potem próbuje ktoś wykraść.
Wydaje się, więc, że nie jest źle. Coś cały czas się dzieje. Nie skupiasz się wyłącznie na relacjach Sakury i Sasuke, a wprowadzasz dodatkowy wątek. Widać, że masz jakiś tam plan, dlaczego zatem twoje opowiadanie mnie nie porwało? Problemem tkwi w tym, że fatalnie idzie ci realizacja tego planu.
Powrót Sasuke i Itachiego do wioski
Wszystko ładnie pięknie, ale naprawdę sądzisz, że tak łatwo byłoby im wrócić? Spójrzmy. Sasuke – odszedł z wioski do Orochimaru, kilka lat później wstąpił do przestępczej organizacji, próbował porwać Hachibiego, zabija Danzou i otwarcie deklaruje, że zamierza zniszczyć Konohę. Itachi – po wybiciu członków klanu wstępuje do Akatsuki. Nie wydaje mi się, by mieszkańcy wioski, bez obaw, przyjęli ich z powrotem. Jasne, pomogli pokonać Madarę i przywrócić pokój na świecie. Dodatkowo, Naruto, jako Hokage, za nich ręczy. Tyle, że to wszystko za łatwo przeszło. Brakuje tu scen, w których mieszkańcy są wobec nich nieufni. Naprawdę, nie chce mi się wierzyć, że każdy przyjął ich z otwartymi rękoma. Przypominam, że nawet koledzy Sasuke ze szkoły w pewnym momencie chcieli go zabić, bo zagrażał wiosce. Teraz, jak gdyby nigdy nic, odwiedzają go w szpitalu, uczestniczą w przyjęciu na jego cześć. Bez żadnego słowa o tym, co się wydarzyło, traktują go jak kumpla, który właśnie wrócił z jakieś długiej podróży, a nie faceta, który chciał zniszczyć Konohę. Tak samo doradcy Hokage. Tak, mówię o tej parze staruszków, zamieszanych w plan wymordowania klanu Uchiha. Bez obaw przyjęli Sasuke, który mógłby chcieć się na nich zemścić?
Z kolei Itachi, z tego co piszesz, udał własną śmierć, by potem z zaskoczenia pokonać wroga. Tylko pojawia się pewien problem, Tobi (Madara, Obito, jak kto woli) zabrał jego ciało. Jakim więc cudem udało mu się ukryć to, że żyje?
Właśnie, pokonanie Madary. Facet przez całą mangę kreowany był na jednego z najsilniejszych shinobi, a ty o walce z nim wspomniałaś jakby to była zwykła misja klasy, co najwyżej, B. Naruto wkroczył na arenę, dołączyli do niego bracia Uchiha i raz dwa było po Madarze. Nawet Sakura sprawia wrażenie, jakby ją to wcale nie obeszło. Mam wrażenie, że wspomniałaś o tej walce, bo wypadało i trzeba było jakoś wyjaśnić powrót Sasuke i Itachiego do wioski. Jednak nie poświęciłaś ani chwili, by dopracować szczegóły.
Na dodatek jeszcze Naruto urządził Madarze uroczysty pogrzeb. Rozumiem, jeden z założycieli Konohy. Jednak ten facet przecież chciał zniszczyć wioskę, zagrażał światu shinobi. To jakby kazać Żydom iść na pogrzeb Hitlera…
Kreacja świata shinobi
Czytając te osiem rozdziałów ani przez chwilę nie czułam się jakbym była w świecie shinobi. Równie dobrze akcja mogłaby się rozgrywać w rzeczywistym świecie albo na Marsie. Wszyscy żyją sobie spokojnie, z dnia na dzień. Dobra, w końcu zagrożenie ze strony Madary zniknęło, należy im się chwila odpoczynku. Jednak, kiedy dochodzi do sceny, w której tajemniczy ninja atakuje Sakurę, ta nawet nie próbuje się bronić. Zachowuje się jak dziewica, której ktoś chce skraść cnotę. Ucieka, szuka pomocy u innych, jakby wcale nie była kunoichi, tylko zwykłą dziewczyną. Potem wraz z Sasuke nie mogą nadziwić się jaki to nieznajomy jest szybki. Niczym wampir! Właśnie… Czy wampiry są aż takie prędkie w porównaniu do shinobi? Szczególnie, jeśli pod uwagę weźmie się Raikage, Minato. Sasuke też wolny nie jest. Dlatego nie rozumiem, czemu są aż tak zaskoczeni.
Skoro już jestem przy istotach paranormalnych, chciałabym wiedzieć, jakim cudem Sakura ogląda horrory, skoro w wiosce nie ma telewizorów? Pojawiają się chyba tylko raz, podczas rozmowy z władcami feudalnymi. Przeciętny mieszkaniec Konohy raczej nie ma ich domu. Jeżeli się mylę, proszę mnie poprawić.
Nie zapominajmy o sprawie ze zwojem. Zapisane są w nim zakazane techniki i gdyby wpadł w niepowołane ręce, to mogłoby zrobić się niewesoło, prawda? Czy w takim razie Naruto nie powinien zadbać bardziej o jego bezpieczeństwo? Na pewno w wiosce jest znacznie lepsze miejsce, by go schować, niż szafka w gabinecie lekarskim, w dodatku chyba nawet niezamknięta na klucz. Można by jeszcze przymknąć na to oko, ostatecznie, Uzumaki nigdy nie grzeszył rozsądkiem . Tylko, co robi później Sakura? Wrzuca zwój do siatki i zabiera do domu. Tak shinobi traktuje ważne pisma?
Dalej, ANBU. Rozumiem, panuje pokój i nie ma, co robić, ale dlaczego specjalny oddział taktyczno-skrytobójczy zajmuje się wnoszeniem mebli? Dorabiają, jako ekipa przeprowadzkowa, czy jak? To już w wiosce nie ma zwykłych chłopów do takich zadań?
Opisy
W próżni może i nie siedzę wraz z Sakurą i Sasuke, bo jakieś tam opisy jednak się pojawiają, ale jest ich za mało. Pamiętaj, że czytelnik chce wiedzieć, gdzie się właśnie znajduje i jak to miejsce wygląda, więc pomóż mu, oczami bohatera, zobaczyć wykreowany przez ciebie świat. Staraj się jak najdokładniej określać rzeczy. Na przykład, zamiast pisać: Sakura pogłaskała brązowego psa napisz: Sakura pogłaskała jamnika. Wtedy obraz sceny jest bardziej wyraźny w głowach czytelników. Postaraj się opisywać więcej detali, byśmy mogli lepiej widzieć to, co otacza bohaterkę. Oczywiście, nie popadaj też w przesadę i nie rozpisuj się na dziesięć stron. Plus za to, że opisujesz rzeczy, że tak to określę, w użyciu. Lepiej wygląda zdanie: Sasuke usiadł na kanapie pod oknem niż: Pod oknem stała kanapa.
Teraz pytanie za sto punktów, Sakura mieszka w domu czy w mieszkaniu? Raz piszesz:
Czułam się podwójnie zażenowana, ponieważ cała nasza czwórka stała na werandzie i zawsze istniała możliwość, że dźwięki naszych rozmów przenikają przez ściany ich domu.
Weranda sugeruje, że jest to dom. Jednak, chwilę później, napisałaś:
Trzy pary oczu spojrzały na mnie, jakbym to ja teraz stała na zewnątrz i dudniła we wrota własnego mieszkania.
To mieszkanie przewija się jeszcze kilka razy, więc nie wiem, czy Sakura mieszka w domu, czy jakimś bloku. Przy okazji, czy ona nie ma u siebie w salonie żadnych rzeczy, które świadczyłyby o tym, że w tym miejscu mieszka dziecko? Jakieś zdjęcia, porozrzucane zabawki? Jeśli ma, to dlaczego ani Itachi, ani Sasuke nie zwrócili na nie uwagi?
Idźmy dalej. Twoi bohaterowie często są źli, poirytowani, zakłopotani itd. Jednak staraj się jak najmniej nazywać te emocje, pokaż je. Zamiast pisać, że bohater jest wściekły i, po raz dziesiąty w danej scenie, rzuca rozmówcy mordercze spojrzenie (co w pewnym momencie staje się nudne i męczące), niech raz uderzy w stół, kopnie w nogę od krzesła, zgniecie kartkę w ręce, cokolwiek i powie przy tym coś w nerwach. Nie pisz, że jest zły, a pokaż to. I staraj się wtedy unikać przymiotników i przysłówków. Kiedy Sakura walnie pięścią w stół, krzycząc: Idiota! – już wiem, że jest rozgniewana, więc nie musisz pisać: Zirytowana Sakura uderzyła pięścią w stół. Czytelnik sam się domyśli, co czuje bohater, jeśli odpowiednio pokażesz jego emocje. Nie musisz podawać wszystkiego na tacy.
Budowanie napięcia
Tym razem zacznę od prologu. Pisząc go, powinnaś pamiętać, że jego główną funkcją jest złapanie czytelnika na haczyk. Sprawienie, by nowa rybka (która przecież jeszcze nie wie czego może się spodziewać po twoim pisaniu) z zainteresowaniem przeszła do dalszej części. Pamiętaj, że wielu czytelników, jeśli ich nie zaintrygujesz prologiem/pierwszym rozdziałem, to nie zabierze się nawet za resztę tekstu. Ba! Są tacy, którzy potrafią skreślić opowiadanie już po pierwszym akapicie. Czemu to wszystko piszę? Dlatego, że twój prolog prezentuje się nijako. Z jednej strony, pomysł z powtarzającym się koszmarem nie jest zły. Można go naprawdę dobrze wykorzystać. Niestety, czytając go nie ma się dreszczy. Całe napięcie zabiły, ciągnące się niczym glut z nosa, opisy procesów życiowych Sakury. Jasne, napisać o tym raz czy dwa, by wprowadzić czytelnika w odpowiedni nastrój, ale, na Boga, nie wałkuj tego przez cały tekst. To nie sprawdzian z polskiego, gdzie trzeba zapisać jak najwięcej stron. Przez te rozlazłe opisy zamiast skupić się na głównej akcji, zaczęłam się zastanawiać, kiedy Sakura będzie analizować przepływ powietrza z lewego do prawego płuca.
Scena z atakiem na Sakurę również nie powala. Powinna mnie wciągnąć, sprawić, bym nie chciała odejść od monitora, nim jej nie skończę, a tymczasem nie umiałam usiedzieć na krześle z nudów. Przede wszystkim, kiedy opisujesz sceny akcji, skup się bardziej na działaniu bohaterów, a mniej uwagi poświęcaj na ich przemyślenia. Na to przyjdzie czas później. Staraj się wtedy stosować krótkie zdania, które podkreślą dynamikę czytanego tekstu.
Styl pisania
Mogę określić go jednym słowem – toporny. Chwilami, kiedy czytałam Ai no Ibuki, czułam się jakbym jechała na rowerze po dziurawej drodze. Coś ciągle wybijało mnie z rytmu. Dziwne zdania, złe użycia słów, zwroty rodem z urzędowego pisma – skutecznie odciągały moją uwagę od fabuły. Spójrz:
Gdy tylko Kiba zawiadomił mnie, że potrzebują osoby na przeglądnięcie raportów z misji, nie wahałam się ani na sekundę, lecz w trybie natychmiastowym pognałam do gabinetu Hokage.
Kiedy widzę zwrot w trybie natychmiastowym, czuję się jakbym czytała wezwanie do zapłaty i tracę przyjemność płynącą z lektury. Unikaj takich sformułowań, bo są sztuczne. Pisząc prozę, nie możesz brzmieć jak urzędniczka. Dlatego nie używaj takich słów jak: aczkolwiek, ażeby, iż – bardziej pasują do pracy naukowej.
Niepotrzebnie też udziwniasz zdania:
Leniwym ruchem podniosłem się do pozycji siedzącej, nie zapominając przy tym o chwycenia się za głowę. Skronie nieprzerwanie obdarowywały mnie pulsującym bólem.
Nie martw się, nikt nie pomyśli, że masz ubogie słownictwo, jeśli po prostu napiszesz, że Sasuke usiadł. Nie można bać się długich zdań, ale też nie ma sensu rozwlekać ich na siłę. Pamiętaj, że zwalniają tempo narracji, więc kiedy jest ich za dużo istnieje ryzyko, że zmęczysz czytelnika. Dla równowagi, staraj się przeplatać je z krótszymi.
Pamiętaj, tworząc prozę, twój styl nie powinien być trudny w odbiorze.
11/30
4. Poprawność
Zanim przejdę do konkretnych rozdziałów, napiszę o najczęściej popełnianych przez ciebie błędach.
Ogólnie:
1. Odmiana imion – czyli dlaczego widzę Itachiego, a nie Itachi’ego.
Najpierw przyjrzyj się odmianie imienia Harry:
M. (kto? co?) Harry
D. (kogo? czego?) Harry’ego [Harrego]
C. (komu? czemu?) Harry’emu [Harremu]
B. (kogo? co?) Harry’ego [Harrego]
N. (z kim? z czym?) Harrym [Harrym]
Msc. (o kim? o czym?) Harrym [Harrym]
W. O, Harry!
Kiedy mówimy: Widzę Harry’ego, -y pozostaje nieme, dlatego po Harry dajemy apostrof. Jednak, gdy powiemy: Myślę o Harrym, to słyszymy -y.
Inaczej będzie z imieniem Stanley. Wcześniej widziałam Harry’ego [Harrego], a teraz widzę Stanleya [Stanleja]. Słyszymy jotę, dlatego niepotrzebny jest apostrof.
Teraz przyjrzyj się imieniu Itachi:
M. (kto? co?) Itachi
D. (kogo? czego?) Itachiego [Itaczjego]
C. (komu? czemu?) Itachiemu [Itaczjemu]
B. (kogo? co?) Itachiego [Itaczjego]
N. (z kim? z czym?) Itachim [Itaczim]
Msc. (o kim? o czym?) Itachim [Itaczim]
W. O, Itachi!
Tutaj też wyraźnie słyszymy albo jotę, albo i, więc nie dajemy apostrofu.
Imiona i nazwiska, kończące się na spółgłoskę, również piszemy bez apostrofu. Powiemy: Widzę Rena, a nie: Widzę Ren’a.
2. Dialogi
Źle zapisujesz dialogi.
- Kilka minut po północy – odłożył kanapkę z powrotem. (Rozdział VI)
Powinno być:
– Kilka minut po północy. – Odłożył kanapkę.
Kiedy po wypowiedzi bohatera nie ma czasownika oznaczającego mówienie (np. powiedzieć), to zamykamy ją kropką, a tekst odautorski piszemy po myślniku dużą literą.
– Kilka minut po północy – odparł i odłożył kanapkę.
Po powyższej wypowiedzi występuje czasownik oznaczający mówienie, więc nie kończymy jej kropką, a tekst odautorski piszemy po myślniku małą literą.
3. Tę Sakurę czy tą Sakurę?
Naruto naprawdę sprowadził tą dwójkę do Konohy? (Rozdział I)
Dwójka przybrała tu formę biernika, a z biernikiem łączy się tę, nie tą. Dlatego:
Naruto naprawdę sprowadził (kogo? co?) tę dwójkę do Konohy.
Z kolei:
Naruto przybył z (kim? czym?) tą dwójką do Konohy.
W tym wypadku dwójka przybiera formę narzędnika, a narzędnik łączy się z tą.
3. Książkom czy książką?
Westchnąwszy, potarłam rękom czoło (…).
Westchnąwszy, potarłam ręką czoło.
Rzeczowniki, liczba pojedyncza – -ą
Rzeczowniki, liczba mnoga – om.
Dlatego:
Potarłam ręką czoło.
Przyglądam się moim rękom.
Prolog:
1. Ogarnięta mrocznym przeczuciem próbowałam je w sobie ujarzmić.
Na pewno mrocznym przeczuciem? Nie złym przeczuciem? Przed próbowałam powinien być przecinek. Z kolei zamiast ujarzmić proponowałabym stłumić albo zdławić. Propozycja:
Ogarnięta złym przeczuciem, próbowałam je w sobie zdławić.
2. Usilne starałam się stłumić histerię, ale moje ciało całe dygotało.
Literówka: nie usilne, a usilnie. Stłumić histerię jakoś dziwnie brzmi, może chodziło ci o: nie popaść w histerię? Propozycja:
Usilnie starałam się nie popaść w histerię, ale moje ciało całe dygotało.
W sumie, pozbyłabym się tego usilnie.
3 Przede mną rozpościerała się niewielka łączka.
Masło maślane. Wiadomo, że łączka to coś małego, więc słowo niewielka jest tu niepotrzebne. Zostaw albo łączkę, albo napisz niewielka/mała łąka.
4 Zezwoliłam łzą na spływanie po moich policzkach.
Zezwolić– wyraz ten jest nacechowany urzędowością i nie pasuje do opowiadania. Brzmi to, jakby Sakura wysłała swoim łzom jakieś oficjalne pozwolenie na to, by mogły spływać. Po drugie, łzom, nie łzą. Po trzecie, wcześniej piszesz, że Sakura płacze, więc myślę, że spokojnie można się obejść bez zaimka dzierżawczego. Propozycja:
Pozwoliłam łzom swobodnie spływać po policzkach.
5. Zapragnęłam zawołać go po imieniu, ale zamiast tego wsłuchałam się w serce, podrywając do biegu.
Nie wiadomo kogo tu Sakura podrywa do biegu, siebie czy serce?
Zapragnęłam zawołać go po imieniu, ale zamiast tego wsłuchałam się wbicie serca, podrywając się do biegu.
6. - Nie zniszczą nas – wyszeptałam, nie do końca pod kontrolą mózgu.
Neurologiem nie jestem, ale z tego, co wiem, mózg kontroluje całe nasze ciało i nieustannie pracuje, więc nie jesteśmy w stanie mówić, że tak powiem, bez jego wiedzy.
Neurologiem nie jestem, ale z tego, co wiem, mózg kontroluje całe nasze ciało i nieustannie pracuje, więc nie jesteśmy w stanie mówić, że tak powiem, bez jego wiedzy.
7. Mężczyzna na krotką chwilę odsunął mnie od siebie, a ja przeklinałam się za ciecz w moich oczach.
Literówka: krótką, nie krotką. Ta ciecz w oczach brzmi śmiesznie, dlaczego nie napiszesz po prostu łzy?
8. Być może to był koszmar, być może sen.
Koszmar to też sen.
9. Od dawna mi towarzyszył bez poważnych uszczerbków na moim zdrowi psychicznym lub fizycznym.
Zdrowiu.
Zdrowiu.
10. Tak czy owak, podziwiałam go za wyobraźnie, aczkolwiek miałam do niego pewne zastrzeżenia.
Wyobraźnię. (…) aczkolwiek miałam do niego pewne zastrzeżenia. <-- to brzmi to jakby pisała reklamację. Zbyt urzędowo. Propozycja:
Tak czy owak, podziwiałam go za wyobraźnię, choć mnie nie oszczędzał.
11. Byłam pusta i wypalona od środka.
Ktoś może uzna, że się czepiam, ale skoro coś jest wypalone od środka, to chyba logiczne, że jest puste. Zostaw: Byłam wypalona od środka.
Rozdział I:
1. Omiatałam ją ubawionym spojrzeniem, gdy wzięła malca na ręce i zaczęła się mu przyglądać z promiennym uśmiechem.
Rozbawionym spojrzeniem.
2. Hinata westchnęła i gdy rozległ się głośny szczerk sprężyn, wiedziałam już, że zasiadła na kanapie.
Szczerk «gleba zawierająca ilaste cząstki, mająca wyraźnie wykształconą warstwę próchniczą» (sjp.pwn.pl)
Na pewno o to ci chodziło? Zasiąść może król na tronie albo ewentualnie pan i władca na kanapie z pilotem w ręce. Może Hinata po prostu usiądzie?
3. Gdy woda się zagotowała, zaparzyłam herbatę, po czym jak najprędzej powróciłam do salonu, stawiając na stoliczku dwa kubki z gorącym napojem. Przekroczywszy próg, zauważyłam jak Ino robi w kierunku malca różne komiczne miny, po czym parska z oburzeniem.
Brzmi jakby nie wiadomo jak daleko robiła tę herbatę i wróciła z jakieś długiej podróży. Powróciłam zamień na wróciłam.
4. - No nie! – Rozłożyła ramiona i spojrzała z oburzeniem na malca, który był już w moich ramionach.
Powtórzenie.
5. Naruto zdecydował się, ażeby to prześladowca wioski został w niej pochowany.
Jak mówiłam wcześniej, wyrazy takie jak aczkolwiek, ażeby, iż i tym podobne, brzmią w opowiadaniu sztucznie. Skreśl to.
6. Spięłam się, kiedy Yamanaka poczęła interesować się rzeczami, które ja najchętniej wyrzuciłabym z umysłu.
Poczęła interesować się <-- kuje w oczy. Może: Zaczęła interesować się sprawami?
7. - A więc to prawda? – spoważniała, gdy ciemno-włosa pokiwała głową. – Naruto naprawdę sprowadził tą dwójkę do Konohy?.
Spoważniała dużą literą. Ciemnowłosa. Tę dwójkę, nie tą dwójkę.
8. Zresztą nie widziałaś jak wygląda ich poprzednie lokum? Oboje go zaniedbali.
Po zresztą przecinek. Obaj. Żaden z nich nie jest kobietą.
9. Yamanaka koniecznie namawiała mnie do tego, żebym przypilnowała go co do włosów.
Przypilnowała go, co do włosów? Czy może chodziło o to, by Sakura przypilnowała jego włosów?
10. To była chyba jedyna rzecz, przez krótką miałam względem niego pewną sympatię, pomimo, iż nie widziałam go na oczy od czasu powrotu do wioski.
Za którą darzyłam go sympatią. I jak się ma powrót Itachiego do tego czy Sakura go lubi, czy nie? Po drugie, o ile mnie pamięć nie myli, to Sakura i Itachi nigdy się nie spotkali, a zdanie (…) nie widziałam go na oczy od czasu powrotu do wioski, sugeruje, że już wcześniej się znali.
11. ‘[…] Ukrywał się przed nim i chciał, żeby myślał, iż nie żyje. Obserwował go, a kiedy zrozumiał, że używa Sasuke jako pionka, postanowił się ze mną skontaktować i poinformować o wszystkim […]’
W języku polskim obowiązuje taki nawias: „”. Po drugie, takie zaznaczenie, że to nie jest cała wypowiedź pasuje do pracy naukowej. W opowiadaniu to nie przejdzie. Napisz na przykład: Pamiętałam część słów Naruto, a po tym tę wypowiedź.
12. Po dzień dzisiejszy nieświadomy leży na szpitalnym łóżku.
Forma po dzień dzisiejszy pasuje do pisma urzędowego, nie do opowiadania. Leżymy w łóżku. Na łóżku możemy położyć się na chwilę, kiedy chcemy tylko odpocząć i nawet nie przykrywamy się kocem.
13. Obie wyszłyśmy na ganek przed domem, aby polepszyć sobie widoczność.
Nie lepiej: Obie wyszłyśmy na ganek przed domem, aby lepiej widzieć?
14. Zahipnotyzowane obserwowałyśmy jak kilkoro ANBU krąży przed domem pomagając z wniesieniem mebli.
Nie sądzę, by naprawdę były zahipnotyzowane. Może: Jak zahipnotyzowane (…)?
15. Popatrzyłam na Hinatę przez ramię i znienacka dotarło do mnie jak bardzo zazdroszczę jej potoku życia.
Sugerowałabym zamiast znienacka dać nagle. Potok życia? W sensie: zazdroszczę jej tego jak potoczyło się jej życie?
16. Mój potok życia został nieco skomplikowany.
Znów ten nieszczęsny potok. Uprość to zdanie. Może:
Moje życie się pokomplikowało.
17. - Jeśli to nie będzie problem – powiedziawszy bezgłośnie, wlepiłam wzrok w słońce, które leniwie nikło za linią horyzontu.
Sakura musi mieć jakiś super wzrok, skoro może wlepić wzrok w słońce i nawet nie mrugnąć.
18. Teraz kiedy Naruto osiągnął swój cel, wszystko może być już tak jak dawniej.
Przecinek po teraz. Zdanie lepiej brzmi bez: już tak.
19. Gdy tylko Kiba zawiadomił mnie, że potrzebują osoby na przeglądnięcie raportów z misji, nie wahałam się ani na sekundę, lecz w trybie natychmiastowym pognałam do gabinetu Hokage. Miło zaskoczyłam Naruto swoją wizytą, więc bez zbędnych komentarzy wręczył mi plik papierów, odsyłając do szpitalnego gabinetu.
Może:
Gdy tylko Kiba powiadomił mnie, że potrzebują osoby, która przejrzy raporty z misji, nie wahałam się ani na sekundę, natychmiast pognałam do gabinetu Hokage.
W trybie natychmiastowym <-- brzmi jak wyrwane z pisma urzędowego.
20. Siedziałam na krześle, a kołyskę z synem postawiłam tuż obok szafy z tysiącem dziecięcych zabawek, które raziły mnie wyrazistymi kolorami, jednocześnie napawając przestrzeń odrobiną barw.
To musiała być ogromna szafa, skoro pomieściła tysiące zabawek… Zamień to na mnóstwem albo coś w tym stylu. I jeszcze: dziecięce zabawki <-- masło maślane. Wiem, że mogą być jeszcze zabawki erotyczne, ale myślę, że w tym kontekście czytelnik nie będzie miał wątpliwości, że chodzi o te dla dzieci.
21. Przy następnym spotkaniu polecę Naruto wysyłać na zadania większą ilość ludzi.
Może i się czepiam, ale czy Sakura, jako przeciętna obywatelka Konohy, może coś polecić Hokage? Sugeruję: poradzę.
22. Szybko jednak zadowolił się następnym rażąco kolorowym przyrządem.
Przyrząd to nienajlepszy synonim zabawki. Może dookreśl, czym dokładnie bawi się Satoshi. Sugeruję:
Szybko zadowolił się następną rażąco kolorową maskotką.
23. Westchnąwszy, potarłam rękom czoło i przesunęłam ostatni raport na koniec biurka, oznaczając tą strefę tytułem Nie zapomnij dokończyć!
Nie rękom, a ręką. Nie tą strefę, a tę strefę. Nie zapomnij dokończyć! <-- powinno być w cudzysłowie. Pytanie, jak Sakura oznaczyła tę strefę, bo nie bardzo rozumiem.
24. Po paru chwilach w pomieszczeniu zjawił się Naruto, a powietrze wpuszczone przez okno, złośliwe bawiło się jego śnieżnobiałym płaszczem.
Naprawdę zajęło mu to aż parę chwil? Przecież stał obok doktora. Nawiasem, doktor jest lokajem Sakury, że anonsuje jej gości?
25. Powstałam i korzystając z propozycji przyjaciela, zabrałam z podłogi wszystkie kolorowe przedmioty, zostawiając Satoshi’emu wyłącznie grzechotkę, którą trzymał obecnie w ręku.
Powstałam zmień na wstałam. Przed korzystając powinien być przecinek.
26. No więc dzisiaj dostarczyli mi te dokumenty, twierdząc, że zostały znalezione w dawnej siedzibie Madary, Kabuto i Sasuke.
Przecinek po no więc.
27. Z trudem powstrzymywałam ubawienie, widząc z jaką dumą przekazuje mi te informacje.
Rozbawienie.
28. Rozłożyłam ręce, aby podkreślić moją niewiedze.
Niewiedzę.
29. - Bardzo śmieszne – wryłam mu się w słowo, zasiadając z powrotem na krześle.
Wryłam brzmi tu strasznie. Może zamień na: weszłam.
30. Ja i rada postanowiliśmy, że ukryjemy ten zwój tutaj w szpitalu.
Może: Wraz z radą? Przecinek po tutaj.
31. - Czekaj, czekaj – wydusiwszy w otępieniu, wszczepiłam palce we włosy.
Jak można wszczepić palce we włosy? Z tego, by jeszcze jakiś mutant wyszedł…
32. Usabi mnie poćwiartuje, jeśli zauważy moją nieobecność – dodał pośpiesznie, raz jeszcze klękając przy moim synie.
Synu.
33. Dopiłam ostatnie drobinki kawy, czym prędzej siadając po turecku obok Naruto.
Drobinki… Brzmi jakby Sakura zjadła fusy. Może niech dopije ostatni łyk kawy.
34. Satoshi’ego najwyraźniej ucieszyło tak liczne grono zainteresowania, bo naraz jego twarz rozjaśnił promienny uśmieszek.
Zainteresowanych.
35. Czekałam na tą chwilę od dłuższego czasu, ale zawsze ogarniały mnie wtedy wątpliwości.
Tę chwilę.
36. Wszyscy tam byli. Nawet Sai, który nigdy go nie poznał.
Przypominam, że Sai dołączył do drużyny Kakieshiego, bo dostał rozkaz zabicia Sasuke. Może, co najwyżej, nie znać go dobrze.
37. Nawet Gaara, który od zawsze go nienawidził. A ciebie?
Nawet pojawia się już w zdaniu z Saiem. A ciebie zamień na A ty.
Gaara i Sasuke może nie są najlepszymi przyjaciółmi, ale nie sądzę, by ten pierwszy drugiego nienawidził.
38. Wiem, że wszystko z nim dobrze, niedługo się zbudzi i nawet wiem, w której sali leży. Dwieście Trzy.
Powtórzenia. Trzy – małą literą.
39. I dlaczego mnie kłamiesz?
Albo skreśl mnie, albo napisz okłamujesz.
Rozdział II
1. Po pierwsze; większość z tych wspaniałomyślnych planów miała mieć swoje miejsce już jakiś czas temu.
Czemu wspaniałomyślnych?
2. Jej wściekło żółta sukienka, gorzała na tle niczym ogień.
Wściekle żółta. Na jakim tle?
3. Ino fuknęła, a jej oczy płonęły gniewem i bezradnością.
Płonęły też bezradnością? Nawiasem, czy w oczach może czaić się zarówno gniew i bezradność?
4. Mam nadzieje, że ty też się zjawisz.
Nadzieję.
5. Chyba podziałało, bo mina Ino naraz przybrała innego kształtu.
Ten kształt jakoś kuje mnie w oczy. Jakby nagle stała się kwadratem albo trójkątem. Może:
Chyba podziałało, bo mina Ino przybrała inny wyraz.
6. - No właśnie nie! – prychnęła z jadem.
Czemu z jadem? Ino, rozmawiając z Sakurą, jest zniecierpliwiona, ale przecież nie próbuje jej dogryźć ani nic takiego.
7. Chciałam jeszcze coś dodać, ale Ino już zbierała się do wyjścia, zapinając po kolei guziki swetra.
Ino przed chwilą była w sukience i nie wspominałaś nic o swetrze. Skąd w takim razie się wziął? Ściągnęła go z wieszaka?
8. Leniwym ruchem podniosłem się do pozycji siedzącej, nie zapominając przy tym o chwycenia się za głowę. Skronie nieprzerwanie obdarowywały mnie pulsującym bólem.
Nie możesz po prostu napisać, że usiadł? Kiedy nas coś boli i jeśli się za tę część ciała chwytamy, to raczej robimy to odruchowo, a nie na zasadzie: Boli mnie głowa, muszę pamiętać, żeby się za nią chwycić. Nie chwycenia, tylko chwyceniu. Nie jestem lekarzem, ale to raczej nie skronie są winne bólowi, więc nie mogą go nam podarować. Może:
Usiadłam, chwytając się za głowę. Dokuczliwy ból pulsował w moich skroniach.
9. - Ostrożnie – doradził Itachi, przygotowując się na niespodziewaną pomoc.
Jeśli się na nią przygotował, to nie może być niespodziewana.
10. Ale nie chodziło o informację.
Informacje.
11. Itachi ciężko wzdychając, zasiadł na krześle, który już od wielu dni grzeje jego tyłek i wlepił we mnie spojrzenie.
Usiadł. Które.
12. Na niebie dojrzałem się kilku pojedynczych chmur, ale i tak największą uwagę przyciągała ognista kula, która ponad wszelką wątpliwość męczyła ludzi wysyłaną temperaturom.
Bez się. Ewentualnie: dopatrzyłem się kilku pojedynczych chmur. Nie można po prostu napisać słońce? Wysyłanie temperatury brzmi, co najmniej dziwnie. Słońce może najwyżej wysyłać ciepło. Temperaturą.
13. Nie zasługuję nawet na to, żeby dawni przyjaciele zmarnowali kilka godzin swojego życia na odprowadzenie mnie do nowego domu.
Rany, jaka jest odległość między szpitalem, a jego nowym domem, skoro droga zajmuje kilka godzin?
14. Ciemno-włosa podeszła do łóżka i kątem oka zerknęła na kilka pustych butelek po wodzie.
Ciemnowłosa.
15. Nienawidziłem jak określano mnie trzecią osobą, podczas, gdy byłem zaledwie pół metra za nimi.
Nienawidziłem, kiedy mówiono o mnie w trzeciej osobie (...). W końcu nikt tam nie powiedział czegoś w stylu: Sasuke, trzecia osobo.
16. Wszyscy klapnęliśmy na te cudaczne plastikowe krzesełka w poczekalni, które ciągnęły się w niekończącym rzędzie.
Dlaczego cudaczne? Co wyróżnia je spośród innych krzeseł? Niekończącym się.
17. Od razu po wyjściu z domu pomyślałam o tych wszystkich sytuacjach i chwilach, które spędziliśmy razem, a potem o jego palcu, który dotknął bańki zapełnionej moimi marzeniami i sprawił, że prysły.
Wypełnionej.
18. W zakamarkach mojego serca kryła się nadzieja, że być może już zdążyłam ich minąć. Niestety nikt znajomy nie rzucił mi się w oczy.
Przecinek po niestety. To chciała ich spotkać, czy minąć się z nimi?
19. To właśnie ona pomogła mi się wspiąć na wyższe horyzonty i do teraz jest niezastąpiona w sprawach doradzania.
Wyższe horyzonty? Słyszałam o szerokich horyzontach, ale nigdy o wyższych. Może: wspiąć po szczeblach kariery?
20. Odnosiłam wrażenie, że mój mózg w ogóle nie przesyła kończyną żadnych impulsów, które poganiałyby ich do wykonania ruchu.
Kończynom.
21. Z rzędu budynków wyłonił się Lee, machając do nich rękom.
Ręką.
22. W najgorszym koszmarach nie chcę uwidzieć ich obecnych min. Ino i Kiba jeszcze coś wołali, ale ich głosy były tak niewyraźne, że nie byłam w stanie uchwycić nawet pojedynczych słow.
Nie chciałam. Widzieć. Słów.
Rozdział III
1. - Popieram – zgodziłem się, a czując złośliwe skurcze w brzuchu, pokierowałem się do kuchni i zacząłem myszkować w lodówce.
Skierowałem się. Pokierować można kogoś. Chyba, że Sasuke mówił sam do siebie: No to chłopie, teraz w prawo, a następnie w lewo i już jesteśmy w kuchni!.
2. Miałem tak obszerny wybór, że postanowiłem rzucić wszystko na jedną kartę i skosztować ciasta czekoladowego.
Stawiamy wszystko na jedną kartę, nie rzucamy. Czy Sasuke może coś się stać po zjedzeniu ciasta?
3. Gdy wróciłem do pokoju, mój brat trzymał kopertę w ręku i leniwie ją otwierał.
Chwilę później piszesz, że Itachi był zmieszany, więc to leniwie nie pasuje. Sugeruje raczej, że bohater, otwierający tę kopertę, jest wyluzowany.
4. Westchnąłem ciężko, przez co kilka okruszków ciasta poleciało swobodnie przed siebie.
W sensie, że wyleciały mu z ust?
5. Naruto parsknął śmiechem i wbił wzrok w moją dłoń, gdzie trzymałem kawałek ciasta.
W której.
6. - Nie znałem cię od tej strony – powiedział, a ja zgromiwszy go wzrokiem, nachyliłem się nad Itachi’m, by mieć lepszy wgląd na zaproszenie.
Z tego, co wiem, powinno być: wgląd w. Strasznie to urzędowo brzmi. Nie lepiej: by lepiej widzieć zaproszenie?
7. Ja sam nie miałem zamiaru podążać jakąś wspaniałomyślną ścieżką, jeśli chodzi o karierę.
Nie rozumiem, czemu wspaniałomyślną?
8. Chociaż bardzo bym chciał ominąć ten punkt w regulaminie, to jednak wiesz, że nie mogę. Jako, że doniedawna figurowałeś w księdze BINGO, a twoje nazwisko jednoznacznie kojarzy się z kryminalistą, musisz przejść okres próbny, jako przeciętny Shinobi wioski.
Do niedawna. O ile dobrze pamiętam, to był zeszyt BINGO.
9. - Sasuke Uchiha! – zagrzmiał. – To jest zachowanie typowe dla prosiaka! Zachowuj się. Od kiedy ty w ogóle jesz słodycze?
Co on się tak dziwi? Przecież ostatni raz mieli ze sobą normalny kontakt, kiedy Sasuke był mały. Gusta się zmieniają.
10. Ino, Hinata i Naruto stali przede mną z minami pełnymi oburzenia i politowania, podczas gdy ja czułam się jak ofiara otoczona przez wygłodniałe lwy.
Jak wygląda mina pełna oburzenia i politowania?
11. Umawialiśmy się przecież, że jako rekompensata za poprzedni wybryk, sama ich odwiedzisz.
Rekompensatę.
12. Zagryzłam dolną wargę i spuściłam wzrok, opierając się na balustradzie.
O balustradę.
13. To jest szok dla nas wszystkich, że tak gwałtownie wrócili do Liścia, ale nawet nie masz pojęcia jak głupio mi było, kiedy musiałam wymyślać, że często nie ma cię w wiosce.
Gwałtownie? To oni napadli na Konohę, czy jak? Może: nagle, niespodziewanie?
14. Teraz błyszczy, bo oficjalnie zapoznała się ze starszym bratem Sasuke.
Zapoznać się można na przykład z listem, pismem. Z człowiekiem się poznajemy. Może:
Teraz błyszczy, bo poznała starszego brata Sasuke.
15. - On próbował mnie zabić!!
Jeden wykrzyknik wystarczy, to nie gadu-gadu.
16. Ze zmarszczonymi brwiami i iskierkami złości w oczach obserwowałam przyjaciół, którym, w dosłownym znaczeniu, szczęki opadły na ziemię.
Eee... W dosłownym znaczeniu? To niemożliwe. Chyba, że to ja jestem jakimś mutantem i moja szczęka nie jest w stanie opaść na ziemię. A może mowa o sztucznej szczęce?
17. - Nie boję się go!! – przed moimi oczami zaczęły zjawiać się natrętne wizję, jak to Ino i reszta prowadzą mnie do posiadłości klanu Uchiha.
Jeden wykrzyknik. Pojawiać się.
18. Trzy pary oczu spojrzały na mnie, jakbym to ja teraz stała na zewnątrz i dudniła we wrota własnego mieszkania.
Wrota? Sakura mieszka w zamku?
19. Z zaciśniętymi pięściami i zdecydowanym krokiem ruszyłam do sieni, robiąc to z gracją, którą zapożyczyła od Ino.
Zapożyczyłam.
20. Aż zatoczyłam się do tyłu, kiedy uzmysłowiłam sobie, że jego kąciki uniesione są leciutko do góry, a oczy nie wyrażają żadnych innych emocji, prócz ciepła i spokoju.
Kąciki czego?
21. Zmieszana, bezustannie trzymałam spojrzenie na oddalających się towarzyszach, w duchu przeklinając Ino Yamanake.
Yamanakę.
22. Gdy zasiadł na fotelu, automatycznie podreptałam do kuchni, aby przygotować ciasto do spożycia.
W fotelu. I to zdanie brzmi, jakby Sakura dopiero miała zamiar upiec ciasto. Może niech idzie je pokroić?
23. Wracając do pokoju z tacą wypełnioną ciastem czekoladowym, mimowolnie w oczy rzuciło mi się lustro, a wraz z nim własne odbicie.
Brzmi to, jakby Sakura rozciapała ciasto na całą tacę. Po pokoju wydaje mi się, że powinien być przecinek.
24. - Wszystko z porządku?
W porządku.
25. Nie odpowiedziałam na tą uwagę.
Na tę.
26. Był rześki letni wieczór, a ulicę opustoszały.
Ulice.
27. Ja już idę Naruto.
Po idę przecinek.
28. Z Naruto trenuję już ponad trzy godziny, a według jego raportu, Itachi wstąpił do Sakury, kiedy ten wychodził.
Raportu? Ich rozmowa brzmiała jak zwykła pogawędka, a nie składanie raportu.
29. To dziwne, bo nigdy nie pomyślałbym, że Sakura kiedykolwiek zapozna się z moim starszym bratem.
To brzmi jakby miała się zapoznać z receptą albo danymi, a nie z drugim człowiekiem Może: Pozna mojego starszego brata?
To brzmi jakby miała się zapoznać z receptą albo danymi, a nie z drugim człowiekiem Może: Pozna mojego starszego brata?
Rozdział IV
1. Nie to, żebym go nie lubiła, bo był naprawdę sympatycznym człowiekiem – wedle raportów Ino i Hinaty.
Według raportów Hinaty i Ino, czy sama Sakura też tak uważa?
2. Aż trudno było mi pogodzić się z tym, że po kilka latach odizolowania, jego nie stać nawet na groszowe przywitanie.
Kilku. Czemu odizolowania? Przecież Sasuke nie siedział w więzieniu, tylko wałęsał się po świecie. Nawiasem, to zdanie brzmi jakby miał się nauczyć dobrych manier, będąc odizolowanym.
3. Co jak co, ale uczucia, które towarzyszyły mi podczas obserwacji jego osoby, nie zmieniły się wiele w porównaniu z momentem, kiedy to próbował zadźgać mnie kunai’em.
Atmosfera między Sasuke, a Sakurą jest napięta, ale na pewno towarzyszą jej te same emocje, co w czasie, gdy chciał ją zabić?
4. Sasuke prychnął z niezadowoleniem i znów utkwił wzrok na stole.
W stole.
5. - To Sake jest dosyć mocne – dodałam i idąc za śladem Sasuke, wlepiłam wzrok w Itachi’ego.
Przecinek po i.
6. Z jednej strony przerażało mnie, że jest to nasze pierwsze spotkanie, z drugiej zaś miałam wrażenie, że nawet w tej chwili mogłabym rzeczywiście dać upust swoim zachcianką i grzmotnąć go w twarz, nie odczuwając żadnych wyrzutów ani wątpliwości.
Dodaj tam, że jest to pierwsze spotkanie od dłuższego czasu. W końcu Sasuke i Sakura się znają, więc nie może to być ich pierwsze spotkanie. Zachciankom.
7. - Po cholerę tylu mu tego nalewałaś?
Tyle.
8. Acha! Cios prosto w serce.
Aha.
9. Bez wahania chwyciłam kawałek ciasta i wsadziłam go sobie do buzi, nie obchodząc się śladami czekolady, które z pewnością pozostały w kącikach moich ust.
Nie przejmując się.
10. W normalnej sytuacji strzeliłabym mu kolejną pokutę odnośnie dobrych manier, ale byłam zbyt skołowana, aby do czegokolwiek dążyć.
Pokutę? Zaczęłaby mu mówić dziesięć razy Zdrowaś Maryjo, czy jak? Może kazanie?
11. Itachi upił łyk gorącego napoju i postawił go z powrotem na blat.
Może się czepiam, ale sam napój? Czy kubek?
12. Oboje nie widzieliśmy się sporo czasu, a kiedy dochodziło do spotkania, ty miałeś zamiar mnie zabić.
Obaj. Przypominam, że Itachi też nie był rozmowny, podczas tych spotkań, więc nie wiem po co to wyrzuca Sasuke.
13. To ja kłamałem cię długi czas, ale teraz…
Okłamywałem.
14. Naszedłem ją późnym wieczorem, a przez szok i niedowierzenie z trudem przyszło mi skupić się na fakcie, że w końcu mogłem zobaczyć się z Sakurą i podstawy kultury wymagałyby ode mnie jakiegoś przywitania.
Niedowierzanie.
15. Kiedy myślałam już, że gorzej być nie może, od razu po opuszczeniu mieszkania, zauważyłam Itachi’ego Uchihe, który krzątał się po ogrodzie przed posesją klanu.
Itachiego Uchihę.
16. To byłby zbyt okrutne; nawet jak na niego.
Byłoby.
17. Uchiha oparł się na żywopłocie, który oddzielał od siebie nasze domy i wlepił we mnie spojrzenie pełne wyrzutów.
O żywopłot. Hmm… Nie kuło go? Dlaczego pełne wyrzutów? Przecież to on czuje się winny i nie ma żadnych pretensji do Sakury.
18. To była taka nagła potrzeba zwierzenia i nie umiałam z nią zawalczyć.
Nad nią zapanować.
19. Itachi najwidoczniej to spostrzegł, ponieważ powędrował za moim mordem, odwracając się do tyłu.
Mordem? Czy morderczym spojrzeniem?
20. - Um. Ja muszę śpieszyć się do szpitala – zakomunikowałam sprzeczającym się bracią, znów używając siatki jako dowodu.
Braciom.
21. Gdyby nie niepobudliwa reakcja, może postanowiłabym nawet ulotnić się z tego miejsca, nie dając im żadnych znaków. Na pewno uszłoby to ich uwadze.
Nie ogarniam tego fragmentu. Sasuke i Itachi się kłócą, więc dlaczego piszesz niepobudliwa reakcja? Chodziło o nadpobudliwą reakcję? Jeśli tak, to może użyj tam słowa kłótnia. Nie rozumiem Sakury, gdyby się nie kłócili, to by się z nimi nie pożegnała?
22. Najważniejsze; nie miał już śladów krwi, spływającej z oka i nie rechotał fanatycznie, próbując zabić każdą żywą istotę w promieniu kilku kilometrów.
Widzieli się kilka lat temu, Sakura naprawdę sądziła, że Sasuke będzie chodził z tą krwią przez te lata?
23. Teraz ciągle widuję go w luźnych spodniach i wyblakłym podkoszulku, a dzisiaj z niewiadomych powodów zarzucił na siebie czarną koszulę.
Od powrotu Sasuke, Sakura widzi go trzeci raz, a piszesz, jakby widywali się od dłuższego czasu. Nie rozumiem, dlaczego tak dziwią ją to, że chłopak zmienia ciuchy?
24. - Co jest Sakura?
Przecinek przed Sakura.
25. Sasuke nie odezwał się więcej tylko zaczekał, aż zrównam z nim kroku.
Krok.
26. Otwierałam już usta, aby doszczętnie się zdziwić, lecz wówczas spostrzegłam tą obojętność na jego twarzy i zadecydowałam, że lepszym wyjściem będzie poudawanie, iż takie sytuacje są dla mnie normą.
Aby doszczętnie się zdziwić? Może: Zdziwiona otwierałam już usta? Tę obojętność. Może: Lepiej będzie udawać? Dlaczego Sakura jest zdziwiona? I jakie sytuacje są dla niej normą?
27. Ino Yamanaka to wcielenie szatana i z każdym kolejnym dniem miałam coraz mniej zastrzeżeń, co do tego.
Wątpliwości.
28. Ino niemal wyskoczyła z krzesła i rzuciła mi się na szyję.
Siedziała w tym krześle, czy jak?
29. - Sakura, tak bardzo się cieszę! – ryknęła mi w ucho, po czym wbiła wzrok w czarno-włosego. – Cześć Sasuke. Odprowadzasz Sakurę do pracy?
Czarnowłosego. Przecinek po cześć.
30. Doniedawna spędzałam z nim dwadzieścia cztery godziny na dobę, a tak drastyczna zmiana nie nastrajała mnie zbytnio pozytywnie.
Do niedawna.
Rozdział V
1. Gdzie ja podziałam tą spinkę?
Tę spinkę.
2. - Oj! Uważaj dziecino! Jeszcze się zabijesz zanim dojdziesz na to przyjęcie, a tego byśmy chyba nie chcieli, prawda?
Przecinki po uważaj i zabijesz.
3. Nie wiem jakim cudem zatrzymałam w sobie wszystkie emocje i zlekceważyłem pytanie kobiety.
Zlekceważyłam.
4 Stanęłam przed lustrem w sieni i rozpoczęłam analizę.
Może: rzuciłam okiem na swoje odbicie.
5. Hinata przekonywała mnie, że przyjęcie w żadnym stopniu nie będzie uroczyste, to jednak wkleiła mi kazanie o obowiązkowych sukienkach.
Gdzie? Do zeszytu? Może wygłosiła?
6. Jak tylko spotkam tą twoją blond włosom koleżaneczkę, od razu powiem jej, żeby zabrała cię do sklepu.
Tę blondwłosą.
7. Byłam jej wdzięczna za opiekę nad Satoshi’m, bo w innym wypadku naprawdę musiałabym poprosić o pomoc Ren’a, a to byłoby większym upokorzeniem niż brak umiejętności do obsługiwania torebki.
Satoshim. Rena. Co to za torebka, że tak trudno ją obsługiwać?
8. Okna zionęły ciemnością i to był dla mnie znak, że już dawno są na przyjęciu.
Jak można zionąć ciemnością?
9. Rozpoczęłam poszukiwania blond czupryny, ale cała sala pokryta była ciemną kołdrą.
Kołdrą? Co to, piżama party?
10. Podeszłam do nich niepewnie i postanowiłam, że w razie wypadków użyję torebki jaki broni.
Wypadku. Jako.
11. Wszyscy na zawołanie, niczym kukiełki złączone jedną linom, odwrócili głowy w moim kierunku.
Liną.
12. Mimo, że nadal miałam ochotę podarować mu książkę, opisującą zasady uprzejmości, to jednak zaryzykowałam podjąć się rozmowy.
Zaryzykowałam i podjęłam rozmowę.
13. - Słuchaj młocie! – wyciągnąwszy zaciśniętą pięść przed siebie, Sasuke zmarszczył brwi. – To, że jesteś pijany jak świnia od niczego cię nie ratuje.
Przecinek po młocie. Przed niczym cię nie ratuje. Może napisz, że go to nie usprawiedliwia?
14. Naruto musiał rzeczywiście obficie skorzystać ze zniżki skoro praktycznie każdy obecny na przyjęciu miał już przygotowany od losu scenariusz na jutrzejszy dzień. Poranny kac w towarzystwie zaniku pamięci.
Przecinek przed skoro. Przez los. Może: w towarzystwie amnezji?
15. Spojrzałam na Kibe.
Kibę.
16. Muszę tylko znaleźć Sakure i zobaczyć, w jakim jest stanie.
Sakurę.
17. - Trzeba było nie obiecać jej eskorty do domu.
Obiecywać.
18. Od razu wspomniałem sobie jego śmiech, kiedy przechadzał się w pobliżu balkonu.
Przypomniałem.
19. Skoro się mnie nie boisz to odpowiedz wreszcie na zadanie wcześniej pytanie.
Zadane. Przecinek przed to.
20. - Nie odpowiem ci – odezwała się w końcu, a ja omal nie otworzyłem ust z niedowierzenia.
Niedowierzania.
21. - Byłem ciekawe – wzruszyłem ramionami, podkreślać czas przeszły w swojej wypowiedzi.
Ciekaw. Dużą literą. Podkreślając.
22. To przyjęcie powitalne i niemal wszyscy są w smokingu, a ty założyłeś jakiś zwyczajny podkoszulek!
Smokingach. Wszyscy? Kobiety również? Smokingi jakoś mi nie pasują do świata Naruto.
23. Wtedy gwałtownie zniknęła mi sprzed oczu. Dopiero po jakimś czasie mózg przetrawił zaistnieją sytuację. Sakura osunęła się na kolana, trzymając za potylicę. Z jej ust wydobył się syk bólu.
Brzmi to, jakby Sasuke zauważył to po jakimś kwadransie.
24. Już miała odchodzić, ale przytrzymałem jej nadgarstek.
Odejść.
25. Kiedy znalazłam się wokół masy ludzi, a raz po raz ktoś się o mnie ocierał, stwierdziłam, że wcześniejszy, intensywny ból nagle mnie opuścił.
Wśród tłumu ludzi.
26. Musiałam jeszcze tylko znaleźć Hinate i dowiedzieć się jakie trunki zakupił Naruto.
Hinatę.
27. Ogarnęła mnie nieopisana pewność siebie, mimo, że niecałe kilka dni temu dostawałam gęsiej skórki na wspominkę o spotkaniu z braćmi Uchiha.
Na samo wspomnienie o (...). Bez przecinka po mimo.
28. Jak tylko dorwę Inuzuke w swoje łapska, to nie ręczę za siebie!
Inuzukę.
29. Wystarczyło, że jakaś inna sylwetka przeszła przez mój obraz, a ten diametralnie się zmienił, pozostawiając to miejsce pustym
Nie ogarniam tego zdania…
30. - Nie mam czasu na zabawy – znów gwałtownie zwróciłam się w tył.
Znów dużą literą. Kropka po zabawy. Znów gwałtownie się odwróciłam.
31. Mój strach plus odrobina alkoholu równa się nieludzko wysokiemu mężczyźnie, który zjawia się i znika niczym wampiry z tych wszystkich horrorów, które oglądałam niegdyś z Ren’em.
Jak się ma strach plus alkohol do tego mężczyzny? Renem.
32. Przywarłam do ściany, próbując wyrwać z tysięcy głosów te dwa najlepiej znane.
Wyłapać.
Rozdział VII
1. Zaledwie kilka dni przeminęło od przyjęcia, a moje życie skomplikowało się na całej możliwej linii.
Minęło.
2. Obcy mężczyzna nawiedzał moje myśli niczym nocne koszmary.
Przecinek przed niczym. Koszmary nawiedzają myśli?
3. Każdy szmer, ruch zasłoń (które notabene powstają wyłącznie wskutek wiatru) – wszystko doprowadza mnie do szaleństwa i paranoi.
Zasłon. Zasłony powstają, kiedy wieje wiatr?
4. Wysokie bramy piętrzyły się do samego nieba. Obwieszone były tysiącami tkanin, a na każdej czerwono-biały wachlarz. Furtka była otwarta.
Mieszkali w zamku, czy jak?
5. Gdybym był na jej miejscu też nie ogłaszałbym wszem i wobec nowo poznanym osobą, że jestem ojcem.
Przecinek po miejscu. Osobom.
6. Na parę chwil brat zatonął w morzu ciszy.
Co to jest morze ciszy?
7. Ja sam niosłem ich około cztery.
Czy cztery, to tak duża cyfra, że Sasuke nie potrafi jej określić i musi mówić około?
8. W takich warunkach ruch fizyczny jest wręcz nakazem.
Wskazany.
9. - O czy ty, do diaska…
O czym.
10. Że niby co? Sakura jest tak zdesperowana, że postanowiła nas okraść? To niedorzeczne!
Nie rozumiem, skąd te przypuszczenia?
11. Dopiero niedawno zadomowiłem się w wiosce, ale już wiedziałem, że dla niej jest to oznaka zmieszania.
A co ma piernik do wiatraka?
12. Ja tą skrytkę i…
Tę skrytkę.
13. Nacisnąłem już dłonią na klamkę, a kiedy chciałem pociągnąć różowo-włosom do przodu, ona zaciekle trwała w bezruchu.
Różowowłosą.
15. Itachi wszedł do domu, a kiedy zamknął po sobie drzwi, Haruno poczęła korzystać z każdej sekundy.
Za sobą. Może: Haruno nie traciła czasu i od razu na mnie naskoczyła?
16. Musiałam znieść go na dół i jeszcze raz zapoznać z Sasuke.
Poznać z.
17. Kolejna przejawka braku wychowania.
Przejaw.
18. Niedawno naszedłeś mnie późnej nocy, teraz bez żadnego pozwolenia siadasz sobie na fotel jak gdyby nigdy nic, przy czym obok ciebie stoi kobieta.
W fotelu. A to Sakura też nie mogła sobie usiąść?
19. - Posłuchaj panie Uchiha!
Przecinek po panie.
20. Sasuke zamilczał i piorunował mnie wzrokiem przez parę chwil.
Zamilkł.
21. Westchnął ciężko i zasiadł z powrotem na fotelu.
W fotelu.
22. - Przyjaźnie się z Naruto!
Przyjaźnię.
23. Być może mi się przewidziało, ale kąciki Sasuke na ułamek sekundy poniosły się do góry.
Kąciki czego? Uniosły.
24. - Ach, Haruno-san! – wołanie fioletowo-włosej kobiety przerwało moją zadumę.
Fioletowowłosej.
25. Spojrzałem na Sakurę, a ta wygląda jakby natłok myśli zakłócił jej zdolność do logicznego myślenia.
Bez do.
Rozdział VIII
1. Zamyślone wejrzenie, posępna twarz i olbrzymie ciemne oczy o miodowych refleksach; tak skrótowo prezentował się mężczyzna siedzący na jednym z cudacznych szpitalnych krzesełek.
Spojrzenie. Można się prezentować skrótowo? (...) tak w skrócie można było opisać mężczyznę, siedzącego na jednym z cudacznych, szpitalnych krzesełek. Co w tych krzesłach takiego cudacznego?
2. Emanowały od niego odcienie zieleni i brązu, a zamiast symbolu Liścia, głowę zajmowała mu (równie wymyślna co reszta odzieży) opaska.
Pierwszy raz słyszę, by od kogoś emanowały odcienie.
3. Wzruszył ramionami i na nowo nasze oczy się napotkały.
Spotkały. Może: znów?
4. - Sasuke… to Ren Kanoe – ciągnęła dalej Sakura. – Jest… to znaczy był… sekretarzem Naruto. Coś takiego jak Shizune dla Tsunade.
Ktoś taki.
5. Jego włosy miały trochę pobladły czarny kolor, a twarz zapełniona była zmarszczkami zdenerwowania.
Nie jestem specjalistką od kolorów, ale pobladły czarny to już chyba szary, nie?
6. Na kilometr widać, że Sakura w żadnej mierze nie kipi do niego sympatią.
Kipieć sympatią? Może darzy?
7. Choć to nie powinna być moja sprawa, nagle historia tych dwoje zaczęła mnie nieziemsko interesować.
Dwojga.
8. Wiem co teraz myślisz, ale zastrzegam cię żebyś zatrzymał to w sobie.
Może: Wiem co teraz myślisz, ale ostrzegam cię, lepiej byś zachował to dla siebie?
9. Oparłem się o ścianę, patrząc jak Sakura walczy z nieznośną dziurką w drzwiach.
Zamkiem? To brzmi jakby wcześniej ktoś zrobił dziurę w drzwiach.
10. Ale ten gbur stał w miejscu nie wzruszony moim zachowaniem!
Niewzruszony.
11. Po paru chwilach wyprostował się, opierając rękom o szafę.
Ręką.
12. Patrzył na mnie jakby moja zdolność do logicznego myślenia wybrała się na urlop w kosmos.
Skreśl do.
13. Druga strona jego podświadomości zajęta była rzucaniem pogardliwych spojrzeń w kierunku Sasuke, którego sylwetka ulotniła się ze szpitala w momencie, gdy zeszłam na główny hol.
Sakura ma mentalny rentgen w oczach i widzi, na co patrzy podświadomość Rena?
14. Choć wiele się wydarzyło, on momentalnie naniósł na mnie spokój i ukojenie.
Może: on momentalnie przynosił mi spokój.
15. Satoshi uniósł kąciki do góry i wyjąkał coś, co miałam nadzieję znaczyło: „Oczywiście kochana mamusiu”.
Czego kąciki?
16. Zaczął badać malutką rączkom moją twarz, nie rezygnując przy tym z uśmiechu.
Rączką.
17. - Ał! Nie teraz mały.
Przecinek po teraz.
18. Niestety nie miałam grama sił, aby się obejrzeć.
Przecinek po niestety.
19. Przyszedł i od tak powiadomił nas o czymś, co ku memu zaskoczeniu wzbudziło we mnie więcej przestrachu niż przypuszczałem
Strachu.
20. Na szczęcie w graniu byłem profesjonalistą.
Na szczęście.
21. Dzisiaj w południe znów idziemy do szpitala na odwiedziny.
W.
22. Pojedyncze krople wody skapywały bezszelestnie na ziemie.
Od kiedy krople szeleszczą?
5/15
5. Bohaterowie
Sakura – w opowiadaniu, o ile dobrze pamiętam, ma dziewiętnaście lat i duży bagaż doświadczeń. Jest samotną matką, która w dodatku nie ma najlepszych kontaktów z ojcem dziecka. Nie w głowie jej już młodzieńcze miłostki, ale los płata jej figla i do wioski wraca Sasuke. Już mówiłam o tym, że nie przekonuje mnie ta jej całkowita obojętność wobec dawnej miłości. Dziewczyna wydaje mi się też zbyt mocno skupiać na samej sobie, jakie to jej życie ciężkie i w ogóle. Nie mówię, że układa jej się najlepiej, ale czy naprawdę jest tak źle? Ma przecież cudownego syna, jest młoda. Po Sakurze spodziewałabym się, że będzie bardziej dorosła, a czasami zachowuje się, jakby była nastolatką w fazie dojrzewania. Byle co potrafi ją wyprowadzić z równowagi. Na początku opowiadania była jeszcze do zniesienia, ale z czasem staje się coraz bardziej irytująca.
Sasuke – w porównaniu z Itachim, jest niemal kanoniczny. Złośliwy, arogancki. Tyle, że Sasuke, wykreowany przez ciebie, zachowuje się, jakby to, co wydarzyło się przez ostatnie lata nie miało miejsca. Dlaczego zdecydował się wrócić do wioski, którą chciał zniszczyć? Jakich argumentów użył Itachi, by go do tego namówić? Jak skłonił go od poniechania zemsty? Przecież Sasuke był tak pochłonięty żądzą krwi, że chciał wymordować wszystkich, którzy staną mu na drodze. W twoim opowiadaniu zachowuje się, jakby o tym zapomniał. Naprawdę tak łatwo mu przeszło? Nie ma już żalu? Samo wspomnienie o tym, że z Itachim pogadali sobie od serca nie wystarcza.
Itachi – czy ktoś zrobił mu pranie mózgu? Przecież jedyne, co ma wspólnego z oryginałem to imię. Z opanowanego, tajemniczego faceta z ciężką przeszłością zrobiłaś wyluzowanego i towarzyskiego gościa. Czy naprawdę myślisz, że Itachi biegałby po sąsiadkach z ciastem albo proponował komuś, że umyje mu naczynia? Można przymknąć oko na małe odchyły od oryginału, ale ty całkiem zmieniłaś mu charakter. Już lepiej gdybyś zostawiła go martwego i stworzyła nową postać.
Naruto – entuzjastyczny, otwarty i pewny siebie, jak to on. Może czasami trochę zbyt błyskotliwy, ale w końcu dorósł.
Hinata – żona Naruto i przyjaciółka Sakury. Opanowana i rozsądna. Tyle, że w opowiadaniu jest zbyt pewna siebie, przez co nie bardzo przypomina Hinaty. W pierwszym rozdziale powiedziała chyba więcej niż przez cały czas trwania mangi…
Ren – ojciec dziecka Sakury. Skończyłam czytać opowiadanie na ósmym rozdziale, więc nie poznałam go dobrze. Na razie wydaje się w porządku. Jego zazdrość była nieco denerwująca, ale widać, że wciąż zależy mu na Sakurze.
3/7
6. Ramki
Naprawdę bardzo dużo tu tego wszystkiego. Zacznę od menu:
Spis linków – podoba mi się, że są tu nie tylko odnośniki, ale i krótkie opisy, co można znaleźć na,polecanych przez ciebie stronach.
Pytania – czyli, jak nazwa wskazuje, dział, w którym czytelnicy mogą zadać pytania. Z tego co zauważyłam, na wszystkie odpowiadasz.
Epizody – czyli spis treści. Jednak słowo epizody bardziej pasuje mi do filmów.
Zwiastun – który nie chce mi się włączyć, ale pewnie to wina mojego internetu. Szkoda, bo lubię takie dodatki na blogu.
Bohaterowie – w tym dziale zaprezentowałaś postacie, które pojawiają się w twoim opowiadaniu. Nigdy nie wiem, po co ludzie wciskają tę podstronę. W końcu to z opowiadania powinnam się dowiedzieć jak wyglądają bohaterowie, nie?
Cytaty – dział z wypowiedziami bohaterów Ai no Ibuki, który pomagają ci tworzyć czytelnicy. Fajny pomysł.
SPAM – mimo że istnieje, to zauważyłam, że ludzie i tak wrzucają reklamy swoich blogów pod wpisami z opowiadaniem.
Blog&Autorka – tu piszesz trochę o sobie i o blogu. Dowiadujemy się, co lubisz, co kochasz.
Druga kolumna zawiera:
Preludium – czyli krótki wstęp do opowiadania. Jest w widocznym miejscu, więc każdy, kto wejdzie na bloga go zauważy. Dobry pomysł.
Informatorek – a w nim: motto bloga, informacja na jakim etapie jesteś z pisaniem kolejnego rozdziału, twoje dane kontaktowe.
Dalej są linki do twoich blogów, statystyka, obserwatorzy i fan page. Naprawdę dużo tego wszystkiego, ale panuje porządek.
4,5/5
7. Punkty dodatkowe
+ Za częste wpisy i widać, że wkładasz dużo pracy w tworzenie bloga.
44,5/82
Dostateczny
Podsumowując, Ai no Ibuki nie powaliło mnie na kolana. Przed tobą dużo pracy. Na początek, znajdź surową betę, która nie skupi się wyłącznie na literówkach i błędach ortograficznych.
Mnie pozostaje życzyć ci powodzenia. Może kiedyś napiszesz tekst, który przeczytam z przyjemnością.
Może powinnam zrobić na początku, ale niech będzie teraz: witam wszystkich! :-)
Może powinnam zrobić na początku, ale niech będzie teraz: witam wszystkich! :-)
Dziękuję pięknie za ocenę. Nawet nie zwracałam uwagi na to, że w pierwszych rozdziałach mój styl pisania można było odebrać jako urzędowy.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że oceniłaś mojego bloga na podstawie pierwszych ośmiu rozdziałów. Istota całego opowiadania zostaje ujawniona dopiero później, wyjaśnia się też dlaczego nazwa jest taka, a nie inna. No, byłam też ciekawa twojej reakcji na dalsze wydarzenia.
Ech, no trudno. Dziękuję za wszystkie poprawki i propozycje, w najbliższym czasie skoryguje literówki. Niektóre z tych poprawek mogłabym zakwestionować, głównie te dotyczące "bezsensowności" zdania. Niekiedy doprawione są one sarkazmem, a ty traktujesz to zbyt poważnie.
Ocena końcowa mnie zaskoczyła, srsly. Czytając, sądziłam, że wlepisz mi dopuszczający, ale od tego to mnie chyba grafika i porządek na blogu uratowały...
Dziękuję raz jeszcze za wyczerpującą ocenę! Wnioski wyciągnęłam i jestem z tego bardzo zadowolona :)
Pozdrawiam.
Wiem, że powinnam przeczytać więcej niż osiem rozdziałów, ale, niestety, miałam tydzień na ocenę i nie byłam w stanie przejrzeć całości :-). Czterdzieści rozdziałów to dużo. I tak trochę przeciągnęłam ten czas. Pamiętaj jednak, że nim czytelnik dotrze do tej istoty musi przebrnąć przez początek. Nie wiem jak często zaglądasz ponownie do opublikowanych już rozdziałów, ale warto to czasami robić i nanosić poprawki. Wiadomo, że po dłuższym czasie znacznie łatwiej wyłapać błędy, coś dorzucić, coś wyciąć.
OdpowiedzUsuńCo do sarkazmu, wybacz, ale nie wyłapałam. Może faktycznie powinnam wyluzować?
W każdym razie, cieszę się, że jesteś zadowolona z oceny i mam nadzieję, że przydadzą ci się na coś moje rady.
Dziękuję za komentarz i życzę dobrych pomysłów.
Pozdrawiam,
Eri
Ja już mówiłam, że podoba mi się ta ocena, więc tylko publicznie podzielę się swoją opinią i znikam ;)
OdpowiedzUsuń