sobota, 7 grudnia 2013

[617] http://historiataylor.blogspot.com/


Adres bloga: Historia Taylor   
Autorka: Diana Landris
Oceniająca: Skoiastel

Pierwsze wrażenie 
     Wzięłam tego bloga pod swoje skrzydła, bo kiedy przeglądałam WK, od razu zwróciłam uwagę na jego adres, a po pierwszych odwiedzinach tylko upewniłam się, że moje podejrzenia były słuszne. Co mam na myśli? Już tłumaczę. Jest to blog, który przyciągnął mnie, ale nie dlatego, że jest perfekcyjny. Wręcz przeciwnie – już po pierwszej wizycie na stronie głównej zauważyłam, że w swoim zanadrzu mam bardzo dużo uwag do autorki i w końcu mogę po prawie perfekcyjnym Czwartym insygnium poczuć się jak prawdziwa oceniająca. Ale może od początku, czyli o adresie opowiem słów kilka. 

         Historia Taylor. Nie podoba mi się. Jest błahy i nieoddzielony myślnikiem. Adres powinien być jak tytuł książki, musi przyciągać czytelników. Ten nie magnetyzuje, to po prostu dzieje jakiejś Taylor, nie ma w tym tajemnicy, czegoś intrygującego i czegoś, co mogłoby mnie zaskoczyć. Napisu na belce również nie posiadasz żadnego. Powtarzasz adres tam i jeszcze raz na nagłówku. Na pewno któryś z Twoich bohaterów wypowiedział w tej produkcji jakieś warte zapamiętania czy zacytowania słowa, dlaczego ich nie wykorzystasz? A jeżeli jednak nie wypowiedział, to mało jest cytatów, sentencji czy aforyzmów znanych ludzi? Gdybyś napisała: Oto historia kobiety, która… bla bla bla... – wyglądałoby to ciekawiej niż dotychczasowa belka. Jeśli tak bardzo chcesz zostać przy tym, co widnieje tam teraz – skorzystaj z wielkiej litery. Przecież to tytuł Twojej twórczości, szanuj ją.

         Blog jest szary jak nasza polska, smutna i nudna rzeczywistość. Jedyne co przyciąga oko (i to też nie w przesadnie pozytywnym znaczeniu) to nagłówek – jakaś dziewczyna, jakieś okna. Nic nadzwyczajnego. Dodatkowo na blogu widnieją suwaki, zadajmy sobie tylko jeszcze trywialne pytanie… po co, skoro ramkę do blogowania masz wystarczająco szeroką? Brak widocznego menu, podstrony znajdujące się na nagłówku – dużo minusów kłujących w oczy już od samego przekroczenia progu. Oby treść była bardziej urozmaicona i barwna. Mamy tyle kolorów tęczy, Ty wybrałaś jedynie odcienie szarości. Czyżby życie głównej bohaterki było aż tak monotonne?
4/10

Grafika
     Najważniejszym punktem na tym etapie oceniania jest nagłówek. Tak jak adres pełni rolę tytułu książki, nagłówek to nasza okładka. Ma pociągać czytelników i sprawiać, że jeszcze będą chcieli tu wrócić. Towarzyszy nam w czasie czytania i sprawia, że się uśmiechamy. Kiedy na nagłówku pojawia się postać, nie może współgrać z całością aż tak, jak wygląda to na Twoim blogu. Przez to jest ona tak samo szara jak tło. Nie ma koloru skóry, wygląda jak zombie. Jej czubek głowy zanika gdzieś, w jej otwartych ustach jest pustka, nie ma hipnotyzującego spojrzenia, niby się cieszy, ale dookoła jest szaro, buro czyli nijak. Anemiczny wyczyn jakiejś szabloniarki, która zatrzymała swój rozwój jakieś dziesięć lat temu, gdy szabloniarnie zaczynały działać jeszcze na Onecie i panowała moda na nagłówki, w których coś gdzieś przenika, coś się z czymś zlewa, w tle widać korytarze/lustra/widoki zza okien. Dobrze, że dziewczyna z nagłówka nie ma przy sobie towarzysza, którego połowa twarzy też wnika gdzieś w dal i zlewa się z czymś w tle. Już widziałam takie widoki, kiedy Malfoy’owi z głowy wystawał zegar ścienny, a Hermionie do ucha wchodziły gałęzie drzew  z oddali. Tępię coś takiego i będę tępić jeszcze długo i długo, choć wszyscy wiedzą, że tak naprawdę jest to walka z wiatrakami. Mało jest szabloniarek, które potrafiły ruszyć w przód i nie popełniają takich głupich błędów, że bohaterom nie widać połowy twarzy. Większość szabloniarek robiła i będzie nadal robić to samo jeszcze przez kilka kolejnych lat. Co to za szabloniarka, która nie potrafi doradzić, by wypośrodkować estetycznie tekst w ramce po lewej stronie? Sama też powinnaś na to wpaść.

     Data publikacji tekstu jest zbyt wysoko, tuż pod samą krawędzią posta. Wszystko jest takie kwadratowe, ramka z postem mogłaby się jakoś wyróżniać, można ją ozdobić, zaokrąglić, sprawić, by się wyróżniała z szarego tłumu. Suwaki i brak jakiegokolwiek wytłumaczenia na ich obecność, poza tym tylko, że utrudniają czytanie, już skomentowałam wyżej, natomiast ramka z menu po lewej i miejsce, gdzie publikujesz notki, są oddzielone cienką kreseczką jedynie na długość posta, niżej wszystko zlewa się w jedną całość. Biała czcionka na szarym tle w ramkach sprawia, że naprawdę trzeba wysilić się, by odczytać napisy. Dla mojej wady wzroku, mimo okularów, jest to koszmar. Barwa czcionki w archiwum czy liście Twoich blogów odstrasza.

     Nieestetyczne jest wymienianie linków na stronie głównej (dodatkowo nazwałaś je swoim spisem blogów, więc na początku myślałam, że aż tyle blogów sama prowadzisz), od tego powinna być stworzona osobna podstrona. Szukałam długo w ogóle jakichś podstron i w końcu doszukałam się… na nagłówku. Prawie wcale ich nie widać, a pytanie, czy chcę być informowana o nowych notkach, właśnie odcina głowę dziewczynie z obrazka. Jeżeli masz problem z ustawieniem szaty graficznej, możesz zgłosić się do profesjonalnych szabloniarni, na pewno nikt nie odmówi Ci pomocy. Jeżeli masz pomysł lub materiał, ale nie radzisz sobie z umiejscowieniem go – skontaktuj się ze mną, a również postaramy się razem ogarnąć ten nieład. Nie zrozum mnie źle, wielkim plusem jest, że trzymasz się jednolitości. Nie wybierasz pierwszych-lepszych barw, tu coś żółtego, tam zielone, tam czarne, a gdzieś indziej dam fiolet… nie. Tutaj wszystko jest ze sobą zgrane, ale niekoniecznie w dobrym stylu. Miałaś słuszne intencje, ale efekt jak do tej pory jest dość mizerny.

     Ostatnie, do czego przyczepię się, to wielkość czcionki w postach. Ta w podstronie o bohaterach (TAK, pisze się ten wyraz przez samo h) jest świetna i powinnaś się jej trzymać od początku do końca, a u Ciebie panuje jeden wielki misz-masz czcionkowy. I proszę, justuj tekst. Trzy punkty daję jedynie za zgranie kolorystyczne, choć wybrana barwa pozostawia wiele do życzenia. O braku bannera i chociażby obrazków postaci w podstronie o nich nie wspomnę, gdyż autorka powinna najpierw poprawić ogólną koncepcję całości, a potem po większych poprawkach o detalach można podyskutować z inną oceniającą.
3/10

Treść
   Rozdziały masz króciutkie. Lubię, gdy opowiadanie to faktycznie opowiadanie, a nie powieść, w której każdy z trzydziestu rozdziałów ma po dziesięć stron, ale u Ciebie małostkowość i ubogość tekstu jest wręcz odstraszająca.

     Opowiadanie zaczyna się trywialnie: 
Taylor leżała na łące i wpatrywała się w chmury szukając śmiesznych kształtów. 
Jak mam sobie to wyobrazić? Dziewczyna z nagłówka, która siedzi na trawie? Chwilę potem dowiaduję się, że bohaterka podejrzewa, iż jej rodzice wyjeżdżają na wakacje, gdyż jest nieposłuszna. Za szybko. Wprowadziłaś postać, a ja muszę wchodzić w podstronę o bohaterach, bo nie wiem jak wygląda, co lubi. Cały rozdział odbył się na trawie. Na łące. Leżała i myślała. Przyszła jej przyjaciółka, dowiedzieliśmy się, że Taylor ma chłopaka, no bo przecież teraz wśród pisarzy-amatorów-nastolatków ważniejsze jest wspomnieć, że dziewczyna jest w związku i nie robi sobie makijażu, niż oznajmić czytelnikom, jak wygląda jej twarz i chociażby jak dziewczyna jest ubrana. Jej przyjaciółkę też poznałam tylko z imienia. Otoczenie opisałaś jednym słowem – łąka. Czas akcji – po szkole. Nie stosujesz żadnych opisów. Zamknij oczy i wyobraź sobie, że jesteś na tej łące z Taylor i jej przyjaciółką. Wczuj się i opisuj wszystko, nawet to, co nie wydaje Ci się istotne: zapach kwiatów, niebo, ludzi na spacerach. Uśmiechają się, kiedy dziewczyna jest przytłoczona? Co w ogóle czuje, poza tym, że wie, iż rodzice wyjechali, a ona została z ciotką? Piszesz, co myśli dziewczyna, ale nie opisujesz, jak się zachowuje. Nie przeplatasz, używasz banalnych pojęć, często zdań pojedynczych, jak gdybyś bała się używać złożonych, gdyż nie znasz ich poprawnego zapisu. Nie wiem czy taka jest prawda, ale takie wyciągam wnioski, patrząc na Twoją treść.

     Już po pierwszym rozdziale widać, że masz ubogie słownictwo i problemy z powtórzeniami. Każde Twoje zdanie złożone jest połączone spójnikiem ale. Czasem stawiasz przecinki przed że, a zdanie niżej już o tym nie pamiętasz. Jeżeli chcesz naprawdę pisać opowiadanie, nie porywaj się z motyką na słońce, bo narobisz sobie tylko wstydu. Poczytaj przed publikacją naszą encyklopedię. To zajmie Ci tylko kilka minut, a dowiesz się, jak powinny wyglądać dialogi z prawdziwego zdarzenia, czy chociażby kiedy używać wcięć akapitowych, które u Ciebie oznaczają jedynie początek rozdziału. Czasem stawiasz spację po myślinu w dialogu, czasem nie. Jesteś niekonsekwentna w tym, co robisz albo po prostu leniwa, bo olewasz sprawę: przecież inni też nie znają tych zasad, więc po co mam je stosować? Takie mam odczucia, gdy czytam Twoją produkcję. Czuję się, jako czytelnik, uważana za głupią. Karmisz mnie sieczką, która nie powinna mieć w ogóle miejsca. Pomyśl o ludziach, dla których piszesz lub o sobie, jeśli trenujesz tę sztukę dla samej siebie. Początkowe rozdziały są kiepskie, nikt nie będzie traktował ich poważnie. 

     Uwielbiasz nazywać rzeczy po imieniu. Taylor to Taylor, ewentualnie ona. Bardzo rzadko dziewczyna o takich i takich włosach czy oczach, nie kobieta, nie nastolatka. Lisa to Lisa, a Matt to wciąż tylko Matt. Nie używasz synonimów, Twoje opowiadanie jest jak wypracowanie trzecioklasisty w szkole podstawowej: non stop powtórzenia. Nie wierzę, że nie potrafisz rozwinąć skrzydeł i swojego języka przy okazji. Tylko trening czyni nas mistrzami, staraj się bardziej.

     Nie używasz określeń, ale samych czasowników, których niczym nie przyozdabiasz. Piszesz, że ktoś coś zrobił, ale nie napiszesz już, jak tego dokonał. Najprostszy przykład:
Nagle usłyszała jakiś szelest. Odwróciła się. 
Jak się odwróciła? Czy była wystraszona, a może spodziewała się kogoś? Człowiek w Twojej pracy jest bardzo szablonowy i ubogi w emocje, w gesty, ruchy. Nawet w słowa.

     Dialogi początkowe są sztuczne. Wymuszone. Ktoś do kogoś podchodzi, do razu wali z grubej rury, bez przywitania, bez niedomówień, bez zawieszania głosu, gdy jak byk z treści rozmowy wynika niepewność. Ja wiem, co chciałaś wyrazić w danej sytuacji, choć w ogóle w żaden sposób tego nie podkreśliłaś. Znam główną bohaterkę, mam pojęcie, przez co przechodzi i co czuje, ale wypowiada się banalnie i nienaturalnie. Czasem podkreślisz, że płacze czy krzyczy, lecz nie użyjesz wykrzykników. Zdarzało się, że zadawała pytanie niezakończone pytajnikiem, a zdania oznajmujące nigdy nie zostały zakończone kropką, choć nikt potem nic do nich nie dopowiadał.

     W drugiej części dałaś z siebie trochę więcej, więc i ja zaczęłam wymagać czegoś więcej. Pojawił się opis pokoju: 
Był mały i skromnie urządzony w przeciwieństwie do reszty domu. Pod oknem stało stare biurko z ciemnego drewna i szafa na ubrania. W rogu pokoju ustawiono małe niewygodne łóżko. Ściany były szare, a podłoga lodowata. 
To stało tu, to tam i to tam. Takie same są ewentualne opisy postaci, nawet te w podstronie o nich. Takie włosy, takie oczy, taki strój. Człowiek to nie tylko wygląd zewnętrzny i alternatywnie jakaś ciekawostka, jak ta, że Matt kocha koty. Jesteś w tym momencie bogiem, kreujesz świat i ludzi, którzy w nim występują, więc nadaj im głębsze wnętrza, rozbuduj je. Wszystko tu jest oklepane, w kiepskim stylu, z powtórzeniami, których można uniknąć. Piszesz znów o ciotce, ale nic o niej nie wiem poza tym, że mieszka z Taylor i ma telefon komórkowy w torebce. Powtórzę jeszcze raz, bo to ważna kwestia: nie można sobie pozwolić, nawet posiadając podstronę o bohaterach, by w rozdziałach nie pojawiły się soczyste opisy postaci. To nie jest rozprawka szkolna, nie musisz być konkretna, puść wodze wyobraźni i polej trochę wody, przynajmniej więcej z tego będzie rozrywki dla czytelników. Głupio tak co dziesięć zdań rozdziału od razu musieć przechodzić do innego. Te dziesięć to tak naprawdę powinny być trzy.

     Nie mam pojęcia w jakim mieście dzieje się akcja. W opowiadaniu występują amerykańskie imiona, ale rybki głównej bohaterki nazywają się Benio i Franka, a to skróty od polskiego Bernarda i Franciszki. Mogłaś je nazwać: Benny i Franco. Nie panujesz nad własną pracą, Twoje opowiadanie jest jednowątkowe, niczego w nim nie rozwijasz, źle dobierasz sformułowania. I jedna z ważniejszych kwestii – gubisz się w czasach. Czasem piszesz w przeszłym, czasem w teraźniejszym, bardzo to wszystko zagmatwane. Skup się na jednym czasie: albo coś było, albo coś jest teraz. Nie możesz pisać, że Taylor gdzieś z idzie, a w drugim zdaniu już użyć sformułowania poszła. Jest w tym brak sensu, coś albo w całości jest napisane w jednej lub drugiej formie. Wyjątkiem jest efekt retrospekcji, ale Ty nigdy jej nie zastosowałaś, a jedynym powrotem do przeszłości był opis starego pokoju Taylor. I to jest kolejny punkt, który trzeba poruszyć. Piszesz monotonnie. Nie stosujesz urozmaiceń całej formy, nie dodajesz pobocznych wątków, nie rozwijasz dialogów, bohaterowie mówią tylko to, co muszą, by całość była klarowna dla wszystkich. To wszystko jest takie miałkie i ubogie. Na dodatek widać, że jesteś młodą osobą, bo wszędzie wrzucasz zbędne kolokwializmy. One czasem podkreślają znaczenie, ukazują prawdziwą moc wypowiadanych słów, ale nadużywane ich po prostu psują efekt Twojej ciężkiej pracy: walnąć, wszystko ok., koleś. To tylko niektóre z nich.

     Tak naprawdę w całej fabule opowiadania nic się na początku nie dzieje. Nic, co warto byłoby opisywać. Istnieje sobie Taylor, ma przyjaciółkę, chłopaka i rodziców, którzy się na nią wypięli, bo była dość nieusłuchaną córką. Trafiła do internatu. Ominęłam kilka rozdziałów, gdyż boję się, że nie znajdę tam nic cennego, przejdę więc do dwóch ostatnich z nadzieją, że czas może sprawił, iż nabrałaś wprawy i nagle padnę na kolana z wrażenia.

     Część dziewiąta i dziesiąta są równie krótkie jak wszystkie poprzednie notki. Tu nie zrobiłaś nawet akapitów, które we wcześniejszych rozdziałach stosowałaś przynajmniej na początku. Więc regres. Jednak coś się zmieniło, coś ruszyło w przód. Już pierwsze zdanie dziewiątego rozdziału brzmi zupełnie poważniej i dużo lepiej niż początki z września.

- To był tylko wypadek - Agnes powtórzyła to już chyba dziesiąty raz, jakby chciała przekonać nie tylko Taylor, ale i samą siebie. Obydwie siedziały na wygodnych fotelach w jej gabinecie. Dyrektorka co jakiś czas posyłała dziewczynie zaniepokojone spojrzenie.
- Naprawdę, przykro mi, że musiało to spotkać akurat ciebie.

Pojawiły się przecinki, ta wzmianka o przekonywaniu samej siebie bardzo dobra. Nie spodziewałam się jej zupełnie. Widzę opisy, na dodatek dość emocjonalne, dodałaś wątek śmierci, ładnie zobrazowałaś przeżycia Taylor po wypadku Penny. Szkoda, że nowych postaci nie umieściłaś w podstronie o bohaterach. Może do dobrze dla Twojej wprawy, w końcu musisz teraz popracować nad opisywaniem ich w treści, a nie pójść na łatwiznę, jednak z czasem powinnaś podstrony uzupełniać, tym bardziej, że po rozdziale dziewiątym Agnes wydaje się być ważną postacią całej produkcji. Naprawdę jestem mile zaskoczona, nie spodziewałam się takiego postępu w ciągu dwóch-trzech miesięcy, choć rzadko publikowałaś niewielką ilość notek, dodatkowo przesadnie krótkich. Teraz powinnaś skupić się na składni, bo czasem zdarza Ci się zgubić we własnych zdaniach:

Taylor powlokła się więc do swojego pokoju, olewając kolacje i wszystkich wokół niej.
Na przykład tutaj nie wiem, czy chodziło Ci o wszystkich wokół Taylor, czy raczej wszystkich wokół kolacji. Druga opcja wydaje się bez sensu, więc spróbuj sama inaczej zbudować to zdanie, by brzmiało sensowniej.

Była cała blada. Jej włosy były w nieładzie. Taylor zmierzyła ją spojrzeniem od stóp do głów. Miała na sobie sprane jeansy i różową bluzkę na ramiączka.

     Opisy dalej kuleją, są przewidywalne i nudne, ale przynajmniej się pojawiają. Liczę, że za dwa-trzy miesiące te opowiadanie będzie jeszcze lepsze, ale powinnaś nie tylko iść w przód, lecz również poprawiać starsze notki, dopieszczać je, by czytelnik nie czuł różnicy w tekście, tak jak widzę ją teraz ja. Kiedy czytam książkę, jest pisana cała w tym samym stylu. Jeżeli uczysz się czegoś nowego, poznajesz świeżą dla Ciebie zasadę interpunkcji, sprawdź wcześniejsze rozdziały. Są tak krótkie, że nie powinno zająć Ci to przesadnie dużo czasu, a na pewno zabieg ten nie zaszkodzi. Jest to również jakaś metoda nauki na własnych błędach, dosłownie.

     Piszesz o jeździe konnej, a na tym akurat znam się bardzo dobrze. W boksach konie nie mają prawa być osiodłane. Koń w boksie jest jak w domu, może chociażby schylić łeb, czego nie ma prawa zrobić z siodłem na grzbiecie i zaciągniętym popręgiem gotowym do jazdy. Wtedy, gdy opuszcza głowę niżej, może się zapoprężyć. Jest to częsta choroba, kocham konie i pisanie bzdur o osiodłanych rumakach w stajni są dla mnie bzdurą. Jako autor musisz być czujna i sprawdzać wszystko, co opisujesz, szczególnie, jeśli czegoś nie jesteś pewna. Tym bardziej, że użyłaś określenia mustang, które w rzeczywistości oznacza dzikiego konia Ameryki, jakiego nie dałoby się zamknąć w boksie i jaki na pewno nie mógłby znaleźć się w stajni, do której przychodzą dzieci. To nie jest synonim konia. Mogłaś napisać: wierzchowiec, rumak, ogierek lub wałach w zależności od stanu jego płodności. Dodatkowo jazda konna jest bardzo trudna, w terenie sam stęp nie zawsze wystarczy. Konie są strasznie płochliwe i nie lubią świeżaków wśród jeźdźców. Taylor nigdy tego nie robiła, piszesz, że wsiadła i pojechała z innymi, poza tym powinien szesnastolatków pilnować ktoś dorosły. To brzmi w skrócie tak: Taylor wsiadła na konia, obie dziewczyny wjechały na ujeżdżalnię, dołączyli do nich Luke i Oliver. Gdy chłopaki zobaczyli Katie i Taylor (chociaż byli już obok siebie na ujeżdżalni, jak wynika z poprzedniego zdania), ruszyli w stronę lasu. Katie pognała za nimi, zostawiła Taylor na ujeżdżalni samą na koniu, w końcu zawróciła i pomogła dziewczynie ogarnąć jazdę, by mogły już obie dołączyć do chłopaków w terenie samopas bez opiekuna. Proszę, bądźmy realistami. 

     Mimo niedociągnięć w dobrym momencie skończyłaś ten rozdział - w najciekawszej chwili, zmuszając czytelników do oczekiwania na następną część. Stary numer wykorzystywany w każdym odcinku Mody na sukces, ale ja nie mam nic przeciwko. Intrygujesz tym zabiegiem i tego się trzymaj.

     Część dziesiąta już jest nieco dłuższa, ale wciąż za krótka. Za dużo tu czasowników: wbiegła, wybiegła, wpadła, potem ktoś inny też wbiegał, też wpadał. Dobrze, że dodajesz opisy akcji, ale staraj się to robić naturalniej, nie tak prostacko. Natomiast widać, że dopracowałaś również dialogi. Taylor zaczęła używać sarkazmu i całkiem nieźle na tym wychodzi, korzystaj z tego częściej. W ogóle dobrym sposobem jest mieszanie gatunków, ale też bez przesady. Jeśli coś jest historią romantyczną, kryminałem, horrorem, nie znaczy, że nie możesz wywoływać od czasu do czasu uśmiechu na twarzy czytelnika. Czasem warto umieścić gdzieś w dialogu czy opisie coś zabawnego, by rozluźnić atmosferę. Często ludzie wprowadzają bohatera, który charakterystycznie zachowuje się w danych sytuacjach, rozbawia swoimi poglądami, zawsze ma w zanadrzu jakiś prześmiewczy czy głupkowaty komentarz. Rzadko kto na tym źle wychodzi, te postacie przeważnie są najbardziej lubiane, choć nie grają pierwszych skrzypiec i pojawiają się dość sporadycznie. Pomyśl nad tym.

     Znów wprowadziłaś nowe postacie, które znam tylko z imienia. Jak mam sobie wyobrazić sytuację na stołówce, skoro w ogóle jej nie opisałaś? Sekunda i jest po kolacji, ktoś tylko wprowadził na tacy jedzenie. Przedstawiłaś mi imiona nowych bohaterów, ale ich obecność nie miała żadnego sensu w tym momencie, gdyż nie pociągnęłaś kolacji, od razu ruszyłaś gdzieś dalej i tamci bohaterowie zniknęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Taylor po prostu zjadła i poszła do pokoju. To jest internat, nie opisujesz budynku, chociażby obrazów wiszących na ścianach, uczniów spacerujących po korytarzach. Jest tylko Taylor i to, co ewentualnie ją otacza, a to i tak malutki procent tego, co powinnaś opisać. Najbardziej skupiasz się na wyciąganiu telefonów, czytaniu czy odpisywaniu na SMS-y. Gdy wprowadzasz akcję, która miałaby wywołać ciarki na plecach czytelnika, niezbyt Ci się to udaje, chociażby dlatego, że nie budujesz napięcia. U Ciebie jest bum!. I koniec. Taylor dostała SMS-a od Katie, próbowała oddzwonić, ale usłyszała w telefonie jedynie męski głos, więc wyrzuciła telefon przez okno. Jeżeli chcesz sprawić, by czytelnik naprawdę poczuł się, jak gdyby czytał niezły thriller, musisz powoli nakreślać całą sytuację. Opisz chociażby ciemność, jaka panuje w pokoju, zaznacz, że jest cicho… powoli wprowadzaj elementy, które mogą zwiastować coś smutnego czy tragicznego. Ruchy bohaterów w czasie akcji opisuj zdaniami pojedynczymi, czyta się je wtedy szybko i krótko, tam daruj sobie opisy na pół strony. Jednak przed akcją pomyśl o stworzeniu klimatu, podwalin pod nadchodzące bum!.

     W podstronie o bohaterach nie podoba mi się Twoja stronniczość. Przez nią ukazujesz wady i zalety postaci, zamiast nakreślić je w tekście i pozwolić czytelnikom, by sami mogli wywnioskować, co myślą o danych bohaterach. Używasz słów niestety lub wymieniasz problemy bohaterów, od razu podkreślając ich ważność czy małostkowość. Pozwól czytelnikom wybrać. Robisz z nich głąbów, wykładając wszystko jak na talerzu, jeszcze tak łopatologicznie…

     Tyle rad jestem w stanie Ci udzielić po przeczytaniu czterech rozdziałów: dwóch starszych i dwóch nowszych. Cieszę się, że nastąpił progres, pisanie faktycznie idzie Ci coraz lepiej, widać postępy w tym, co robisz. Coraz więcej przecinków jest na swoim miejscu, zaczęłaś stosować opisy, ale to ciągle zaledwie kropla w morzu zmian, które powinnaś wprowadzić. Ważne jest, abyś się nie załamywała, bo każdy autor zaczynał podobnie, nikt nie urodził się z głową pełną wiedzy o gramatyce, stylistyce, sztuce pisania dialogów. Tylko tworzenie, poprawianie swoich rozdziałów, czytanie prac innych i ocen innych sprawi, że nabierzesz wprawy, a błędy staną się rzadkością. Tego Ci życzę z całego serca, bardzo polubiłam Taylor, ale teraz muszę przejść do podpunktu, w którym niestety zasady są nieubłagane. Punkty, które Ci przyznałam to nagroda za progres, za wymyślenie własnej historii, co trzeba docenić, bo wbrew pozorom nie jest to łatwą sztuką. Również za bohaterów, gdyż różnią się od siebie, jednak brakuje im szczegółów. Jesteś jak nieoszlifowany kamień, który kiedyś okaże się bardzo cenny i piękny.
8/40


Poprawność
Tak naprawdę wklejam prawie całą treść rozdziałów, błędów jest bardzo dużo. Punkty Ci wręczyłam za to, że stawiasz kropki na końcu zdania i nie popełniłaś tak wiele błędów ortograficznych, większość to pomyłki interpunkcyjne.

CZĘŚĆ 1:
Taylor leżała na łące i wpatrywała się w chmury szukając śmiesznych kształtów. – W zdaniu, w którym używasz imiesłowu przysłówkowego (potocznie: czasownik zakończony na -ąc, -wszy, -łszy), stosuj przed nim przecinek.

Po szkole miała wracać do domu, ale po co. – Masz problem z oddzieleniem narracji od myśli bohatera. W tym zdaniu narrator tłumaczy, że Taylor miała wrócić po szkole do domu, jego rolą nie jest natomiast zastanawianie się nad czymś. On nie gdyba, tylko opisuje, jest postacią bierną, której nie znamy. Poprawnie byłoby napisać: Po szkole miała wrócić do domu, zastanawiała się tylko w jakim celu…

Zostawili ją z ciotką bo dłużej nie mogli już znieść jej nieposłuszeństwa. – Na pewno wiesz, że przed bo stawiamy przecinki.

Niby ciągle do niej piszą że ją kochają i niedługo wrócą, ale gdy tylko byli na miejscu nawet ze sobą nie rozmawiali. – Tutaj pomieszałaś ze sobą dwa czasy, na dodatek nie postawiłaś prawidłowo przecinków oraz zastosowałaś zły zaimek zwrotny. Powinno być: Niby ciągle do niej pisali, że ją kochają i niedługo wrócą, ale gdy tylko byli na miejscu, nawet z nią nie rozmawiali.

Taylor wyciągnęła z torebki telefon i przeciągnęła palcem po ekranie by go włączyć. – Pamiętaj, że w zdaniach złożonych (takich, które mają więcej niż jeden czasownik), w których stosujesz spójnik by, umieszcza się przed nim przecinek.

Trzy wiadomości od rodziców których nie miała zamiaru otwierać i jedna od Matta. – Wyraz który rozpoczyna zdanie składowe. Stawiamy przed nim i wszystkimi jego formami i odmianami przecinek.

odparła Taylor z powrotem kładąc się na ziemię. – Znów brak przecinka przed imiesłowem. Tym razem jednak musisz umieścić przecinek w miejscu, które uważasz za słuszne, zgodne z Twoją myślą. Mogła powiedzieć coś z powrotem lub z powrotem kłaść się na ziemi. Jak postawisz przecinek – taki sens będzie miało Twoje zdanie.

i wiem że powinnaś wracać do domu. – Znów brak przecinka przed że.

Zapadła cisza której Taylor nie zamierzała przerywać. Wreszcie jednak podniosłą się z ziemi i otarła łzy, po czy oddaliła się bez słowa w stronę tak zwanego domu. – Brak przecinka przed której oraz literówki.



CZĘŚĆ 2:
W rogu pokoju ustawiono małe niewygodne łóżko. – Między przymiotnikami równorzędnymi stawiamy przecinek, ponieważ w tym przypadku określenia małe i niewygodne są niezależnymi odsiewie określeniami łóżka.

Taylor przyjechała do domu ciotki parę dni temu gdy jej rodzice zdecydowali się na wyjazd. - Przed zaimkiem gdy musisz postawić przecinek, gdyż słowo to rozpoczyna zdanie składowe, które odpowiada na pytania kiedy?, jak długo?, w jakim czasie? itp.

proszę cię zejdź na dół. – Kiedy stosujesz wołacz (zwracasz się do kogoś), wyraz lub grupę wyrazów, którymi bezpośrednio do kogoś mówisz, musisz oddzielić od reszty zdania przecinkiem – proszę cię, zejdź na dół.

Powoli wyszła z łazienki i ruszyła do jadalni gdzie czekała przemoczona ciotka. – Zaimek gdzie rozpoczyna zdanie składowe, więc  oddzielaj je przecinkiem.

Czy to prawda że nie odpowiadasz na sms które do ciebie wysyła? – Znów brak Ci przecinka przed że. Raz stosujesz formę sms, która jest błędna, gdyż piszemy ten wyraz wielkimi literami. Czasami zastępujesz ją zwrotem esemes. Zdecyduj się i przez całe opowiadanie stosuj jedną formę. Obie są poprawne, jednak pamiętaj, by formy esemes nie odmieniać. Nie napiszesz więc dostałam esemesa, ale dostałam esemes. Gdy zdecydujesz się używać formy SMS, odmieniaj ją: dostałam SMS-a.

Taylor zastanawiała się przez chwile z kąt matka wie, że to ona dzwoni z telefonu ciotki, ale nie miała czasu o to pytać. – chwilę, skąd. I znów mieszasz czasy. Powinno być: Taylor zastanawiała się przez chwilę, skąd matka wiedziała, że to ona dzwoniła z telefonu ciotki, ale nie miała czasu o to pytać.

odpowiedziała krótko i zamilkła czekając, aż matka powie jej o co chodzi. – Nie podoba mi się używanie kolokwializmów w stylu: o co chodzi, tym bardziej w tym czasie, jednak to już inna kwestia. Tutaj znów brakuje Ci przecinka przed imiesłowem.

Nie chcesz nie mów. – Użyj myślnika lub przecinka.

Miała ochotę zapaść się pod ziemie – Ziemię.


CZĘŚĆ 9:
szepnęła w końcu odkładając na biurko filiżankę herbaty. – Brak przecinka przed imiesłowem.

Nie była zdolna do jakiegokolwiek ruchu nie mówiąc już o mówieniu. – Nie mówiąc to imiesłów wraz z jego zaprzeczeniem, więc całość poprzedzamy przecinkiem.

Naprawdę tego chciała... Nie potrafiła jednak. – Tutaj zaczęłabym zdanie małą literą po wielokropku. Zasada jest prosta: gdy wielokropek przerywa zdanie w celu zaznaczenia, że zawiesiliśmy głos, ale po nim dalej kontynuujemy to samo zdanie, zaczynamy je małą literą. Natomiast jeśli wielokropek również kończy zdanie, a po nim kolejne wypowiedzenie słowa są oddzielne od poprzedniego wątku, zaczynamy je już wielką literą. Warto zapamiętać.
Na przykład: Naprawdę chciała... jednak nie potrafiła.
Naprawdę chciała to zrobić... Musiała być silna.

dopóki wielki napakowany strażnik nie poprosił Agnes o pójście z nim. – wielki i napakowany to dwa różne określenia, oddzielamy je od siebie przecinkiem.

,, wszystko będzie dobrze ''. – Nie oddzielaj znaków interpunkcyjnych od słów spacjami. To zaburza estetykę tekstu i wcale nie jest poprawne. Spacje natomiast regularnie stosuj w dialogach, między myślnikami a zwrotami, bo o tym często zapominasz.

różową bluzkę na ramiączka. – Ramiączkach. Ramiączka to w tym wypadku część odzieży, nie część ciała.

Była sobota więc nie musieli nosić mundurków. - Więc jest spójnikiem wynikowym. Łączy dwa zdania. Jedno z nich opisuje przyczynę (Była sobota.), a drugie – skutek (Nie musieli nosić mundurków.). Dlatego przed więc stosujemy przecinek.

i nie chcę mi się nigdzie wychodzić – nie chce mi się.

Gdy dotarli na miejsce chłopaki od razu wpadli do stajni. - Gdy zdanie składowe rozpoczyna się słowem gdy i nie jest ostatnim zdaniem składowym w rozpatrywanym zdaniu złożonym, trzeba to zdanie składowe oddzielić przecinkiem. (Tutaj postaw go po słowie chłopaki).

Rozglądały się po boksach szukając odpowiednich. Wreszcie czarnowłosa wskazała siwego mustanga i karą klacz na którą najwyraźniej miała wsiąść Taylor.- Brak dwóch przecinków. Może sama, uwzględniając moje poprzednie uwagi w tym punkcie, rozpoznasz, gdzie je postawić?

Gdy wyjechały na ujeżdżalnie dołączyli do nich Luke i chłopak, który przedstawił się Taylor jako Oliver. – Ujeżdżalnię. Znów zdanie składniowe z gdy, więc postaw przed dołączyli przecinek.

Najwyraźniej mieli opracowaną trasę, bo gdy tylko zobaczyli dziewczyny pomachali do nich i ruszyli w stronę lasu. Katie pognała za nimi dopiero po chwili przypominając sobie o koleżance. – Brak kolejnych przecinków. Nie będę się powtarzać z tłumaczeniami, więc napiszę tylko, że powinno to zdanie wyglądać tak: Najwyraźniej mieli opracowaną trasę, bo gdy tylko zobaczyli dziewczyny, pomachali do nich i ruszyli w stronę lasu. Katie pognała za nimi, dopiero po chwili przypominając sobie o koleżance.

Gdy przechodziła koło miejsca w, którym jeszcze wczoraj leżała Penny mimowolnie na nie spojrzała. – Miałaś dobre intencje, ale przecinek powinien wylądować o jedną literkę wcześniej.

Teraz, gdy wzięto zwłoki wszystko wyglądało normalnie. – Gdy wzięto zwłoki jest wtrąceniem, a wtrącenie i z przodu zdania i na jego końcu oddziela się przecinkami. – Teraz, gdy zabrano zwłoki, wszystko wyglądało normalnie.


CZĘŚĆ 10:
Biegła ile sił w nogach nie oglądając się za siebie. - Brak przecinka przed imiesłowem przysłówkowym i jego zaprzeczeniem.

Chłopak wyrwał się jej szarpnięciem i ruszył za Maxem. – z jej uścisku, swoim szarpnięciem. Podejrzewam niepoprawny skrót myślowy.

Była zła na siebie, za tą błagalną nutę w swoim głosie. – Tutaj przecinek jest zbędny, jest to zdanie pojedyncze (z jednym czasownikiem).

nie mogła znaleźć ani Zoe ani Emmy nie mówiąc już o Bradzie. - Kiedy spójnik ani jest powtórzony, stawia się przy nim przecinek. W tym przypadku postaw go również po imiesłowie. Powinnaś więc napisać: nie mogła znaleźć ani Zoe, ani Emmy, nie mówiąc już o Bradzie.

- Przykro mi, ale nie. Chcesz zjeść z nami kolację - podbródkiem wskazał na grupkę osób.
- Jasne.
W pierwszym dialogu pytania trzeba się domyślać, bo nie postawiłaś po nim znaku zapytania. Pilnuj znaków przestankowych, mają bardzo ważne znaczenie w tekście i zmieniają sens wypowiedzi w dialogach. Warto również przypomnieć Ci zasady pisania dialogów:


         - Chcesz zjeść z nami kolację? – podbródkiem wskazał na grupkę osób.

W dialogach używamy często didaskaliów. Mówią one o tym, jak w danej chwili po wypowiedzianych słowach zachowuje się postać, która odzywa się w dialogu. Przeważnie nie kończymy słów bohatera kropką, stawiamy ją dopiero na końcu całego zdania (słowa postaci i didaskalia w takim przypadku są jednym zdaniem). Kiedy w didaskaliach znajdują się czasowniki świadczące o zachowaniu postaci mówiącej (w tym przypadku jest to wskazał), napisałaś ten dialog poprawnie, gdyż didaskalia zaczynamy wtedy małą literą, mimo pytajnika na końcu. Natomiast jeśli didaskalia opisują tło dialogowe (odczucia bohaterów lub opis otoczenia), po słowach bohatera zaczynamy didaskalia wielką literą (np. – Chcesz zjeść z nami kolację? – Uśmiechnął się życzliwie.). Pewnie brzmi to dość skomplikowanie, dlatego chętnie odeślę Cię do Encyklopedii Shiibuyi – TUTAJ. Znajdziesz tam dużo więcej cennych porad i uwag, które przydadzą Ci się w pisaniu, gdyż w Twojej pracy znalazłam wiele błędów odnośnie pisania dialogów, ale skupiłam to wszystko w jednym przykładzie, gdyż inaczej musiałabym wkleić tutaj wszystkie sprawdzone rozdziały, a to też nie miałoby większego sensu.

Chwycił ją za rękę i poprowadził do stolika przy którym mieli usiąść. – postaw przecinek przed przy którym.

Gdy zamierzała położyć się do łóżka poczuła w kieszeni wibrację. – Znów zdanie składniowe z gdy, więc postaw przed poczuła przecinek.

Szybko jednak posmutniała czytając jego treść. – I kolejny imiesłów niepoprzedzony przecinkiem. Błąd.

Porwała skużaną kurtkę. – Pierwszy błąd ortograficzny. Skórzana (od słowa skóra). Przy odmianie literę R zamieniamy na RZ.

Obudziła się wtedy przy otwartym oknie choć pamiętała, że je zamknęła. - Choć jest kolejnym ze spójników, przed którymi stawiamy przecinek.


BOCHATEROWIE
Popraw tytuł, bo ten błąd razi w oczy i nie da się przejść obok niego obojętnie.
Muszę zauważyć, że na tej podstronie znajduje się masa powtórzeń słów takich jak: mieć czy być. Używaj synonimów!


Jeśli chcesz bym powiadamiała cię o nowych notkach napisz o tym w komentarzu.
Popraw: Jeśli chcesz, bym powiadamiała Cię (Wypada użyć formy grzecznościowej) o nowych notkach – napisz o tym w komentarzu.


W RAMCE O MNIE:
Piszę to opowiadanie ponieważ lubię pisać, ale nie wiem czy mi to wychodzi .Proszę was więc o szczere komentarze na temat mojego opowiadania – Postaw na końcu drugiego zdania kropkę. Przed ponieważ (synonim bo) postaw przecinek tak samo jak przed czy. Spację między zdaniami zrób po kropce, nie przed nią.

Chcecie bym robiła konkursy związane z tym opowiadaniem? – Postaw przecinek przed bym.
5/20


Ramki
     Stwórz sobie menu, które będzie w widocznym miejscu, estetyczne. Stwórz także podstrony o linkach, by nie wymieniać ich na stronie głównej. Rozwiń podstronę o bohaterach. Pierwsza z ankiet jest daremna, używasz tam słów: bardzo fajne, ciekawe, fajne… pomyśl teraz logicznie. Opowiadanie może być ciekawe, mieć interesującą fabułę, ale nie musi być od razu ogólnie fajne. Te odpowiedzi się nie wykluczają, więc trudno wybrać jedną odpowiedź. Słowo fajne jest ogólnie płytkie i używane w literaturze raczej sporadycznie, więc staraj się go unikać. Zastąp je innym słowem. Powinnaś w ankietach używać stopniowania, przykładowo:

Jak oceniasz to opowiadanie?
- Jest kapitalne!
- Dobre.
- Nienajgorsze.
- Czytałem/łam lepsze…
- Uważam, że jest kiepskie.

Wtedy wybór jest dla czytelnika logiczny i prosty. Nie musi wybierać między fajnym a ciekawym.

     Stwórz również podstronę o samej sobie i napisz w niej coś więcej, niż w tej niewielkiej ramce. Czytelnicy lubią czytać o autorach ulubionej lektury.

     Punktów byłoby więcej, gdyby menu było bardziej estetyczne, teksty w ramkach wyjustowane, a podstrony bardziej interesujące dla potencjalnego czytelnika. Przydałby Ci się również spamownik, gdyż pod rozdziałami widziałam bardzo dużo komentarzy-śmieci.
2/5

Punkty dodatkowe:
Brak.

Podsumowanie całkowite:
Zdobyłaś 22/89pkt. 


Niestety jest to:
niedostateczny (1)


  Krytria są brutalne, a ja, nawet gdybym chciała, nie mam z czego naciągać Ci punktów do dwójki. Zresztą nie jestem osobą, która to robi. Nie pozostaje mi nic innego jak poprosić, byś poprawiła błędy i zmieniła szablon, następnie najwcześniej za miesiąc ponownie zgłosiła się do oceny. Możesz to zrobić tylko raz, więc przyjrzyj się ponownie swojej twórczości i oszlifuj troszkę ten diamencik. Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę przyszłych sukcesów w pisaniu.

13 komentarzy:

  1. Po pierwsze chciałabym ci podziękować za ocenę i za to, że poświęciłaś czas na przeczytania tego wszystkiego. Szablon zmienię jak najszybciej, bo jesteś drugą osobą która mi o nim mówi. Wiem, że nie jest idealny, ale zamówiłam go i nie chciałam robić szabloniarce problemów. Poprawię wszystkie błędy gdy tylko znajdę czas i postaram się ich nie popełniać. Jeszcze raz dziękuję za sprawiedliwą ocenę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno będę wracać do Historii Taylor i badać kolejne rozdziały, już z samej ciekawości, bo naprawdę w ciągu tych dwóch-trzech miesięcy widać postępy, a to najważniejsze :) bałam się, że po takiej ocenie będziesz chciała powiesić mnie za nogi pod samym sufitem i biczować, ale mogę odetchnąć z ulgą :) cieszę się, że mogłam pomóc.

      Usuń
    2. PS. Spodziewajcie się mnie tu za miesiąc z nowym szablonem i (mam nadzieję) mniejszą ilością błędów :).

      Usuń
    3. Zmieniłam szablon. Może wpadniesz i powiesz mi czy teraz jest ładnie i estetycznie :).

      Usuń
    4. już odpowiedziałam Ci na Twoim blogu pod najnowszą notką :) korespondujmy tam, by już nie zaśmiecać Shiibuy'i.

      Usuń
    5. Rozmowa na temat oceny czy czegokolwiek innego nie jest w żadnym razie zaśmiecaniem, po to są komentarze, by dyskutować z oceniającymi. :) Jesteśmy otwarci na różne formy kontaktu.

      Usuń
    6. Ja rozumiem :) Ale zaraz pojawią się kolejne notki, łatwiej porozumieć się na blogu, którego dotyka problem, tak mi się wydaje, lub prywatnie emailować, gdy temat okaże się dłuższy :)

      Usuń
    7. W takim wypadku jest to na pewno wygodniejsze, po prostu prostuję (po prostu prostuję? hm...) dla upewnienia :)

      Usuń
  2. Druga ocena jak czytam i również mi się podoba. Zauważasz to co istotne, nie naskakujesz na autora, spokojnie wszystko tłumaczysz i argumentujesz. Fajnie, ze znasz się na jeździectwie. Dobrze jak każdy ma jakiś swój 'konik' i w tego typu opowiadaniach może się wykazać, zauważyć błędy merytoryczne. Ocena ma odpowiednia długość, no nie mam do czego się przyczepić. Z chęcią będę zaglądać do twoich tekstów i jak któryś z moich miliarda pomysłów ujrzy wreszcie światło dzienne, z pewnością zwrócę sie do ciebie po ocenkę ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę miło czyta się takie słowa, tym bardziej, że przy tej ocenie zarwałam kilka nocy :) z niecierpliwością będę czekać na Twoje już zrealizowane pomysły :D

      Usuń
  3. Kiedy patrzę na Twoje oceny, a to już druga, to normalnie wymiękam... @.@
    Są świetne! Mogę tylko pozazdrościć. ^^
    Na pewno zostaniesz z Shiibuyą na długo. :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *_* po prostu piszę co mi ślina na język przychodzi, a myśi na sekundę mam wiele. Mam też nadzieję, że obie zostaniemy tutaj dłużej :)

      Usuń
  4. Chcę zrezygnować z oceny, bo mam niejasne uczucie, że i tak się jej nie doczekam. No cóż, bywa. ^^' Proszę o usunięcie pill-of-happiness.blogspot.com z kolejki.

    OdpowiedzUsuń