niedziela, 22 grudnia 2013

[622] http://roze-nocy.blogspot.com/

Adres bloga: Róże nocy
Autorka: Inez
Oceniający: Gnome

1. Pierwsze wrażenie


Róże nocy to blog, który przejąłem własnowolnie z wolnej kolejki, kiedy wydawało mi się, że mam zbyt mało blogów do oceny. Cóż, jak się okazało, blogów nie brakowało (i się zrymowało), dlatego ocenę piszę dopiero teraz, kiedy z tą wcześniejszą resztą udało mi się uporać. To plus świąteczne przygotowania i szkolna gorączka sprawiły, że zabranie się za ocenę odłożyłem na później.
Adres nie jest dość interesujący, bo w swoim życiu napotkałem się na wiele blogów z "nocą", "mrokiem" czy też z "ciemnością", co raczej nie dowodzi Twojej oryginalności. Niemniej jednak wpierw skojarzyło mi się to z uwielbianą przeze mnie fantastyką, której od dłuższego czasu wyczekiwałem, dlatego miło jest zabrać się za coś, co mi najlepiej "wchodzi". Jako że znaki polskie są Bloggerowi obce, w adresie musiały trafić się "roze", jednak nie wynika to z Twojej winy, ani nie jest to coś, co można poprawić (no chyba że całkowicie zmienić adres).
Powracając do wcześniejszej myśli, skojarzenie z fantastyką przyniosło pozytywny efekt. Moja głowa pracuje na pełnych obrotach i co rusz serwuje mi prawdopodobne tematy Twojego opowiadania. Najbardziej przeważa opcja z wampirami, które jeszcze kilka lat temu były na czasie, a od jakiegoś czasu są passé (o ile się nie mylę, aktualnie panuje moda na zombie, chociaż w blogosferze jest jeszcze o nich cicho [a szkoda!]). Teoria z wampirami na chwilę obecną wydaje się być najbardziej prawdziwą, czego dowodem jest sens adresu, który po kilku minutach nasuwa się sam: róża - piękno, noc - wieczność, ale też i mrok; róża + noc - wieczne mroczne piękno, czyli wampir.
Szablon bloga nie potwierdza, ani nie zaprzecza mojej tezie, nie podsuwa również innych mocnych tematów. Swoją drogą, jest on dość dziwny, jednak o nim wypowiem się w następnym punkcie.
Podsumowując, na chwilę obecną nie wiem, czy noc z Różami nocy będzie owocować w dobre wspomnienia, czy też wręcz przeciwnie (już sobie wyobrażam wasze miny po przeczytaniu ostatniej linijki...).


7,5/10

2. Grafika

Moja wiedza o szablonach ogranicza się do absolutnego minimum, ale o Twoim jestem w stanie coś napisać.
Jak wspominałem w "pierwszym wrażeniu" szablon jest naprawdę dziwaczny. Twój blog opanował kolor niebieski, przez który próbuje wybić się znajdujący się niżej nagłówek składający się z zlepek innych obrazków. Kompletnie brakuje w nim proporcji, natomiast obrazki sklejono dość nieudolnie (nawiązuję tu do błyskawic wychodzących z głowy dziewczyny). Medalion jest stanowczo zbyt duży, a sama postać prezentuje się dość blado w porównaniu do reszty.
Jak wspominałem wcześniej, za dużo niebieskiego! Kolor czcionki wtapia się w tło, dlatego lektura może sprawić czytelnikowi nie lada problemy. Całe szczęście tekst justujesz, więc radziłbym posiedzieć trochę nad kolorami.
Cytat na belce zaopatrzyłaś w cudzysłów i autora, jednakże napis wygląda trochę tak, jakby był słabej jakości.
 
5/10

3. Ramki

W swoich ocenach mam tendencję do mieszania kolejności punktów, dlatego by mieć z głowy kwestie niezwiązane bezpośrednio z opowiadaniem, przyjrzę się teraz uważniej podstronom. 
Chciałbym nagrodzić Cię punktami ekstra za pomysłowość - każda zakładka nie nosi typowych dla swoich funkcji nazw, natomiast tytuły związane są bezpośrednio z opowiadaniem.
Strona główna - tutaj funkcji tłumaczyć nie muszę (a nawet gdybym musiał to po co?); klikałem na nagłówek i faktycznie nie przekierował mnie na stronę główną, dlatego jej obecność tu jest konieczna.
Medium - krótko i na temat; nie mam żadnych zastrzeżeń.
Elfy - radziłbym przenieść button ocenialni na dół lub w ogóle z niego zrezygnować (masz przecież obok link); ponadto jeden blog nie istnieje, więc dobrze byłoby się pozbyć linku do niego.
Duszki drzew - dobrze, że spis treści przekierowuje do odpowiednich części, to bardzo ułatwia czytanie.
Zapowiedź - według mnie zupełnie niepotrzebna zakładka.
Wróżki - czyli co nieco dla ciekawskich; dobre posunięcie, bo tacy faktycznie się znajdą. Jednak piszesz tam, że cytat z belki to moje słowa, czemu przeczy podpis pod cytatem.
Chochliki (spam) - cieszy mnie to, że masz odpowiednią podstronę dla czytelników.
Nagroda - osobiście ignoruję jakiekolwiek nominacje do tych nagród, jednak Ty możesz mieć inne zdanie, za które naturalnie nie zamierzam Cię karać.


4/5

4. Treść

Postaram się w swojej ocenie zająć większością rozdziałów. Jeśli któryś ominę, oznacza to, że nie mam za dużo do powiedzenia :).

Prolog spełnił swoje zadanie jako wabik na potencjalnych czytelników - jestem zaintrygowany historią, nie wiem na razie, o co chodzi, jednak chcę się tego dowiedzieć. Nie brakowało tu dziwnych wydarzeń, jak to na fantasy przystało, dlatego myślę, że do tej kwestii nie mogę się przyczepić. Z początku założyłem, iż umiejscowisz akcję w Ameryce (moje skojarzenie wynikło ze wspomnienia nazwiska autorki uwielbianych przeze mnie Igrzysk Śmierci), jednak okazuje się, że bohaterka znajduje się w Polsce. Co do samej dziewczyny - nie poskąpiłaś opisu wyglądu, chociaż brakuje emocji - a pod tym względem mogłaś rozwinąć się np. podczas ataku kruka. Przez pewien moment zastanawiała mnie obecność tego chudzielca - teraz dochodzę do wniosku, że jego postać wprowadza lekki zamęt przy rozumowaniu tekstu. 
Odnośnie komentarza pod prologiem - co racja to racja, jednak nie musisz zmieniać koloru kruka. W końcu bohaterka (tak jak i większość ludzi) styczności z białymi krukami nie ma. Myślę, że nie musiałaś zapisywać niektórych słów kursywą, a ograniczyć się tylko do takiego zapisu myśli bohaterki.

W rozdziale pierwszym dało się zauważyć przewagę zdań pojedynczych krótkich, których zwykle używa się do napędzania akcji, dlatego we fragmentach, w których np. opisujesz czyjś wygląd, radziłbym je zmienić na bardziej złożone (możesz je połączyć). Ponadto mam zastrzeżenie odnośnie nazewnictwa głównej bohaterki. Wiem, że nie chciałaś nagminnie powtarzać jej imię, stąd też tak dużo wyrazów zastępczych lub ksywek, jednak myślę, że trochę tego za dużo. Liliana, Lili, Luna, Luniasta, Potterówna, nastolatka, czternastolatka, dziewczyna... to z pewnością przyprawia o zawroty głowy czytelnika. Fragment ze wspomnieniami dziewczyny jest dobry, czuć od niego napięcie, ponadto główna bohaterka otrzymuje od Ciebie mroczną przeszłość, która prawdopodobnie wpłynie na teraźniejszość. Muszę się jedynie przyczepić sytuacji, w której Liliana dostaje wody od jakiegoś ktosia. Wydaje mi się, że lepiej byłoby, gdybyś się tu rozwinęła, bo (i tutaj również przypuszczam) to dość kluczowa informacja.

Pewien fragment z rozdziału drugiego nie daje mi spokoju. Mianowicie ten, w którym Dymitr ogląda graffiti na ścianach. budynków. Wspomniałaś tam o wybuchu bomby atomowej, która tak bardzo wpłynęła na Norwegię. O ile mi wiadomo, silnych bomb, które spowodowałyby tak potężne skutki dla tego kraju nie było. A może to wymyślone przez Ciebie zdarzenie? Cóż, opieram swoją wiedzę na wyszukanych informacjach - być może czegoś nie udało mi się znaleźć; liczę jednak na to, że wyjaśnisz tę kwestię pod oceną, bo to naprawdę nurtujące. W pierwszej połowie rozdziału skupiasz się bardziej na Dymitrze, co oczywiście odbieram jako pozytyw - dzięki takiemu "skakaniu" z jednego bohatera na drugiego wiemy coraz więcej o postaciach, możemy ich lepiej poznać. Szkoda jednak, że nie wspomniałaś niczego o jego przeszłości, tak jak to było z Lili wcześniej. Ogólnie rzecz biorąc, akcja przebiega dość spokojnie, nie ma żadnych dziwacznych wydarzeń, jest za to szkolna rzeczywistość - nie odbieram tego oczywiście za coś złego; wiadomo, że odrobina normalności nawet w fantastyce znaleźć się musi. Ponownie chciałbym nawiązać do ksywek bohaterów - myślę, że są niepotrzebne, jednak oczywiście możesz się ze mną nie zgodzić. Ostatnie zdania tego rozdziału bardzo mi się spodobały.

Zauważyłem, że czcionka w rozdziale trzecim jest większa niż we wcześniejszych postach, jednak to jakoś nie przeszkadzało mi w lekturze; ot, niewinna myśl, którą się z Tobą dzielę. Dało się zauważyć krótkość tej części, ponadto po raz kolejny dokonujesz "nadwyżki" przy wprowadzaniu nowych bohaterów - ledwo można nadążyć nad zapamiętywaniem ich, dlatego radzę mieć to na uwadze przy prawdopodobnym poprawianiu tekstu (oczywiście możesz się ze mną nie zgadzać, tutaj panuje Wolna Polska). Podchodząc do tego rozdziału ogólnie, działo się i wiele, i nic. Jak mniemam, od teraz zaczniesz powoli wprowadzać główną bohaterkę w zabawę z magią, poza tym - jak w przypadku prologu - również tylko delikatnie  namoczyłaś historię nutką fantasy. Ta dawka wydaje się być odpowiednią, bo nie rzucasz nas na głęboką wodę, ale jednocześnie dajesz do zrozumienia, że zaczyna się magia.

Rozdział czwarty podzieliłaś na dwie części. W pierwszej skupiłaś się na postaciach ludzkich, czyli na Dymitrze i jego bratu - do tej części nie mam akurat żadnych zarzuceń. Cieszy mnie to, że nadajesz postaciom zainteresowania, pogłębiasz ich charaktery, co zwyczajnie umożliwia nam rozróżnianie ich. Druga część nie odbiega poziomem od pierwszej, jednak zastanawia mnie pewna kwestia, a mianowicie relacje pomiędzy Sergianem a jego ojcem, które są dość nietypowy. Co w nich takiego dziwnego? Już tłumaczę: z jednej strony Sergian traktuje tatę jak króla (o czym świadczy chociażby nazwanie go "królem"), z drugiej jednak czuć trochę jego lekceważący stosunek (tutaj poprę się słowami: Nie złamiesz mnie; poddany raczej nie powiedziałby czegoś takiego do swojego władcy, no chyba że jest niepoczytalny). Ich relacje to ciekawy wątek do rozwinięcia, dlatego mam nadzieję, że w dalszych rozdziałach co nieco się o tym znajdzie. Chociaż, istnieje taka możliwość, że po prostu coś sobie ubzdurałem i teraz będę się tej myśli trzymał.

Początek rozdziału piątego od razu wzbudził moje wątpliwości, to jest nie zakładałem, że wydarzenia z rozdziałów toczą się dzień po dniu, jednak to może wynikać z tego, że czytam Twoje opowiadanie w różnych odstępach czasowych. Niemniej jednak, wcześniej (o ile dobrze pamiętam) stroniłaś od takich określeń... Nieważne.
Bardzo dobrze zaczęłaś, opisując okolicę Lili w płomieniach, przed opisem wstawiłbym jednak wzmiankę o tym, co takiego robiła dziewczyna przed biegiem do płonącego się domu. Podoba mi się to, że poprzeplatałaś akcję z opisami, tzn. w trakcie biegania Liliana prowadzi wewnętrzny monolog, ale też i dostrzega rozprzestrzeniający się wszędzie ogień. Chyba po raz pierwszy mocno akcentujesz uczucia dziewczyny, co oczywiście jest pozytywem - mam nadzieję, że takich sytuacji zdarzy się więcej. Może fragment z martwym wróblem był lekko przesadzony, jednak nie będę się specjalnie upierał, jeśli chciałabyś go zachować :). Momentami było chaotycznie, ale można to przypiąć pod wybuch emocji Liliany. Dziwię się jednak faktowi, że Gabrysia ma tylko 23 lata. Co w tym takiego dziwnego? Otóż piszesz, że wywalczyła opiekę po śmierci matki Liliany, jednak z tego co mi wiadomo, wcześniej odpowiedni organ zajmujący się tą kwestią wydaje opinię dotyczącą zdolności danego kandydata, czyli przed adopcją musi sprawdzić, czy ten kandydat ma odpowiednie warunki. Ty o niczym takim nie wspominasz, dlatego liczę na to, iż znajdę jakąś wzmiankę o tym później. Zastanawia mnie również ta kwestia przywidzenia Lilianny; to naprawdę nadzwyczajne, by tak realistycznie wyobrazić sobie palącą się okolicę, a Ty nie do końca wyjaśniasz sprawę z tym. 
Druga połowa rozdziału dotycząca Nadii jest naprawdę dobra, dlatego o nią właściwie w swojej ocenie nie zahaczę. Dodam tylko, że bardzo spodobało mi się zakończenie.

Połączenie fantastyki i realizmu w rozdziale szóstym jakoś się ze sobą gryzło, być może dlatego, że w każdej sytuacji dosyć dużo się działo, co tylko podwyższyło poziom adrenaliny, napięcia(?). Jeśli chodzi o część z Agnes - naprawdę dziwi mnie fakt, że dziewczyna w ogóle w czasie burzy przechodziła koło metalowego słupa. Przecież to logiczne by w trakcie burzy nie zbliżać się do metalowych przedmiotów! Załóżmy jednak, że Agnes w tę wiedzę nie jest wyposażona, i skupmy się na tym jej muśnięciu słupa ręką. Piszesz, że chwilę później nastąpiło trzaśnięcie pioruna, jednak myślę, że dziewczyna zdążyłaby w porę odejść od słupa (no chyba że w międzyczasie się o niego ocierała). Kolejna sprawa do omówienia to rozmowa Lili i Piotrka tuż na końcu rozdziału. Uważam, iż trwała zdecydowanie zbyt krótko (sorry, ale po dwie kwestie dla bohaterów to dosyć mało) i informacje, które chciałaś zawrzeć w tym, a które można by rozbić na kilka mniejszych wypowiedzi, upchnięto zaledwie w kilku. Ponadto wydaje mi się, że trochę po macoszemu potraktowałaś chorobę Piotrka. Myślę, że tutaj mogłaś się bardziej rozwinąć, chociażby szczegółowiej opisać pierwsze spotkanie chłopca z Lilianą (m.in. rozwinąć zdanie "Miewał dziwne odruchy").

W rozdziale ósmym rozbawiła mnie pewna kwestia, a mianowicie pytanie Luny (Dobrze, to mogę teraz prosić o możliwość wstania? ). Brzmi ono dosyć abstrakcyjnie, nie sądzisz? Zapewne miałaś na myśli to, że dziewczyna była tak przemęczona, obolała (jakkolwiek inaczej opisać jej stan), że nie mogła wstać o własnych nogach. Jeśli właśnie tak myślałaś, znacznie lepiej brzmiałoby "czy pomożecie mi wstać?". Wydaje mi się, że Dymitr czuje coś do Lili, jednak na razie są to tylko domysły. I znów, jeśli o tym właśnie myślałaś, powinnaś bardziej akcentować jego uczucia, ale oczywiście mogłaś mieć zupełnie inną koncepcję, dlatego nie zamierzam odbierać Ci za to punktów. Za to sądzę, iż przy fragmencie z pojawieniem się wróżek powinnaś bardziej ukazać ich zaskoczenie. Tutaj bardzo pasowałby w monolog wewnętrzny któregoś z bohaterów. Ponadto same wróżki nie wydają się być zaskoczone tym, kto je "posiada" (kurcze, nie mogłem znaleźć lepszego słowa...). W drugiej części chciałbym skupić się na rozmowie Siergiena z ojcem. Na początku król wydaje się być zły na syna za to, że złamał tak ważny zakaz, później jednak podchodzi do tego pobłażliwie. Jakoś wcześniej nie ukazywałaś dobrych relacji pomiędzy tymi postaciami, dlatego tym bardziej nie wydaje mi się, żeby król tak po prostu olał wykroczenie syna.

Na początku rozdziału dziewiątego ogarnęły mnie pewne wątpliwości, mianowicie fakt, że Lili tak szybko i tak łatwo nawiązała kontakt z Kasandrą. Piszesz o nich jak o dobrych przyjaciółkach, które znają się od lat, a przecież poznały się notabene kilka dni temu (żeby nie napisać wczoraj). Skąd wysunąłem taki wniosek? Otóż jeden z wcześniejszych rozdziałów rozpoczęłaś słowami "kilka dni później", dlatego myślę, że można założyć tu, iż akcja toczy się dzień po dniu. Powracając do omawianych wcześniej relacji, nie sądzę, by postacie tak szybko się ze sobą zżyły, szczególnie zważając na fakt, iż jedna z nich nie jest człowiekiem. Wspomnienia Lili były całkiem niezłe, chociaż dziwi mnie zachowanie ojca. Hm... nie tyle dziwi, co szokuje, bo wcześniej nie wspominałaś o jego okrucieństwie (bynajmniej ja sobie nie przypominam, jednak jeśli byłoby inaczej, pisz). Uderzył dziewczynę w brzuch i nikt tego nie zauważył? Fakt, można uznać, że po prostu nikt na nią akurat w tym momencie nie zwracał uwagi, jednak to wydaje się lekko dziwne. Może to, że dziewczynka nie krzyknęła, również miało znaczenie? W końcu poprzez swój krzyk dałaby znać, że coś się dzieje. Zastanawia mnie ten lek, którego użyła w łazience. Nie piszesz, jak głęboka była rana, dlatego nie mogę stwierdzić, czy jej zasklepienie się byłoby możliwe, czy też nie. Brakuje mi trochę opisu emocji Lili po tym całym incydencie. Wiadomo, że dziewczyna jest roztrzęsiona i przerażona, ale nie za bardzo się tu rozwinęłaś. 
Końcówka rozdziału dobra, dalszy ciąg historii zapowiada się obiecująco.

Nie wiem do końca jak odebrać rozdział dziesiąty. Był ciekawy jak reszta, jednak trochę mnie rozczarował.. Zaczynając od początku, trochę głupio brzmi dla mnie zdanie "Michał nigdy nie lubił przebywać w jednym pokoju z wysokim czarnowłosym mężczyzną, a tym bardziej z jego żoną.". To tak, jakby Michał w ogóle nie był spokrewniony z rodzicami. Gorzej, jakby to byli dla niego obcy ludzie. Zastanawia mnie to, gdzie zapodziałaś wróżka Dymitra, Willema. W tym rozdziale go w ogóle nie ma, co mnie trochę dziwi - zakładałem, że (jak to było z Kasandrą) nie będzie się odłączał od swojego... "pana"(?). Skupiając się na samym Dymitrze, trochę zbyt spokojnie przyjął informację, że jest Łowcą. Wręcz dziwią mnie jego żarty na końcu rozmowy. Powinien się czuć co najmniej zszokowany, w końcu rodzice zdradzili mu sekret. Intryguje mnie Nadia, ale jestem nią pozytywnie zaintrygowany (o ile można być pozytywnie zaintrygowanym), wiec nie musisz się martwić. Śmiem twierdzić, że może zostać czarnym charakterem lub postacią niezrównoważoną (na co wskazywałby jej szaleńczy uśmiech), ale na razie nie mogę jej osądzać. Niemniej jednak czarnego charakteru brakuje w Twojej opowieści. 

W rozdziale dwunastym dochodzi do pewnej sprzeczności. Mianowicie, z tego co mi wiadomo (i mojemu nauczycielowi historii, który nam o tym wybuchu opowiadał), na bombie atomowej, która spadła na Hiroszimę, nie było żadnego napisu. Fakt, zwała się "Little Boy", więc może ta nazwa byłaby odpowiedniejsza. Minimalistyczny opis pasuje tu bardziej, niż gdybyś zrobiła bardziej rozbudowany. Dzięki temu zachowujesz to, jak szybko doszło do samego wybuchu, jak niepostrzeżenie bomba wyrządziła tyle cierpienia. Jak mniemam, opis wybuchu w Hiroszimie miał być swoistym porównaniem snu Lili. Tego, co się stanie, gdy nie uda jej się opanować wszystkich pięciu żywiołów. Bardzo mi się podoba takie rozwiązanie, teraz o wiele lepiej można wyobrazić sobie powagę całej sytuacji. 
Myślę, że niepotrzebnie powiększałaś czcionkę przy tej notce od Lili. Poza tym wiadomość powinna brzmieć "nie będzie mnie cały dzień". Wspomnienia natomiast i sama lekcja poszły Ci całkiem dobrze. Oczywiście przyczepię się do lekkiego deficytu emocji, jednak aż tak bardzo nie raził w oczy. Drażni mnie też fakt, że Lili udało się tak szybko opanować magię powietrza, zważając na to, iż dopiero wczoraj w ogóle dowiedziała się, że jest Medium. No chyba że bycie Medium wiąże się automatycznie z byciem superbossem. Warto mieć na uwadze to, by bohaterowie nie byli zbyt idealni...


Myślę, że rozdział trzynasty można uznać za najbardziej udany. Jest w nim to, co było w każdym innym ocenianym przeze mnie rozdziale, jednak nie było to tak mocno widoczne - uczucia. Wspomnienia króla są świetne - bardzo zgrabnie opisane, wyjaśniają wszystkie wątpliwości związane z tym wątkiem. Wcześniej zauważyłem, że starasz się wkleić wątek elfów do głównej historii, tutaj jednak widać to najlepiej, szczególnie w tej rozmowie. Dobrze, że ostudziłaś trochę "pojętność" Lili i nie robisz z niej herosa. Zastanawia mnie fakt, dlaczego następny będzie ogień. A raczej zastanawiał - przeczytałem Twój komentarz pod spodem i wszystko stało się jasne. Myślę jednak, że warto uwzględnić tę kolejność żywiołów, bo to może wywoływać lekki zamęt. Mam także uwagę stricte techniczną, a mianowicie do zapisu tekstu kursywą. Myślę, że najlepiej byłoby ograniczyć się jedynie do takiego zapisu wspomnień i myśli bohaterów, żeby nie udziwniać.

Rozdział czternasty poświęciłaś tylko i wyłącznie Dymitrowi. I dobrze, w końcu długo o nim nie było, czas zadowolić (kurczę, miało nie być żadnych seksualnych podtekstów!) swoich czytelników. Dymitr to całkiem ciekawa postać,  a żeby uwydatnić jego uczucia polałaś go zauroczeniem do... no właśnie, do kogo? Chciałaś wprowadzić tajemnicę, jednak chyba wszyscy wiedzą, że to może być tylko i wyłącznie Lili. Chociaż... być może szczwany z Ciebie lis i chcesz wyprowadzić czytelników w pole. Zobaczymy, zobaczymy. Opisałaś trochę jego uczucia w pigułce, ale to tylko podkręca świeżość tych emocji. Inauguracja na Łowcę przeszła w tym rozdziale i można to chyba uznać za odpowiedni moment (w końcu minęło dobre kilka rozdziałów od tego, w którym Monster dowiaduje się, że jest Łowcą). Myślę, że trochę za łatwo (o ile uratowanie dziewczynki spod kół nadjeżdżającego samochodu można uznać za łatwiznę). Inaczej, odpowiedni moment na sprawdzenie jego umiejętności, ale etat pełnoprawnego Łowcy Dymitr dostał i tak zbyt szybko. 

W rozdziale piętnastym dziwi mnie to, że Kasandra poucza Lili, podczas gdy niedawno sama miała problemy z lataniem. Piszesz jednak o tym, że Kas razem z Willem mieszkali w Krainie Lata i tam się uczyli. Być może ich wiedza wróciła do nich kilka dni po pojawieniu się na Ziemi? To ma wtedy sens. Ach, powinienem zacząć od tego, że po raz kolejny zmieniłaś wielkość czcionki (wstydź się! to potworne wykroczenie, za które odejmę ci miliard punktów!), dlatego warto byłoby obrać sobie stałą dla każdego rozdziału czcionkę. Nie jest to jakimś karygodnym błędem, być może nie wynika nawet z Twojej winy (wszyscy dobrze wiemy, że Blogger ma swoje odchyły...). Opis tej Krainy Lata jest bardzo przekonujący, rozmowa po tej "wizycie" również przebiega całkiem sprawnie. Podoba mi się to, że co chwila nawiązujesz nie tylko do mitologii greckiej, ale i do innych tekstów literackich. Sądzę, że wymyślenie filmu na potrzeby opowiadania nie było dobrym posunięciem - to nam za dużo nie mówi, ot, zwykły tytuł jakiegoś filmu. Wzmianka o Nice nie wywołuje u Lili żadnych uczuć. Możemy jedynie zgadywać, że dziewczyna jest smutna (stąd ten grobowy ton), jednak mam nadzieję, że znajdzie się jakiś fragment o samobójstwie siostry i o tym, jakie uczucia to zdarzenie wywarło na Lilianie. Można uznać, że dziewczyna pogodziła się ze stratą, ale to są jedynie domysły. 
W końcu powróciłaś do Nadii! Trochę się martwiłem jej nieobecnością w opku, zastanawiałem się, czy jej przypadkiem nie odstawiłaś na dalszy plan. A jednak, jest tu i ma się dobrze. Bardzo podobają mi się fragmenty z nią w roli głównej, być może dlatego, że nie jest tak... hm... cukierkowa(?) jak Lili. Chociażby sam fakt, że sobie przeklina pod nosem. To czyni ją bardziej ludzką od koleżanki. 

Post I rocznica Róż Nocy to naprawdę dobre i kreatywne wyjaśnienie wszystkich nasuwających się wątpliwości (srsly, wytrącił mi z ręki naprawdę kilka smaczków, o których miałem napisać w ocenie). Bardzo podoba mi się wszczepienie czytelnika do tekstu (czyli, mówiąc po ludzku, użycie 2. osoby liczby pojedynczej). Wczuwamy się w swoją rolę i wszystko gra. Żadne mądre spostrzeżenia mi się tutaj nie nasuną, dlatego chcę dać upust swojemu zdziwieniu, kiedy wyczytałem, że chodzisz do 1. gimnazjum (czyli masz... 13 lat?). Jestem pełen podziwu, w takim wieku udało Ci się stworzyć tak dobrą historię. Nic, tylko pozazdrościć talentu. 

W rozdziale siedemnastym skupiasz się bardziej na "normalnej" części opowiadania, a swoją tezę mogę podeprzeć chociażby tym, że poświęcasz całkiem spory fragment na wybór piosenki dla naszych kochanieńkich (przy okazji, ta piosenka rzeczywiście była mdła). Moje przypuszczenia odnośnie zauroczenia Dymitra powoli wyrastają w całkiem prawdopodobne rozwiązanie tajemnicy, jednak dla pewności nie będę ogłaszać werdyktu. W trakcie rozmowy Lili i Wanessy zauważyłem, że poświęciłaś dość dużo czasu na racjonalne i dobre wytłumaczenie całej sytuacji związanej z byciem Medium - well done. Ogólnie nie mam tu żadnych konkretnych uwagi.

Rozdział dziewiętnasty to ostatni, którym postanowiłem się zająć (nie, nie chodzi o to, że już mi się nie chce czytać...). Myślę, że na tym etapie mogę już śmiało podsumować opowiadanie. Przedtem jednak skrobnę coś o tym rozdziale. Cóż, nie rozczarowałaś mnie - był niezwiązany z tematem wstęp, w którym opisałaś lekcję magii powietrza. Potem zgrabnie przeszłaś do rozmów i wspomnienia, które było naprawdę świetne (aż biły od niego emocje). Następnie przeszłaś do części kulminacyjnej rozdziału, czyli do spotkania Szóstki. I tutaj jestem dosyć rozczarowany, ponieważ nie poświęciłaś mu tak dużej uwagi, jak pozostałej części. Na spotkaniu powinnaś skupić się najbardziej, w końcu nazwałaś ten rozdział "Spotkaniem Sześciu" - i nie chcę tu wyjść na OCENIAJONCEGO, który tworzy jakieś nowe mądrości, ale u Ciebie tytuły są dosyć znaczące. Dlatego moja rada jest taka, by jeszcze raz poświęcić czas temu spotkaniu, bo reszta naprawdę dobrze Ci wyszła. 

Podsumowując: czas, który spędziłem przy Różach Nocy, nie był czasem zmarnowanym. Dostarczyłaś mi naprawdę dużo frajdy i pomimo tego, że nie było żadnych mocniejszych fragmentów (spokojnie, to tylko mój spaczony mózg jest spragniony krwi), opowiadanie czytało się naprawdę przyjemnie. Twój styl powoli się wypracowuje, jednak to, co oferujesz nam na dzień dzisiejszy wcale nie jest gorsze od opowiadań innych, starszych nawet blogerów. Piszesz w języku młodzieżowym, nie stronisz od różnych powiedzeń, które przyjęły się wśród młodzieży - to plus. Czasem zdarza Ci się napisać coś patetycznie, ze zbyt zaakcentowaną dozą powagi, jednak tych fragmentów jest niewiele i specjalnie nie psują całego efektu. W gruncie rzeczy idzie Ci gładko.
Trochę słów o oryginalności - temat, który sobie obrałaś, nie jest szczególnie oryginalny, można spotkać sporo blogów z opkami o podobnej tematyce, jednak starasz się dodać coś od siebie, czego oczywiście nie można pominąć (chociażby te wzmianki z mitologią, tworzenie nowych światów etc.). Twoje opisy są bardzo dokładne, co oczywiście odbieram jako pozytyw. Myślę, że powinnaś skupić się bardziej na uczuciach i emocjach, bo to wypada Ci trochę bladziej w porównaniu do bardzo dobrych opisów. 
Co do bohaterów - uważam, że powinnaś się na nich najbardziej skupić. Opis wyglądu, zainteresowania czy umiejętności są na poziomie, martwią mnie jedynie ich charaktery. Daj im jakieś cechy odróżniające ich od reszty, pokaż negatywne strony, byśmy nie mieli do czynienia z samymi Marysujkami. Mnie najbardziej przypadła do gustu Nadia, ale tylko dlatego, że najbardziej wyróżniała się spod reszty. Przy okazji nie zostawiaj bohaterów na tak długo, bo czytelnik może o nich zapomnieć. 


30/40

5. Poprawność

Medium

Jeśli masz mi coś do powiedzenia, to wal prosto z mostu.
Wstaw przecinek, bo "to" rozpoczyna zdanie podrzędne. 

 których serdecznie całuje - całuję

 która jest genialne w tym - genialna

Czeka Cię taki niewielki krzyżyk - Czeka na ciebie...


Prolog


Później, przeskakując co pewien czas na następną gałąź, pobiegła na krawędź konaru.
Wstaw przecinek.

Kraniec jakby rozpływały się w powietrzu. - krańce

Rozdział 1


gdy zobaczyła dziewczynę-punk!
Może po prostu punkównę? Nie ma co udziwniać, a proponowana przeze mnie wersja jest poprawna.

Będąc w wieku dziewięciu lat, Luna była bardzo szczęśliwym dzieckiem. 
W wieku dziewięciu lat albo Kiedy miała dziewięć lat brzmiałoby tu lepiej, jednak Twoja forma również jest poprawna.

Swoje źródło miały w rozdartym policzku 
To wyrażenie brzmi dość dziwnie. Lepiej napisać wprost, żeby nie dochodziło do takich udziwnień.

Miał blond włosy opadające mu na czekoladowe oczy. - bez mu

Czarna skórzana kurtka zakrywała częściowo bluzkę Metaliki
Z odmianą nazw zagranicznych zespołów jest nie lada kłopot, dlatego postaram się to jako tako wyjaśnić. Poprawna forma to Metalliki, bo dochodzi tu jedynie do zmiany 'c' na 'k', jako że w polskiej wymowie występuje właśnie głoska 'ka'.

 loga ulubionych zespołów 

Zła odmiana; logo ma liczbę mnogą, ale wygląda w niej dokładnie tak samo jak w liczbie pojedynczej.


Rozdział 2

wpychając byle jak złożony podkoszulek na półkę.
Wydaje mi się, że można to uznać za błąd. A mianowicie sama czynność "wpychania" oznacza, że ubranie się wciska na siłę, a to z kolei skutkuje tym, że ubranie pomięte, wepchnięte lub jakkolwiek inaczej niż złożone.

- Kangur, czyś ty z księżyca spadł? Tak jest zawsze.
Wstaw przecinek

Musiała wyjść wcześniej, a ja piechotą do szkoły.
Brakuje czasownika pomiędzy zaznaczonymi wyrazami, chociażby "iść", "pójść" itp.

Podeszła do okna, otworzyła je na oścież i wychyliła się przez nie mocno, by pochwali w palcach rozkruszyć źródło otumaniającego zapachu. 
Zapewne miałaś na myśli powoli.


Rozdział 3


Została Panią Śmierci, która w stanie była unicestwić całe zło
Zły szyk w zdaniu; popraw na "która była w stanie..."

Tak niezauważalnie różniła się od bohaterki książki, Joe. (...) Tylko wyglądem się różniły
Powtórzenie; proponuję zastąpienie pierwszego czasownika zwrotem "być innym".

Pomimo, iż nie znała łaciny, zrozumiała to zdanie
Jako że jest to wtrącenie, dodaj brakujący przecinek. 

Obok stało czarne krzesło obrotowe, na którym leżała szkolna torba Lil. Stała też druga szafa z ubraniami w środku. 
Żeby wyeliminować powtórzenie może po prostu połącz te dwa zdania. 

Ker Paravell - Ker Paravel


Rozdział 4

- Na mózg ci się rzuciło – odpowiedział, co najmniej zszokowany, Monster.
Myślę, że nie trzeba uznawać tych słów za wtrącenie, dlatego usuń przecinki.

- Visitationis cum rege Viator.[*]
Nie rozumiem, po co zrobiłaś "znicz". Poprawny zapis wyglądałby tak: (...)Viator*.


Rozdział 5

Uspokoiła się dopiero, gdy dojrzała na czarnej kanapie sylwetkę wysokiej blondynki o orzechowym odcieniu włosów.
Przecinek przed "gdy" jest konieczny, bo to słowo rozpoczyna zdanie składowe odpowiadające na pytania kiedy?, jak długo?, w jakim czasie? itp.


Rozdział 6

Przez okno do pokoju wpadał cienki promień słońca padający na literki, układające się w słowa, a słowa w zdania.
Pierwszy przecinek jest zbędny. Ogólnie to zdanie to taki zapychacz miejsca, jak dla mnie; podkreślone słowa powodują "zwarcie" przy zrozumieniu tego zdania.


Rozdział 7


Włosy miał, jako-tako ułożone, pod oczami nie było sińców, krok miał sprężysty. Myślnik pomiędzy wyrazami nie jest potrzebny. Powtórzenie czasownika "mieć".


 I co, znowu wracasz do tych ścierw ludzkich?

Myślę, że lepiej brzmiałaby wersja "ludzkich ścierw".

Ile razy mam ci powtarzać, żebyś przestał ludzi nazywać w ten sposób?
Zły szyk w zdaniu; popraw na "nazywać ludzi".

- Mamo, nie idź! – wrzasnął czarnowłosy, widząc, iż jego matka...
Przecinek powinien pojawić się przed imiesłowem przysłówkowym "widząc".

 książe - książę


Dziewczyna nałożyła na twarz delikatny makijaż, podkreślający jej zielone tęczówki.
Przecinek nie jest tutaj konieczny.


Rozdział 8

Oślepiająca biel, kłująca w oczy.
Usuń przecinek, bo przed imiesłowami przymiotnikowymi stawiamy przecinek jedynie wtedy, gdy ten imiesłów nie jest on ściśle powiązany z pozostałą częścią zdania, czyli gdy tworzy on swego rodzaju dopowiedzenie lub wtrącenie.

To kobieta, rozpoznaję to po wyraźnych krągłościach i lokach. Zbliżam się do niej. Nagle zamieram, kiedy rozpoznaję, kto siedzi przede mną.
Powtórzenie; proponuję zmianę drugiego podkreślonego czasownika na "poznać", "zidentyfikować".

Słyszę straszliwy krzyk, mrożący krew w żyłach.
Podobnie jak wyżej, przecinek jest zbędny.

Do pokoiku nagle wszedł Dymitr, z białą „pelerynką ochronną” na ubraniu.
Kolejny przecinek do usunięcia. 

Bardzo się martwił o jej stan, pomimo, że lekarze uspokajali go
Wyrażenia "pomimo że" nie oddziela się przecinkiem, stawia się go natomiast przed całym połączeniem. 

Gdzieś w sobie wiedział, że jeśli będzie utrzymywał z Władcą Elfów dobry kontakt, nie będzie musiał go odwiedzać tak często. 
Przecinek jest tu konieczny, ponieważ oddziela on zdania podrzędne. 

Czarnowłosy chłopak uśmiechną się - uśmiechnął się

Pomimo tego, iż Sergian tak go nienawidził, zrobiło mu się żal starszego elfa.
Koniecznie wstaw przecinek, bo to wtrącenie. 

- Proszę – powiedziałpodając Królowi naczynia
Przecinki przed imiesłowami przysłówkowymi powinny się znaleźć.


Rozdział 9

Tylko taki wniosek mogła wysnuć tamtego wieczoru Lilianna, widząc, jak niewielka wróżka rozpaczliwie macha tęczowymi skrzydłami
Myślę, że tutaj można pominąć przecinek.

Później wyjęła kawę sypaną o nazwie tak kreatywnej, że Lil pokręciła głową z politowaniem. Mała czarna.
Brakuje tu cudzysłowu.

Coś rozcięła - coś rozcięło

Od czasu, kiedy dostała tę „wizję” o Nice, jej wspomnienia zalewały ją częściej i częściej, z większą siłą. 
Jako że to wtrącenie, zamknij je przecinkiem.

- Cześć, głupku(...)
- Cześć, wariatko
Przy bezpośrednich zwrotach powinien znaleźć się przecinek.


Rozdział 11

Z jednej strony, w ogóle tej kobitki nie znam
Usuń przecinek. 


Rozdział 12

(...)że wróżka, dzięki czarom, może zaglądać do jej snów. 
Myślę, że nie trzeba traktować słów "dzięki czarom" jako wtrącenia, dlatego usuń przecinki. 

Zapłacisz! Sprawię, że zapłacisz!”
Za co zapłaci? Za kebab? Sukienkę?

Lili uśmiechnęła się pod nosem, widząc unoszący się na wietrze liść.
Myślę, że unoszące się na wietrze liście wyglądałyby lepiej. 

Niedługo zima, agr.
Tak emocjonalne zwroty pisze się zwykle z wykrzyknikiem. 


Zaczekam, pomedytuje, mam czas. - pomedytuję

- Ale jak mi robiłaś to cholerne „M”, to wyglądałaś na trzynaście.
Hm... bardziej "zachowywała się jak trzynastolatka. 


Rozdział 14

(...)z dwutysięcznego dziesiątego roku.
Nope, powinien być "dwa tysiące dziesiąty rok". Zgodnie z regułą obowiązującą w języku polskim odmienia się tylko dwa ostatnie człony liczebników porządkowych, a gdy na drugim miejscu od końca stoi zero – odmieniamy tylko ostatni człon.


Rozdział 15

- Próbowałaś kiedyś utrzymać uformowany tlen jedną ręką?
Może nie tyle tlen, co ogólnie powietrze? "Tlen" jest trochę zbyt konkretny. To tak, jakby Lili umiała już oddzielać tlen od innych pierwiastków. 


Rozdział 16

Która nawet, jak nie wie, o co chodzi
Przecinek jest niepotrzebny. 

- O, dzień dobry, pani Marto! – przywitała się z listonoszką, uśmiechając się szeroko. – Jakieś rzeczy dla nas?
Może listy?

Lilka momentalnie wyprostowała się, patrząc na Kasandrę, trzymającą list od Alicji. 
Już to wcześniej tłumaczyłem, dlatego nie będę się powtarzać i rzucę hasło: usuń przecinek. 

Siedziała na regale, opierając się o grzbiet Harry’ego Pottera i Więźnia Azkabanu
Wstaw cudzysłów, przecież to nazwa książki. 

zażartował Seba, wywołują u Luny i Agnieszki - wywołując

Powinna się rozejrzeć - powinnaś


I rocznica Róż Nocy

I w ogóle to, jakim cudem tu jesteśmy?
Usuń przecinek.

jak Kasandra i William mają się pojawić na ziemi 
Ziemia z dużej litery, jako że to nazwa planety.

Opowiadanie nabrało tępa
Opowiadanie mogło tylko i wyłącznie nabrać tempa

Rozdział 19

- A może by jakaś kurtka? – odezwała się Kas, widząc, że Lilka ma zamiar wyjść bez wierzchniego okrycia.
Nie ma potrzeby takiego rozdrabniania; usuń przecinek. 

- Usadzili go – odpowiedziała Lilka, wzdychając ciężko. 
"Wsadzili go", jak już. 

Podsumowując poprawność - rażących błędów nie popełniasz. Zbyt wiele błędów nie było, a te, które udało mi się wyłapać, to głównie literówki lub interpunkty. W porównaniu do długości rozdziałów, błędów było naprawdę mało, a czasami nawet w ogóle znalazłem żadnego. 


17/20


6. Punkty dodatkowe

A znalazł się jeden.
+ za muzykę wszczepioną do treści opowiadania. Udało mi się wyłapać kilka perełek, poza tym zdarzało się, że nasze muzyczne gusta się pokrywały. 


Zdobyłaś: 65,5/89
Ocena: dobry minus

No. Ocenka podana. 
Przepraszam za naprawdę długą zwłokę. Obiecałem, że dodam opinię w piątek, jednak wtedy musiałem zająć się dobroczynnością (Gnom został wolontariuszem), a w sobotę musiałem za swoją dobroczynność odpocząć (nogi Gnomowi odpadły). 
Pozdrawiam i bloga poobserwuję - bardzo ciekawi mnie dalszy ciąg historii. 

5 komentarzy:

  1. Na początek dziękuję za ocenę, rzecz jasna :> Przeczytam ją jeszcze raz i będę pisać komentarze to tu, to tam, więc może być trochę chaotycznie ;)
    Wampiry? Serio? Haha, nawet mi to przez myśl nie przeszło! ;p
    Jeśli chodzi o szablon - wiem, najlepszej jakości nie jest. Mam zamiar go w najbliższym czasie zmienić, ale wciąż przeważać będzie niebieski, może trochę jaśniejszy. To się zobaczy.
    Napis na belce jest mój, napis na szablonie - W. Szekspira (przepraszam, nie chce mi się szukać poprawnej pisowni nazwiska, lincz na mnie ;-;)
    Tak szczerze to nie zauważyłam, że nadałam jej tyle określeń, po prostu umknęło mi to :| A jest ich zdecydowanie za dużo, muszę coś z tym zrobić.
    Już tłumaczę. W mojej rzeczywistości, czyli w 2022r. Norwegia jest po wybuchu bomby atomowej, gdyż (wydaje mi się, że jest to tłumaczone gdzieś w dalszych rozdziałach) została ona odbezpieczona. Władze światowe zdecydowały się na kontrolowany wybuch w jednym z miejsc, jak się później okazało Norwegia nadawała się jeśli chodzi o wymiary. Ewakułowano ludzi i łup! - była sobie Norwegia :)
    No njeeee, Blogger zmienia mi znowu czcionki, zjem go żywcem -.-
    A kto powiedział, że Sergian jest poczytalny? ;p Oczywiście tylko sobie żartuję
    Och, ach, zarumieniłam się normalnie, wszyscy mnie chwalą za końcówkę 5 rozdziału, mogę być chyba dumna ;D
    Ahahahahaha, nie, Agnes nie ocierała się o słup, boru szumiący, nie myślałam, że tak to wygląda XD Muszę nad tym popracować. Jeśli chodzi o Piotrka - rozmowa była krótka, bo trzeba było podjąć szybką decyzję ze względu na zły stan chłopczyka.
    Przyznam, jak tak teraz patrzę na to zdanie, to sama się do siebie śmieję. Wyszło dość komicznie. Fragment z wróżkami do najlepszych nie należy, więc wcale się nie dziwię, że brakuje w nim czegoś.
    Poprawka - nie w brzuch, tylko w plecy :) Tak, nie wspominałam wcześniej o okrucieństwie ojca Lilki, to było specjalnie.
    Hm, może i wyszło trochę za spokojnie, ale w sumie na początku następnego rozdziału ukazałam więcej jego emocji, więc nie wiem, co z tym fantem zrobić...
    Określenie "superboss" mnie rozwaliło <3 Hiroszima była tylko snem, więc pomyślałam, że jak trochę pozmieniam, to nic się wielkiego nie stanie :)
    Aha, seksualne podteksty? ;p Nie żeby coś, ale ja bym ten nawiasik dała przy Agnes "ocierającej się" o słup...
    Zjem żywcem Bloggera za zmienianie mi czcionki, ktoś ma keczup?
    Nika to dość grząstki grunt, trochę się porwałam z motyką na słońce, bo nie do końca miałam pomysł, jakie emocje mają się z tym wiązać.
    Tak, tak, lat 13. Boru, mam talent, no trzeba zapisać w kalendarzyku. Miło mi słyszeć Twoje słowa (a raczej czytać)
    Spaczone mózgi pragnące krwi są fufne! ;p (Fufne - z języka Inezowatego "fajne")
    No proszę, ktoś podziela moje gusta muzyczne, a to nowość :)

    Nie ma za co przepraszać. Znam sytuację - sama jestem wolontariuszką (pszypadek? Nie sondze... ;p)

    Jeszcze raz dziękuję za ocenę i pozdrawiam również!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buont, buont! Pisze się ,,pszypadeg"!

      Usuń
    2. Dziękuję za miły komentarz (tak, tak, piszemy "pszypadeg", ale to taki szkopuł...). Mówisz, że akcja toczyła się w przyszłości? Wydaje mi się, że tak ważnej informacji bym nie przegapił, dlatego wystarczy dodać kilka kluczowych wiadomości i wtedy szafa zagra :).
      Pozdrawiam i życzę wesołych świąt

      Usuń
  2. Mikołaja w domku,
    Upominków ile się da,
    Cukierków 3 skrzynki,
    Pięciometrowej choinki,
    Przed domem śnieżnego bałwana
    I sylwestra do białego rana!

    Dla całej redakcji "Shibuyi" - życzy: Czarodziejka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W imieniu całej załogi chciałbym podziękować za miłe życzenia i samemu życzyć zdrowych, wesołych świąt w gronie rodziny oraz udanego Sylwestra.

      Usuń