piątek, 24 stycznia 2014

[629] http://another-dramione.blogspot.com/


Bardzo przepraszam za opóźnienia, ale zwykle jest tak, że kiedy trzeba coś zrobić, coś opublikować, nagle okazuje się, że sprzęt odmawia posłuszeństwa. Siostra zalała mi laptopa ananasową herbatą, tata stwierdził, że zajmie się tym dopiero dzisiaj, a tablet wyraźnie ukazał swoją niechęć do Blogspotu, robiąc wszystko, bym nie mogła się zalogować. Ale kiedy nie mam nic ważnego do zrobienia – wszystko zawsze działa jak należy. 



Adres bloga: Another Dramione

Autor bloga: milksop

Oceniająca: Skoiastel 



Pierwsze wrażenie

Nie należę do osób, jakie przyczepiają się  do angielskiego adresu, a już na pewno nie w opowiadaniu potterowskim, które oparte jest na motywie książek J.K.Rowling, jaka w takim samym języku stworzyła całą historię. Najważniejsze, że adres chwytliwy, łatwy do zapamiętania, dwa człony oddzielone od siebie myślnikiem. Wszystko tu jest poprawne, czytelne. Od razu wiem, z jaką tematyką mam do czynienia, ale nie zdradzasz w żaden sposób fabuły, nie spoilerujesz. Tym bardziej kusi słowo another. Mam nadzieję, że nie będzie to dramione przewidywalne, nudne i pełne błędów jak większość. Jestem podekscytowana i mam ochotę zagłębiać się bardziej. Czuję się bardzo dobrze na Twoim blogu. Plus dla Ciebie. Nic tu nie razi, nic nie odrzuca. Miejsce to jest bardzo przyjemne dla oka, a przy okazji daje poczucie ciepła i, patrząc na nagłówek, wywołuje uśmiech.



Cytatowi na belce brakuje cudzysłowu, ale trzeba docenić, że dopisałaś, do kogo należą te słowa. Nie wiem, dlaczego wybrałaś akurat tę myśl. Mam nadzieję, że odnajdę odpowiedź na to pytanie w treści.



Menu znajduje się w widocznym miejscu i tworzy łatwy dostęp do wszystkich istotnych dla bloga z opowiadaniem podstron takich jak spis treści, uważam jednak, że jest troszkę ubogie. Nagłówek nie jest w moim guście, jednak nie o moich gustach teraz tu mowa, nie mam się tak naprawdę do czego przyczepić. Wygląd estetyczny, blog zadbany, czcionka czytelna, tło dopasowane. Trochę o tym poklikam więcej w punkcie o grafice.

9/10





Grafika

Na pierwszy rzut oka oprawa graficzna opowiadania bardzo mi się podoba, ma jednak kilka drobiazgów, które bym poprawiła. Przede wszystkim zastanawia mnie żółta wstążka na nagłówku. Osobiście mi kojarzy się ze starym zwyczajem, kiedy to kobiety wiązały sobie żółte wstążki w oczekiwaniu na powrót ukochanego z wojny. Niedawno jednak dowiedziałam się, że żółta wstążka oznacza również Projekt Yellow Dog, który ma na celu zwrócić uwagę na fakt, że niektóre rasy psów wymagają więcej ruchu, potrzebują większego terytorium do użytkowania. Odkąd poznałam ten szczegół, coś mi mniej pasuje ta wstążka w nagłówku. Wydaje mi się być też zbyt rustykalna. Takie odczuwam wrażenie. Sam nagłówek natomiast jest stworzony w bardzo dobrym, aczkolwiek prostym stylu, co wcale nie oznacza, że jest z nim coś nie tak.



Nie zauważyłam, byś miała gdzieś na blogu swój button czy banner. Nie jest to wymóg, ale czasem warto posiadać taki niewielki, graficzny detal, dzięki któremu Twoi fani będą mogli rozsławić Twoją twórczość na swoich blogach.



Czcionka jest czytelna – jak już wspominałam – nie utrudnia czytania, a wręcz przeciwnie. Wszędzie jednolita, o odpowiedniej wielkości. Tło sprawia, że moje oczy się nie męczą, jest przejrzyste i sprzyja zainteresowaniu się treścią. Jest łagodne, a to nie tylko zwykły kolor, ale delikatna tekstura. Trzeba zaznaczyć, że szablon jest Twoją zasługą, a ja to akurat bardzo cenię, kiedy dookoła tyle szabloniarni. Jedynie efekty linków zawdzięczasz Tajemniczemu Ogrodowi, a trzeba przyznać, że są one pierwszorzędnie wykonane. Nie mam tak naprawdę nic więcej do dodania na temat grafiki, wszystko jest solidnie zrobione i za to trzeba wynagrodzić Cię sporą dawką punktów.

9/10





Treść



PROLOG

Jestem zachwycona Twoimi opisami. Początek mnie oczarował, w głowie miałam dokładny obraz tego, co zapisałaś, a pobudzenie wyobraźni już od pierwszych słów nie jest sztuką prostą. Już po kilku zdaniach wyczuwam wspaniały styl pisania, płynną umiejętność klejenia zdań. Jestem pozytywnie zaskoczona, dawno nie czytałam czegoś tak dobrego. To nie jest zwyczajne opowiadanie, to jest coś więcej. Nie używasz słów banalnych, oklepanych. Dbasz o język i wyrabiasz sobie własny styl, który jest nie tylko unikatowy, ale i prosty, zrozumiały dla czytelnika, nie chwalisz się używaniem hiper-mega-kosmicznych słów, których znaczenia nikt nie rozumie, z drugiej strony nie tworzysz banalnie, nie doszukałam się tu żadnego kiczu. Treść jest pełna walorów takich jak związki frazeologiczne zawarte w bardzo wyczerpujących opisach, skupiających się na tym, co najważniejsze, nieprzesadnie zagłębiających się w detale. Nie lejesz wody.



Co do samej fabuły – jest bardzo lekka i przyjemna. Nie stworzyłaś historii wymuszonej, sztucznej, ale wprowadziłaś naturalny bieg historii i, gdyby napisać kolejną część, tak mogłaby się ona faktycznie potoczyć. Świetne, że wprowadziłaś również kilka swoich drobiazgów, jak chociażby Biuro Pomocy Doraźnej. Urozmaicasz, intrygujesz. Poza tym, mamy przed sobą dorosłych ludzi, którzy stanęli na nogi po śmierci Voldemorta, ułożyli swoje życia. Są szczęśliwi na miarę swoich możliwości i sił. Takie prologi lubię najbardziej. Takie, które nie wprowadzają od razu tajemnicy, a opisują – jakby nigdy nic – sielankę. Aż do ostatniego zdania, po którym mam jeszcze większą ochotę na więcej. Nie jestem wielką fanką Harrego Pottera, nie uważam, by książka była napisana wybitnie, znam lepszych autorów, aczkolwiek opisana historia zrobiła szum swoją oryginalnością w wykreowanym świecie i jego bohaterach. Nigdy nie interesowały mnie opowiadania na ten temat, szczególnie już paringi w postaci dramione, a Twoją twórczość pochłaniam z przyjemnością niczym świeżą bułeczkę. Nie tylko dzięki tym wszystkim wyżej wymienionym superlatywom, ale i dzięki poprawności, bo błędów nie znalazłam prawie żadnych.





ROZDZIAŁ 1

Już w prologu udowodniłaś, że potrafisz opisywać, ale wciąż wyłapuję jedynie opisy czynów, miejsc, charakterów postaci, natomiast gdzieś w tym wszystkim zgubiły się myśli bohaterów, ukazanie ich emocji. Tekst jest w miarę poprawny, lekki, ale mam wrażenie, że odrobinę pusty. Na dodatek krótki. Myślałam, że to cecha prologu, ale rozdziały też nie grzeszą długością. Lubię opowiadania krótkie, ale tam akcja zaczyna się bardzo szybko, bardzo szybko również się kończy. To opowiadania konkretne, jak nowelki, a u Ciebie początek ciągnie się dość mozolnie. Jestem w połowie rozdziału, nic konkretnego jeszcze się nie wydarzyło. Czyli szykuje się bardziej powieść niż opowiadanie.



Treść listów mogłaś urozmaicić. Dwa mniej ważne opisać, trzeci przedstawić tak, jak gdyby Hermiona razem z czytelnikami zaczęła go dopiero co czytać. Mogłabyś po prostu napisać całą treść listu, powiedzmy, kursywą. Urozmaicaj, baw się tekstem, bo sama narracja, jeżeli będzie ciągła się dłużej, może w końcu zmęczyć.



Sporą zagwozdką było dla mnie sformułowanie bunty wil. O tyle, o ile pamiętam treść książek 1-5 i wszystkie części filmów, nie miałam pojęcia, czym są wile, dopiero po chwili pomogło mi Google. Na początku pomyślałam, że może to błąd odmiany i chodzi Ci  bunty jakichś willi, ale uznałam, że za dobrze piszesz, by zrobić coś tak bzdurnego. Być może podstrona ze słowniczkiem byłaby jakimś rozwiązaniem. Pomyśl o czytelnikach, którzy nie znają świata stworzonego przez Rowling aż tak dobrze, a chcą przeczytać świetnie napisane dramione.



Nie było szans, żeby czytał jej korespondencję, był na to za stary, ale nie znała go od wczoraj. - nie rozumiem, co ma wiek do czytania cudzej korespondencji, to raczej kwestia kultury, nie wieku. Poza tym narrator jest kimś, kto opisuje, ale sam nie wyciąga żadnych wniosków, robią to bohaterowie. Może coś w stylu: nie podejrzewała go, żeby czytał jej korespondencję, chociaż nie znała go przecież od wczoraj. Mogłabyś te zdanie przedstawić jako myśl bohaterki, których w ogóle mało w tej produkcji. 



Widzę tę scenę oczami wyobraźni, ale nie mogę sobie wyobrazić, jak wygląda Hermiona. Unikasz najdrobniejszych opisów wyglądu, coś o spiętych włosach, coś o makijażu. Coś o stroju. Wyobrażam sobie tylko to, co robi.



— I... Ee... Jak spotkasz Pottera, to mu pogratuluj i życz ode mnie jak najmniej nieprzespanych nocy. Do zobaczenia. — Skinął jej głową i udał się do siebie. Granger stała jeszcze chwilę, dość zdumiona tą nagłą uprzejmością, ale w końcu wzruszyła ramionami i wróciła do biurka.

Ja się w ogóle nie zdziwiłam tą nagłą uprzejmością, bo Malfoy brzmi tu odrobinę sarkastycznie. To Twoje pierwsze dialogi, a mogę powiedzieć, że są naprawdę naturalne, brzmią dobrze, do budowy też nie można się przyczepić. Czuję się trochę, jakbym wciąż czytała prolog. Rozdział przemyślany, aczkolwiek nie działo się w nim nic konkretnego, same opisy wniosły dużo szczegółów, choć zastanawiam się, czy nie za dużo. Czy nie skupiasz się przesadnie na tym, co mniej ważne, a zapominasz chociażby o myślach bohaterów, które zwykle opisuje narrator, zamiast oni sami?





ROZDZIAŁ 2

Reszta tygodnia minęła spokojnie, a każdy dzień był podobny do poprzedniego.(...)Negatywne emocje szybko znikały, gdy pomyślała o córeczce Potterów i nadchodzącym przyjęciu, które miało odbyć się już w piątek. 

Wcześniejszy rozdział opisywał poniedziałek, pierwsze zdanie drugiego rozdziału mówi czytelnikowi o całym tygodniu, a potem narrator wspomina, że Hermiona ma przecież jeszcze przed sobą piątkową imprezę. Tydzień więc jeszcze nie minął.



Spotkanie Malfoya i Granger w sklepie wypadło naturalnie, ale z drugiej strony Draco jest w tym wszystkim taki… wylewny. Wcześniej, w pierwszym rozdziale, sam zasugerował jej, że może ona wskoczyć na miejsce szefa, teraz kupuje prezent i otwarcie mówi Hermionie o tym, że ma interes, bo wyobrażałam sobie, że rzuci czymś w rodzaju: nie interesuj się. Od razu zaczynam podejrzewać, czy może tym interesem nie będzie pokazanie swojej dobrej strony w oczach wszystkich i Granger. Pozwala jej zapłacić, ukazując tym samym swoją niemoc i nieumiejętność, a to przecież ten międzynarodowy olbrzym, który porażki zataja, a mówi o samych sukcesach. 



Pod rozdziałem napisałaś, że wszyscy wiedzą, do czego zmierzasz, ale chcesz to trochę pociągnąć. Wolałabym takich słów nie przeczytać, słowo ciągnąć w tym znaczeniu może kojarzyć się z na siłę. Już sama świadomość, że to dramione, dużo spoileruje, Ty sama nie musisz już tego robić. Masz bardzo wysoką poprzeczkę do przeskoczenia, bo większość takich opowiadań jest strasznie przewidywalna: dwójka znanych bohaterów najpierw się nie lubi, potem lubi, potem kochał, ewentualnie nie jest tego uczucia świadoma, potem się znienawidzą, potem znów się zakochają, bla bla bla. I tak naprawdę można to ciągnąć w kółko. Spróbuj tego uniknąć, bo szkoda byłoby tak dobrego początku. Pamiętaj o wątkach pobocznych, nie skupiać się tylko na Draco, Hermionie i ich relacjach, uczuciach, a z czasem wprowadź temat poboczny i bohaterów, do których czytelnik też chętnie się przywiąże. Inaczej to wszystko będzie sztampowe i trywialne. Banalne.





ROZDZIAŁ 3

Wszystko pięknie, ładnie. Impreza kwitnie, prezent od Malfoya został dostarczony, wywołując różnorodne reakcje. Ten fragment sprawił, że nie tylko Hermiona, ale wszyscy czytelnicy zapewne zostali przeniesieni z powrotem do czasu Hogwartu. Cudowne uczucie, jak gdybym czytała Rowling. Brakuje mi tylko momentów z bohaterami, którzy pojawili się na przyjęciu, a nie zabrali ani razu chociażby głosu w dyskusji lub nie opisałaś nawet najmniejszego zachowania ich przy stole. Taką postacią jest na przykład Hagrid. Równie dobrze mogłoby go tam nie być.



Kiedy przylatuje sowa, z góry wiadomo, o jakim pakunku przeczytam. Urok fanficków. Na Twoim miejscu troszkę bym pokomplikowała w fabule, podajesz wszystko czytelnikom na talerzu, wykładasz przysłowiową kawę na ławę. Tutaj to jeszcze mały pikuś, drobnostka, ale pamiętaj, by takiej sytuacji uniknąć w przyszłości, bo w poprzednich rozdziałach, gdy była mowa chociażby o przybyciu Kruma czy o delegacji Granger, również wszystko dało się przewidzieć bez żadnych wielkich umiejętności dedukcji. Być może wysuwam takie stwierdzenia, gdyż bardzo rzadko czytam opowiadania, które nie są kryminałami, sensacjami, thrillerami. Aczkolwiek uważam, że w każdym gatunku przewidywalność to zła cecha.



Deszcz rozpadał się na dobre i w tej chwili Granger była szczęśliwa, że wystarczy teleportować się na próg domu, a nie podróżować mugolskimi sposobami. – czasem piszesz to opowiadanie, jak gdyby narrator sam był mugolem. Teraz podałam jeden przykład, ale już we wcześniejszym rozdziale, Hermiona dziękowała niebiosom, że nie musi jeździć autobusami, teraz też o tym wspominasz. Pomyśl, że Hermiona, Harry, Malfoy… oni nie są czarodziejami od tygodnia, miesiąca czy roku, skoro Ron zbliża się w Twoim opowiadaniu do trzydziestki. Dla Hermiony i innych bohaterów sposoby magiczne chociażby na transportowanie się nie są czymś, czym można byłoby się wciąż zachwycać, przecież korzystają z nich od dawna. Czarodziejskie metody powinny więc robić na bohaterach takiego wielkiego wrażenia.





ROZDZIAŁ 4

Już wcześniej udowodniłaś wszystkim, że potrafisz opisywać, ale w tym rozdziale wizyta Kruma w Ministerstwie pokazała, że nie spoczywasz na laurach, a stajesz się jeszcze lepsza w tym, co robisz. Bardzo wyrazistym i dopracowanym charakterystykom zachowań bohaterów, nawet tych treściwych, między wypowiedziami w dialogach, towarzyszą opisy miejsc czy sytuacji. Czasem podrzucasz czytelnikowi stwierdzenia ironiczne, po chwili intrygujesz porównaniem czy przenośnią. Dialogi nie wydają się sztuczne i to jest ważne. W ustach wykreowanych tak dobrze, że prawie żywych, bohaterów trudno byłoby znieść symulowane i nieautentyczne wypowiedzi. Fantastycznie okazujesz też specyficzne dla danych postaci sposoby mówienia. Wcześniej Fleur wspomniała o ‘Ogwarcie, a teraz Krum stwierdza: — Nu, to nie twoja wina, Hermijono. Genialne!



Patrzył na Anabeth, zajętą teraz przepisywaniem dokumentu, który miała wysłać godzinę temu, ale pomyliła się w kilku szczegółach. Oczywiście, że mogła poprawić błędy zaklęciem, ale Malfoy wolał nauczyć ją myślenia w sposób, w jaki uczyli jego. Nie rozumiał obchodzenia się z młodzieżą jak z jajkami. Jeśli mieli być przyszłością tego narodu, to musieli mieć coś do zaoferowania. Robienie błędów w nazwiskach i nazwach zagranicznych departamentów, gdy ma się je wyraźnie wymienione na kartce od szefa, nie należało do takich zdolności.

Gdybym bardzo chciała wyrazić swoje odczucia względem dzisiejszych czasów i młodego pokolenia, pisząc przy okazji opowiadanie, powstałby właśnie analogiczny do Twojego fragment. Malfoy wraził swoim zachowaniem to samo, o czym pomyślałabym ja, jako jednostka ze świata realnego, a nie fikcyjna postać. Sprawiłaś, że go polubiłam. Nie wyszło Ci to dlatego, że w ogóle lubię Rowling i Malfoya, gdyż wcześniej nie przywiązywałam do niego większej wagi. Ale mogę się z nim porównać, czym uzyskałaś bardzo dużo punktów w tej ocenie. To samo stałoby się, gdybym odczuła wobec niego chociażby obrzydzenie, po prostu zwróciłaś moją uwagę.  Doskonale opisujesz bohaterów i to, co mają w głowie. Jestem na rozdziale czwartym i przywiązałam się do Twoich postaci, a to oznacza, że potrafisz kreować i jesteś świetna w tym, co robisz. Ten rozdział i prolog podobały mi się najbardziej, choć cała Twoja twórczość jest wielką perłą w oceanie dramione. Każdy zainteresowany powinien przeczytać to opowiadanie, a osoba nieznająca tematu dzięki Tobie na pewno zechce sięgnąć po twórczość Rowling.



- W ramie podziękowań zapraszam cię na kolację, macie tu jakieś dobre jedzenie?

- W ramach. — Poprawił go odruchowo Malfoy, uśmiechając się głupkowato. — Panna Granger zapewne zna jakieś dobre, mugolskie restauracje(…).

Niby nic nie znaczącego, a humorystyczne na tyle, bym uśmiechała się jeszcze bardziej niż przedtem. Twoja twórczość nie jest prześmiewcza. Używasz tych detali nieprzesadnie często, w idealnym momencie, by rozbawić, a potem wrócić do najważniejszego wątku.



Zakładam z ciekawością, że obserwatorem kolejnego rozdziału jest Malfoy. Oby to było tylko hipoteza, na której się poślizgnę. Kończysz rozdział w takim momencie, że wszyscy czytelnicy pewnie czują się rozproszkowani i chcą wiedzieć, kto siedzi kilka stolików dalej. Muszę poczekać na następny rozdział, a moja chęć czytania jest bardzo duża. To opowiadanie o świecie magii samo w sobie jest magicznie napisane. Poprawnie, w dobrym stylu, lekką ręką i za pomocą całej gamy epitetów w niesamowitych opisach.

35/40





Poprawność



PROLOG

BN nie miało konkretnych zadań - narrator posługuje się przeważnie językiem dość formalnym, uważam, że używanie skrótów w takiej formie literackiej nie jest najlepszym pomysłem.



Czuł się trochę dziwnie, nie móc od razu rozpocząć pracy na wysokim stanowisku załatwionym przez ojca, ale jak miał się później przekonać, współpraca Lucjusza nie poszła na marne i Shacklebolt o tym pamiętał. Dostał pracę, a przez kolejne lata piął się w górę na tyle szybko, że gdy Harry Potter został dyrektorem Biura Aurorów(...) - w pierwszym zdaniu złożonym występuje kilka podmiotów. Shacklebolt to ostatni z nich, więc drugie zdanie złożone brzmi tak, jak gdyby to on, a nie Malfoy, dostał pracę, a potem piął się w górę. Poza tym użyłaś zaprzeczenia bezokolicznika móc, lecz niepoprawnie go odmieniłaś. Powinnaś móc odmienić jako imiesłów przysłówkowy współczesny, który pozwala określić jednocześnie dwie czynności, dla jednego podmiotu w zdaniu złożonym: Czuł się trochę dziwnie, nie mogąc od razu rozpocząć pracy na wysokim stanowisku;



Wszyscy wspólnymi siłami odbudowali zamczysko, choć niektórych ścian nie dało się postawić inaczej, niż metodami mugolskimi;  - jeśli po użyciu spójnika niż w zdaniu złożonym nie występuje orzeczenie, przecinek jest zbędny;



(…)jedyną pamiątka była blizna na przedramieniu z napisem Szlama, którą Bellatriks Lestrange wycięła nożem wtedy w Malfoy Manor. - piszesz w języku polskim, nie widzę więc konieczności używania brytyjskiego zwrotu Manor. Możesz napisać śmiało Dwór Malfoya lub Rezydencja. Nazw organizacji chociażby w Ministerstwie Magii też przecież nie pisałaś po angielsku, więc i tutaj raczej zdecydowałabym się na pisanie całości w języku polskim;



Wszyscy wokół wiedzieli, że nowy minister brzydzi się zagrywkami, z których słynął Knot. - łączysz ze sobą dwa różne czasy. Orzeczenie brzydzi się to czas teraźniejszy, natomiast słynął reprezentuje czas przeszły. Nie powinnaś mieszać dwóch różnych czasów, jeśli nie ma to sensownego uzasadnienia (chociażby inwersja czasowa). W przeciwnym wypadku jest to po prostu błąd. Całą pracę powinno pisać się jednym czasem.





ROZDZIAŁ 1

i zupełnie nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. - odmień czasownik mieć w czasie przeszłym. Czas teraźniejszy w narracji wykorzystuje się w określonych okolicznościach, czyli musisz wyjaśnić, że ma to jakiś zamysł, jaki zrekompensuje czytelnikowi niezgodność w czasie czytania. Przykładowo: opis snu bohatera, retrospekcja, zwidy narkotyczne etc. ale nie pojedyncze zmiany w narracji, kiedy Ci się tak podoba;



Wszyscy nazywali to pedantyzmem, a tylko ona wolała traktować to jako "perfekcję". Zresztą, kogo to obchodzi - tego to jest za dużo w tak krótkim fragmencie. Spróbuj inaczej ułożyć te zdanie, na przykład: wszyscy nazywali ją pedantką, choć ona wolała określić siebie mianem perfekcjonistki w kwestii sprzątania. Z resztą, kogo to obchodziło. (czas przeszły);



Sama nie wiedziała, jakim cudem korespondują ze sobą po niespełna piętnastu latach, w których Bułgar stara się o jej względy, a ona kulturalnie wciąż mu odmawia – i znów błąd czasowy;



Tłum czarodziejów śpieszących się do pracy, biegnących każdy w swoim kierunku, nie było chwili, żeby ktoś na kogoś nie wpadł. – co się stało z tym tłumem czarodziejów? Coś zgrzyta w tym zdaniu, spróbuj napisać je inaczej, przykładowo: tłum czarodziejów śpieszących się do pracy kłębił się coraz bardziej i nie było chwili, żeby ktoś na kogoś nie wpadł;



Draco stawił się tamtego poniedziałku pod gabinetem w tej samej chwili, w której jego asystentka wybiegała z windy. – tego poniedziałku. Od samego początku rozdziału piszesz o tym konkretnym poniedziałku, o tym konkretnym poranku, kiedy Hermiona odpisywała na listy. Nie takim, o którym pisałaś dawniej. Cały rozdział to więc ten dzień, nie tamten;



była kompetentna a kawę robiła całkiem niezłą - a jest w tym przypadkiem spójnikiem łączącym dwa składniki zdania złożonego, więc stawiamy przed nim przecinek;



po czym odeszła do swojego biurka - można odejść od czegoś, do czegoś można na przykład podejść.





ROZDZIAŁ 2

Nie wyjawił, co mu dokładnie dolega, ale z teatralną wręcz manierą lekko kulał. – dolegało.



Oba to tanich nie należały – do;



Bardziej skłania się pani ku ciuszkom, czy zabawkom? – nie stawiamy przecinka przed czy, gdy ten wyraz łączy elementy współrzędne, najczęściej takie, które się wzajemnie wykluczają. Stawiamy go dopiero, gdy w takiej sytuacji wyraz czy się powtarza np.: Czy bardziej skłania się pani ku ciuszkom, czy zabawkom?





ROZDZIAŁ 3

Ginny często przyłapywała się na tym, że w chwili wolnego między gotowaniem obiadu, a uspokajaniem dzieci po prostu patrzy na te kwiaty(…) – patrzyła;



I choć nie udało mu się zajść wyżej, niż do komentowania meczy ligi europejskiej (…) – w zdaniu pojedynczym (jedno orzeczenie) przed niż nie stawiamy przecinka.





ROZDZIAŁ 4

przesadnym impetem naciskał na klawisze ukryte za kręcącym się mechanizmem, aż chłodny kobiecy głos nie poprosił go o dane osobowe oraz cel przybycia. – aż poprosił go. Gdyby nie poprosił, Krum pewnie dalej stukałby w klawisze;



Może gdyby wszystkie tutejsze urzędasy dostały przymusowy urlop w Instytucie – czasem, aby ukazać ironię, używasz kursywy, a czasem cudzysłowu. Obie formy są poprawne, ale dobrze byłoby trzymać się jednej, wybranej, a nie wybierać sobie jej raz tak, a raz tak;



Gmach coraz mniej mu się podobał i zaczynał tęsknić za wprawdzie zimną, ale dopiętą na ostatni guzik bułgarską siedzibą MM. - Ministerstwa Magii;

15/20





Ramki

Posiadasz odnośniki w menu: Spis treści, Liebster Award, Linki, SPAM, Strona Główna. Niżej krótka informacja do obserwatorów, słowo o szablonie, członkowie i nominacje. Wszystko na swoim miejscu, ładnie poukładane. Brakuje mi tylko informacji o idei powstaniu bloga, może kilku słów o Tobie, jako o autorce tej wspaniałej produkcji, na dobrą sprawę po samym nicku nie widać nawet, czy oceniam blog kobiety, czy mężczyzny. Można wnioskować po szacie graficznej czy sposobie wypowiadania się w notkach pod rozdziałami lub odpowiedziach na komentarze czytelników. Nie zmuszam i nie namawiam do pisania eseju o sobie, nie jest to przecież w żaden sposób obowiązkowe czy wymagane, aczkolwiek jako czytelnik lubię poznać chociażby z imienia autora ulubionych opowiadań.

4/5



Punkty dodatkowe

+ 1 za całokształt, który wpłynął na fakt, że mam zamiar doczytać Twoje opowiadanie do końca. Zainteresowałaś mnie, chociaż nie lubię dramione, a to już ogromny dowód na to, że Twój styl intryguje i przyciąga.



Podsumowanie całkowite

Zdobyłaś: 73/89

Ocena: dobry




5 komentarzy:

  1. Bardzo, bardzo dziękuję za ocenę! Szczególnie się cieszę, że dostałam tak wysoką ocenę, bo spodziewałam się czegoś dużo gorszego.
    Adres jest nieco ironiczny, bo to "kolejne dramione" ma być wskazówką, że nie podchodzę do tematu tak poważnie, jak większość dziewcząt opisujących ten pairing. Marzy mi się historia zupełnie naturalna, dlatego też tak wszystko przeciągam, bo ludzie przecież nie zakochują się w sobie ot tak. Zwłaszcza, jeśli w przeszłości wyrządzili sobie tyle krzywd. No i mam jeszcze pomysł na wątek drugorzędny, muszę go gdzieś wcisnąć. :D
    Wiem, że czasy mi się mieszają, wciąż na tym pracuję, ale jednocześnie mi to umyka. Biję się też po głowie za tak głupie błędy, jak literówki czy źle postawione przecinki, tego nie usprawiedliwia nawet moje roztargnienie!
    W kwestii buttonu - myślałam o nim, ale doszłam do wniosku, że wklejanie u siebie bannerów innych blogów było "modne" na onecie. Zresztą, mi wystarczy link u kogoś w "Polecanych", co jest nawet milsze niż wrzucenie kawałka grafiki w boczną ramkę.
    Jeśli chodzi o napisanie czegoś o sobie, uważam to za niepotrzebne. Nie umiem pisać o sobie, wolę skupić się na rozdziałach, bo po to przecież czytelnicy odwiedzają mojego bloga. Zresztą, po sposobie pisania można trochę wydedukować, jaka jestem. Tak sądzę.
    Iii nie gniewam się też za opóźnienie, taka jest złośliwość rzeczy martwych. :D
    Jeszcze raz serdecznie dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja przypominam Ci, Skoiastel, żem pisała do Ciebie na maila ;)

    OdpowiedzUsuń