czwartek, 30 stycznia 2014

[632] http://konie-filmy-ksiazki.blogspot.com/



Ocena zawiera informacje spoilerujące o filmach:
Niepokonany Seabiscuit oraz Zebra z Klasą.


Adres bloga: Konie Filmy Książki
Autor bloga: Invisible
Oceniająca: Skoiastel


Pierwsze wrażenie
Blog prawdziwego koniarza. Widać to od razu, niestety tylko po notkach, ale za to w każdym ich detalu – tekście czy wstawionym zdjęciu. Gdyby pominąć zawartość ramek, wszystko kipi miłością do wierzchowców, co wywołuje u mnie uśmiech, gdyż sama jestem wielką, aktywną fanką koni, szczególnie prawdziwych, zimnokrwistych Haflingerów. Na pierwszy rzut oka mam przed sobą blog ciekawy, aczkolwiek zabałaganiony, przez co nieestetyczny. Adres może wydawać się mylący, na początku pomyślałam, że lubisz konie, filmy i książki i to o tych trzech, osobnych wątkach prowadzisz bloga. Dopiero belka podpowiedziała mi, co dokładnie znajdę na blogu. Taka jest jej funkcja, by przybliżyć dokładniej niż adres temat, więc nie mam się więc w niej do czego przyczepić. Adres trzyczęściowy, każdy składnik oddzielony myślnikiem. Wszystko czytelne i nie zlewa się w jedną całość.

Ogólny wystrój bloga odbieram jako poprawny, ale odrobinę nudny. Poza wspaniałym nagłówkiem nic mnie tu przesadnie nie oczarowuje. Widzę nawet drobnostki, które nie wpływają na moją uwagę pozytywnie. Są to między innymi zewsząd atakujące mnie mało ważne, kłujące w oczy reklamy kosmetyków? Firm kosmetycznych? Nawet słowa o nich nie napisałaś, widzę tylko obrazki kompletnie nie na temat.

Takie moje pierwsze wrażenie, teraz należy się odpowiednio zagłębić w temat w poszczególnych punktach. Zacznę od szaty graficznej i ramek, gdyż to one wywołują u mnie wspólnie skrajne emocje, potem zajmę się już tylko tekstem i poprawnością.
6/10


Grafika
Zacznę od nagłówka, bo to on przykuwa oko najbardziej. Jest bardzo ładny, porządnie wykonany, w ciekawie zapowiadającej się kolorystyce (gdy otwieram bloga, zanim przesunę suwak w dół, widzę tylko cały nagłówek, nic pod nim). Wykorzystane czcionki mają polskie znaki, są czytelne, a zarazem finezyjne. Na dodatek świetny cytat znajduje się w cudzysłowie, autora słów sama nie znalazłam na Google, więc też nie oczekuję, że gdzieś go tam umieścisz, być może to tylko jedno z porzekadeł, których autor gdzieś przepadł na przestrzeni czasu w ludzkiej pamięci. Zjeżdżam teraz niżej i tutaj już zaczynają się schody. O wybijających mnie z końskiej atmosfery wszędobylskich reklamach pisałam już, ale wspomnę znów, gdyż drażnią niemiłosiernie. Mogłabyś je wszystkie umieścić w jednej, stworzonej do tego celu podstronie. Wtedy będziesz mogła pozbyć się też tych drażniących kropek w kolumnie po lewej i opisać dokładnie, o co z nimi chodzi, a nie pozostawiać mnie i innych czytelników bez żadnego wytłumaczenia.

Czcionka jest czytelna, chociaż jej odcień w menu wcale nie zachęca mnie do otworzenia jakiejkolwiek z podstron. W gadżetach monotonna, identyczna jak tło wewnętrzne, tak samo ta w tytułach notek identyczna jest jak tło zewnętrzne. Nie bój się kombinować z barwami, urozmaić coś w tym szablonie. Tło zewnętrzne niby pasuje do nagłówka, ale jest jednolite i wcale nie jest to żaden z atrakcyjnych odcieni zieleni. Przez ten odcień i kolor tła wewnętrznego całość wygląda dość ciemno, spróbuj coś rozjaśnić na blogu. Wydaje mi się, że lepiej sprawdziłaby się w pełnieniu funkcji tła jakaś delikatna tekstura niż po prostu nałożony kolor. Tło wewnętrzne  też mogłoby być jaśniejsze.

W postach wyjustuj tekst, bo wyrównany do lewej sprawia wrażenie nierównomiernie rozlanego na ekranie. Opcja justowania jest dostępna w edytorze postów serwisu Blogspot.
5/10


Ramki
O mnie powinno być wyżej niż button Bloga Roku, tak samo w menu uważam, że Gazety jeździeckie powinny znajdować się wyżej niż Nagrody i wyróżnienia. Archiwum jest kompletnie nieprzydatne. Gdy się już je rozwinie, jest długie i odświeża stronę po kliknięciu w link, dopiero następnie pozwala wybierać dalej. Najpierw musimy ergo wybrać rok, potem miesiąc, a potem jeszcze wybraną notkę. Zanim więc dostanę się do wybranej notki, strona odświeża mi się trzy razy, a archiwum jest na tyle nisko, bym za każdym razem musiała tracić czas na suwak. O wiele praktyczniejsza byłaby szeroka lista lub podstrona ze spisem treści i posegregowanymi tytułami notek i odnośnikami do nich. Podzielone na recenzje filmów i książek i na przykład notki informacyjne. Tam jedno kliknięcie i jestem, gdzie tylko chcę, na dodatek mogę wybrać interesujący mnie tytł, a nie szukać go w archiwum. To samo tyczy się linków i chociażby najaktywniejszych komentatorów – po co Ci takie śmieci na stronie głównej? Pochowaj to w podstrony do swojego menu. Efekt najeżdżania na linki – chociażby w menu czy archiwum – są słabe, bo w podstronie Pytania i propozycje recenzji dwa efekty najeżdżają na siebie, a w archiwum tytuły notek wydłużają się i dziwnie się na to wszystko patrzy. Są szabloniarnie, które znają multum sposobów na widowiskowe i estetyczniejsze efekty.

Brakuje mi czegoś, co bardziej wprowadziłoby mnie w temat miłości do koni, może podstrona z piosenkami, w których wykorzystano motyw wierzchowca lub ścieżki dźwiękowe z filmów, o których mogę poczytać? Odnośniki do dokumentów o koniach, ciekawe prezentacje multimedialne… na pewno blog aż prosi się o stworzenie podstrony z podzielonymi recenzjami na ich tematykę, bo łatwo się na blogu aktualnie zgubić. W takich podstronach mogłabyś też wypisywać wszystkie inne książki i filmy, które na przykład masz zamiar dopiero obejrzeć w przyszłości. Świetnym pomysłem stała się podstrona o gazetach i właśnie takich innowacyjnych podstron oczekuję jako potencjalny pasjonat koni, trafiając na Twój blog. Bo na razie zbyt dużo tutaj chaosu.
2/5


Treść:
Każdej notce towarzyszą obrazki okładek książek, czasopism czy nawet kadry filmów. Każdy post, każda informacja jest obszerna, ale czasem mam wrażenie, że coś przesyciłaś lub wręcz przeciwnie – nie wyczerpałaś tematu do końca. Z jednej strony piszesz o tym, co wiesz, co widziałaś, co czytałaś, z czym miałaś do czynienia, a kiedy ktoś prosi Cię o recenzję sagi książek, które przy okazji zostały zekranizowane, nie porywasz się z motyką na słońce i opisujesz tylko książki, wspominając, że filmu jeszcze nie widziałaś i nie powiesz o nim ani słowa, póki go nie zobaczysz. Nie okłamujesz czytelników, w podstronie o czasopismach – jeśli jakiegoś czasopisma nie miałaś w dłoni – wymieniasz tylko, że taki tytuł istnieje. Bardzo mi się podoba ten zabieg, widać, że temat całkowicie Cię pochłonął, masz już bardzo dużą wiedzę na tematy, o których piszesz, ale z drugiej strony ciągle Ci mało, a liczba notek rośnie. To jest niesamowite, że robisz coś, co sprawia Ci przyjemność i dajesz z siebie maksimum swoim czytelnikom. Recenzje, nie ważne czy na temat filmów, czy literatury, są okazałe pod względem Twoich doświadczeń, odczuć, dzięki czemu przybliżasz swoim czytelnikom temat dość subiektywnie, aczkolwiek to nie jest największa wada. Przed sporą częścią Twoich opinii następuje coś, co nie powinno być elementem żadnej recenzji – część spoilerowa. Krytyk czy recenzent filmowy lub literacki ma na celu zapoznanie potencjalnego widza czy czytelnika, ale nie ma prawa zdradzać mu szczegółów fabuły filmu lub książki. Wymieniasz wady, zalety, informujesz o temacie filmu, ewentualnie opowiadasz ogólnie początek historii, by odwiedzający sam mógł zdecydować się, czy oglądać, czy raczej odpuścić i znaleźć coś pod swój gust – tak o powinno wyglądać. Krótko, rzeczowo, ogólnie. Ty w notce "Niepokonany Seabiscuit" (Seabiscuit) opowiadasz cały film. Jego początek, problematykę (wzrost konia nie pozwala w wygraniu i udziale w wyścigu, koń staje się narowisty) jego rozwinięcie (koń trafia w lepsze miejsce, trenuje) i zakończenie (koń wygrywa wyścig). Zdradzasz nawet szczegóły takie jak fakt, że dżokej nie widział na jedno oko. Wiem, że teraz ja spoileruję, ale robię to celowo, aby pokazać Ci, gdzie popełniasz błąd. Po przeczytaniu tej notki, gdybym nie obejrzała filmu przed przeczytaniem recenzji, już bym po niego nie sięgnęła, bo znam całą treść i nic nie ma prawa mnie już zachwycić, zainteresować, wciągnąć. Mogę go tylko na dobrą sprawę obejrzeć, by potwierdzić Twoje zdanie na temat filmu, ale fabuła nie zrobi już na mnie żadnego wrażenia po takiej recenzji. 

"Czarny Książę" (Black Beauty) wypadł pod tym względem najsłabiej. Widać, które filmy są dla Ciebie ważne, bo widać, na których notkach skupiasz się bardziej. Po prostu są dłuższe i bardziej przejmujące. Recenzja o tym filmie to jest jeden wielki spoiler plus dwa zdania o tym, że koń dużo przeszedł w swoim życiu. Skupiasz się na jego uczuciach, choć widz sam może wyciągnąć takie wnioski po całej treści spoilerujące. Nie opisałaś nic – ani czy wykorzystana ścieżka dźwiękowa Ci się podoba, czy montaż był dobry, czy są sceny, które byś wycięła, czy film zasługuje na zdobyte laury. Nie napisałaś nic sensownego, prócz opisu biegu wydarzeń. Film to produkcja, która składa się z poszczególnych części: gra aktorska aktorów, naturalność dialogów, tło dźwiękowe, otoczenie, w którym kręcono sceny i wszystko inne. Ty nie opisujesz recenzji, ale po prostu opis filmu, a ludziom nie o to chodzi. Ja chcę się dowiedzieć, czy film jest dobry i czy warto go obejrzeć. Już lepiej, gdybyś napisała jedno słowo: warto, niż żebyś opisywała szczegółowo przygodę Księcia.

W recenzji Zebry Z Klasą zaznaczyłaś, że Pasio na końcu wygrywa wyścig…
 I choć było to oczywiste, nie pozwolono, by widz od początku do końca był całkowicie pewien takiego zakończenia.
Więc autorzy filmu nie pozwolili, by zakończenie było przewidywalne, ale jednak jest oczywiste? To o co chodzi? Nie ważne, czy da się zakończenie przewidzieć już w pierwszych minutach, czy też wcale. Ty możesz tylko o tym fakcie wspomnieć - że zakończenie produkcji da się przewidzieć, ale  nie powinnaś pisać dokładnie, jak film się kończy. Dużo lepiej wyszła Ci ta sztuka recenzji w notce o Gypsy Colt, aczkolwiek tam też skupiłaś się przede wszystkim na fabule. Każdy obejrzany film czy przeczytaną książkę traktujesz bardzo emocjonalnie, co również nie jest kolejną mocną stroną Twoich recenzji. Za dużo w tym wszystkim emotikonek, przez co recenzja nie wygląda na rzetelną. Z drugiej strony dzięki temu sprawiasz, że czuję się na blogu bardzo rodzinnie i ciepło, dodajesz również zdjęcia koni ze szkółki, w której jeździsz lub inne, bliskie Ci fotografie, zdradzając też co nieco o sobie. Staraj się może właśnie w takie elementy swojskie, umieszczane pod najważniejszą treścią, wplatać emotikony i wszelkie inne uśmieszki, a niech recenzja faktycznie zostanie oficjalną recenzją profesjonalistki w swoim fachu.

Koń. Dobre rady i wskazówki. Christine Lange – wybrałam tę notkę, gdyż chciałam sprawdzić, jak radzisz sobie z recenzjami poradników. Wyszło o wiele lepiej niż z filmami. Zwięźle, ale wypisałaś wszystko co najważniejsze – ogólną treść, choć nie zdradzałaś zawartych tam przydatnych informacji, nakłaniając czytelnika do sięgnięcia po tekściwo. Opisałaś własne doświadczenie z książką jako osoba, która nie posiadała konia czy stajni oraz możliwe wrażenie, jakie książka może zyskać w oczach osoby, jaka posiada własny boks z pociechą. 

A jednak w recenzji Jazda konna. Historia, zasady, trening. Barbara Sienicka-Kalmus wspominasz, że:
Zdjęcia (na które zawsze zwracam uwagę) mogłyby być lepsze, ale i tak jest ich sporo.
Liczy się więc ilość, a nie jakość? W każdym razie co dla Ciebie oznacza słowo lepsze? Są niewyraźne, nie przedstawiają konia, ale zebrę? Zdjęcia są robione ze złej perspektywy? Piszesz o swoim odczuciu, ale nie argumentujesz swoich opinii. To tak, jakbyś zaczynała zdanie, ale nigdy go nie dokończyła. Piszesz: I, co ważne, cena naprawdę jest przystępna, więc praktycznie każdy może sobie na tę książkę pozwolić. , ale już nie podajesz ceny. W podstronie o czasopismach robisz to, dlaczego więc nie umieszczasz takiej informacji, jeśli chodzi o przydatny poradnik, który polecasz?

Uważam, że najsłabszą recenzją jest ta o Czarnym Księciu, a najmocniejsza to Harmonia jeźdźca i konia. Centered Riding. Sally Swift. Recenzja jest luźna, ale wymienia wszystkie plusy, jakie dojrzałaś, w tym przykłady treści i numery ich stron. Dzięki takim informacjom już wiem, że chcę mieć ten poradnik na półce. W Twoich recenzjach problemem jest również to, że bardzo dużo rzeczy wydaje Ci się dobrych i rzadko wspominasz o tych złych, choć nie wydaje mi się, że takowych nigdy nie ma, po prostu za słabo się przyglądasz. Patrzysz na opisywane produkcje okiem przychylnym i bardzo łagodnym, a to nie jest zaletą recenzenta. W poradnikach tak tego nie czuć, ale w literaturze rozrywkowej czy filmografii widać, że przeważnie skupiasz się na fabule i odczuciu emocjonalnym – piszesz, bardzo wczuwając się w rolę głównego bohatera, a nie o to tu chodzi. Spróbuj spojrzeć na książkę jak na kilka kartek tekstu – w ich recenzjach pisz o stylu autora, o wielowątkowości lub jej braku, spróbuj nie widzieć tylko głównego bohatera i jego drogi przez kolejne akapity. W filmach podobnie – spróbuj patrzeć w ekran i zastanowić się nad stroną produkcyjną – czy film posiada metafory, czy wszystko w nim wykładają kawa na ławę, a może aktor źle wygląda, gra nienaturalnie? Może w filmie dokumentalnym pojawiło się coś absurdalnego, co należy wytknąć palcem? Nie patrz tylko na konia i to, co robi na ekranie, bo to najmniej ważny element właściwiej recenzji.

Co do podstrony o czasopismach – fantastycznie, że taka istnieje, aczkolwiek na Twoim miejscu darowałabym sobie informacje na temat nowości każdego nowego numeru, gdyż reklamujesz ogólnie wszystkie czasopisma, a ludzie mogą nie natrafić w swoim sklepie na akurat ten numer, którego nowości wymieniasz.

Co do strony językowej – często pojawia się u Ciebie słowa: fajne, dobre, ciekawe, nudne. Brzmi to poprawnie, ale bardzo ubogo. Całość pisana jest językiem przyziemnym, czasem kolokwialnym. Spróbuj urozmaicić swoją paletę słownictwa. To takie najczęściej wyrazy sprawiają, że Twoja recenzja nie jest pełna, że czegoś nie tłumaczysz, bo piszesz, że książka fajna… no i w sumie nie wiem, co dla Ciebie znaczy słowo: fajne. Spróbuj unikać tego banalnego wyrażenia i zastąp je bardziej ambitnym, który pozwoli Ci rozwinąć skrzydła w pisaniu. Używaj synonimów, nie pisz w kółko: film czy książka. Jest przynajmniej kilkanaście zamienników dla tych słów.   Plusem jest, że nie zauważyłam u Ciebie błędów typowo językowych, ortograficznych czy interpunkcyjnych – jest tego bardzo mało.

26/40


Poprawność

"Gypsy Colt"

Gypsy poruszając się unosi ogon do góry(…) – poruszając się to imiesłów przysłówkowy współczesny, który oddziela się od reszty zdania przecinkiem. Tutaj pełni on funkcję wtrącenia, dlatego przecinek powinien znaleźć się przed imiesłowem oraz po nim.

Jazda konna. Historia, zasady, trening. Barbara Sienicka-Kalmus
Od czasu do czasu przydatne ciekawostki do danego omawianego zagadnienia. – no i co w związku z tymi ciekawostkami od czasu do czasu? Brakuje w zdaniu orzeczenia, które wprowadziłoby sens wypowiedzi.

Derby (The Derby Stallion)
Bohater jest zawiedziony, że nie może od razu zacząć jeździć, gdyż Jones stawia na początek na pracę z ziemi. – czytałam to zdanie wielokrotnie na głos i dalej nie wiem, o co w nim chodzi. Podejrzewam, że miałoby jakiś większy sens, gdyby pozbyć się jednego określenia na, a jednak nie wiem co oznaczałoby stwierdzenie: stawiać na początek pracę z ziemi.

Na szczęście błędów nie znalazłam wielu, mimo sporej ilości notek, a drobne wpadki zdarzają się każdemu, więc nie biorę ich prawie wcale pod uwagę.
19/20


Punkty dodatkowe
+ za tematykę. Nigdy nie spotkałam się z blogiem o podobnej treści, a, widząc po ilości obserwatorów i komentujących, był na to popyt i ludzie potrzebują takich recenzji. Widać w tym zaangażowanie. Ja sama dzięki Tobie przeczytam kilka książek, niestety nie mogę tego powiedzieć o filmach.
1/4

Podsumowanie całkowite:
Zdobyłaś: 59/89
Ocena: dostateczny


1 komentarz:

  1. Bardzo dziękuję za wyczerpującą ocenę. Widzę, że jeszcze sporo pracy przede mną, z pewnością postaram się dokonać zmian (pozytywnych zmian rzecz jasna) na blogu. Odnośnie tego spojlerowania niedawno również koleżanka zwróciła mi na to uwagę i staram się teraz ograniczać to do minimum i nie wspominać o zakończeniu oraz wnieść jakieś poprawki do poprzednich notek.
    Sama miałam pomysł stworzenia właśnie takiego "spisu treści", o którym wspomniałaś w ocenie i widzę, że to faktycznie będzie doskonałe rozwiązanie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń