niedziela, 15 czerwca 2014

[670] komisarz-ares.blogspot.com

Adres bloga: Komisarz Ares
Autor: Dragonowa
Oceniająca: Eucliwood Hellscythe-senpai

1. Pierwsze wrażenie

Witają mnie panowie celujący we mnie pistoletem. Ja jestem niewinna! Wpadłam tylko ocenić bloga... Ciekawy pomysł na nagłówek, ale o tym później. W całym wyglądzie uderzają mnie i denerwują dwie rzeczy. Pierwsza — zbyt ciemno. Przydałoby się tu trochę więcej jasnych barw niż biały tekst i żółte menu. Druga sprawa — pojawia mi się jakiś dziwny pasek po prawej i na dole i blog wygląda tak:


Sprawdzałam w innej przeglądarce i jest tak samo, więc to wina ustawień. Musiałaś coś namieszać ostatnio, bo wcześniej tego nie było.
Adres bloga nawiązuje, jak zresztą cała treść, do serialu "Komisarz Rex". Komisarz Ares brzmi fajnie. 
Ogólnie rzecz biorąc, mam mieszane uczucia co do bloga. Myślę, że mógłby lepiej wyglądać, bo przynajmniej mnie taka ciemność odstrasza. 

6/10

2. Grafika

Nad ciemnością panującą na blogu już się nie będę rozwodzić. 
Niewygodnie czyta się na takim niebiesko-czarnym tle. Lepiej gdyby było ono jednolite. 
Jak już wspomniałam wyżej, nagłówek jest nietypowy. Narysowany w jakimś programie. Panowie mają może gdzieniegdzie dziwne kształty, ale pies jest śliczny. Pierwszy raz widzę nagłówek, który nie ma miliona bajerów w sobie i jest tak prosty, że aż ładny. 
Poza tym nie mam nic więcej do powiedzenia. 

7/10

3. Treść

Rozdział 1 - Główna nagroda

Zaczyna się różnie. Pod niektórymi względami jest w porządku, pod innymi mniej.
Widzę, że stawiasz bardziej na akcję, wydarzenia, ogólnie rzecz biorąc — fabułę. Byłaś tutaj oszczędna w opisach, za to całkiem dużo się wydarzyło. To jest jak najbardziej na plus.
Teraz mniej przyjemna część. Jak na trzydziesto- i czterdziestolatków, Twoje postaci są zbyt dziecinne, niedojrzałe. Wyzywający się od buraków i młotów faceci, śmiejący się jak trzynastolatkowie z typowo damskiej wygranej w postaci podpasek i wykrzykujący coś razem w jednej chwili? To mnie nie przekonuje. Sprawia, że Twoje postaci nie są ani trochę realne. A przez to dialogi także wychodzą nienaturalnie.
I jeszcze jedna sprawa do tego rozdziału. Nie wyobrażam sobie, żeby policjantka przekazała informację o śmierci dziewczyny drugiemu policjantowi w taki sposób, jaki opisałaś. Ktoś musiałby być idiotą i bez serca, żeby robić to właśnie tak.

Rozdział 2 - Prawda

Fabuła to nie wszystko. W tym rozdziale dzieje się bardzo dużo, o wiele za dużo niż powinno. Za szybko. W ciągu jednego dnia facet dowiedział się, że jego dziewczyna nie żyje, zginęła w wypadku samochodowym, zidentyfikował jej ciało i rzeczy, doszedł do wniosku, że to było zaplanowane morderstwo — a w tym czasie jego koledzy po fachu przygotowali animacje i "próby" wybuchu, jakby to była najprostsza rzecz świata — znalazł się świadek, który wszystko widział i w dodatku spisał numery rejestracji samochodu, który straszył dziewczynę na drodze, facet dowiedział się kto, jak i dlaczego i jeszcze odnalazł zleceniodawcę zabójstwa. Ludzie piszą książki, w których dzieje się tyle rzeczy, a Ty zmieściłaś to w jednym rozdziale. I to wcale nie jest dobre.
Mam wrażenie, że Twoje rozdziały mają być odpowiednikiem serialowych odcinków. To nie jest dobry sposób na pisanie. Brakuje u Ciebie tajemniczości, zagadki, a przecież to kryminał! Myślę, że nie sztuką było odgadnięcie, kto zamordował Sandrę (dokładniej, zlecił morderstwo), po przeczytaniu tych dwóch pierwszych rozdziałów. Odpowiedź raziła po oczach swoją oczywistością.

Rozdział 3 - Szatańskie dziecko

Sprawca znów oczywisty. W tym temacie tylko tyle. Popracuj nad zagadkami dla czytelnika.
Kiedy skończyłam czytać, byłam w ciężkim szoku. Próbuję pisać jak najbardziej delikatnie, ale nie ukrywam, że to wszystko nie trzyma się kupy i jest do tego stopnia nierealne, że nie wiem, czy się śmiać, czy co...
Postać Lexii to przesada. To jak się zachowuje, co mówi i jak mówi... To jest tak przejaskrawione, że aż trudno wskazać, co było złe, bo złe było wszystko. Dalej — kłótnia w domu siostry. To są dorośli POLICJANCI? Kłócenie się z Lexią i jej matką? Dorosły facet grożący, że zawoła jej matkę? I wreszcie wisienka na torcie — policjant, profesjonalista, obyty w swoim fachu, chodzący z naładowanym, odbezpieczonym pistoletem w okolicach, dajmy na to, wątroby. Genialnie.
Kłótnia na komisariacie. Czytałam komentarze — ktoś się śmiał. Mi nie było do śmiechu. Siedmiolatka rządząca wszystkimi, łącznie z trójką policjantów. Żenujące, ale nie śmieszne.
Nie mówiąc już o tym, że przesłuchania odbywają się w zamkniętym, osobnym pomieszczeniu, w cztery oczy. I prawdopodobnie dziecko nie zostałoby tam nawet wpuszczone, bo stanowiłoby to dla niego zbyt duży szok. Rozmowy z dziećmi, zwłaszcza z tak małymi, przeprowadzane są przez specjalnie wyszkolonych psychologów i w specjalny sposób, na pewno nie w cichym pomieszczeniu po dwóch stronach biurka.
Ponownie — czytałam komentarze. Nie wiedziałaś, co zrobić z karą dla Lexii, bo nie znasz się na prawie, więc nie zrobiłaś nic. Pomijając już fakt, że lepiej nie pisać o czymś, o czym nie ma się pojęcia — internet nie gryzie. Wpisałam "odpowiedzialność karna nieletnich" i jak byk mam, cytuję: "[...] nieletni dopuszcza się czynu zabronionego przed ukończeniem 13 roku życia  — sąd traktuje popełnienie takiego czynu jako przejaw demoralizacji nieletniego i może zastosować środki przewidziane w ustawie o postępowaniu w sprawach nieletnich". Tu może być odebranie praw rodzicielskich uroczej mamusi, ustanowienie kuratora, umieszczenie w ośrodku wychowawczo-opiekuńczym, na przykład (wiedza z pierwszej klasy liceum, jeśli nie wcześniej). Pięć minut (!) poszperania w internecie.

Rozdział 4 — Gniew stukniętej Mandy

Jak dotąd najlepszy rozdział. Ciekawy pomysł, bardzo fajnie opisane. Więcej takich!
Może to będzie nieco dziwne, ale powiem, że ucieszyły mnie wulgaryzmy. Serio, tego mi brakowało. Koniec z wyzywaniem się od młotów, mam nadzieję.
Jedna tylko rzecz mi nie pasowała. Po pięciu latach nie można było wydobyć z ziemi zwłok Mandy. Jeśli już to szczątki.
I było nawet zaskoczenie, bo myślałam, że to Dinah zabiła Mandy, a nie jej "chłopak". Dobra robota, w końcu mogę to napisać. Oby tak dalej.

Rozdział 5 — Bombowa niespodzianka

Znowu zdarzyły Ci się trochę nierealne dialogi, nie wyobrażam sobie członka mafii mówiącego: "- Macie siedzieć na dupach i ani słóweńka!!! Ani, ani!!!". Mimo tego nadal mi się podobało. Nadal działo się dużo, ale było naturalnie. Zawsze jednak mogło by być lepiej, dlatego może pomyślisz o wydłużeniu rozdziałów, jakichś opisach, których u Ciebie brakuje. Nie przeszkadza to zanadto, ale dialogi i wartka akcja to nie wszystko.

Rozdział 6 — Dżasmina

Ten rozdział był równie dobry, co czwarty. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Przez chwilę myślałam, że odgadłam, kto jest mordercą. Już jak ojczym wpadł do domu i zobaczył, że Dżasmina nie żyje, to pomyślałam, że to on, a tu proszę... jednak nie. Jeśli chodzi o dalsze zagadki — powinnaś wzorować się na tym rozdziale. Wypadł Ci świetnie.

Podsumowując, jest średnio. Zaczęłaś dosyć kiepsko, ale od czwartego rozdziału pozytywnie mnie zaskakiwałaś, widać więc, że Twój warsztat się polepsza. Masz dobre pomysły. Czasami po prostu w pełni ich nie wykorzystujesz, piszesz po łebkach. Rozdziały mogłyby być kilka razy dłuższe, gdybyś rozwijała pewne wątki, zwolniła z akcją i popracowała nad jakimiś opisami (jednak bez przesady, bo nie są one tutaj najważniejsze). Musisz też zająć się dialogami. Kiedy Twoje postaci rozmawiają, jest okej. Wypowiadają się naturalnie, ale gdy przychodzi do kłótni czy do wypowiedzi nerwowych, to zaczyna się robić komicznie, a chyba nie o to chodzi. Nie bój się wulgaryzmów. Nawet jeśli nie używasz ich na co dzień, uważasz, że są "brzydkie", to jednak są to słowa, które wzmacniają wypowiedzi, sprawiają, że są bardziej dynamiczne, realniejsze. Lepsze przekleństwa niż dziwne wyrazy czy zwroty, których właściwie nikt w takim kontekście nie używa i brzmią zwyczajnie śmiesznie, co źle wpływa na treść. Czytanie na głos może Ci to ułatwić. Po prostu przeczytaj i zastanów się, czy brzmi to naturalnie, czy ktoś by tak powiedział.
Poza wyżej wymienionymi radami mam jeszcze tylko jedną — dużo czytaj i pisz, a będzie dobrze. To właściwie tyle, co możesz w tym momencie zrobić. Poprawi Ci się warsztat, nawet nie zauważysz kiedy.

25/40

4. Poprawność

Dlaczego robisz akapity jedynie przed kwestią narratora, a przed dialogami już nie? Przed każdą wypowiedzą bohatera należy zrobić wcięcie.

Rozdział 1 - Główna nagroda

Festyn jak co roku stanowił niemałą rozrywkę dla mieszkańców małego, niemieckiego miasteczka Twist. 

Młodszy odgarnął kruczoczarne włosy ze swojego czoła i wbił w swojego rozmówcę spokojne, błękitne spojrzenie.
Spojrzenia przeważnie nie mają kolorów.

Siedząc pod parasolem, wesoło rozmawiając i się śmiejąc, ani się nie obejrzeli, jak na dworze się ściemniło i przyszedł moment losowania.
Się, się, się. Tyle zrozumiałam. Zmodyfikuj zdanie tak, by jakoś to wyeliminować.

- Główna nagroda wędruje do posiadacza losa o numerze… 1299!!! – zagrzmiał przez mikrofon pan prowadzący loterię.
Czego nie ma? Losu.
Poza tym — pan prowadzący loterię? Czy samo "prowadzący" nie wystarczy?

Odczytał liczbę się tam znajdującą i parsknął śmiechem.
Szyk: "Odczytał liczbę znajdującą się tam i parsknął śmiechem".

- Taaak! – wydarł się Nayer, machając losem. – To ja!
Bardzo nieładnie brzmi słowo "wydarł się". Drzeć się może kartka, człowiek raczej krzyczy.

Nayer załamał ręce:
Na końcu kropka.

– Nie kapujesz, że ja nie chcę go zbijać ani w ogóle robić mu krzywdy, młocie?
Zabijać.

- Cóż, wychodzi na to… Że nasz.
To dokończenie zdania, więc "że" małą literą.

Z losa wygrałem obrożę dla psa, a z numerka na losie główną nagrodę, którą był w rzeczy samej pies.
Z losu, ponownie.

W odpowiedzi, pies liznął ją przyjaźnie po policzku, co spowodowało wybuch śmiechu.
Zbędny pierwszy przecinek.


- Jeśli o mnie chodzi – rzekł. – To nie mam nic przeciwko.
"— Jeśli o mnie chodzi - rzekł - to nie mam nic przeciwko".


- Super! – Jasnowłosa żwawo skierowała się do kuchni, gdzie nalała wody do jakiejś miski.
Bez "jakiejś".


 Rozdział 2 - Prawda

Miał bardzo smutne oczy i współczujący wyraz twarzy, podobnie, jak policjantka.
Bez ostatniego przecinka.

Do jego niebieskich oczu podeszły łzy.
Łzy raczej napływają.

Rozdział 3 - Szatańskie dziecko

Nayer z trudem otworzył zaspane oczy i stwierdził, że jeszcze ciężej mu było oddychać. Bowiem na jego klatce piersiowej leżało coś dużego, miękkiego i futrzastego.
Od "bowiem" raczej nie zaczyna się zdania, ale nawet jeśli je wykasujesz, to nie zaważy to na treści, a nawet zabrzmi lepiej.

Dom siostry pani Gordon był ładny, ściany pomalowane były na zielono, a na parapetach stały doniczki z kwiatami.

Właścicielka była bardzo sympatyczna. Nieco pulchna, o miłej, okrągłej twarzy, jasnych włosach upiętych w kok i żywych, zielonych oczach. Lexia była do niej bardzo podobna, Nayer od razu to zauważył. Kobieta ubrana była w kuchenny fartuch i domowe kapcie. Nakazała mówić sobie po prostu Katie. Jedno tylko było dziwne, wręcz nienormalne – miła pani nie okazywała żadnego smutku po śmierci swojego siostrzeńca Liama. Można powiedzieć, że w ogóle ją to nie ruszyło.
Litości. To jest tylko jeden akapit!
Poza tym, zamiast "ruszyło" może lepiej "poruszyło"?

Pani nauczycielka wstała ze swojego krzesełka wielce oburzona.
Ale dlaczego ciągle wstawiasz to "pani"...? Słowo "nauczycielka" już samo w sobie wskazuje na kobietę.

Ostatnimi czasy zaatakowała swoją koleżankę w szkole, dotkliwie bijąc ją na szkolnej świetlicy.
W świetlicy.

Następnie (przecinek) widząc żałosne, brązowe spojrzenie owczarka, pochylił się i zbliżył swoją twarz do jego ucha:

Rozdział 4 — Gniew stukniętej Mandy

- Odejdź ode mnie (przecinek) ty poczwaro, bo cię zamorduję!!!

Gniew „stukniętej Mandy”(przecinek) jak ją nazywano, znała chyba cała okolica.
Starszy pan prowadzący wykład mówił cicho, niewyraźnie i najzwyczajniej na świecie zanudzał. Owczarek niemiecki spał w najlepsze obok krzesełka swojego pana, niektórzy policjanci również dyskretnie starali się zdrzemnąć, inni jedli drugie śniadania, jeszcze inni grali w gry na telefonach.

W przypływie emocji, (bez przecinka) skoczył nawet łapami na przednie drzwi auta.

- Pięć lat temu zamordowano moją sąsiadkę – poinformowała staruszka (przecinek) nie owijając niczego w bawełnę.

Przebiegając obok tylnej ściany domu, mężczyzna zauważył, że jedno z okien było wybite. Natomiast jego owczarek stał w ogrodzie, na samym środku klombu z kwitnącymi floksami.
Połączyłabym te dwa zdania w jedno.

Dinah była przerażona za każdym razem, gdy usiłował wejść do domu (przecinek) by porozmawiać z jej matką i za wszelką cenę nie chciała do tego dopuścić.

Po chwili usłyszał, że w jednym z pokoi grał telewizor.
"Po chwili usłyszał, że w jednym z pokoi włączony jest telewizor"?
Jakoś nie gra mi grający telewizor...

Ares powarkiwał niepewnie, bo na środku niewielkiego pomieszczenia stał sobie wytatuowany chłopak w dredach, a za nim ukrywała się Dinah.
Nie rozumiem funkcji słowa "sobie" w tym zdaniu.

- Nie do wiary, że załatwił mnie jakiś gówniarz – powiedział do niego Nayer, wchodząc po schodach i zdrową ręką głaskając psa po grzbiecie.
Głaszcząc.

- Jak leci, piesku? – zagadnął, głaskając jego puchate futerko.
Jak wyżej.

Rozdział 5 — Bombowa niespodzianka

Po niedługiej chwili się otworzyły i do pomieszczenia wszedł czarnowłosy mężczyzna z owczarkiem niemieckim przy boku.
Otworzyły się, w takiej kolejności.

- Bilety? – zaskoczył się mężczyzna, wstając.
Zaskoczył się...? Że co?

Nayer praktycznie siłą został wypchany na korytarz, chociaż usilnie się od tego bronił.
Wypchnięty.

Wokoło leżały rozmaite kości, ciasteczka i inne psie przysmaki, a sam Ares był już tak obżarty, że nie miał nawet ani siły (przecinek) ani chęci wstawać.

 Rozdział 6 — Dżasmina

Oprócz tego, że jej twarz i odsłonięte ramiona były pokryte krwią, nie uszło jego uwagi (uwadze), że młoda kobieta, żyjąc, musiała uchodzić za bardzo atrakcyjną wśród swoich znajomych.
A w przerwach pomiędzy życiem była paskudna i wszyscy jej znajomi się z tym zgadzali.
Na poważnie — myślę, że słowo "żyjąc" jest tu zbędne.

Miała charakterystyczne, bardzo długie, czarne włosy, które obecnie leżały bezwładnie dookoła jej głowy, szczupłą, dziewczęcą sylwetkę i piękne, duże, zielone oczy, co niestety dało się zauważyć również po śmierci, gdyż jej powieki pozostały otwarte.
Miałaś na myśli "bezładnie", tak?

— Ani sceneria (przecinek) ani okoliczności temu nie służą.

— Akurat!!! — wrzeszczała kobieta, uporczywie patrząc mu w oczy i wciąż nie wypuszczając z rąk jego białej koszuli. — Ja chcę to wiedzieć teraz!!! Już!!! Chcę pomścić moją Dżasminę!!! Niech pan mi powie, kto jej to zrobił?!!!
Wcześniej już też mnie to raziło, nie wiem, dlaczego dopiero teraz o tym wspominam. Wykrzykniki. Dużo. Tylko po co?

Na drugi dzień pani Kasandra i jej mąż Ricci byli w o wiele lepszym nastroju do rozmowy.
Drugiego dnia.

Dżasmina nie byłą zbyt atrakcyjną dziewczyną, bynajmniej tak o sobie myślała.
To tekst zapisany kursywą, wspominałaś o tym wcześniej, ale wolę się upewnić, ponieważ to dość częsty błąd.
"Bynajmniej" to partykuła wzmacniająca łącząca się z "nie", wzmacnia przeczenie. Często może być zamieniona z "wcale". I równie często mylona jest z "przynajmniej", także tutaj.

— Ja pójdę do Alicji i Monicy — zdecydował komisarz.
Monici.

— Niestety — potwierdziła kobieta, patrząc na rozentuzjowaną suczkę, która trochę poskakała jeszcze na mężczyznę, a następnie pognała z powrotem do Aresa.
Rozentuzjazmowaną.

Will z Martinem siedzieli na tarasie (przecinek) pijąc piwo i pilnując grilla, a Nayer przechadzał się z Roxanne ścieżkami w ogrodzie.

Masz głównie problemy z przecinkami i gdzieniegdzie mylą Ci się słowa czy zwroty. Nie jest źle. Tylko pamiętaj o akapitach!

14/20

5. Ramki

O autorce — fajnie co nieco wiedzieć o autorze, ale nie umarłabym, gdybym nie wiedziała, ile masz wzrostu. Lepiej napisać parę słów o zainteresowaniach, osobowości.
O opowiadaniu — właściwie nic do tego nie mam. Krótko i treściwie.
Bohaterowie — zazwyczaj irytuje mnie taka zakładka, ale urocze jest to, że sama narysowałaś swoich bohaterów. Kupiłaś mnie tym!
Błędy: 
Ares
Z niewiadomych przyczyn stał się przeznaczony na główną nagrodę w loterii na festynie.
Został przeznaczony? Przeznaczono go?

Wygrany przez Nayera Kincaida, pies stał się przez niego przygarnięty.
Pies został przez niego przygarnięty.


Linki i spamownik — okej.

3/5

Punkty dodatkowe

+ za widoczną poprawę

Plus jeden


Zdobyłaś 56/89 punktów
Ocena: dostateczny (3)

Powodzenia w dalszym pisaniu oraz weny.

4 komentarze:

  1. Witam, bardzo dziękuję za ocenę, nie spodziewałam się jej tak szybko! :) Widzę, że nie próżnujesz i ochoczo garniesz się do roboty. :) Zresztą Twój entuzjazm odczuwa się już po samej ocenie, jakoś do ostatniej kropki wieje od niej optymizmem i w ogóle przyjemnie się ją czytało. :)

    Nie mam z czym się nie zgodzić, zwróciłaś uwagę na błędy, niedociągnięcia, dialogi i takie tam i słusznie, bo zgadzam się z Twoimi uwagami i na pewno w najbliższym czasie to poprawię, Cieszę się, że wytknęłaś gdzie i czym powinnam się zająć aby było lepiej. To ułatwia życie. :) Nie zabrakło też pochwał, od których aż mi się gęba sama cieszyła do ekranu, także jak najbardziej jest okey i jestem zadowolona. :) Widzę, że pomyślnie ukończyłaś staż - gratulacje, jestem pewna, że będziesz dobrą oceniającą! :)

    Co do tego paska na blogu, to nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, u mnie wyświetla dobrze. :( Spróbuję coś naprawić.

    Raz jeszcze dziękuję za wszystkie rady, pochwały, przede wszystkim za poświęcony czas. Napracowałaś się, ale widać efekty i jest chyba coś, co po napisanej ocenie cieszy najbardziej, mianowicie zadowolony autor. :) Dzięki raz jeszcze, również Ci życzę powodzenia w dalszym pisaniu oraz weny, bo Tobie też się na pewno przyda. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś zadowolona z oceny. :) Pozdrawiam i weny jeszcze raz!

      Usuń
  2. Hej. :) Czy mogłabym prosić o przeniesienie z wolnej kolejki do Dafne?
    http://noise-pollution.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. eckhem, ja do Aithnne. udało mi się nareszcie skomentować Twoją ocenę, aczkolwiek obawiam się, że moja opinia może Cię przerazić. przede wszystkim dlatego, że jest trochę... rozbudowana :DD wiem, że pięć komentarzy z odpowiedzią raczej się nie zdarza, ale mimo wszystko zachęcam Cię do przeczytania i ewentualnie ustosunkowania się do mojej opinii.

    pozdraaaawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń