niedziela, 5 października 2014

[694] http://dramione-swapped-souls.blogspot.com/


Autorka: Milksop
Oceniająca: Dafne

1. Pierwsze wrażenie

Jestem pozytywnie nastawiona do tego bloga, odkąd zobaczyłam w adresie słówko "dramione". Dawno nie czytałam tego typu opowiadania, a że mam do niego sentyment, to chętnie zabiorę się za ocenę. Drugi człon to, jak mniemam, właściwy tytuł całego utworu - z angielskiego "zamienione dusze" - brzmi ciekawie, choć osobiście usunęłabym pierwszy wyraz i zostawiła sam tytuł, byłoby krócej i bardziej naturalnie. Angielskich adresów nie uwielbiam jakoś szczególnie, ale w przypadku fan fiction je akceptuję. Nieistotne, to takie moje zboczenie.
Napis na belce to, jak się dowiedziałam dzięki wyszukiwarce Google, cytat z piosenki zespołu Muse. Wiadomo, że po przetłumaczeniu anglojęzycznego utworu nie będzie on brzmiał tak dobrze, jak w oryginalnej wersji, dlatego pomijam kwestię językową, tym bardziej, że ów cytat nie jest trudny w tłumaczeniu. Wypadałoby jednak wziąć fragment piosenki w cudzysłów i dopisać autora po myślniku.
Pierwsze wrażenie wypadło dobrze - nic mnie szczególnie nie odrzuca - ani grafika, ani żaden z wyżej opisanych elementów. Pewnie ma to też duży związek z lubianą przeze mnie tematyką. Nie powinno się jednak oceniać książki po okładce, więc... lecimy dalej!

8/10


2. Grafika

Kolorystyka spokojna i stonowana, ale jeszcze nie mdła. Połączenie beżów, brązów i przydymionego koloru o niezidentyfikowanej barwie (słowo "szary" nie oddaje go w pełni) z wzorzystą teksturą sprawdziło się.
Zaimponowało mi, że wykonałaś szablon sama. Oczywiście jako tako nie ma to wpływu na punktację, ale łatwiej będzie mi oceniać Twoje własne dzieło. 
Nagłówek składa się przede wszystkim z ozdobnego trójkąta, którego połowy przedstawiają kolejno twarze Dracona i Hermiony. Wokół latają sobie różniaste esy-floresy, szlaczki, figury i inne takie. Nie zabrakło też podpisu. Wszystko wykonane estetycznie, prosto i bez udziwnień. 
Tekst czytelny, tytuły postów i ramek ozdobione. Ciekawe rozwiązanie, choć kontrast między prostą a dekoracyjną czcionką jest dość mocno widoczny. 
Jest ładnie. Ot, ładny, dość zwyczajny szablon stanowiący miłą dla oka wizytówkę bloga. 

9/10


3. Treść

Oceniamy, rzecz jasna, wszystko. Do dzieła!

Prolog
Przyznam, że mnie zaskoczyłaś. Nie wpadłam na taką interpretację adresu - taką, to znaczy aż tak... dosłowną. Podoba mi się, że postawiłaś na coś oryginalnego i niełatwego, bo takie właśnie wydaje mi się opisywanie relacji między Malfoyem a Hermioną, kiedy są oni zamienieni ciałami. Nie mam pojęcia, jak to się dalej potoczy ani dlaczego tak się stało, ale czuję, że będzie ciekawie.
Prolog znakomicie Ci wyszedł - zainteresowałaś, przedstawiłaś niebanalną koncepcję na opowiadanie, a jednocześnie nie zdradziłaś zbyt wiele, nie wykroczyłaś poza wstęp. Pierwsza notka spełniła więc swoje zadanie - czuję się zachęcona do dalszego czytania.

Rozdział pierwszy
Spodziewałam się, że ani pani Pomfrey, ani profesor McGonagall nie będą w stanie pomóc naszym bohaterom. Byłoby to po prostu za proste, nie zawiązałaby się fabuła, wątek z prologu urwałby się już w rozdziale pierwszym - bezradność kobiet nie zdziwiła mnie więc wcale, zaskoczeniem było natomiast wyjaśnienie dyrektorki co do sposobu na odwrócenie zaklęcia. Ciekawa koncepcja stawiająca Dracona i Hermionę w problematycznej sytuacji, natomiast nas, czytelników - w dobrej i interesującej. Zastanawia mnie, czy ktokolwiek jeszcze dowie się o zamianie ciał. Bądź co bądź, Harry, Ron i Hermiona nie mieli przed sobą praktycznie żadnych tajemnic, nawet jeśli chodziło o poważne sprawy. Wątpię też, by Draco w ciele Hermiony chodził za rączkę z Ronem. Ciekawi mnie, jak z tego wybrniesz.
Mała uwaga:
"— To nie wchodzi w grę, nie będę przebywała w pokoju ze Ślizgonami! Pani dyrektor, błagam, Ginny na pewno zrozumie, reszcie dziewczyn też jakoś to wytłumaczę..."
- To Hermiona i Ginny miały wspólne dormitorium? Dotąd chyba dzieliło się je z dziewczynami ze swojego rocznika, czyż nie? Coś się zmieniło? Jeśli tak, to czemu o tym nie wspomniałaś? Opisowi świata po śmierci Voldemorta poświęciłaś przecież kilka akapitów, wzmianka o funkcjonowaniu Hogwartu by nie zawadziła.

Rozdział drugi
Jak można było się spodziewać, trening okazał się być totalną porażką. Uważam jednak, że odrobinę przesadziłaś. To wyglądało tak, jakby Hermiona po raz drugi w życiu dosiadła miotły, a przecież wiemy, że podczas wakacji często grała w quidditcha z Harrym, Ronem i Ginny. Śmiem twierdzić, że nie miała większych problemów z lataniem, nawet jeśli sama gra nie szła jej zbyt dobrze.
Bawią mnie aluzje Malfoya odnośnie ciała Granger. Bardzo mi to do niego pasuje, jego postać zyskuje na autentyczności. Ich ciągła rywalizacja jest jak najbardziej zrozumiała, zastanawia mnie tylko, w którym momencie pojawi się jakieś odwrócenie akcji, nawet jeśli to trochę za wcześnie na spodziewanie się takich zmian.

Rozdział trzeci
Wiadomo, że Draco się zmienił, że nie chciał wypełniać rozkazów Voldemorta, kiedy zaczęły go przerastać. Mimo to wyrzucenie z siebie emocji w jego wykonaniu było imponujące, niecodzienne i... dobre. Jednocześnie pełne klasy - trzeba przyznać, że zrobił to w dosadny i taktowny sposób, aż sama poczułam złość na Hermionę, że tak źle go z góry oceniła. Słowem: bardzo dobre zakończenie rozdziału, tak trzymać!
Mała uwaga: 
"(...) zachowywanie się jak udzielny książę (...)"
- Udzielny książę? Co przez to rozumiesz? Nie bardzo rozumiem, co chciałaś przekazać tym epitetem.
Rozdział czwarty
Trochę zawiódł mnie opis emocji i przemyśleń Malfoya po nietypowej rozmowie z Granger (a konkretniej: nietypowym zakończeniu rozmowy). Spodziewałam się jakichś szczegółowych wrażeń, a znalazłam raczej ogólne refleksje z małą tylko skonkretyzowaną wzmianką.
Ginny coś podejrzewa, czemu wcale się nie dziwię. Jest inteligentna, a przecież nietrudno zauważyć, gdy z przyjacielem dzieje się coś dziwnego. Wciąż kluczymy wokół całej sprawy - w zakończeniu jest wzmianka o kolejnej rozmowie z Hermioną i ewentualnie z McGonagall, ale ponownie brakuje też konkretów. Oby obiecana rozmowa była bardziej owocna niż te poprzednie.
Nabór do drużyny był jednym z głównych wydarzeń opisanych w tym rozdziale, ale według mnie nie był aż tak znaczący. Można się było tego spodziewać. No chyba że ma to się odbić na przyszłości któregoś z bohaterów, wtedy będę musiała zwrócić tej scenie honor (jakkolwiek to brzmi).

Trudno powiedzieć bardzo dużo o treści opowiadania, które ma dopiero cztery pełne rozdziały, ale spróbować zawsze warto.
Przede wszystkim chciałam pochwalić Cię za oryginalność. Być może mam braki w lekturze tego typu historii, ale odkąd pamiętam, wiele z nich dotyczyło wspólnych dormitoriów, szlabanów czy innych form spędzania czasu razem - Twoja jest nietypowa. Można rzec, że ma podłoże psychologiczne. Zamiana ciał to dość częsty temat w komediach, ale w bloggowych opowieściach... a tym bardziej tych a'la Dramione... No, jak dotąd się z tym nie spotkałam.
Wspomniałaś, że nie lubisz spieszyć się w opisie wydarzeń. To widać. Rozumiem, że opublikowałaś dopiero pięć notek, ale czekam niecierpliwie na jakiś zwrot akcji. Obecnie wszystko obraca się wokół przemyśleń Dracona lub Hermiony, ewentualnie zahaczając o opisy magicznego świata po bitwie o Hogwart (popieram ich wtrącanie, mnie osobiście ciekawi Twoja koncepcja).
Niewiele jest tu zaskakujących momentów, poza oczywiście samą zamianą i pierwszym rozdziałem. Zachowanie Ślizgona i Gryfonki jest przewidywalne, typowe. Nie zmieniłaś zbyt wiele w ich charakterach, a już szczególnie w charakterze Granger. Bohaterowie są zaczerpnięci z książek, niewiele jest tu postaci, które dodajesz sama. Proponuję to zmienić; opieranie się na kanonie to oczywiście zrozumiałe postępowanie, ale warto poszaleć w kreacji świata przedstawionego. To ma być w końcu Twoje dzieło, Twój fanfik. Mam nadzieję, że brak tych elementów to po prostu stan chwilowy, który zmieni się wraz z publikacją kolejnych postów.
Twój styl jest raczej prosty, a już na pewno lekki - nie mam większych problemów z czytaniem Twoich tworów, nie czekam z utęsknieniem na ich koniec. Nie używasz trudnych w odbiorze konstrukcji i nieznanych przeciętnemu czytelnikowi słów. Twoje opisy są ładne i poprawne, ot co. Czuję, że kiedy nadejdzie jakaś bardziej emocjonalna scena, będziesz w stanie sprostać jej opisowi. Dialogi wychodzą Ci naturalnie, nie brzmią sztucznie, nie mają w sobie patosu.
Cóż więcej dodać? Jeśli w następnych notkach postawisz na szybsze tempo akcji, opiszesz bardziej zaskakujące wydarzenia, wprowadzisz jakieś nowe postacie, naniesiesz zmiany w kanonie lub/i rozpoczniesz nowy interesujący wątek, będę jak najbardziej zadowolona. Pośpiech nie jest wskazany, ale nie warto popadać w skrajność. Póki co widzę dobrze zapowiadające się opowiadanie, któremu brakuje tylko trochę... wigoru?

32/40


4. Poprawność

Prolog


"Niewiele osób z jej rocznika wróciło do Hogwartu po pokonaniu Voldemorta, co Hermiony wcale nie dziwiło (...)"
- Jej, czyli kogo? Najpierw użyj imienia, a potem zaimka. Wcześniej nie padło jeszcze żadne zdanie, które wskazywałoby na głównego bohatera. Równie dobrze mógłby być nim Malfoy albo przysłuchujący się kłótni uczeń (lub uczennica).

"(...) lecz już od samego początku przekonała się (...)"
- Przekonała się na samym początku.

"(...) przestały być wrogie a polegały raczej na chłodnej tolerancji (...)"
- Przecinek przed a.

"(...) nie stronił od złośliwych uwag wygłaszanych niby pod nosem, ale dbał o to, by dziewczyna wszystko słyszała."
- Wygłaszanych niby pod nosem, a jednocześnie z dbałością - tak, by dziewczyna wszystko usłyszała. Inaczej robi się z tego wtrącenie, po którego wycięciu zdanie traci sens ("(...) nie stronił od złośliwych uwag, ale dbał o to, by dziewczyna wszystko usłyszała").

"(...) eksplodował, rozrzucając wokół mnóstwo gęstej, niebieskawej piany. Na szczęście Malfoy szybko rzucił się na ziemię i pociągnął za sobą Hermionę, reszcie klasy też udało się uniknąć wypadku. Eksplozja nie była niebezpieczna (...)"
- Eksplodował, eksplozja - nie wygląda to dobrze.

"(...) narobiła po prostu mnóstwo hałasu i bałaganu."
- Narobiła (kogo? czego?) mnóstwa hałasu i bałaganu.

"(...) również nie rozmawiając dotarli do Skrzydła Szpitalnego."
- Przecinek po imiesłowie, przed czasownikiem.

"(...) ostentacyjnie się ignorując."
- Się wygląda tutaj jak czasownik zwrotny użyty w 1.os.l.p... Ostentacyjnie ignorując się nawzajem, o.

"Ostatnim, czego pragnął było utkwienie w ciele Granger."
- Ostatnim, czego pragnął, było...




Rozdział pierwszy


"Uzdrowiciele dziękowali Merlinowi za tych, których można było wyleczyć w domu i hospitalizacja nie była konieczna, bo w takich warunkach pomoc potrzebującym okazywała się jeszcze trudniejsza."
- I? A nie przypadkiem "bo", "gdyż" lub "ponieważ"? Żeby uniknąć powtórzenia proponuję przeredagować zdanie: Uzdrowiciele dziękowali Merlinowi za tych, których można było wyleczyć w domu bez konieczności hospitalizacji, bo w takich warunkach pomoc potrzebującym okazywała się jeszcze trudniejsza.

"(...) aby cofnąć zaklęcie zapomnienia (...)"
- Czemu piszesz tylko jeden człon wielką literą? Albo traktujemy to jako pełną nazwę zaklęcia, albo jako zwykły pospolity rzeczownik z przydawką.

"Często się wprawdzie sprzeczali, ale takie kłótnie były jednak (...)"
- Jest już wprawdzie, nie potrzeba dodawać jednak.

"W sumie Granger cieszyła się, że nie tworzą tak idealnego związku jak Harry i Ginny, choć czasem widziała po minie rudej, że i ta czasem chciałaby, aby Potter się z nią w czymś nie zgodził."
- Potraktujmy minę Ginny jako powód cieszenia się Hermiony z braku idealnego związku. Innymi słowy: zamieńmy "choć" na "bo",a "idealnego" weźmy w cudzysłów. Lepiej? Lepiej.

"(...) w bitwie w Hogwarcie (...)"
- Bitwa o Hogwart. Taka była książkowa nazwa, bardzo zresztą trafna.

"Znacznie to oczyściło skarbiec rodzinny (...)"
- Zmieniłabym szyk: Znacznie oczyściło to skarbiec rodzinny...

"Jednakże teraz żadna z tych spraw nie miała najmniejszego znaczenia, kiedy Draco i Hermiona biegli opustoszałym korytarzem w stronę gabinetu dyrektorki. Lekcje miały..."
- Coś tu jawnie nie gra, też to dostrzegasz? Jednakże teraz, kiedy Draco i Hermiona biegli opustoszałym korytarzem w stronę gabinetu dyrektorki, żadna z tych spraw nie miała najmniejszego znaczenia. + Nie miała, miały; powtórzenie.

"(...) ale nie możecie oboje tak wrzeszczeć!"
- To słówko "oboje" gra tutaj ważną rolę, a nie powinno. To bez znaczenia, nie powinni wrzeszczeć i tyle.

"(...) z którego był doskonały widok na jezioro."
- To "był" tak nieładnie tutaj wygląda (i brzmi)... Z którego rozpościerał się doskonały widok na jezioro, o. Albo przepiękny.

"Czyli co, mogę teraz przyznać, że Granger jest taaaka wspaniała i wszystko wróci do normy?"
- Raczej musi, a nie może.

"McGonagall uderzyła ręką w blat biurka, a na policzkach kobiety wykwitły czerwone plamy."
- Na jej policzkach. Wiadomo, o kogo chodzi z podmiotu zdania.

"(...) a pani, panno Granger może użyć (...)"
- ...a pani, panno Granger, może użyć...

"Po przejściu w milczeniu całego korytarza, Draco zatrzymał się (...)"
- Przecinek nie jest konieczny.

"Przez tą głupią Granger mogło ci się coś stać!"
- Przez głupią Granger.

"(...) Draco z irytacją stwierdzał, że uczniowie Domu Lwa są jeszcze bardziej nieznośni (...)"
- Stwierdził. Aspekt dokonany.

"(...) innego myślenia, niż to podręcznikowe."
- Bez przecinka.

"(...) najwyraźniej nad czymś się zastanawiając."
- Lepiej: najwyraźniej się nad czymś zastanawiając.



Rozdział drugi


"(...) o wiele gorszymi, niż zwykłe siedzenie na lekcjach."
- Bez przecinka; nie ma czasownika po "niż".

"(...) ani Draco, ani Hermiona nie rozmawiali dużo z kolegami z domu, czasem rzucając jakąś lakoniczną odpowiedź."
- Aż się prosi dodać: "czasem rzucając tylko jakąś lakoniczną odpowiedź".

"Denerwowała się, trening z Malfoyem na pewno do przyjemnych nie będzie należał, nie miała też pojęcia, ile może to potrwać."
- Denerwowała się, świadoma, że trening z Malfoyem na pewno do przyjemnych należał nie będzie. Nie miała też pojęcia, ile może to potrwać.

"(...) a gdy jedna z trybun niebezpiecznie się zbliżała, Hermiona przesunęła rączkę na lewo, aby skręcić."
- Zbliżyła albo zaczęła zbliżać.

"Po drugiej stronie boiska, Draco stał w miejscu (...)"
- Bez przecinka.

"Nie zgadniecie, co podsłuchałam mijając tę Granger (...)"
- Przecinek przed imiesłowem.

"(...) udając, że się zastanawia nad kolejną częścią tekstu (...)"
- Lepiej: że zastanawia się.

"(...) kto inny "Mogłabyś nauczyć się mówić od razu..."."
- ...ktoś inny: "Mogłabyś nauczyć się mówić od razu...".



Rozdział trzeci


"(...) bo jestem za leniwa aby to później przepisywać do Worda."
- Przecinek przed aby. Zbyt leniwa brzmiałoby lepiej.

"(...) że Malfoy rządzi sobie jej życiem (...)"
- Rządzi jej życiem, ewentualnie "rządzi się w jej życiu".

"Podczas historii magii, kiedy nawet Granger dopadła senność spowodowana monotonnym monologiem profesora Binnsa, doszła do wniosku, że chyba zbyt beztrosko potraktowali to, co ich spotkało."
- Podczas historii magii nawet Granger dopadła senność spowodowana monotonnym monologiem profesora Binnsa. Doszła wtedy do wniosku, że chyba zbyt beztrosko potraktowali z Malfoyem to, co ich spotkało.

"(...) ale jeśli o ich zamianie miały wiedzieć tylko oni i McGonagall, to było chyba jedyne wyjście."
- ...mieli wiedzieć tylko oni i profesor McGonagall, to było to chyba jedyne wyjście.

"Jedyne słuszne, ale zostawienia wszystkiego na pastwę losu Hermiona nie brała pod uwagę (...)"
- Nie rozumiem tego "ale", to zdanie dalej kompletnie nie ma sensu w odniesieniu do poprzedniego. Może "bo"?

"(...) po czym wyjął z kieszeni szaty pomięty list i wcisnął jej do ręki. Z każdym słowem Hermiona była coraz bliższa wybuchnięcia śmiechem."
- ...i wcisnął go jej do ręki. Z każdym przeczytanym słowem...

"(...) że Ronalowi trochę poci się dłoń (...)"
- Ronaldowi.

"(...) w tej gdzie uczył nas Firenzo."
- W tej, w której uczył nas Firenzo.

"(...) odwróciła się na pięcie i poszła."
- Lepiej: i odeszła.

"(...) które pozostawił bez natychmiastowej, poprawnej odpowiedzi (...)"
- Bez przecinka

"Nie trzeba być geniuszem aby wiedzieć (...)"
- Przecinek przed aby.

"(...) udali się do dormitoriów aby przygotować się do snu."
- Przecinek przed aby. Chociaż lepiej zamień to na "żeby" (też wstawiając przecinek) - dzięki temu unikniesz powtórzenia.

"(...) krzesła porozstawiane zostały w różnych dziwnych miejscach (...)"
- Porozstawiane były.

"(...) przeszywając ją wzrokiem jak niewidzialnymi szpilkami."
- Przecinek przed jak.



Rozdział czwarty


"Ile by dał, aby móc zaszyć się w dormitorium jako on, Draco, nie musieć wysłuchiwać szczebiotek z pokoju, w którym mieszkał teraz, a co więcej — nie dręczyłaby go świadomość, że właśnie wyspowiadał się Granger!"
- Kiedy usunie się część zdania, brzmi to tak: Ile by dał, aby nie dręczyłaby go świadomość (...)". Bez sensu, prawda? Czasem podczas pisania długich zdań gubi się wątek.

"(...) z którymi borykał się odkąd Potter zabił Czarnego Pana."
- Przecinek przed odkąd.

"(...) tak, ta dwójka nagle odkryła, że w sumie to chyba mogliby się pobrać (...)"
- Dwójka odkryła, że MOGLIBY się pobrać?

"(...) o tym co, gdzie oraz dlaczego go boli."
- Co i dlaczego boli - rozumiem. Ale gdzie?

"W tej chwili niczego nie żałował bardziej od zdecydowania się na ukończenie ostatniego roku nauki w Hogwarcie (...)"
- W tej chwili niczego nie żałował bardziej od decyzji ukończenia...

"(...) to ostatnie nie należało do trudnych zważywszy na dość kontrowersyjne (...)"
- Przecinek przed zważywszy na.

"(...) z drugiej strony jednak Malfoy czuł radość, że do wszystkiego dojdzie sam (...)"
- Ten czas przyszły mnie tu gryzie.

"(...) które wprawiały go w zły nastrój, a skupić się na tych poprawiających humor."
- Poprawiających mu humor.

"(...) lecz po chwili doszedł do wniosku, że nie ma sensu tracić tej jednej przyjemności, jaka mu została."
- Jedynej przyjemności, jaka mu (po)została.

"(...) bez wymieniania spojrzenia z kimkolwiek (...)"
- Bez wymiany spojrzeń z kimkolwiek.

"(...) zresztą zegar wskazywał dopiero po dwudziestej pierwszej."
- Wskazywał dopiero dwudziestą pierwszą (np. osiem, dziesięć, piętnaście).

"(...) ona podawała mu swój, zapisany ponad wyznaczone przez nauczyciela minimum (...)"
- Dłuższy niż wyznaczone przez nauczyciela minimum.

"(...) powrócą do swojej postaci dopiero, gdy oboje zrozumieją z czym boryka się to drugie."
- ...dopiero wtedy, gdy oboje zrozumieją, z czym...

"(...) aby przestała traktować go jak "egocentrycznego buca", o którym mówiła?"
- O którym mówiła? Skoro uważa, że nim nie jest, to nie można traktować tego wyrażenia jak synonimu. Zamień to na np. "za którego go uważała", o.

"(...) że te obce ręce nadal są szczupłe i delikatne, nie męskie (...)"
- I teraz nie mogę dojść do tego, jak powinnaś zapisać ten przymiotnik. Chyba jednak łącznie z partykułą "nie", bo "szczupłe i delikatne" to niekoniecznie antonim do "męskie'...

"(...) kogo torturują, i jednoczesny (...)"
- Bez przecinka.

"(...) słuchając jak drzwi (...)"
- Przecinek przed jak.

"Nie uznawały one innej formy porozumiewania się, jak plotki oraz chichotanie."
- Lepiej od "jak" brzmiałoby "niż" (wtedy już bez przecinka).

"Wówczas też nie robiły nic innego (...)"
- Nie robiły niczego innego.

"Draco natomiast zebrał wszystkie pokłady spokoju (...)"
- Wszystkie swoje pokłady spokoju, warto dodać.

"(...) że dowalą ich im AŻ TYLE. Narzekanie na szkołę było dobrą wymówką, aby nie myśleć o ich nieudanej rozmowie."
- Ich, ich - powtórzenie. To pierwsze można wykreślić.

"(...) z kim może rozmawiać a kogo lepiej unikać (...)"
- Przecinek przed a kogo.

"(...) jednakże ona nie umiała całkowicie zrezygnować z dzielenia się swoją wiedzą, choć reszta i tak uważała to za wymądrzanie się..."
- To, co uważali inni, nie miało wpływu na jej decyzję; bardziej pasowałoby "nawet jeśli".

"(...) kto nie powinien oczekiwać od młodszych kolegów dalszego wynoszenia pod niebiosa (...)"
- I kto miałby wynosić się pod te niebiosa, on czy ci młodsi koledzy? Dalszego wychwalania go ponad niebiosa, może tak, co?

"Zielonkawy poblask jeziora widocznego za wysokimi, strzelistymi oknami sprawiał, że to miejsce wyglądało na chore."
- To w lochach były okna?

"Być może to porównanie było adekwatne odnośnie usposobienia większej części podopiecznych Slughorna (...)"
- Adekwatne DO.

"(...) nie lubiła patrzeć jak jej ukochany szuka potencjalnych rywali?"
- Przecinek przed jak.

"Uśmiechnęła się do siebie, przypominając pytanie Rona o to (...)"
- Przypominając SOBIE.

"Od dawna nie wymienili żadnego listu, on pochłonięty karierą szukającego, ona przygotowująca się na nowy rok szkolny."
- Od dawna nie wymienili żadnego listu - on pochłonięty karierą szukającego i ona przygotowująca się na nowy rok szkolny.

"(...) ponieważ to, co połączyło ją z tym chłopakiem na czwartym roku zniknęło już dawno i przemieniło się w miłe wspomnienie."
- ...ponieważ to, co połączyło ją z tym chłopakiem na czwartym roku, zniknęło już dawno i przemieniło się w miłe wspomnienie.

"(...) bo urody miała zdaniem Hermiony w nadmiarze."
- ...bo urody miała, zdaniem Hermiony, w nadmiarze.

"(...) którzy chcieli wywinąć się z odrabiania prac domowych/poprzeszkadzać/nie byli nawet z Gryffindoru (...)"
- Takie znaczki to nie w opowiadaniu; tutaj używa się spójników lub odpowiednich znaków interpunkcyjnych.

"Chwilę później kapitan drużyny zwołał wszystkich chętnych do siebie. Draco nie znał jej nazwiska, wiedział jednak, że ma na imię Demelza i od dwóch lat gra jako ścigająca."
- Kapitan zwołał, ale Draco nie znał jej nazwiska. Kapitan zawołała. Nie musimy tworzyć żeńskich form, ale czasownik powinniśmy odmienić.

"Nigdy bym się ciebie nie spodziewała z tej strony boiska!"
- Po tej stronie boiska.

"(...) usiedli na trybunach aby obserwować zmagania rekrutów."
- Przecinek przed aby.

"(...) członkowie pocieszali nowych poklepywaniem w ramię albo "Nie stresuj się tak!"."
- Taka sucha wypowiedź nie brzmi dobrze. Albo pocieszającym "Nie stresuj się tak!", o.

"(...) mruczał przekleństwa pod nosem albo w ogóle milczał (...)"
- Po co to w ogóle?

"(...) miotała wulgaryzmami na lewo i prawo (...)"
- Na prawo i lewo. Tak się przyjęło; tak brzmi i wygląda lepiej.

"(...) związał włosy. Trochę to trwało, nigdy bowiem nie musiał się męczyć z długimi włosami (...)"
- Włosy, włosami - powtórzenie. Dwie linijki dalej znów, ale to już tak nie razi.

"(...) zmierzył dwóch rosłych chłopaków, jakich Demelza wybrała z ósemki — niejaki Clarence Todd, który budową przypominał trójkąt ze względu na bardzo szczupłe nogi i barczyste ramiona, oraz Henry Brown, chłopak o nieproporcjonalnie dużych dłoniach."
- Kogo? Co? BIERNIK. Ty podajesz nazwiska w mianowniku.

"(...) gdyby po prostu zasłonił je wielkimi łapskami."
- Swoimi wielkimi łapskami.

"Ta dwójka, która najszybciej złapie znicza przejdzie do ostatniego "etapu".
- Ta dwójka, która najszybciej złapie znicza, przejdzie do ostatniego etapu. (To w istocie jest ostatni etap, więc skąd ten cudzysłów?)

"W końcu on tylko powłokę miał dziewczyńską, a nadal był tym samym zwinnym i spostrzegawczym chłopakiem."
- W końcu on tylko powłokę miał dziewczyńską (kobiecą? dziewczęcą?), w rzeczywistości nadal był tym samym zwinnym i spostrzegawczym chłopakiem.

"(...) jedna złapała znicza po dziesięciu, druga po trzynastu minutach (...)"
- ...jedna złapała znicza po dziesięciu, A druga po trzynastu minutach...

"Było ono jasnoróżowe, powoli zmierzchało, a słońce znikało za horyzontem."
- To brzmi, jakby niebo zmierzchało. Było ono jasnoróżowe - powoli zmierzchało i słońce znikało za horyzontem.

"Za pięć minut powinno całkowicie się schować, a wtedy dostrzeżenie znicza będzie znacznie trudniejsze, Draco musiał więc się pośpieszyć."
- Ach, te czasy! Skoro powoli zmierzchało... to jakim cudem słońce miało się całkiem schować w ciągu pięciu minut? To raczej nie dzieje się tak szybko na tym etapie.

"Nigdy się chyba nie nauczy, że nie we wszystkim jest taki doskonały..."
- Czasy...

"(...) jeśli złapie znicza teraz to wyrówna czas z tą pierwszą dziewczyną."
- Przecinek przed to. Zrówna się z tą pierwszą dziewczyną. Czasy...

"(...) zawołał tryumfalnie, kiedy zacisnął dłoń wokół szamocącej się piłeczki."
- To jest poprawna forma, ale trochę przestarzała; teraz lepiej używać wersji "triumfalnie".

"(...) jak beznadziejnie sobie ten chłopak razi, w ogóle nie umiał się skupić."
- ...jak beznadziejnie radził sobie ten chłopak, w ogóle nie umiejąc się skupić.

"Po kolejnym gwizdku jasnym było (...)"
- Jasne było.

"(...) ktoś zatrzymał go chwyceniem za ramię, a następnie zobaczył rude włosy i brązowe oczy Ginny, pełne podejrzliwych błysków."
- Przeredaguj to zdanie: na razie można z niego wywnioskować, że to ten ktoś zobaczył rude włosy i brązowe oczy, a nie Draco, jak to w istocie było.

"Powiesz mi, czy sama mam się przekonać, o co chodzi?"
- Dowiedzieć (przekonać brzmi dużo gorzej i w dodatku sztucznie). Bez przecinka.

" Rób co chcesz, daj mi spokój (...)"
- Rób co chcesz, ale mnie daj spokój, o.


Podstrona "Swapped souls"


"Przebywanie w obcym ciele może bardziej zaszkodzić, czy czegoś nauczyć?"
- Bez przecinka.

"Pokusa na zrujnowanie sobie wzajemnie reputacji (...)"
- Lepiej: pokusa na wzajemne zrujnowanie sobie reputacji...


Podstrona "Spamownik"


"Proszę, nie spamuj mi pod rozdziałami, stamtąd wszystkie reklamy usuwam."
- Dziwnie to brzmi. Usuwam wszystkie reklamy, które tam znajdę, o.

Nie masz większych problemów z ortografią i, dzięki Bogu, zapisywaniem dialogów. Miewasz za to kłopoty z interpunkcją, jak zresztą wielu bloggerów. Twoje błędy wynika ze złego wyczucia oraz z nieznajomości zasad. To drugie łatwo nadrobić, w przypadku pierwszego jest tylko jeden sposób - praktyka. Zdarzają Ci się również błędy językowe, chyba najtrudniejsze to wyeliminowania. Kiedy coś w składni nie gra, przeczytaj zdanie na głos. Wtedy wszystkie cosie powinny się ujawnić.

13,5/20


5. Ramki


Zajrzyjmy do menu.
- Główna.
- Swapped souls - całkiem przyjemny opis Twojego opowiadania. Drażni mnie tylko, że użyłaś w nim wszystkich trzech czasów. Skoryguj to. Bądźmy konsekwentni.
- Polecane - linki.
- Linki - znów linki. Dlaczego nie połączysz tych podstron, tworząc w jednej z nich kategorie? Po co robić sztuczny tłok?
- Spamownik - rzecz przydatna na praktycznie każdym blogu.
Mamy jeszcze informację, obserwatorów, licznik i bardzo wygodny w użyciu spis treści. Brakuje mi tylko chociaż krótkiej informacji o autorce, lubię co nieco wiedzieć o kimś, kogo blog czytam. Wiele innych osób zapewne też.

3,5/5


6. Punkty dodatkowe


+ Za ciekawy motyw użyty w opowiadaniu (zamiana ciał).

Plus jeden.


Zdobyłaś 67/89 pkt.
Ocena: dobry (4)

Gratuluję i dziękuję, że wybrałaś mnie na swoją oceniającą - trafiłaś w dziesiątkę z tematyką bloga. Tak miło jest patrzeć, jak ludzie czytają podstrony... :)

Nie chciałam przykrywać Ci z dnia na dzień oceny, Aithnne, ale od jutra do następnego weekendu nie będę mogła być tu, na Shibuyii, chyba że na chwileczkę, a nie chcę, by autorka czekała jeszcze dłużej (miałam w planach skończenie tej oceny już w poprzednim miesiącu).

Pozdrawiam wszystkich, a reszcie Załogi życzę weny! (Tak, w tym zdaniu jest aluzja.)

5 komentarzy:

  1. Autorka ocenianego przeze mnie bloga już skomentowała i przeczytała ocenę, więc nic nie szkodzi, że inna ją zakryła. Jak na razie mamy dobry star na początek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie w porządku. :) No nie wiem... Miejmy nadzieję, że jakoś to będzie...

      Usuń
  2. "To Hermiona i Ginny miały wspólne dormitorium? Dotąd chyba dzieliło się je z dziewczynami ze swojego rocznika, czyż nie? Coś się zmieniło? Jeśli tak, to czemu o tym nie wspomniałaś? Opisowi świata po śmierci Voldemorta poświęciłaś przecież kilka akapitów, wzmianka o funkcjonowaniu Hogwartu by nie zawadziła." - W opisie bloga jak wół stoi, że Hermiona WRÓCIŁA do szkoły na siódmy rok, więc teraz jest na jednym roku z Ginny, która nie powtarza klasy. To logiczne.

    "To wyglądało tak, jakby Hermiona po raz drugi w życiu dosiadła miotły, a przecież wiemy, że podczas wakacji często grała w quidditcha z Harrym, Ronem i Ginny. Śmiem twierdzić, że nie miała większych problemów z lataniem, nawet jeśli sama gra nie szła jej zbyt dobrze." - Kanon z kolei, jeśli w ogóle mówi o lataniu przez Hermionę na miotle, wspomina, że nie szło jej to najlepiej. To była jedna z niewielu rzeczy, w których była ona kiepska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och faktycznie, dziękuję! ;) Nie wpadłam na to. Rzeczywiście, to jest logiczne.
      Tak, ale w rozdziale rzeczywiście było to przejaskrawione, jakoby okrążenie boiska zajęło jej kilkanaście minut i omal nie spadła z miotły... aż tak źle nie było, uwierz ;D

      Usuń
    2. No cóż, miotły nie są jak rowery (Bagman najlepszym przykładem), więc w sumie trudno stwierdzić, czy jeśli dawno tego nie robiła, to nie mogła mieć tak tragicznych wyników. Choć to akurat kwestia do subiektywnej oceny, więc nie polemizuję z oceniającą. :P

      Usuń