sobota, 17 stycznia 2015

[702] http://deidara-tsudo.blogspot.com/

Uwaga do wszystkich Oceniających!   
W ostatnich dniach uległ zmianie system numeracji postów. Na ONECIE oceniliśmy 529 blogów oraz wystawiliśmy 112 odmów. Odmowy i oceny były tam numerowane jednym ciągiem, co daje wynik 641 notek. Tutaj notki były numerowane w identyczny sposób, jednak wraz z Dafne postanowiłyśmy sprawiedliwie oddzielić odmowy od ocen. Wszystkie posty BLOGSPOTU zostały ponumerowane od nowa, od 642 oceny i 113 odmowy, co aktualnie daje wynik 701 ocen i 236 odmów. Uprzejmie proszę wszystkich Oceniających o dostosowanie się do zmian i odpowiednie numerowanie swoich ocen. Numeracja uległa zmianie również w SPISIE TREŚCI, a w najbliższym czasie poprawione zostaną również numery ocen w podstronie "NAJWYŻEJ OCENIONE". 

Adres bloga: Deidara Tsudo
Autor bloga: Kikifuko
Oceniający: Skoiastel

PIERWSZE WRAŻENIE
Już od samego początku nie wiedziałam, jak zabrać się za ocenę tego bloga. Wszak jest tak wiele kwestii, które chcę poruszyć, że boję się, iż coś niechcący pominę. Właśnie dlatego tak bardzo lubię wydawać oceny szablonowe. Gdy próbowałam pisać nieszablonówki, zdarzało mi się powtarzać, a całość była nieźle pomieszana. W ocenach szablonowych natomiast dokładnie widzę, o czym już napisałam, a co jeszcze powinnam poruszyć, a to jest mega pomocne, gdy w grę wchodzi blog paradoksalnie tak prosty i rozwinięty zarazem, jak Deidara Tsudo.

Adres jaki jest – każdy widzi. Dwa człony to dwa imiona. Poprawnie oddzieliłaś je od siebie myślnikiem, adres jest więc w tej formie świetnie dopasowany do słów z belki – chyba każdy jest w stanie odnaleźć w tym pewną metaforę. Oczywiście kategorię widać od razu po samym tytule i nie ma w tym nic złego, przynajmniej czytelnik od samego początku wie, z czym będzie miał do czynienia, choć nietypowa szata graficzna może zmylić już na samym wstępie. Belkę opisałaś w odpowiedniej podstronie. Piękne słowa – nie można zaprzeczyć. Dobrze brzmi w oryginale, ale bez sensu jest ją powtarzać na nagłówku, tym bardziej, że nieestetycznie tekst wjeżdża tam na rysunek bohaterów.

Oglądałam i oglądam nadal Naruto Shippuuden, zręcznie omijając jedynie fillery. Twoje wtrącenie we wprowadzeniu, że nie jesteś pewna „jak się to pisze”, wskazuje na Twoje lenistwo, bo na dobrą sprawę wystarczyłoby w sekundę zapytać Wujka Google. Swoją drogą szkoda, że przestałaś oglądać, bo dopiero w nowych odcinkach Shippuuden jest w ogóle warty śledzenia fabuły, a biorąc pod uwagę to, co dzieje się teraz – do setnego odcinka moim zdaniem wiało nudą - łącznie z pierwszą serią. Wracając jednak do opowiadania - Deidarę znam. Członek Akatsuki, dla którego wybuch jest największą formą sztuki. Nie miałam do czynienia jeszcze z opowiadaniem, gdzie głównym bohaterem jest właśnie ten szalony ninja z Iwagakure, co jest wielkim plusem za oryginalność. Natomiast o Tsudo nie wiem nic, a Google nie potrafi podpowiedzieć, więc zakładam, że jest to twór Twojej wyobraźni. Nie znalazłam we wprowadzeniu ani słowa o Deidarze, ani o Tsudo, pojawili się za to Tobi i Konan. Ciekawe połączenie – rządny zemsty na Kakashim przydupas prawdziwego Madary, który chce pomóc swojemu władcy w przejęciu władzy nad światem oraz mistrzyni orgiami o niebieskich włosach, jaka poświęca swoje życie w walce… właśnie z Tobim, tylko dlatego, by bronić rinnengana martwego Nagato. Swoją drogą w sumie szkoda, że Obito tak łatwo rozerwał ją na strzępy.

Strona główna pełni swoją funkcję w stu procentach, bo nie znajdziemy na niej jednej z notek, a menu nie jest poukładane gdzieś nad nagłówkiem lub w jednej z bocznych kolumn, zapewne dlatego, że wcale ich nie posiadasz. Układ jednokolumnowy jest wygodny i prosty pod względem logistycznym. Trudno się tu zgubić, a jednak pierwsza myśl, jaka narzuciła mi się po wczytaniu się szaty graficznej w całości, to swoiste "o co tutaj chodzi" z wieloma znakami zapytania na końcu frazy. Po przeczytaniu genialnej liryki już sama się pogubiłam z tematyką bloga i nie wiedziałam, czy to rzeczywiście Naruto, czy może tylko jakaś przypadkowa zbieżność. Nie mam pojęcia, dlaczego zostałam nazwana długim wyrazem na "A", kojarzącym się z UFO, a treść wprowadzenia miast mnie zachęcić - swoim stylem, który przywodzi mi na myśl słowo rozgardiasz, co nieco mnie odrzuciła.  Mam nadzieję, że to jedynie figlarna forma wprowadzenia obudziła we mnie takie przeczucie i że z każdą następną minutą spędzoną na Twoim blogu będzie się ono okazywało coraz bardziej mylne. 

 7/10


 SZATA GRAFICZNA
Tło wewnętrzne przypominające stary pergamin, na którym namalowano silnego mężczyznę i kobietę o zamyślonym spojrzeniu, wywołuje we mnie odczucia ciepłe i przyjazne oku. Moją wskazówką jest jednak usunięcie tytułu bloga na nagłówku. Sam nagłówek w sobie jest Ci niepotrzebny, a napis w dużo ciekawszej i estetyczniejszej formie można by nanieść jakimś programem graficznym już na samo tło. Natomiast tło zewnętrzne nie jest najlepszym pomysłem. Jest czarne i sprawia wrażenie, że blog jest zbyt wąski. Na laptopie było rozciągnięte na całej długości:



natomiast na większym monitorze komputera stacjonarnego blog prezentuje się tak:




Przypomina mi to problemy z kadrowaniem starej taśmy filmowej, a kolor nie zachęca, kontrastuje i po dłuższym przebywaniu na blogu męczy wzrok. Spróbuj zastosować inną kombinację barw i przede wszystkim dostosuj poprawnie tło.

Czcionki są dopasowane kolorystycznie, są również takie same w każdym poście i mają przyjazną dla oka wielkość i kształt. 

Żałuję, że w całej pracy nie wykorzystałaś innych kolorów, które ofertuje obrazek dwójki bohaterów. Wszystko stworzyłaś zielone lub czerwone, a przecież strój blondyna ma cudowny odcień niebieskiego, że aż żal z niego nie skorzystać. Pomarańczowe elementy sukni kobiety orzeźwiają klimat panujący na blogu, szkoda więc, że nie ma ich chociaż troszkę więcej.

Świetnie, że posiadasz banner, a całość graficzna jest Twojego wykonania. I w sumie to wszystko, co mogę powiedzieć o szacie graficznej ocenianego projektu. 
6/10


TEKST
Jednokolumnowa koncepcja, jaką stworzyłaś, dodając czarne tło, w którym zamyka się papierowy kwadrat, aż prosi się o opcję justowania tekstu. Bez tego zabiegu wyrazy pływają nieregularnie od linijki do linijki, od lewej - do prawej. Wygląda to nieestetycznie, zupełnie tak samo jak pozostawione na końcu linijek pojedyncze literki jak a, i, o, z widoczne już na stronie głównej. Trudno pozbyć się ich w tekście justowanym czy wyrównanym do lewej lub prawej i wcale tego nie będę wymagała, gdyż opowiadanie to nie epopeja narodowa z formie tomiszcza, które musi być poprawne w 100%, ale problem okazuje się łatwy do rozwiązania, gdy tekst jest wyśrodkowany - jak ten na Twojej stronie głównej.   

Przeczytam kilka pierwszych rozdziałów i kilka ostatnich, by przekonać się o progresie lub ewentualnym regresie. Jako że wprowadzenie mam już za sobą i skomentowałam je nieco wyżej, przejdę od razu do rozdziału pierwszego. A raczej chaptera. Swoją drogą, po co stosujesz angielską nazwę na oznaczenie notek, skoro cały blog prowadzisz w języku polskim, wyłączając belkę, którą tłumaczysz w odpowiedniej podstronie? Bądź konsekwentna w swoich wyborach. 

Pierwszy rozdział i już widzę pierwszy błąd literacki. Mieszasz czasy - raz teraźniejszy, raz przeszły. Słowa o tym samym lokalu. Barman liczy napiwki, gdy ktoś coś zrobił. Kelnerka spaceruje po pomieszczeniu, a w tym samym czasie podeszła do stolika w czasie przeszłym. Brzmi komicznie, prawda? Wręcz absurdalnie. Spróbuj przeczytać tę notkę od początku i wybrać jeden czas. Z doświadczenia wiem, że bardzo trudno napisać całe opowiadanie czasem teraźniejszym, gdyż nieraz aż automatycznie wrzuca się czasowniki przeszłe. W tym czasie trudniej też opisywać akcję, więc polecam używanie od samego początku i aż do końca czasu przeszłego. Zmiany muszą mieć swoje pobudki takie jak retrospekcja czy przedstawienie snu bohatera. Na początku rozdziału fantastyczny zabieg zastosowałaś z przedstawieniem scenerii za pomocą oprowadzania wycieczki. Czytelnik przez chwilę słucha słów przewodnika i jest to bardzo dobre wytłumaczenie użycia czasu teraźniejszego, jednak pozbądź się w tym nietypowym początku wszystkich czasowników przeszłych. W każdej formie pisanej prozą trzymamy się jedności czasu i narracji. Pamiętaj o tym na przyszłość. 

Narrator nie musi używać nawiasów, szczególnie w czasie opisywania wyglądu bohatera.  Bohaterów opisujesz w tekście starannie, szczegółowo. Zwracasz uwagę na ich ubiór, większą wagę przywiązujesz jednak do zachowań, jakie im towarzyszą np. do gestów. Opisy uśmiechów, drżeń ust, mrugnięć powiek – wszystko to jest, aczkolwiek mam wrażenie, że nie używasz przesadnie wyszukanych słów i sposobów na wypowiedzi. Piszesz prosto, wykładając wszystko kawa na ławę. Nie ma w tym dobranego literackiego polotu, używasz wielu kolokwializmów, opisy są rzeczowe. Bardzo duża ilość czasowników ma przewagę nad emocjami. Nawet jeśli skupiasz się w początkowych notkach na emocjach, to koniec końców są to proste czynności wskazujące na zamyślenie. Nie napiszesz, jak bohater wygląda w czasie zamyślenia, by czytelnik sam domyślił się, że postać zachowała się tak i tak. Od razu piszesz Deidara zamyślił się. Zrobił to i tamto. Dialogi masz równie proste. Kilka słów, a po myślniku zapis zachowań, które towarzyszą wypowiadanym słowom. Spróbuj to jakoś dopieścić większą ilością środków stylistycznych, możesz zacząć używać też mniej przewidywalnych i banalnych zwrotów, jak na przykład w zdaniu Najwyraźniej szef zauważył jak Deidara ją skrzyczał i musiała się pilnować. Słowo skrzyczeć wydaje się infantylne. Nie sądzisz, że coś w rodzaju "Najwyraźniej właściciel karczmy zauważył, że klient podniósł na nią głos, więc teraz musiała się bardziej postarać." brzmi znacznie lepiej?

Zaraz, zaraz... teraz mi się przypomniało, że przecież Deidara w walce z Sasuke stracił rękę. Wskrzeszenie go techniką babci nie przywróciłoby mu kończyny, no ale w sumie to i tak Twoje opowiadanie to czysta improwizacja, więc użyję Twojego ulubionego zwrotu - nevermind.

Blondyn patrzył głupio na zadowoloną, dyszącą z emocji kelnerkę z oczami wlepionymi w jakiś punkt na podłodze. - zastanawiam się, jak można patrzeć głupio, a jak mądrze. Chodziło Ci o to, że Deidara wyglądał głupio, miał głupi wyraz twarzy, tak? Tak samo z dyszeniem z emocji. Coś mi zgrzyta w tym zdaniu. Być może fakt, że dyszy się z jamy ustnej, co najwyżej przez emocje, ich nadmiar lub szybki napływ. Czytaj kilka razy swoje rozdziały i zastanów się przy każdym zdaniu, czy czasem nie brzmi ono nietypowo, dziwacznie, być może odrobinę niedojrzale. Język polski zawiera ogrom słów, którymi można zastąpić te, których użyłaś w tym rozdziale.

Zastanawiam się, jak Deidara, mając tak potężną broń, jak umiejętność lepienia bomb otworami ustnymi znajdującymi się w jego dłoniach, dał się powalić zwykłej, zdesperowanej kelnerce. Pamiętaj, że taka mała lepianka miała siłę rażenia granatu ręcznego, a kilka robaczków zdołało tylko potłuc odrobinę porcelany. Gdzie stoły, po których powinny zostać tylko drzazgi? Gdzie ten walący się gruz? Znając już na tyle histeryczny i nieprzesadnie rozgarnięty charakterek kelnerki oraz fakt, że wystraszyła się glinianych pająków - powinna wystraszyć się już samych, przerażających dłoni Deidary i tych jego obrzydliwych języków. I fik - co najmniej stracić przytomność. Trochę w tym wszystkim brakuje logiki. Zabrakło mi również w dialogach choć napomknięcia o słowie KATSU!, którym Dei wywołuje wybuch. Taka przyjemna akcja, a skupiłaś się na samych czasownikach, bardzo szybko, rzeczowo, że dopiero się zaczęło, a już się skończyło i Deidara leżał na ziemi.  Przypomina mi to akcję jakiegoś słabego fillera albo reakcję Edwarda Elrica z FMA na komentarz dotyczący jego wzrostu. Zrobiła się z tego niezła parodia, ale mogłaby być lepsza, gdyby opisy były bujniejsze, a całość literacka nieco bardziej ambitna. I nie chodzi mi już o samą fabułę, ale o język. 

Dobra rada - spróbuj unikać sposobu na zapis dialogu, jaki wykorzystujesz dość często:
Bohater powiedział:
- bla, bla, bla. Łubudubu.

Nie wygląda to profesjonalnie i choć sposób jest poprawny, to na dłuższą metę dość prymitywny. Ta forma jest dobra dla amatorów, ale po wstępie i predyspozycjach, jakie dostrzegłam w ogólnej koncepcji bloga, do aż takich amatorów to Ty wcale nie należysz. Rozwijaj swoje umiejętności. Staraj się manewrować słowem, by nie uprzedzać odbiorcy, że bohater coś powie. Niech to po prostu zrobi. 

Bohater spojrzał na kubek o tęczowym kolorze. Jego oczy były takie i siakie, i wyrażały to i tamto też, chociaż jeszcze chwilę temu nie bardzo.
- lubię bubble tea!

Bez żadnego wyprzedzania. To nie wyścig. 

Ten tekst pełen jest kolokwializmów. Czasem użycie ich nadaje odpowiedniego charakteru, ale u Ciebie są one na porządku dziennym:
- Ale chyba widzisz koło kogo stoisz, no nie?! - obok kogo brzmiałoby dużo lepiej.


Pod koniec rozdziału pierwszego wyszło na jaw coś ciekawego, do czego mam kilka obiekcji. Skoro {UWAGA! SPOILER} kelnerka była niewidoma, skąd wiedziała, że przy stoliku od początku siedział Kisame? Przecież od razu zapytała go, co podać. Skoro Kisame przebywa w tej knajpie przynajmniej raz w tygodniu, dlaczego nie zrugał Deidary i go nie uprzedził o fakcie, że kelnerka jest niewidoma i ma prawo do pomyłki. Poza tym jakim cudem niewidoma dziewczyna dostała pracę jako kelnerka i jakim cudem zapisuje zamówienia na kartce? Zaznaczyłaś, że nawet na nią nie patrzyła, ale po co w ogóle jej używała? Jak zamknęła szybko dłonią usta Deidary, nie widząc jego twarzy? Jakim cudem dziewczyna unikała bomb i walczyła z Deidarą, powalając go na ziemię? Dlaczego barman nie bronił niewidomej koleżanki? Tyle pytań bez odpowiedzi. Mam nadzieję, że kilka z nich wyjaśni się w następnym rozdziale. 

Pein/Nagato/Tendo zawsze bardzo cenił sobie Deidarę oraz spokój. Po jego śmierci pragnął opłakiwać młodego ninję w samotności, a jego charakter przez większą część anime i mangi był stonowany, tym bardziej dziwi mnie taki nagły wrzask "GŁĄBIE!". Deidara nigdy też nie zwracał się do Peina per lider. Zawsze wydawało mi się, że nawet jako dziewiętnastolatek był dużo bardziej rozgarnięty. Pamiętam, jak we wstępie napisałaś, że ta historia na pewno nie będzie parodią, ale coś śmiesznego czasem się pojawi. Do tej pory pojawiają się same takie "heheszki", a jedyną poważną sprawą jest kwestia niewidomej kelnerki. No, ale wrócę może do Peina. Stres przyprawiał go o coraz częstsze zaniki pamięci? Jakim cudem? Przecież to Mędrzec Sześciu Ścieżek Bólu, a jego ciała mają specyficzne umiejętności, które czytają w myślach ludzi i wyrywają dusze z ciał bez większego problemu. Więc chyba jednak parodia... Poza tym Tobi/Obito ma metr siedemdziesiąt w Shippuudenie, więc dlaczego wciąż nazywasz go karłem? W pierwszej miał ponad metr pięćdziesiąt, więc nawet na udawane lat trzynaście - to i tak sporo. 

Już kiedy Hidan i Deidara wpadli na pomysł wypicia kilku głębszych gdziekolwiek, od razu było do przewidzenia, że udadzą się do knajpy obok Konsoli. I oczywiście spotkają kelnerkę. A właściwie już tylko ex-kelnerkę. Nie pomyliłam się, bo kilka linijek niżej właśnie o tym przeczytałam. Namnożyłaś tam wykrzykników, jak gdyby nie było to nic oczywistego od samego początku spotkania Dei i Hidana. Swoją drogą, po co oni te płaszcze przewlekali na drugą stronę, skoro wczoraj Deidara był z Kisame (znanym na dodatek w mieście po imieniu!) tylko kilka metrów obok? Na dodatek ich twarze znane powinny być z listów gończych, więc wywleczenie płaszczy tyłem na przód raczej nie było zbyt pomocne. 

Mam niesamowity dylemat. Z jednej strony po tym rozdziale pełnym pijaństwa, czkań, błędów, które wymienię w następnym punkcie mam wrażenie, że to wszystko jest tak płytkie, iż brodzę w tym ledwie po kostki. Nie lejesz wody, a ja nie daję się utopić. Opisy krótkie, rzeczowe, wypełnione jedynie kolokwializmami i czynnościami, ewentualnie mruganiem czy wzdychaniem. Słabo. Na dodatek pełno niezgodności, humor niekoniecznie śmieszny, a jedynie sprawiający, że się uśmiecham. Wstęp do fabuły - przewidywalny. Bohaterowie wyciągnięci z Naruto i wsadzeni w świat, który niczym nie przypomina świata ninja, biorąc pod uwagę wspomnienie o radioaktywnym promieniowaniu. Postacie niekanoniczne, podobne do siebie jedynie z wyglądu, scharakteryzowane poprzez zachowania, które w każdym przypadku są równie mocno ograniczone. Natomiast wciąż widzę w tym potencjał. Nie wiem, dlaczego. Twój styl pisania ma w sobie to coś. Pokazałaś to we wstępie, w wierszu na stronie głównej, w początku, gdy przewodnik-narrator oprowadzał... jak gdybym czytała zupełnie inny materiał, dużo bardziej ambitny, groteskowy, ale w dobrym smaku. Teraz już nie jestem tego taka pewna. 

Może zajrzę do dwóch ostatnich notek z nadzieją, że poszłaś w dobrym kierunku i może coś po dłuższym okresie czasu zmieniło się na lepsze? Szczerze pisząc, mam aktualnie zbyt słabą głowę na takie błazeństwo jak rozdział drugi. Dziewiętnasty był poważniejszy, ale błędy nie pozwalają skupić się na treści w stu procentach. Pisz śmiało więcej zdań złożonych, mniej pojedynczych, krótkich, obfitych jedynie w czasowniki. To sprawi, że rozwiniesz swoje możliwości językowe, a Twój zasób słów będzie wydawał się większy. Kiedy coś opisujesz - opisujesz kolor i ogólny wygląd, ale nie skupiasz się na detalach. Opis postaci, które Deidara obserwował zza krzaków był prosty - osoba ma kolor sukni taki i taki, włosy takie i takie, a druga postać nosi to i tamto, włosy ma takie. Nie o to chodzi. Jest to bardzo częsty zabieg, który świadczy o płytkości językowej dzieła. Wymieniasz co jest jakie, co ma na sobie bohater, co jest jakiego koloru, na wszystko poświęcasz dwa zdania. Wiem, wiele sławnych autorów tak pisze, ale to sygnalizuje o powierzchowności i braku umiejętności opisowych. Sztuką pisania jest wplatać opisy w fabułę, w ruchy bohatera, w jego słowa, nawet w dialog, a nie wymieniać po kolei części jego garderoby. Poszerz swoje opisy, dodaj do nich nieco finezji, staraj się opisywać najmniejsze szczególiki jak unoszenie się tych włosów na wietrze, a nie, że fryzura zwyczajnie jest taka, jaka jest i nic więcej. Wymagaj od siebie, rozbudowuj swój warsztat. Pod względem budowy zdań rozdział dziewiętnasty prawie nie różni się od tych pierwszych, jak gdybyś odrobinę utknęła w swoim schemacie. Lubisz używać tylko kilku wybranych spójników i stosować utarte i proste konstrukcje. Zapamiętaj też, że wielokropek nie służy do budowania napięcia. Sztuką jest je zbudować słowem, nie ucięciem zdania. Widząc ten znak, czytelnik od razu domyśla się "pewnie coś się stanie". I Ty go tylko utwierdzasz w tym przekonaniu. Nie znaczy to, by nie stosować go wcale. Zwyczajnie ogranicz ten zabieg do minimum. 

I gdzieś, między ziemią a niebem, zachodzącym słońcem a horyzontem spotkali się tam, gdzie pękają wszelkie tamy i walą się mury.

W nieskończenie przedłużanym pocałunku.
I jego słodkim następstwie.

Wiem, że masz ewidentny talent do pisania. Po takim fragmencie nie sposób nie zachwycić się treścią. Gdyby całe opowiadanie stworzone zostało na poważnie, z elementami komizmu - było fantastycznie. Natomiast Ty ograniczasz się do bezbłędnych, emocjonujących i literackich, płynnych opisów bardzo rzadko. Czuję się tak, jak gdyby ten fragment został wyrwany z kontekstu. Coś w rodzaju nie, niemożliwe, co ja czytam? Przecież przed chwilą było polewanie sake, wzdychanie, chrząkanie, przewidywalne i miałkie opisy... a tu w tym wszystkim taka perełka. Postaraj się ich namnażać! Wiem, że potrafisz! Po tym tekście nigdy w Ciebie nie zwątpię, tylko nie utknij w schemacie, który sobie utarłaś. Prostym, klinicznym i mało oryginalnym. I nie mówię o prowadzeniu fabuły, oj nie. Fabuła i bohaterowie są jak najbardziej w porządku. Tylko opisy kuleją, a bez nich trudno o dobre opowiadanie. 

Używasz tylko dwóch zamienników. Na Tsudo piszesz Dziewczyna, a na Deidarę - Chłopak. Spróbuj używać bardziej innowacyjnego nazewnictwa. Możesz używać każdego przymiotnika, cechy charakteru, cechy wyglądu. A ograniczasz się od samego początku tylko do płci. O dziwo, do końca rozdziału bawiłam się dobrze, dużo dialogów - dużo kombinowania. Zastanawiam się tylko nad kwestią:

Matka jest bardzo potężna, ale czy ma szansę z ośmioma demonami i całym Brzaskiem, mając ze sobą tylko członkinie Zielonego Kota i Nekomatę, na której zresztą nie można polegać? - oczywiście, że nie ma, biorąc pod uwagę, że w rzeczywistości Peinów jest sześciu, a z Nagato - siedmiu. Plus Akatsuki i demony... nie ma siły, po prostu nie ma siły. Sam Naruto wygrał z nim tylko dlatego, że miał mocne argumenty w rozmowie i Nagato naprawił wszystkie swoje błędy, wskrzeszając zmarłych i usuwając się w cień. Ale gdyby doszło do ostatecznego starcia - żegnaj, Świecie.


Zredaguj, proszę, tekst adnotacji. Kilka razy na wstępie prosisz czytelnika, by ją przeczytał, a skoro już się tam znalazł, na pewno to zrobi. Poproś o to na początku, a nie przez pięć pierwszych zdań. Czytelnik nie będzie miał problemu czytania ze zrozumieniem, skoro ogarnął już dziewiętnaście rozdziałów wcześniej. Zaznaczasz, jaka ta adnotacja ważna, a tak naprawdę tylko uprzedzasz w niej fakty, które mają nastąpić. Zamiast niej, popracuj nad opisami w tekście właściwym, a tłumaczenia, że Twoje opowiadanie nijak się ma do aktualnej mangi i ciekawostki, skąd inspiracja itp. umieść w odpowiedniej podstronie o blogu. W adnotacji zaznaczasz, że inspirujesz się kinem wschodnim. Znam "Dom latających sztyletów" dość dobrze i uważam, że był to film o genialnym początku, niezłym rozwinięciu i bardzo słabym zakończeniu z tysiącem odcinanych kończyn i hektolitrami czerwonej farby, a na Twoim blogu tendencja jest zupełnie odwrotna. To początek był mizerny, a im dalej w las - tym coraz ambitniej. 

Raz stosujesz formę Pein, raz Pain. Ja wiem, że obie są poprawne, ale  niekonsekwentnie jest sobie wybierać - raz tak, a raz siak. 

W rozdziale dwudziestym malutki fragmencik poświęciłaś na emocje, dużo więcej energii zabrało Ci zapewne opisanie dokładnie kto gdzie stał, za kim, przed kim - to nie jest naprawdę tak ważne. Kilka pierwszych zdań – poezja! Takie klimaty uwielbiam, o takich mogłabym czytać całymi dniami i nocami. Niby tylko kilka zdań, mały odłamek całości, a tworzy niesamowitą i efektowną atmosferę, pomijając kilka brakujących przecinków. Musisz mieć naprawdę dobrze rozwiniętą wyobraźnię, by opisać tak ładną, barwną historię, szkoda, że nie pożytkujesz jej w pełni. Sądziłam, że masz już swój styl wyrobiony, a tymczasem Twój blog czyta się jak wiele innych, jest przeciętny, nie wyróżnia się składaniem ciekawego szyku zdań, a pisząc, używasz najprostszych słów, przez co styl wydaje się być lekki, ale i momentami nudny, banalny. Są elementy genialne, przebłyski geniuszu literackiego, że można przeżyć emocjonujący orgazm lub wybuchnąć śmiechem - czemu nie. Jednak całość prezentuje się po chińsku. Jako-tako.
 
z ust rzeźbionego boga wydobywały się dziwne, pełzające twory z czakry. Wokół zapanowało niesamowite gorąco. Twory zaczęły się dzielić na długie odgałęzienia. Każde z nich dosięgło jednego z członków zgromadzenia. -
twory z czakry? Za nic w świecie nie mogę ich sobie wyobrazić. Twór jest pojęciem na tyle ogólnikowym, bezkształtnym i niebudzącym żadnych emocji. Jak to jest, że czasami zdania przyjemnie trafiają do wyobraźni czytelnika, tworząc wizje i ułatwiając przyjęcie tekstu, ale większość z całości jest jak gdyby niekompletna, niepozwalająca wyobraźni działać


Nie zwróciłam Ci jeszcze uwagi na wcięcia. Są, ale bardzo malutkie i nie ma w tym ani krzty przesadyzmu. Wyglądają, jak gdybyś robiła je spacjami. Raz dała dwie, raz trzy, raz pięć. Polecam użycie kodu. 

/* POST */
.date-outer {text-indent: 1cm; text-align: justify;}
h3.post-title {text-indent: 0cm;}
h2.date-header {text-indent: 0cm;}

Skopiuj go i otwórz swój blog. W górnym rogu naciśnij PROJEKT i kieruj się dalej w SZABLON->DOSTOSUJ->ZAAWANSOWANE->DODAJ ARKUSZ CSS. Wklej go w puste pole i zapisz zmiany. Wcięcia powinny od tej pory być zautomatyzowane. Przypominam o opcji justowania tekstu. Gdy piszesz rozdział, jest to opcja wyrównanych linii, które umieszczone są między znakiem zwijania tekstu a opcją numeracji.
 
Szturchała Allę, która na
próżno jej tłumaczyła, że przecież widzi dokładnie to samo, co ona! - narrator nie powinien się tak ekscytować. Narrator to obserwator opisujący zdarzenia i emocje, ale sam nie reaguje na wydarzenia. Jeśli robią to bohaterowie tekstu, niech to się dzieje w ich myślach, ich dialogach. A do tego opis dziewięciu członków Zielonego Kota - znów słabo. Dwa zdania o ubiorze i narzędziach walki. Nic o tempie ich kroku, o wrażeniach, jakie po sobie zostawiają, przechodząc przez pole bitwy. Jak gdybyś zaczynała opowiadać coś i po chwili, nie wyczerpując tematu, zmieniała wątek i zajęła się czymś innym, czymś dalszym. Niby krok po kroku, a jednak na pół gwizdka. 

W końcu pojawił się Kurama! Uwielbiam dziewięcioogoniastego, odcinki wojny oglądałam głównie ze względu na jego osobowość, jej rozwój i zmiany, jakie następują w lisim demonie. To, jak bardzo powoli przełamuje barierę nienawiści, zdradzając swoje imię. Uwielbiam tego kociaka. Jego dostojność, charakterność. Boli mnie, że w Twoim opowiadaniu nie ma miejsca na dialogi między bestiami. Nie widać połączenia, jakie zaszło między Peinem a ogoniastymi bestiami. Nie są to nawet demony. Nazywane bardziej bestiami, siały spustoszenie w wioskach, a teraz nie słychać ich rozmów, ich buntowniczych dusz, a jedynie powarkiwanie? Wiem, że uprzedzałaś, że z Naruto nie masz już wiele wspólnego. Ale bestie te mają w sobie potencjał na coś więcej. Dziwne też, że Pein zebrał bestie, ale nie połączył ich choćby minimalnej  ilości czakr w Dziesięcioogoniastego. Nie wiem nawet, czy jesteś świadoma, jak w ogóle ta bestia wyglądała. Obrzydliwie, przerażająco, monumentalnie. Brakło mi go na polu bitwy. 

Popełniasz ogromny błąd, praktycznie notorycznie - w zapisie dialogów. U Ciebie to wygląda przykładowo tak:
 - Wszystko w porządku? - zapytał lider Brzasku.
 - Tak. W jak najlepszym. - odparł Akasuna.

Zasada jest prosta, tylko musisz ją zapamiętać raz i porządnie. Wszelkie czasowniki po drugim myślniku, mówiąc łopatologicznie, które dotyczą wypowiedzi danej osoby, na przykład: powiedział, zamyślił się, krzyknął i temu podobne, powinny być zapisywane małą literą. Jako że mają one związek z wypowiedzią, na samym jej końcu nie ma kropki. 

- To jest trucizna. - niewidoma wskazała na puszkę

Tutaj również popełniłaś błąd, odwrotny do poprzedniego. Kropka i wielka litera muszą się pojawić, gdyż to, że Tsudo oznajmiła, że to trucizna i to, że wskazała na puszkę, nie ma ze sobą bezpośredniego związku. Słusznie postawiłaś kropkę na końcu wypowiedzi, ale musisz jeszcze użyć wielkiej litery. Tych błędów od samego początku aż po dwudziesty rozdział masz tak dużo, że bez sensu wymieniać mi je wszystkie. Dlatego odejmę za to punkt we fragmencie o poprawności, ale bez sensu wymieniać każdy dialog, bo naprawdę ocenę pisałabym jeszcze przez kilka miesięcy. Jeśli zależy Ci na poprawności, na przykładzie wyżej wymienionym dasz radę sama poprawić resztę. A jeśli masz problemy, zapraszam do naszej Encyklopedii lub nie wstydź się zapytać o szczegóły. 

Wracając do fabuły, spuszczenie ze smyczy nie powinno być ujęte w cudzysłów. Jest to na tyle obrazowa metafora przedstawiająca dokładnie to, co każdy z nas - czytelników - sobie wyobraża, że cudzysłów tak naprawdę psuje efekt, zamiast go napędzać. Nie podoba mi się charakter Peina. Komiczny z niego czarny charakter. Prześmiewczy i butny, żałosny nawet w tym swoim sarkastycznym tonie, miast być silnym i pewnym siebie, ale poważnym i ograniczającym się do minimalnych ruchów warg. Opis pierwszego ataku - dwa razy z rzędu ktoś się rzucił, ktoś inny krzyknął. Opisy akcji wartkie, pisane zdaniami pojedynczymi, co przyspiesza tempo czytania i tempo biegu akcji, ale powtórzenia tych samych fraz, czasowników i skupienie się na ruchach bardziej w całości irytują niż podniecają, jak to powinno dziać się w czasie akcji. O! Ktoś rzucił się trzeci raz. Potwory wciąż tylko ryczą wściekle. Naprawdę nie znasz innych przymiotników, czasowników... słów, synonimów tych słów. Język polski w rzeczywistości daje nieograniczone możliwości, a Ty ograniczyłaś sama siebie.

Pein myśli sobie o czymś innym, gdy łamie komuś kark. Nie przywiązałaś wagi do śmierci, a przecież członków - pisałaś - było tylko dziewięciu. To niewiele, więc czemu częstujesz mnie tak przeciętnym opisem? Jak gdyby nigdy nic... jak gdyby nie liczyło się nic więcej, jak byś chciała po prostu dojść do końca, mieć spokój, na odpieprz, skończyć pisać i pójść zrobić sobie herbatę?

Rzekomi członkowie Kota, którzy przed chwilą przypuścili na niego atak to marionetki sterowane przez Mistrza Sasoriego i Nigiri. - to tylko dowód lenistwa. Zamiast opisać, jak bohaterowie domyślili się, że to marionetki, po prostu powiedział nam to narrator. Tak zwyczajnie. Przyjmijcie ten fakt i słuchajcie dalej, ktoś zrobił to, a ktoś tamto. Nie będę tego opisywał dokładnie, ani nie będę obrazował przymiotnikami.

Takie mam wrażenie  jako czytelnik. Wiem, że to mogą być słowa raniące, ale mnie rani fakt, że masz w sobie tak orgomny potencjał. Tak wiele już udowodniłaś, a nie wykorzystujesz tego. Masz talent do pisania, a akcja - akurat ta najważniejsza w opowiadaniu - wygląda jak pisana na szybko - czasownik po czasowniku, zero emocji, krzyków, odgłosów bitwy, porównań, metafor i innych środków stylistycznych. Mało przymiotników, określeń. Ktoś ginie i nikt za tym kimś nie płacze, nikt się nie przejął. Powinna lać się krew, a do tej pory polały się jedynie smarki warczącego Kuramy. 

W tej chwili Pein już wiedział... [w jak głębokiej jest dupie: dop. autorki xD] - Co to ma być, ja się pytam? Czy widziałaś w jakiejkolwiek książce taki dopisek, jeszcze z emotikonką w tekście pisanym prozą? Tak, jest śmieszne. Ale nie wtedy, kiedy na polu giną ludzie. 

Pein stał twarzą w twarz z Nigiri. Wbijał w nią wzrok z włączonym jednak rinneganem. - jeszcze kilka zdań temu nie, a teraz już tak. Rozmyślił się, a my nie wiemy dlaczego. Co go zmusiło? Wystraszył się? Dlaczego nie używa mocy Mistrza Sześciu Ścieżek Bólu, by odebrać ludziom ich czakrę, duszę, zmienić pogodę? Ten przeciwnik odpycha i przyciąga materię, ma rinnengana, otacza go aura czakry odbijająca każdy atak, potrafi pochłonąć też wszystkie ataki przeciwnika, czyta w ludzkich myślach, zna taijutsu, jest w stanie strzelać rakietami z dłoni, na dodatek nie jest dla niego problemem przywrócenie do życia każdego ze swoich sześciu ciał oraz korzystanie z technik genjutsu. No tak. Wiem, że nie opierasz się na fabule Naruto. Ale, na boga, to szczegóły postaci, którą wprowadziłaś na własne życzenie. Powinnaś chociaż minimum czasu poświęcić, by go poznać. 

Łatwo zauważyć, że Twoi bohaterowie nie są wcale charakterni - każdy na swój sposób. Są. Zwyczajnie są, istnieją, rozmawiają, poruszają się, ale nie mają swoich prywatnych gestów, charakterystycznych zachowań, nie są opisani na tyle wyczerpująco, by ich lepiej poznać. Znamy ich imiona, wiemy, jakim orężem się posługują i jak wyglądają. Ale słowa wypowiadane przez nich w dialogach mógłby wypowiadać każdy z nich, mówią tak samo. Używają takich samych słów, nie poświęciłaś żadnemu z nich wystarczająco dużo czasu, by czytelnik mógł sobie ich specyficznie i wyjątkowo wyobrazić. Są szablonowi, niczym się nie wyróżniają. Po prostu są. Tsude na śmierć matki zareagowała tak samo jak Sasori. Identycznie. Krzycząc "NIEEEEE!". Mało w tym wrażeń. Emocji. Scena śmierci nie poruszyła mną w żaden sposób. Być może przez obecność zbyt wielu czasowników. Ktoś podbiegł, ktoś krzyknął, ktoś zapłakał. To porusza wyobraźnię, widząc ruchy bohaterów. Ale nie porusza serducha. 

Nawet w scenie pocałunku Hidana nie dałaś mu dojść do słowa. Nie poznaliśmy jego myśli, czy domyślił się, dlaczego Sohaku tak postąpiła? A może zasnął spokojny? Tyle pytań bez odpowiedzi! To irytujące, kiedy czyta się dobry tekst z potencjałem, ciekawą fabułą, a leżący i kwiczący przez niewystarczające opisy. Można się załamać, serio. To jak czytać mega ciekawą fabularnie książkę, bo autor miał interesujący pomysł, ale nie daje nikomu okazji do wyobrażania sobie scenerii, bohaterów. W tym rozdziale na początku skupiłaś się na krótkim opisie miejsca akcji, a potem już tylko same ruchy i słowa. Opisy to sztuka. I to musisz rozwijać i ćwiczyć. Poprawiać i urozmaicać. Napisałaś, że inspirują Cię filmy - na ekranie jest łatwiej… Ty tylko patrzysz, a montażyści i kamerzyści robią swoje. Ty tylko widzisz tryskającą krew brudzącą ubrania, poszczególne ataki… W opowiadaniu tego nie widać, jeśli tego nie podkreślisz, dlatego tak ważne się opisy. Bez nich wyobraźnia pozostaje w stanie spoczynku, a co za tym idzie… znudzenia. Ataki - wszystko piszesz sztampowo, zdanie po zdaniu. Banalnie. Nie rozwijasz tematu i znów pędzisz w przód. Te same błędy, innych nie masz. Ale są poważne i notorycznie powtarzane. Fabuła jest ciekawa, warta opisania – bohaterowie, ich zachowania, zdrada, pomysł z gwizdkami, sieć – koncepcję przemyślałaś i dobrze, że wykorzystałaś, pisząc opowiadanie. Na pewno warto o tym czytać, równie na pewno interesująco byłaby ukazana w filmie, ale szkoda, że brakuje w niej tylu ważnych aspektów.


Alla chichotała uradowana, lykanka natomiast leżała na ziemi płacząc ze śmiechu. - ze śmiechu z czego? Z samego pocałunku? Co z tego, że polana czerwieni się od krwi, czyjeś rozszarpane zwłoki leżą na ziemi, obok leży ścięta głowa demona. Niezła parodia.


Moje serducho poruszyła dopiero Konan. Zakończenie jej losu perfekcyjne. Bezbłędne. Magiczne. Bardzo stylowe, przemyślane. Zwolniłaś tempo. Dopracowany majstersztyk. Dlaczego nie opracujesz tak całości? Przecież udowodniłaś, że potrafisz. Oczywiście i to mogło być dłuższe, bardziej obfite w epitety. Ale to, w porównaniu z tym, co było napisane kilka zdań wcześniej - to niebo i ziemia. Słowa, których nigdy wcześniej nie użyłaś. Brak powtórzeń. Po prostu bardzo dobre fragmencisko.

Już wiedziała! Zamieni się w papier, w małe papierowe ptaki i odleci stąd w bezpieczne miejsce! Tak! Już czuła, jak frunie! Jak wiatr nią kołysze...
Wkrótce, cichym wieczorem, spokojna rzeka w swej najszerszej części wyrzucała na łagodne brzegi ledwie już widoczne, rozmokłe skrawki. Większość z nich zbiła się jednak w jedno duże skupisko na środku nurtu i dryfowała ku ujściu jako półprzezroczysty, zawilgły, całun z niezapisanych kartek...

Śmierć Peina też mi się podobała, choć nie poświęciłaś mu zbyt wiele uwagi. "Ten, co patrzył okiem Samsary. A nie widział nic." - perfekcyjne zakończenie tej kwestii. Tylko boli mnie, że umarł tak... prosto. Zbyt prosto. Ale zakończenie sprawiłaś mu godne. 

Zakończenie, rany Deidary (z którymi poradziłaby sobie Tsudane czy Sakura lub inny wyspecjalizowany medyczny ninja, bo nie tacy cudotwórcy już w Naruto byli) naprawdę ciekawe. Ładnie napisane, lecz wciąż dużo brakuje, by nadać notce okrąglejszych kształtów.  Z biegiem czasu Twoje notki stają się coraz dłuższe, a opisów nadal mało. W porównaniu z pierwszymi rozdziałami, niektóre aktualne są nawet dwa-trzy razy dłuższe, mają w sobie więcej fabuły. Pamiętaj, by pilnować nadanego tempa. Jeśli na początku akcja jest wartka, nie zwalniaj jej później zbyt długimi dialogami. Wyznacz sobie limity, w których się zmieścisz. Możesz poćwiczyć, pisząc tak zwane drabble. Drabble to idealny sposób na kształtowanie równomierności fabularnej. Spróbuj rozdziały jakoś powyrównywać, by nie było widać tej różnicy w tekście tak bardzo. Możesz poprzenosić akcję z jednego do drugiego i zakańczać je w innych momentach lub dopieścić opisy, by zatuszować zmiany związane z rozwojem pisarskim. By między tym co było a tym, co jest teraz czytelnik nie odczuwał tak dużej różnicy, jaką odczułam ja. Bo rozdział dwudziesty jest lepszy niż drugi, ale ten progres też nie jest znów tak wielki. Po wstępie, po stronie głównej, od tekstu właściwego spodziewałam się czegoś więcej, choć było sporo momentów, które pozytywnie mnie zaskoczyły. 
A zakończenie - miodzio.
22/40



POPRAWNOŚĆ

WPROWADZENIE
 Akcja opowiadania rozgrywa się dwa lata później od przebiegu fabularnej akcji mangi Naruto Shippuuden (nie jestem pewna jak się to pisze) z okolic odcinka 60, ponieważ dalej jej nie oglądałam - mangę się czyta i jest wydawana w tomach, natomiast ogląda się anime i to ono wychodzi w odcinkach. Przed podkreślonym jak powinien znaleźć się przecinek, gdyż wprowadzone zostało zdanie podrzędne - złożone, zawierające dwa czasowniki;

Nie będę pisać o tym jak się seksują babka z babką, facet z facetem, zwierz z rośliną ani tym podobnych! - ponownie jak wprowadziło zdanie podrzędne. Dwa czasowniki w jednym zdaniu muszą być oddzielone od siebie przecinkiem.


CHAPTER PIERWSZY 
„Konsola” jest miejscem, gdzie zjeść może każdy, począwszy od zwykłego rolnika, a skończywszy na zabójcy najwyższej rangi. (...) Konsola była jedyną taką restauracją w Wiosce Ryżu(...) - albo jest, albo była. Jeżeli jej nie zamknięto, nie spłonęła lub nie zniszczyło jej żadne śmiercionośne tornado (na przykład wywołane przez ogon Dziesięcioogoniastego), to można śmiało założyć, że wciąż jest. Zdecyduj się również, czy w jej nazwie używasz cudzysłowu, czy też nie;

Proszę się rozejrzeć.. - brak trzeciej kropki w wielokropku;

Jasne, przewiewne pomieszczenie, dekorowane porcelaną i świeżymi roślinkami. - brak orzeczenia, więc ostatni przecinek jest zbędny;
 

Może zastanawiała się co dolega siedzącemu obok blondwłosemu Deidarze? - różnica czasów. Nie ma takiego słowa jak "blondwłosy". Możesz napisać blondyn lub mężczyzna o jasnych włosach;

patrząc wyzywająco na Bogu ducha winna dziewczynę. -
winną;

Dziewczyna kiwnęła głową i nie przejmując się zupełnie odłamkami stłuczonego wazonu poszła do kuchni. - pogrubiony tekst jest wtrąceniem, więc należy go oddzielić w dwóch miejscach przecinkami. Po spójniku "i" oraz przed czasownikiem "poszła";

Deidara znów siedział z czołem na blacie. -
próbuję to sobie wyobrazić. Siedział z czołem? Na blacie stołu? Czyli trzymał czyjeś lub swoje czoło w dłoni i niekulturalnie tyłek miał posadzony na stole? To chyba jakiś rytuał, bo przecież zaznaczyłaś, że zrobił to któryś raz z kolei;

Kisame milczał. Oj, młody, młody… coraz mniej mi się twoje ego podoba, myślał. -
myśli bohatera oddzielaj od tekstu głównego kursywą lub z użyciem cudzysłowu;

Deidara znów westchnął i kątem oka obserwował co się dzieje przed restauracją.
- pomieszałaś czasy w jednym zdaniu, a dwóch czasowników nie oddzieliłaś od siebie przecinkiem. Powinien znaleźć się przed "co";

Trzymając w prawej ręce tacę z ogromną porcją różnorodnego sushi i dango podeszła do lady, by coś przekazać barmanowi. - trzymając
to imiesłów przysłówkowy (słowo zakończone na -ąc, - łszy, - wszy). Gdy używasz go w zdaniu, jest traktowany jak zwykły czasownik i musi oddzielony zostać przecinkiem od kolejnego czasownika. Tutaj postaw przecinek po słownie dango;
 

Jesteś niekompetentna, robisz to specjalnie, czy po prostu oślepłaś?! - gdy wyraz czy łączy elementy współrzędne, najczęściej takie, które się wzajemnie wykluczają, przecinka nie stawiamy;

parsknął Deidara, robiąc pewną minę. Zerkal jednak z niepokojem na szefa kuchni. - co to jest "pewna mina"? Pewna czego? Mina nie może być przeświadczona o czymś. Może wskazywać na pewność siebie, ale trzeba to zaznaczyć dopiskiem "siebie". Zerknął;

A zresztą i tak chciał już wysadzić tą zarazę i iść sprać Hoshigakiego. - powinnaś napisać „tę zarazę” (zarazę – biernik. Z biernikiem zawsze występuje „tę”, natomiast „tą” używamy tylko w połączeniu z narzędnikiem - z zarazą!);


Po chwili gwałtownie ruszyła przed siebie, odwracając się po drodze na chwilę. - powtórzenie frazy. W tym samym czasie gwałtownie ruszyła i odwróciła się za siebie? Niezły refleks.



CHAPTER DRUGI
Chapter 2. Czyli bycie kablem jeno przynosi korzyści i wielkie kłopoty. - jeno oznacza "tylko". A potem wymieniasz dwie, różne rzeczy. To "jeno" to paradoks, totalnie niedopasowany;

Kiedy jednak już mu przeszło zaczął myśleć na swój racjonalny sposób. -
dwa czasowniki oznaczają zdanie złożone. W takim zdaniu oddziela się te dwa czasowniki od siebie przecinkiem. Bardzo często zdarza Ci się popełnić ten błąd;

Po głosie nie poznała, ze jestem mężczyzną? - tutaj przecinek jest już na swoim miejscu, ale brakło kropki. I to nie tej na końcu zdania;

Deidara się usprawiedliwiał.(...) ryby i dzieci głosu nie mają przecież!(...)Chłopakowi się to nie podobało. - niepoprawny szyk zdania w każdym przypadku. O wiele poprawniej jest: Deidara usprawiedliwiał się/ryby i dzieci przecież głosu nie mają!/Nie podobało się to chłopakowi.

eks-kelnerce - w poprzednim rozdziale napisałaś "ekskelnerka". Bądź konsekwentna i używaj jednej, wybranej formy. Najlepiej tej z myślnikiem;

Znał całą prawdę, a mimo to dręczył nieodpowiedzialną, beztroską duszę. - ta dusza - tę duszę - z tą duszą;
 
nie mogąc się powstrzymać kopnął stojący obok rozchwiany stolik, który roztrzaskał się z hukiem - użyłaś imiesłowu, a nie zastosowałaś przecinka. Tutaj powinien się znaleźć przed czasownikiem kopnąć;

- A gdzieś ty był?! – lider był zbity z tropu. - powtórzenie;

Deidara wykorzystując sytuację trzepnął ręką Tobiego, aż ten się przewrócił. - znów brak przecinka oddzielającego imiesłów od czasownika w zdaniu złożonym;

Gdy doszli na koniec lasu zdjęli płaszcze i przewlekli je na drugą stronę - dwa czasowniki i konstrukcja z "gdy", a przecinka brak;

Hidan odwrócił się na chwilę w stronę trzech dziewczyn, które siedziały przy stoliku za nimi chichocząc i machając do nich. -
brak przecinka oddzielającego imiesłów od czasownika;

odparł Deidara, znów czując się przez chwilę, jak dureń. -
użyłaś dwóch przecinków, co świadczy o tym, że pogrubiony przeze mnie fragment zdania potraktowałaś jak wtrącenie. A przecież dziwnie brzmi "odparł Deidara jak dureń" i zakładam, że wcale nie o to Ci chodziło. Po prostu drugi przecinek jest zbędny, nie ma żadnego powodu, by go tam stawiać;

Ten gruby koleś z Konsoli, którego tak się bałeś wywalił cię z knajpy na zbity korytarz, co?
- brak przecinka;

Patrz jaka laska przed chwilą weszła!
- brak przecinka w zdaniu złożonym;

Po tych słowach wstała, i zataczając się próbowała wymacać blat baru. -
brak przecinka oddzielającego imiesłów od czasownika. Tutaj imiesłów można potraktować jak wtrącenie, a to już drugi powód, dla którego przecinek jest obowiązkowy;

Hidan usiadł obok niej, tak że teraz dziewczyna znajdowała się między chłopakami.
Hidan usiadł obok niej tak, że dziewczyna;

- Dei, znasz ją? – zapytał jashinista, siląc się mimo zdziwienia, na swój rzekomo męski baryton. -
nie ma powodu, by stawiać przecinek w pogrubionym fragmencie;
 
wypiła zawartość swojego pucharku po czym barman podał jej następny. - brak przecinka. Poza tym konstrukcja tego zdania jest identyczna jak ta wyżej. Postaraj się tworzyć teksty bardziej urozmaicone pod tym względem. Rozdział drugi miał bardzo dużo zbliżonych do siebie fragmentów, przez co można nazwać go słabym;

Tsudo słysząc stukot szkła o ladę zachichotała.
- brak przecinka;

 Deidara milcząc wypił drugą połowę butelki…-
brak przecinka, kolejna konstrukcja z imiesłowem; 

Nie mówiłeś mi, że przez ciebie wyrzucili uroczą panią - tę uroczą panią;

- Pewnie się wylać – zaśmiał się wulgarnie zapytany. -
z tym zdaniem miałam spory problem. Bo niby wiem, że Hidan został zapytany i odpowiedział na to zapytanie wulgarnie, ale po tym jednym zdaniu nie można tego wywnioskować. Brzmi tak, jak gdyby wcześniej Tsudo zadała mu pytanie w wulgarny sposób. Spróbuj znaleźć inne określenie na Hidana. Dobrą radą jest też fakt, byś pamiętała, że nie każda wypowiedź bohatera musi kończyć się opisem jego zachowania czy sposobu wypowiedzi. U Ciebie często dialogi są szablonowe i poukładane w sposób przewidywalny:
- bla, bla, bla - powiedział ktoś
- ble, ble, ble - odpowiedział mu ktoś inny
- abrakadabra - ktoś się wyszczerzył
- ługi bugi oranżada - tamten ktoś z drugiego dialogu mruknął, patrząc gdzieś pod siebie.
ZAPOMNIJ O TAKIM SCHEMACIE! Nie ma przepisu na dialog.
 
wskazał kciukiem stojący za nim bar Deidara, zataczając się i uśmiechając głupio. - co to za dziwaczna konstrukcja? - Deidara wskazał kciukiem stojący za sobą bar, zataczając się i uśmiechając głupio.

- Czy ty wiesz kim jest ta dziewczyna?! – krzyknął na niego Kakuzu, potrząsając za ramiona. -
brak przecinka w zdaniu złożonym. Kogo Kakuzu potrząsał za ramiona? Siebie czy Deidarę? 


CHAPTER DZIEWIĘTNASTY 
Wcale go to nie zdziwiło - że Shikyo go już nie odwiedziła. - wcale go nie zdziwiło, że Shikyo zaprzestała odwiedzin etc;

No tak, prawie zapomniał gdzie jest, tak się zamyślił.
- się znajdował - czas przeszły!

Blondyn się tym nie przejmował, cały wyschnie na słońcu, To wycieranie to tylko z przyzwyczajenia. Wystawił twarz do światła i zamyślił się, Wciąż go zastanawiały te nagłe odloty. -
skąd pomysł na wielkie litery w środku zdania?

Ruszył biegiem w kierunku skąd dobiegał dźwięk.
- "skąd" nie pasuje do konstrukcji z kierunkiem. - Ruszył biegiem w kierunku, z którego dobiegał dźwięk/Ruszył biegiem tam, skąd dobiegał dźwięk;

Powoli, nieskończenie ostrożnie pokonywał -
nieskończenie ostrożnie to kiepskie określenie. Niemożliwym jest być nieskończenie ostrożnym, gdyż inaczej ostrożny musiałby być tak do końca życia. Użyj innego sformułowania: bardzo/nadzwyczaj/niezwykle/wielce/ogromnie/wybitnie lub nawet okrutnie;

Śpiewająca - obrócona tyłem do Deidary, tak że chłopak widział tylko soczyście zielone poły rozłożystej tuniki z haftowanym złoto wzorem, bo głowę przysłaniały gałęzie. Oraz postać grająca - która siedziała przodem do chłopaka, tak że mógł dokładnie widzieć jej ładnie uszyty skórzany kubraczek, fujarkę przytkniętą do ust i białe sterczące na boki, krótko ścięte włosy, których nie można było pomylić z niczym innym...  

 
STARAJ SIĘ UROZMAICAĆ KONSTRUKCJĘ ZDAŃ ORAZ OPIS BOHATERÓW, A TAKŻE WYKLUCZAĆ POWTÓRZENIA.

Deidara nawet nie wiedział kiedy, wyszedł zza krzewów i stał teraz na małym, wolnym od drzew i krzewów poletku. -
Deidara nawet nie domyślił się, kiedy wyszedł zza krzewów i stanął na małym poletku, wolnym od drzew i wszelkiego rodzaju krzaków;

Alla cierpliwie stała i czekała aż ta dwójka się w końcu uspokoi.
- brak przecinka;

Czy zmiana fryzury i trochę mięśni naprawdę tak wpływa na wizerunek? -
pytanie retoryczne, nieuzasadnione dla tekstu. Wizerunek to prezencja wyglądu.
 
Tsudo wstała z ziemi otrzepując się i zaśmiewając jednocześnie. - brak przecinka;


- Tsudo?! - Deidara aż zdziwił się, z jaką radością wypowiada jej imię. - różnica czasów;

Zamiast tego, stwierdziła, że sprawiedliwie będzie, jeśli dla odmiany to ona się na niego rzuci.
- przecinek w pogrubionej frazie jest zbędny;

Tsudo chwytała Deidarę to za ramiona, to za kark, to za twarz, jakby chciała sprawdzić czy jest cały i zdrowy i czy to rzeczywiście on -
jakby chciała sprawdzić, czy to rzeczywiście on? Cały i zdrowy. - Najpierw musi się upewnić, czy to on. Dopiero potem sprawdzić stan zdrowia;

Założył ręce. -
na co założył? Jakieś protezy?

Byłam strasznie bezmyślna zostawiając cię w Korytarzu zamiast w Sieci... -
brak przecinka przed imiesłowem;

Blisko siebie, bo zrobiło się chłodno i choć okryci tuniką Tsudo, to wciąż całkiem nadzy. -
pogrubiony fragment to wtrącenie, poprzedź go przecinkiem przed spójnikiem;

I to w jakim stylu! he, he. -
He, he;

Była przekonana, że chociaż jest niewidoma -
różnica czasów. Pamiętaj, że piszesz opowiadanie w czasie przeszłym. Gdybyś sobie wymyśliła, że pod koniec opowiadania bohaterka zginie, byłby to również błąd rzeczowy. A jeśli poprawisz czasownik "jest" na "była", to będziesz miała powtórzenie. Używaj troszkę bardziej rozwiniętych i mniej oczywistych czasowników np. suponowała, że chociaż była niewidoma...

- Mamy wojnę, Deidara.
 Blondyn pobladł. Co?!! Jak to?!!! Zapytał na głos.
 - Przez te miesiące twojej nieobecności wiele się wydarzyło...

Zapytał na głos? To gdzie poprawna budowa dialogu? Bardzo często zdarza Ci się również dodawać przed określone wyrazy słowa "to/tamto/ten". Nie musisz. Jeśli Tsudo wyjaśnia w późniejszej części zdania, o jakie miesiące chodzi, po co wstępne określenia? Po prostu "Przez miesiące twojej nieobecności" brzmi lepiej, nie robisz z tego maślanego masła.

Jeśli było coś, czego Deidara z gruntu nie nienawidził, to właśnie zdrajców. -
Jeśli istnieli ludzie, których Deidara z gruntu nienawidził, to byli to właśnie zdrajcy.  




ADNOTACJA DO CHAPTERU DWUDZIESTEGO
Wzorowałam się tutaj raczej na wschodnich filmach o sztukach walki, niż na mandze. - jeśli po "niż" nie występuje czasownik, przecinek jest zbędny;

To między innymi stąd wziął się pomysł aby uczynić Tsudo niewidomą. -
spójnik "aby" łączy dwa zdania pojedyncze w jedno złożone (dwa czasowniki), więc należy przed nim umieścić przecinek;



CHAPTER DWUDZIESTY
Alla na miejscu pojawiła się pierwsza. Miała być świadkiem. Wilczyca przybyła druga. Miała być towarzystwem świadka. Zaczęło się o świcie. Nie było żadnych zaskoczeń - powtórzenia;
Bitwa która nie zwróci niczyjej uwagi. Bitwa o której nikt nie będzie pamiętał.
- brak przecinków przed "który";


Odwróciła się, wystraszona. -
przecinek zbędny;

Gapił się tylko na pełną wyrzutów twarz Sasoriego, uszczęśliwiony, że znów wszystko jest po staremu. -
pierwszy przecinek zbędny. Odmień "być" w czasie przeszłym;

- Brakowało mi twoich bluzgów, Mistrzu. . -
dwie kropki? W jakim celu?

Niewidoma się nawet rozpłakała ze wzruszenia. -
nawet niewidoma rozpłakała się ze wzruszenia;

Tsudo opowiedziała wszystko, co wiedziała Sasoriemu, -
Tsudo opowiedziała wszystko, co wiedziała, Sasoriemu;

-Wiec to ty... do mnie, no... telepatycznie...? -
brak spacji między myślnikiem a pierwszym słowem dialogu. Brak ogonka w "więc";

odpowiedział Sasori wciąż nie spuszczając wzroku z pustki -
w zdaniu użyłaś imiesłowu, więc poprzedź go przecinkiem;

W przeciwnym razie nie było by mnie tu dziś z wami. -
byłoby;


Tylko gdzieniegdzie, jakieś zagubione krople skapywały z kamiennego sufitu, do źródełek znajdujących się na dnie jaskini. - pierwszy przecinek zbędny;
Jasne, a teraz, co?! -
Jasne, a teraz co?!

zgromadzeni stali na dziewięciu palcach kamiennego posągu, w którym zamknięte były Bijuu. Lecz teraz pieczęć była złamana(...)Zawsze trudno jej było znieść obecność tych demonów. Teraz były tu wszystkie. -
powtórzenie frazy. Używaj synonimów!

Kocia szczęka Nibi rozszerzyła się od ucha do ucha w głodnym uśmiechu. Zerknęła na zwój trzymany przez niebieskowłosą. -
ze zdania wynika, że na zwój zerkała... szczęka;


Wpatrywały się w nią żółto-zielone, rozżarzone ślepia Nekomaty. Jej trzecie oko na czole zaczęło się powoli otwierać.(...)Ten pękł kobiecie w dłoniach, ona sama dostrzegała już tylko trzecie, jadowicie zielone oko Nekomaty. -
nie musisz dwa razy powtarzać, czy jest to niezwykłe oko, skoro wynika to ze zdania wcześniejszego. Czytelnik nie jest aż takim ignorantem;

Kiedy jednak jego spojrzenie padło na Nigiri również znieruchomiał. Po chwili szarpnął agresywnie głową, a z jego gardła wydobył się potężny ryk, który zerwał z ziemi wszystko co rosło w pobliżu bestii. -
brak dwóch przecinków. Jeden przed również, a drugi przed co;

 Szedł bokiem i szarpał głową próbując się odwrócić. -
brak przecinka w zdaniu z imiesłowem;

Gdy demon zbliżył się do na odległość kilkunastu metrów, tak, że czułą gorejącą od niego czakrę - czuła;

Cały Zielony Kot, z wyjątkiem przywódczyni rzucił się z głośnym stukotem przypominającym deszcz spadających drewnianych klocków na Kyuubiego. Demon zaryczał wściekle. Konan zaczęła krzyczeć. Nekomata mająca wysoko w poważaniu jej rozkazy, rzuciła się do szyi potężnego lisa. Przewalili się na ziemię. Grunt zatrząsł się potężnie. Na pomoc Kyuubiemu przybyły cztery demony. Ośmio-, siedmio-, cztero- i trójogoniasty. Wkrótce dołączyła do nich sześciogoniasta Raijuu, rzucając się na grzbiet Nibi. Ichibi no Shukaku stał niewzruszony. A Sasori na nim, szarpiąc rękami na boki w dziwnych gestach. Natomiast Hidan "dosiadający" wilczego Gobi no Hokkou o pięciu ogonach nie mógł zapanować nad bestią, która wyrywała się wściekle, próbując go zrzucić.
- używaj synonimów. Pogrubione frazy to wtrącenia, które powinnaś oddzielić od reszty zdań dwoma przecinkami - z przodu oraz z tyłu. Usuń również cudzysłów. Psuje koncepcję;

myślał Pein łamiąc kark jednej z członkiń Zielonego Kota -
brak przecinka w zdaniu z imiesłowem;

Na przeciwko krwawej jatki, w bezpieczniej odległości stał niewzruszony jednoogoniasty, całkowicie poddany woli władającego nim marionetkarza z Suny, który wciąż wykonywał ramionami dziwne gesty. Kilkadziesiąt metrów od niego stała Nigiri zachowująca się podobnie. -
jeżyć się; sterczeć; trzymać się na nogach; wystawać, mieć miejsce; mieścić się; stanowić; trwać; znajdować się etc.

W tej chwili Pein już wiedział... [w jak głębokiej jest dupie: dop. autorki xD]

W chwili krótszej niż kolejne cięcie mieczem atakujących podwładnych Zielonej Pani, Nagato wydał nowy rozkaz. -  w mgnieniu; w momencie; w sekundzie. Cięcie atakujących podwładnych było tylko jedno, jednym mieczem? - W momencie krótszym, niż kolejne cięcia;


Nie zapomni jej pomocy, która kiedyś od niej otrzymała. -
którą;

zupełnie niespodziewanie, upadła bezwładnie na ziemię -
przecinek zbędny;


Nagato nie przewidział jednak, że w drugiej ręce będzie miała szpikulec, który niemożliwie szybkim ruchem wyjęła z koka, w który miała spięte włosy wysoko nad karkiem. - jaki; używaj synonimów.

Użył tylko sobie znanej techniki, aby znieczulić uszkodzone oko, które nie nadawało się już do użytku. Wciąż jednak zostawało mu prawe, z rinneganem, którym lustrował stojącą przed nim PRAWDZIWĄ Setsuko Nigiri(...) - to, co wyżej;

 Wydawało się że śpi.
- wydawało się, że spał;

Deidara nie wiedział natomiast kim jest kruk. - Deidara natomiast nie wiedział, kim był kruk;
Deidara zastanowił się jakim zwierzęciem była jego siostra... - brak przecinka oddzielającego dwa czasowniki w zdaniu złożonym;

Demon okazał się bardziej nieposłuszny niż przypuszczał - brak przecinka przed spójnikiem "niż". Stawiamy go zawsze, gdy po spójniku znajduje się czasownik;

(...)oglądając pod światło butelkę, którą jej podała Tsudo. Wyglądało to jak jakiś sok.
- Butelka wyglądało jak sok? Skonkretyzuj. Jeśli butelka staje się obiektem zainteresowania, coś zawartego w niej musi wyglądać jak sok;

Również Deidara widział dziwną sytuację jaka zaszła pomiędzy Hidanem a Sohaku.
- brak przecinka;

Alla chichotała uradowana, lykanka natomiast leżała na ziemi płacząc ze śmiechu.
- brak przecinka;


Cały czas używała gwizdka, trzymanego w zębach i przykładała ręce do ziemi. - przecinek zbędny;

Nigiri z jękiem odskoczyła i lustrowała plecy Peina, na których dostrzegła rozszerzające się ślady krwi.
Nagato, lekko przechylił się w przód. Miecz wciąż trzymał w ręce, która teraz spoczywała przy jego boku. - używaj synonimów. W podkreślonej frazie przecinek jest zbędny;

Czuła i słyszała jak krople krwi uderzają o grunt pod nogami jej matki, - czuła uderzające o grunt krople? Mogłaby czuć, gdyby krople uderzały o jej ciało, ale o ziemię? Dobra jest. Postaw przecinek przed "jak";

Słyszała jak wiatr zagarnia jej włosy na twarz, - to, co wyżej;

- NIEEE! - krzyczał Mistrz Sasori, który właśnie był świadkiem podstępnego ruchu Peina.
 Deidara, któremu udało się w końcu powalić Isonade na brzuch, którym przygniótł też Kisamego, odwrócił się.


krzyczał Sasori gestykulując gwałtownie, jakby go zaganiał. - brak przecinka w zdaniu z imiesłowem;

Sasori kręcił się nerwowo, wypatrując sobie oczy. - nie rozumiem zdania;

Wybuch nie dosięgnął ani jego ani kapłanki Kota. - postaw przecinek przed potwórzonym spójnikiem;

Wiedział, że cały Zielony Kot i córka tej szarlatanki wstrzymuję teraz oddech i obserwuje go. - cały Zakon i córka to już liczba mnoga: wstrzymują oddech i obserwują go;

Nie miał pojęcia jak to się mogło stać i kto to zrobił?! - brak przecinka w zdaniu złożonym;

Zamknęła mocno oczy, wysciskając resztę łez. - wyciskając;
 

dryfowała ku ujściu jako półprzezroczysty, zawilgły, całun z niezapisanych kartek - ostatni przecinek zbędny;

Nie wiedziała co się dzieje, czemu tak przeraźliwie ryczy? - pilnuj jednego czasu i postaw przecinek między dwoma czasownikami;

Ciągnąca się cisza niepokoiła ją. Siedziała tak nieruchomo nie wiadomo ile. - cisza nie może siedzieć, a z Twojej konstrukcji wynika zupełnie inaczej. + zwrot "nie wiadomo ile" jest zbyt potoczny, poza tym dobrze wiemy, kiedy bohaterka wstała, więc zwrot jest bezsensowny. Na przyszłość, gdy opisujesz czas, nie pisz "ile" tylko "jak długo";

Kyuubi i Orochi odchodzą z Sieci Nigiri, rzucając tylko pogardliwe spojrzenia w stronę Nekomaty, która teraz przybrała swoją pół-ludzką postać. Członkowie Brzasku, którzy przeżyli bitwę również zniknęli. Hidan leżał wciąż nieprzytomny od dawki trucizny, która zaaplikowała mu Sohaku, siedząca teraz przy nim, pilnując. Obok niej spoczywało ciało martwej Moochi, dla której rana na brzuchu okazała się śmiertelna. Ichiri, której udało się wykaraskać, już jakiś czas temu zaprzestała prób tchnięcia życia w martwą przyjaciółkę. - wciąż odchodzą? Bardzo długo im to zajmuje, podejrzewam, że całą wieczność. Perpetuum mobile jak nic; Przy jednym z powtórzeń zabrakło ogonka;
 

Tsudo, czuła, że jej matka słabnie. - pierwszy przecinek zbędny;

Jednak i wkrótce na nim odbiło się to wszystko co się wydarzyło... - brak przecinka;

Nekomata wzięła to co się jej należało i odeszła... - brak przecinka;

Wszyscy ocalali obiecali czuwać nad ciałem jej matki, a by mogła trochę odpocząć. - aby;



Uff... to było doprawdy odrobinę męczące - czytać i jeszcze wklejać i tłumaczyć wszystkie niedociągnięcia. Nie byłoby ich tak wiele, gdyby ktoś wytłumaczył Ci potknięcia z pierwszych notek. Przede wszystkim przecinki w zdaniach złożonych. Zapamiętaj, że tam, gdzie znajdują się dwa lub więcej czasowników, tam muszą być przecinki. Staraj się kilka razy przed publikacją czytać rozdział, najlepiej na głos. Wtedy wykluczysz na własną rękę niepoprawny szyk, powtórzenia i różnice w czasach. Spróbuj rozwinąć skrzydła i coraz rzadziej używać tych samych czasowników, tym bardziej imiesłowów. Wyklucz zbędne kolokwializmy jak to nieszczęsne "koło", bo to koło jest piątym kołem u wozu, nie sądzisz? Za każdy rodzaj błędu odejmuję pół punktu, taką mam zasadę, którą kieruję się w ocenianiu poprawności. I oto mamy wynik:
14,5/20


RAMKI
Posiadasz jednokolumnowy układ bloga, a mimo to główna ramka tekstu jest tak wąska, że suwak trzeba przesuwać i przesuwać w dół (lub w górę, gdy chcemy pojeździć windą trochę dłużej). Wydaje mi się, że gdybyś nieco poszerzyła całość, czytelnikowi byłoby znacznie wygodniej. 

Muzyka - świetnie, że jest, ale nie powinna włączać się samodzielnie. Dlaczego? Ktoś otworzy Twojego bloga o trzeciej nad ranem, zapomni o głośności nastawionej na maksimum i przypadkowo pobudzi domowników. Albo wystraszy się, bo akurat będzie miał na sobie słuchawki. Niektórzy czytelnicy mogą mieć problem ze skupieniem się na tekście w przypadku, gdy coś dźwięczy im nad uchem. Oprawa muzyczna dla mnie akurat jest idealna, ale innym może przeszkadzać. Daj ludziom wybór i pozwól im włączyć ją, jeśli mają taką ochotę. 

Podstrony są oryginalne, twórcze i estetycznie wykonane. No, może niekoniecznie nazwałabym bloga z komiksami  hidan-to-pedal. Galerią udowodniłaś, że jesteś wszechstronnie uzdolniona, co podkreślasz dodatkowo w podstronie o sobie samej, by czytelnicy mogli Cię lepiej poznać. I w sumie to by było na tyle. Najważniejsze, że łatwo się na Twoim blogu odnaleźć.
3,5/5


PUNKTY DODATKOWE (0- 4)
+ 1 za podstronę z własnoręcznie wykonaną grafiką;
 Zdobyłaś 54/89 punktów
Ocena: dostateczny (3)



EDIT: Przepraszam za brak odpowiednich wcięć. Wciąż nie opanowałam pisania na Blogspocie, zwykle pisałam w Wordzie i wklejałam tekst, wtedy problemów nie było. Muszę nad tym jeszcze popracować. 

24 komentarze:

  1. Ufff! Było ostro :P Ale dziękuję!
    Zaraz zabijesz mnie za to, co powiem, ale po kolei...
    Po pierwsze zaczęłam pisać bloga jakieś 6 lat temu i jak to teraz czytam, to mam ochotę schować się na księżycu ze wstydu, miałam totalnie gimbazjańskie poczucie humoru i styl. Z interpunkcji zawsze byłam nogą, więc nawet nie komentuję. Takoż, wszystko biorę na klatę, wszystkiego jestem winna, świadoma, przyznaję się...
    Ale jak możesz mówić, że w 20 rozdziale nie ma progresu???? ;_; ranisz
    Był bardzo duży progres! To jest dzieło mojego życia!
    Wiem,że mam talent (hahha, skromność), zawsze miałam wybujałą wyobraźnie i obracałam się w artystycznym półświatku.
    No właśnieeee, przechodzimy tu do sedna. Zamierzam za pewien czas zamknąć bloga... bo będę robić komiks na jego podstawie :) Dokładnie przeanalizowałam całość z różnymi osobami, powypisywałam wątki, które się nie trzymają kupy (czego ty mi nie wytknęłaś, na co najbardziej liczyłam, a nie na gramatykę, od tego jest szkoła albo korekta:). Musze tylko pozmieniać imiona, realia i pousuwać niektóre wątki, pozmieniać wyglądy postaci... Chcę, żeby to była całkiem moja historia. Bez mangi. Swoją drogą, jak czytałam te twoje pełne zachwytu wtrącenia dotyczące tego komiksu, to w głowie brzmiało mi tylko "o czym ona pisze???" Generalnie czytając ocenę na przemian miałam banana na gębie i podkówkę. Banan, podkówka, banan podkówa... Kręci mi się w głowie.
    Także, hm ,szkoda, że się napracowałaś, bo nie wiem, czy po powstaniu komiksu, będę się zajmować poprawą rozdziałów. Chciałabym.
    Ale sama widzisz, że w pisaniu orłem nie jestem, za to rysowanie idzie mi całkiem, całkiem, a ten komiks będzie doskonałym ćwiczeniem - bo też nie wiążę z nim jakiś wydawniczych planów :)
    Ale wszelkie rady oczywiście zapamiętam! Zwłaszcza te dialogi, ha, ha, zawsze z tym miała problem. I z matka interpunkcją też.
    Przy okazji chciałam dodać, że trochę dziwnie mnie potraktowałaś w tej ocenie. Chodzi mi o to, że jakby wywyższałaś się, co nie było miłe, hej. Takie odniosłam wrażenie.
    Cóż jeszcze mogę rzec... Jeśli ciebie lub kogoś z załogi interesuje przyszłość tej historii w nowej, ilustrowanej wersji, to zapraszam na mojego deva :)
    Spodoba się, jak ktoś lubi disneyowski humor dla dorosłych :).
    (sądząc po tym, jak napisałaś ocenę, nie zaliczasz się heee heh. plzdon'tkillme)
    W ferie pojawią się rysunki koncepcyjne, a potem ruszę z projektem, chcę wstawiać po jednym rozdziale na jakiś czas, bo uważam, że beznadziejnie się czyta jedną stronę dodawaną codziennie.
    kikifuko.deviantart.com jakby ktoś cośśś reflektował.
    Mam nadzieję, że komiks wyjdzie lepiej niż opowiadanko :)
    Zdradzę jedynie, że Konan i Pain będą żydowskim rodzeństwem Siphrah i Aaronem, Deidara (Daniel prawdop.) Szwedem, Kisame (Kristoffer) Norwegiem, a Zielony Kot Rosjankami, całość też będzie się odbywać w Rosji :>
    Zawał, czy jeszcze nie?
    Mam zamiar również pisać angielską wersję językową, na tyle dobrą na ile pozwalają moje powalające umiejętności.

    Jeszcze jedno... Wytykasz mi brak artyzmu w tym co piszę. Dlaczego? Dlaczego mam nie być sobą i nie pisać po swojemu? Może lubię wykrzykniki ;P

    (Do mangi nie wrócę, już wszystko mi opowiedziałaś tutaj :D dzięki za spojlery!)

    "Zaśpiewajmy razem rymem częstochowskim,
    my, wielcy artyści, od sztuki fachowcy!"
    heh.
    Pozdrawiam ciepło i dziękuję za ocenę!!! Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, jeszcze mi się przypomniało...
      Nie rozumiem zarzutu, że za mało mam opisów, są za mało rozwinięte, coś tam się nie możesz wczuć w sytuację....
      Jakoś inni mogą :P
      Dlaczego mam pisać wedle jakiegoś pseudoartystycznego schematu i na siłę coś wciskać i podbarwiać? Piszę to co czuję i tyle, ile czuję. Nie będę wpakowywać takie i siakie myśli bohaterom, wcale nie musza sobie tego czy owego myśleć...
      I jeszcze jedno....... powiedziałaś, że moje postaci są nijakie i że ich wypowiedzi może przytaczać każdy.....
      WYBACZAM CI! WYBACZAM, ALE TYLKO DLATEGO, ŻE NIE CZYTAŁAŚ CAŁOŚCI (albo masz pms, w takim razie tym bardziej wybaczam) Można mi zarzucić wszystko, naprawdę WSZYSTKO, ale nie brak oryginalności i cech charakterystycznych dla postaci!!!!

      Pozdro! foch

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź. Po pierwsze - wybacz, jeśli w którymkolwiek fragmencie oceny poczułaś, że się wywyższam. Nie miałam tego na celu. Napisałaś, że w pisaniu orłem nie jesteś. A ja sądzę zupełnie inaczej. Nie wytykałam Ci braku artyzmu, broń boże, zabolało mnie jedynie, że niektóre fragmenty to taka papka bez charakteru, mimo że nie raz udowodniłaś, że pisać potrafisz. Były fragmenty, w których naprawdę pokazałaś klasę. Swój niepowtarzalny styl, a nawet bezbłędność. O dziwo w takich fragmemntach nie musiałam kopiować i wklejać części zdania, by ją poprawić i wkleić do podpunktu o poprawności. Jak gdybyś tylko wtedy naprawdę skupiała się na tworzeniu. Taki zabieg irytuje w czasie czytania i trochę wybija z rytmu. Ale tych dobrych fragmentów było bardzo dużo, łapały za serce i sprawiały, że choć na chwilę wstrzymywałam oddech! To było cudowne uczucie, dlatego bolało mnie, że reszta tekstu, ta codzienna, opisowa, gdy ktoś gdzieś szedł, ktoś kogoś atakował - tak kulała. Naprawdę miałam wrażenie, że te opowiadanie pisały dwie różne osoby. Jedna wybierała fragmenty ważne dla fabuły, kluczowe i dawała z siebie szystko, by wzruszać czy zaskakiwać czytelników, a inna starała się tak na pół gwizdka. Zdania miały wtedy podobną konstrukcję, roiło się w nich od powtórzeń i kolokwializmów. Ja miałam tak samo mieszane uczucia, czytając to opowiadanie, jak Ty - czytając tę ocenę. Banan, podkówka, banan i podkówka...

      Co do opisów - chodzi mi o to, że są bardzo czasownikowe. "Częstochowskie" - tak się mówiło bodajże o rymach, w których roiło się od czasowników. Tylko ruch, ruch, a ewentualnie opis stroju i koloru włosów. Ktoś czasem mrugnął, a czasem gdzieś spojrzał. To właśnie było bardzo sztampowe, nie obraź się. Ale czytelnikom ułatwiało to, że znali Deidarę. Znali Tsudo, bo rysowałaś ich. Znali inne postacie z mangi/anime. Gdybyś pisała własną historię, nieopartą o nic, niewsparte żadną ilustracją - zadanie byłoby trudniejsze. I wtedy takie opisy nie byłyby wystarczające.

      Punkt o poprawności to jedno z kryterium, na jakich zasadzie działa Shiibuya.

      Ja, jak widać po komentarzach niżej, również orłem nie jestem. Ale nikt nie jest. Człowiek uczy się całe życie. Mam pewien zakres wiedzy, który staram się przekazać, lecz sama wciąż wypełniam swoje "luki", by potem i tą wiedzą dzielić się z innymi. Naprawdę przepraszam, jeśli dałam Ci do zrozumienia, iż jestem butna czy coś w tym stylu. Nie o to mi chodziło. Nigdy nie mam tego na celu.

      Sama nie rysuję. Albo inaczej - próbuję, lecz nie chwalę się rysunkami w sieci, bo zwyczajnie się wstydzę. Tym bardziej podziwiam Twoją kreskę i na pewno, czym zapewne Cię zaskoczę, rozejrzę się po Twoim Deviantarcie, chociaż nie mam tam swojego konta. Ilustrowana wersja będzie dla mnie uzupełnieniem. I bardzo się cieszę, że zrobisz z tego już stuprocentowo własną historię o żydowskim rodzeństwie, Szwedzie i Rosjance. Niepotrzebnie spoilerowałaś, bo pewnie miło odkrywałoby się te niespodzianki w komiksie, ale potraktuję to jako zemstę za spoilerowanie Naruto, za co również przepraszam. Dopiero Ty uświadomiłaś mi, jak nieodwracalny błąd popełniłam, sądząc, że tak ważne detale powinnaś znać. Wcale nie powinnaś, a ja nie powinnam tak pomyśleć. Zrozumiałam po fakcie i wyniosę z tego lekcję na przyszłość.

      Dziękuję bardzo za wyczerpujący komentarz. Ja się nie focham.

      Usuń
    3. Właśnie poprawiłam błędy oceny. Dodałam Ci punkty za poprawność, gdyż znalazło się w tym podpunkcie kilka pomyłek z mojej strony. Nie zmieniło to jednak oceny końcowej.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    4. Wow.
      Zaimponowałaś mi kulturą osobistą.
      A więc mamy sztamę :)
      Miło mi było bardzo!
      Cofam wszelkie fochy, widzimy się w komiksie ;) Heh, to jeszcze były żadne spojlery, uwierz :)
      Miło mi, że tak wysoko oceniasz mój warsztat i kreskę... to taki fajny pozytywny kop na sesję!
      Ty też masz bardzo fajne pióro, podejrzewam, że studiujesz coś literackiego?
      Faktycznie, błędy będziemy robić zawsze, errare humanum est!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz, jak miło ujrzeć tu znów coś Twojego. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. gdy w grę wchodzi blog paradoksalnie tak prosty i rozwinięty zarazem jak Deidara Tsudo.
    Przecinek przed jak.

    filery
    Fillery.

    wiało nudą - łącznie z pierwszą serią. Wracając jednak do opowiadania - Deidarę znam.
    Nie podmieniłaś wszystkich dywizów.

    mistrzyni orgiami o niebieskich włosach, jaka poświęca swoje życie w walce…
    Która.

    "o co tutaj chodzi"
    Niektóre cudzysłowy też nie zostały podmienione na polskie.

    w którym zamyka się papierowy kwadrat aż prosi się o opcję justowania tekstu.
    Przecinek przed aż.

    Swoją drogą, po co stosujesz zangielszczoną nazwę
    Chapter to nie jest nazwa zangielszczona, ale po prostu angielska.

    Z doświadczenie wiem
    Doświadczenia.

    większą wagę przywiązujesz jednak do zachowań, jakie im towarzyszom
    Towarzyszą.

    Wskrzeszenie go techniką babci nie przywróciło by mu kończyny
    Przywróciłoby.

    never mind
    Nevermind.

    Edwarda Erlica
    Elrica.

    ale po co w ogóle jej używała?
    Po to, żeby kucharz wiedział, co przygotować?

    Pein/Nagato/Tendo
    Pain.

    Po jego śmierci pragnął opłakiwać go młodego ninję w samotności
    Albo go, albo młodego ninję.

    a jego ciała mają specyficzne umiejętności, które czytają w myślach ludzi i wyrywają dusze z ciał bez większego problemu.
    Te umiejętności czytają?

    Shippudenie
    Shippuudenie.

    jjuż
    Już.

    Bohaterowie wyciągnięci z Naruto i wsadzony w świat
    Wsadzeni.

    Postacie niekanoniczni, podobni do siebie jedynie z wyglądu, scharakteryzowani poprzez zachowania
    Niekanoniczne. // Podobne. // Scharakteryzowane.

    Pisz śmiało zdecydowanie więcej zdań złożonych
    Masło maślane.

    To sprawi, że rozwiniecie swoje możliwości językowe, a wasz zasób słów będzie wydawał się większy.
    Zaraz, jakie rozwiniecie? Jaki wasz? Wcześniej i później używasz liczby pojedynczej. Czyżby ocenka z szablonu i przeoczyłaś konieczność zmiany? ;)

    Postaraj się ich namnażać!
    Je.

    itp
    Brakuje kropki po skrócie.

    W adnotacji zaznaczasz, że inspirujesz się kinem wschodnim. Znam "Dom latających sztyletów" dość dobrze i uważam, że był to film o genialnym początku, niezłym rozwinięciu i bardzo słabym zakończeniu z tysiącem odcinanych kończyn i hektolitrami czerwonej farby, a na Twoim blogu tendencja jest zupełnie odwrotna.
    Bo Dom Latających Sztyletów to totalnie całe kino azjatyckie, przecież oni i tak robią wszystko na jedno kopyto. Oh, wait...

    Raz stosujesz formę Pein, raz Pain. Ja wiem, że obie są poprawne
    Nope, to jest japońska wersja fonetyczna. Zamiast Rock Lee też piszesz fonetycznie: Rokku Rii?

    tymczasem Twój blog czyta się, jak wiele innych
    Bez przecinka.

    taz trzy
    Raz.

    nie wyczerpując tematu, zmieniała temat
    Powtórzenie.

    nie połączył ich w minimalnej chociaż czakry w Dziesięcioogoniastego.
    (...) nie połączył chociaż minimum/minimalnej ilości ich czakr w Dziesięcioogoniastego.

    co każdy z nas - czytelników sobie wyobraża
    Brakuje myślnika po czytelników.

    Prześmiewczy i butny żałosny nawet w tym swoim sarkastycznym tonem
    Przecinek przed żałosny. // Albo (...) nawet w tym swoim sarkastycznym tonie, albo żałosny nawet z tym swoim sarkastycznym tonem.

    przyspiesza tempo czytania i tempo biegu akcji
    Powtórzenie.

    przecież członków - pisałaś - było tylko dziewięciu. To niewiele, więc czemu częstujesz mnie tak przeciętnym?
    Członkiem? // (...) dlaczego częstujesz mnie czymś tak przeciętnym?

    a akcja - najważniejsza akcja opowiadania
    Akcja najważniejszą akcją. Aha.

    do tej pory polały się jedynie smarki warczącego Kuramy.
    A nie ślina?

    na dodatek nie jest dla niego problemem przywrócenie do życia każdego ze swoich sześciu ciał oraz korzysta z technik genjutsu.
    Korzystanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet w scenie pocałunku Hidana, nie dałaś mu dojść do słowa.
      Bez przecinka.

      polana mieni się od krwi
      Kogo tam zabito, wróżki-sparkluszki?

      Zdecyduj się również czy w jej nazwie używasz cudzysłowu
      Przecinek przed czy.

      parsknął Deidara, robiąc pewną minę . (...) - co to jest "pewna mina"? Nie mogę sobie tego wyobrazić. Pewna czego? Mina nie może być przeświadczona o czymś.
      Taka, która wyraża pewność siebie. http://sjp.pwn.pl/doroszewski/mina-I;5451821.html

      Deidara się usprawiedliwiał.(...) ryby i dzieci głosu nie mają przecież!(...)Chłopakowi się to nie podobało. - niepoprawny szyk zdania w każdym przypadku. O wiele poprawniej jest: Deidara usprawiedliwiał się/ryby i dzieci przecież głosu nie mają!/Nie podobało się to chłopakowi.
      Ten szyk nie jest niepoprawny.

      Hidan usiadł obok niej, tak że teraz dziewczyna znajdowała się między chłopakami. - Hidan usiadł obok niej, także teraz dziewczyna / Hidan usiadł obok niej tak, że dziewczyna - obie formy są poprawne. Na którą się zdecydujesz?
      Nope, pierwsza jest na pewno niepoprawna, bo także =/= więc.
      Druga też nie jest poprawna, bo:
      TAK ŻE – to spójnik skorelowany (czyli dwuczęściowy). Takiego połączenia używamy, gdy wprowadzamy zdanie wynikowe. Przecinek stawiamy przed całością (zasada cofania się przecinka), np. Mam dziś dwa zebrania, tak że przyjdę dopiero wieczorem; Był prawym i rozsądnym człowiekiem, tak że na jego zdaniu można było polegać [przykłady z NSIJP];
      TAK, ŻE – to dwa wyrazy: zaimek odsyłający do zdania podrzędnego i spójnik wprowadzający to zdanie. Takiego połączenia używamy, gdy wskazać, jak bardzo coś jest nasilone. Przecinek stawiamy przed ‘że’, np. Coś wygląda tak, że aż żal patrzeć; Stłuc kogoś tak, że go rodzona matka nie pozna.

      To zdanie nie łapie się pod drugi przypadek, tylko pod pierwszy. Wniosek? Było dobrze.

      wypiła zawartość jego pucharku wzdychając przy tym głośno. - wzdrygnąć się to znaczy mieć ciarki, prawda? Jak można zrobić to głośno? I znów brakuje przecinka, który oddziela imiesłów od czasownika;
      Zaraz, przecież w zacytowanym fragmencie jest wzdychając, nie wzdrygając. Jeśli to twoja poprawka, to powinna być umieszczona w twoim komentarzu, nie w cytowanym tekście.

      Ich troje szło ulicami wioski Ryżu, trzymając się za ramiona i śpiewając okropnie fałszywie jakąś pijacką piosenkę. - fałszywie to można się zachowywać w stosunku do kogoś. Można być fałszywym. A piosenka może być zafałszowana. - trzymając się za ramiona i okropnie fałszując pijacką piosenkę;
      Oczywiście, że można śpiewać lub grać fałszywie. Znaczenie piąte: http://sjp.pwn.pl/slowniki/fałszywie.html
      Opis znaczenia trzeciego: http://sjp.pwn.pl/sjp/wyc;2538909.html

      Śpiewająca - obrócona tyłem do Deidary, tak że chłopak widział tylko soczyście zielone poły rozłożystej tuniki z haftowanym złoto wzorem, bo głowę przysłaniały gałęzie.
      I znów to samo, poprawiasz z dobrego na złe. Zastosowano tu tak że w znaczeniu więc, a w takim przypadku stawia się przecinek przed całym wyrażeniem.

      Odmieć "być" w czasie przeszłym
      Odmień.

      Niewidoma się nawet rozpłakała ze wzruszenia. - nawet niewidoma rozpłakała się ze wzruszenia;
      Twoja poprawka zmienia sens tego zdania.

      Na przeciwko krwawej jatki, w bezpieczniej odległości stał niewzruszony jednoogoniasty, całkowicie poddany woli władającego nim marionetkarza z Suny, który wciąż wykonywał ramionami dziwne gesty. Kilkadziesiąt metrów od niego stała Nigiri zachowująca się podobnie. - jeżyć się; sterczeć; trzymać się na nogach; wystawać, mieć miejsce; mieścić się; stanowić; trwać; znajdować się etc.
      Chyba właśnie umarłam ze śmiechu.

      Nie zauważyła nawet, że przechodzi rzekę w bród . - wpław;
      Nope, było dobrze. Wpław, czyli płynąc, a ona przechodziła, brodząc w wodzie, przynajmniej tak sugeruje zacytowany fragment.
      http://sjp.pwn.pl/sjp/w-brod;2534938.html
      http://sjp.pwn.pl/sjp/;2537661

      Usuń
    2. ??? Kim jesteś, czemu poprawiasz jej ocenę? :P
      (nie żebym miała coś przeciwko.....)

      Usuń
    3. Jestę zuę. Bo mogę. ;)

      Usuń
    4. Hueh, jak ci się tak chce... Mnie by musieli płacić za coś takiego :P

      Usuń
    5. No właśnie, właśnie. Złoga Shiibuyi coś się z przelewem ociąga. Pozwę ich do Sondy Ostatecznej. :<

      Usuń
    6. *Załoga.

      W sumie nawet zabawna literówka w tym kontekście.

      Usuń
    7. Dziękuję za wypisanie błędów. Te, które autentycznie nimi są - poprawię.

      Usuń
    8. Ten szablon ma chyba skopane kodowanie, wstawia w komentarzach spacje przez znakami interpunkcyjnymi.

      Tak z ciekawości: które błędy błędami nie są?

      Usuń
    9. Przeczuwam wojnę... proszę nie...

      Usuń
    10. Nope, to tylko niewinne pytanie, żadna wojna.

      Usuń
    11. Na moim sprzęcie nie widzę błędów w szablonie odnośnie spacji między znakami przestankowymi. Proszę o screena.

      Usuń
    12. http://i.imgur.com/PmRJoKg.jpg coś się rozjeżdża się w Operze. W Chromie jest ok.

      Usuń
    13. Z tego co widzę, nie wyświetla się nawet tło zawnętrzne, nie widać również zaokrąglonych ramek komentarza i innych efektów typu cienie. Czy tło poprawnie wyświetla się w Chromie?

      Powinno to wyglądać tak:
      http://files.tinypic.pl/i/00621/lf03yu12x73x.png

      Niestety nie korzystam z Opery. Nie zmieniałam ustawień, jeśli chodzi o spacje i znaki interpunkcyjne - być może to wybryk systemu Blogspot. Postaram się poszukać rozwiązania dla występujących problemów. Czy zauważyłaś może podobne wady na innych blogach tego portalu?

      Usuń
    14. W Chromie jest tak, być powinno. Sprawdziłam jeszcze w Operze Classic i też jest ok. Tylko w Operze Mini się rozjeżdża, więc możliwe, że to jakieś bugi przeglądarki (wszystkie są na androida).

      Jeśli chodzi o inne strony, to ostatnio tylko wasza, kiedyś cośtam się rozjeżdżało, ale już nie pamiętam co. Ogólnie używam widoku mobilnego (rozjeżdża w desktopie), więc tego nie odczuwam.

      Usuń