Blog: Ognisty
Pierścień
Autor: m2aster
Oceniająca: Drina
Czas wziąć się do roboty i wyrwać z tego słodkiego stanu
lenistwa. (^^) Choć ostatnio odnoszę wrażenie, że moje oceny się do niczego nie
nadają i chyba… powinnam odejść. Ech.
1.
Pierwsze
wrażenie
Adres Twojego bloga przywodzi mi od razu na myśl Władcę
Pierścieni – Saurona, hobbita Froda i pozostałych członków Drużyny. W końcu
pierścień władzy miał spłonąć w ogniu Orodruiny. Samo wyrażenie „Ognisty
pierścień” można według mnie rozumieć dwojako: po pierwsze właśnie w
skojarzeniu z powyższą opowieścią Tolkiena, jako metalowy krążek; po drugie –
jako powstałą z ognia ścianę w kształcie okręgu, pułapkę bez wyjścia. Już
choćby biorąc pod uwagę te dwie opcje czuję się zaintrygowana, chociaż z
drugiej strony brzmi to nieco sztampowo.
Ileż to już było blogów z motywem ognia jako przewodni? No właśnie.
Przynajmniej wiem, że będzie to opowiadanie, bo cóż innego by do takiego adresu
pasowało?
Słowa na belce zbyt odkrywcze nie są. Jak dla mnie mogłyby
zostać zastąpione pasującym do treści cytatem, gdyż obecne zdanie, właściwie
jego równoważnik, kompletnie mnie nie przekonuje. Okej, mamy świat, który
płonie. W dodatku trwa jakaś wojna… Mało oryginalne. Choć przynajmniej można
wyciągnąć parę wniosków odnośnie treści opowiadania.
Z kategoriami się zgodzę, bez wątpienia pasują. Widzę w
dodatku moje ukochane fantasy, czyli jeszcze lepiej i jeszcze więcej informacji
o Twoim opowiadaniu.
A tak z ciekawości spytam – skąd Twój nick?
W zasadzie to nie wiem, czego się spodziewać. Z jednej
strony ciekawość, a z drugiej… no właśnie. Powtarzalność. Czyli takie pół na
pół.
5/10
2.
Grafika
Tak, tak, teraz przechodzimy do ulubionej części oceny Driny
(*ironia*), czyli do szablonu.
Zacznę od tego, że kolorystyka sama w sobie mi się podoba –
dominują czerwień i czerń, z dodatkiem innych jeszcze barw.
Jeśli chodzi o nagłówek… Żółto-pomarańczowy symbol (tylko
czego?) wygląda świetnie, jeszcze ta jaszczurka na dole (czy jakiego to
zwierzątko jest gatunku…). Napis nawiązuje niewątpliwie do treści i
opowiadania, ale sądzę, że niepotrzebny jest tam trzykropek. Co za dużo, to
niezdrowo, wystarczy jeden na belce i tyle. Pierścionek bym nieco pomniejszyła
i przesunęła nieco w prawo, żeby wyglądało nieco estetyczniej. Zastanawiam się,
jak to interpretować. Jakiś tajny zakon? I w tym momencie zdałam sobie sprawę,
że ten „pierścionek” to nie pierścionek, tylko pierścień. Pierścień ognia,
zgadza się? Tylko co do tego mają owe dziwaczne symbole? No nic, dowiem się
tego.
Tło mi się bardzo, ale to bardzo podoba. Uwielbiam motyw
ognia jako background.
Teraz się pewnie zastanawiasz, czemu zajmującą większość
nagłówka postać zostawiłam na koniec (no, prawie)? Ano dlatego, że mimo jej
położenia niezbyt mi się ona podoba. Nie mam nic do koncepcji umieszczenia jej
na szablonie, skąd!, ale sam ubiór w paski mnie niezbyt przekonuje. Cóż, są
gusta i guściki. Jeszcze jedno. Z kaptura wystają włosy tejże postaci? Mi się
raczej one kojarzą z futerkiem jakiegoś zwierzęcia, z długą sierścią. Może
jednak to tylko moja nazbyt wybujała wyobraźnia.
Teraz menu boczne. Napisy „Zakonnicy”, „Stajnia” i
„Streszczenia” można by zrobić czcionką taką samą, jak „Kaplica”, wyglądałoby
to ciekawiej. Wystarczy wszakże wstawić takie obrazki do uniwersalnych bądź po
prostu zrobić pasek boczny z tymi wyrazami i wsadzić na bloga.
Czcionka… Przez chwilę przez fanaberie Onetu była czerwona!
Dobrze, że w rzeczywistości jest zupełnie inna. Mogłaby jedynie być nieco
większa, ale to drobiazg.
Na tym chyba zakończmy ten punkt.
Ojej, ale się rozpisałam. No trudno…
10/15
3.
Treść
Czyli sprawa najważniejsza, czyż nie tak? Spojrzałam na
szeroką listę i przez chwilę nie wiedziałam, co mam z tym zrobić. Jak widzę,
stosujesz nieco odmienny zapis rozdziałów… A może po prostu są one aż takie
długie? Nie wiem, lecz ocenię ich poszczególne części. Przeczytam zaś całość,
jak to robię od jakiegoś czasu.
Zatem na pierwszy ogień (ironia) idzie… prolog oczywiście!
Prolog
Pozwolisz, że będę wklejała tu fragmenty, żeby zwrócić Ci
uwagę na kilka rzeczy?
„Pachniało pyszną polewką na chlebie. Było im ciężko, ale wiązali jakoś
koniec z końcem. Dzięki uprzejmości tutejszego kapłana, Adrian mógł się uczyć
czytać, a jego tata dostawał regularne zamówienia na drzewo do podtrzymywania
ognia w świątyni.”
Po pierwsze: komu
było ciężko? Pisałeś jedynie o chłopcu, wzmianka o rodzicach Adriana pojawia
się dopiero zdanie później. Po drugie: fragment ten wydaje mi się niezbyt na
miejscu, a jeśli już, można by było go rozbudować. Na przykład dopisać, kim
jest matka chłopca, nieco więcej szczegółów o świątyni i ojcu Adriana. Więc
albo zrezygnuj (co bym radziła, bowiem to w końcu jest prolog, aż tak wielu
szczegółów być nie może), albo dopisz tam kilka zdań. Wiem, czepiam się
szczegółów, ale takie są moje odczucia – ten fragment nie pasuje. Choć zdanie o
polewce możesz zostawić. I bez przecinka po „kapłana”.
Aha, czyli rozumiem, że ta rodzina, która zginęła w ogniu,
to wspomniana wcześniej familia Adriana? Zaczyna się robić ciekawie.
Oczywiście, mamy już tutaj motyw ognia. Pożar. I tajemniczy
jeździec, który przybywa do wioski po pożarze. Nie wiadomo, kim jest i czego
szuka. Zastanawiająca jest również kwestia rodziny Adriana – czy opisywanie ich
było kwestią przypadku, czy też będzie to miało jakiś wpływ na fabułę? Pewnie
tak. W końcu prolog jest swoistym zawiązaniem akcji, więc nie mogą się w nim
znajdować informacje przypadkowe.
Książka o Nimenie i Iris też zapewne będzie się przewijać
przez całe opowiadanie. Podobnie demony, choć nie dowiedziałam się jeszcze, kim
są.
Szczerze mówiąc, nie powalił mnie ten prolog na kolana. Nie
czułam żadnego dreszczyku, czytając o pożarze. Jedynie zapach polewki wywołał
na mojej twarzy uśmiech. Dobrze, że starasz się zaangażować u czytelnika
wszystkie zmysły, nie tylko, jak czyni to większość autorów, wzrok i z rzadka
słuch. A zmysłów mamy pięć, jak wiadomo, ewentualnie sześć, jeśli dodać do tego
intuicję – tworzy się więc przebogaty wachlarz doznań, które można uchwycić i
„zobrazować” w opowiadaniu.
Ach, i byłabym zapomniała: mógłbyś wyjustować tekst? Chyba
że Ci szablon na to nie pozwala, wtedy zrozumiem.
Parę uwag odnośnie
rozdziału pierwszego – pierwszej części (1.1):
Twój styl pisania zaczyna mi z lekka przypominać
wiedźminowski. To chyba dobrze, bo nadaje opowiadaniu taki specyficzny,
średniowieczny klimat.
Opis bitwy wydawał mi się nieco krótki i lakoniczny. Mogłeś
napisać o metalicznym smaku krwi, o tym, że ściekała ona po zbroi rycerza, o
unikach, jeszcze innych ciosach… Pomysł wprowadzenia tam motyla był
interesujący, ale mam wrażenie, że niewłaściwie opisany. Mogłeś to zrobić tak,
żeby uwypuklić bardziej kontrast między światem wojny a delikatnością tego
motyla – chociażby za pomocą porównań. W tej scenie zabrakło mi emocji, uczuć…
Mam wrażenie, że Twój rycerz jest z nich wyprany i ma serce z kamienia. To
prawda, chciał dać wieśniakom w walce czas na ucieczkę, ale to wszystko – a
mogłeś wspomnieć o jego bólu, o konieczności zabijania, o tym, że np. strasznie
cierpi, że oberwał w ramię, w nogę, w udo… Cokolwiek, byle ta scena nie była
taka pusta.
1.5
Ze szklanką soku malinowego przysiadłam do kolejnego
rozdziału.
Mam wrażenie, że opisy są suche, krótkie i pozbawione
emocji. Mógłbyś pisać zdania dłuższe i bardziej rozbudowane, płynnie
przechodzące z jednej sceny w drugą.
Momentami się gubię i nie wiem, kogo z bohaterów bądź
postaci epizodycznych masz na myśli, przeskakujesz tak szybko i w dodatku nie
wyjaśniasz, kto do kogo się zwraca, że łatwo można stracić wątek i nie
wiedzieć, w czym rzecz.
Mówisz o emocjach, które sobie zakonnik przypominał w
rozmowie z opatem. Jednak… gdzie te emocje były w poprzednich częściach? Ja ich
nie zauważyłam, no może śladowe ilości. Wypadałoby je dogłębniej opisać, hm?
Jak dla mnie rozmowa Namora z opatem była… dziwna. Taka sucha.
Jakby nie rozmawiali ludzie, tylko jakieś kukiełki. Marionetki. Za mało żywa. Brak
opisów i emocji daje się we znaki. Już choćby opis świątyni można by
rozbudować, dodać gdzieś na drodze np. psa i go przedstawić… Cokolwiek, byle to
nie były jedynie lakoniczne zdania, pozbawione światła i kolorów, że się tak
wyrażę.
Staraj się nie używać w opowiadaniach skrótów (na przykład
tzw.).
Mieszasz czasy, teraźniejszy z przeszłym. W opowiadaniu
oczywiście jest coś takiego dozwolone, pod warunkiem, że ma to jakiś sens. U Ciebie
w niektórych przypadkach takowego nie widzę. Na przykład piszesz o ognistych
bóstwach – „Ostatnia była Anae, Bogini Morza. Jest żoną Iliosa i artysta ukazał
ją jako kobietę skąpaną w fałdach morskiej sukni i trzymającą szafirowe berło
nad falami oceanu.” Anae była i jest. Rozumiesz, o co chodzi? Nie można
w ten sposób manipulować tymi czasami. Rozumiem, że chciałeś tu napisać, że
Anae jako bóstwo wciąż istnieje, ale wyszło zupełnie inaczej.
A tak w ogóle, to jestem ciekawa, jak też wyglądał ten
symbol ognia. Nie opisałeś go w żaden sposób, a szkoda.
„Zakonnik widział to wszystko doskonale. Robił powolne kroki
i poruszał końcem miecza w rytm niezgodny z nimi. Dekoncentrował, powiększał
strach, uderzał psychicznie. Lewa ręka zostawiała za sobą smugę krwi. Widocznie
szwy puściły.” – Dlaczego, dlaczego, dlaczego nie rozwinąłeś tego?! Byłby naprawdę
epicki opis psychicznego
oddziaływania na dowódcę straży.
A jednak jest opis symbolu ognia, w późniejszym rozdziale,
zatem zwracam honor.
Czy on czasem tych sztyletów nie dał Erastowi? Wtedy, przy
drodze, gdy wracał do Świątyni… Zatem skąd on teraz ma tę broń w swoim pokoju?!
Nie rozumiem tego.
2.4
Onet znowu zaczął świrować i zmienił kolor oraz wielkość
czcionki, argh.
No, teraz się da wreszcie czytać.
Motywów postępowania Kaliusa nie rozumiem w zupełności. Na dworze
królewskim niby był zależny od władcy, jednak miał pewnego asa w garści, bowiem
przygotowywał miksturę dla niego, a zatem zleceniodawca mimo wszystko nie
mógłby go pozbawić życia, lecz mimo to zdecydował się na ucieczkę. Dlaczego? Dokąd?
Przed czym (kim) uciekał? Nie wiem, czy ty tego nie napisałeś i wyjaśnisz, czy
też ja mam taki przytępiony sposób rozumowania. No nic, jedźmy dalej.
Czyli on go więził? Nie, nie rozumiem.
W ogóle zastanawia mnie fakt, że Izydor Srogi z tą
dziewczyną ot tak sobie siedzą w katakumbach i rozprawiają o władzy. Kolejna rzecz
– żołnierze mają tam wolny wstęp i znają to miejsce?
Czyli to jakaś komnata. Ale dalej wydaje mi się to
nielogiczne – katakumby znajdują się zwykle bardzo głęboko w ziemi. Czyli wygląda
na to, że król więzi tę dziewczynę pod pałacem? Chyba, że Kalius zawędrował już
o wiele dalej i opuścił teren pałacu. A nie, jednak nie, bo skąd by się tam
wziął żołnierz?
Ogólnie to dlaczego Nimen i jego ukochana kojarzą mi się z
legendami arturiańskimi? Zresztą faktycznie, jakieś podobieństwo jest, choć
niewielkie.
Czytałeś „Władcę Pierścieni”? Nazwa miasta „Ilsidur”
przypomina imię Isildura.
Ta dziewczyna opuściła pomieszczenie czy nie? Musiała, skoro
Kalius wszedł do komnaty bez problemów. Nie napisałeś jednak nic o tym. Ha,
czyli jednak została! Cóż za nieostrożność ze strony alchemika.
Przy okazji, przypominało mi się coś. Jeśli będziesz chciał
opisywać momenty grozy (opisywałeś już je zresztą, ale nie wyszły należycie),
nie wahaj się użyć potrójnego powtórzenia, to ciekawy zabieg potęgujący jeszcze
dane wrażenie, lecz zdanie wtedy nie może być zbytnio rozbudowane, gdyż takowa
konstrukcja wszystko zepsuje. Dajmy taki przykład, wzięty z jednego z moich
opowiadań:
„Patrzyła na nią i odczuwała
pragnienie ucieczki.
Patrzyła
na nią i odczuwała jej potęgę.
Patrzyła
na nią i odczuwała swoją marność…”
Jeszcze
lepszy efekt jest, gdy zapisze się powtarzane słowa od akapitów i nowych
wersów. Nie musisz, oczywiście, tego wykorzystywać, to jedynie taka wskazówka,
jak uczynić tekst ciekawszym.
Końcówka tej części
była świetna, idealnie oddająca nastrój alchemika, po prostu nic dodać, nic
ująć.
Z któregoś z poprzednich rozdziałów dowiedziałam się w
końcu, skąd tytuł całego bloga. Czyli faktycznie chodziło o pierścień… Ciekawa
jestem zatem, dlaczego dostała go akurat złodziejka i jakie znaczenie będzie to
miało dla fabuły? Wiem, że to się wyjaśni w następnych rozdziałach, a
przynajmniej – powinno…
Dobra. Chyba czas na małe podsumowanie.
Stworzyłeś własny świat, którego opisywanie idzie Ci raz
lepiej, raz gorzej. Niektóre aspekty stworzonego świata musisz dopracować i
przekazać czytelnikom w treści opowiadania, lecz wiadomo, nie w ilości
hurtowej, lecz kolejno przemycać.
Sama akcja powoli, bo powoli, ale przesuwa się do przodu,
zwłaszcza, że rozdziały są podzielone na mniejsze części.
Jeśli chodzi o to, czy Twoje opowiadanie jest wciągające: na
swój sposób tak, lecz ma jak na razie za mało dynamiki, żeby mnie prawdziwie
wciągnąć i nie puścić.
Oryginalność? Jest jej dosyć sporo, choć niekiedy można się
natknąć na nawiązania do innych powieści, światów czy postaci.
Uhm, teraz nie wiem, ile Ci tych punktów dać. No niech
będzie…
20/30, więcej
nie. Musisz nad tym opowiadaniem solidnie popracować, lecz sądzę, że naprawdę
warto.
4.
Poprawność
Prolog
„„Iris machnęła różdżką wymawiając zaklęcie i potwór
ciemności zaczął wyć z bólu.” – Przecinek po „różdżką”. Proponowałabym spójnik
„i” wyrzucić i rozbić to zdanie na dwa.
„Zaklęcie było przesiąknięte esencją dobra i smok nie mógł
wytrzymać tego cierpienia.” – W tym konkretnym znaczeniu lepiej by tu brzmiało
zamiast „i” „zaś”.
„Razem wyszli z jaskini potwora i wieść niesie, że żyli
długo i szczęśliwie.” – To zdanie również bym rozbiła na części, gdyż
zestawiane tu wydarzenia są jednak od siebie odległe, jeśli rozumiesz, co mam
na myśli. Lepiej więc dla płynności tekstu by było, gdybyś je rozdzielił.
„Lecz marzenia czasami się spełniają i to nie koniecznie w
taki sposób, jakbyśmy tego chcieli.” – „Nie koniecznie” – razem.
„-Już idę mamo!” – Przecinek po „idę”.
Tutaj wspomnę o pewnej rzeczy, która się przewija przez całe
opowiadanie. O dialogach. Weźmy taki przykład:
„-Dan... Od kiedy służysz panom na Aldvin?” – Często po
myślnikach w zapisie dialogów nie robisz spacji, a to jest naprawdę wkurzające.
Postaraj się o tym pamiętać, dobrze?
1.5
„Wszędzie wokół rozciągały się złote pola zbóż i sady pełne
drzew owocowych, pośród których pracowali świątynni bracia i służba. Wszędzie w
powietrzu czuć było zapach zrywanych owoców i ciętego zboża, a wiatr niósł
powiew wilgotnego powietrza z rowów nawadniających. Te wszystkie rzeczy
ciągnęły się wzdłuż drogi, którą Namor podróżował i z rzadka spotykani
ludzie pozdrawiali go serdecznie.” – Podkreślona część jest kompletnie
pozbawiona sensu. Powietrze się ciągnęło wzdłuż drogi? Wiatr również? Bzdura. Zresztą
„te wszystkie rzeczy” brzmi dziwnie. Niepoprawnie. Nie po polsku. Druga część
ostatniego zdania znowu mogłaby zostać rozbita. Co mają ciągnące się wzdłuż
drogi rzeczy do spotykanych ludzi?
„Był to właśnie Erast, świątynny kwatermistrz, zbrojmistrz i
główny magazynier o niskiej posturze, z tęgim brzuchem i resztkami siwizny na
głowie.” – Jego tytuły i zadania proponowałabym oddzielić od wyglądu. Wystarczy
jedynie po „magazynier” dodać myślnik i „mężczyzna”.
„To on był odpowiedzialny za to, by magowie, uczący
się w świątyni, nie chodzili z pustymi żołądkami i mieli dostęp do eliksirów
wspomagających skupienie. Dodatkowo szkolił także świątynnych braci w
posługiwaniu się bronią i był mentorem Namora w doskonaleniu walki
mieczem. Ogólnie ujmując, był osobą cieszącą się z ogromnego szacunku
pośród wszystkich ludzi w opactwie.” – Powtórzenie.
„No dalejże, odpowiadaj jak się ciebie pyta człowiek
złakniony informacji.” – Lepiej byłoby „odpowiadaj, kiedy…”.
„Erast bez przerwy się uśmiechał, a iskierki w jego oczach
oddawały radość z jaką witał Namora.” – Przecinek po „radość”.
„A zresztą, kogo obchodzą te polityczne podchody, gdy
wokół tyleż piękna. Szkoda tylko, że tak mało ludzi teraz przystaje, by
nacieszyć oczy tym widokiem. No i jeszcze te demony... Pod
pretekstem ochrony przyszły do nas te chędożone pieski Andrieja i rządzą
się, jak u siebie w domu.” – Kolejne powtórzenie. Zaimków też nie można
nadużywać…
„Nie pochwalam tego, ale muszę się zgodzić z naszym
ukochanym opatem, co do tego” -
Po co to podwójne powtórzenie? Końcówkę proponuję wyrzucić.
„Ponieważ w miejscu, które wskazali znalazłem pustą beczułkę
po winie.” – Przecinek po „wskazali”.
„Nie powiedziałeś czy polowanie się powiodło.” – Przecinek po
„powiedziałeś”.
„-Z tego, że tu stoisz wnoszę, że tamci już nie chodzą po
ziemi.” – Przecinek po „stoisz”.
„Oczywiście. Proszę, o to one.” – „O to” łącznie.
„Erast przyjrzał się krytycznie ostrzom i postukał w nie
palcem przykładając do nich ucho” – Przecinek po „palcem”. Kolejne
powtórzenie. „Nich” można zastąpić przez „ przykładając ucho do zimnego metalu”.
I już brzmi lepiej.
„Następnie zerwał najbliższego drzewa gruszkę i rzucił ją
nad siebie, po czym pozwolił jej swobodnie opaść na sztylety” – Chyba „z
najbliższego drzewa”?
„Wokoło stali umundurowani w czerwone uniformy, ludzie
przysłani przez biskupa Andrieja, sprawdzając każdego, kto wjeżdżał na teren
świątyni.” – Bez przecinka po „uniformy”. I lepiej byłoby zamiast „sprawdzając”
wstawić „sprawdzający”.
„Wysoka na dziesięć i szeroka na pięć metrów brama, była
wykuta z jednego kawałka skały w kształt głowy tygrysa, otoczonej symbolami
płomienia.” – Bez przecinka po „brama” i „tygrysa”.
„Jednak wspaniałość bramy wjazdowej świątyni była niczym, w
porównaniu ze wspaniałością tego, co znajdowało się wewnątrz.” – Bez przecinka
po „niczym”.
„Gdy Namor tylko wyjechał z cienia wejścia, mógł podziwiać
rozciągający się przed nim widok Czerwonej Świątyni i głównego placu.” – Zamień
miejscem „Namor” i „tylko”.
„Ojciec Mirus posiadał długie blond włosy, przenikliwe,
wypełnione troską i czarne jak węgiel oczy oraz był ubrany w śnieżno-białą
szatę liturgiczną, przeznaczoną tylko dla opata.” – Wymieniasz, co ojciec Mirus
posiadał, czyli cechy jego budowy ciała. Potem dodajesz „oraz” i opisujesz ubiór.
To się nieco ze sobą kłóci, nie sądzisz? O typowej szacie opata mogłeś napisać
w oddzielnym zdaniu.
„Właściwie, to na placu nie można było zobaczyć nikogo poza
nimi.” – Bez przecinka po „właściwie”.
„Znając ciebie, te niewielkie trudności, to co najmniej
wroga armia lub trzęsienie ziemi.” Bez przecinka po „trudności”.
„Opowiedz mi dokładnie co się działo w trakcie twojej
podróży.” – Przecinek po „dokładnie”.
„Opowiadając o tym wszystkim docierały do niego także emocje
związane z poszczególnymi obrazami.” – To znaczy, że emocje o tym opowiadały? Proponuję
to zdanie zmienić w ten sposób: „Gdy opowiadał o tym wszystkim, docierały do
niego…”
„Brunet spuścił rękaw z powrotem na rękę i ukłonił się
odchodząc.” – Przecinek po „się”.
Taki ot kwiatek z rozdziału 1.6:
„Uderzenie było szybkie i ciche, bez zbędnych krzyków.” –
Kto krzyczał? Uderzenie? Czy też zabijani? A może zabójca?
2.4
„(…) dookoła widział jedynie inne tunele, niemal
prostopadłe, ceglane ściany korytarza i grudy rozmokłej ziemi pod dziurami w
suficie z których odpadły czerwone prostokąty.” – Przecinek po „suficie”.
„Rozważał nawet cofnięcie się do pagórka śmieci i gruzu na
którym stworzył czytnik linii magnetycznych świata, ale minął już tyle różnych
odgałęzień i skrzyżowań, że nie był pewien czy udałoby mu się powrócić w to
samo miejsce.” – Przecinki po „gruzu”, „pewien”.
„Jakąkolwiek nadzieję na suchy odpoczynek dawało tylko
brnięcie naprzód, przez kolejne odmęty mrocznych tuneli przejść Izydora
Szalonego.” – Suchy odpoczynek? Pierwsze słyszę.
„W pierwszej chwili myślał, że to umysł płata mu
figle z przemęczenia i te błyski to po prostu zwykłe mroczki, jednak gdy
przystanął, by się im przyjrzeć, a odgłos wzburzonej wody ucichł, do uszu
Kaliusa dotarły przytłumione słowa jakiegoś mężczyzny” – Powtórzenie. Jego imię
jest tu wrzucone całkiem niepotrzebnie, bo wiadomo, że to o niego chodzi.
„Krajem ma rządzić król, a nie jakiś szemrany biskup, czy
bękart z nieznanego łoża!” – Bez przecinka po „biskup”.
„Miał w sobie uległość i bezbarwność jakiej alchemik nie
mógł sobie do tej pory nawet wyobrazić.” – Przecinek po „uległość”, natomiast
zamiast słowa „jakiej” preferowałabym użycie „której”.
„Następnym co można było usłyszeć były
poddenerwowane głosy.” – Powtórzenie. Przecinki po „następnym” oraz „usłyszeć”.
„Tiriam wydawało mu się teraz strasznie hałaśliwe i pełne
nienaturalnych sprzeczności w porównaniu do rodzinnego Kraen, zwłaszcza
słuchając tę dwójkę.” – „(…)zwłaszcza po podsłuchaniu rozmowy tej dwójki”.
„Było to kilka dziurek w kształcie oczu przez które
najwidoczniej można było podglądać osoby znajdujące się za ścianą, nie będąc
samemu widocznym.” – Przecinek po „oczu”.
„Po lewej stronie obrazu, w grocie leżał Nimen z głową w
bandażach i trzymający na piersi swój wspaniały miecz - Derengala.” – Przecinek
po „grocie”.
„Nad ciałem mężczyzny klęczała natomiast rudowłosa Iris i
wyciągnąwszy dłonie wysyłała w jego stronę zielonkawe światło uzdrawiającej
magii.” – Przecinek po „dłonie”.
„Mniej więcej po środku gobelinu kończyła się jaskinia i
można było zobaczyć (…)” – „Po środku” łącznie.
„Wszyscy byli pokryci kosztownościami oraz trzymali
miecze, a ich twarze wyrażały skupienie. Mężczyzna stojący nad nimi wyciągnął
dłoń z mieczem, a tuż pod nim można było zobaczyć bardzo stare runy
kraeńskiego pisma, którą była zapisana przemowa jaką wygłosił do
zgromadzonych wokół szlachciców i rycerzy.” – Powtórzenia.
„O to czas, by zapomnieć o niesnaskach jakie do tej pory was
dzieliły, bowiem każdy z was kocha to miasto i ma w nim swych najbliższych.” – „O
to” łącznie. Przecinek po „niesnaskach”, zamiast „jakie” „które”.
„Dwójka podróżnych obróciła się na północ, patrząc na
miejsce skąd wyruszali.” – Przecinek po „miejsce”.
„Gdy przekroczą Wiro nie będzie już odwrotu i oboje doskonale
o tym wiedzieli.” – Przecinek po „Wiro”. Zamiast „i” proponuję wstawić
przecinek, a po nim „z czego”.
„Nieszczęśnik czekał na życzliwego przechodnia, który
zechciałby go wydobyć i spalić jego ciało, umożliwiając zespolenie się z
najwyższym żywiołem, którego był wyznawcą lub zakopać, by poszedł pod sąd
Iliosa.” – Przecinek po „wyznawcą”.
„Na szczęście ostatnie dni były wyjątkowo suche i
gorące, więc poziom wody był na tyle niski, że rzeka bardziej
przypominała górski strumyczek i było na tyle płytko, by konie mogły bez
większego trudu ją przekroczyć.” – Potrójne powtórzenie.
„imo zawartego pokoju między królem Astrytem, ojcem Izydora
II Srogiego, i radą watażków najsilniejszych plemion czasami dochodziło do
spięć granicznych (…)” – Przecinek po „plemion”.
„Niebezpieczeństwo, że ktoś ich podsłucha lub doniesie o
nietypowych podróżnych było zbyt duże, by ryzykować dla tej odrobiny luksusu
jakim było czyste łóżko i ciepła strawa nie składająca się z sucharów i
suszonego mięsa.” – Przecinek po „luksusu”. Zamień „jakim” na „którym”.
Błędy wszelakiej maści, najczęściej interpunkcyjne,
gdzieniegdzie szwankująca budowa zdania czy źle zapisany wyraz. Ogólnie jednak
nie jest najgorzej.
9/15
5.
Ramki
Biblioteka – Inaczej
linki. Mogłeś jedynie czcionkę ujednolicić.
Konfesjonał – Spam.
Portrety i Mapy – Informacje
o bohaterach i krótki opis Tiriam wraz z najważniejszymi miastami. O ile tego
pierwszego nie pochwalam, w końcu to opowiadanie jest od opisu postaci, to
druga rzecz wydaje się być przydatna.
Kronikarz – O Tobie,
napisane w dość ciekawy sposób. Jedynie zwroty do czytelnika mógłbyś zapisać z
wielkiej litery.
Jeszcze widzę tutaj subskrypcję oraz streszczenia.
9/10
6.
Bohaterowie
Główną postacią jest na pewno Namor. Ewentualnie jeszcze
może złodziejka, której imienia nigdy (!) nie mogę zapamiętać – wszystko zależy
od tego, jak się potoczy akcja. Do tego grona może i mógłby dołączyć Kalius…
Wydaje mi się, że Namor jest osobą dosyć zamkniętą w sobie,
tajemniczą i obok jego towarzyszki najciekawszą w całym opowiadaniu. Wspomniana
para intryguje, choć gdybyś dodał jeszcze im trochę emocji i opisał, byłoby
idealnie. Niektóre dialogi wyglądały sztucznie, nienaturalnie, ale to jest do
nadrobienia.
Jeśli chodzi o bohaterów epizodycznych i drugoplanowych –
jest ich wielu, inni opisani lepiej, inni gorzej. Ciekawią mnie opat Czerwonej
Świątyni oraz przyjaciel Namora, Dan. Sądzę, że swoją rolę w opowiadaniu
odegrają jeszcze nie raz.
3/5
7.
Komentarze
Mogę tylko pogratulować naprawdę wspaniałych czytelników. Spam,
oczywiście, ląduje tam, gdzie powinien. Brawa.
5/5
8.
Punkty
dodatkowe
+ Za bóstwa;
+ Za ciekawe nazwy zakładek;
+ Za Namora, który bądź co bądź fascynuje.
Plus trzy.
Musisz popracować głównie nad opisami, emocjami, do poprawki
są również wypisane wyżej drobiazgi. Życzę powodzenia w pracy nad blogiem –
oczywiście będę wpadać!
To co? Sumujemy? Wyszło 64/90,
czyli taka mocna czwórka. Gratuluję.
~*~
Dobra, idę spać, bo już zaczynam świrować i w ogóle trzęsę
się tu z zimna. Trzymajcie się! :3
Czy Ty jesteś, kobieto, mądra? Jak Twoje oceny się do niczego nie nadają, to moje są beznadziejne i w ogóle nie wiem, co tu robię. I odejdę jak Ty to zrobisz, więc takich głupot mi tu nie publikuj.
OdpowiedzUsuńNo.
Według mnie piszesz dobre oceny. Masz taki lekki styl i dzięki temu dobrze się czyta twoje posty :3
OdpowiedzUsuń