poniedziałek, 13 sierpnia 2012

[546] http://ognisty-pierscien.blog.onet.pl/

Autor: m2aster
Oceniająca: Drina

Czas wziąć się do roboty i wyrwać z tego słodkiego stanu lenistwa. (^^) Choć ostatnio odnoszę wrażenie, że moje oceny się do niczego nie nadają i chyba… powinnam odejść. Ech.

1.       Pierwsze wrażenie

Adres Twojego bloga przywodzi mi od razu na myśl Władcę Pierścieni – Saurona, hobbita Froda i pozostałych członków Drużyny. W końcu pierścień władzy miał spłonąć w ogniu Orodruiny. Samo wyrażenie „Ognisty pierścień” można według mnie rozumieć dwojako: po pierwsze właśnie w skojarzeniu z powyższą opowieścią Tolkiena, jako metalowy krążek; po drugie – jako powstałą z ognia ścianę w kształcie okręgu, pułapkę bez wyjścia. Już choćby biorąc pod uwagę te dwie opcje czuję się zaintrygowana, chociaż z drugiej strony brzmi to nieco sztampowo. Ileż to już było blogów z motywem ognia jako przewodni? No właśnie. Przynajmniej wiem, że będzie to opowiadanie, bo cóż innego by do takiego adresu pasowało?
Słowa na belce zbyt odkrywcze nie są. Jak dla mnie mogłyby zostać zastąpione pasującym do treści cytatem, gdyż obecne zdanie, właściwie jego równoważnik, kompletnie mnie nie przekonuje. Okej, mamy świat, który płonie. W dodatku trwa jakaś wojna… Mało oryginalne. Choć przynajmniej można wyciągnąć parę wniosków odnośnie treści opowiadania.
Z kategoriami się zgodzę, bez wątpienia pasują. Widzę w dodatku moje ukochane fantasy, czyli jeszcze lepiej i jeszcze więcej informacji o Twoim opowiadaniu.
A tak z ciekawości spytam – skąd Twój nick?
W zasadzie to nie wiem, czego się spodziewać. Z jednej strony ciekawość, a z drugiej… no właśnie. Powtarzalność. Czyli takie pół na pół.

5/10

2.       Grafika

Tak, tak, teraz przechodzimy do ulubionej części oceny Driny (*ironia*), czyli do szablonu.
Zacznę od tego, że kolorystyka sama w sobie mi się podoba – dominują czerwień i czerń, z dodatkiem innych jeszcze barw.
Jeśli chodzi o nagłówek… Żółto-pomarańczowy symbol (tylko czego?) wygląda świetnie, jeszcze ta jaszczurka na dole (czy jakiego to zwierzątko jest gatunku…). Napis nawiązuje niewątpliwie do treści i opowiadania, ale sądzę, że niepotrzebny jest tam trzykropek. Co za dużo, to niezdrowo, wystarczy jeden na belce i tyle. Pierścionek bym nieco pomniejszyła i przesunęła nieco w prawo, żeby wyglądało nieco estetyczniej. Zastanawiam się, jak to interpretować. Jakiś tajny zakon? I w tym momencie zdałam sobie sprawę, że ten „pierścionek” to nie pierścionek, tylko pierścień. Pierścień ognia, zgadza się? Tylko co do tego mają owe dziwaczne symbole? No nic, dowiem się tego.
Tło mi się bardzo, ale to bardzo podoba. Uwielbiam motyw ognia jako background.
Teraz się pewnie zastanawiasz, czemu zajmującą większość nagłówka postać zostawiłam na koniec (no, prawie)? Ano dlatego, że mimo jej położenia niezbyt mi się ona podoba. Nie mam nic do koncepcji umieszczenia jej na szablonie, skąd!, ale sam ubiór w paski mnie niezbyt przekonuje. Cóż, są gusta i guściki. Jeszcze jedno. Z kaptura wystają włosy tejże postaci? Mi się raczej one kojarzą z futerkiem jakiegoś zwierzęcia, z długą sierścią. Może jednak to tylko moja nazbyt wybujała wyobraźnia.
Teraz menu boczne. Napisy „Zakonnicy”, „Stajnia” i „Streszczenia” można by zrobić czcionką taką samą, jak „Kaplica”, wyglądałoby to ciekawiej. Wystarczy wszakże wstawić takie obrazki do uniwersalnych bądź po prostu zrobić pasek boczny z tymi wyrazami i wsadzić na bloga.
Czcionka… Przez chwilę przez fanaberie Onetu była czerwona! Dobrze, że w rzeczywistości jest zupełnie inna. Mogłaby jedynie być nieco większa, ale to drobiazg.
Na tym chyba zakończmy ten punkt.

Ojej, ale się rozpisałam. No trudno…

10/15

3.       Treść

Czyli sprawa najważniejsza, czyż nie tak? Spojrzałam na szeroką listę i przez chwilę nie wiedziałam, co mam z tym zrobić. Jak widzę, stosujesz nieco odmienny zapis rozdziałów… A może po prostu są one aż takie długie? Nie wiem, lecz ocenię ich poszczególne części. Przeczytam zaś całość, jak to robię od jakiegoś czasu.

Zatem na pierwszy ogień (ironia) idzie… prolog oczywiście!

Prolog

Pozwolisz, że będę wklejała tu fragmenty, żeby zwrócić Ci uwagę na kilka rzeczy?

„Pachniało pyszną polewką na chlebie. Było im ciężko, ale wiązali jakoś koniec z końcem. Dzięki uprzejmości tutejszego kapłana, Adrian mógł się uczyć czytać, a jego tata dostawał regularne zamówienia na drzewo do podtrzymywania ognia w świątyni.”

Po pierwsze: komu było ciężko? Pisałeś jedynie o chłopcu, wzmianka o rodzicach Adriana pojawia się dopiero zdanie później. Po drugie: fragment ten wydaje mi się niezbyt na miejscu, a jeśli już, można by było go rozbudować. Na przykład dopisać, kim jest matka chłopca, nieco więcej szczegółów o świątyni i ojcu Adriana. Więc albo zrezygnuj (co bym radziła, bowiem to w końcu jest prolog, aż tak wielu szczegółów być nie może), albo dopisz tam kilka zdań. Wiem, czepiam się szczegółów, ale takie są moje odczucia – ten fragment nie pasuje. Choć zdanie o polewce możesz zostawić. I bez przecinka po „kapłana”.

Aha, czyli rozumiem, że ta rodzina, która zginęła w ogniu, to wspomniana wcześniej familia Adriana? Zaczyna się robić ciekawie.

Oczywiście, mamy już tutaj motyw ognia. Pożar. I tajemniczy jeździec, który przybywa do wioski po pożarze. Nie wiadomo, kim jest i czego szuka. Zastanawiająca jest również kwestia rodziny Adriana – czy opisywanie ich było kwestią przypadku, czy też będzie to miało jakiś wpływ na fabułę? Pewnie tak. W końcu prolog jest swoistym zawiązaniem akcji, więc nie mogą się w nim znajdować informacje przypadkowe.
Książka o Nimenie i Iris też zapewne będzie się przewijać przez całe opowiadanie. Podobnie demony, choć nie dowiedziałam się jeszcze, kim są.
Szczerze mówiąc, nie powalił mnie ten prolog na kolana. Nie czułam żadnego dreszczyku, czytając o pożarze. Jedynie zapach polewki wywołał na mojej twarzy uśmiech. Dobrze, że starasz się zaangażować u czytelnika wszystkie zmysły, nie tylko, jak czyni to większość autorów, wzrok i z rzadka słuch. A zmysłów mamy pięć, jak wiadomo, ewentualnie sześć, jeśli dodać do tego intuicję – tworzy się więc przebogaty wachlarz doznań, które można uchwycić i „zobrazować” w opowiadaniu.
Ach, i byłabym zapomniała: mógłbyś wyjustować tekst? Chyba że Ci szablon na to nie pozwala, wtedy zrozumiem.

Parę uwag odnośnie rozdziału pierwszego – pierwszej części (1.1):

Twój styl pisania zaczyna mi z lekka przypominać wiedźminowski. To chyba dobrze, bo nadaje opowiadaniu taki specyficzny, średniowieczny klimat.

Opis bitwy wydawał mi się nieco krótki i lakoniczny. Mogłeś napisać o metalicznym smaku krwi, o tym, że ściekała ona po zbroi rycerza, o unikach, jeszcze innych ciosach… Pomysł wprowadzenia tam motyla był interesujący, ale mam wrażenie, że niewłaściwie opisany. Mogłeś to zrobić tak, żeby uwypuklić bardziej kontrast między światem wojny a delikatnością tego motyla – chociażby za pomocą porównań. W tej scenie zabrakło mi emocji, uczuć… Mam wrażenie, że Twój rycerz jest z nich wyprany i ma serce z kamienia. To prawda, chciał dać wieśniakom w walce czas na ucieczkę, ale to wszystko – a mogłeś wspomnieć o jego bólu, o konieczności zabijania, o tym, że np. strasznie cierpi, że oberwał w ramię, w nogę, w udo… Cokolwiek, byle ta scena nie była taka pusta.

1.5

Ze szklanką soku malinowego przysiadłam do kolejnego rozdziału.

Mam wrażenie, że opisy są suche, krótkie i pozbawione emocji. Mógłbyś pisać zdania dłuższe i bardziej rozbudowane, płynnie przechodzące z jednej sceny w drugą.
Momentami się gubię i nie wiem, kogo z bohaterów bądź postaci epizodycznych masz na myśli, przeskakujesz tak szybko i w dodatku nie wyjaśniasz, kto do kogo się zwraca, że łatwo można stracić wątek i nie wiedzieć, w czym rzecz.
Mówisz o emocjach, które sobie zakonnik przypominał w rozmowie z opatem. Jednak… gdzie te emocje były w poprzednich częściach? Ja ich nie zauważyłam, no może śladowe ilości. Wypadałoby je dogłębniej opisać, hm?
Jak dla mnie rozmowa Namora z opatem była… dziwna. Taka sucha. Jakby nie rozmawiali ludzie, tylko jakieś kukiełki. Marionetki. Za mało żywa. Brak opisów i emocji daje się we znaki. Już choćby opis świątyni można by rozbudować, dodać gdzieś na drodze np. psa i go przedstawić… Cokolwiek, byle to nie były jedynie lakoniczne zdania, pozbawione światła i kolorów, że się tak wyrażę.

Staraj się nie używać w opowiadaniach skrótów (na przykład tzw.).

Mieszasz czasy, teraźniejszy z przeszłym. W opowiadaniu oczywiście jest coś takiego dozwolone, pod warunkiem, że ma to jakiś sens. U Ciebie w niektórych przypadkach takowego nie widzę. Na przykład piszesz o ognistych bóstwach – „Ostatnia była Anae, Bogini Morza. Jest żoną Iliosa i artysta ukazał ją jako kobietę skąpaną w fałdach morskiej sukni i trzymającą szafirowe berło nad falami oceanu.” Anae była i jest. Rozumiesz, o co chodzi? Nie można w ten sposób manipulować tymi czasami. Rozumiem, że chciałeś tu napisać, że Anae jako bóstwo wciąż istnieje, ale wyszło zupełnie inaczej.

A tak w ogóle, to jestem ciekawa, jak też wyglądał ten symbol ognia. Nie opisałeś go w żaden sposób, a szkoda.

„Zakonnik widział to wszystko doskonale. Robił powolne kroki i poruszał końcem miecza w rytm niezgodny z nimi. Dekoncentrował, powiększał strach, uderzał psychicznie. Lewa ręka zostawiała za sobą smugę krwi. Widocznie szwy puściły.” – Dlaczego, dlaczego, dlaczego nie rozwinąłeś tego?! Byłby naprawdę epicki opis psychicznego oddziaływania na dowódcę straży.

A jednak jest opis symbolu ognia, w późniejszym rozdziale, zatem zwracam honor.

Czy on czasem tych sztyletów nie dał Erastowi? Wtedy, przy drodze, gdy wracał do Świątyni… Zatem skąd on teraz ma tę broń w swoim pokoju?! Nie rozumiem tego.

2.4

Onet znowu zaczął świrować i zmienił kolor oraz wielkość czcionki, argh.
No, teraz się da wreszcie czytać.

Motywów postępowania Kaliusa nie rozumiem w zupełności. Na dworze królewskim niby był zależny od władcy, jednak miał pewnego asa w garści, bowiem przygotowywał miksturę dla niego, a zatem zleceniodawca mimo wszystko nie mógłby go pozbawić życia, lecz mimo to zdecydował się na ucieczkę. Dlaczego? Dokąd? Przed czym (kim) uciekał? Nie wiem, czy ty tego nie napisałeś i wyjaśnisz, czy też ja mam taki przytępiony sposób rozumowania. No nic, jedźmy dalej.  
Czyli on go więził? Nie, nie rozumiem.
W ogóle zastanawia mnie fakt, że Izydor Srogi z tą dziewczyną ot tak sobie siedzą w katakumbach i rozprawiają o władzy. Kolejna rzecz – żołnierze mają tam wolny wstęp i znają to miejsce?
Czyli to jakaś komnata. Ale dalej wydaje mi się to nielogiczne – katakumby znajdują się zwykle bardzo głęboko w ziemi. Czyli wygląda na to, że król więzi tę dziewczynę pod pałacem? Chyba, że Kalius zawędrował już o wiele dalej i opuścił teren pałacu. A nie, jednak nie, bo skąd by się tam wziął żołnierz?

Ogólnie to dlaczego Nimen i jego ukochana kojarzą mi się z legendami arturiańskimi? Zresztą faktycznie, jakieś podobieństwo jest, choć niewielkie.

Czytałeś „Władcę Pierścieni”? Nazwa miasta „Ilsidur” przypomina imię Isildura.

Ta dziewczyna opuściła pomieszczenie czy nie? Musiała, skoro Kalius wszedł do komnaty bez problemów. Nie napisałeś jednak nic o tym. Ha, czyli jednak została! Cóż za nieostrożność ze strony alchemika.

Przy okazji, przypominało mi się coś. Jeśli będziesz chciał opisywać momenty grozy (opisywałeś już je zresztą, ale nie wyszły należycie), nie wahaj się użyć potrójnego powtórzenia, to ciekawy zabieg potęgujący jeszcze dane wrażenie, lecz zdanie wtedy nie może być zbytnio rozbudowane, gdyż takowa konstrukcja wszystko zepsuje. Dajmy taki przykład, wzięty z jednego z moich opowiadań:
„Patrzyła na nią i odczuwała pragnienie ucieczki.
                Patrzyła na nią i odczuwała jej potęgę.
                Patrzyła na nią i odczuwała swoją marność…”
                Jeszcze lepszy efekt jest, gdy zapisze się powtarzane słowa od akapitów i nowych wersów. Nie musisz, oczywiście, tego wykorzystywać, to jedynie taka wskazówka, jak uczynić tekst ciekawszym.

 Końcówka tej części była świetna, idealnie oddająca nastrój alchemika, po prostu nic dodać, nic ująć.

Z któregoś z poprzednich rozdziałów dowiedziałam się w końcu, skąd tytuł całego bloga. Czyli faktycznie chodziło o pierścień… Ciekawa jestem zatem, dlaczego dostała go akurat złodziejka i jakie znaczenie będzie to miało dla fabuły? Wiem, że to się wyjaśni w następnych rozdziałach, a przynajmniej – powinno…

Dobra. Chyba czas na małe podsumowanie.  

Stworzyłeś własny świat, którego opisywanie idzie Ci raz lepiej, raz gorzej. Niektóre aspekty stworzonego świata musisz dopracować i przekazać czytelnikom w treści opowiadania, lecz wiadomo, nie w ilości hurtowej, lecz kolejno przemycać.
Sama akcja powoli, bo powoli, ale przesuwa się do przodu, zwłaszcza, że rozdziały są podzielone na mniejsze części.
Jeśli chodzi o to, czy Twoje opowiadanie jest wciągające: na swój sposób tak, lecz ma jak na razie za mało dynamiki, żeby mnie prawdziwie wciągnąć i nie puścić.
Oryginalność? Jest jej dosyć sporo, choć niekiedy można się natknąć na nawiązania do innych powieści, światów czy postaci.

Uhm, teraz nie wiem, ile Ci tych punktów dać. No niech będzie…

20/30, więcej nie. Musisz nad tym opowiadaniem solidnie popracować, lecz sądzę, że naprawdę warto.

4.       Poprawność

Prolog

„„Iris machnęła różdżką wymawiając zaklęcie i potwór ciemności zaczął wyć z bólu.” – Przecinek po „różdżką”. Proponowałabym spójnik „i” wyrzucić i rozbić to zdanie na dwa.

„Zaklęcie było przesiąknięte esencją dobra i smok nie mógł wytrzymać tego cierpienia.” – W tym konkretnym znaczeniu lepiej by tu brzmiało zamiast „i” „zaś”.

„Razem wyszli z jaskini potwora i wieść niesie, że żyli długo i szczęśliwie.” – To zdanie również bym rozbiła na części, gdyż zestawiane tu wydarzenia są jednak od siebie odległe, jeśli rozumiesz, co mam na myśli. Lepiej więc dla płynności tekstu by było, gdybyś je rozdzielił.

„Lecz marzenia czasami się spełniają i to nie koniecznie w taki sposób, jakbyśmy tego chcieli.” – „Nie koniecznie” – razem.

„-Już idę mamo!” – Przecinek po „idę”.

Tutaj wspomnę o pewnej rzeczy, która się przewija przez całe opowiadanie. O dialogach. Weźmy taki przykład:

„-Dan... Od kiedy służysz panom na Aldvin?” – Często po myślnikach w zapisie dialogów nie robisz spacji, a to jest naprawdę wkurzające. Postaraj się o tym pamiętać, dobrze?

1.5

„Wszędzie wokół rozciągały się złote pola zbóż i sady pełne drzew owocowych, pośród których pracowali świątynni bracia i służba. Wszędzie w powietrzu czuć było zapach zrywanych owoców i ciętego zboża, a wiatr niósł powiew wilgotnego powietrza z rowów nawadniających. Te wszystkie rzeczy ciągnęły się wzdłuż drogi, którą Namor podróżował i z rzadka spotykani ludzie pozdrawiali go serdecznie.” – Podkreślona część jest kompletnie pozbawiona sensu. Powietrze się ciągnęło wzdłuż drogi? Wiatr również? Bzdura. Zresztą „te wszystkie rzeczy” brzmi dziwnie. Niepoprawnie. Nie po polsku. Druga część ostatniego zdania znowu mogłaby zostać rozbita. Co mają ciągnące się wzdłuż drogi rzeczy do spotykanych ludzi?

„Był to właśnie Erast, świątynny kwatermistrz, zbrojmistrz i główny magazynier o niskiej posturze, z tęgim brzuchem i resztkami siwizny na głowie.” – Jego tytuły i zadania proponowałabym oddzielić od wyglądu. Wystarczy jedynie po „magazynier” dodać myślnik i „mężczyzna”.

„To on był odpowiedzialny za to, by magowie, uczący się w świątyni, nie chodzili z pustymi żołądkami i mieli dostęp do eliksirów wspomagających skupienie. Dodatkowo szkolił także świątynnych braci w posługiwaniu się bronią i był mentorem Namora w doskonaleniu walki mieczem. Ogólnie ujmując, był osobą cieszącą się z ogromnego szacunku pośród wszystkich ludzi w opactwie.” – Powtórzenie.

„No dalejże, odpowiadaj jak się ciebie pyta człowiek złakniony informacji.” – Lepiej byłoby „odpowiadaj, kiedy…”.

„Erast bez przerwy się uśmiechał, a iskierki w jego oczach oddawały radość z jaką witał Namora.” – Przecinek po „radość”.

„A zresztą, kogo obchodzą te polityczne podchody, gdy wokół tyleż piękna. Szkoda tylko, że tak mało ludzi teraz przystaje, by nacieszyć oczy tym widokiem. No i jeszcze te demony... Pod pretekstem ochrony przyszły do nas te chędożone pieski Andrieja i rządzą się, jak u siebie w domu.” – Kolejne powtórzenie. Zaimków też nie można nadużywać…

Nie pochwalam tego, ale muszę się zgodzić z naszym ukochanym opatem, co do tego - Po co to podwójne powtórzenie? Końcówkę proponuję wyrzucić.

„Ponieważ w miejscu, które wskazali znalazłem pustą beczułkę po winie.” – Przecinek po „wskazali”.

„Nie powiedziałeś czy polowanie się powiodło.” – Przecinek po „powiedziałeś”.

„-Z tego, że tu stoisz wnoszę, że tamci już nie chodzą po ziemi.” – Przecinek po „stoisz”.

„Oczywiście. Proszę, o to one.” – „O to”  łącznie.

„Erast przyjrzał się krytycznie ostrzom i postukał w nie palcem przykładając do nich ucho” – Przecinek po „palcem”. Kolejne powtórzenie. „Nich” można zastąpić przez „ przykładając ucho do zimnego metalu”. I już brzmi lepiej.

„Następnie zerwał najbliższego drzewa gruszkę i rzucił ją nad siebie, po czym pozwolił jej swobodnie opaść na sztylety” – Chyba „z najbliższego drzewa”?

„Wokoło stali umundurowani w czerwone uniformy, ludzie przysłani przez biskupa Andrieja, sprawdzając każdego, kto wjeżdżał na teren świątyni.” – Bez przecinka po „uniformy”. I lepiej byłoby zamiast „sprawdzając” wstawić „sprawdzający”.

„Wysoka na dziesięć i szeroka na pięć metrów brama, była wykuta z jednego kawałka skały w kształt głowy tygrysa, otoczonej symbolami płomienia.” – Bez przecinka po „brama” i „tygrysa”.

„Jednak wspaniałość bramy wjazdowej świątyni była niczym, w porównaniu ze wspaniałością tego, co znajdowało się wewnątrz.” – Bez przecinka po „niczym”.

„Gdy Namor tylko wyjechał z cienia wejścia, mógł podziwiać rozciągający się przed nim widok Czerwonej Świątyni i głównego placu.” – Zamień miejscem „Namor” i „tylko”.

„Ojciec Mirus posiadał długie blond włosy, przenikliwe, wypełnione troską i czarne jak węgiel oczy oraz był ubrany w śnieżno-białą szatę liturgiczną, przeznaczoną tylko dla opata.” – Wymieniasz, co ojciec Mirus posiadał, czyli cechy jego budowy ciała. Potem dodajesz „oraz” i opisujesz ubiór. To się nieco ze sobą kłóci, nie sądzisz? O typowej szacie opata mogłeś napisać w oddzielnym zdaniu.

„Właściwie, to na placu nie można było zobaczyć nikogo poza nimi.” – Bez przecinka po „właściwie”.

„Znając ciebie, te niewielkie trudności, to co najmniej wroga armia lub trzęsienie ziemi.” Bez przecinka po „trudności”.

„Opowiedz mi dokładnie co się działo w trakcie twojej podróży.” – Przecinek po „dokładnie”.

„Opowiadając o tym wszystkim docierały do niego także emocje związane z poszczególnymi obrazami.” – To znaczy, że emocje o tym opowiadały? Proponuję to zdanie zmienić w ten sposób: „Gdy opowiadał o tym wszystkim, docierały do niego…”

„Brunet spuścił rękaw z powrotem na rękę  i ukłonił się odchodząc.” – Przecinek po „się”.

Taki ot kwiatek z rozdziału 1.6:

„Uderzenie było szybkie i ciche, bez zbędnych krzyków.” – Kto krzyczał? Uderzenie? Czy też zabijani? A może zabójca?

2.4

„(…) dookoła widział jedynie inne tunele, niemal prostopadłe, ceglane ściany korytarza i grudy rozmokłej ziemi pod dziurami w suficie z których odpadły czerwone prostokąty.” – Przecinek po „suficie”.

„Rozważał nawet cofnięcie się do pagórka śmieci i gruzu na którym stworzył czytnik linii magnetycznych świata, ale minął już tyle różnych odgałęzień i skrzyżowań, że nie był pewien czy udałoby mu się powrócić w to samo miejsce.” – Przecinki po „gruzu”, „pewien”.

„Jakąkolwiek nadzieję na suchy odpoczynek dawało tylko brnięcie naprzód, przez kolejne odmęty mrocznych tuneli przejść Izydora Szalonego.” – Suchy odpoczynek? Pierwsze słyszę.

„W pierwszej chwili myślał, że to umysł płata mu figle z przemęczenia i te błyski to po prostu zwykłe mroczki, jednak gdy przystanął, by się im przyjrzeć, a odgłos wzburzonej wody ucichł, do uszu Kaliusa dotarły przytłumione słowa jakiegoś mężczyzny” – Powtórzenie. Jego imię jest tu wrzucone całkiem niepotrzebnie, bo wiadomo, że to o niego chodzi.

„Krajem ma rządzić król, a nie jakiś szemrany biskup, czy bękart z nieznanego łoża!” – Bez przecinka po „biskup”.

„Miał w sobie uległość i bezbarwność jakiej alchemik nie mógł sobie do tej pory nawet wyobrazić.” – Przecinek po „uległość”, natomiast zamiast słowa „jakiej” preferowałabym użycie „której”.

„Następnym co można było usłyszeć były poddenerwowane głosy.” – Powtórzenie. Przecinki po „następnym” oraz „usłyszeć”.

„Tiriam wydawało mu się teraz strasznie hałaśliwe i pełne nienaturalnych sprzeczności w porównaniu do rodzinnego Kraen, zwłaszcza słuchając tę dwójkę.” – „(…)zwłaszcza po podsłuchaniu rozmowy tej dwójki”.

„Było to kilka dziurek w kształcie oczu przez które najwidoczniej można było podglądać osoby znajdujące się za ścianą, nie będąc samemu widocznym.” – Przecinek po „oczu”.

„Po lewej stronie obrazu, w grocie leżał Nimen z głową w bandażach i trzymający na piersi swój wspaniały miecz - Derengala.” – Przecinek po „grocie”.

„Nad ciałem mężczyzny klęczała natomiast rudowłosa Iris i wyciągnąwszy dłonie wysyłała w jego stronę zielonkawe światło uzdrawiającej magii.” – Przecinek po „dłonie”.

„Mniej więcej po środku gobelinu kończyła się jaskinia i można było zobaczyć (…)” – „Po środku” łącznie.  

„Wszyscy byli pokryci kosztownościami oraz trzymali miecze, a ich twarze wyrażały skupienie. Mężczyzna stojący nad nimi wyciągnął dłoń z mieczem, a tuż pod nim można było zobaczyć bardzo stare runy kraeńskiego pisma, którą była zapisana przemowa jaką wygłosił do zgromadzonych wokół szlachciców i rycerzy.” – Powtórzenia.

„O to czas, by zapomnieć o niesnaskach jakie do tej pory was dzieliły, bowiem każdy z was kocha to miasto i ma w nim swych najbliższych.” – „O to” łącznie. Przecinek po „niesnaskach”, zamiast „jakie” „które”.

„Dwójka podróżnych obróciła się na północ, patrząc na miejsce skąd wyruszali.” – Przecinek po „miejsce”.

„Gdy przekroczą Wiro nie będzie już odwrotu i oboje doskonale o tym wiedzieli.” – Przecinek po „Wiro”. Zamiast „i” proponuję wstawić przecinek, a po nim „z czego”.

„Nieszczęśnik czekał na życzliwego przechodnia, który zechciałby go wydobyć i spalić jego ciało, umożliwiając zespolenie się z najwyższym żywiołem, którego był wyznawcą lub zakopać, by poszedł pod sąd Iliosa.” – Przecinek po „wyznawcą”.

„Na szczęście ostatnie dni były wyjątkowo suche i gorące, więc poziom wody był na tyle niski, że rzeka bardziej przypominała górski strumyczek i było na tyle płytko, by konie mogły bez większego trudu ją przekroczyć.” – Potrójne powtórzenie.

„imo zawartego pokoju między królem Astrytem, ojcem Izydora II Srogiego, i radą watażków najsilniejszych plemion czasami dochodziło do spięć granicznych (…)” – Przecinek po „plemion”.

„Niebezpieczeństwo, że ktoś ich podsłucha lub doniesie o nietypowych podróżnych było zbyt duże, by ryzykować dla tej odrobiny luksusu jakim było czyste łóżko i ciepła strawa nie składająca się z sucharów i suszonego mięsa.” – Przecinek po „luksusu”. Zamień „jakim” na „którym”.

Błędy wszelakiej maści, najczęściej interpunkcyjne, gdzieniegdzie szwankująca budowa zdania czy źle zapisany wyraz. Ogólnie jednak nie jest najgorzej.

9/15

5.       Ramki

Biblioteka – Inaczej linki. Mogłeś jedynie czcionkę ujednolicić.
Konfesjonał – Spam.
Portrety i Mapy – Informacje o bohaterach i krótki opis Tiriam wraz z najważniejszymi miastami. O ile tego pierwszego nie pochwalam, w końcu to opowiadanie jest od opisu postaci, to druga rzecz wydaje się być przydatna.
Kronikarz – O Tobie, napisane w dość ciekawy sposób. Jedynie zwroty do czytelnika mógłbyś zapisać z wielkiej litery.
Jeszcze widzę tutaj subskrypcję oraz streszczenia.

9/10

6.       Bohaterowie

Główną postacią jest na pewno Namor. Ewentualnie jeszcze może złodziejka, której imienia nigdy (!) nie mogę zapamiętać – wszystko zależy od tego, jak się potoczy akcja. Do tego grona może i mógłby dołączyć Kalius…
Wydaje mi się, że Namor jest osobą dosyć zamkniętą w sobie, tajemniczą i obok jego towarzyszki najciekawszą w całym opowiadaniu. Wspomniana para intryguje, choć gdybyś dodał jeszcze im trochę emocji i opisał, byłoby idealnie. Niektóre dialogi wyglądały sztucznie, nienaturalnie, ale to jest do nadrobienia.
Jeśli chodzi o bohaterów epizodycznych i drugoplanowych – jest ich wielu, inni opisani lepiej, inni gorzej. Ciekawią mnie opat Czerwonej Świątyni oraz przyjaciel Namora, Dan. Sądzę, że swoją rolę w opowiadaniu odegrają jeszcze nie raz.

3/5

7.       Komentarze

Mogę tylko pogratulować naprawdę wspaniałych czytelników. Spam, oczywiście, ląduje tam, gdzie powinien. Brawa.

5/5

8.       Punkty dodatkowe

+ Za bóstwa;
+ Za ciekawe nazwy zakładek;
+ Za Namora, który bądź co bądź fascynuje.

Plus trzy.

Musisz popracować głównie nad opisami, emocjami, do poprawki są również wypisane wyżej drobiazgi. Życzę powodzenia w pracy nad blogiem – oczywiście będę wpadać!  

To co? Sumujemy? Wyszło 64/90, czyli taka mocna czwórka. Gratuluję.

~*~

Dobra, idę spać, bo już zaczynam świrować i w ogóle trzęsę się tu z zimna. Trzymajcie się! :3 

2 komentarze:

  1. Czy Ty jesteś, kobieto, mądra? Jak Twoje oceny się do niczego nie nadają, to moje są beznadziejne i w ogóle nie wiem, co tu robię. I odejdę jak Ty to zrobisz, więc takich głupot mi tu nie publikuj.
    No.

    OdpowiedzUsuń
  2. Według mnie piszesz dobre oceny. Masz taki lekki styl i dzięki temu dobrze się czyta twoje posty :3

    OdpowiedzUsuń