Blog: Di Volpe
Autorka: Elle
Oceniająca: Drina
Przyznaję się, że na tego bloga chętkę miałam dosyć dużą.
Bardzo dużą. Tak dużą, że teraz postanowiłam przysiąść i nie odchodzić od
komputera, dopóki nie skończę tej oceny.
1. Pierwsze wrażenie
Bardzo pozytywne, nie da się ukryć. Di Volpe to po prostu
lis, zgadza się? Ciekawi mnie, w jaki sposób będzie to powiązane z fabułą – że
to jest opowiadanie, nie mam najmniejszych wątpliwości. Z reguły preferuję
polskie adresy, jednakże tutaj wybaczę użycie języka włoskiego, gdyż po prostu
brzmi to lepiej.
Belka, belka. Bardzo skąpa, nie powiem. Tylko dwa słowa,
„Negatyw szczęścia”. Dezorientują mnie one zupełnie i nie wiem, czego się
spodziewać po Twoim opowiadaniu. W zasadzie mogłaś tam umieścić jakiś ładny
cytat, który by pasował do treści bloga. Mogłaś, ale nie musiałaś, ponieważ to,
co obecnie się znajduje na belce, też ma swój urok. Taki konfundujący urok –
przynajmniej dla mnie. W zasadzie słowa te można analizować na kilka sposobów,
na przykład idąc fotograficznym tropem. Negatyw w fotografii oznacza zazwyczaj zamianę
tonów, czyli przeciwieństwo oryginału. Odnosząc to do Twojego opowiadania:
przeciwieństwo szczęścia – smutek. Jedna ważna wskazówka co do treści już jest.
Nie pamiętam, jaki szablon był poprzednio, ale ten jest
naprawdę prześliczny i powoduje, że mam jeszcze większą ochotę tu zostać.
10/10
2. Grafika
Tu się rozpisywać za bardzo nie ma co. Wszystko współgra,
czcionka idealna do czytania, nie widzę niczego zbędnego. Podoba mi się, i to
jeszcze jak. Dopiero teraz zauważyłam kursor w kolorach włoskiej flagi! O, duży
plus.
Jak rozumiem, dziewczyna na nagłówku jest główną bohaterką
opowiadania. Zwierzę pod nią to oczywiście lis z adresu.
Szkoda, że słowa na samym dole są po angielsku. Jak się
dowiedziałam z Twojej informacji poniżej, jest to tekst piosenki – w takim
razie faktycznie nie ma sensu tego tłumaczyć.
Czuję się jeszcze bardziej zaciekawiona. Kanał w tle...
Wenecja? Na sto procent miejscem akcji są Włochy. Ale samo miasto... No cóż,
dowiem się tego. A przynajmniej taką mam nadzieję.
15/15
3. Treść
Dużo masz tych rozdziałów, oj, dużo. Nie powiem jednak, żeby
mi to przeszkadzało, po prostu ocena zajmie mi więcej czasu. No dobra. Lecimy z
tym koksem.
Najprawdopodobniej zrobię tak, że będę wypisywać, co w danej
notce zwróciło moją uwagę, co mi się podoba, a co nie. Pewnie nie przy
wszystkich, bo nie dam rady, regulaminowa trójka jednak z całą pewnością się
pojawi. A pewnie i więcej.
Dziękuję za szeroką listę. Bardzo dziękuję.
Prologu nie ma wcale. A szkoda, bo jest to całkiem ciekawy
sposób na wprowadzenie w akcję, sposób, który może ujawnić trochę z treści i
jednocześnie zaskoczyć czytelnika.
[1. Matczyna troska] Jestem ciut zdezorientowana. Z tego, co
zrozumiałam, ona mieszka z ojcem w Warszawie, tak? A jej matka gdzie mieszka?
Chyba też musi w Warszawie, skoro wcisnęła córce do ręki mapkę Mediolanu. Nie
rozumiem także, z jakiego powodu matka wysłała ją do Włoch – to jednak, być
może, wyjaśni się niedługo.
Wyjaśniło się szybciej, niż się spodziewałam. I dobrze, bo
dzięki temu nie jestem już zdezorientowana. Jedyne, co mnie teraz zastanawia to
to, jaką ona dostanie pracę. Nie wiedzieć czemu, przyszła mi na myśl kelnerka w
jednym z włoskich barów. A, a jednak się pomyliłam. Dom mody? To zdecydowanie
nie to, czego się spodziewałam.
Imię Sasza bardziej mi się kojarzy z mężczyzną niż z kobietą,
jako rosyjskie zdrobnienie od imienia Aleksander. I do męskiej wersji się
przyzwyczaiłam, dlatego jako imię żeńskie nieco mi to zgrzyta.
A więc mam już wyjaśnienie, skąd wziął się kanał na
nagłówku, mogę również kojarzyć dziewczynę na nim umieszczoną z narratorką,
czyli to podejrzenie się potwierdziło.
[2. Stereotypy] Rzucił mi się w oczy pewien szczegół:
Alessandro przeprosił mnie kolejnym mruknięciem i zaczął jej szukać w
kieszeniach marynarki, by w końcu odebrać słowami:
– Witaj, Adele, co u ciebie słychać?
Spójrzmy na fragment tekstu powyżej. Pisałaś wcześniej, że Sasza
znała po włosku tylko trzy zwroty. Alessandro rozmawiający przez telefon z
pewnością mówił w swoim ojczystym języku
- chyba, że była to faktycznie osoba z zagranicy. Jeśli miałaś na myśli
pierwszy przypadek, to Aleksandra nie powinna go rozumieć. Chyba że faktycznie
nie wiem jeszcze wszystkiego, co jest całkiem możliwe.
A, faktycznie, jest Angielką o włoskim pochodzeniu. Jednakże
w rozdziale 9 porozumiewała się z Alessandro głównie po włosku. Trochę
konsekwencji, proszę!
Doszłam do trzydziestego szóstego rozdziału i absolutnie nie
widzę niczego, do czego mogłabym się
przyczepić. Masz bardzo lekkie pióro, czyta się bez zgrzytów, zwłaszcza, że
błędów u Ciebie jak na lekarstwo. Jak dotąd znalazłam tylko jeden, wypisany
poniżej. Zastanawiam się, czy to ja jestem tak zaczytana, że nie dostrzegam
niczego, czy też Twój blog jest tak perfekcyjny. Cóż, chyba i jedno, i drugie.
Pozostaje tylko pogratulować. Chociaż nie, może jest jedna rzecz, na którą
muszę zwrócić uwagę... Przewidywalność. Większości wydarzeń się spodziewałam,
wiedziałam, że tak właśnie będzie. Może nieco więcej zaskakujących zwrotów
akcji? Chociaż w sumie takowych było później kilka, to na pewno.
Wciągnęłam się, nie powiem. Chciałam skończyć czytanie
wszystkiego już wczoraj, ale okazało się, że jest późno (trzecia w nocy) i czas
spać, niniejszym więc kończę dzisiaj.
Nie wiem, co więcej mogłabym napisać. Jestem zafascynowana całą
historią, zauroczona Twoim stylem pisania. W dodatku błędów nie ma prawie
wcale, a trafić na takie blogi bardzo rzadko mi się zdarza. Bardzo, bardzo
rzadko. Gratuluję więc i zapewniam, że będę czytać do końca! Di Volpe trafiło
na moją prywatną listę odwiedzanych opowiadań. ;)
30/30. Zasłużone.
4. Poprawność
1.
Matczyna troska
„Zostawiła tatę ze mną samego, gdy miałam niecałe dwa latka
(...)” - „samego” mogłoby przewędrować
przed „ze”.
Poza tym było kilka drobnych literówek; w którymś z
rozdziałów, zatytułowanym bodajże „Włoskie uliczki”, napisałaś „wgłąb”. Nie wiem,
czy to błąd, czy też napisane celowo, lecz jest to wyrażenie przyimkowe, a
takowe piszemy rozdzielnie – „w głąb”.
Chyba jeszcze nigdy nie widziałam, żeby było tak mało błędów
na kilkadziesiąt rozdziałów.
15/15
5. Ramki
Bardzo fajny pomysł na podstronę bohaterowie. Pierwsza zakładka
wydaje mi się trochę niepotrzebna, ale to tylko moja opinia. „Informacje” z
pewnością mogą się przydać osobie dociekliwej i pragnącej dowiedzieć się
więcej.
9/10
6. Bohaterowie
Tu za bardzo rozpisywać się również nie mam co, ponieważ bohaterowie
naprawdę zapadają w pamięć i przypominają żywych ludzi. Przypominają? Nie, oni
są prawdziwymi ludźmi. Naprawdę tak czuję. Także wielkie brawa...
Ach, i napiszę jeszcze, że najbardziej lubię główną parę
bohaterów i mam postać o imieniu Chiara, także mile mi się kojarzy.
5/5
7. Komentarze
Spam ląduje tam, gdzie powinien, komentarze czytelników
również są. Hmm, trochę bez sensu ten punkt...
5/5
8. Punkty dodatkowe
Z prawdziwą przyjemnością:
+ za kursor, na niewielu blogach się on pojawia;
+ za postać Alessandro, którą pokochałam;
+ za mega fajny
szablon.
Plus trzy.
Bez liczenia wiem, że szóstka,
ale dla formalności zsumuję punkty... 92
na teoretyczne 90. Hmm, dziwna ta
punktacja... W każdym razie – gratuluję!
Na początek - dziękuję ślicznie za ocenę! A teraz, jak to ja, parę rzeczy muszę skomentować, bo nie byłabym sobą, gdybym na podziękowaniach poprzestała:)
OdpowiedzUsuńOd początku więc. Ja też preferuję polskie adresy i gdyby tytuł mojego tekstu nie zawierał w sobie polskich znaków, na pewno to on znalazły się w adresie. "negatyw-szczescia" jednak zupełnie mi się nie podoba, padło więc na coś związanego z tekstem. Co do samego tytułu - jest na belce, bo jest najważniejszy. Nie lubię tam cytatów, wolę dodawać je w szablonie. Jak dla mnie napis na belce musi być krótki:) o tytule jeszcze: trudno powiedzieć, czy faktycznie chodzi o smutek, bo mój Negatyw jest pisany raczej na wesoło. Negatyw jako odwrotność, pewnie, czyli wszystko to, co poza szczęściem się znajduje, bo takie już wątpliwe szczęście ma Sasza; z drugiej jednak strony, negatyw dla Saszy jako fotografa jest materiałem wyjściowym do wywołania zdjęć, a więc czymś istotnym, podstawowym, czymś, dzięki czemu zdjęcie może zaistnieć w formie papierowej. Jest po prostu podstawą do całej reszty - i do tego też pośrednio chciałam nawiązać;)
Co do tej telefonicznej rozmowy Alessandra i Adele - przyznaję, pomieszałam trochę z tymi językami. Nie tylko tam, ale w całym tekście, także nie dziwię się tym pytaniom;) generalnie tam na pewno Alessandro mówił po angielsku, bo Sasza była jeszcze na zbyt wczesnym etapie, by zrozumieć coś z włoskiego. No owszem, było wspomniane, że z Adele porozumiewał się głównie po włosku - ale wtedy, gdy była we Włoszech i w towarzystwie, gdy rozmawiał z większą ilością osób, bo to chyba sensowne, że lepiej wtedy rozmawiać w języku ludzi, wśród których się jest. Między sobą pewnie rozmawiają różnie, w końcu Adele dużą część życia spędziła poza Włochami.
Przewidywalność... Wiem, że tekst jest przewidywalny, właśnie dlatego do oceny zgłaszałam go tak późno, bo wydaje mi się, że prędzej w tych późniejszych rozdziałach można znaleźć coś, co ewentualnie byłoby choć odrobinę zaskakujące. Naprawdę trudno mi to jednak ocenić z mojej perspektywy, chyba nie jestem dobra w utrzymywaniu sekretów ;> błędy staram się poprawiać przed publikacją, ale nie dbam o to jakoś bardzo, to chyba prędzej kwestia mojego obycia z pisaniem, w końcu zajmuję się tym już dosyć długo. Zdarzyło mi się w tekście parę idiotyzmów, ale szybko je wyłapywałam na szczęście xD
Kurde, z tym "w głąb" mnie zabiłaś. Byłam absolutnie pewna, że to się pisze razem! xD
Co do ramki "start" natomiat - ja po prostu lubię, jak mam na stronie coś, w co mogę kliknąć, żeby wróciła z podstron do strony głównej. Zazwyczaj wystarcza nagłówek, ale w obecnym szablonie go nie mam, więc siłą rzeczy nie mam też w co kliknąć. Nie lubię też kombinować z adresem, dlatego dodałam podstronę - wystarczy kliknąć i proszę, znów się jest na głównej;]
Podsumowując, miło mi, że zdobyłam ponad maksimum punktów, nawet jeśli nie wiem, jak to możliwe;) dziękuję w każdym razie ponownie i życzę udanego Sylwestra oraz szczęśliwego Nowego Roku, a w nim mnóstwa świetnych ocen!
Całuję,
Przy pierwszym wrażeniu pisałam to, co myślałam, jeszcze nie będąc po lekturze tekstu - stąd też i takowa interpretacja. ;) Potem dopiero zresztą wpadłam na to, że na belce jest tytuł bloga.
UsuńHa, teraz już wiesz, że jednak nie:)
Dziękuję serdecznie i również życzę szczęśliwego Nowego Roku! :3
PS Mam pewne podejrzenia co do szpiega. Ciekawe, czy się potwierdzą...
Drina
Miło zobaczyć jakąś szóstkę. :) I to z wyróżnieniem.
OdpowiedzUsuń