Blog: Fantasies
Sherry
Autorka: Le Sherry
Oceniająca: Drina
1. Pierwsze wrażenie
Adres sam w sobie do jakiś szczególnie pomysłowych nie
należy, ale też i nie jest trudny do zapamiętania. Powiem szczerze, że nie
przypadł mi do końca do gustu. Wolałabym zobaczyć coś związanego z
opowiadaniem, coś, co będzie się z nim kojarzyło. Czytając te dwa słowa odnoszę
wrażenie, że będą to raczej pojedyncze opowiadania, a nie jedna spójna całość. Swoją
drogą sherry to nazwa hiszpańskiego wina, tutaj jednak zostało to użyte jako
Twój nick. W pewnym momencie przyszło mi do głowy przetłumaczenie: „fantazje
wina”. Wywołało to uśmiech na mojej twarzy, choć wiem, że nie takie było Twoje
zamierzenie.
Dlaczego belka jest po angielsku? Język polski jest aż taki
brzydki, że nie można go używać? Zresztą słowa, które sobie przetłumaczyłam,
nie mówią mi nic na temat treści opowiadania. W dodatku wydają mi się nijakie i
oklepane. Nie lepiej umieścić tam po prostu jakiś cytat?
Czy zostałabym tutaj, oceniając po pierwszym wrażeniu? Wydaje
mi się, że niespecjalnie.
4/10
2. Grafika
Nagłówek niezupełnie do mnie przemawia. Czcionka w nim użyta
jest naprawdę śliczna (mogę wiedzieć, jaka to?), ale użyte obrazki nie pasują
do siebie pod względem ostrości, co daje naprawdę dziwny efekt. Może to tylko
moje wrażenie, nie wiem. Przy okazji odnoszę wrażenie, że nagłówek kontrastuje
z tłem całego bloga.
Szkoda, że w czcionce w tytułach rozdziałów nie ma polskich
znaków. Sama czcionka zresztą nijak mi pasuje do szablonu, szczerze mówiąc.
Czcionka postów czytelna, ale mam wrażenie, że na tym tle
daje nieco po oczach.
Mam wrażenie, że po prawej w tej ramce upchnęłaś na raz za
dużo rzeczy. Osobiście archiwum nie lubię, wolę szeroką listę. „O mnie” można
wyrzucić. Statystyki też Ci naprawdę są potrzebne?
5/15
3. Treść i poprawność
Wyjątkowo połączyłam te dwa punkty, mam nadzieję, że się nie pogniewasz.
Ogółem przydałaby się szeroka lista, bo czytanie od początku
przy użyciu archiwum jest nieco... męczące.
Prolog
„Wyczerpana kobieta - Iris, ledwo zwracała na to uwagę.”
Skoro widzimy jej imię, to wiemy, że jest kobietą, prawda? Mogłaś
w tym zdaniu nie podawać imienia Iris, nadałoby to większej tajemniczości.
Czytelnik zacząłby się zastanawiać, kim ona jest, jak ma na imię, co znaczy dla tej dziewczynki, czy jest tylko postronnym
obserwatorem zdarzenia. Pisząc w ten sposób, uchylasz rąbka tajemnicy. Z jednej
strony to źle, bo znika nutka tajemnicy, a z drugiej dobrze, gdyż od razu
poznajemy tę kobietę. Być może będzie ona jedną z głównych bohaterek
opowiadania. Sądząc po prologu, jest to dosyć prawdopodobne.
Nie wiem, kim ona jest dla małej, ale wydaje mi się, że ona
jej nie zna. I dlatego też takie zachowanie:
„W pewnym momencie dziecko wybuchło płaczem, a kobieta
podjęła decyzję. Podczołgała się do małej, a ta natychmiast objęła ją za szyję,
wtulając się i szukając ciepła.”
wydaje mi się nieadekwatne do sytuacji. Małe dziecko, widząc
martwego rodzica, będzie się raczej trzęsło i nie pozwoli się nikomu zbliżyć do
siebie, prawda? Zwłaszcza, jeśli mała widziała, jak jej ojciec umiera. Wtedy
raczej powinna tę kobietę odepchnąć, szukać wszędzie zagrożenia, wyrywać się i
krzyczeć. Ja bym na jej miejscu właśnie tak zareagowała.
„Iris postanowiła uratować dziewczynkę za wszelką cenę,
ponieważ jak się domyśliła, dziecko było już sierotą i nie miało nikogo na
świecie.”
Troszkę to kreowanie bohaterki na Mary Sue, nie sądzisz? Taka
postawa: a, uratuję ją, bo jest mała i sama. Wydaje mi się, że podobne myślenie
zalatuje naiwnością. Zresztą może matka dziewczynki żyje? Może nie było jej w
tym momencie na polu bitwy? Iris w pierwszej kolejności powinna pomyśleć o
odszukaniu rodzicielki małej i dopiero wtedy, gdy dowiedziałaby się, że ona nie
żyje bądź zaginęła, przygarnąć dziewczynkę. Przy okazji, dopisz przecinek po
„ponieważ”, gdyż „jak się domyśliła” jest tutaj wtrąceniem.
„Skupiona była na cichym łkaniu małej dziewczynki, która
wyglądała okropnie. Szkarłatne ślady krwi wyraźnie odcinały się od jej bladej
skóry, a szaroniebieskie oczka były rozszerzone z przerażenia.” – Może się
czepiam, ale widzę tu powtórzenie: „była”, „były”. Może zamiast drugiego „były”
napiszesz, że się rozszerzyły z przerażenia?
„Miał zamknięte oczy, sine usta, trupio białą cerę i ślady
walki na ciele.” – Jeśli już, to trupiobladą.
„Gdy zobaczyła, że potwór
jest jeszcze daleko, podniosła się na nogi, chwyciła dziewczynkę i zaczęła
ciągnąć ją w stronę kryjówki.”
A przed chwilą jeszcze była mowa o zbliżającym się
mężczyźnie...
„Echo kapania substancji niosło się po całej jaskini.” –
Krew jest lepka i raczej nie kapie na ziemię tak głośno, jak woda.
„Iris była tak zajęta opatrywaniem rany, że nie zwróciła
uwagi na dziewczynkę, która w jednej chwili wstała na nóżki i trzęsąc się,
wolnym krokiem, podchodziła do swej wybawicielki.”
Przecinek po „krokiem” możesz wyrzucić, nie jest on
potrzebny.
Tak swoją drogą, Iris znienacka wyciągnęła zza pazuchy
bandaże czy też leżały one w stosach pod ścianami jaskini? No właśnie. Wypadałoby
tu dodać, że oderwała kawałek szmaty od swojej koszuli, sukni, czy cokolwiek
tam na sobie miała. Innego sposobu w tych warunkach na zatamowanie krwawienia
zwyczajnie nie ma.
„Miała mocno zaciśnięte oczy aż do czasu gdy znalazła się
centralnie obok kobiety”
Nie lepiej zwyczajnie napisać, że zacisnęła mocno powieki? Gdyby
nie żyła, to po prostu miałaby zamknięte oczy, zaciśnięcie powiek zaś wiąże się
z napięciem mięśni, zatem mała musi żyć. Z tego też powodu nie mam pojęcia, o
co chodzi w tych dwóch zdaniach: „Ta popatrzyła na nią ze zdumieniem, ale gdy
dziecko otworzyło oczy, miała już pewność. Ocaliła swą zgubę.” Zrozumiałam to
tak, że miała być martwa, ale nie jest, więc wszystko jest w porządku...?
„Nim zdążyła jeszcze cokolwiek dodać, dziewczynka uniosła
broń, po czym zatopiła ją w ciele swej ofiary. Szkarłatna krew trysnęła z nowej
rany. Chwilę później kobieta nie żyła, a dziecko znów zamknęło oczy.”
Bardzo lakoniczna wzmianka o jej śmierci. Taka, że aż się
wzdrygnęłam. Zgubiłaś po drodze uczucia tej kobiety. Przecież od takiej rany
nie umiera się natychmiast, agonia trwa dłuższy czas. Mała przecież nie
przecięła jej rdzenia kręgowego, czego skutkiem faktycznie byłaby
natychmiastowa śmierć. Po prostu zabrakło mi tutaj strachu Iris, jej
zamroczenia, krwi na dłoniach, na ciele, na twarzy, zabrakło realizmu. Skomentowanie śmierci „chwilę
później kobieta nie żyła” jest moim zdaniem nieco obcesowe.
„Po pewnym czasie, obok dziewczynki pojawił się mężczyzna.” –
Dlaczego tam jest przecinek, hmm?
„Razem zdobędziemy to co nam się należy!” – Przecinek po „to”.
„Ma wnuczko… jesteśmy panami świata. Dość już, powiadam
dość, kłaniania się oraz usługiwania tym… – kopnął ciało jakiejś kobiety –
czarownicom – zamilknął by w ciszy napawać się śmiercią niewinnych.”
Lepiej by brzmiało „Moja wnuczko...”. „jesteśmy” z dużej
litery, ponieważ to już jest osobne zdanie. Przecinek po „powiadam”. W trakcie
wypowiedzi mężczyzny dodałaś dopisek narratora, o kopnięciu ciała kobiety,
przerywając tym samym jego monolog. Zaraz po tym jednak on go kontynuował,
dlatego dodanie trzykropka wydaje mi się tu trochę nie na miejscu. No chyba, że
się zawahał, jak nazwać te kobiety, wtedy rozumiem. Z kolei po „czarownicom”
powinna być kropka, „zamilknął” zaś z dużej litery. Dlaczego? Ponieważ jego
wypowiedź się skończyła. To, co mówi narrator, już nie dotyczy bezpośrednio jego
słów, wręcz przeciwnie, kończy je. Dlatego wymagana jest kropka.
„Dziecko w tym czasie, otworzyło oczka, które na powrót
stały się szaroniebieskie. Odwróciło główkę chcąc ostatni raz zerknąć na
nieżywą twarz ojca. Mimo młodego wieku dziewczynka rozumiała większość rzeczy,
które miały miejsce tego dnia. W jej wnętrzu toczyła się zażarta wojna pomiędzy
wyrzutami sumienia, a chęcią podporządkowania się dziadkowi.”
Wypisałam ciągiem, żeby za jednym zamachem pokazać Ci
wszystkie błędy.
Bez przecinka po „czasie”.
Szaroniebieskie? To chyba ja coś przeoczyłam, bo nie
widziałam wcześniej wzmianki o zmianie koloru oczu... Chyba że faktycznie nie
przeczytałam tego uważnie.
Przecinek po „główkę”.
Zapamiętaj taką zasadę: między czymś a czymś NIGDY nie ma
przecinka, stąd po „sumienia” być go nie powinno.
W ogóle zastanawiam się, ile mała ma lat, że rozumie takie
rzeczy i jest spokojna. Ja na jej miejscu pewnie bez względu na wszystko
czepiałabym się zmarłego ojca jako najbliższej osoby, która w dodatku umarła. Zwłaszcza, jeśli byłabym świadkiem
jego śmierci. Dlatego jej „wyrzuty sumienia” i „podporządkowanie się dziadkowi”
naprawdę mnie nie przekonują.
„Zwyciężyło to pierwsze, jednak nie chciała by mężczyzna o
tym wiedział. Ukradkiem schowała nóż ojca do kieszonki spódnicy i ze łzami w
oczach, w ciszy pożegnała się z rodziną.”
Przecinek po „chciała”.
Z rodziną? Przecież pisałaś tylko o trupie jej ojca, o nikim
innym. Więc jak chciała się z nimi pożegnać...? Zresztą jej dziadek również
należy do rodziny. Z nim też się żegnała?
„Wycofaj wojska Damienie” – przecinek po „wojska”.
Dialogi zapisujesz w miarę poprawnie, cieszy mnie to. Jednakże
mam jedno małe, tyci „ale” – na samym początku, jeszcze przed wypowiedzią danego
bohatera, umieszczasz myślnik, podczas gdy powinna być tam półpauza. Zapewne półpauzy,
które znajdują się w Twoim tekście, są wynikiem automatycznego zamieniania na
nie myślników przez Word. Ty jednak możesz robić to sama. Jak? Wciskasz klawisze
„ctrl” oraz „-” na klawiaturze numerycznej. Proste? Trzeba tylko pamiętać, żeby
je wstawiać.
Spojrzałam na końcówkę prologu i zaczęłam się zastanawiać,
czy na pewno wiesz, jak powinno się zapisywać dialogi, czy też robisz to na
przysłowiowego czuja. Zachęcam do zajrzenia tutaj.
Rozdział 1: We wszystkim tli się nadzieja
„Ale choć starała się z całych sił, od kilku minut nic jej
się nie udawało. Ostrze leżało jak zaklęte.”
Uhm, to znaczy, że było uśpione jak ta księżniczka z bajki i
czekało na przybycie księcia?
„Ona wolała w ciszy, absolutnie z własnej woli, bez nerwów
czytać stare oczywiście, nielegalne, księgi, legendy i opowiastki o dawnym
świecie, kiedy jeszcze nie władał Mroczny.”
A gdzie je zdobywała? Sądzę, że nie można było ich wcale tak
łatwo zdobyć w bibliotece.
„Wysysało z niej każdą, nawet najmniejszą cząstkę sił i
zmieniało w dziwną, mroczną materię.”
Aha, czyli zamiast głównej bohaterki mamy dziwną, mroczną materię. O czymś takim jeszcze nie słyszałam, ale
kontynuujmy...
„Musiała być posłuszna, bo każdy wybryk mógł ją srogo
kosztować.”
Srogi to może być nauczyciel, ale nie koszt. Co najwyżej mogło
ją to drogo kosztować.
„Wykorzystując tą jej niemoc i bezradność, Mistrzowie i sam
On siali spustoszenie i mord po wszystkich wioskach oraz osadach buntowników.”
A na co im ona była w tym spustoszeniu i mordzie? Przecież robili
to osobiście, ona nie musiała przykładać do tego ręki. Wydaje mi się, że jej
bezradność i niemoc nie miały niczego wspólnego z działaniami Mistrzów.
Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że nadal nie znam
imienia głównej bohaterki. Ale wiem (a raczej podejrzewam), że to ta sama
dziewczyna z prologu. Sukces. Ooo, myślałam, że jej imienia nie ujawnisz tak
szybko. Swoją drogą bardzo fajny zabieg. Umiejętnie użyty potrafi zbudować
atmosferę.
„Traktował ją jak broń, dzięki której zdobywał jakąś
przewagę nad wojskami rebeliantów, choć sam posiadał moc potężniejszą od niej
samej.”
Jaki jest sens w wykorzystywaniu dziewczyny, która jeszcze
nie panuje nad magią, w dodatku jej nie lubi i nie jest dobrze wyszkolona, przeciwko
armiom rebeliantów, kiedy można to zrobić osobiście i z pewnością z mniejszym
ryzykiem? To mniej więcej tak, jakby Ciebie dziadek nauczył odrobiny magii, zakładając,
że ją zna, oczywiście, po czym wysłał na front, wiedząc, że jest potężniejszy. W
końcu dziewczyna to dobry straszak na wrogów, nie?
Przeczytałam jeszcze raz końcówkę. Miał moc potężniejszą od
niej samej? W sensie, że ta jego moc była potężniejsza od jego mocy? Takie tam
zaklęte koło? Yyy, że co?
„ Usiadła przy drewnianym stoliku na końcu Sali tuż
przy oknie. Było ono jedynym źródłem światła, a poza tym… uwielbiała przez nie
wyglądać.”
Okno jest źródłem światła? Od kiedy? Chyba nie słuchałam na
lekcji fizyki, kiedy była o tym mowa... Zawsze byłam przekonana, że źródłami
światła są słońce, żarówki... A tu proszę. No cóż, człowiek uczy się przez całe
życie.
„Można było dostrzec też małe wioski Królewskie, które
niestety regularnie były rabowane przez sługusów Mrocznego. Wieśniacy toczyli w
miarę normalne życie.”
Wydaje mi się, że skoro te wioski zostały już obrabowane, to
co niby mają ci żołnierze zabierać następnym razem, hmm? Za pierwszym razem
zabrali całe złoto, srebro, przeszukali wszystkie domy, odebrali wieśniakom
wszystko, co mieli najcenniejszego. Za drugim razem wrócą do ogołoconych chałup
bez krztyny ciekawych rzeczy. Co pozostaje? Ano mord, palenie i gwałt. Dlatego też
nie ma to sensu, nie można rabować w nieskończoność.
I tak w ogóle, nie nazwałabym tego „w miarę normalnym życiem”.
Nigdy.
„- Jasnowidzenie! Zdolność postrzegania osób, przedmiotów i
zdarzeń odległych w czasie i przestrzeni! Zanotować!
Z westchnieniem dziewczyna sięgnęła po pióro i zanurzyła je w czarnym
atramencie. Po chwili słyszeć już mogła odgłos jeżdżącego po kartce przyrządu
do pisania.”
Czemu dopiero teraz? Przecież już wcześniej kazał zanotować
definicję telepatii, więc dlaczego ona tego od razu nie zapisała?
Rozdział 2: Nie da się przewidzieć wszystkiego...
Odkrywczy tytuł.
„O mało Cię nie zabiła!”
Dlaczego „Cię” z dużej litery? To nie jest list, to jest
opowiadanie. Podobne zwroty zapisujemy z małej litery w takim przypadku.
Scenka w ogrodzie wydała mi się śmieszna. Nie wiem, czy ja
mam coś z głową, ale Twój opis całego zdarzenia nie wzbudził we mnie żadnych
uczuć poza śmiechem właśnie. Jakie to patetyczne! Och, strzała miała ją zabić,
ale nie zabiła! No to przynosimy biednej adeptce gałązkę oliwną, o, pardon,
żółty kwiat... Ona naprawdę była taka naiwna, że nie wiedziała, że ta zmiana
nie jest trwała, że tylko w jej rękach kwiat nie będzie miał kolców? A co by
było, gdyby strzała faktycznie przeszyła jej ciało? Też by tak rozpaczała?
Imię Leah się nie odmienia, nie rozumiem, skąd to „Leę” i
temu podobne.
„Życiorysem dziewczyny można by usypiać tysiące dzieci na
całym świecie. Oczywiście strasząc je przy okazji.”
Wątpię, bym wystraszona potrafiła tak prędko zasnąć...
Rozdział 3: Niektóre rzeczy po prostu muszą się
wydarzyć...
„Do Sali światło słoneczne wlewało się przez jedno wielkie
okno, które było niemal ciągle przysłonięte ciemną kotarą.”
Powiedz mi, widziałaś kiedyś kotarę? To taka gruba,
nieprzezroczysta zasłona. Dziwi mnie zatem, jakim cudem do tej sali mogło się
przedostać światło.
„Właśnie na nim siedział Władca szkicowany przez malarza,
który rozłożył sztalugę na środku komnaty.”
Malarz szkicujący pędzlem na sztaludze? Okej, czego to się
nie dowiaduję...
Zapisuj liczby słownie, dobrze?
Zawsze byłam zdania, że trzykropki wcale nie budują
nastroju. O wiele lepiej można to zrobić, operując słowami, używając
odpowiednich przymiotników, rzeczowników stopniujących napięcie. Ty również
postaraj się ich nie używać tak często.
Aha, przystojny chłopak i – bums! – odwrócenie jej uwagi. Typowe
zagranie. I powiem, że trochę sztampowe, o.
Rozdział 4: Gdy w sercu panuje chaos...
„Dziewczyna spojrzała na niego z niedowierzaniem. Miała
pomagać buntownikom i doprowadzić do sytuacji, w której oni zabiliby jedynego
członka rodziny jaki jej pozostał? Nie miała zamiaru przyłożyć ręki do tak
nikczemnego czynu. Julay posłała jej błagające spojrzenie jakby doskonale
wiedziała o czym ta myśli. Do księżniczki dotarło, że jej decyzja może
przesądzić o tym czy przeżyją.”
A ja byłam przekonana, że ona pragnie jego śmierci za to
wszystko, co jej uczynił, za to, że musiała zabijać niewinnych. W końcu te
wszystkie tajne spotkania koncentrowały się na działaniach przeciwko niemu,
prawda? A Leah chyba nie jest taka głupia, żeby sądzić, że jej dziadek podda
się bez żadnej walki. Odnoszę wrażenie, że księżniczka jest taką Mary Sue,
niewinną, bez wad, wykorzystywaną przez innych i naiwną. Ona ma jakieś wady poza
tą swoją słodką naiwnością?
Łatwość, z jaką dowódca zaufał bandzie nastolatków, wydaje
mi się nieco dziwna. Wypuścił ich, ot tak, bez żadnej gwarancji, że dochowają
umowy? Aha, okej. Przecież ich moce się odblokują. Oni mogą ze spokojem
opowiedzieć o wszystkim ich panu i wydać wieśniaków. Mogliby to zrobić,
oczywiście, że tak. Wydaje mi się, że najrozsądniejszym wyjściem byłoby wziąć
kogoś z nich za zakładnika, jako gwarancję dotrzymania umowy.
Nie stawiaj kropek w tytułach postów, jest to błąd.
Rozdział 6: Ból wspomnień.
Zauważyłam, że wielu blogerów ma problem z zaimkiem wskazującym „ów”. Zawsze się
dziwiłam, skąd te błędy wynikają. U Ciebie też się takowe pojawiają. Wyjaśnię
więc:
ów lekarz – bo ten,
rodzaj męski
owa lekarka – ona, ta,
rodzaj żeński
owo dziecko – ono, to,
rodzaj nijaki
owe lekarki – te lekarki,
rodzaj niemęskoosobowy
owi lekarze – ci lekarze,
rodzaj męskoosobowy
Jeśli nie wiesz, jak odmienić „ów”, to przypomnij sobie
zaimek wskazujący „ten” – końcówka obu części mowy jest identyczna, więc łatwo
zapamiętać – może z wyjątkiem rodzaju męskiego. Czegoś takiego jak „owy” nie
ma.
Jeśli w zdaniu masz dwa czasowniki w formie osobowej bądź
imiesłów przysłówkowy współczesny (biorąc, pisząc, i tak dalej), oddzielasz je
od siebie przecinkiem.
„Nastała wiosna.”
Opisujesz najpierw jeden dzień w tejże dolinie, a potem –
przynajmniej tak to odebrałam – sugerujesz, że wiosna nastała właśnie tego dnia,
jakby przychodziła tak z dnia na dzień. A
tak chyba się nie dzieje, prawda?
Wiesz, stawiając patyk w walce przeciwko, dajmy na to, takiemu
rycerzowi z mieczem, raczej nie będziesz umiała za bardzo się obronić. Patyk Ci
się z łatwością złamie. Na nic umiejętność walki nim.
O, kolejny dowód na to, że Leah jest Mary Sue: włada magią,
umie walczyć... Nie za dużo jak na dziewczynę w jej wieku?
„Wiedział, że sam nie zdoła osiągnąć wszystkiego co
zamierzył więc wmieszał w to wszystko niewinne dziecko.”
Serio...? Przecież był o wiele, wiele silniejszy...
Całe to wspomnienie Leah mogłaś zapisać kursywą, byłoby bardziej
widoczne, że to jest wspomnienie z przeszłości. Tak się trochę wymieszało z
teraźniejszością, można było się trochę pogubić.
Rozdział nie był wcale aż taki zły, jak zapowiadałaś. Przesadziłaś,
naprawdę. Były błędy interpunkcyjne, a tak to generalnie nie miałam się do
czego przyczepić oprócz tego, co jest powyżej.
Rozdział 7: Zaufanie.
Dodanie cytatu przed rozdziałem jest bardzo fajnym pomysłem,
popieram i chwalę.
Powiem tak: opisy natury i przedmiotów martwych nie wychodzą
Ci najgorzej. Może warto jeszcze do tego dodać fakturę materiału? Napisać o
innych zmysłach, nie tylko o wzroku? O śpiewie ptaków, zapachu skoszonego
siana... Tak, żeby czytelnik miał wrażenie, że w tym uczestniczy. Ja jak na
razie jedynie czuję się, jakbym siedziała w fotelu kinowym i oglądała wyczyny bohaterów,
a nie brała udział w akcji. Taka nuda. Emocje... No niby są. Ale nie czuję tego
„czegoś”, co pomoże mi wpasować się w psychikę bohaterów. Jakby ból czy strach
Leah były tylko słowami na ekranie laptopa, a nie prawdziwymi emocjami. Sami bohaterowie
też nie wydają mi się z krwi i kości. Do żadnego nie pałam specjalną sympatią ani
nienawiścią. Są mi obojętni. A tak być nie powinno.
Jak sprawić, żeby ożyli? Ano za pomocą opisów i dialogów.
Inaczej się nie da. Rada? Wyobraź sobie siebie w takiej sytuacji. Jak ty byś
się czuła, gdyby na przykład Twój ojciec zginął. I wtedy dopiero próbuj to
opisać, dokładnie tak, jak czujesz, nie inaczej, rozumiesz?
A właśnie, dialogi. Nie można powiedzieć, że ich nie ma. Jednak
jak dla mnie nie są one żywe, realistyczne.
„ - Witaj – powiedział spokojnie, ale nie zdawał sobie
sprawy, jakie emocje w niej wywołuje.”
Ona przeżywa chaos w uczuciach, jest pogubiona, wybiegła z
komnaty, a ten jak gdyby nigdy nic, przychodzi do niej i mówi „Witaj”, jakby w
dodatku się z nią nie widział wcześniej?! Aż irracjonalne.
Rozdział 10: Nie wszystkie kłopoty są złe.
Z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej, nie ma już tylu
błędów logicznych. Zdarzają się błędy interpunkcyjne, ale to drobiazgi. Jednak opisy
mnie jeszcze do końca nie zadawalają, jestem zdania, że stać Cię na więcej.
Twoje pomysły też stały się interesujące i już nie tak przewidywalne.
Zastanawiam się, co wybierze Leah, czy zabije swojego dziadka, czy nie. Zaczynasz
zmuszać czytelnika do zastanowienia. Bardzo dobrze.
Chociaż bohaterowie nadal mnie ani ziębią, ani grzeją. Żaden
nie zapadł mi głęboko w pamięć. Szkoda.
Leah wiedziała, że się spotykają właśnie w tym miejscu i o tej godzinie? Bo zastanawiam
się, dlaczego przyszedł jej do głowy pomysł, żeby biec właśnie tam... A gdzie
właściwie? Nie napisałaś tego.
Rozdział 11: Wspomnień czas.
„Nie ważne” pisze się razem.
„Posłała ostatnie spojrzenie na swój pokój i dom, a później
podeszła do wozu, który miał ją zawieść na miejsce kary.”
Można zawieść kogoś, ale wóz już wozi ludzi, czyli zawieźć.
„Przyczepiony on był do dwóch koni, które wyglądały na
bardzo stare i zmizerniałe.”
Próbuję sobie to wyobrazić... Jak niby przyczepili wóz do
dwóch koni bez użycia uprzęży? Hmm.
Rozdział 12: Śmiertelny zegar życia tyka.
Oglądałaś może „Mr Nobody”? Jeżeli nie, to gorąco polecam. Dlaczego
o tym mówię? Pierwszy akapit skojarzył mi się właśnie z tym filmem.
„Nie zapalone” powinno być zapisane łącznie. Wszystkie imiesłowy
przymiotnikowe zapisujemy właśnie w ten sposób. W zasadzie jest to nowa reguła,
nie wszyscy ją znają, ale warto zwrócić na to uwagę.
Chyba nie muszę dużo pisać w podsumowaniu, prawda? Wszystko,
co chciałam Ci napisać, znajdziesz powyżej.
Treść – 20/30
Poprawność – 6/15
– za te koszmarne błędy logiczne! (Przy których śmiałam się jak opętana)
4. Ramki
Jeśli chodzi o podstrony, to nie mam się do czego
przyczepić, wszystko jest jak trzeba.
10/10
5. Bohaterowie
Tu chyba też się nie będę rozpisywać, bo wszystko jest tam,
na górze, w treści.
1/5
6. Komentarze
Jest spamownik, ale gdzieś widziałam spam pod notkami. Czemu
go nie usuniesz?
2,5/5
7. Punkty dodatkowe
Za cóż mogę Ci je dać... A, dobra.
+ Za wprawienie mnie w dobry humor
Plus jeden.
Sumujemy? Wiem, że już się cieszysz. 49,5 na 90, co daje
dostateczny. Ha, wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam!
Cóż mogę powiedzieć? Życzę sukcesów w pracy nad blogiem. Bądź
pewna, że jeszcze mimo wszystko wpadnę na Twojego bloga.
Pozdrawiam cieplutko –
Drina
Dziękuję za te godziny spędzone na ocenianiu tego mojego opowiadania. ^^ Twoje uwagi dały mi do myślenia, z pewnością wezmę sobie wskazówki do serca. Postaram się nie popełniać już takich głupich błędów. Cieszę się, że wprawiłam cię w dobry humor ^^
OdpowiedzUsuńOstatnie parę godzin zastanawiałam się jak "ożywić" moich bohaterów i jak na razie nic mi nie przychodzi do głowy, ale w końcu coś wymyślę. :D Niemniej jednak, dziękuję, jeszcze raz dziękuję za ocenę. :P
Pozdrawiam.
Sherry
Dobra ocena. Takie się aż fajnie czyta.
OdpowiedzUsuń