sobota, 21 września 2013

[606] http://kami-no-musume.blogspot.com



      Ta ocena jest pewnym eksperymentem, ponieważ nie oceniałam Kami no Musume sama, ale w duecie. Okazało się to nie tylko dużo przyjemniejsze, ale i pożyteczniejsze, bo co dwa mózgi, to nie jeden!
      Adres bloga: www.kami-no-musume.blogspot.com
      Oceniający: duet oceniający Alpaka i Kira          
 


      Pierwsze wrażenie i grafika

      Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam adres Twojego bloga w mojej kolejce, pomyślałam, że prawie na pewno przyjdzie mi czytać fanfiction jakiejś mangi lub anime. Potem weszłam na bloga i cóż to? Szablon z postaciami z Naruto, czyli wcale się nie pomyliłam. Ufff, przynajmniej coś, czego fabułę znam.
      Kami no musume jest łatwe do zapamiętania, przynajmniej dla mnie. Wiem jednak, że osoby niezaprzyjaźnione z językiem japońskim mają problem z takimi adresami, co wypadałoby mieć na uwadze. Z drugiej strony, kto czytałby fanfiction Naruto, jeśli nie znałby fandomu?
      Dodając adres — Córka Boga — do tematyki, wnioskuję, że bohaterka będzie latoroślą Nagato. Wniosek dość prosty i nie trzeba go tłumaczyć komuś, kto zna kanon mangi czy anime.  Pytanie tylko, czy działa na korzyść opowiadania fakt, że mam prawie 99% pewności na temat tego, co będę czytać. Prawdopodobnie nie, bo nikt nie lubi, kiedy zabiera mu się przyjemność odkrywania wszystkiego samemu, ale z drugiej strony nadal nie wiemy, jak potoczą się losy bohaterki. Oszczędzono nam czegoś tak oczywistego, jak love story wciśnięte w adres czy szablon. Całe szczęście, bo to prawdziwa plaga, jeśli chodzi o fanfiction w jakimkolwiek wydaniu.
      Belka jest tłumaczeniem adresu. Nie będę Cię jakoś specjalnie przekonywała do wciśnięcia tam cytatu czy jakiegoś zdania, ale przyznam, że bez tego wygląda to trochę... łyso? Zrobisz jednak, co chcesz. Moim zdaniem tłumaczenie adresu nie wygląda zbyt dobrze.
      Szablon... Pain po lewej, Konan po prawej i Tobi między nimi. Pod Tobim leży (chyba) główna bohaterka opowiadania z misą w dłoniach. Posunę się dalej w domysłach: Woda będzie naturą jej chakry? W zasadzie tego bym się spodziewała po takim szablonie, ale kto tam wie. Niczego nie można powiedzieć na pewno. W każdym razie leżąca dziewczyna wydaje mi się wklejona do szablonu nieco brutalnie. Widać granice obrazka, choć twórca szablonu zadał sobie trud ich rozmycia, a na dodatek grafika odcina się od reszty szablonu stylem. Dziewczyna została narysowana zupełnie inną kreską niż Pain, Konan i Tobi. Moim zdaniem wygląda to nieestetycznie.
      Tło jest zbyt mocne, co odbija się na czcionce. Biały był zdecydowanie najlepszym wyborem, ale nie zmienia to faktu, że źle się czyta. Przynajmniej mi. Dlaczego? Chodzi o kolory — w nagłówku jest w porządku, jednak jeśli zjedzie się niżej... Ten granat na tle bloga sprawia, że biel tekstu bije po oczach. Zdecydowanie wolałabym kolor taki, jaki jest na tle zewnętrznym.
      Znów widzę powtórzenie adresu, co powoli robi się nudne. W szablonie może bym już je zostawiła, jednak ta belka... 
      Pierwsze wrażenie: 7
      Grafika: 10

Treść

Fabuła
Pokuszę się o stwierdzenie, że nie masz żadnego planu na to opowiadanie, że nie wiesz, co będzie się w nim dokładnie działo, że po prostu wymyślasz historię na bieżąco, mając jedynie w głowie cel, do którego dążysz. Mogę się mylić, ale takie myślenie wynika po przeczytaniu Twojego opowiadania. Mając plan wydarzeń, możesz swobodnie pracować nad rozwojem fabuły, planować akcję, jej tempo. Nie jesteś doświadczoną pisarką, by lecieć z tekstem, nie pomagając sobie żadnym konspektem. To jedynie Ci szkodzi. Masz cztery rozdziału plus prolog, zaledwie szesnaście stron, ale wiele rzeczy się już wydarzyło.
Naprawdę uważasz, że rozmowa o prawdziwych rodzicach, o wyjawieniu prawdy, o zmianie dotychczasowego życia powinna się zmieścić w czterdziestu linijkach? Że to powinno być przeprowadzone szybko, bez emocji  i jakiegoś większego wyjaśnienia? Jakoś mi się nie wydaje. Nie dość, że Pain walnął z grubej rury, o co chodzi, to w dodatku nasza urocza bohaterka tak po prostu się zgadza, wierzy w to wszystko? O bohaterach będzie mowa później, ale jeśli chodziło Ci, by zrobić z niej idiotkę, to się udało. Tak w ogóle, to dlaczego akurat w tamtym momencie się po nią „zgłosili”? Dlaczego nie trochę wcześniej lub później? Przydałoby się tę kwestię wyjaśnić.
Wiesz, miałam nadzieję, że gdy Aiko dotrze do siedziby Akatsuki, zaskoczysz mnie akcją, napięciem, czymkolwiek, ale okazuje się, że zaserwowałaś jedynie wspólny posiłek, mycie naczyń i kilka beznadziejnych rozmów. Serio? Na tym opiera się fabuła, to jest ten Twój pomysł? Ukazanie Akatsuki jako szczęśliwej rodziny, którzy żyją jak normalni ludzie? Mam na to jedno określenie: beznadziejne. Po co nam wiedzieć, jak wyglądają ich posiłki (to już jest w ogóle jakaś abstrakcja), co oglądają w telewizji (całkowita przesada), po co te zapychacze, które nic nie wnoszą, które zanudzają i zatrzymują akcję w miejscu? Czy nie lepiej byłoby pokazać szerzej treningi, rozmowę z matką czy chociażby potyczkę Sasuke i Tobiego? Oczywiście nie. Lepiej zająć się dokładnym przebiegiem branego prysznica. Wychodzi na to, że nie traktujesz pisania na tyle poważnie, by chcieć zrobić ze swojego opowiadania coś naprawdę dobrego.
Uważasz, że codzienne życie w Akatsuki jest ciekawsze niż… no nie wiem, cokolwiek? Nieprzemyślana historia, pędząca akcja, brak dynamiki. Zastanów się nad tym, co piszesz. To opowiadanie nie ma fabuły, to jest zlepek kilku postaci, czynności i tyle. Na razie to do niczego nie prowadzi. Radzę zacząć od początku i przyłożyć się do pisania, chyba że planujesz ochrzcić to opko mianem prowokacji – wtedy będzie super.

Opisy, dialogi
Opisów w zasadzie nie ma, a jeśli już się zdarzają, nie są zbyt dobre i ograniczają się do jednego czy dwóch przymiotników. W większości nie pokazują nic innego niż czynności wykonywane przez Aiko, które zazwyczaj są bardzo błahe. Tylko wspomniałaś o właściwym treningu, ale jednocześnie zaserwowałaś nam branie prysznica niemal krok po kroku.
Postaraj się większą uwagę zwracać na otoczenie, w jakim znajduje się bohaterka. Świat przedstawiony jest tak samo ważny, jak działania Aiko, ale między tymi dwoma potrzebna jest równowaga.
Dodatkowo polecałabym zwrócić uwagę na opisy emocji. Nie komunikuj czytelnikowi, że bohaterka się boi, pokaż mu to. Dzięki temu pozbędziesz się odrobiny sztuczności.
Dobry dialog przedstawia rzeczywistą konwersację międzyludzką, popycha akcję i pogłębia opis (dlatego są tak ważne). Ukazuje, opisuje osobowość postaci, wyjawia jej myśli i uczucia. W kiepsko napisanym dialogu nie wyczuwa się żadnego napięcia, niepewności, emocji, czegokolwiek.
Dalej, dialogi powinny budować napięcie, wzbudzać zainteresowanie dalszymi losami. Tego u Ciebie nie doświadczamy, a przynajmniej ja. Żadna sytuacja, ani jedna nie wywołała napięcia, nie sprawiła, że w oczekiwaniu czekałam na ciąg dalszy. Nie. Wiąże się z tym, o czym pisałam przy kwestii fabuły: za szybko lecisz z akcją, nie pokazujesz dobrze sytuacji. 
Dialogi mają jeszcze jedną funkcję: pokazują osobowość bohaterów. Twoje postacie mówią tak samo, posługują się podobnym stylem. Poprzez wypowiadane słowa, ton głosu, styl mówienia, zachowanie podczas mówienia możemy dowiedzieć się o wieku, wykształceniu, pochodzeniu postaci, o jego emocjach w danym momencie, nastroju, nastawieniu do drugiego bohatera. Jeśli o emocje chodzi: osoba spokojna będzie mówiła składnie, długimi zdaniami, a zrozpaczona, na przykład, będzie się jąkać, czy mówić szybko. Zwracaj na to choć trochę uwagi.
Kolejna sprawa, niewerbalność. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale nie tylko słowa służą do komunikacji między ludźmi. Ważne są gesty, mimika twarzy, postawa – nie dość, że możesz tym urozmaicić wypowiedzi bohaterów (na przykład: uśmiechnął się, zmarszczył brwi, zgarbił się, machnął lekceważąco ręką, założyłam kosmyk włosów za ucho i tak dalej). Masz tutaj nieograniczone pole do popisu. Dzięki niewerbalności możesz pokazać stosunki, jakie ukształtowały się między bohaterami.

Styl
Co tu dużo mówić: kiepsko. Styl jest bardzo potoczny („sorry, księżniczko”?), budujesz z reguły proste zdania, a masa błędów zdecydowanie utrudnia czytanie. Masz straszną manierę określania postaci poprzez kolor oczu, włosów, funkcję, jaką pełnią w Akatsuki. Wiesz, o czym to świadczy? O nieporadności autora, o tym, że nie potrafi napisać takich zdań, by nie znalazły się w nich powtórzenia a także tak śmieszne i pretensjonalne wyrażenia jak ‘czarnooki’, ‘niebieskowłosa’, ‘rudowłosa’. Naprawdę nie można zastąpić tego imieniem bohatera, zaimkiem, określeniem poprzez płeć? Co byś zrobiła, gdyby w pomieszczeniu znajdowało się dwóch czarnookich i czarnowłosych mężczyzn? Nadałabyś im przydomki „ten pierwszy” i „ten drugi”?
Nadużywasz zaimków zwrotnych i dzierżawczych. Przeczytaj rozdział kilka razy przed publikacją i jeśli znajdziesz skupisko zaimków blisko siebie, to przeredaguj zdania. Nie czyta się dobrze, gdy cały czas powtarza się „jej, jej, jej”.
Zrezygnuj ze słówek japońskich, nie pisz ich w tekście nigdy więcej. Niby zwykłe ‘okāsan’, ale naprawdę zbędne, skoro piszesz tekst po polsku, prawda? W dodatku u Ciebie jest to napisane z błędem.

Świat przedstawiony
Wykreowany przez Ciebie świat przedstawiony pozostawia bardzo dużo do życzenia, gdyż tak właściwie go nie ma. Postacie żyją w całkowitej próżni. Nie wiadomo, skąd pochodzi Aiko, gdzie znajduje się – mniej więcej w jakim otoczeniu – siedziba Akatsuki, czym ona w ogóle jest, jak wygląda. Nie napisałaś nic o organizacji, jakiejś hierarchii (och, tak, jest Lider i inny Lider i ktoś nieobeznany nie wie, o co chodzi), czym Akatsuki się trudni, po prostu brak jakichkolwiek informacji.
Co zatem mamy? Masę dziwów, zniszczony kanon, zniszczone postacie.
 „Salon Brzasku był przestronnym, jasnym pomieszczeniem. W jednym rogu stał duży, plazmowy telewizor, pod nim zaś odtwarzacz płyt DVD oraz przeszklona półka, zwierająca różne filmy. Na puchatym, jasno brązowym dywanie stały dwa fotele i dosyć długa kanapa w kolorze słomkowej żółci. Ciemne panele nosiły na sobie jeszcze kilka donic z roślinami, pokój był dobrze oświetlony.”
To jest zło w najczystszej postaci, jedna wielka kpina i zabójczy cios dla kanonu. Powiedz mi, oglądałaś w ogóle „Naruto” albo czytałaś mangę? Jeśli tak, to zdradź mi, w jakim odcinku/rozdziale widziałaś, by członkowie Akatsuki siedzieli w swoim salonie (!) i oglądali telewizję (!!!). Czy Ty piszesz to na poważnie, czy chcesz zrobić z tego parodio-prowokację? To musi być jakiś świat alternatywny, bo kto to widział takie dziwy! I nie, nie obchodzi mnie wymówka pt. „moje opowiadanie – nie muszę trzymać się kanonu, mogę robić, co chcę”. Oczywiście, nikt nie broni wymyślania innych historii, ale niech to ma w sobie chociaż odrobinę realizmu. Jeśli tak bardzo przeszkadzał Ci wykreowany w „Naruto” świat, to nie mogłaś napisać opowiadania autorskiego, gdzie takie sytuacje nie powodowałyby facepalma czy nawet headdeska? Mieli puchaty dywan i roślinki, umieram. Ale to jeszcze nie koniec:
„Chwyciła córkę za ramię i poprowadziła do jadalni. Pomieszczenie nie robiło szału, jednak było ładnie urządzone. Długi, drewniany stół postawiono pod ścianą, a wokół niego kilkanaście krzeseł. Podłogę wyłożono beżowym dywanem, noszącym na sobie kwiatowe wzory. Ściany pomalowano na zwykły, szary kolor. Po dłużej chwili  z drzwi na wprost okna wyszedł ten sam chłopak, którego widziała w salonie. Nie zwrócił na nią uwagi, tylko rozpoczął nakrywanie do stołu. Obserwowała go uważnie, nawet nie myśląc, że może to być niestosowne. Blondyn starał się ignorować jej natarczywe spojrzenie, jednak na niewiele się to zdało. Przerwanie tej denerwującej dla niego czynności przerwało nadejście reszty członków Akatsuki”.
Szanowni Państwo, członkowie Akatsuki (tak, tak, to ci shinobi uważani za najniebezpieczniejszych ninja na świecie) jedzą WSPÓLNIE posiłki w JADALNI. Po prostu nie wierzę, że piszesz to na poważnie. I w tym momencie dochodzę do wniosku, że po prostu nie znasz „Naruto”. Nie wiesz, że członkowie są rzadko w pełni zebrani. Nawet w pierwszej serii była mowa, że ostatni raz spotkali się wszyscy razem siedem lat temu. Więc sorry, ale chyba posiłki i relaks przed tv to nie ta bajka. Właśnie, skoro tak sobie razem przesiadują, to kto chwyta Jinchūriki? Nikt? To co, zrezygnowali ze swoich celów? Już nie interesują ich ogoniaste bestie? A organizacja jak się utrzymuje? Tak po prostu? To jednak nie koniec rewelacji, zapraszam na kolejny fragmencik:
„  Stanął na środku przedpokoju, zastanawiając się, co teraz uczynić. Może wrócić do swojego pokoju, ale pytanie, po co? Zwyczajnie mu się nudziło. Ogromną szafę, ustawioną pod jedną ze ścian, w całości zapełniały książki, które, ma się rozumieć, już dawno przeczytał. Trenować nie miał z kim, wszystkim się „nie chciało”. Czarnooki był przekonany, że zwyczajnie się boją. Ale cóż, nikogo zmuszać nie miał zamiaru. Wychodzić z organizacji też za bardzo nie mógł – reakcja przypadkowego spacerowicza na jego widok mogłaby być dosyć… ciekawa.”
A to lenie, prawda? Lepiej niech siedzą na dupie, po co trening? Miałby ich zmusić? Przecież tak nie można. Założyciel, główny lider się nudzi, nie ma książek do czytania, katastrofa! Midori, ja rozumiem, że „Naruto” można nie lubić, jasne, ale dlaczego tak się nad tym znęcasz, dlaczego niszczysz charakter postaci, świat przedstawiony? Ach, jeszcze jedna sprawa. W prologu piszesz: „Wszystko było na swoim miejscu, a jedyne co tu nie pasowało, to… Rudowłosy mężczyzna siedzący na kanapie. Z daleka można było zobaczyć, że był fanem piercingu. Miał na sobie czarny płaszcz, w czerwono-białe chmurki… Płaszcz Akatsuki.” Wiesz, cywile – przynajmniej większość – nie ograniali, kim jest Akatsuki, jak wyglądają (widać to dokładnie w pierwszej serii anime, jakoś tak po egzaminie na chūnina), więc skąd nasza urocza bohaterka o tym wiedziała? Zmieniła się we wszechwiedzącego narratora czy co? Chyba że tam, znaczy w jej miejscu zamieszkania (gdziekolwiek by to nie było), Akatsuki to znana organizacja, młodzież ma ich plakaty na ścianach i te sprawy. Jednak taka sytuacja jest raczej wątpliwa, dlatego bardzo bym prosiła o wyjaśnienie.

Bohaterowie
Główna bohaterka mogłaby spokojnie dostać tytuł Mary Sue. Wydaje się być beztroską dziewczynką, która oczekuje, że cały świat będzie jej sprzyjał. Jej działania są po prostu głupie, jak zresztą ona sama. Bo powiedz, kto będąc w siedzibie Akatsuki, zastanawia się, czy do drzwi puka jakiś gwałciciel, kanibal czy psychopata. Powinno się raczej rozważać, który z nich składa wizytę.
O wyglądzie Aiko nie wiemy nic więcej niż kolor włosów i oczu. Żadnych innych informacji, nul, zero, pustka. Polecałabym dorzucić coś o jej wzroście, proporcjach jej ciała czy czymkolwiek takim.
Pain i Konan jawią się jako radośni rodzice. Zupełnie nie przypominają złoczyńców. Konan ogołociłaś z wszystkiego poza wyglądem. Jest miękka i wydaje się zupełnie nie pasować do otoczenia. Papa Pain także. Czy to mają być członkowie Brzasku? A w życiu. Niech krowy pasą z takim nastawieniem. Swoją córkę też ładnie nazwali - dzieckiem miłości, co jest aż zbyt nieprawdopodobne.
Madara zachowuje się jak szczeniak, a nie jak staruch z manią zapanowania nad światem w młodym ciele. Lata za Aiko i może co do niej jakieś plany, ale nic oprócz grania roli TrÓ Loffa tam nie widzę.
O Sasorim w ogóle wolę nie mówić. Mimo że próbowałaś przedstawić go jako oschłego, nie wyszło. Trzeba było dorzucić jeszcze więcej olewania uczuć oraz braku zainteresowania czyimś zdaniem, co, w połączeniu z brakiem przejęcia czyimś losem, wreszcie tworzyłoby właściwą mieszankę. Ale nie. Jakoś ciężko mi wyobrazić go sobie chociaż myślącego: bla, bla, bla.
                Reszta Akatsuki to jakaś zbiorowość, która nie odgrywa żadnej roli. Poza sceną posiłku nie ma ich w ogóle.
Wszyscy Twoi bohaterowie są płytcy, nudni i tacy sami. Ogołoceni z charakteru, historii i wszystkiego, z czego składa się ludzka psychika.
Treść, bohaterowie: 2/35

Poprawność

PROLOG
„- Mamo… - westchnęła rudowłosa nastolatka, siedząca na dachu domu.” – pauza zamiast dywizów, spacje między wypowiedzią bohatera a komentarzem narratora, bez przecinka;
„Pomimo to, posłusznie ześlizgnęła się na parapet i przez okno wróciła do pokoju.” – bez przecinka;
„Jej przypuszczenia się potwierdziły, bo chwilę później, drzwi zostały zamaszyście otwarte.” – bez przecinka po ‘później’;
„Spojrzała na matkę nieprzytomnym wzrokiem, za chwilę jednak, zupełnie otrząsając się ze snu.” – Spojrzała na matkę nieprzytomnym wzrokiem, po chwili jednak zupełnie otrząsając się ze snu;
„Kobieta stojąca we framudze drzwi zbladła, a trzęsącą się dłonią, trzymała klamkę.” – bez przecinka przed ‘trzymała’;
 „- Co się stało? - zapytała rudowłosa, zdenerwowanym głosem.” – pauzy zamiast dywizów, bez przecinka;
„Miał na sobie czarny płaszcz, w czerwono-białe chmurki…” – bez przecinka, poza tym chmury są czerwone i jedynie otoczkę mają białą;
„Wyglądał jakby miał się zaraz uderzyć otwartą dłonią w czoło.” – przecinek przed ‘jakby’;
„Oczywiscie, że nie chciał ranić Aiko, ale nie miał innego wyjścia.” – oczywiście
„Wszystko, co działo się w pokoju, wskazywało, ze to wszystko prawda.” – że
„To tak, jakby ktoś zabrał ważny element, a budowala rozsypała się.” – budowla
„Rozumiem, ze to dla ciebie ciężkie.” – że
„Poza tym… - przerwał, wahając się, a po chwili dodał: - ja i twoja matka, tęsknimy za tobą.” – pauzy zamiast dywizów, bez przecinka przed ‘tęsknimy’;
„To było niebezpieczne, nikt nie mógł się dowiedzieć, o twoim istnieniu.” – bez przecinka przed ‘o twoim’;
„Ale, będziesz mnie odwiedzać? – zapytała kobieta.” – bez przecinka
„Był zakłopotany całą sytuacją, oraz lekko zniecierpliwiony.” – bez przecinka
„Otworzyła kilka półek.” –  otworzyć można szafkę, nie półkę;
„To jednej z kieszeni włożyła pamiętnik, długopis.” – skoro oddzielasz przecinkiem jedynie dwa rzeczowniki, to zamiast niego lepiej użyć ‘i’;
„Po chwili wahania, także włożyła go na samo dno torby.”  – bez przecinka;
„Szukała po pokoju czegoś o czym zapomniała, a mogło się jej przydać.” – przecinek przed ‘o czym’;
„Po chwili, razem z ojcem wyszła przed dom.” – bez przecinka;

ROZDZIAŁ 1
„W gabinecie Lidera Brzasku, panowała napięta atmosfera.” – bez przecinka;
„Złość i inne negatywne uczucia, niemal wisiały w powietrzu, czyniąc go ciężkim i wręcz nieznośnym.” – bez przecinka przed ‘niemal’;
„Będą próbowali, bo skoro to wasza córka, zrobicie wszystko by ją uratować.” – przecinek przed ‘by’;
„Zabijcie, sprzedajcie, oddajcie do domu dziecka, zwróćcie Akirze.” – Ariana, nie Akira;
 „- Konan – chan, co się stało?” – sufiksów nie oddziela się półpauzą, do tego służy dywiz;
„Tymczasem, sam Pain nie odezwał się ani słowem.” – bez przecinka
„Dowodził Akatsuki, jednak nigdy nie zapomniał, kto jego prawdziwym przywódcą jest.” – kto jest jego prawdziwym przywódcą;
„Mimo, iż był Liderem Brzasku, bezwzględnym mordercą, bardzo kochał i swoją partnerkę i swoją córkę.” – bez przecinka w zwrocie ‘mimo iż’, przecinek przed ‘i swoją córkę’;
„W zamyśleniu dotarł do salonu, gdzie kilkoro mężczyzn z ekscytacją wymalowaną na twarzach, wpatrywało się w ekran średniej wielkości telewizora plazmowego.” – bez przecinka przed ‘wpatrywało’;
„Koniec końców, leniwym krokiem ruszył przez organizację.” – bez przecinka;
„W końcu, to córka Paina…” – bez przecinka;
„Siła, drzemiąca w młodej Fuumie była bardzo dla niego obiecująca, toteż postanowił pozwolić jej zostać, przynajmniej na próbę.” – bez przecinka przez ‘drzemiąca’;
„Aiko siedziała na łóżku, zaścielonym białą pościelą.” – bez przecinka;
„- Ekhm – odchrząknęła niebiesko włosa.” – niebieskowłosa, pauzy zamiast dywizów.

ROZDZIAŁ  2
„- Zauważyłaś, że Madara kręci się koło pokoju Aiko? Myślę, że ma w stosunku do niej jakieś plany – mruknął Lider, wpatrując się w biurko.” – jak mogli to zauważyć, skoro Pain siedział w swoim biurze a Konan u córki w pokoju?, pauzy zamiast dywizów;
 „- Może się w niej zakochał? – zapytała niebiesko włosa, a po chwili oboje zaśmiali się.” – niebieskowłosa, pauzy zamiast dywizów;
„Ostrożnie rozejrzała się po korytarzu, w obawie przed czyimś nadejściem.” – bez przecinka;
 „W jednym rogu stał duży, plazmowy telewizor, pod nim zaś odtwarzacz płyt DVD oraz przeszklona półka, zwierająca różne filmy.” – bez przecinka przed ‘zawierająca’;
„Podłogę wyłożono beżowym dywanem, noszącym na sobie kwiatowe wzory.” – bez przecinka;
„Ściany pomalowano na zwykły, szary kolor.” – na zwykły i szary? Jaki to zwykły?;
„Nim przystąpili do posiłku wstała, skupiając na sobie uwagę kolegów.” – przecinek przed ‘wstała’;
„To córka… - kobieta na chwilę zawiesiła głos, aż wreszcie dokończyła, z nutą obawy i zdenerwowania w głosie.” – bez przecinka, pauzy zamiast dywizów;
„Z jednej strony, zdążyła się domyślić, że niebiesko włosa nie darzyła mężczyzny przyjaźnią, a i nie specjalnie pasowała jej jego wcześniejsza propozycja.” – niebieskowłosa;
„A może jego oblicze szpeci blizna, lub jest niesamowicie przystojnym mężczyzną?” – bez przecinka;
„- Daj spokój, raz się żyje, a ja ci nic nie zrobię. Liczę się z tym, że Lider urwał by mi łeb przy samej du… przy samym tyłku.” – urwałby, pauzy zamiast dywizów;
„- Na serio? - zapytała, lekko zdziwiona.” – bez przecinka, pauzy zamiast dywizów;
„Odłożyła naczynia i podążyła za chłopakiem do ogromnego głazu, służącego za drzwi frontowe.” – bez przecinka;
„Kolorem można je porównać do włosów jej ojca, jednak gdzie niegdzie wkradły się już dużo ciemniejsze kosmyki.” – gdzieniegdzie.
ROZDZIAŁ 3
W tym czasie jego krewny rozejrzał się niespokojnie i chwilę dłużej zatrzymał się na dziewczynie.” Zatrzymał się czym? Ciężarówką?
„Jego przystojną twarz otaczały czarne, nastroszone, średniej długości włosy, jedno z pasm opadło na oko.” Średniej długości, czyli sięgające dokąd? W dodatku... włosy otaczały jego twarz? W jakiej odległości, centymetra?
„Tobi podbiegł do Aiko, wziął ją za rękę i nie słuchając jej pytań, czy protestów teleportował się przed siedzibę Akatsuki.” Przesunęłabym przecinek z przed czy po prostestów.
„Słyszała o Madarze Uchiha, niebezpieczny ninja, ale według wszystkich martwym…” Niebezpiecznym.
„(...)między zachowaniem zamaskowanego, a groźnym Uchihą…” Bez przecinka.
„Wlepiła wzrok w sufit, ale po chwili odpłynęła w objęcia Morfeusza.” Łódką czy na tratwie?
„Jego mina nie zmieniła się ani na jotę, odkąd ostatni raz go widziała.” Ani o jotę.
„Śledził długą, cienką wskazówkę, średnim tempem przesuwającą się pomiędzy kolejnymi cyframi czasomierza.” Średnim tempem, czyli jakim?
„Właśnie skończyła zadane dwadzieścia okrążeń, plus trzydzieści zaplanowane.” Dwadzieścia okrążeń plus trzydzieści zaplanowanych.
„(...)a ponadto, potwór, jakim okazał się być Sasori, nie pozwolił jej usiąść.” Bez pierwszego przecinka.
ROZDZIAŁ 4
Kiedy dziewczyna stała i wpatrywała się w Skorpiona, ten przechodził kilka kroków w jedną stronę, po czym wracał i od nowa.” Nie prościej napisać: (...) chodził tam i z powrotem?
„Ten pierwszy właśnie zaczynamy, kolejny prowadzić będzie Tobi, powinien ci niedługo powiedzieć, kiedy zaczniecie.” Zrobiłabym z tego dwa zdania, wstawiając kropkę po Tobi.
„Z niemałym trudem dowlokła się do swojego pokoju i zaraz położyła się do łóżka. Po krótkim czasie stwierdziła, że mimo kompletnego wyczerpania, koniecznie musi się umyć. Koniecznie. Tak też zwlekła się z łoża i podążyła do swojego prywatnego sanktuarium – łazienki.” To w końcu z łóżka czy łoża?
„Tam w trybie natychmiastowym pozbyła się ubrań i już stała pod strugą letniej wody. Jej krople spływały po ciele dziewczyny, chociaż trochę odprężając zmęczone mięśnie.” Skoro woda lała się strugą, to nie bardzo mogła spływać po niej kroplami...
„Przez właśnie tą krótką chwilę przez jej myśli przeleciało dużo różnych wizji, kto mógłby kryć się za drzwiami, łącznie z kanibalem, gwałcicielem i seryjnym mordercą-psychopatą.” Bo oczywiście bohaterka znajduje się w przytułku dla samotnych matek, a nie w siedzibie organizacji przestępczej, gdzie mieszka między innymi właśnie kanibal, a także seryjny morderca oraz cała gromadka psychopatów.
„Pewnie już wiesz, o naszych treningach.” Brak przecinka.
„Właśnie przybyłem cię powiadomić, że widzimy się o 19, w moim pokoju.” Liczby słownie.
„Odwzajemniła uśmiech, jednak nie sprawiała wrażenia aż tak zadowolonej, jak czarnowłosy.” Bez ostatniego przecinka.
„Nadal nie uporządkowała swoich myśli co do jego prawdziwej tożsamości, a on zachowuje się jakby nic się nie stało, ba, zdaje się być niewiarygodnie zadowolony.” Przecinek po myśli oraz przed jakby. Dodatkowo mieszasz czasy — zachowywał się.
„Przez chwilę zastanawiała się nad całą sytuacją, po czym wstała z mocnym postanowieniem” Kropka na końcu zdania.
„Kiedy jakiś czas później stała przed drzwiami pokoju Tobiego zamiary jej nie opuściły.” Przecinek po Tobiego.
„ze środka odezwał się wysoki, piskliwy głos chłopaka w masce.” Ze wielką literą.
Nie chcę, aby ktoś nam przeszkadzał, potrzebujesz skupienia, a ja nie chcę, aby ktoś niepowołany zobaczył mnie bez maski.” Powtórzenie.
„Kiedy wykonała jego prośbę, kontynuował” Zakończyłabym to dwukropkiem.
„Starała się nie myśleć o tym, co tak bardzo zaprzątało jej umysł – Madara, albo Tobi, jakkolwiek on się zwie.” - O Madarze, albo Tobim, jakkolwiek on się zwie.
„Sorry, młoda, ale to, że jestem stary, nie znaczy, że jestem głupi.” Co to sorry tam robi?!
„ - No już, nie strzelaj fochami, księżniczko – powiedział mężczyzna i roześmiał się miłym dla ucha śmiechem.” Roześmiał się śmiechem?
„Nie martw się, to byłoby niemożliwe, abyś od razu go wyzwoliła, na to potrzeba czasu (...)” Nie martw się, niemożliwym jest wyzwolenie go od razu, na to potrzeba czasu.
„Tam właśnie stał fotel, a to, co zauważyła, sprawiało wrażenie, jakby ktoś na nim siedział i kiedy się obudziła, teleportował.” Czyli widziała coś, co sprawiało wrażenie, że na fotelu ktoś siedział i teleportował się w chwili, gdy się obudziła? Logiczne.
Poprawność: 3/15

Ramki 
  Ramki są. Typowy standard, czyli linki (tutaj rozdzielone pomiędzy polecane, czytane i współpracę), coś o autorce i SPAM.
  Nie rozumiem, po co blogowi potrzebny fanpage na facebooku i twitter, ale jak widać, po wywiaderze przyszła moda na takie cuda.
         Ramki: 4/5

Punkty dodatkowe

Ujemne: za brak fabuły, za brak świata i za zniszczonych bohaterów.
- 3


Razem: 23/86, czyli niedostateczny.
Nie mam nic do dodania, ponieważ wszystko, co chciałam powiedzieć, jest zawarte w ocenie.

3 komentarze:

  1. Chryste Panie, doszłam do połowy i nie mogę skończyć. Moja niedokończona ocena woła, żeby się nią zająć. A ja nie umiem odmówić, chyba. Ach! Ta moja asertywność...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjemniejsze – może. Pożyteczniejsze… po co oceniacie w dwie osoby, skoro przepuszczacie tyle baboli? Już lepiej w pojedynkę, o połowę mniejszy wstyd będzie.

    „Tło jest zbyt mocne” – że jakie?
    „Mogę się mylić, ale takie myślenie wynika po przeczytaniu Twojego opowiadania.” – Co robi to myślenie?
    „Wychodzi na to, że nie traktujesz pisania na tyle poważnie, by chcieć zrobić ze swojego opowiadania coś naprawdę dobrego.” – Tak? A co was upoważnia do takich sądów na temat przemyśleń i motywacji autorki? Może po prostu jest nieświadoma pewnych błędów albo nie ma dostatecznie wyrobionego warsztatu?
    „Jeśli o emocje chodzi: osoba spokojna będzie mówiła składnie, długimi zdaniami” – Wcale tak nie musi być. Na jej idiolekt będzie miał wpływ multum innych czynników.
    Co jest złego w stylu potocznym, jeśli występuje on w wypowiedziach bohaterów, a taką, zdaje się, przytoczyłyście?
    Ktoś, kto ocenia, nie powinien stosować niepoprawnych cudzysłowów.
    „nie ograniali, kim jest Akatsuki, jak wyglądają” – Ani nie sprawdzać literówek i nie uzgadniać rodzajów gramatycznych.
    „Wydaje się być” – To ciekawe, bo nie istnieje taka konstrukcja jak wydaje się być. Tylko wydaje się.
    „„- Mamo… - westchnęła rudowłosa nastolatka, siedząca na dachu domu.” – pauza zamiast dywizów, spacje między wypowiedzią bohatera a komentarzem narratora, bez przecinka;” – Bzdura, przecinek jest opcjonalny, może być albo nie.
    „„Pomimo to, posłusznie ześlizgnęła się na parapet i przez okno wróciła do pokoju.” – bez przecinka;” – Jak wyżej.
    „ „Spojrzała na matkę nieprzytomnym wzrokiem, za chwilę jednak, zupełnie otrząsając się ze snu.” – Spojrzała na matkę nieprzytomnym wzrokiem, po chwili jednak zupełnie otrząsając się ze snu;” – Nie ma to jak poprawiać dobre zdania na błędne. Dlaczego usunęłyście przecinek przed imiesłowem?
    Nie będę już wypisywać dalej, ale wyrzuciłyście niepotrzebnie w cholerę poprawnych przecinków, głównie z wtrąceń i imiesłowów.
    „Typowy standard” – I masło maślane.
    „To w końcu z łóżka czy łoża?” – Ciągle silicie się na sarkazm i błyskotliwość, tylko wam nie wychodzi. http://sjp.pwn.pl/slownik/2480087/%C5%82o%C5%BCe
    A to tylko część.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie miałam czasu, potem Internet szlag jasny trafił... Zresztą, nieważne. Z uprzejmości i kultury osobistej napiszę: Dziękuję za ocenę.
    Nie chce mi się wypisywać licznych błędów, bo to Wy miałyście zrobić to z moim blogiem, nie ja z Waszą oceną. Poza tym, w całości podpisuję się pod komentarzem Leleth.
    Druga sprawa jest taka, że nie rozumiem faktu, dlaczego oceniłyście we dwie. Ja sobie może tego nie życzyłam, ale właściwie mi to wisi. Ale rozumiem, we dwie może jesteście mądrzejsze, a mając koleżankę, łatwiej się jedzie po kimś, prawda? :) Ciekawe, czy sama byłabyś taka elokwentna.
    Trzecia sprawa. NIKT nie dał Wam prawa mnie oceniać, moich motywacji, itp. bo w życiu ze mną nie rozmawiałyście i gówno za przeproszeniem wiecie. I skoro błędne wnioski wyciągacie z tekstu, to sobie może darujcie.
    Właściwie to wydaje mi się, ze chciałyście sobie po kimś pojeździć, bo jesteście takie pro elo superaśne oceniające, wyższa klasa człowieka. Błąd, źle trafiłyście, ja sobie nie dam. I w ogóle zastanawiam się, dlaczego ktoś, kto siedzi w administracji tej ocenialni nie zareagował. Przykre, miałam Shiibuyę za trochę lepszą ocenialnię.
    Co tam jeszcze... Ach tak, w zupełności nie zgadzam się z wystawioną oceną. Otrzymałam już kilka ocen, komentarzy od czytelników, innych ludzi i z pewnością mój tekst zasługuje na wyższą ocenę. Owszem, nie piszę świetnie, ale wiem co umiem i nikt nie wmówi mi, że jest inaczej.
    Chwała Bogu, że byłyście tyle mądrzejsze, że odeszłyście.
    Pozdrawiam Załogę, szkoda, że nic nie zrobiliście. (jeśli jednak jest inaczej, to przepraszam.)

    OdpowiedzUsuń