Adres bloga: Niepol
Autor bloga: Niepoprawny Politycznie
Oceniająca: GeminiGirl
Oceniająca: GeminiGirl
1. Pierwsze wrażenie [6/10 pkt]
Powiem szczerze, że nie miałam
zielonego pojęcia, czego się spodziewać po takim adresie. Niepol – i cóż to może
znaczyć? Imię? Miejscowość? Krainę? Świeżą, pachnącą nowością galaktykę? A może
zmodyfikowaną genetycznie pizzę? Na myśl przychodziły mi różne wersje, jednakże
najbardziej cisnęła mi się wizja patriotyczna albo lepiej! – niepatriotyczna! W
końcu to niepol, czyli Nie-Polak, Nie-Polska? To co? Hm… Niepol… Niepol… No co to jest, u diabła?! – myślę sobie. – Nie dowiem się, jeśli nie sprawdzę.
Ciekawość mnie zżerała, nie powiem, że nie. Poza tym, zastanawiałam się, na
podstawie jakich kryteriów przypadnie mi debiutanckie ocenianie. No to klik!
Okazało się, że zamierzając
się strzałkami, zamiast rzucić w tarczę, trafiłam kogoś w oko. Otóż beleczka
szczyciła się dumną nazwą „Niepoprawny Politycznie”, czyli zupełnie nie moje
klimaty, tak wstępnie oceniając. Ale bądźmy optymistami! To znaczy… ja muszę
być optymistką. W dodatku „nie ocenia się książki po okładce”, prawda? Tak! To
do dzieła! Błagam, niech mnie to nie zanudzi na śmierć…
No i klapa. Jak na pierwsze
wrażenie, to nie byłam specjalnie zachwycona. Może diabelnie subiektywnie
wyrażę swą opinię, ale polityka zawsze kojarzyła mi się z kolorem szarym, burym
i ponurym. Być może winę tutaj ponosi nieokazywanie zainteresowania tej
dziedzinie albo przez typowe, płynne, bez emocji, powolne i monotonne
poruszanie ustami, które z kolei przywołuje myśl, iż na czarno-białym ekranie
wypowiadający się polityk wyglądałby bardziej dynamicznie niż w pełnej palecie kolorów.
Zainteresował mnie natomiast opis tuż pod tytułem bloga (do którego nawiążę
później) i postanowiłam wstrzymać się od ostrzejszych komentarzy.
2. Grafika [5/10 pkt]
Zjechałam sobie suwaczkiem w
dół, potem w górę, znowu w dół i ponownie w górę. I tak ze cztery razy. Do
jakich wkrótce wniosków doszłam? Że w prostocie tkwi piękno, ale w złym jej zagospodarowaniu
czai się prawdziwy demon zła. Do podstawowego błękitno-białego szablonu
dostępnego w blogerze nie wprowadzono żadnych przewrotowych zmian, za to przesadzono
z mega wielkimi obrazkowymi odnośnikami do Twittera, Google+ oraz Facebooka.
Może moje pytanie zadane akurat tutaj będzie bezsensowne, ale… Czemu to takie
wielkie? W mojej osobistej opinii wystarczyłyby małe obrazki. No tak, ale moje
zdanie się nie liczy. To fakt.
Tytuł bloga to nic innego jak
nick jego właściciela. Mało kreatywne, ale chwytliwe. Możemy już snuć
podejrzenia, że wypowiedzi zamieszczone na blogu mogą mieć wiele wspólnego z
życiem osobistym autora, na co w dodatku wskazuje opis profilu pod zdjęciem
rozdzierającego jadaczkę osobnika. Zagalopowałam się niestety i przedwcześnie zajrzałam
również na ów profil (a o tym, co w nim zobaczyłam więcej przeczytacie w kategorii
Ramki).
Opis. To on jest tutaj głównym
drogowskazem. Nakierowuje nas na to, czego powinniśmy się spodziewać, a czego
nie ma sensu szukać. Furiacki bełkot
znerwicowanego proletariusza – głosi pierwsze zdanie opisu. – Podane z łyżką ironii, garścią sarkazmu i
szczyptą czarnego humoru. Nie spożywać w stanach depresyjno-maniakalno-lękowych.
Życzymy smacznego. I tutaj już plus. Te cztery zdania wywołały radosne
wykrzywienie warg, a wiec mamy pierwszy sukces. Ktoś u Góry chyba faktycznie
wysłuchał moich błagań. Jeszcze tylko zobaczymy, czy opis ten faktycznie
nawiązuje do treści…? Się okaże.
Menu natomiast nie wygląda jak
menu, więc menu(em)1 obwoływać
tego nie będę. Użyję nazwy „pasek górny” i wszyscy będą szczęśliwi. Na nim
znajduje się jedynie „Strona główna” odnosząca nas do – jak sama nazwa wskazuje
– pozycji wyjściowej, a zaraz obok niej znajdujemy odnośnik określony jako
„Hipsterskim uchem”, które prawdopodobnie, według moich odczuć, jest drugim
blogiem Niepoprawnego Politycznie.
Miejsce na treść właściwą
wygląda dość chaotycznie. Notka kolejno za notką, a na stronie głównej
widocznych jest ich standardowa liczba, czyli siedem. A teraz sprawdzamy
obecność:
1. Nagłówki z datą? Są! –
Idealnie czarne, pogrubione.
2. Tytuły postów? Widoczne! –
Proste, nieco ciemniejsze od tła zewnętrznego. Prezentują się dumnie. Nic,
tylko brać z nich przykład. Może gdyby się jeszcze tak fajnie rozchodziły po
najechaniu na nie kursorem? A one tylko robią się jaśniejsze…
3. Treści artykułów? Zwarte i
gotowe do odczytania! – Czcionka prawdopodobnie również nie uległa zmianie, tak
więc mamy do czynienia z Calibri. Nie czyni to żadnej szkody – wręcz
przeciwnie. Wszystko czytelne, oddzielone jeśli nie enterem, to dwoma enterami
(zawsze to jakieś rozwiązanie).
Jest komplet. To zaczynamy
lekcję.
3. Posty [37/40 pkt]
Pora przejść go głównego
punktu naszego programu, czyli treści. Czasami to, co prezentuje grafika, nie
zawsze pokrywa się z tym, co autor zamieszcza w postaci liter i cyfr. Artykułów
wybrałam tylko kilka, ponieważ te uznałam za najciekawsze. Tak więc przejdźmy do
rzeczy.
Kiedy zerknęłam na opis pod
zdjęciem autora, miałam pewne obawy. Bo czego można się spodziewać? Jakichś
niezgodnych z konwencjami opinii o osobistym charakterze? Salw pogard dla
wszystkiego, co polskie, a może i nie tylko tego, co polskie? Postanowiłam
jednak nie tchórzyć. Skoro zaczęłam, to
skończę tę ocenę – powiedziałam sobie.
Katolicyzm
po polsku, czyli co sąsiedzi powiedzą.
Pierwsze wyrazy czytałam
bardzo ostrożnie, poznając ich znaczenie. Wbrew pierwotnym podejrzeniom treść
okazała się dość… neutralna. Kamień spadł mi z serca. Niepoprawny Politycznie
nie napisał niczego o żadnych planach zamachu czy spiskach wobec różnych
instytucji i rządu, czyli mogę spać spokojnie bez szczególnych obaw o własne
życie.
Skupiłeś się natomiast na
rzeczy o wiele bardziej interesującej. Osobiście uważam, że poruszona w tej
nocie kwestia, to temat wręcz nieśmiertelny, jeśli mogę się tak wyrazić.
Wszyscy robią to, co inni, bo nikt nie chce wystawać ze społeczeństwa jak
przysłowiowy gwóźdź proszący się o młotek. Poruszyłeś zagadnienie, które jest wszystkim
znane, ale nikt nie chce o nim mówić na głos. Wygrzebałeś to na wierzch i
bezpośrednio przedstawiłeś sprawę taką, jaka jest. Bez zbędnych ceregieli.
Dalej. Wiesz o czym piszesz.
Nie ma odskoczni od tematu. Nie „odlatujesz” gdzieś w chmury, przytaczając
wzięte nie wiadomo skąd dodatki informacyjne. Jak katolicyzmem zaczynasz tak na
katolicyzmie kończysz.
Powieszona
przez sieć, czyli o internetowych prześladowaniach słów kilka.
Po tym tytule spodziewałam
się, że rozpoczniesz jakieś wywody o rodzajach prześladowań, ich skutkach i
radach, jak im zapobiec. I właściwie nie minęłam się jakoś szczególnie z
prawdą. Jednakże stanęłam przed obliczem kolejnego zaskoczenia. A tutaj, powiem
szczerze, miałam się z czym zgodzić i co akapit uśmiechałam się na zmianę z
potakiwaniem.
Zaczęłam powoli zdawać sobie
sprawę, że całkiem przypadkowo(!) wpadłam na naprawdę ciekawy blog i wówczas
zaczęłam się zastanawiać, czy by nie zostać dłużej.
Kolejna prawda – tym razem ze
świata – uderza w nas niczym grom z jasnego nieba. A ostateczny wniosek z tego
artykułu to…? Nikogo i niczego tak do końca nie da się kontrolować. O własne bezpieczeństwo
i ochronę danych osobowych należy zadbać samemu, gdzie krokiem pierwszym będzie
zastanowienie się, jakie informacje mogą narazić internetowego surfera na zbyt
wysokie fale szyderstw oraz wyzwisk.
Apokalipsa
Łódzka, czyli koncert Beibera.
Tytuł posta tak naprawdę jest
całkowicie nieadekwatny do treści właściwej, ale za to intrygujący i aż ręka
świerzbi, by zapoznać się ideą pod nim zawartą. Nie ma wychwalania ani potępiania,
za to są oskarżenia słusznie winnego całego zamieszania, które zachodzi w
muzycznym światku. Zatem odczepmy się od nastolatek i ich idoli, ponieważ oni
są tylko niezdającymi sobie sprawy z wykorzystania ich naiwności ofiarami.
Okazuje się, Niepoprawny
Politycznie, że jesteś jak ten Żyd z „Wesela” Wyspiańskiego, który to stoi z
boku, wszystkich ocenia, a jednocześnie pozostaje w pełni bezstronny.
Jestem
za gruba, czyli chwyt marketingowy.
Bardzo byłam ciekawa, jakie
zdanie wyrazisz w tym temacie. Gdy dotarłam do końca artykułu, pokiwałam
ostrzegawczo-grożąco niedokończonym paluszkiem z sezamem i uśmiechnęłam się
złośliwie. Ładnie to tak wszystkie panie wkładać do jednego worka? No, no, nieładnie…
Napomnę, iż nie wszystkie kobiety zostały wessane, przeżute i wyplute przez media,
robiąc z nich zombie. W chwili obecnej kobiet z rozsądkiem jest już nawet
więcej niż tych bez, a blondynka z wyśmiewanych dowcipów wkrótce okazuje się
damą z wyższymi studiami. Tak więc uwaga, gdzie stawiasz stopy, Niepoprawny
Politycznie.
Natomiast ponownie zgodzę się z
zamieszaną w to wszystko winą mediów.
4. Poprawność [17/20 pkt]
Czytając, tak się wciągnęłam,
że nawet przestałam zwracać uwagę na błędy. Przez to musiałam ponownie
przeczytać artykuły i nieścisłości wyłapać. Nie, nie żałuję ponownej lektury.
Cypr,
czyli kto ma pieniądz, ten ma władze.
Cypr, czyli kto ma pieniądz, ten ma władze.
– „władzę”.
I nie byłoby w tym nic zaskakującego_
gdyby nie obecna reakcja rządu tej uroczej wysepki. – Brakło przecinka.
Otóż, pozbawieni państwowych środków na dokapitalizowanie własnych
banków,|pomimo ogromnej pomocy UE[…] – Spacja
Ci się chyba zacięła, bo nie ma odstępu.
Bo w końcu_ co za problem przenieść
wszystko na Kajmany czy do Monako. – Znów przecinek gdzieś zniknął.
Ale panowie ze wschodu nie są ani głupi, ani ślepi, żeby odejść z
wróblem_ kiedy gołąb pcha im się w łapy. –
Jakąś wojnę, widzę, z przecinkiem toczysz.
Listy
motywacyjne, czyli polski rynek pracy.
Jedna z sieci hoteli (nazwy nie wymienię_
bo nie stać mnie na prawników) wymagała od kandydatów na stanowisko sprzątacza
listu motywacyjnego. – No wojna, jak nic!
[…] co ja mam, do ciężkiej cholery_
napisać w tym liście? – I znowu…
Dokudramy,
czyli o tym jak się dwóch producentów założyło.
I o ile rozumiem starsze panie_ którym
zastępuje to do pewnego stopnia osiedlowe plotki, o tyle młodzieży śmiejącej
się i klaszczącej jak niedorozwinięte foki zrozumieć nie mogę. – Teraz i
mnie te przecinki zaczynają irytować.
Ale rozumiem - czasy trudne, kryzys szaleje, a jak zachodni pomysł się
nie przyjmie_ to zawsze można zwalić winę na
zaściankowych widzów. – Ciekawe, ile się ich naliczę.
Powieszona
przez sieć, czyli o internetowych prześladowaniach słów kilka.
Primo|- internet,
choć nieraz zwany społecznością, społecznością tak do końca nie jest. –
Odstęp między myślnikiem a „primo”.
Jeśli ktoś jest za słaby psychicznie, by poradzić sobie ze złośliwością
internetowych trolli i hejterów - niech internet
omija z daleka. – „Internet”.
W razie czego zawsze można dać kuzynowi w okularkach dwie dychy_ żeby zablokował co trzeba i może wytłumaczył, co
córka w internecie wyczynia. – Po dychy
przecinek, „Internecie” wielką literą.
Apokalipsa
Łódzka, czyli koncert Beibera.
Zabawne, że część z tych idoli_ do których wzdychały tysiące nastolatek_ , okazuje się później gejami. – Niepotrzebne
„z”, brakło przecinka po „idoli” oraz spacja wtargnęła przed przecinek.
Jestem
za gruba, czyli chwyt marketingowy.
Słyszeliście to panowie, i to pewnie nie
raz. – Niepotrzebny przecinek.
Nie pomagają tłumaczenia i prośby, o
większych rozmiarach wasza wybranka nawet słyszeć nie chcę. – Zamiast przecinka lepiej byłoby wstawić
średnik. Nie „ę” a „e”.
Należy jednak pamiętać_ kto jest głównym
sponsorem tego całego szumu. – Brakło przecinka.
Generalnie błędy te to zwykłe
płotki. Wpatrując się w tekst, doskonale widać, że starasz się przestrzegać
podstawowych zasad gramatyki. Punkty natomiast zostały odjęte za
niedopatrzenia.
5. Ramki [2/5 pkt]
Jedyny pasek boczny, jaki
znajduje się na blogu, to ten z prawej strony, na którym możemy kolejno
znaleźć: wspomniane wcześniej monstrualne odnośniki do portali
społecznościowych, listę ocenialni, do których zgłosił się Niepoprawny
Politycznie, archiwum bloga przenoszące nas do marca bieżącego roku oraz awatar
z opisem oraz podpisem autora. Wszystko ładnie i pięknie, gdyby nie te
nieszczęsne odnośniki wydostające się poza granice swojego terytorium. Nie wiem
również, jaką hierarchię wartości wyznaje sam właściciel bloga, ale myślę, że
opis siebie można było postawić na samej górze, a dopiero potem całą resztę. W
końcu tematem przewodnim są osobiste refleksje.
No cóż… Wszystko, co na blogu
widoczne, ocenie (nie)stety podlega. Pierwsze pod nóż idą odnośniki graficzne. O
tym, że są zbyt duże, trzeci raz wspominać nie będę. Lecim2 po kolei, gdzie które nas teleportują. Twitterek
– na wstępie wita nas ten sam rozdzierający jadaczkę osobnik, którego
przyuważyć można na blogu i który tutaj tytułuje się już jako Nie Pol @KevinThePole. Tweety głównie
odnoszą nas z powrotem na bloga lub na stronę YouTube’a, polecając video.
Google+ oraz Facebook – zapewne posiadają funkcje podobne do Twittera, ale dla
pewności po prostu tam zajrzę, by się upewnić, że czegoś nie pominęłam. Strona
na Google+ ma już właściciela o bardziej polskim nazwisku i w kompozycji z
fanpagem na Facebooku znów prezentuje tego samego osobnika, ale już
nierozdzierającego jadaczki, a wręcz przeciwnie – serdecznie się
uśmiechającego. Okazało się również, że niejaka strona zdefiniowana jako „Hipsterskim
uchem” również należy do dorobku @KevinaThePole.
„Niepoprawnemu Politycznie”
jak dotąd nikt nie śmiał wystawić oceny. Jednakże nie jestem do końca pewna,
czy ktoś już wcześniej żadnej opinii nie wyraził, gdyż do jednej z ocenialni
nie mam dostępu, zaś dwie zostały usunięte bądź przeniesione.
Aby przejrzeć zawartość, a w szczególności
treści zawarte w notkach, można poruszać się po blogu w dwojaki sposób: albo za
pomocą archiwum, albo schodząc na sam spód i klikać sobie „Starsze posty”.
Opcję numer dwa odradzam stanowczo. Zaklikalibyście się na śmierć, mimo iż
postów jest tylko 46.
No i, jako wisienka na torcie,
dowiedziałam się, że wszystko co pana Niepoprawnego Politycznie fascynuje, to socjologia,
psychologia, stand up, gry komputerowe, filozofia, narzekanie, wyśmiewanie,
komentowanie, sex, drugs and rock'n'roll. Też mi się klient
trafił…
6. Punkty dodatkowe [4/4 pkt]
Za humor na pewno, logiczne
myślenie, inteligentne wywody, trafne wnioski i że blog okazał się maksymalnie
pozytywnym zaskoczeniem, bo ostatecznie nie był o polityce jako takiej.
Podsumowanie
Blog nie dla dzieci, a tym
bardziej osób, które świat widzą przez różowe okulary. Tutaj jest on
przedstawiony subiektywnie. Nie musi zgadzać się z innymi. Odpowiedzi na
poszczególne zagadnienia jednym się spodobają – drugim nie. Ja znajduję się w
drugiej kategorii.
Piszesz szczerze i „walisz
prosto z mostu”. Nikt nie wciśnie Ci kitu, a w razie, gdyby jednak ktoś się
odważył, musi się liczyć z naprawdę silnym oporem. Ktoś ma problem, którego
rozwiązać nie potrafi? Świetnie trafił! Blog nauczy go, jak postępować w życiu
i lepiej! – jak nie dać się wpuścić w maliny.
Suma punktów to 71.
Ocena dobra.
Naprawdę się cieszę, że
wybrałam tego bloga na swoją pierwszą (w dodatku losową!) ocenę. Bez względu na
ostateczny wynik punktowy, wygląd – po głębszej analizie treści – przestaje
mieć znaczenie. Naprawdę świetnie się bawiłam. Jestem zadowolona tym bardziej,
że najprawdopodobniej to pierwsza ocena tego bloga! Yupi!
1Menu(em) – proszę się nie zrażać tym
określeniem – zostało zastosowane celowo jako mój osobisty dodatek. Proszę się
również nie martwić na zapas – takich określeń często używać nie będę.
2Lecim – jak wyżej.
Dziękuję uprzejmie za ocenę.
OdpowiedzUsuńPrzypominam się :) na emailu Shiibuy'i wciąż kiszą się moje wiadomości, zapewne nieodczytane, a podstrona o sobie dawno skończona :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Kurczę, pogadam z Driną, ona się tym zajmowała. :)
UsuńJuż odpisałam na kolejnego e-maila, tym razem Twojego, Dafne :)
UsuńMam nadzieję, że wszystkie dane dotarły.