niedziela, 1 grudnia 2013

[615] http://niepol.blogspot.com/

Adres bloga: Niepol
Autor bloga: Niepoprawny Politycznie
Oceniająca: GeminiGirl



1. Pierwsze wrażenie [6/10 pkt]

Powiem szczerze, że nie miałam zielonego pojęcia, czego się spodziewać po takim adresie. Niepol – i cóż to może znaczyć? Imię? Miejscowość? Krainę? Świeżą, pachnącą nowością galaktykę? A może zmodyfikowaną genetycznie pizzę? Na myśl przychodziły mi różne wersje, jednakże najbardziej cisnęła mi się wizja patriotyczna albo lepiej! – niepatriotyczna! W końcu to niepol, czyli Nie-Polak, Nie-Polska? To co? Hm… Niepol… Niepol… No co to jest, u diabła?! – myślę sobie. – Nie dowiem się, jeśli nie sprawdzę. Ciekawość mnie zżerała, nie powiem, że nie. Poza tym, zastanawiałam się, na podstawie jakich kryteriów przypadnie mi debiutanckie ocenianie. No to klik!
Okazało się, że zamierzając się strzałkami, zamiast rzucić w tarczę, trafiłam kogoś w oko. Otóż beleczka szczyciła się dumną nazwą „Niepoprawny Politycznie”, czyli zupełnie nie moje klimaty, tak wstępnie oceniając. Ale bądźmy optymistami! To znaczy… ja muszę być optymistką. W dodatku „nie ocenia się książki po okładce”, prawda? Tak! To do dzieła! Błagam, niech mnie to nie zanudzi na śmierć…
No i klapa. Jak na pierwsze wrażenie, to nie byłam specjalnie zachwycona. Może diabelnie subiektywnie wyrażę swą opinię, ale polityka zawsze kojarzyła mi się z kolorem szarym, burym i ponurym. Być może winę tutaj ponosi nieokazywanie zainteresowania tej dziedzinie albo przez typowe, płynne, bez emocji, powolne i monotonne poruszanie ustami, które z kolei przywołuje myśl, iż na czarno-białym ekranie wypowiadający się polityk wyglądałby bardziej dynamicznie niż w pełnej palecie kolorów. Zainteresował mnie natomiast opis tuż pod tytułem bloga (do którego nawiążę później) i postanowiłam wstrzymać się od ostrzejszych komentarzy.



2. Grafika [5/10 pkt]

Zjechałam sobie suwaczkiem w dół, potem w górę, znowu w dół i ponownie w górę. I tak ze cztery razy. Do jakich wkrótce wniosków doszłam? Że w prostocie tkwi piękno, ale w złym jej zagospodarowaniu czai się prawdziwy demon zła. Do podstawowego błękitno-białego szablonu dostępnego w blogerze nie wprowadzono żadnych przewrotowych zmian, za to przesadzono z mega wielkimi obrazkowymi odnośnikami do Twittera, Google+ oraz Facebooka. Może moje pytanie zadane akurat tutaj będzie bezsensowne, ale… Czemu to takie wielkie? W mojej osobistej opinii wystarczyłyby małe obrazki. No tak, ale moje zdanie się nie liczy. To fakt.
Tytuł bloga to nic innego jak nick jego właściciela. Mało kreatywne, ale chwytliwe. Możemy już snuć podejrzenia, że wypowiedzi zamieszczone na blogu mogą mieć wiele wspólnego z życiem osobistym autora, na co w dodatku wskazuje opis profilu pod zdjęciem rozdzierającego jadaczkę osobnika. Zagalopowałam się niestety i przedwcześnie zajrzałam również na ów profil (a o tym, co w nim zobaczyłam więcej przeczytacie w kategorii Ramki).
Opis. To on jest tutaj głównym drogowskazem. Nakierowuje nas na to, czego powinniśmy się spodziewać, a czego nie ma sensu szukać. Furiacki bełkot znerwicowanego proletariusza – głosi pierwsze zdanie opisu. – Podane z łyżką ironii, garścią sarkazmu i szczyptą czarnego humoru. Nie spożywać w stanach depresyjno-maniakalno-lękowych. Życzymy smacznego. I tutaj już plus. Te cztery zdania wywołały radosne wykrzywienie warg, a wiec mamy pierwszy sukces. Ktoś u Góry chyba faktycznie wysłuchał moich błagań. Jeszcze tylko zobaczymy, czy opis ten faktycznie nawiązuje do treści…? Się okaże.
Menu natomiast nie wygląda jak menu, więc menu(em)1 obwoływać tego nie będę. Użyję nazwy „pasek górny” i wszyscy będą szczęśliwi. Na nim znajduje się jedynie „Strona główna” odnosząca nas do – jak sama nazwa wskazuje – pozycji wyjściowej, a zaraz obok niej znajdujemy odnośnik określony jako „Hipsterskim uchem”, które prawdopodobnie, według moich odczuć, jest drugim blogiem Niepoprawnego Politycznie.
Miejsce na treść właściwą wygląda dość chaotycznie. Notka kolejno za notką, a na stronie głównej widocznych jest ich standardowa liczba, czyli siedem. A teraz sprawdzamy obecność:
1. Nagłówki z datą? Są! – Idealnie czarne, pogrubione.
2. Tytuły postów? Widoczne! – Proste, nieco ciemniejsze od tła zewnętrznego. Prezentują się dumnie. Nic, tylko brać z nich przykład. Może gdyby się jeszcze tak fajnie rozchodziły po najechaniu na nie kursorem? A one tylko robią się jaśniejsze…
3. Treści artykułów? Zwarte i gotowe do odczytania! – Czcionka prawdopodobnie również nie uległa zmianie, tak więc mamy do czynienia z Calibri. Nie czyni to żadnej szkody – wręcz przeciwnie. Wszystko czytelne, oddzielone jeśli nie enterem, to dwoma enterami (zawsze to jakieś rozwiązanie).
Jest komplet. To zaczynamy lekcję.



3. Posty [37/40 pkt]

Pora przejść go głównego punktu naszego programu, czyli treści. Czasami to, co prezentuje grafika, nie zawsze pokrywa się z tym, co autor zamieszcza w postaci liter i cyfr. Artykułów wybrałam tylko kilka, ponieważ te uznałam za najciekawsze. Tak więc przejdźmy do rzeczy.
Kiedy zerknęłam na opis pod zdjęciem autora, miałam pewne obawy. Bo czego można się spodziewać? Jakichś niezgodnych z konwencjami opinii o osobistym charakterze? Salw pogard dla wszystkiego, co polskie, a może i nie tylko tego, co polskie? Postanowiłam jednak nie tchórzyć. Skoro zaczęłam, to skończę tę ocenę – powiedziałam sobie.


Katolicyzm po polsku, czyli co sąsiedzi powiedzą.
Pierwsze wyrazy czytałam bardzo ostrożnie, poznając ich znaczenie. Wbrew pierwotnym podejrzeniom treść okazała się dość… neutralna. Kamień spadł mi z serca. Niepoprawny Politycznie nie napisał niczego o żadnych planach zamachu czy spiskach wobec różnych instytucji i rządu, czyli mogę spać spokojnie bez szczególnych obaw o własne życie.
Skupiłeś się natomiast na rzeczy o wiele bardziej interesującej. Osobiście uważam, że poruszona w tej nocie kwestia, to temat wręcz nieśmiertelny, jeśli mogę się tak wyrazić. Wszyscy robią to, co inni, bo nikt nie chce wystawać ze społeczeństwa jak przysłowiowy gwóźdź proszący się o młotek. Poruszyłeś zagadnienie, które jest wszystkim znane, ale nikt nie chce o nim mówić na głos. Wygrzebałeś to na wierzch i bezpośrednio przedstawiłeś sprawę taką, jaka jest. Bez zbędnych ceregieli.
Dalej. Wiesz o czym piszesz. Nie ma odskoczni od tematu. Nie „odlatujesz” gdzieś w chmury, przytaczając wzięte nie wiadomo skąd dodatki informacyjne. Jak katolicyzmem zaczynasz tak na katolicyzmie kończysz.


Powieszona przez sieć, czyli o internetowych prześladowaniach słów kilka.
Po tym tytule spodziewałam się, że rozpoczniesz jakieś wywody o rodzajach prześladowań, ich skutkach i radach, jak im zapobiec. I właściwie nie minęłam się jakoś szczególnie z prawdą. Jednakże stanęłam przed obliczem kolejnego zaskoczenia. A tutaj, powiem szczerze, miałam się z czym zgodzić i co akapit uśmiechałam się na zmianę z potakiwaniem.
Zaczęłam powoli zdawać sobie sprawę, że całkiem przypadkowo(!) wpadłam na naprawdę ciekawy blog i wówczas zaczęłam się zastanawiać, czy by nie zostać dłużej.
Kolejna prawda – tym razem ze świata – uderza w nas niczym grom z jasnego nieba. A ostateczny wniosek z tego artykułu to…? Nikogo i niczego tak do końca nie da się kontrolować. O własne bezpieczeństwo i ochronę danych osobowych należy zadbać samemu, gdzie krokiem pierwszym będzie zastanowienie się, jakie informacje mogą narazić internetowego surfera na zbyt wysokie fale szyderstw oraz wyzwisk.


Apokalipsa Łódzka, czyli koncert Beibera.
Tytuł posta tak naprawdę jest całkowicie nieadekwatny do treści właściwej, ale za to intrygujący i aż ręka świerzbi, by zapoznać się ideą pod nim zawartą. Nie ma wychwalania ani potępiania, za to są oskarżenia słusznie winnego całego zamieszania, które zachodzi w muzycznym światku. Zatem odczepmy się od nastolatek i ich idoli, ponieważ oni są tylko niezdającymi sobie sprawy z wykorzystania ich naiwności ofiarami.
Okazuje się, Niepoprawny Politycznie, że jesteś jak ten Żyd z „Wesela” Wyspiańskiego, który to stoi z boku, wszystkich ocenia, a jednocześnie pozostaje w pełni bezstronny.


Jestem za gruba, czyli chwyt marketingowy.
Bardzo byłam ciekawa, jakie zdanie wyrazisz w tym temacie. Gdy dotarłam do końca artykułu, pokiwałam ostrzegawczo-grożąco niedokończonym paluszkiem z sezamem i uśmiechnęłam się złośliwie. Ładnie to tak wszystkie panie wkładać do jednego worka? No, no, nieładnie… Napomnę, iż nie wszystkie kobiety zostały wessane, przeżute i wyplute przez media, robiąc z nich zombie. W chwili obecnej kobiet z rozsądkiem jest już nawet więcej niż tych bez, a blondynka z wyśmiewanych dowcipów wkrótce okazuje się damą z wyższymi studiami. Tak więc uwaga, gdzie stawiasz stopy, Niepoprawny Politycznie.
Natomiast ponownie zgodzę się z zamieszaną w to wszystko winą mediów.



4. Poprawność [17/20 pkt]

Czytając, tak się wciągnęłam, że nawet przestałam zwracać uwagę na błędy. Przez to musiałam ponownie przeczytać artykuły i nieścisłości wyłapać. Nie, nie żałuję ponownej lektury.


Cypr, czyli kto ma pieniądz, ten ma władze.
Cypr, czyli kto ma pieniądz, ten ma władze – „władzę”.
I nie byłoby w tym nic zaskakującego_ gdyby nie obecna reakcja rządu tej uroczej wysepki. – Brakło przecinka.
Otóż, pozbawieni państwowych środków na dokapitalizowanie własnych banków,|pomimo ogromnej pomocy UE[…] – Spacja Ci się chyba zacięła, bo nie ma odstępu.
Bo w końcu_ co za problem przenieść wszystko na Kajmany czy do Monako. – Znów przecinek gdzieś zniknął.
Ale panowie ze wschodu nie są ani głupi, ani ślepi, żeby odejść z wróblem_ kiedy gołąb pcha im się w łapy.­ – Jakąś wojnę, widzę, z przecinkiem toczysz.


Listy motywacyjne, czyli polski rynek pracy.
Jedna z sieci hoteli (nazwy nie wymienię_ bo nie stać mnie na prawników) wymagała od kandydatów na stanowisko sprzątacza listu motywacyjnego.­ – No wojna, jak nic!
[…] co ja mam, do ciężkiej cholery­_ napisać w tym liście? – I znowu…


Dokudramy, czyli o tym jak się dwóch producentów założyło.
I o ile rozumiem starsze panie_ którym zastępuje to do pewnego stopnia osiedlowe plotki, o tyle młodzieży śmiejącej się i klaszczącej jak niedorozwinięte foki zrozumieć nie mogę. – Teraz i mnie te przecinki zaczynają irytować.
Ale rozumiem - czasy trudne, kryzys szaleje, a jak zachodni pomysł się nie przyjmie­_ to zawsze można zwalić winę na zaściankowych widzów. – Ciekawe, ile się ich naliczę.


Powieszona przez sieć, czyli o internetowych prześladowaniach słów kilka.
Primo|- internet, choć nieraz zwany społecznością, społecznością tak do końca nie jest. – Odstęp między myślnikiem a „primo”.
Jeśli ktoś jest za słaby psychicznie, by poradzić sobie ze złośliwością internetowych trolli i hejterów - niech internet omija z daleka.­ – „Internet”.
W razie czego zawsze można dać kuzynowi w okularkach dwie dychy_ żeby zablokował co trzeba i może wytłumaczył, co córka w internecie wyczynia. – Po dychy przecinek, „Internecie” wielką literą.


Apokalipsa Łódzka, czyli koncert Beibera.
Zabawne, że część z tych idoli_ do których wzdychały tysiące nastolatek_ , okazuje się później gejami. – Niepotrzebne „z”, brakło przecinka po „idoli” oraz spacja wtargnęła przed przecinek.


Jestem za gruba, czyli chwyt marketingowy.
Słyszeliście to panowie, i to pewnie nie raz. – Niepotrzebny przecinek.
Nie pomagają tłumaczenia i prośby, o większych rozmiarach wasza wybranka nawet słyszeć nie chcę. – Zamiast przecinka lepiej byłoby wstawić średnik. Nie „ę” a „e”.
Należy jednak pamiętać_ kto jest głównym sponsorem tego całego szumu. – Brakło przecinka.
Generalnie błędy te to zwykłe płotki. Wpatrując się w tekst, doskonale widać, że starasz się przestrzegać podstawowych zasad gramatyki. Punkty natomiast zostały odjęte za niedopatrzenia.



5. Ramki [2/5 pkt]

Jedyny pasek boczny, jaki znajduje się na blogu, to ten z prawej strony, na którym możemy kolejno znaleźć: wspomniane wcześniej monstrualne odnośniki do portali społecznościowych, listę ocenialni, do których zgłosił się Niepoprawny Politycznie, archiwum bloga przenoszące nas do marca bieżącego roku oraz awatar z opisem oraz podpisem autora. Wszystko ładnie i pięknie, gdyby nie te nieszczęsne odnośniki wydostające się poza granice swojego terytorium. Nie wiem również, jaką hierarchię wartości wyznaje sam właściciel bloga, ale myślę, że opis siebie można było postawić na samej górze, a dopiero potem całą resztę. W końcu tematem przewodnim są osobiste refleksje.
No cóż… Wszystko, co na blogu widoczne, ocenie (nie)stety podlega. Pierwsze pod nóż idą odnośniki graficzne. O tym, że są zbyt duże, trzeci raz wspominać nie będę. Lecim2 po kolei, gdzie które nas teleportują. Twitterek – na wstępie wita nas ten sam rozdzierający jadaczkę osobnik, którego przyuważyć można na blogu i który tutaj tytułuje się już jako Nie Pol @KevinThePole. Tweety głównie odnoszą nas z powrotem na bloga lub na stronę YouTube’a, polecając video. Google+ oraz Facebook – zapewne posiadają funkcje podobne do Twittera, ale dla pewności po prostu tam zajrzę, by się upewnić, że czegoś nie pominęłam. Strona na Google+ ma już właściciela o bardziej polskim nazwisku i w kompozycji z fanpagem na Facebooku znów prezentuje tego samego osobnika, ale już nierozdzierającego jadaczki, a wręcz przeciwnie – serdecznie się uśmiechającego. Okazało się również, że niejaka strona zdefiniowana jako „Hipsterskim uchem” również należy do dorobku @KevinaThePole.
„Niepoprawnemu Politycznie” jak dotąd nikt nie śmiał wystawić oceny. Jednakże nie jestem do końca pewna, czy ktoś już wcześniej żadnej opinii nie wyraził, gdyż do jednej z ocenialni nie mam dostępu, zaś dwie zostały usunięte bądź przeniesione.
Aby przejrzeć zawartość, a w szczególności treści zawarte w notkach, można poruszać się po blogu w dwojaki sposób: albo za pomocą archiwum, albo schodząc na sam spód i klikać sobie „Starsze posty”. Opcję numer dwa odradzam stanowczo. Zaklikalibyście się na śmierć, mimo iż postów jest tylko 46.
No i, jako wisienka na torcie, dowiedziałam się, że wszystko co pana Niepoprawnego Politycznie fascynuje, to socjologia, psychologia, stand up, gry komputerowe, filozofia, narzekanie, wyśmiewanie, komentowanie, sex, drugs and rock'n'roll. Też mi się klient trafił…



6. Punkty dodatkowe [4/4 pkt]

Za humor na pewno, logiczne myślenie, inteligentne wywody, trafne wnioski i że blog okazał się maksymalnie pozytywnym zaskoczeniem, bo ostatecznie nie był o polityce jako takiej.



Podsumowanie

Blog nie dla dzieci, a tym bardziej osób, które świat widzą przez różowe okulary. Tutaj jest on przedstawiony subiektywnie. Nie musi zgadzać się z innymi. Odpowiedzi na poszczególne zagadnienia jednym się spodobają – drugim nie. Ja znajduję się w drugiej kategorii.
Piszesz szczerze i „walisz prosto z mostu”. Nikt nie wciśnie Ci kitu, a w razie, gdyby jednak ktoś się odważył, musi się liczyć z naprawdę silnym oporem. Ktoś ma problem, którego rozwiązać nie potrafi? Świetnie trafił! Blog nauczy go, jak postępować w życiu i lepiej! – jak nie dać się wpuścić w maliny.

Suma punktów to 71.
Ocena dobra.

Naprawdę się cieszę, że wybrałam tego bloga na swoją pierwszą (w dodatku losową!) ocenę. Bez względu na ostateczny wynik punktowy, wygląd – po głębszej analizie treści – przestaje mieć znaczenie. Naprawdę świetnie się bawiłam. Jestem zadowolona tym bardziej, że najprawdopodobniej to pierwsza ocena tego bloga! Yupi!

1Menu(em) – proszę się nie zrażać tym określeniem – zostało zastosowane celowo jako mój osobisty dodatek. Proszę się również nie martwić na zapas – takich określeń często używać nie będę.
2Lecim – jak wyżej.

4 komentarze:

  1. Przypominam się :) na emailu Shiibuy'i wciąż kiszą się moje wiadomości, zapewne nieodczytane, a podstrona o sobie dawno skończona :)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, pogadam z Driną, ona się tym zajmowała. :)

      Usuń
    2. Już odpisałam na kolejnego e-maila, tym razem Twojego, Dafne :)
      Mam nadzieję, że wszystkie dane dotarły.

      Usuń