poniedziałek, 13 stycznia 2014

[627] http://morphine-for-deer.blogspot.com



Adres bloga: Morphine for deer
Autor bloga: antler
Oceniająca: Skoiastel


PIERWSZE WRAŻENIE
Bardzo się ucieszyłam, gdy Twój blog trafił do mojej kolejki. Intryguje mnie od samego początku nie tylko z powodu dość osobliwego adresu, ale również szata graficzna i zawartość bloga upewniły mnie w przekonaniu, że jest on bardzo wartościowy i najzwyczajniej w moim guście. Mamy podobne upodobania, co wywnioskowałam z podstrony o Tobie, więc nie dziwię się, że całość wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Podoba mi się tutaj wszystko: od adresu, po napis na belce oraz nietypowy i genialny nagłówek wpasowany w adres. Nie można się tu zgubić, w menu panuje ład i porządek, nie zauważyłam też nic zbędnego, psującego względną harmonię i estetykę. Minimalizm i symbolizm, nic więcej mi do szczęścia nie jest potrzebne. Na blogu czuć klimat mroczny, całość owiana jest nutą tajemnicy. Przewiduję, że taki był zamiar i udał się on w stu procentach. Wszystko idealnie ze sobą współgra, kolory zazębiają się, tworząc jedno, a składniki menu ciekawie wyglądają, gdy najedzie się na nie kursorem.

Napis na belce powinien zawierać przecinek i kropkę. Trust Me, I’m (almost) a Doctor. Natomiast słowa z nagłówka to cytat, więc powinien zostać umieszczony w cudzysłowie. Za nic więcej nie jestem w stanie odjąć punktów w tym podpunkcie.  
9/10


GRAFIKA
Nigdy jeszcze nie napisałam oceny, w której punkt o szacie graficznej byłby tak krótki. Ja po prostu nie mam już zbyt wiele do dodania. Grabarz wykonał szablon bardzo dobrze, czcionka wprawdzie jest niewielka, ale ma odpowiednią barwę, która sprawia, że nie mam problemu z zatrzymaniem się na blogu dłużej i oczy nie odmawiają posłuszeństwa nawet po kilku godzinach. Czarne tło pasuje świetnie, tak samo kolor tła w ramce z postami. Być może w miejscu oddzielenia jednego tła od drugiego, gdy dłużej się przyjrzeć, brakuje mi jakiegoś obramowania czy rozmazania, by ogólna koncepcja nie wydawała się tak przesadnie kanciasta i ostra. Natomiast świetnie, że dodajesz gify, szczególnie wbił mi się w pamięć ten z Sherlockiem i tańczącym Deanem – dla mnie bomba, nigdy wcześniej go nigdzie nie spotkałam. Na pewno warto byłoby stworzyć dla tego bloga button/banner/avatar – coś, co mogłabym wkleić na swojego bloga, by rozpowszechnić Twoją twórczość.
9/10


TREŚĆ
Twój blog mnie zaintrygował na tyle, by przeczytać wszystkie notki. Jestem pod ogromnym wrażeniem – każda jest poprawna, pisana lekko i elegancko. Trzymasz się jednego tematu, nie zaczynasz wątku, którego nie wykańczasz. Justujesz tekst, co dodaje smaczku dla oka. Nie należysz do osób, jakie borykają się z problemami interpunkcyjnymi, bykami gramatycznymi i pomyłkami logicznymi. Wszystko pozapinałaś na ostatni guzik i właściwie czytanie całości było wejściem w Twoją skórę, przybliżeniem sobie Twojego życia przez dobrze napisany tekst, nie musiałam się do niczego zmuszać. Jesteś osobą inteligentną, co widać w sposobie, jakim wyrażasz swoje myśli. Nie budujesz banalnych zdań pojedynczych, ale tymi złożonymi tworzysz klimat, który jest świetnym uwieńczeniem i wykończeniem dla szaty graficznej, i odwrotnie. Opiszę bliżej tylko kilka notek, ale bądź pewna, że zdobyłaś moje serducho i uznanie.

Zmiana jest podstawą do ambicji, chęci nakierowania dotychczasowego życia w odpowiednim kierunku, który powiedzie do realizacji marzeń i oczekiwań.
Zaczęłam od notki pierwszej i jej pierwszego zdania. Ja osobiście powiedziałabym, że odwrotnie – to nasza ambicja jest podstawą dla zmian, ale nie mam prawa przecież oceniać Twoich odczuć, podejścia do życia i poglądów, które głosisz. Krótka notka, a jakże dużo wnosząca. Trochę moralizatorszczyzny, nad którą czytelnik musi przystanąć, wziąć oddech i pomyśleć. Dla mnie coś nowego, świeżego, przyjemnego. O zgrozo, tak rzadko zdarza się teraz, by wpaść na bloga, jaki zmusza nas-czytelników, do myślenia. Który w ogóle czegoś od nas wymaga. Nie znalazłam na Twoim blogu daremnych opisów dnia, ale zaskoczył mnie pozytywnie wprost wysunięty wniosek, po nim rozwinięcie tematu i na końcu puenta. Nie trwało to zbyt długo, ale nikt nie będzie Ci wyznaczał długości Twoich notek. Cieszy się moje oko, że nic nie jest przewidywalne, miałkie i banalne czy ogłupiające. Wręcz przeciwnie, mam do czynienia z dojrzałą pracą i tak też postaram się ją ocenić.

Często w swoich postach nawiązujesz do obejrzanych seriali, co raduje moje serce, bo dobrze się czyta o czymś, co się zna, a na dodatek uwielbia. Nie bierzesz jednak pod uwagę, że ktoś inny może nie wiedzieć, z czym ma do czynienia. Jak w drugiej notce – sytuacja związana z Housem, House’a byś zrozumiała, ale staruszce już nie przepuścisz. Chodzi mi o sam tok rozumowania, którego nie wyjaśniłaś do końca. Ktoś może po prostu nie domyślić się, dlaczego House bardziej zasługuje w tym momencie na zrozumienie. Spróbuj czasem rozwijać temat, który dla Ciebie wydaje się być banalny w przekazie – dla innych może być tajemnicą. Ty się znasz na biologii, inny może nie mieć o niej bladego pojęcia, więc gdy używasz chociażby skrótów – wyjaśniaj je. Przy tytułach piosenek warto podać autora czy odnośnik do piosenki, by móc od razu ją włączyć i wczuć się w tekst jeszcze bardziej. Szczególnie, gdy piosenka ma znaczenie w  notce, jak Show must go on czy Stairway to Heaven. Brakowało mi szybkiego linku, by usłyszeć te melodie, a przekopanie odmętów mojego dysku zajęło mi trochę czasu.

Napisałaś w notce szóstej, że dobrze rysujesz. Świetnie, że nie ukrywasz swoich talentów, ale mogłabyś również udowodnić światu, że tak jest. Opisałaś swój obraz, ale osobiście wolałabym go obejrzeć, niż tylko przeczytać jego opis. Odczuwam w tym momencie lekki niedosyt.

Prędzej posprzątałabym cały dom na błysk niż odważyła się wylać spleśniałą zupę do kibla bez lamentów. – ale czy wyrzucenie spleśniałej zupy nie jest formą posprzątania? No mniejsza... Wciąż nie mogę przestać podziwiać Twojego konkretyzmu – piszesz głównie o tym, co myślisz w danej sytuacji, dzielisz się swoimi spostrzeżeniami, ale nie lejesz wody i nie piszesz niczego na siłę. Wszystko ma ręce, nogi i całą resztę, którą mieć powinno. Już dawno nie czytałam czegoś tak intrygującego, zachęcającego do przemyśleń. W Twoich tekstach czuję głębię, czuję przekaz. Nie ma w nich nic sztampowego, oczywistego, nie da się przewidzieć tematu kolejnych notek, żadna nie jest podobna do poprzedniej, po przeczytaniu ich kilkunastu, nie odczuwam psychicznego zmęczenia, nie mam wrażenia, że to wszystko w koło Macieju, jedno i to samo. Nie wypowiadasz się, jeśli nie masz niczego do powiedzenia, nie lejesz wody w postach, byle by tylko coś opublikować. Każda publikacja ma konkretny temat i trzymasz się go, nie odbiegając i nie puszczając wodzy fantazji, bo masz ważniejsze i ciekawsze rzeczy do opowiedzenia o swoim życiu. Aż chce się komentować takie wnikliwe i racjonalne wpisy o frapującej tematyce, nie żadne młodzieńcze pierdolamento o miłości, płakanie nad swoimi niedoskonałościami, cięcie się fluorescencyjnymi żyletkami czy opisywanie drugiego dania. Na drugie danie przeczytam sobie kolejną notkę.

Z biegiem czasu widać, że idziesz w dobrą stronę. Twój styl nie zmienia się od samego początku, czuć w nim Ciebie, to wciąż ten sam sposób wyrażania swoich odczuć, a mimo to mam wrażenie, że z notki na notkę ten styl kwitnie. Przecinki i kropki są na swoim miejscu. Wciąż jestem w szoku Twojej palety językowej, niewiele jest powtórzeń! Wyrażasz się w sposób czysty, nie potrzebujesz kolokwializmów czy wulgaryzmów, aby przyciągnąć czytelników pseudooryginalnością. Sama w sobie już jesteś oryginałem.

Nie publikujesz często, ale notki są wyczerpujące, poprawne, zabarwione środkami stylistycznymi takimi jak metafory, porównania, wykorzystujesz wiele epitetów, czasem podkreślając gdzieś sarkazm lub podsuwając czytelnikowi pod nos jakąś dwuznaczność, jakiej musi się sam domyślić. Nie boisz się pisać o swoich porażkach. O momencie, w którym ponosisz upadem, czy w którym dochodzisz do wniosku, że przeceniłaś się i zbyt wysoko podniosłaś sobie poprzeczkę. Pozwalasz ludziom uczyć się na Twoich błędach. Potrafisz śmiać się sama z siebie, masz dystans i świetnie się czyta, gdy przytaczasz chociażby śmieszną anegdotę o odwrotnie włożonych bateriach. Podejmujesz ciekawe tematy – sny, nawiązania do seriali, medycyna… nawet wizyta u dentysty przestaje być w Twoim wykonaniu sztampowa. Ociekasz nietuzinkowością pod każdym względem, nie znalazłam ani jednego postu, który zmęczyłby mnie lub znudził, choć jest piąta nad ranem. Gdy nie miałam podobnego zdania na dany temat, czy byłam wręcz przeciwna temu, co piszesz - nie przeszkadzało mi to i nie czułam się przez Ciebie wyśmiana czy urażona, bo wiem, że publikujesz swoje poglądy w sposób rzeczowy i jednoznaczny, argumentując swoje stanowisko. Pod żadnym pozorem nie biorę pod uwagę w ocenie różnic naszych stanowisk, choć zabolały mnie słowa o beznadziejności profilu humanistycznego, to w sumie jedyny z momentów, w którym miałam ochotę krzyczeć: nie! Tak nie można! Mój kochany human! :D
No mniejsza. 
Sam fakt, że odpowiadasz czytelnikom w komentarzach, podejmujesz interesujące tematy, którymi zachęcasz do dyskusji, jest godny podziwu.


- Te wszystkie tabletki zniszczą mi żołądek.
- Dlatego właśnie weź jeszcze te tabletki na nieniszczenie żołądka.    

Czarny humor, sporadycznie dostrzegany między wersami, który wpada w oko, ale nie sprawia wrażenia, że nagle wszystko staje się sztucznie szyderskie czy wręcz błazeńskie – jest u Ciebie jak wisienka na torcie. Potrafisz zbudować klimat, chciałabym przeczytać opowiadanie w Twoim wydaniu. Masz bogaty zasób słów, posługujesz się całą gammą przeróżnych stwierdzeń, tak lekko, przejrzyście, że czytanie okazuje się czystą przyjemnością. Żałuję, że publikujesz coraz rzadziej, coraz krótsze notki, gdyż tak dobrze zbudowanej formy lekkiego pamiętnika o perfekcyjnym wyważeniu emocji, myśli, opisywanych sytuacji… nie da się tego do niczego przyrównać, jest tu wszystko, co być powinno, w odpowiednich proporcjach. Pomieszałaś, ale nie namieszałaś. Z takim akcentem zakończę tę ocenę, bo każda kolejna uwaga byłaby jeszcze większym wypisywaniem przeróżnych przymiotników o zabarwieniu pozytywnym, a może i nawet chwalebnym, więc może lepiej zatrzymać się w tym miejscu. Co chciałam napisać, już zdążyłam zawrzeć w tych kilku stronach tekstu.
38/40


POPRAWNOŚĆ

No.6 So much win
Weszłam w tą przesadę do tego stopnia – tę przesadę (przesadę – biernik. Z biernikiem zawsze występuje , natomiast używamy tylko w połączeniu z narzędnikiem – przesadą!).

prędzej posprzątałabym cały dom na błysk niż odważyła się wylać spleśniałą zupę do kibla bez lamentów. – przed spójnikiem niż w zdaniu złożonym stawiamy przecinek. Zastanawia mnie również merytoryka tego zdania. Brzmi to, jak gdyby kibel był bez lamentów. Określenie bez lamentów umieściłabym zaraz po orzeczeniu wylać, w końcu zwrot ten określa właśnie to orzeczenie.


No.24 Have a Nice Day
Stworzyłam postanowienia noworoczne by je łamać by ich przestrzegać. – brak przecinka przed spójnikiem by.
Nigdy nie wiadomo co się może przydać. – postaw przecinek przed co. Oddziela dwa orzeczenia.

19/20


RAMKI
Zamieściłaś to, co uważasz za potrzebne i trudno tu wymagać od Ciebie czegoś więcej. Potrafię dostać się do wszystkich notek dzięki archiwum, dowiedziałam się kilku słów o Tobie jako twórcy, mogę też sprawdzić, jakie blogi Cię interesują w linkach. Podałaś informację o pochodzeniu szablonu. Być może mogłabyś stworzyć podstronę o muzyce, czasem wymieniasz tytuły w notkach, więc ciekawym urozmaiceniem byłoby stworzenie linii melodycznej bloga. Mogłabyś również pochwalić się swoimi rysunkami, czytelnicy na pewno byliby zainteresowani dodatkowym elementem, odskocznią od samego tekstu. Minimalizm jest mocną stroną tej produkcji, nie piszesz opowiadania, by tworzyć specjalne podstrony ze spisem treści czy kilku słowach o idei powstania bloga. Wszystko, co powinno się znaleźć – znalazłam. Reszta ewentualnie jest lub byłaby ciekawym dodatkiem.
5/5


PUNKTY DODATKOWE
+1 : za stworzenie naprawdę racjonalnej i inteligentnej produkcji, przy której nie sposób się nudzić, łatwo odnaleźć coś dla siebie. W końcu coś dla czytelników, którzy oczekują czegoś więcej od blogsfery niż zwykłej paplaniny o byle czym, byle jak najwięcej.


PODSUMOWANIE CAŁKOWITE
Zdobyłaś: 81/89
Ocena: bardzo dobry


PS. Od jakiegoś czasu waham się nad jego oglądaniem serialu Hannibal, gdyż w moim sercu miejsce doktora Lectera przejął dawno temu Hopkins i boję się podjąć wyzwanie oraz zobaczyć inną twarz doktora. Napisz mi po prostu, czy polecasz i jak wypadł serial w Twoim odczuciu. Być może miałaś podobne obawy…

PS2. Trudno nie spostrzec, że interesujesz się medycyną, a także lubisz seriale i klimat grozy. Polecam anime MONSTER. Thriller, kryminał, sensacja i przede wszystkim dramat psychologiczny o wspaniałym lekarzu i uratowanym chłopcu, który musi zmierzyć się z potworem we własnej głowie. Więcej szczegółów zdradzić nie mogę. 


Ostatnio nie miałam jak oceniać przez zabieganie, więc postanowiłam wrócić do tego nocami. I tak oto jest siódma dwadzieścia. A o jedenastej mam być w schronisku.
Chyba się zachlastam.

Dobranoc :)

2 komentarze:

  1. Po pierwsze bardzo dziękuję za ocenę, jest to jedna z lepszych, jakie otrzymałam. Naprawdę dziękuję.
    Hm, mam trochę mętlik w głowie, ale tak to już bywa u mnie, mam nadzieję, że uda mi się uniknąć zbędnego chaosu. Pójdę po kolei.
    Sentencja na belce nie jest cytatem, to tylko tytuł, więc kropki raczej nie będę stawiać, choć za przecinek bardzo dziękuję, wiesz, że nawet nie zauważyłam przez to ponad pół roku jego braku?
    Z buttonem to może być różnie, osobiście uważam, że to trochę dziwnie propagować pamiętniczek...

    Wspominasz o braku odnośników do piosenek. Przyznam szczerze, że sama zazwyczaj nie klikam w linki do jutjuba na cudzych blogach, toteż nie przyszło mi na myśl, że są normalniejsi ludzie, co to mogą być ciekawi takowej melodii. Tak z samo z aluzjami do seriali - no cóż, pisząc notkę, wylewam z siebie ciążące myśli, blog jest dla mnie czymś w rodzaju katharsis; chcę przekazać co mam do przekazania, tłumaczenie nawiązań w moim wykonaniu byłoby sztuczne. Dlatego w tej kwestii stawiam na wujka Google, jeśli kogoś faktycznie zainteresuje aluzja, nietrudno można ją znaleźć.
    Rysunków samych w sobie nie wrzucam, bo te ładniejsze gdzieś wiszą mi w pokoju i jestem zbyt leniwa, by je ściągać i skanować, natomiast te gorsze są... no, gorsze i na publikację się nie nadają, jedynie coś tam na deviantarta wrzucę, do którego link mam w jednej z zakładek i każdy zainteresowany teoretycznie może zobaczyć.

    Nie wypowiadasz się, jeśli nie masz niczego do powiedzenia, nie lejesz wody w postach, byle by tylko coś opublikować - w sumie z tym się nie zgodzę, ale to dobrze, że tak sądzisz, przynajmniej tego nie widać. ;P Niejednokrotnie siadałam przed komputerem z zamiarem napisania czegokolwiek, by dać znać, że żyję; to też nie tak, że wszystko mi z łatwością przychodzi. Muszę przyznać, że im dłużej prowadzę bloga, tym dłużej myślę nad każdym zdaniem, które piszę. To może być też rozwiązaniem kwestii poprawy stylu, czy cuś. c;

    Jak czytam o moich źle włożonych bateriach, za każdym razem wybucham śmiechem... Przepraszam, to taka przerwa na reklamę.

    choć zabolały mnie słowa o beznadziejności profilu humanistycznego, to w sumie jedyny z momentów, w którym miałam ochotę krzyczeć: nie! Tak nie można! Mój kochany human! :D - ojej, jesteś kolejną osobą, która źle zinterpretowała moje słowa. Chodziło mi o to, że w szkole, do której się dostałam, jest beznadziejny human, tak naprawdę to nic do niego nie mam. ;__;

    Żałuję, że publikujesz coraz rzadziej, coraz krótsze notki - to tak tylko nawiasem; też jestem tym załamana, ale wiem, że to z powodu zbyt dużej ilości nauki w stosunku do małej ilości czasu, więc rekompensuję to sobie tym, że przynajmniej czuję, że się uczę. Ale na pewno go nie porzucę!

    ciekawym urozmaiceniem byłoby stworzenie linii melodycznej bloga - jak wspomniałam już wyżej, nie planuję takich ekstrawagancji, ale sama idea jest całkiem w porządku. Co do rysunków, to już sobie kiedyś obiecałam, że urozmaicę zakładki czymś tam ładniejszym jak mi wyjdzie, a z tym to różnie bywa.

    To jeszcze peesy: Nie oglądałam filmów z Hopkinsem, bo chciałam najpierw przeczytać książki. A serial zupełnie niechcący się napatoczył... Nie mam porównania, jednak jest to dobra produkcja, warta obejrzenia, a Mads Mikkelsen bardziej kojarzy mi się z Casino Royale niż z Hannibalem. Ogólnie stawiają tam raczej na Grahama, a jego postać jest świetnie wykreowana. Osobiście polecam.
    A z tym anime to zobaczę, może jak będę miała czas, to zobaczę, co tam w trawie piszczy.

    To jeszcze raz bardzo dziękuję za ocenę, nie sądziłam, że będę z niej aż tak zadowolona i to nawet nie w kwestii końcowego wyniku.

    Pozdrawiam,
    antler

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odpowiedź, bardzo się cieszę, że podoba Ci się moja praca, bo Twoja mi bardzo :)

      Jeżeli chodzi o czytanie książek, Milczenie Owiec to moim zdaniem film, który jako jedyny spośród wszystkich adaptacji filmowych odzwierciedlił dosłownie wszystko, wycisnął całą esencję książki, tak, że po przeczytaniu nie czułam żadnego niedosytu w filmie, a Lecter śnił mi się po nocach :) ale na pewno warto sprawdzić na własne oczy, dlatego też z tego powodu już zabieram się za oglądanie serialu :)

      Usuń