piątek, 11 kwietnia 2014

[654] http://bogini-aeis.blogspot.com/


Publikuję ocenę, która jest gotowa już od jakiegoś tygodnia, ale nie była publikowana ze względu na urodziny. To tak zanim zrobię małe przemeblowanie w kolejce. :) Ale o tym jutro lub pojutrze.


Adres bloga: Bogini Aeis
Autorka: Royal Bee
Oceniająca: Dafne

1. Pierwsze wrażenie

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam u siebie Twojego bloga, nie do końca wiedziałam, jak się za  niego zabrać. Tytuł wydawał mi się obcy i niejasny - wskazywał na opowiadanie fantastyczne, niemalże mityczne. Przerażało mnie to. Zastanawiał mnie drugi człon adresu, którego wymowy nadal próbuję się zresztą nauczyć. Słowem - nic nie było dla mnie zupełnie jasne. Dlaczego piszę w czasie przeszłym? Na szczęście istnieje coś tak wspaniałego jak poczta internetowa. Dzięki kontaktowi z Tobą Bogini Aeis już mnie tak nie przeraża. Znam tematykę i choć nie należy ona do moich ulubionych, mam dziwne wrażenie, że Twoje opowiadanie mnie zaskoczy.
Cieszę się, że nie przepisałaś adresu w miejscu na motto bloga, ale obecne rozwiązanie też mnie nie zadowala. Zastanawia mnie jednak, po co użyłaś dwóch tyld (~). To zupełnie niepotrzebne. Osobiście wolałabym przeczytać jakieś wprowadzenie w treść bloga - bo że jest to opowiadanie, widzę po notkach, a reszty dowiedziałam się już z nagłówka. To niuans, ale może zadecydować o tym, czy ktoś postanowi zagłębić się w to, co piszesz. Belka potrafi być reklamą, pamiętaj.
Moje pierwsze wrażenie w tym momencie nie jest już pierwszym wrażeniem, ale przypominając sobie swoje początkowe przemyślenia i teraźniejsze nastawienie, wyśrodkowałam to wszystko i stwierdziłam, że taka liczba punktów będzie odpowiednia i adekwatna do moich uczuć.

6,5/10


2. Grafika

Twoja szata graficzna jest przede wszystkim bardzo estetyczna, poukładana, uporządkowana, schludna. Należy do prostych - oszczędziłaś nam wszelkich udziwnień i innych cudacznych ozdóbek, ale mnie osobiście to nie przeszkadza. Wszystko jest przejrzyste, jasne, widoczne. Kontrasty są dość mocne, ale nie rażą mnie w oczy - przynajmniej jak na razie. Kolory pasują do tematyki - przynajmniej mnie wydaje się, że granat i biel dobrze współgrają na blogu, na którym ma być publikowane opowiadanie fantasy. 
Nagłówek przedstawia tajemniczą, młodą dziewczynę na tle jakiegoś, bodajże, lasu. Poza tym mamy tylko napis. Tło zewnętrzne nie rzuca się w oczy. Nie wykraczasz poza wymienioną wyżej gamę barw. Harmonia na sto procent. Czcionki są czytelne i dobrze dobrane. Nie mam się doprawdy do czego przyczepić. Może jedynie przy okazji tworzenia obrazka użyłabym czegoś bardziej dekoracyjnego.
Podoba mi się układ notek. Lepiej by to wyglądało przy okazji pamiętnika, ale to i tak miła odskocznia od klasycznego rozwiązania posty-archiwum. Nie mam więcej uwag, szablon prezentuje się dobrze - nie wypiera treści, nie zdradza jej, ale dobrze odzwierciedla atmosferę bloga.

8,5/10


3. Treść

Dobrze, to do roboty. Mam nadzieję, że moja nieznajomość gatunku (no, znajomość w obrębie kilkunastu utworów) nie przeszkodzi w sprawnym czytaniu i ocenianiu opowiadania, a zamierzam, oczywiście, wziąć pod nóż każdą notkę.

Prolog
Krótki, wprowadzający w tematykę opowiadania tekst. Prolog spełnił więc wszystkie role, jakie spełniać powinien. Zabrakło mi w nim odrobiny magii - chciałabym, by pierwsza strona opowiadania fantastycznego niosła ze sobą niesamowity klimat, jaki towarzyszy z reguły takiej literaturze. Być może jednak wymagam za wiele - bądź co bądź, wiem już mniej więcej, o czym będę czytać, nie wiedząc jednak niczego ponad to, co jest konieczne. Spodobała mi się forma tego postu. Piszesz w trzeciej osobie, jednak od początku utożsamiasz się z bohaterką - sugerujesz, że ona sama opowiedziałaby to lepiej. Dobry pomysł, ciekawy zabieg. Zapunktowałaś.

Rozdział pierwszy
Pierwsza część rozdziału wyglądała dość normalnie. Ot, przeprowadzka do nowego miejsca: nowa szkoła, nowi znajomi, nowe otoczenie, wszystko nowe. Dziewczyna zaaklimatyzowała się dzięki pomocy (nowej) popularnej koleżanki. Szczerze mówiąc, wydaje mi się dziwne, że ktoś, kogo sama określiłaś mianem "VIP-a", zainteresował się taką szarą osóbką. W realnym życiu coś takiego zdarza się raczej rzadko, chyba że niesie ze sobą jakiś ukryty cel. Pojawia się pytanie - czy w tym wypadku jest to tylko naciągana sytuacja, czy przemyślane działanie? Mam nadzieję, że to drugie - nie lubię nienaturalności.
Zaskoczyłaś mnie zakończeniem. Spodziewałam się albo udanej randki, albo totalnego niewypału, a tutaj proszę - coś tak dziwnego. Nie lejesz wody i nie czekasz nie wiadomo na co. Od razu przechodzisz do, jak się domyślam, konkretnego wątku. Obyś nie pognała z wydarzeniami zbyt szybko, to nigdy nie jest dobre. Na tę chwilę nie mogę jednak zbyt wiele wywnioskować, pozostaje mi czytać dalej.

Rozdział drugi
Muszę przyznać, że czytałam ten wpis z zapartym tchem. Mimo że sytuacja zrobiła się nieco fantastyczna, to wszystko podoba mi się coraz bardziej. Wyszłaś z typowej tematyki młodzieży licealnej, wchodząc w nastrój pełen grozy, zaskoczeń, dziwności i tajemnicy. 
Nie pasuje mi w tym tylko jedna rzecz: ciekawość dziewczyny zdecydowanie wygrywa nad jej rozsądkiem. To ludzkie, owszem. Ale przypomina zachowanie bohaterów horrorów. Chyba nie miałabym w sobie tyle odwagi, by podążać w ciemność za tak naprawdę nieznajomym chłopakiem. No ale nic, przyjmijmy, że Julia jest po prostu szalenie ciekawska - tak szalenie, że nie zważa na żadne okoliczności, byleby tylko uspokoić swoją ciekawość.

Rozdział trzeci
Przyznam szczerze, że zakończenie nieco mnie rozbawiło. Kapłani wzięli Julię za boginię, co jest zupełnie absurdalne, zważywszy na to, że dziewczyna sama miała wrażenie, jakby znalazła się w jakimś dziwnym śnie. Cieszę się, że w tym rozdziale zwróciłaś większą uwagę na uczucia bohaterki - poprzednio wydawała się nieco sztuczna; tutaj miała świadomość nierealności tej sytuacji, przerażenia, jakie nią targało, ogarniającego ją strachu...
Chłopak dał Julce do zrozumienia, że wie o jej prawdziwej tożsamości. Co teraz? Czy pomyłka zostanie wyjaśniona, czy to nieporozumienie będzie nadal trwało, ponieważ w przeciwnym razie pojawią się konsekwencje ciekawości?

Rozdział czwarty
Wreszcie wszystko rozumiem! Przyznam, że trochę mi ulżyło. Cieszę się, że w rzeczywistości Julia nie jest boginią, a jedynie musi się w nią wcielić. To zabiera opowiadaniu cały ten patos, którego się obawiałam. Ciekawi mnie, co z tego wyniknie.
Muszę przyznać, że dobrze przemyślałaś kwestię współistnienia dwóch światów. Różnice czasu są dość skomplikowane i trudne do pojęcia, ale wyjaśniają wiele kwestii. Chciałabym tylko zapytać Cię o jeden fragment, a mianowicie:
"Inaczej pewnie od kilku godzin byłabyś albo martwa, albo w połowie drogi do najbliższego burdelu."
- Czyli w tym świecie były burdele? Czyli były tam też kobiety? Ale dlaczego tam trafiły? Za karę? Ale jaką, skoro Julia jako pierwsza przekroczyła próg świątyni? Trudno mi to pojąć, byłabym wdzięczna za wytłumaczenie.

Rozdział piąty
Masz rację, to wszystko brzmi abstrakcyjnie i nierealnie. Dziwi mnie, że Daniel, mimo swojej wiary w Aeis, tak lekko podchodzi do faktu, że jego bogini ma być utożsamiana ze zwykłą nastolatką, a w rzeczywistości wcale nie zstąpić na ziemię. Nie bardzo to rozumiem.
Podobał mi się wstęp do rozdziału. Faktycznie, zaczerpnęłaś z innych religii, tworząc ten opis, ale i tak wydał mi się pełen mistycyzmu i jakiejś takiej magicznej aury. Dobrze wychodzi Ci pisanie w tym tonie, nie wiem, czy potrafiłabym opowiadać coś tak niecodziennego w tak przekonywający sposób.

Rozdział szósty
Muszę przyznać, że opis ceremonii wyszedł Ci bardzo naturalnie, ale moim zdaniem był pozbawiony stosownego patosu. Czuję, że po takim wystąpieniu ktoś powinien się domyślić, że całe to przedsięwzięcie było jakąś inscenizacją, fałszem, kłamstwem. Szczególnie widać to po Sergiuszu. Mam dziwne przeczucie, że on się tutaj jeszcze pojawi.
Wciąż mam dziwne wrażenie, że Daniel jest mało... religijny, jeśli mogę to tak określić. Większość kapłanów (z wyszczególnieniem Filipa) wydaje się być przejęta całą tą sytuacją, a on jeden jakby w ogóle nie czuł żadnego rozczarowania, że Aeis w ogóle się nie objawiła. Jak mówiłam, to dla mnie niepojęte.

Rozdział siódmy
O ile pierwsza część rozdziału była utrzymana w podobnej tonacji co poprzednia, o tyle druga bardzo mnie zaskoczyła. Scena ze snu przedstawiona została bardzo realistycznie. To faktycznie zastanawiające - prawdziwa Aeis, jeśli oczywiście istnieje, na pewno musi być rozzłoszczona sytuacją, jaka rozgrywa się w świecie kapłanów. Bądź co bądź, jako bogini na pewno nie chciałaby, by ktoś się pod nią podszywał, jakkolwiek to brzmi. Jestem niemal pewna, że pod drzwiami Julii stał Sergiusz. Tylko po co?

Rozdział ósmy
Sądziłam, że z samotnej wędrówki Julii wyniknie coś niedobrego, ale się... przeliczyłam? Podobało mi się natomiast to, jak Daniel opowiadał o sobie. Czekałam na chwilę, w której zdradzi Julii coś więcej. Bądź co bądź, jego historia mnie samej wydaje się dość dziwna i trudno mi w ogóle wytłumaczyć to jego funkcjonowanie w obu światach.
"Kiedy chłopak wyszedł, zerwała się na równe nogi i po zapaleniu świec zaczęła się oporządzać."
- Naprawdę Cię to nie uwiera? Oporządza to się... cóż, zwierzęta hodowlane, a siebie można co najwyżej doprowadzać do porządku.


Przyszła pora na podsumowanie tego, co przeczytałam w tych dziewięciu notkach. Przyznam, że trochę się zawiodłam brakiem obiecanego wątku miłosnego - widocznie na niego pora przyjdzie później. Na razie wszystko kręci się wokół jednego - całej tej inscenizacji z udawaniem bogini. Ta monotematyczność powoli zaczyna mnie irytować, dlatego ucieszyłam się, kiedy w ósmym rozdziale Daniel zaczął opowiadać co nieco o sobie.
Pozwolę sobie w tej sytuacji przejść do analizy bohaterów. Wprowadziłaś na początku kilka osób ze szkoły Julii - zaczęłaś nawet kreować ich charaktery, a teraz to wszystko porzuciłaś. Mam nadzieję, że ci ludzie wrócą do Twojego opowiadania, bo już zdążyłam trochę ich poznać. Jak mówiłam, Julia wydaje mi się trochę... nienaturalna. Jak postać z horroru - ciekawska bardziej, niż wskazuje na to logika. Teraz również wydaje się być mało zaskoczona tym wszystkim. Dobrze się w tym odnajduje i tylko w niektórych momentach widać, jak bardzo jest to dla niej niecodzienne. Spodziewałam się raczej, że przed dłuższy czas będzie wręcz przerażona, a z niej zazwyczaj emanuje dziwny spokój. Również Daniel pozostawia za sobą szereg pytań. Niby jest mocno wierzący i wypowiada się w sposób niemal patetyczny o swojej religii, a jednak z łatwością popełnia, jakby nie było, grzech - czyni boginią kogoś zupełnie ludzkiego. Nie sądzisz, że to niemal abstrakcyjne, zważywszy na to, że jest on arcykapłanem? Owszem, być może ratuje tym również swoją skórę, ale wydaje mi się, że jako zagorzały wierzący powinien zrobić wszystko, by żyć w zgodzie z prawdą - bo chyba Aeis była z nią bezpośrednio powiązana, prawda?
Pomijając te kilka niezgodności i luk w charakterach oraz zachowaniach bohaterów, czuję rosnący we mnie podziw do Ciebie. Od zawsze trudnym zadaniem wydawało mi się wymyślenie własnego fantastycznego świata przedstawionego - wymaga to dużej kreatywności i jednocześnie ostrożności, by jedno nie przeczyło drugiemu.
Twoje opowiadanie czytało mi się dość lekko, mimo że potrafisz używać wyszukanych słów. Zachowujesz harmonię pomiędzy opisami a dialogami, a to według mnie ważne w pisaniu. Chociaż cała ta mistyczna niemal atmosfera jest mi obca, to jednak lekkość pióra, jaką u Ciebie wyczuwałam, pozwoliła mi zrozumieć to, o czym piszesz.
Coby nie bawić się w lanie wody, powiem krótko - spróbuj rozwinąć więcej wątków (na razie obiecująco wygląda znajomość Julii i Daniela oraz pojawienie się Sergiusza), bo jak dotąd skupiasz się głównie na całym tym udawaniu i religii. Zaczęłaś kilka innych tematów i mam nadzieję, że szybko je rozwiniesz. To już ósmy rozdział i czuję się nieco znużona brakiem takich właśnie "odskoków" od głównej tematyki. Po drugie - uczyń swoich bohaterów bardziej realnymi. Niech mają w sobie więcej uczuć i naturalności, niech zachowują się jak prawdziwi ludzie.
Gratuluję pomysłowości i sposobu, w jaki łączysz oba uniwersa - te kilka zaznaczonych wyżej spraw nie daje mi jednak spokoju. Wybrałaś trudny gatunek i czeka Cię pewnie dużo pracy, nim osiągniesz perfekcję - widzę w Tobie ogromny potencjał i pasję, a gdy to jest obecne, to reszta staje się kwestią warsztatową.

30/40


4. Poprawność

Rozdział pierwszy

"Lekcje odbywały się w obszernych salach pełnych komputerów, książek i sprzętów potrzebnych do nauki, a nie w ciasnych, maksymalnie dwudziestoosobowych klitkach (...)"
- Powiedz mi - jak pomieszczenie może być dwudziestoosobowe? To nie jest słowo, którym można by określić pomieszczenie. Klasę jako grupę ludzi - owszem. Ale nie pokój. Mieszczących maksymalnie dwadzieścia osób, o - z tym się zgodzę.

"(...) jednak zwykle realia psuły takie sytuacje nagłym zdenerwowaniem i niezręcznością sytuacji."
- Realia psuły takie sytuacje niezręcznością sytuacji. Nietrudno znaleźć błąd.

"(...) obficie pomalowane błękitne oczy."
- To wyrażenie brzmi po prostu dziwnie, choć potocznie można powiedzieć, że ktoś ma pomalowane oczy (jeszcze większej dziwności temu sformułowaniu nadaje słowo "obficie"). Napisałabym to tak: "błękitne oczy, otoczone grubymi, mocno pomalowanymi rzęsami", ale decyzję pozostawiam Tobie - to już zależy od tego, czy chcesz być maksymalnie poprawna. 

"– Ha ha, pewnie czujesz się strasznie (...)"
- Pamiętam, że od dawna pojawiają się problemy z zapisaniem śmiechu. Wszystkim przyjęło się to "ha ha", może dzięki komunikatorom, sama nie wiem. Na konkursie ortograficznym uświadomiono mnie kilka lat temu, że powinno się zapisywać śmiech przez "ch". I tak też twierdzi prof. Jerzy Bralczyk, którego bardzo zresztą szanuję. Polecam obejrzeć pierwsze minuty tego filmiku: KLIK

"(...) nietypowa przyjaźń dwóch nastolatek, której raczej nie doświadczy się w wielu opowieściach o licealnym życiu. Angelika była typową (...)"
- Nietypowa, typową (kilka linijek znów typowej)... Poszukałabym zamiennika.

"(...) bodaj największa powiernica Angi (...)"
- Angi? Nie słyszałam jeszcze takiego zdrobnienia, choć moja siostra ma na imię Angelika. Angela, Angie - owszem. Ale Angi? To literówka czy celowy zabieg?

"Ale uważam, że to genialna idea."
- Rozumiem, że chciałaś uniknąć powtórzenia, ale to wygląda tutaj bardzo nienaturalnie. Która nastolatka używa słowa "idea" w luźnej rozmowie z koleżankami?

"I jak Julia mogła odmówić tej bezgranicznej radości w oczach Angeliki, która prawie dostała skrzydeł i cały kolejny dzień unosiła się z podekscytowania, że uszczęśliwi swoją przyjaciółkę."
- To ma formę pytania i zaskoczyłaś mnie, kiedy na końcu zdania nie ujrzałam znaku zapytania.

"Jednak nie były to wszystkie powody, dla których dziewczyna zaryzykowała jedno z niewielu wolnych popołudni."
- Zaryzykowała popołudnie? Mogła co najwyżej zaryzykować spotkanie z kimś, a owo spotkanie komuś zarezerwować.

"(...) Julia miała tendencje do brnięcia przez życie (....)"
- Tendencję.

"(...) kim jest jego randka w ciemno."
- Kim jest jego randka... To mnie gryzie, Ciebie nie? 

"(...) jakby bardziej sunął przez chodnik aniżeli po nim szedł."
- ...jakby bardziej sunął przez chodnik, aniżeli po nim szedł. 

"(...) która ewidentnie przeraziła dziewczynę."
- Tutaj to "ewidentnie" nie jest potrzebne, naprawdę. Brzmi sztucznie. Ewidentny = oczywisty, niebudzący wątpliwości. "Która, oczywiście/bez wątpienia przeraziła dziewczynę"? No nie sądzę.



Rozdział drugi


"(...) wielki stary zegar w jednym kącie oaz elegancka drewniana komoda w drugim."
- Oraz.

"(...) w drugiej zaś trzymał srebrny medalion z doczepionym łańcuchem, którymi nerwowo postukiwał o powierzchnię drewna."
- Był jeden medalion i jeden łańcuch funkcjonujące jako jeden przedmiot, a więc którym.

"Twarz chłopaka miała bardzo szlachetne rysy: jasną cerę, szerokie, lekko otwarte usta i bladoniebieskie duże oczy podkreślały ostro wyrzeźbione kości (...)"
- To zdanie obecnie nie jest gramatycznie poprawne, co zresztą z łatwością zauważysz, czytając je w myślach lub na głos. Spróbuj tak: Twarz chłopaka miała bardzo szlachetne rysy: jasną cerę, szerokie, lekko otwarte usta i bladoniebieskie duże oczy, które podkreślały ostro wyrzeźbione kości...


Rozdział trzeci

"(...) kapiącej w oddali kropli."
- Kapiącej wody, to brzmi jakoś naturalniej.

"(...) nie zdążyła jeszcze dobrze poznać swojego nowego miasta zamieszkania."
- Miasto zamieszkania? A nie miejsce? 

"(...) pozostawione bądź zgubione dawno temu na pastwę mrozu i wilgoci."
- Pozostawione na pastwę mrozu - owszem. Ale zgubione na pastwę mrozu? Nie, raczej nie. Zamień te czasowniki miejscami, mniej będzie się to gryzło.

"Wyglądał praktycznie, jakby groził rychłym zawaleniem."
- To praktycznie wygląda tutaj sztucznie.

"(...) nie dające schronienia nawet przed (...)"
- Niedające.

"– Yyy. – Zaczęła zmieszana."
- To, co zapisałaś po myślniku, odnosi się bezpośrednio do wypowiedzi, więc dialog jest źle zapisany. Kilka razy miałam wątpliwości w związku z Twoim zapisem dialogów, także po prostu poczytaj: KLIK.


Rozdział czwarty
   
"(...) go wzrokiem na ciemnym szarym niebie (...)"
- Skoro szare, to i ciemne. Połączyłabym te dwa przymiotniki w jeden, tworząc słowo ciemnoszarym.

"(...) jakby w oczekiwaniu, albo samemu szukając odpowiednich słów."
- Przed albo z reguły nie stawiamy przecinka.

"(...) a na usta cisnęło się tylko pytanie „Dlaczego nie jesteś Patrykiem” (...)"
- Sama napisałaś, że to pytanie, a mimo tego nie użyłaś znaku zapytania.

"(...) się czerwieni, oraz jak bardzo obnaża (...)"
- Przed oraz też nie stawia się przecinka.

" I co-"
- Po tym tekst się urwał. Co tu robi ten myślnik - nie powinien być wielokropek?

"(...) fałszywe dusze, i karzesz je (...)"
- Przed i również z reguły nie ma przecinka.


Rozdział piąty

"(...) choć opis nie uściślał czy pierwszy człowiek (...)"
- Przecinek przed czy.

"(...) przebywa, oraz który (...)"
- Bez przecinka.

"To, komu się w nim pokażesz, oraz czy będzie ci zimno (...)"
- Bez przecinka przed oraz.

"(...) który nie zwalniał tempa ani na chwilę i już przekroczył kolejny próg."
- Trzymajmy się jednej formy czasownika: skoro zwalniał, to przekraczał.

"W biały krajobraz, malowniczo otoczony łańcuchem gór, wtapiały się gęsto pokryte śniegiem czarne budowle (...)"
- Wydaje mi się, że te czarne budowle raczej kontrastowały z białym krajobrazem - nie powiedziałabym, by było to wtapianie.


Rozdział ósmy

"W pomieszczeniu wciąż panowały ciemności i duchota;"
- Ciemności? A może ciemności i duchoty? Ciemność i duchota, po prostu.

"Nie miała pewności, ale zdało się, że Daniel uważnie ją obserwował przez tych kilka chwil."
- Zdało się? A nie "zdawało jej się".

"Julia spakowała swój cały, mało okazały dobytek i rozejrzała się po pokoju."
- Bez przecinka: cały to cecha ilości, a mało okazały - cecha przedmiotu.

"(...) prowizorycznie dostosowanego pod kobietę siodła."
- A nie do kobiety?


Podstrona "Autorka"
"Jesem dosyć znana w pewnych kręgach (...)" 
- Jestem.



Widać efekty w kwestii ulepszania poprawności Twojej pisaniny. Z rozdziału ma rozdział było coraz mniej błędów, w niektórych w ogóle ich nie znalazłam. Cieszy mnie to, bo wskazuje na Twoje samodoskonalenie się. Najczęściej są to interpunkcyjne bądź językowe pomyłki lub nieścisłości. Czasami coś brzmi nie tak i aż ciśnie się na usta inny wyraz lub sformułowanie. Myślę, że da się to wyeliminować, przynajmniej w jakimś stopniu.
Zastanawia mnie jeszcze jedno - raz zapisujesz pewne zwroty z wielkich liter, innym razem - z małych. Chodzi mi o to całe słownictwo typowo religijne. Nie mogę doszukać się w tym żadnych zależności.
Ogólnie jednak tekst nie jest przepełniony błędami i nie kaleczy oczu.

15/20


5. Ramki 

Na brak ramek nie mogę narzekać. Przyjrzę się menu.
- Strona główna - jak najbardziej.
- Spis treści - bardzo wygodny w użyciu.
- O opowiadaniu - obiecująca notatka o Twojej historii; czekam jednak na zapowiedzianą wielowątkowość.
- Bohaterowie - coś, czego na blogach wręcz nie cierpię; coś, co powinno wynikać z treści opowiadania, a nie z podstrony, a więc w moich oczach zupełnie niepotrzebne.
- F.A.Q. - uwielbiam tego typu zakładki na wszelkich stronach, ponieważ zazwyczaj wyjaśniają wszystkie moje wątpliwości. Rzadko spotykam je na blogach, dlatego dodatkowy plus dla Ciebie.
- Uniwersum - bardzo szczegółowe opracowanie z wyjaśnieniem istnienia drugiego świata.
- Statystyki - czyli ciekawostki dla czytelników.
 - Autorka - krótka notka o Tobie.
- Kontakt - wiadomo.
- Linki + spamownik - wszystko ładnie pogrupowane i uporządkowane.
Po prawo mamy jeszcze "Na szybko", czyli ekspresową nawigację po najważniejszych podstronach, ułatwiającą nam poruszanie się po blogu. Poniżej krótka informacja wstępna, ostatnio dodane i obserwatorzy.
Jejku! Masz tutaj naprawdę dużo różnych ramek i dodatków. Jest tego pełno, a wszystko w niemal perfekcyjny sposób dopracowane. Jestem pełna podziwu, już nawet nie będę brała pod uwagę przy punktacji tych nieszczęsnych "Bohaterów"...

5/5


6. Punkty dodatkowe

+ Nie mogę się powstrzymać - za naprawdę dobrze wykonane, rozbudowane ramki.

Plus jeden.


Zdobyłaś 66/89 pkt.
Ocena: dobry (4)

Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, że załapałaś się na czwórkę. Uważam, że ta ocena jest adekwatna do tego, co znalazłam na Twoim blogu. Przepraszam, jeśli byłam w swojej ocenie niekompetentna, ale ten gatunek naprawdę nie jest mi zbyt bliski. Starałam się jak tylko mogłam, zresztą uprzedzałam Cię już wcześniej, jak to ze mną jest. Gratuluję pracowitości (którą widać na tym blogu) i kreatywności. Powodzenia!


5 komentarzy:

  1. Daję znać, że ocenkę przeczytałam i ją niebawem skomentuję. Jestem tylko trochę sfrustrowana, bo już wczoraj pisałam komentarz, i to ponad godzinę, kiedy nagle zresetował mi się komputer i wszystko szlag trafił. :| Więc muszę jeszcze ochłonąć, aby na świeżo podejść do komentowania i napisać to samo, co wtedy...

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobrze, ochłonęłam! ;) Co prawda trwało to pół roku, ale tak mi się dziwnie życie potoczyło, że musiałam porzucić blogosferę na cały ten czas. Szczęśliwie najgorsze (mam nadzieję!) już za mną i niebawem wracam do pisania opowiadania. Postanowiłam zacząć od ponownego przeczytania Twojej oceny i napisania obiecanego oraz zasłużonego komentarza... Mam nadzieję, że jeszcze kojarzysz mojego bloga i tę ocenkę. :)

    Przede wszystkim - wielkie dzięki za poświęcony czas i bardzo rzetelną recenzję! Jestem naprawdę pod wrażeniem, jak wnikliwie przeanalizowałaś tekst i zwróciłaś uwagę na rzeczy, których wcześniej nikt nie zauważył - pomimo wielokrotnego (!) sprawdzania.

    "Zastanawia mnie jednak, po co użyłaś dwóch tyld" - tyldy to taki mój mini-fetysz typograficzny i stosuję je jako swoisty ozdobnik. :)
    Fajnie, że podoba Ci się szata graficzna. To mój czuły punkt, więc odetchnęłam z ulgą. :P

    Jeśli chodzi o prolog, to sama mam tutaj mieszane uczucia. Stanowi on bowiem pozostałość po pierwotnym założeniu, iż "Aeis" będzie parodią, a nie czymś poważniejszym (w co się później przerodziła :P). Na razie jednak go nie tykam, może w przyszłości mnie olśni.

    "Szczerze mówiąc, wydaje mi się dziwne, że ktoś, kogo sama określiłaś mianem "VIP-a", zainteresował się taką szarą osóbką." - racja, jak patrzę na to z perspektywy czasu, faktycznie wydaje się dziwne. Sęk w tym, że jest to wątek z życia wzięty, którego doświadczyłam na własnej skórze - dlatego chciałam pokazać, że realne życie często odbiega od schematów znanych w filmach i ogólnie przyjętych stereotypów (popularna blond nastolatka = zadufana w sobie laleczka). Spróbuję to trochę doszlifować, aby wyglądało wiarygodniej.

    "Nie pasuje mi w tym tylko jedna rzecz: ciekawość dziewczyny zdecydowanie wygrywa nad jej rozsądkiem." - powiem Ci, że jak miałam tych naście lat, to wiele razy wyobrażałam sobie takie fantastyczne sytuacje, w których biorę udział. I byłam wtedy przekonana, że stojąc w obliczu czegoś, co już nigdy może się nie powtórzyć, skorzystałabym z okazji. Może byłam dziwna, ale zakładam, że Julia też do normalnych nie należy. ;)

    "Czyli w tym świecie były burdele? Czyli były tam też kobiety? Ale dlaczego tam trafiły? Za karę? Ale jaką, skoro Julia jako pierwsza przekroczyła próg świątyni?" - you got me! To znowu pozostałość z parodyjnego podejścia do pisania, potem kompletnie pominęłam ten wątek. Burdel jest tutaj kompletnie bez sensu, bo o ile w tym świecie jak najbardziej takowe istnieją, to logika tego zdania woła o pomstę do nieba. Na pewno zmienię.

    Zastanowiłaś mnie uwagą na temat podejścia Daniela do całej tej szopki. Wydawało mi się, że wystarczająco pokazałam jego niezadowolenie i frustrację, ale może faktycznie powinnam ten wątek podrasować. Co prawda chłopak jest skrajnym introwertykiem, a że całą opowieść poznajemy z perspektywy Julii, Daniel najpewniej po prostu wylewa swoje żale po cichu, we własnej głowie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "a on jeden jakby w ogóle nie czuł żadnego rozczarowania, że Aeis w ogóle się nie objawiła" - oo, to jest chyba słowo-klucz! "Rozczarowanie"! Tego mu brakuje. Dodam. *_*

    "Jestem niemal pewna, że pod drzwiami Julii stał Sergiusz. Tylko po co?" - nie pozostawię niczego bez odpowiedzi. :D (tym bardziej teraz czuję, że powinnam pisać dalej...)

    "Oporządza to się... cóż, zwierzęta hodowlane, a siebie można co najwyżej doprowadzać do porządku." - haha, racja. Rozbawiłaś mnie tym porównaniem. :)

    Wątki miłosne... cóż, pojawią się za jakiś czas. Nie chciałam ich rozwijać zbyt prędko, bo byłoby to mało naturalne. W końcu w opowiadaniu minęło tylko kilka dni. Chcę, aby czytelnik lepiej poznał postaci, zanim cokolwiek zacznie się dziać, wtedy emocje będą (powinny być) silniejsze. ^^

    Co do postaci pobocznych - one tak naprawdę były tłem oraz wprowadzeniem do całej historii, i chociaż chciałabym je w miarę prędko rozwinąć, to borąc pod uwagę ten cały myk z oddzielnymi światami i opisem z perspektywy Julii, na razie nie za bardzo mam jak to zrobić. Będzie o nich jeszcze mowa, ale cieleśnie powrócą niestety dopiero później... (chyba, że jakoś nagle zmienię koncepcję)

    Moim zdaniem brak wyraźnego przerażenia Julii wynika z dwóch powodów:
    a) Minęło jeszcze na tyle niewiele czasu, że podświadomie nadal niedowierza prawdziwości całego zdarzenia;
    b) Nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji i realności zagrożenia - póki co jest wznoszona na piedestał (dosłownie ;p) i dobrze chroniona, nie miała jeszcze okazji zetknąć się z faktycznym niebezpieczeństwem;
    Czy to Cię przekonuje? Tak czy siak szpróbuję jeszcze rozwinąć ten wątek, aby wyglądał bardziej naturalnie.

    Piszesz, że zachowanie postaci jest mało realne i pozbawione uczuć. Widzisz, ja chciałabym właśnie uniknąć "wylewności emocjonalnej" bohaterów, bo z kolei zbyt duże skupianie się na uczuciach jest według mnie sztuczne. Poznałam w życiu wielu ludzi, którzy na zewnątrz nie okazywali dosłownie żadnych emocji, za to wszystko kotłowało im się w środku. Taki np jest właśnie Daniel. Każdy człowiek zupełnie inaczej reaguje na odbiegające od normy sytuacje, niekoniecznie w sposób przewidywalny/stereotypowy. Zamykanie bohaterów w z góry przypisanych im klatkach ról emocjonalnych moim zdaniem odziera ich z naturalności. Nie uważam oczywiście, że perfekcyjnie przedstawiłam swoje postaci - Twoje uwagi dały mi do myślenia i na pewno rozszerzę niektóre wątki - niemniej jednak brak oczekiwanej przez czytelnika reakcji nie musi wcale oznaczać braku wiarygodności. Mam nadzieję, ze rozumiesz, o co mi chodzi. :)

    Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za ocenę i przepraszam za rekordowo późną odpowiedź. Bardzo podoba mi się Twój sposób oceniania, jesteś wnikliwa i zwracasz wyjątkową uwagę na sens (zarówno słow, jak i treści). Nie zaprzeczę, że dużym atutem tej oceny jest czytanie jej po pół roku przerwy od pisania, co pozwoliło mi zarówno spojrzeć nań bardziej obiektywnie, jak i ponownie wkręcić się w historię. ;) Mam nadzieję, że być może za kolejnych dziewięć/dziewiętnaście rozdziałów zechcesz napisać nową ocenę, albo przynajmniej skusić się o przeczytanie! ^^

    Mocno ściskam,
    Royal Bee

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. :> Może zainteresuje Cię fakt, że odświeżyłam opowiadanie i nareszcie dodałam nowy rozdział. Twoje uwagi bardzo mi pomogły w doszlifowaniu początku historii (dopisałam sporo nowych akapitów itp), zatem jeszcze raz wielkie dzięki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. :) W wolnej chwili na pewno zajrzę. Cieszę się, że moje rady okazały się przydatne. :*

      Usuń