środa, 14 stycznia 2015

[701] http://listy-niczyje.blogspot.com/

Adres bloga: Listy niczyje
Autorka: Deadly Poison
Oceniająca: Dafne

1. Pierwsze wrażenie

Adres niewiele mówi postronnemu obserwatorowi. Ot, dwa całkiem pasujące do siebie słowa, zagadkowe, ciekawe, ale nienaprowadzające na nic konkretnego. Czuję się więc zainteresowana Twoim blogiem i bez trudu zapamiętuję adres. Dopiero po załadowaniu strony uchyla się rąbek tajemnicy. Napis na belce mówi mi, że piszesz bloga o tematyce potterowskiej. Bardzo dobre wprowadzenie. W adresie nie ma wyraźnych wskazówek, ale belka mówi wszystko, co chcę i powinnam na tym etapie wiedzieć.
Kolorystyka całkiem miła dla oka, a sam szablon... Cóż, mam kilka uwag, ale o tym poniżej. Pottera uwielbiam, blog wpasowuje się w moje preferencje. Czego chcieć więcej?

8/10


2. Grafika

Nagłówek bardzo mi się podoba. Świetny pomysł: angielski (nawet mi to nie przeszkadza) napis na kartce, który widzimy przez częściowo go zasłaniające okulary. Okulary te, co aż prosi się o zauważenie, są bardzo w stylu Harry'ego. W tle kilka ozdobników.
I tutaj ujawnia się największy defekt tego szablonu. Nagłówek po lewej i prawej stronie po prostu się urywa. Bardzo wyraźnie widać granicę pomiędzy obrazkiem a tłem. Nie wygląda to dobrze. Na dole przejście też nie jest zbyt płynne, można dostrzec delikatnie zarysowane linie po bokach. Trzeba by popracować nad wtopieniem nagłówka w szablon, bo naprawdę jest on ładny, a złe wstawienie po prostu go niszczy i psuje cały efekt.
Kolory łagodne i przyjemne. Raczej chłodne, ale nie jest to przecież wadą. Tło wewnętrzne nieco ciemniejsze. Czcionki widoczne, estetyczne i dobrze dobrane. Znajduje się tutaj tylko jeden dodatkowy obrazek, który mnie jednak ani nie ziębi, ani nie grzeje.
Słowem? Całkiem ładny, pasujący do tematyki szablon, zepsuty przez źle dopasowany nagłówek. Ta jedna korekta i bingo, całość będzie o wiele ładniejsza.

6,5/10


3. Treść 

Oceniam i poprawiam, oczywiście, całość.

Prolog
Hm. Nie czuję, żeby prolog cokolwiek mi wyjaśnił. Ma formę listu, co trochę nawiązuje do tytułu... Nie jest jednak niczyj - ma adresata (nieznajomego Adama) oraz nadawcę - Narcize. Wygląda na to, że dziewczyna kocha mężczyznę, do którego ów list pisze. Nie mam jednak pojęcia, kim on dla niej jest, dlaczego piszą o nim w gazetach, czemu nie ma go przy niej i o jakim śnie mowa. Słowem - wiem bardzo niewiele. 
Tajemniczy prolog, zastanawia mnie, jak duże powiązanie z nim będzie miała następna notka. Czuję się zainteresowana, a i odrobinę skonsternowana przez mnożące się niewiadome. Zobaczmy.

Rozdział pierwszy
Już po pierwszym rozdziale nie pozostawiłaś czytelnikom złudzeń. Voldemort traktuje córkę tak, jak można się było tego spodziewać: okrutnie, potwornie, nieludzko. I, oczywiście, uważa siebie za darczyńcę i cierpiętnika.
Narcize jest deathem? To by wiele wyjaśniało. Jestem ciekawa tego zjawiska, trochę zawiało mi zmiennokształtnymi ze "Zmierzchu", nie wiem, dlaczego. Nowy element, wyjęty z kanonu, wzbudza zaciekawienie. To chyba jasne.
Przynajmniej wiem już, kim jest Adam. Skoro jednak mężczyzna jej życia został zamordowany już na początku opowiadania, to co będzie jego motywem przewodnim? Naprawdę nie potrafię przewidzieć biegu wydarzeń. Jestem zdziwiona faktem, że akcja ruszyła tak szybko. Mam nadzieję, że nie popadniesz ze skrajności w skrajność.

Rozdział drugi
W chwili, w której zaczęłam zastanawiać się nad tym, jak można umrzeć dwa razy, praktycznie połowa rozdziału okazała się być tylko snem. Zakładam, że ważnym, skoro poświęciłaś mu tyle uwagi.
Widzę tutaj nawiązanie do postaci Harry'ego - Narcize, podobnie jak on, traktuje Hogwart jako swój prawdziwy dom i cieszy się, że wreszcie znajdzie w nim ukojenie. Nie dziwi mnie to, ale podobieństwo istotnie jest bardzo widoczne. Znów dostrzegam też nutę "Zmierzchu", konkretniej w momencie, kiedy napisałaś, że bycie deathem łączy się z porzuceniem ludzkich cierpień i odbieraniem świata bardziej... po wilczemu. Powiedz, proszę, czy to celowe nawiązanie? A może podświadome? Czy po prostu mam dziwne skojarzenia?
Czy w Hogwarcie wiedzą, kim jest Narcize? Po reakcji Adam w pierwszym rozdziale wydaje mi się, że nie. To pociągnęłoby zresztą za sobą ogromne skutki. Z drugiej strony nieco nieprawdopodobne jest ukrywać tak ważną rzecz przez tyle czasu, chociażby przed kimś takim, jak Dumbledore. Pewnie wszystko wkrótce się wyjaśni.
Jedno pytanie:"(...) a szaro-niebieskie oczy znakomicie kontrastowały z kruczoczarnymi włosami. Wyglądał trochę jak starszy brat Malfoya." - Jakim cudem ktoś z kruczoczarnymi włosami może kojarzyć się z Malfoyem? Ich cechą charakterystyczną jest przecież niemal biały blond. To tak, jakby przyrównać do niego rudych Weasley'ów...

Rozdział trzeci
No proszę. Narcize jest Gryfonką, która wyraźnie nie lubi się z Draco i resztą bandy. Przyjaźni się z dość pustymi osobami, jakimi są Lavender i Parvati. Jest kiepska w zaklęciach. Lubi tylko eliksiry, ale Snape jej nie docenia. Nigdy nie domyśliłabym się, że nasza bohaterka to córka samego Lorda Voldemorta. Jakoś brakuje jej charakteru, wyrazu. Pewnie woli wtapiać się w tłum, ale nawet jej myśli ukazane w narracji wydają się należeć w większości do normalnej nastolatki. Wydaje się, że Czarny Pan powinien ją... wyszkolić? Niemożliwe, by pozostała aż tak odporna na środowisko. Hm.
Ekscytacja po ujrzeniu sowy wydaje mi się niemal zabawna. Przecież oczywiste jest, że osoba zmarła nie może na żaden list odpisać. Spodziewam się dużego rozczarowania po zrozumieniu tej smutnej prawdy. Skoro to jednak nie Adam... to kto? Ojciec? Zastanawiające.

Rozdział czwarty
No proszę, pierścień od ojca, pamiątka rodzinna. Pewnie ciąży na nim jakaś klątwa. Też jakoś nie chce mi się wierzyć w bezinteresowność Voldemorta, miłe gesty nie leżą przecież w jego naturze, istotnie też nie obchodzi go, czego chcą inni, chyba że bezpośrednio mu to zagraża. Czuję, że ten pierścień jakoś wróci do nowej właścicielki. I ten głos... To musi mieć z nim coś wspólnego.
Chyba nie polubią się z tym nauczycielem. Nie wierzę, że jest on przypadkową postacią. Muszę przyznać, że kiepsko wymyślone wymówki na spóźnienie - takie, które łatwo sprawdzić. Będą kłopoty, no cóż. 
"Nigdy nie mogła zrozumieć tego fenomenu - potomek Salazara Slytherina, który większą krzywdę przeciwnikowi zrobiłby wybijając mu oko magicznym patykiem, niżeli rzucając jakieś zaklęcie." - No to podzielamy z Narcize myśli. Ja też nie mogę (chociaż napisałabym: nie potrafię).

 Rozdział piąty
Cieszę się, że wprowadziłaś postać Gary'ego. Czekałam na poznanie jakiejś nowej osoby wyjętej z kanonu. Mam nadzieję, że Narcize znajdzie w nim oparcie. Widać, że potrzebuje przyjaciela. Podobnie jak główna bohaterka, nie mam pojęcia, kim może być tajemnicza Cassandra.
Dlaczego nowy nauczyciel tak bardzo nie lubi Narc? Czy uwarunkowane jest to tylko ich niezbyt szczęśliwym pierwszym spotkaniem, czy może kryje się za tym coś więcej?
"Była pewna, że sama nie wie nawet cząstki tego, co on, a pochodziła przecież z czystokrwistej rodziny." - Pomijając samo "czystokrwista", co brzmi dość dziwnie... Narc wcale nie była w stu procentach czystej krwi. Nawet jeśli jej matka pochodziła z nieskalanego rodu, to po ojcu odziedziczyła krew mugolską. Jest on przecież półkrwi, czyż nie?

Rozdział szósty
Wpadło mi do głowy, że może Narc znajdzie jakąś wzmiankę o Cassandrze właśnie w księdze, którą tłumaczy w ramach szlabanu. Nie wiem, czy ten pomysł ma jakieś poparcie w faktach, ale wydaje mi się całkiem prawdopodobny.
Scena z odbiciem w lustrze przypominała przyspieszenie akcji w horrorze. Zaskoczyła, lekko wystraszyła, skierowała myśli na nowe tory.
Natomiast jeden fragment rozmowy z profesorem w lochach uważam za nieudany. Po pierwsze - skąd wiedział, że ona jest Chorwatką? Sama nie wiem, może gdzieś to było wspomniane, no ale... I co, zamierza przedłużać szlaban, aż ona przełoży całą księgę? To może potrwać bardzo długo. I w ogóle to po co mu ta księga? Wracając do tematu - tekst z propozycją napisania do matki, by ta pomogła jej w tłumaczeniu, był dziwny i wymuszony, jakbyś celowo chciała skierować rozmowę na te tory. Przecież jeśli poprosiłaby matkę o pomoc, co to byłby za szlaban? Poza tym, zanim listy by doszły, minęłoby bardzo dużo czasu.

Rozdział siódmy
Wynoszę z tego rozdziału przede wszystkim dwie uwagi: jedna odnosi się do deathów, druga do tożsamości Narcize. Obie są jednak dość ogólne i dlatego zostawię je sobie na podsumowanie.
Z reguły irytuje mnie czytanie w fanfiku o czymś, co znam już doskonale z treści książek. Dobrze, że nie postanowiłaś wyklepać tutaj tekstu wyjętego bezpośrednio z książki, bo takie sytuacje też już spotykałam.


Bardzo trudno o oryginalność, jeśli chodzi o fan fiction, szczególnie tak znanej serii. Bo że na podstawie "Harry'ego Pottera" powstały setki tysięcy (miliony?) opowiadań, to chyba wszyscy wiemy. Różne alternatywne wersje zakończenia, życie "po", życie "przed", życie innych bohaterów w świecie przedstawionym powieści, skomplikowane romanse... i życie córki Voldemorta. Tak, ten motyw też już się przewijał i trudno oczekiwać, żeby tak nie było. Jak Ty podeszłaś do sprawy?
Szczerze mówiąc, mnie to wszystko wydaje się nieco niedorzeczne. Po pierwsze - nikt, ale to nikt nie domyśla się prawdy o pochodzeniu Narcize? Nawet Dumbledore? Wydaje mi się, że akurat on jakąś tam wiedzę posiada. No ale dobrze, załóżmy, że ukrywanie tego w jakiś sposób jest możliwe. Ale że córka tego akurat czarodzieja jest w Gryffindorze, postanawia zapisać się do organizacji walczącej z czarną magią, posiada nikłe umiejętności magiczne i wiedzie niemal normalne życie... Cóż, z tym trudniej jest mi się pogodzić. Bardziej prawdopodobne byłoby uczynienie z niej szpiega, szkolenie na Śmierciożerczynię, wtajemniczanie w dzieje czarnej magii czy cokolwiek innego. Samo niszczenie jej życia bez żadnych konkretnych celów nie pasuje mi do Voldemorta. Jeśli chciałby, by jego córka pozostała w cieniu, po co szukałby kontaktu z nią? Skoro jednak ma w tym wszystkim jakiś cel, to dlaczego jak na razie niewiele w tym kierunku działa, poza, jak mówiłam, nękania swojego dziecka? Niewiele podałaś informacji na temat przeszłości Narcize, odnalezienia jej przez ojca... czegokolwiek. Zrozumiałe, że nie chcesz wyklepać przed czytelnikiem całej historii, ale mogłabyś przynajmniej zdradzić niektóre wątki. Irytujące jest to, że jestem na rozdziale siódmym, a nadal nie wiem, gdzie Narc mieszkała, kiedy jej ojciec był warzywkiem, jak i po co ją odnalazł oraz jakie ma wobec niej plany. Do tego ostatniego wydajesz się powoli nawiązywać, ale reszta... Proponuję stopniowo uchylać rąbka tajemnicy, ponieważ na ten moment nie do końca rozumiem charakter Narc, jej osobowość, uczucia, poziom wrażliwości, poglądy na świat i inne takie - nie wiem bowiem, w jaki sposób zostały one wykreowane. Podkreślam - warto stopniowo z tym przyspieszać, dawkować informacje. Trudno snuć jakiegokolwiek teorie i wczuć się w sytuację głównej bohaterki, tak naprawdę znając ją tylko z listów do zmarłego chłopaka, sytuacji zaistniałych w szkole i przemyśleń, które w większości dotyczą jednak bieżących wydarzeń.
Skoro już jestem przy bohaterach, muszę wspomnieć o młodym nauczycielu. Niemal pewne jest, że jego postać nie została wprowadzona bez przyczyny i nie bez przyczyny rozwinęłaś jej wątek. Ciekawi mnie, jakie znaczenie będzie miał Foulke dla fabuły. To on, zaraz obok przeszłości Narc, najbardziej mnie intryguje. Oraz fakt, że znajomość jego i Gryfonki przypomina relację średnio lubiących się kolegów. Gdyby nie wyższość nauczyciela nad uczniem, rzecz jasna. To, że był on Ślizgonem, również musi mieć jakieś odniesienie w całym tym wątku. A przynajmniej tak mi się wydaje.
Cieszę się natomiast, że nie uczyniłaś z Narc przyjaciółki Harry'ego, Rona i Hermiony. Wówczas byłoby to strasznie oklepane, nieprawdopodobne i groteskowe (już samo bycie w Domu Lwa takie jest, a co dopiero domniemana zażyłość). Bohaterka ma do nich dość neutralne znaczenie, a i Ty nie skupiasz się za bardzo na ich postaciach. Częściej przewijają się Lavender i Parvati - no tak, mimo że to towarzystwo nie pasuje mi jakoś do córki Czarnego Pana, z kimś przecież Narcize musi rozmawiać. Wydaje się być normalną uczennicą, a przecież tak daleko jej od normalności.
Pochwalić muszę również wątek paranormalny (jakby cała magia nie była paranormalna... wiesz, o co chodzi) związany z "psychozą" Narc. Postać Cassandry mnie irytuje; wierzę, iż ma ona jakiś związek z wspominaną już przeze mnie historią pochodzenia, dzieciństwa i młodości Gryfonki. Mam nadzieję, że to wstęp do rozwinięcia całego tego aspektu opowieści.
Co zaś tyczy się fabuły... Na razie mogę rozróżnić tylko kilka wątków: przyjaźń z Lavender i Parvati, życie jako córka Voldemorta, życie jako death, dziwne głosy w głowie Narc, chłopak-nieboszczyk... Tu się zatrzymam. Musiał być jakiś powód, dla którego listy pisane do chłopaka zyskały taką rangę w opowiadaniu, by stać się jego tytułem. Z pewnością to coś więcej niż tylko listy. Ale co? Lub mylę się, a sama korespondencja bez realnego adresata to Twój sposób na ukazanie uczuć kobiety-wilka.
Kobieta-wilk... no właśnie. Nie lubię, gdy ktoś dokonuje przesadnych gwałtów na kanonie. Ty tego nie robisz. Wprowadziłaś kilka nowych postaci, zachowując wydarzenia z powieści (jak chociażby panowanie Umbridge czy spotkania Gwardii; swoją drogą mam nadzieję, że nie uciekniesz się do odwzorowywania wydarzeń opisanych przez panią Rowling w książce, gdyż to byłoby po prostu nużące, nawet jeśli opisywane oczami kogoś innego). Dodałaś też całkiem nowe stworzenie do magicznego świata, a mianowicie deatha. To coś pomiędzy wilkołakiem a animagiem - wilkołakiem ze względu na krwiożerczą naturę i postać wilka, a animagiem z uwagi na możliwość samokontroli i zachowania własnego "ja". Znów przywodzi mi to na myśl "Zmierzch". W inspiracjach nie ma niczego złego, więc proszę raz jeszcze, zdradź mi - czy to ma tam swoje źródła?
Jeśli chodzi o formę, Twój styl należy do stosunkowo prostych, łatwych w odbiorze i zrozumiałych. Korzystasz z powszechnych w użyciu słów, budujesz nieskomplikowane opisy, sprawiasz, że całość czyta się lekko. Nie opisujesz na siłę każdego pomieszczenia z zachowaniem charakterystyki faktury kurzu na półkach, ale Twojej uwadze nie umykają rzeczy istotne. To się chwali. Rzadko przez długi czas brakuje dialogów, tekst nie sprawia przez to wrażenia "ciężkiego".
Chciałabym zwrócić uwagę na jedną rzecz, a mianowicie na drobne zmiany czasów. Nie mogę w tej chwili znaleźć lepszego fragmentu, więc przyjrzyjmy się temu:
"Na jej szczęście zostało już tylko kilkanaście ostatnich stron do tłumaczenia, więc prawdopodobnie w przyszłym tygodniu będzie już wolna. Chyba, że profesor Foulke będzie chciał dodatkowo uprzykrzyć jej życie, ale nie podejrzewała żeby tak miało się zdarzyć. Będzie tylko musiała uważać na to co robi, żeby przypadkiem nie zarobić od nikogo dodatkowego szlabanu, a to akurat może być ciężkie ze względu na pracę domową, jaką zadał im Severus Snape. Mają dwa tygodnie na przygotowanie ingrediencji do dowolnego, wybranego przez siebie eliksiru, który będą mieli przygotować na lekcji. Narcize od początku zdawała sobie sprawę, że wcale nie będzie to tak proste zadanie jak się większości wydawało. Oceniane będą nie tylko wykonanie, ale też poziom trudności, więc ona – jako Gryfonka – miała zdecydowanie cięższe zadanie, ze względu na uprzedzenia Snape’a do Domu Lwa. Nie było wątpliwości, że ona i jej koledzy z Gryffindoru będą mieli zupełnie inną skalę trudności niż pozostali, dlatego zamierzała przygotować coś, co zrobi wrażenie na wszystkich. A do tego potrzebowała wyjątkowych składników, których niestety nie miał jej kto przesłać sowią pocztą, musiała więc radzić sobie sama, co nieodłącznie wiązało się z wycieczką do Zakazanego Lasu, a tym samym – z łamaniem szkolnych reguł. Nie to, żeby była to dla niej jakaś nowość. Nie mogła sobie jednak pozwolić na dodatkowe odbieranie jej wolnego czasu, którego i tak miała jak na lekarstwo. Już teraz była (?) mocno w tyle ze szkolnymi przedmiotami, szczególnie, że w tym roku nauczyciele zadawali im zdecydowanie więcej pracy domowej niż w poprzednich latach. Narcize obiecała sobie, że po sobotnim powrocie z Hogsmeade postara się nadrobić wszystkie szkolne zaległości. Na jej nieszczęście od wyjścia do pobliskiej wioski, dzieliła ją jeszcze noc, która podobnie jak poprzednie, nie należała do najprzyjemniejszych."
Widzisz? W niektórych przypadkach oczywiście trzeba zmienić czas, np. kiedy narrator mówi o przyszłości, ale ogółem da się to ujednolicić. I myślę, że chyba warto.
Dodam jeszcze, że niewyjustowany tekst pozbawiony akapitów to nie najlepszy materiał na lekturę. Polecam zwrócić uwagę na formatowanie - czytanie stanie się dla gościa o wiele przyjemniejsze.
Cóż mogę dodać? Akcja nie zdążyła jeszcze w pełni się rozwinąć. Za jej przyspieszenia można uznać sytuacje w.w. "psychozy". Poza tym brakuje większych uniesień i zwrotów akcji. Początkowy opis śmierci chłopaka Narcize był co prawda dość zaskakujący, ale... cóż, to jednak nadal retrospekcja. Mam nadzieję, że wkrótce rozwiniesz niektóre wątki, zaczniesz wyjaśniać pewne rzeczy i tym samym uczynisz postać głównej bohaterki bliższą czytelnikom i bardziej... żywą, zrozumiałą? Życzę powodzenia, bo choć nie wiem jeszcze, w którym kierunku chcesz w tym opowiadaniu pójść, to jednak wierzę, że przy odrobinie chęci, motywacji i pracy możesz stworzyć coś naprawdę interesującego, a może nawet nowatorskiego?

28/40


4. Poprawność

Prolog

"Pamiętasz jak mówiłeś o naszej wspólnej przyszłości?"
- Przecinek przed jak.

"Jakbyś odpisał byłoby mi łatwiej (...)"
- Gdybyś odpisał, byłoby mi łatwiej...


Rozdział pierwszy

"Liczyłoby się już tylko ciepło bijące od twego ciała."
- W listach zwroty grzecznościowe piszemy wielką literą.

"(...) stawania na przeciw wszystkim przeciwnością."
- Naprzeciw. Przeciwnościom.

"(...) że tylko ty trzymasz mnie przy życiu."
- Ty.

"Mimo, że minęły już prawie dwa miesiące (...)"
- Mimo że, chyba że...

"Będzie walczyć póki będzie miała siłę."
- Przecinek przed póki.

"(...) przed oczami po raz kolejny stanął jej obraz tamtego wieczoru. Wiedziała, że po powrocie do domu czeka ją kara. Że po raz kolejny (...)"
- Po raz kolejny, po raz kolejny - powtórzenie.

"Kiedy ostatniego dnia czerwca, piętnastolatka przekroczyła próg starej posiadłości (...)"
- Bez przecinka.

"(...) który mimo trzaskającego w kominku ognia, wręcz mroził swoim chłodem."
- Albo robisz z tego wtrącenie otoczone przecinkami z obu stron, albo całkiem rezygnujesz z przecinków.

"(...) niczym ryba wyjęta zwody."
- Z wody. Spację Ci zjadło.

"(...) za to wszystko co dla ciebie robię..."
- Przecinek przed co.

"(...) podobnie zresztą jak głos - nieznośnie spokojny, zimny i mimo że bardzo cichy, bez trudu można było usłyszeć każde słowo."
- Przeczytaj to zdanie. Trzeba zachować jedność gramatyczną. Może w ten sposób: "i, mimo że bardzo cichy, niezwykle wyraźny"?

"W zamian za całą tę... dobroć jaką ci daję oczekuję jedynie (...)"
- ...dobroć, jaką ci daję, oczekuję jedynie...

"Jego głos cały czas był jakby znudzony. Cała ta rozmowa była prowadzona (...)"
- Był, była - powtórzenie.

"Nie miała tylko pojęcia do czego dąży jej ojciec."
- Przecinek przed do czego.

"Spojrzała na wykierowaną w nią różdżkę."
- Skierowaną na nią różdżkę.

"(...) a te w momencie się otworzyły."
- Jeśli już, to otworzyły się momentalnie. Wszystko dzieje się przecież w jakimś momencie.

"(...) pusty i nie zdradzający żadnych uczuć."
- Imiesłowy przymiotnikowe piszemy z partykułą "nie" łącznie.

"Nie miała pojęcia o czym mówi (...)"
- Przecinek przed o czym.

"Kiedy już oprzytomniał, z wielkim trudem podparł się na łokciu i rozejrzał po pomieszczeniu. Kiedy tylko dostrzegł (...)"
- Kiedy, kiedy - powtórzenie.

"(...) jakby ktoś mu łamał kości."
- Jakby ktoś łamał mu kości.

"(...) żeby zostawił jedynego człowieka za którego oddałaby życie."
- Przecinek przed za którego.

"(...) że to nie on jest winny temu co się stało."
- Przecinek przed co.

"W chwili w której umarł (...)"
- Przecinek przed w której.

"Wzięła pióro i kolejny czysty pergamin i zaczęła pisać:"
- I, i. Proponuję: po czym zaczęła pisać.


Rozdział drugi

"(...) obserwując ze spokojem jak jej ojciec karał swoich popleczników klątwą cruciatusa."
- Przecinek przed jak. Pisałaś nazwę zaklęcia wielką literą, a teraz małą, dlaczego?

"(...) niż ta która przyszłaby po skosztowaniu tej paskudnej broni?"
- Skosztowaniu broni? Nie sądzę. Przecinek przed która.

"Domyślasz się już po co każę ci tyle czekać?"
- Przecinek przed po co.

"Przyglądała się obrazom, wiszącym na ścianie (...)"
- Przecinek nie jest potrzebny.

"(...) zadała sobie pytanie czemu w tak dużym pomieszczeniu nie ma żadnych mebli."
- Przecinek przed czemu.

"(...) odciągać mnie od mojego codziennego nic nie robienia (...)"
- Nicnierobienie. Dowód znajdziesz chociażby tutaj: KLIK.

"(...) łuk drzwiowy, prowadzący na korytarz (...)"
- Bez przecinka.

"Mam go zabić? - zapytała spokojnie chorwatka (...)"
- Chorwatka? To mieszkanka państwa, więc powinnaś napisać tę nazwę wielką literą, ale... Córka Voldemorta pochodzi z Chorwacji? Skąd ten pomysł? Trochę dziwne wydaje się wspominanie o tym dopiero w chwili, gdy potrzebny Ci synonim. No chyba że to jakaś nazwa pospolita, ale w takim wypadku należałoby wyjaśnić sens zapożyczenia...

"(...) powiedział jej dokładnie czego od niej oczekuje."
- Przecinek przed czego.

"Spojrzała w jego zielone pełne zdumienia i strachu oczy (...)"
- Spojrzała w jego zielone, pełne zdumienia i strachu oczy...

"(...) seansie filmowym, albo w interaktywnym teatrze (...)"
- Bez przecinka.

"(...) po prostu nie wiem czemu miałabym..."
- ...po prostu nie wiem, czemu miałabym...

"(...) a w jego ręce niewiadomo skąd pojawiła się różdżka."
- ...a w jego ręce, nie wiadomo skąd, pojawiła się różdżka.

"(...) zmusiła się do odpowiadania na niemniej niewygodne myśli."
- Partykułę "nie" piszemy rozdzielnie z przymiotnikami i przysłówkami w stopniu wyższym i najwyższym.

"(...) do zdradzenia jej, w najmniej oczekiwanym momencie."
- Bez przecinka.

"(...) ale za chwilę doszło do niej, jak niegrzecznie to zabrzmiało, więc zreflektowała się."
- Dotarło do niej.

"Rumieńce zdradzały jednak jak głupio jej się zrobiło (...)"
- Przecinek przed jak.

"Z typowym, brytyjskim akcentem (...)"
- Bez przecinka.
Rozdział trzeci
    
"W końcu pociąg się zatrzymał, a uczniowie zaczęli tłumnie wylewać się z niego."
- Końcówka brzmi sztucznie.

"(...) dziewczyna miała okazje podziwiać te przerażające istoty (...)"
- Okazję.

"(...) chyba, że dotyczy bezpośrednio jej najbliższych."
- Chyba że.

"(...) i zobaczyła kto (...)"
- Przecinek przed kto.

"(...) zobaczcie kto chciał dostąpić zaszczytu (...)"
- Przecinek przed kto.

"(...) nie potrafiła wytłumaczyć co działo się z ojcem (...)"
- Przecinek przed co.

"(...) a jej wyjaśnienia, że teraz opiekuje się nią wujek również nie przemawiały do większości."
- ...a jej wyjaśnienia, że teraz opiekuje się nią wujek, również nie przemawiały do większości osób.

"(...) wiedząc jak paskudne dziecko im się trafiło."
- Przecinek przed jak. A nie "widząc"?

"A ciekawe co twój przyjaciel Głupoter o tym sądzi?"
- Przecinek przed co.

"(...) wspominanie ich obu w jednym zdaniu, jeszcze w takim kontekście doprowadzało dziewczynę niemalże do furii."
- ...wspominanie ich obu w jednym zdaniu, jeszcze w takim kontekście, doprowadzało dziewczynę niemalże do furii.

"(...) przemiany w śmiercionośne zwierze (...)"
- Zwierzę.

"- I zważaj na słowa, bo możesz ich gorzko pożałować."
- Kto teraz tak mówi? Raczej: uważaj.

"W zamian za to, przez całą drogę przelewała wściekłość i frustracje na wstrętnych Ślizgonów, z Malfoyem i Parkinson na czele."
- Przelewała na co? Frustrację.

"(...) ale nie miała pojęcia co miał do tego Potter."
- Przecinek przed co.

"(...) chociaż sama właściwie nie wiedziała po co."
- Przecinek przed po co.

"(...) chwilę trwało zanim do końca doszedł do niej sens (...)"
- Przecinek przed zanim.

"(...) uświadamiając sobie jak idiotyczne było jej rozumowanie."
- Przecinek przed jak.

"(...) ale mimo to, nie śmiała się dotąd często (...)"
- Bez przecinka.

"(...) i już w o wiele gorszym humorze doszła do zamku."
- ...i, w już o wiele gorszym humorze, doszła do zamku.

"(...) do grupy ludzi, lubiących być w centrum uwagi."
- Bez przecinka.

"(...) że widziała tą paskudną ropuszą twarz (...)"
- Tę twarz.

"Nie zgadniesz kto przejął posadę po Flitwicku..."
- Przecinek przed kto.

"(...) nie była aż tak próżna jak jej koleżanki."
- Przecinek przed jak.

"To dowiem się w końcu kim jest ta landryna?"
- Przecinek przed kim.

"(...) i ku swojej uciesze nie musiała długo czekać na odpowiedź."
- ...i, ku swojej uciesze, nie musiała...

"(...) nie do końca rozumiejąc co dziewczyna ma na myśli."
- Przecinek przed co.

"Ma na myśli, że ministerstwo chce się upewnić, że Dubledore nie nadaje się dłużej do bycia dyrektorem"
- Ministerstwo (chodzi o konkretny urząd). Dumbledore.

"(...) z największym natężeniem ironii jakie była w stanie zawrzeć (...)"
- Przecinek przed jakie.

"A teraz może dowiem się jeszcze czemu (...)"
- Przecinek przed czemu.

"Wyglądała jakby jej szesnastoletnia przyjaciółka (...)"
- Przecinek przed jakby.

"Narcize czuła się jakby przespała pięć lat (...)"
- Przecinek przed jakby.

"(...) nie mam bladego pojęcia o czym mówisz."
- Przecinek przed o czym.

"(...) zmyślił całą historię z powrotem Voldemorta, a Dumbledore'a uważa się za szalonego starca, który uwierzył w historię "Chłopca-Który-Wiecznie-Lubi-Być-W-Centrum-Uwagi" (jak to sama określiła) i wszystkich następstwach tej historii, włącznie z podziałem czarodziejów na tych, którzy wierzą w te historie (...)"
- Historię, historii, historie - powtórzenie.

"(...) którzy zdecydowanie zaprzeczają jakoby Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać mógł powrócić."
- Przecinek przed jakoby.

"Już wiedziała po której stronie się opowie."
- Przecinek przed po której.

"Zwykła nastolatką, nie zadręczającą się problemami."
- Zwykłą nastolatką, niezadręczającą się problemami.

"(...) Narcize siedziała na łóżku i z szeroko otwartymi oczami (...)"
- Po co to i?

"(...) (nie wiedziała nawet który to już) (...)"
- Przecinek przed który.

"Trudno powiedzieć kiedy przelała swoje myśli na papier (...)"
- Przecinek przed kiedy.

"Nie wiem co się ze mną dzieje."
- Przecinek przed co.

"Zapytasz czemu w takim razie po raz kolejny adresuję do Ciebie tą wiadomość?"
- Przecinek przed czemu. Tę wiadomość.

"Schowała list do szkatułki, którą dostała od babci. Zawsze to robiła, bo wiedziała, że są tam bezpieczne (...)"
- List (l.p.), ale bezpieczne (l.m.)? Że wszystkie są tam bezpieczne, o.

"(...) zastanawiając się gdzie jest i co właśnie robi."
- Przecinek przed gdzie.

"(...) do zainteresowanej wywodem Binnsa, Hermiony."
- Bez przecinka.

"(...) na najnudniejszej lekcji jakiej ten stary zamek był świadkiem (...)"
- Przecinek przed jakiej.

"(...) ale niestety ławki były dwuosobowe, więc wybór był niewielki."
- Były, był - powtórzenie.

"(...) bo jej umiejętności w zakresie władania różdżką nie były nadzwyczaj wybitne. Po przemyśleniu była (...)"
- Nie były, była - powtórzenie.

"(...) uroczo tajemniczy, nowy nauczyciel (...)"
- Bez przecinka.

"(...) wywołując u Narcize parsknięcie śmiechem."
- Wywołując śmiech, po prostu.

"(...) która zakrztusiła się pitym sokiem dyniowym."
- To pitym brzmi strasznie. Ale dobrze, że wspomniałaś, pewnie w przeciwnym wypadku pomyślałabym, że chodzi o sok w szklance, która spokojnie stoi sobie na stole.

"Jesteś nienormalna, przecież jedyne co potrafisz robić to właśnie ważenie eliksirów (...)"
- Jesteś nienormalna, przecież jedyne, co potrafisz robić, to właśnie ważenie eliksirów...

"Przez chwilę patrzyła na zwierze (...)"
- Na zwierzę. Chociaż "na ptaka" brzmiałoby lepiej.


Rozdział czwarty

"Kiedy rześkie, wrześniowe powietrze (...)"
- Bez przecinka.

"Niosła ją na niewidzialnych skrzydłach aż na skraj Zakazanego Lasu, wolny od wścibskich spojrzeń wiecznie ciekawskich uczniów."
- Wolny?

"(...) i czując jak wiara ucieka każdym porem jej skóry."
- Przecinek przed jak.

"Czuła się jakby ktoś nacisnął czerwony przycisk, zupełnie odłączając ją od mózgu i emocji."
- Przecinek przed jakby.

"Nie obchodzi go czego chcą inni."
- Przecinek przed czego.

"(...) zmieniała się w gąbkę, nasiąkniętą wodą."
- Bez przecinka. Albo: w nasiąkniętą wodą gąbkę.

"(...) jak podniesienie się z ziemi, czy choćby oddychanie (...)"
- Bez przecinka.

"(...) przyczynili się do tego jak wygląda jej życie."
- Przecinek przed jak.

"(...) nie wie jeszcze w co powinna."
- Przecinek przed w co.

"(...) , sprawdzając czy nikt jej nie obserwuje (...)"
- Przecinek przed czy.

"Zastanawiała się czemu miał służyć ten podarek (...)"
- Przecinek przed czemu.

"(...) wychodził z założenia że terror jest o wiele lepszą kartą przetargową."
- Przecinek przed że.

"Popędziła na trzecie piętro, wyklinając w duchu na siebie i swój wieczny brak zorganizowania."
- Chyba przeklinając.

"Zamiast załatwić sprawy jak najszybciej, to ona włóczyła się po Zakazanym Lesie (...)"
- Po co to to?

"(...) drzwi do sali zaklęć. Większość uczniów, zajęta ćwiczeniem jakiegoś zaklęcia (...)"
- Zaklęć, zaklęcia - powtórzenie.

"(...) jednak przerwała widząc Lavender (...)"
- Przecinek przed imiesłowem.

"To bardzo ciekawe panno Kopljar..."
- To bardzo ciekawe, panno Kopljar...

"Wszyscy doskonale wiedzieli jakie są konsekwencje (...)"
- Przecinek przed jakie.

"(...) jakby już zapomniała że przed kilkoma sekundami (...)"
- Przecinek przed że.

"Świetnie, jeszcze dzisiaj dowiem się czy to prawda (...)"
- Przecinek przed czy.

"W gruncie rzeczy cieszyła się, ze spóźnienia (...)"
- Bez przecinka.

"(...) na kompromitacje swoimi nędznymi umiejętnościami."
- Kompromitację.

"(...) dodała nadal przybierając ton, tak bardzo przepełniony pewnością siebie (...)"
- ...dodała, nadal przybierając ton tak bardzo przepełniony pewnością siebie...

"O wiele łatwiej było przekonać do nich innych, niż siebie."
- Bez przecinka.

"(...) przeskoczyć nad śmiercią najbliższego?"
- Najbliższego kogo? Tu się prosi o dodanie.


Rozdział piąty

"(...) i dać podłożę do nauki przekazywanej w szkole."
- Podłoże.

"Kopljar zastanawiała się nawet czy przypadkiem (...)"
- Przecinek przed czy.

"Zresztą i tak nie wiedziałaby jak to ująć (...)"
- Przecinek przed jak.

"Nie wiedziała tylko od czego zacząć (...)"
- Przecinek przed od czego.

"(...) na czele, i z tak pokaźną stertą książek, zaczęła rozglądać się po ogromnym pomieszczeniu, w poszukiwaniu miejsca, gdzie w spokoju mogła przestudiować wybrane przez siebie lektury."
- ...na czele, po czym z tak pokaźną stertą książek zaczęła rozglądać się po ogromnym pomieszczeniu w poszukiwaniu miejsca, w którym w spokoju mogłaby przestudiować wybrane przez siebie lektury.

"(...) a nóż okaże się, że to ktoś ważny (...)"
- Nóż to masz w kuchni, kochana.

"(...) usłyszała nieco szyderczy głos, tuż za swoimi plecami."
- Bez przecinka.

"(...) jeszcze bardziej brytyjskim, niż te, słyszane na co dzień."
- Bez przecinków.

"Równie nieoczekiwana jak zobaczenie Ślizgona w bibliotece - odparła nim zdążyła ugryźć się w język."
- Równie nieoczekiwana, jak zobaczenie Ślizgona w bibliotece - odparła, nim zdążyła ugryźć się w język.

"(...) jakby starała się wskazać nią na ławki, dla potwierdzenia słów (...)"
- Swoich słów. Bez przecinka.

"(...) zaśmiewając się krótko, choć w oczach można było zauważyć zupełny chłód."
- W jego oczach.

"Dziewczyna, słysząc jego słowa zrobiła jakąś parodię smutnej miny."
- Dziewczyna, słysząc jego słowa, zrobiła jakąś parodię smutnej miny.

"Zupełnie zapomniała o tym incydencie, sprzed paru dni."
- Bez przecinka. Niepotrzebnie wstawiasz to "tym", końcówka zdania wystarczająco wyraźnie sugeruje, o który incydent chodzi.

"Przy braku konsekwencji następnego dnia, założyła (...)"
- Po braku konsekwencji następnego dnia założyła...

"(...) bo przecież nic wielkiego nie zrobiła."
- Niczego strasznego. "Coś wielkiego" może być również interpretowane jako "coś dobrego".

"Przez chwilę zamierzała zapytać jak długo (...)"
- Przecinek przed jak.

"(...) bo wciąż widać było irytację z zaistniałej sytuacji."
- Jej irytację.

"(...) po czym udała się w przeciwnym, niż jej rozmówca, kierunku."
- Bez przecinków albo w ogóle bez tego "niż jej rozmówca".

"Odetchnęła jednak z ulgą widząc znajomą twarz Krukona z ostatniej klasy, przy jednym ze stolików."
- Przecinek przed imiesłowem. Bez przecinka.

"Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że jest również poirytowany (...)"
- Równie poirytowany.

"(...) codziennego, porannego biegania (...)"
- Bez przecinka.

"(...) mimo, że w świecie mugoli (...)"
- Mimo że, chyba że.

"Rzucił tylko okiem na te, przyniesione przez Chorwatkę."
- Bez przecinka.

"Już od trzech lat, bardzo często łapała się (...)"
- Bez przecinka.

"O wiele łatwiej przychodziło jej słuchanie drwin, które zawsze mogła odparować (...)"
- Na które mogła coś odparować.

"Ciekawe czemu odszedł..."
- Przecinek przed czemu.

"Po pierwsze nie odwróciłby się od Dumbledore (...)"
- Dumbledore'a. Po pierwsze, nie...

"Za dużo szkód zrobił w przeszłości, za dużo miał planów i przede wszystkim za duża była jego władza, żeby tak po prostu z tego zrezygnować."
- Zrezygnował, mowa o konkretnej osobie.

"Niesamowitym było dla niej (...)"
- Niesamowite.

"Kiedy zakończył Narcize uśmiechnęła się bardzo słabo (...)'
- Kiedy zakończył, Narcize...

"Tyle jeśli chodzi o nieudawanie niczego."
- Tyle, jeśli chodzi...

"Nie zastanawiała czemu czują aż taki strach (...)"
- Nie zastanawiała się, czemu...

"(...) słyszała co działo się jeszcze przed jej urodzeniem."
- Przecinek przed co.

"Nie interesowało ją co będzie z nimi (...)"
- Nie interesowało jej, co...

"(...) która wysłała jej list, po tym (...)"
- Bez przecinka.

"Merlinie, nie wiem Gary..."
- Nie wiem, Gary.

"(...) zamierzasz przeszukać kilka opasłych tomów, w poszukiwaniu czegoś konkretnego (...)"
- Bez przecinka.

"No nie wiem, może okaże się, że jesteś wężousta, i jak Potter przed paroma lat (...)"
- No nie wiem, może okaże się, że jesteś wężousta i, jak Potter przed paroma laty...

"Zawsze to coś..."
- Zawsze coś. "To" wygląda tutaj dziwnie. Ewentualnie: To zawsze coś.

"Słuchaj Narc (...)"
- Słuchaj, Narc...

"Siedmio, może ośmioletnia dziewczynka (...)"
- Siedmio-, może ośmioletnia dziewczynka...

"(...) w odległych zaroślach, okalającego łąkę lasu."
- Bez przecinka.

"(...) żeby w razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa, nie być zdana na samą siebie."
- Bez przecinka.

"(...) z różnymi, niezbyt groźnymi zwierzętami."
- Bez przecinka.

"(...) że po rozmowie z dziewczyną, rodzice naprawdę wyślą go do jakiejś nieznanej rudery w głębi lasu."
- Bez przecinka. Dziewczynka to lepsze słowo, zważywszy na ich wiek.

"A kiedyś widziałem jak mówisz do węża."
- Przecinek przed jak.

"A skąd wiesz że cię lubią?"
- Przecinek przed że.

"(...) w jego głosie można było wyczuć wręcz pretensje (...)"
- Pretensję.

"Właśnie, że do mnie mówią!"
- A właśnie że nie! - analogia.

"Jej psychika nie mogła widocznie dłużej znieść odmienności, i nie licząc kilku nieprzyjemnych wypadków przy pierwszych przemianach, było to najlepsze co ją w życiu spotkało."
- Jej psychika nie mogła widocznie dłużej znieść odmienności i, nie licząc kilku nieprzyjemnych wypadków przy pierwszych przemianach, było to najlepsze, co ją w życiu spotkało.

"(...) że jest grupa do której przynależy (...)"
- Że istnieje grupa, do której przynależy.

"Znowu jest sama, bez kogoś, kto w stu procentach ją zrozumie."
- Rozumie.

"Nadal mi Cie brakuje."
- Cię.


 Rozdział szósty

"(...) a bębniący o szybę za jej uchem deszcz, nie pozwalał skupić się na wykonywanej od wielu godzin czynności."
- Bez przecinka.

"Mimo tego, i tym razem, nie doczekała się odpowiedzi (...)"
- Przecinki nie są tu potrzebne.

"(...) i zastanawiając, jak to możliwe (...)"
- Zastanawiając się.

"(...) że skołtuniły się, mimo wielogodzinnego siedzenia niemalże bez ruchu."
- Przecinek nie jest konieczny.

"(...) który przynajmniej zmuszał ją do wyjścia z opuszczonego dormitorium, które teraz zaczęło ją przytłaczać."
- Który, które - powtórzenie.

"Przypomniała sobie, jak dwa lata wcześniej dementorzy krążyli w okolicach (...)"
- Po okolicy.

"(...) ale nawet nie próbowała sprawdzać czy tym razem ktoś obok niej stoi."
- Przecinek przed czy.

"Wszystkie jej koszmary przebiegały przez świadomość dziewczyny (...)"
- Wszystkie koszmary przebiegały przez jej świadomość...

"(...) że to co zobaczy (...)"
- Przecinek przed co.

"(...) cały niepokój i przerażenie jakie czuła (...)"
- Przecinek przed jakie.

"Odetchnęła, myśląc szybko jak wyjść z twarzą z tej sytuacji."
- Przecinek przed jak. Lepiej: myśląc intensywnie.

"(...) z którego nie mogła się obudzić, ale który teraz jest już tylko wspomnieniem."
- Lepiej: a który.

"Teraz zaczęła się za to zastanawiać czy to (...)"
- Przecinek przed czy.

"Nie mogła zrozumieć dlaczego (...)"
- Przecinek przed dlaczego.

"Nie miała tylko pojęcia co robi źle (...)"
- Przecinek przed co.

"(...) więc zapukała tylko mosiężną kołatką, o podniszczoną, ciemną powierzchnie i nie czekając na zaproszenie, otworzyła drzwi."
- ...więc zapukała tylko mosiężną kołatką o podniszczoną, ciemną powierzchnię i, nie czekając na zaproszenie, otworzyła drzwi.

"Nierówne, jak w całych lochach, ściany nie były ozdobione niemal żadnym obrazem (...)"
- Podobnie jak w całych lochach, nierówne ściany...

"(...) dodała tonem, przeczącym jej słowom."
- Bez przecinka.

"Wyjść i poczekać aż mnie pan wpuści?"
- Przecinek przed .

"Jeden z dwóch foteli, których wcześniej nie zauważyła dosunął się (...)"
- Przecinek przed dosunął się (wtrącenie; przecinki z obu stron).

"(...) usiadła czekając na dalsze instrukcje."
- Przecinek przed imiesłowem.

"Uszkodź ją w jakikolwiek sposób, albo celowo napisz tam jakąś głupotę (...)"
- Bez przecinka.

"(...) a widząc minę, skrzywioną jeszcze bardziej, niż po jej przyjściu (...)"
- ...a widząc minę skrzywioną jeszcze bardziej niż po jej przyjściu...

"Nie lubiła kiedy ktoś tak bezczelnie ją ignorował."
- Przecinek przed kiedy.

"Przestała kartkować księgę dopiero, kiedy (...)"
- Bez przecinka.

"Na tej samej stronie opisana była klątwa, sprawiająca, że wnętrzności osoby przeklętej, z czasem przemieniały się w gady, wypełzające (...)"
- Tylko drugi przecinek jest dobrze wstawiony.

"(...) czy zbywanie każdego pytania milczeniem, zaradzi jakoś napływowi kolejnych."
- Bez przecinka.

"Bezsensu, co to za układ?"
- Bez sensu, ale bezsensowny.

"Chciałam tylko wiedzieć czy zaklęcia, o których będę pisać są czarnomagiczne (...)"
- Chciałam tylko wiedzieć, czy zaklęcia, o których będę pisać, są czarnomagiczne...

"(...) z powrotem patrząc na mężczyznę."
- Lepiej: spoglądając.

"(...) sobie przypomnieć czy kiedykolwiek rozmawiali ze sobą bez masek obłudy i ironii, ale nie mogła sobie przypomnieć takiej sytuacji. (...)"
- Przecinek przed czy. Sobie przypomnieć, sobie przypomnieć - powtórzenie.

"(...) może powinnaś się zastanowić czy warto (...)"
- Przecinek przed czy.

"Narcize posłała mu jeden z najsztuczniejszych uśmiechów jakie była w stanie (...)"
- Przecinek przed jakie.

"Machać różdżką potrafi każdy głupi, ja wole (...)"
- Wolę.

"(...) jak choćby na eliksirach, czy transmutacji (...)"
- Bez przecinka.

"Co jakiś czas wbijała uporczywe spojrzenie w nauczyciela, albo wzdychała ostentacyjnie (...)"
- Bez przecinka.

"(...) niepodobnych do niego, ludzkich uczuć (...)"
- Bez przecinka.

"Zastanawiała się jak Gryfonom minął (...)"
- Przecinek przed jak.

"(...) szczególnie, że jej dom (...)"
- Bez przecinka.

"Nie mam bladego pojęcia czym właśnie jesteś zajęta (...)"
- Przecinek przed czym.

"Nie widziała nawet kiedy podniósł się z miejsca (...)"
- Przecinek przed kiedy.

"Nie czekając na odpowiedź dziewczyny sięgnął po maleńką stertę, zapisywanych ostatnimi godzinami pergaminów (...)"
- Nie czekając na odpowiedź dziewczyny, sięgnął po maleńką stertę zapisywanych ostatnimi godzinami pergaminów...

"(...) matka pewnie potrafiłaby to przetłumaczyć bo nie dość (...)"
- Przecinek przed bo.

"Najbardziej obojętne "przykro mi" na jakie (...)"
- Przecinek przed na jakie.

"No i przede wszystkim jaka była (...)"
- Przecinek przed jaka.

"Przecież nie dało się pokochać kogoś tak bezwzględnego, jakim był jej ojciec."
- Tak bezwzględnego, jak jej ojciec.

"Nie zastanawia się ile istnień zakończyli."
- Przecinek przed ile. Zakończyły (stworzenia).

"Zamrugała szybko, z powrotem patrząc na swojego nauczyciela."
- Spoglądając.

"Jest późno, nic dzisiaj nie jadłam, i w dodatku (...)"
- Bez "i".

"Narcize zaśmiała się pod nosem, podnosząc obolałe, od siedzenia w jednej pozycji, ciało z fotela."
- Podnosząc z fotela obolałe od siedzenia w jednej pozycji ciało.

"(...) jakby strzepywał niewidzialny pyłek, z równie niewidzialnej powierzchni, na wysokości ramienia (...)"
- Bez przecinków.

"(...) nie wiedziała jeszcze jakie zagrożenie na nią czeka."
- Przecinek przed jakie.

"(...) i tak nie uchroniła by się przed śmiercią."
- Nie uchroniłaby się.

"(...) nie potrafiła odgadnąć czy koszmary zwiastują prawdziwe zagrożenie, czekające na nią."
- ...nie potrafiła odgadnąć, czy koszmary zwiastują prawdziwe, czekające na nią zagrożenie.

"(...) sięgających po tą historię."
- Po historię.


 Rozdział siódmy

"(...) że coraz częściej odwiedzała zakazany las (...)"
- To w powieści nazwa własna.

"(...) , że coraz częściej odwiedzała zakazany las i uszczuplała szkolne zapasy składników, potrzebnych do ważenia eliksirów, żeby móc przyrządzać Eliksir Słodkiego Snu. Zaczęła się nawet zamartwiać, że jeśli taka sytuacja będzie się utrzymywać, to niedługo nie będzie w stanie zasypiać bez wspomagaczy. W dodatku ostatnimi czasy coraz częściej (...)"
- Coraz częściej, coraz częściej - powtórzenie.

"(...) więcej czasu niż jest to konieczne…"
- Przecinek przed niż.

"(...) usłyszeć co dokładnie się wydarzyło tamtej nocy!"
- Przecinek przed co.

"Idę tylko posłuchać co Potter będzie miał do powiedzenia (...)"
- Przecinek przed co. Idę - ma. Pójdę - będzie miał.

"Nie rozumiem co wy w nim widzicie (...)"
- Przecinek przed co.

"(...) do czasu kiedy dowiedziała się co o niej myśli."
- ...do czasu, kiedy dowiedziała się, co o niej myśli.

"Jej samozadowolenie wzrastało za każdym razem, kiedy dowiedziała się o chłopaku, któremu ponoć się podoba."
- Kiedy dowiadywała się.

"(...) skrzywiła się automatycznie, na myśl o szlabanie."
- Bez przecinka.

"Chyba, że profesor Foulke (...)"
- Bez przecinka.

"(...) ale nie podejrzewała żeby tak miało się zdarzyć."
- Przecinek przed żeby.

"Będzie tylko musiała uważać na to co robi (...)"
- Przecinek przed co.

"(...) że wcale nie będzie to tak proste zadanie jak się większości wydawało."
- Przecinek przed jak.

"(...) miała zdecydowanie cięższe zadanie, ze względu na uprzedzenia Snape’a do Domu Lwa."
- Gdyby ktoś miał obiekcje co do różnic znaczeniowych w wyrazach "ciężki" i "trudny", odsyłam tutaj: KLIK.

"Nie to, żeby była to dla niej jakaś nowość."
- Nie żeby była to dla niej jakaś nowość.

"Na jej nieszczęście od wyjścia do pobliskiej wioski, dzieliła ją jeszcze noc, która podobnie jak poprzednie, nie należała do najprzyjemniejszych."
- Na jej nieszczęście, od wyjścia do pobliskiej wioski dzieliła ją jeszcze noc, która, podobnie jak poprzednie, nie należała do najprzyjemniejszych.

"(...) i tak wybierze drogę, prowadzącą do ślepego korytarza."
- Bez przecinka.

"(...) trafiłaby tam gdzie trzeba (...)"
- Tam, gdzie trzeba.

"(...) wabił ją, niczym wyjątkowo silny zapach."
- Bez przecinka.

"Jasnowłosa już wiedziała że znalazła się w pułapce."
- Przecinek przed że.

"(...) rozdarł cisze korytarzy piątego piętra."
- Ciszę.

"Chwilę zajęło zanim do dziewczyny doszło gdzie się znajduje."
- Chwilę zajęło, zanim do dziewczyny doszło, gdzie się znajduje. (Trochę potocznie, ale jestem w stanie to zaakceptować.)

"(...) ale nauczona doświadczeniem, po prostu go zignorowała."
- ...ale, nauczona doświadczeniem, po prostu go zignorowała.

"(...) powiedziała z jakąś złością Lavender (...)"
- Jakaś złość powiadasz...

"No to właśnie widać co się dzieje kiedy go nie wypije (...)"
- No to właśnie widać, co się dzieje, kiedy go nie wypiję...

"(...) działał na nią jak czerwona płachta na byka."
- Przecinek przed jak. Płachta - wiadomo, że czerwona, to nie jest składnik tego związku frazeologicznego.

"Za dużo tego zdążyła w życiu doświadczyć."
- To tego mnie ziębi. Czego?

"(...) i sama opuściła sypialnie."
- Sypialnię.

"(...) boli ją bardziej niż powinien."
- Przecinek przed niż.

"(...) zastanawiając się skąd wzięły się te ślady."
- Przecinek przed skąd.

"A co jeśli rzeczywiście (...)"
- Przecinek przed jeśli.

"Omamy słuchowe to jedno, da się jej zignorować."
- Je (omamy).

"Czyżby była w Zakazanym Lesie i natknęła się na jakieś dzikie zwierze?"
- Zwierzę.

"(...) irytujący głosik, będący jej podświadomością i z przerażeniem spojrzała na swoją dłoń."
- ...irytujący głosik, będący jej podświadomością, i z przerażeniem spojrzała na swoją dłoń.

"W momencie w którym sobie to uświadomiła (...)"
- Przecinek przed w którym.

"(...) a warto pamiętać, że to życie do najbardziej kolorowych nie należało."
- Do kolorowych, po prostu.

"Westchnęła ciężko, zastanawiając się jakie jeszcze niespodzianki (...)"
- Przecinek przed jakie.

"Na razie musiała obwiązać ranę bandażem, nasączonym eliksirem leczniczym."
- Bez przecinka.

"(...) nie narażającą jej na restrykcje (...)"
- Nienarażającą.

"(...) tak entuzjastycznie jak pozostali."
- Przecinek przed jak.

"(...) nie miała pojęcia jak nad nimi przeskoczyć."
- Przecinek przed jak.

"Nie ma nic gorszego, niż walka z nieznanym."
- Bez przecinka.

"(...) bo to właśnie tu organizowane było spotkanie z Potterem, a młoda Kopljar była niezwykle ciekawa (...)"
- Było, była - powtórzenie. A łatwo go uniknąć. Chociażby poprzez zamianę "organizowane było" na "zorganizowano".

"Większość postaci siedziała w kapturach na głowie (...)"
- Kilka kapturów na jednej głowie, no no.

"Spojrzała na dziewczynę całkiem przytomnie zastanawiając się ile, z obecnych tu osób w to uwierzy."
- Spojrzała na dziewczynę, całkiem przytomnie zastanawiając się, ile z obecnych tu osób w to uwierzy.

"No i przede wszystkim czy cokolwiek (...)"
- Przecinek przed czy.

"Nawet nie była jeszcze pewna czy woli (...)"
- Przecinek przed czy.

"W tej chwili zdaje się uważać na to co robi (...)"
- Przecinek przed co.

"Czasy w których Voldemort był w pełni władzy były przecież jednymi z najmroczniejszych w całej czarodziejskiej historii."
- Czasy, w których Voldemort był uu pełni władzy, uznano przecież za jedne z najmroczniejszych w całej historii magicznego świata. (Dalej: czarodziejów, trzeba uniknąć powtórzenia.)

"(...) to rzeczywiście nie będzie to mieć miejsca."
- Lepiej: mieć to miejsca.

"Mamy uwierzyć w powrót Tego-Którego-Imienia-Nie-Można-Wymawiać, tylko dlatego (...)"
- Bez przecinka. A nie "Nie-Wolno-Wymiawiać"?

"Widać było, jak sceptycznie jest nastawiony do całej sprawy."
- Lepiej: nastawiony jest.

"Albo był ciekawy co wydarzyło się wtedy (...)"
- Przecinek przed co.

"Mamy prawo wiedzieć dlaczego Potter uważa (...)"
- Przecinek przed dlaczego.

"(...) żeby uważać że kłamie."
- Przecinek przed że.

"Że przybyłe osoby nie zmienią swojego stanowiska w tej sprawie, chociaż i tak większość z nich pewnie Potterowi wierzyła. Właściwie sama nie mogłaby zaprzeczyć, że osoby (...)"
- Osoby, osoby - powtórzenie.

"W końcu w ostatnich latach udowodnił, że ma niespotykaną zdolność do znajdowania się w sytuacjach trudnych, a czasem wręcz pozornie niemożliwych i co najważniejsze (...)"
- To nie sytuacje są niemożliwe, tylko wyjścia z sytuacji. Przecinek przed co.

"(...) ktoś taki musiał przecież odnaleźć rzeszę ludzi, wierzących w prawdziwość jego historii."
- Tu nie chodziło o szukanie takich ludzi, tylko o samo zjednywanie ich i sprawianie, by uwierzyli. Przeredaguj to zdanie. Pomijając niepotrzebnie wstawiony przecinek.

"- Na jakiej podstawie twierdzę, że Sami-Wiecie-Kto powrócił? – doszedł do jej uszu głos tego chłopaka, którego wersji, podobnie jak zresztą większość tu zgromadzonych, była ciekawa. – Bo sam go widziałem."
- Po co to "tego"?

"Więc skoro jesteś wybrańcem, to dlaczego go nie zabiłeś?"
- Wybraniec też był w książce pisany wielką literą.

"Fala goryczy rozlała się w jej ciele, niczym gorąca herbata pita w zimowy wieczór. To był fakt, któremu nie była w stanie zaprzeczyć. Po prostu za bardzo się bała. Bała się porażki. Bała się konsekwencji. Bała się tego, co przyniósłby jej świat bez Voldemorta."
- To brzmi, jakby bała się zaprzeczyć. A chyba nie o to Ci chodziło.

"Kiedy padały słowa, o zasługach chłopaka (...)"
- Bez przecinka.

"Wiedziała jakie możliwości miał niegdyś jej ojciec."
- Przecinek przed jakie.

"(...) szepnął cichutko, zwykle złośliwy głosik, gdzieś w czeluściach jej umysłu."
- Czy "zwykle złośliwy głosik" jest tutaj wtrąceniem?

"Jakby nawet jej podświadomość wstydziła się wypowiedzieć tych słów głośniej."
- Wstydziła się (co zrobić?) wypowiedzieć te słowa głośniej lub (czego?) wypowiedzenia tych słów głośniej.

"Nie słuchała o czym dokładnie była mowa, będąc zbyt pochłoniętą własnymi przemyśleniami."
- Przecinek przed o czym. Zbyt pochłonięta własnymi przemyśleniami, po prostu.

"(...) na którą nie bez oporów wpisywały się kolejne nazwiska."
- "Nie bez oporów" to wtrącenie. Nie same nazwiska się wpisywały, a konkretne osoby wpisywały swoje nazwiska. To zasadnicza różnica.

"(...) ale nawet nie przypuszczała jakie konsekwencje (...)"
- Przecinek przed jakie.

"(...) ten jeden, krótki podpis (...)"
- Bez przecinka.

"Jak bardzo może tego jeszcze pożałować."
- Aż się prosi o wielokropek i tym samym wzbudzenie pewnego rodzaju refleksji u czytelnika.


Ramka "Deathy"

"Legendarne stworzenia, o nieprzeciętnej inteligencji i znacznej odporności na zaklęcia."
- Bez przecinka.

"(...) skomplikowana Klątwa Śmierci, której rzucenie wymaga jednak ogromnych umiejętności."
- Wiemy już, że jest ona skomplikowana, więc to "jednak" nie jest ani trochę potrzebne.

"Stworzenie to wyglądem przypomina wilka, jest jednak znacznie większe od niego."
- Znacznie od niego większe.

"Ze względu na panikę jaką siały (...)"
- Przecinek przed jaką.


Zakładka "Zarys Fabuły"

"Dobra żartuję (...)"
- Dobra, żartuję...

"(...) chcę po prostu żebyście mieli świadomość (...)"
- Przecinek przed żebyście.

"Logicznym jest jednak (...)"
- To jest jakie? LOGICZNE.

"I to w zasadzie tyle jeśli chodzi o te elementarne informacje."
- Przecinek przed jeśli.

"Miłej lektury opowiadania."
- Wiadomo, że opowiadania.


Zakładka "Autorka"

"Nie mogłabym powiedzieć (...)"
- Nie mogę.

"(...) taka zakładka przydaję się na blogu (...)"
- Przydaje się.

"(...) mieszkającą w województwie Świętokrzyskim (...)"
- Uwaga: Mazowsze, ale województwo mazowieckie. Prosta zasada.

"(...) tak jak kiedyś (...)"
- Przecinek przed jak.

"(...) więc nie wytrwałam długo przy pisaniu, ale mam nadzieję, że tym razem się to zmieni."
- Z reguły nie byłam wytrwała w pisaniu. Dostrzegasz różnicę?

"(...) a w ostatnich latach jestem chora na punkcie handballu."
- Pomijając chyba niepotrzebne zapożyczenie - słówko "chora" brzmi tu niemal... kolokwialnie?


Nie jest dla mnie niespodzianką, że największy problem masz z interpunkcją. To częsta pięta achillesowa wśród blogerów - o tyle uciążliwa, że trudno z nią walczyć. W Twoim przypadku chodziło często o braki w znajomości prostych zasad. Wystarczy je przeczytać i zapamiętać, przed jakimi spójnikami stawia się przecinki, a przed jakimi nie. Oczywiście od każdej reguły są wyjątki i należy to uwzględnić. Przede wszystkim przy wtrąceniach. Nawet jeśli występuje przy nich spójnik "bez przecinka", to trzeba nagiąć tę zasadę. Podobnie w zdaniach wielokrotnie złożonych łatwo się pogubić. W razie problemu możesz też przeczytać zdanie na głos i sugerować się pauzami, jakie mimowolnie zrobiłaś. Ta metoda nie zawsze się sprawdza, ale spróbować można. Google też służy pomocą, tyle że zawsze warto zweryfikować dane rozwiązanie na kilku stronach.
Czasami zjadało Ci ogonki, szyk zdania nie do końca grał, pojawiały się sporadyczne błędy językowe czy ortograficzne, gdy traktowałaś nazwę własną jak pospolitą. Tutaj pojawia się jeszcze jedna kwestia - jak to właściwie jest z tymi deathami? Raz pisałaś to słowo wielką, a raz małą literą. Jako nazwa gatunku czy stworzenia powinna raczej być pisana małą, jak np. dementorzy bądź chochliki kornwalijskie. Czyż nie?
Również dialogi momentami szwankowały. Wypisywanie ich i poprawianie jednego po drugim byłoby syzyfową pracą, zresztą o marnych skutkach. Lepiej, żebyś sama znalazła występujące tu i ówdzie błędy w ich zapisie - wtedy na pewno łatwiej zapamiętasz swoje pomyłki i będziesz mogła uniknąć ich w przyszłości. W tym celu polecam lekturę tej notki: KLIK.
Szkoda, że mimo dużych odstępów czasu pomiędzy postami nie widzę znaczącej poprawy w pisowni. No cóż, praktyka czyni mistrza, ale warto mieć kilka drogowskazów.

13/20


5. Ramki

Bardzo wygodny w użyciu spis treści (który może zrobić się zbyt długi po opublikowaniu dużej liczby rozdziałów, ale tym na razie nie musisz się martwić), ramka o wilkopodobnych stworzeniach (to aż tak ważne, by zajęło miejsce na stronie głównej?), obserwatorzy. I, oczywiście, menu na samej górze kolumny. Zajrzyjmy.
- Bohaterowie - no cóż... Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że ja tej ramki nie znoszę. Wiadomości o bohaterach wynosi się z lektury. A zdjęcia hamują wyobraźnię. To wszystko powinnaś przekazać za pomocą opisów, ale nie w specjalnej ramce, tylko w treści właściwej.
- Zarys Fabuły (Czy fabuła to nazwa własna?) - czy ja wiem, czy o fabule tu mowa... Bardziej o świecie przedstawionym, o zmianach w kanonie i ogólnych wiadomościach o opowiadaniu. Po tytule spodziewałam się streszczenia tematyki, ale niczego takiego nie znalazłam.
- Linki - pogrupowane, schludne... Tylko niektóre blogi zostały usunięte i hiperłącza nie działają, polecam to sprawdzić. Jedna uwaga: dokonałaś podziału na ocenialnie, blogi i inne. A czy ocenialnie nie są blogami?
- Autorka - kilka mniej lub bardziej podstawowych informacji o Tobie. Tym, czym chciałaś się podzielić, tym się podzieliłaś. 
- Spamownik - przydatna rzecz.
I tyle. Nic mniej, nic więcej. Poza kilkoma uwagami i błędami w ramkach (patrz: punkt "Poprawność") nie mam się do czego przyczepić. 

4/5


6. Punkty dodatkowe

+ Za "psychozę" i wprowadzenie deathów.
I, z braku lepszego miejsca, ponieważ późno mi się przypomniało... Czy imię Narcize ma cokolwiek wspólnego z Narcyzą, matką Malfoya?

Plus jeden.


Zdobyłaś 60,5/89 punktów
Ocena: dostateczny (3)

To bardzo dobra trójka. Widzę w Twojej historii duży potencjał, który jednak trzeba rozwijać i kontrolować. Powodzenia! Obyś pisała częściej i oby częściej odwiedzała Cię wena.

Witam ponownie Skoiastel i dziękuję serdecznie za szablon! Ruszajmy, dziewczynki, ruszajmy... Mnie samej ta ocena poszła znacznie szybciej niż poprzednia. Może to zasługa większej ilości wolnego czasu? Dobrze, gdyby taka tendencja się utrzymała, ale... nie zapeszajmy. Teraz będzie z tym pod górkę.

7 komentarzy:

  1. Cieplutka ocena, jak zwykle z najwyższej półki :) Też mam nadzieję, że coś ruszy w tym miesiącu, moja ocena już jest bliżej końca niż dalej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, dziękuję. Twój powrót dodał mi motywacji, nawet jeśli jestem świadoma, że potrzebujemy jeszcze kogoś w zespole. ;) Widziałam, widziałam. Bliziutko już jesteś.Teraz chciałabym pisać, ale czekam na odpowiedź autora... no cóż, miejmy nadzieję, że owa motywacja mnie nie opuści. ^^

      Usuń
  2. Witam, jestem nową administratorką bloga www.jest-motyw.blogspot.com i nic nie wiedziałam o ocenach tego bloga (poprzednia właścicielka mi o tym nie powiedziała). Oceny nie potrzebuję, więc można śmiało usunąć bloga z listy. Dziękuję za informację i pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję bardzo za ocenę, to przede wszystkim. Na początku chciałam tak pokrótce: fajnie, że wypisałaś mi błędy z tych wszystkich podstron, nikt jeszcze tego nie zrobił, będę musiała popoprawiać w wolnej chwili.
    Z jednej strony trochę szkoda, że oceniłaś już teraz (znaczy cieszę się, ale mam do siebie trochę żalu), bo jestem w trakcie pisania ósmego rozdziału, który wyjaśni większość tych niewiadomych (dzieciństwo Narcize, nieumiejętność poprawnego rzucania zaklęć itp.) i co najważniejsze mam zamiar rzucić tam pewną... powiedzmy bombę fabularną, także coś się w końcu ruszy (mam nadzieję). No i myślałam, że zdążę przed oceną, ale jak widać nie wyszło, pewnie dopiero w weekend to dokończę.
    Co do jednej rzeczy, w żaden sposób nie jestem w stanie się zgodzić:
    " Ale że córka tego akurat czarodzieja jest w Gryffindorze, postanawia zapisać się do organizacji walczącej z czarną magią, posiada nikłe umiejętności magiczne i wiedzie niemal normalne życie... Cóż, z tym trudniej jest mi się pogodzić." - nie mam pojęcia dlaczego trudno w to uwierzyć. Przynależność do domu zależy od charakteru, którego przecież absolutnie nie dziedziczy się po rodzicach. Można przejmować jakieś cechy, poprzez wspólne życie z nimi, a przecież Narcize nie miała matki, a z ojcem miała kontakt tylko na początku i po jego powstaniu. Druga rzecz, czyli walka z czarną magią - ona wcale nie zamierza walczyć, podkreślała tam sobie gdzieś w myślach, że nie wierzy, żeby nastolatek miał jakiekolwiek szanse w walce ze śmierciożercami czy Voldemortem, przyszła tam po namowach Parvati i z ciekawości co Potter miał do powiedzenia i reakcji innych. Z dwoma ostatnimi zarzutami też się nie zgodzę, ale nie miałabym prawa cię za nie winić, bo bardzo mało pisałam o pozaszkolnym życiu Narcize, więc mogłaś założyć, że było normalne - z czasem będę wyprowadzać czytelników z takiego błędnego stwierdzenia. Co do umiejętności też bardzo logicznie jest to wytłumaczone w tej napisanej, ale nieopublikowanej części kolejnego rozdziału, bo tak samo sądziłam, że wiele osób mogłoby być zdziwionym czemu nie potrafi rzucać poprawnych zaklęć.
    "Bardziej prawdopodobne byłoby uczynienie z niej szpiega, szkolenie na Śmierciożerczynię, wtajemniczanie w dzieje czarnej magii czy cokolwiek innego. " - powtórzę się, ale nie miał kiedy. Po nocy, w której zabił Potterów, stał się czymś, o czym w sumie dużo w książce pisane nie było, więc będę mogła trochę poszaleć w wyjaśnieniach, ale mam zamiar iść bardziej w kierunku czegoś zbliżonego do ducha, który nie miałby wielu możliwości na szkolenie. Zresztą nie w ten sposób będzie chciał wykorzystać Narcize, ale tak jak mówię - to akurat moja wina, że nie wyjaśniłam tego, mimo że mamy już siódmy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do błędów:
      >""- I zważaj na słowa, bo możesz ich gorzko pożałować."
      - Kto teraz tak mówi? Raczej: uważaj."
      Ja tak mówię, słowo jak każde.

      >""W zamian za to, przez całą drogę przelewała wściekłość i frustracje na wstrętnych Ślizgonów, z Malfoyem i Parkinson na czele."
      - Przelewała na co? Frustrację."
      No na Ślizgonów.

      >""Niosła ją na niewidzialnych skrzydłach aż na skraj Zakazanego Lasu, wolny od wścibskich spojrzeń wiecznie ciekawskich uczniów."
      - Wolny?"
      Tak, skraj zakazanego lasu był wolny od spojrzeń.

      >""Idę tylko posłuchać co Potter będzie miał do powiedzenia (...)"
      - Przecinek przed co. Idę - ma. Pójdę - będzie miał."
      Nie zgodzę się. To przecież wypowiedź, nieporadności językowe mogą wynikać z samego charakteru postaci - rozmawiając ze znajomą osobą sformułowałabym to zdanie w dokładnie ten sam sposób. O ile gramatyka w zapisie to ważna rzecz, czyli przecinek powinien tam być, to dziwnym byłoby poprawianie zwykłej wypowiedzi. To nie narrator, tylko bohater.

      >""W końcu w ostatnich latach udowodnił, że ma niespotykaną zdolność do znajdowania się w sytuacjach trudnych, a czasem wręcz pozornie niemożliwych i co najważniejsze (...)"
      - To nie sytuacje są niemożliwe, tylko wyjścia z sytuacji. Przecinek przed co."
      Sytuacje też mogą być niemożliwe - choćby Potter walczący z mitycznym stworzeniem. Nie sam fakt, że go pokonał, ale sytuacja, w której w ogóle do tej walki doszło - całkiem niemożliwe.

      >""(...) szepnął cichutko, zwykle złośliwy głosik, gdzieś w czeluściach jej umysłu."
      - Czy "zwykle złośliwy głosik" jest tutaj wtrąceniem?"
      "Zwykle złośliwy" miało być wtrąceniem, ale jakoś idiotycznie wyglądało mi takie nagromadzenie przecinków, więc jeden usunęłam - jak sama zaznaczyłaś interpunkcja nie jest moją mocną stroną, chociaż w tym przypadku to bardziej logika zawiodła :D
      Tak czy siak jestem pod wrażeniem wypisania tak wielu błędów, naprawdę dzięki.

      Usuń
    2. Cóż, obiecuję więc zerknąć na ten ósmy rozdział i zostawić jakiś logiczny komentarz, jeśli powiadomisz mnie o publikacji (pamięć bywa zawodna). Akurat udało mi się skończyć wcześniej.
      Nie no, naturalnie, że jest to możliwe, chyba źle sformułowałam swoją myśl. Po prostu wydaje mi się to groteskowe, momentami śmieszne, bo musisz przyznać, że to dość osobliwa sytuacja. To coś, co mnie osobiście dziwi, co nie jest jednak wadą, bo podkreślam jednocześnie, że odchodzisz od schematu. Może za mało jeszcze przeczytałam fanfików o tej tematyce, by mnie to nie dziwiło. ^^ Można na to patrzeć z różnych stron i cieszę się, że szykujesz jakąś, jak sama określiłaś, "bombę fabularną", bo to chyba dobry moment na coś takiego. I tak podziwiam spójność opowiadania, zważywszy na daty publikacji rozdziałów.
      W takim razie w moim otoczeniu w rozmowach się tego nie używa, jeśli w Twoim tak - zwracam honor.
      Aaa, rozumiem. Nie wiem, podeszłam do tego z jakiejś dziwnej strony, zdanie wydało mi się niedokończone. Powinnam przeczytać je sobie na głos, wybacz.
      W takim razie musisz odmienić - WOLNEGO. To brzmiało, jakby odnosiło się do Narcize (wolny - wolna).
      Z resztą się zgadzam, moje niedopatrzenia. Cieszę się, że wypisanie błędów w notkach czy też na podstronach w jakiś sposób Ci pomogło. Ciekawe doświadczenie, także ja również dziękuję za zaufanie. :)

      Usuń
  4. Skoro jednak mężczyzna jej życia został zamordowany już na początku opowiadania, to co będzie jego motywem przewodnim?
    Nie romans? Niemożliwe! ;)

    Po reakcji Adam
    Adama.

    chociażby przed kimś takim, jak Dumbledore.
    Bez przecinka.

    Weasley'ów
    Bez apostrofu.

    dlaczego jak na razie niewiele w tym kierunku działa, poza, jak mówiłam, nękania swojego dziecka?
    Nękaniem.

    Bohaterka ma do nich dość neutralne znaczenie
    Neutralne znaczenie może mieć DLA nich. DO nich może mieć neutralny stosunek.

    w.w. "psychozy".
    http://sjp.pwn.pl/so/ww;4533246.html

    "(...) jakby ktoś mu łamał kości." - Jakby ktoś łamał mu kości.
    Użyty szyk też jest poprawny.

    "Popędziła na trzecie piętro, wyklinając w duchu na siebie i swój wieczny brak zorganizowania.".- Chyba przeklinając.
    http://sjp.pwn.pl/sjp/wyklac;2539386.html

    "(...) działał na nią jak czerwona płachta na byka." - Przecinek przed jak . Płachta - wiadomo, że czerwona, to nie jest składnik tego związku frazeologicznego.
    Bez przecinka. // Można jak najbardziej użyć czerwona w tym sformułowaniu: http://sjp.pwn.pl/doroszewski/płachta

    w których Voldemort był uu pełni władzy
    Jedno u wystarczy.

    "Widać było, jak sceptycznie jest nastawiony do całej sprawy." - Lepiej: nastawiony jest.
    "Stworzenie to wyglądem przypomina wilka, jest jednak znacznie większe od niego." - Znacznie od niego większe.
    Po co poprawiać coś, co jest dobre?

    byłoby syzyfową pracą, zresztą o marnych skutkach.
    Masło maślane.

    W takim razie musisz odmienić - WOLNEGO. To brzmiało, jakby odnosiło się do Narcize (wolny - wolna).
    Było dobrze, bo chodzi o to, że to skraj Zakazanego Lasu jest wolny od spojrzeń, nie sam las.

    OdpowiedzUsuń