Adres bloga: Sensacyjne
Autor: Claudinella
Oceniający: Gnome
1.Pierwsze
wrażenie
Słowo sensacyjne,
według mnie, może z powodzeniem zastępować takie wyrazy jak niezwykłe, wybuchowe, emocjonujące. Być
może to wrażenie jest spowodowane namiętnym oglądaniem filmów akcji, gdzie nie
brakuje strzelanin, wybuchów i wyskoków z wieżowców – ogólnie rzecz biorąc: sensacji . Właściwie nie mam pojęcia,
czemu tak chętnie po nie sięgam – być może z powodu ciekawych, choć
powtarzających się intryg, buzującego jak napój gazowany napięcia i ciężkich do
rozgryzienia bohaterów. Miałem więc nadzieję, że na takie opowiadanie natrafię
(pomijając oczywiście monotonność).
W zgłoszeniu jednak napisałaś, że praca podchodzi
pod humorystykę, a nawet absurd. Dlatego też dziwi mnie ta niezgodność gatunku
do adresu. Tytuł bloga natomiast sprawia, że jestem jeszcze bardziej zdumiony.
Sen i
śmierć to bracia bliźniacy
Smakuje trochę horrorem, nieprawdaż? Albo kapką
fantasy, które pożrę z miłą chęcią.
Całe to pogmatwanie nieszczególnie zachęca
czytelnika, ale Twoją głowę ratuje fakt, że wspomniałaś o absurdzie. Można więc
te nieścisłości pod niego podpiąć.
O napisie na belce mówić nie będę, bo go nie ma.
Wydaje mi się jednak, że to nawet dobrze – jestem pewien, że jeszcze bardziej
pokręciłby sprawę z gatunkiem.
Powracając do adresu... bardzo mi się podoba,
jeśli nie patrzeć na tę rozbieżność. Wybrałaś słowo polskie, ale nie
zawierające polskich znaków. Ponadto wyraz ten,
może zabrzmię tutaj dziwnie, ale ładnie „układa” się na języku.
Na koniec dodam, że mogę założyć, iż będę miał do
czynienia z groteską. Osobiście porównuję tę kategorię estetyczną do spaghetti
z długim makaronem. Albo do gulaszu warzywnego z mnóstwem dodatków. (Kurczę,
chyba widać, że jestem głodny, co?)
Pełen nadziei na dobrą (i smaczną) lekturę,
zabieram się do pracy.
7/10
2.
Grafika
Hm... jakby tutaj zacząć...? Okej. Walnę z grubej
rury.
Szablon na Twoim blogu pozostawia wiele do
życzenia. Naprawdę nie chciałbym być niemiły, ale w tym przypadku nie mogę
zrezygnować ze swojej mroczniejszej
strony.
Klikam na link do bloga, a moim oczom ukazuje się
człowiek, którego najbardziej na świecie nienawidzę: Joffrey. Nóż mi się w kieszeni otwiera, kiedy na niego patrzę. Jest to po prostu mały, parszywy despota, słaby i
tchórzliwy, i nędzny, i okropny, i złośliwy... Uch! Jak widzę tę jego nieszczęsną buźkę, mam ochotę w nią walnąć. Szkoda trochę pulpitu.
Postaram się jednak stłumić moją rządzę krwi i
zająć się konkretami.
Obok znienawidzonego króla z Gry o
Tron znajduje się Indiana Jones. Przez pewien czas dziwiła mnie tam jego
obecność, dopóki nie sprawdziłem strony O
blogu – wówczas wszystko stało się jasne. Po prawej można ujrzeć... hm...
dziewczynę. Ma włosy, oczy, usta, nos i całą resztę... Sorry, ale nie umiem o
niej nic sensownego napisać. Dla mnie jest po prostu podróbką Daenerys
(trzymając się wspomnianego wcześniej serialu), którą nad życie uwielbiam.
Na nagłówku widzimy również ogień, który pali
głowę Joffrey’a (nie żebym się smucił), cienie samolotów i budynek (szkołę?). Z
całym szacunkiem do Twojego brata, grafika nie jest szczególnie zachęcająca. Nie wszystko można zwalić na
wspomniany absurd. Widzę tutaj pomysł, ale wykonanie nie jest dobre. Nagłówek
nie współgra z tłem (które, nawiasem mówiąc, jest całkiem ładne).
Szablon nie można jednak z góry uznać za zły. Tło
postów jest dobre, według mnie ładnie kontrastuje z tłem całego bloga. Słowa są
czytelne, dlatego też nie mam żadnych zastrzeżeń. Aha, prawie bym zapomniał –
wyjustuj tekst – wtedy stanie się czytelniejszy.
Tak więc moja rada: poproś brata o nowy szablon,
jednak niech skupi się na nagłówku, ponieważ tylko on nie pasuje do reszty.
8/15
3.
Treść
Masz naprawdę dużo wpisów, dlatego postanowiłem trochę
„poskakać” i powybierać losowo posty do oceny.
0 PROLOG
Bardzo cieszy mnie fakt, że nie umiejscowiłaś
świata przedstawionego w Stanach Zjednoczonych. Zwykle wybór bloggerów pada
akurat na ten kraj, co staje się niezwykle monotonne i zużyte. A tutaj proszę:
Europa, a dokładniej zachodni sąsiad Polski.
Akcja opowiadania rozpoczyna się od zapoznania nas
z pewną szkołą o zaostrzonym rygorze. Placówka, sądząc po opisie, nie jest
miejscem szczególnie uwielbianym przez uczniów, bardziej przypomina więzienie
(może nie tyle Azkaban, ale coś podobnego). Uczniowie boją się tego miejsca,
jednak jest pewna rzecz, która powoduje u nich szczególne przerażenie.
Mianowicie regały na książki, a na nich...
(...)półki
z książkami, które dla uczniów wyglądały bardzo złowrogo. Każda była
przepełniona książkami do polskiego i w języku polskim, żeby przypominać
uczniom, jaka kara grozi za nieposłuszeństwo.
Kurczę! Współczuję uczniom! Niesubordynacja karana
jest tutaj nauką języka polskiego. Faktycznie, nasz rodzimy język może być
bardzo trudny do opanowania, ale chyba fajnie uczyć się obcej mowy, prawda..?
Dobra, dobra, powróćmy do szkoły.
Tom i Bill Kaulitz są uczniami owej
uczelni, dlatego też doskonale znają jej regulamin. Bracia spieszą się na
lekcję, jednakże nieszczęśliwy wypadek Bila powoduje spóźnienie, a co idzie za
tym, karę.
[Tutaj zróbmy sobie STOP. W Twoim opowiadaniu już
na początku nie brakuje nieścisłości, chociaż ze względu na wspomniany
wcześniej absurd pewnie i tak nie będę się mógł do niektórych doczepić.]
Powróćmy do wspomnianego upadku chłopaka.
(...)na
ostatnich schodkach Bilowi podwinęła się noga. Upadł i sturlał się na sam dół.
Po pierwsze: wydaje mi się, że ostatnie schodki
mierzymy od, powiedzmy, czwartego od końca stopnia. Turlanie Bila nie mogło
więc wyrządzić mu zbyt wielkich szkód – a przynajmniej tak mi się wydaje.
Oczywiście przez niezdarność chłopaka uczniowie
spóźnili się, za co dostali reprymendę od nauczycielki (niejakiej frau Liny).
Widać, że kobieta należy do kategorii nauczycieli-potworów, sądząc po
późniejszych wydarzeniach.
Bracia
usiedli w swojej ławce, ale Bila bolała noga, którą skręcił na schodach, więc
położył się na ławce i zasnął w krótkim czasie, bo nie mógł iść do higienistki.
No nieźle. Jednak moje spekulacje na temat upadku
się nie sprawdzają. Na swoją obronę dodam, że w tamtym momencie nie było
niczego o skręconej kostce. Jak na absurd nie ograniczałaś się – w kolejnym
wersie mamy kolejną anomalię. Skoro Bil spał, to dlaczego...
(...)powoli
rozpłaszczał się w swojej ławce, aż wyprostował całkiem prawą rękę, strącając
piórnik innego ucznia, Muhammada.
Chyba, że robił to przez sen. Ojej... *facepalm*(och,
niemądry ja). Jego kolega z ławki jako kujon wzorowy uczeń powiadamia frau Linę o leżącym na ziemi
piórniku, za co zostaje sprezentowany dodatkową oceną. Po lekcji sprawcy (czyli Bil i jego niewinny brat... właściwie po co on tam idzie?!) zamieszania udają się do groty smoka, tj. gabinetu nauczycielki. Ta dzwoni do
ich matki, powiadamiając o karygodnym
zachowaniu chłopców. W międzyczasie bracia bardzo
się męczyli ,robiąc pompki.
Zdawałoby się, że matka chłopców jakoś ubłaga
nauczycielkę o najłaskawszy wyrok – nic bardziej mylnego. Za karę Tom i Bil –
uwaga – muszą uczyć się przez 3 lata polskiego, a na koniec „kursu” wyjechać do
Zakopanego. (Parsknąłem przeżuwającymi wówczas płatkami śniadaniowymi).
A teraz nadszedł czas na przywitanie się z
polskimi bohaterkami: Małgosią i.. no właśnie...kim? Jako że zmieniłaś narrację
z 3-osobowej na 1-osobową nie mamy pojęcia, jak nazywa się narrator tego
fragmentu. Pominę jednak ten problem, a zajmę się kolejnym. Opisy. (A raczej
ich brak).
Na początku zapowiadało się nieźle – soczysty opis
szkoły zaspokoił mój „głód”. Potem tych opisów zabrakło. Może za sprawą
„niemiłego” łącza internetowego, może z powodu sklerozy, a może z innych,
niewiadomych mi przyczyn. Trzeba jednak o nich pamiętać.
Dziewczyny grają w nieznaną mi grę komputerową, a potem
prowadzą „dyskusję” na temat ich przyszłości.
Małgosia: Chciałabym kiedyś wyjść za mąż. Nie
wyobrażam sobie nie mieć męża pewnego dnia w przyszłości. Nie chcę być starą
panną, jak siostra mojej babci.
Ja: A ja nie wiem, to wszystko się
okaże kiedyś. Chciałabym dużo podróżować.
Trudno to w ogóle nazwać dyskusją, ale cóż...
Bardzo nie podoba mi się fakt, że pominęłaś 3
lata. To znaczy: na początku tej części wydarzenia miały miejsce w roku 2007.
Później nagle znajdujemy się w Zakopanych, ale 3 lata później.
To co, ich rozmowa trwała taki szmat czasu?
Za to rozbawił mnie fragment:
Dostałyśmy
50 zł, żeby kupić jedzenie na cały tydzień i mogłyśmy kupić za resztę, co
chcemy. Właśnie wybierałyśmy ładne pomidory w spożywczaku, kiedy usłyszałyśmy
straszne dźwięki. Ktoś mówił po niemiecku.
Raczej dużo im nie zostanie po zakupie jedzenia na
calutki tydzień – no chyba, że się odchudzają. Język niemiecki faktycznie
okropnie brzmi, więc tutaj przybijam piątkę.
Na koniec dodam, że ostatnie zdania są niepotrzebne.
1 ZAKOPANE:
STRZELANINA W WIĘZIENIU, POSZUKIWANIA DWÓCH CHŁOPCÓW Z NIEMIEC TRWAJĄ.
Niby miałem skakać po rozdziałach, jednakże
włączenie tego fragmentu do oceny było tutaj naprawdę konieczne. Po prostu przy
czytaniu wpadło mi do głowy całe mnóstwo refleksji, dlatego też nie mogę go
pominąć.
Znajdujemy się w domu narratorki, która tak
nawiasem mówiąc ma na imię Klaudia, co wynika ze słów Małgosi (chyba jednak jej
uwierzę). Podczas gdy dziewczyna szykuje się do szkoły, następuje kłótnia
pomiędzy matką i siostrą bohaterki – Nikolą. Otóż Nikola kupiła dom za
pieniądze z hazardu (co w Zakopanym jest naprawdę niebywałe...). Matka nie jest
przekonana do tego pomysłu i uparcie twierdzi, że:
Pieniądze
z hazardu to nie są pieniądze.
Nie ma co, pośród tego całego absurdu wdarła się
złota myśl!
I bardzo dobrze, bo akurat sensowne sentencje
doskonale łechtają moje podniebienie.
Przejdźmy dalej – Klaudia (to imię zawsze będzie
kojarzyć mi się z siostrą) zbiera się wreszcie do szkoły, mijając szpital.
Potem następuje krótki monolog o tym budynku: tzn. wedle „prawa” obowiązującego
w świecie bohaterów (to jest taka współczesność widziana przez różowe okulary)
lekarz ma obowiązek wypisywać zwolnienie uczniom, nawet jeśli tak naprawdę
nic im nie dolegało.
Cóż, gdyby takie prawo przeszło do rzeczywistości,
problem ćwiczenia na w-fie byłby w końcu rozwiązany.
Niestety życie nigdy nie było takie absurdalnie
piękne jak w Twoim opowiadaniu.
Chociaż... czy aby na pewno życie tam jest lepsze?
Zapukałam
do drzwi pod schodami i otworzyłam je. W
środku były zwłoki dwóch niemieckich chłopców, leżące jeden na drugim.
Jak się można było domyślić Bil i Tom utknęli pod
schodami. Jednakże zwłoki „ożyły”, tak pomińmy ten temat. Zajmijmy się za to
znacznie ciekawszym.
Do Małgosi dzwoni policjant, który oznajmia, że
Diego, latynoski przestępca, w którym kochała się dziewczyna, popełnił
samobójstwo (?).
Sposób jego śmierci jest naprawdę zabawny:
Ktoś mu
podał długopis, takie przedmioty są zabronione w więzieniach, Pif! Bo można z
nich zrobić np. kuszę, albo przerobić
długopis i stworzyć bombę. On chyba się nadział podczas snu. Pif, paf!
Teraz mamy strzelaninę, bo inni więźniowie to zobaczyli i przelało to czarę
goryczy w ich sercach.
Dobrze wiedzieć. Z takim zastosowaniem długopisu
się nie spotkałem.
Widzicie? Czego się można nauczyć podczas lektury
opowiadania Sensacyjne?
Końcówka jest obiecująca.
17 JAKIE
CECHY POWINIEN MIEĆ KANDYDAT NA MĘŻA? POWINIEN BYĆ MŁODY.
Ten odcinek został zawarty do oceny głównie
dlatego, że (do tej pory) najbardziej mnie rozbawił.
W tej części absurd zostaje podwojony, co sprawia,
że zarówno wydarzenia, jak i postacie, są jeszcze bardziej komiczne.
Nie będę streszczać co działo się do tej pory, bo
z mojej oceny wyszłaby seria książek. Powiem jedynie, że babcia Małgosi
zmarła, a dziewczynie grozi zamieszkanie w sierocińcu.
Żeby do tego nie dopuścić, dziewczyna razem z
przyjaciółmi szuka dla niej dobrej partii na męża.
Właściwie był to pomysł Kurczaka – policjanta,
który kocha się w Małgosi.
Chciał w ten sposób podsunąć jej siebie na tacy.
Wyszło... jak wyszło...
Kurczak: Taka sprawa może ciągnąć się dwa
lata, ale na twoim miejscu nie liczyłbym na szczęście. Wiesz... w okolicy jest
wielu przystojnych kawalerów.
Nagle się
wyprostował i poprawił włosy.
Małgosia: No wiesz, ja...
Kurczak: Zawsze cię doceniałem. Podarowałem
ci wiele rzeczy, zawsze pamiętam o twoich urodzinach.
Małgosia: Tylko o piętnastych.
Kurczak: Wiem, że w głębi serca chcesz
właśnie mnie.
Ta rozmowa mnie po prostu rozwaliła. Szczególnie
rzecz biorąc, że (o ile się nie mylę) główne bohaterki wciąż mają 15 lat.
Końskie zaloty zostają brutalnie przerwane przez
rozwścieczonego Toma. No tak, przez jakieś pół godziny chodził z Małgosią,
rozumiem jego atak szału.
Po histeryzowaniu Małgosi nastaje czas na
racjonalne myślenie – razem z Klaudią wymieniają się nazwiskami odpowiednich
panów. Musieli jednak pasować do pewnych kryteriów.
Przechodząc
koło szpitala doszłyśmy do wniosku, że żaden z lekarzy nie nadaje się na męża.
Są starzy, nieodpowiedzialni, a Kurtka ma do tego wszystkiego brzydki nałóg
papierosowy. Musiałyśmy znaleźć kogoś
młodego, odpowiedzialnego i pięknego. Przynajmniej młodego.
Cóż, takie wymogi na pewno zmniejszą liczbę
adoratorów. Przy okazji muszę dodać, że pogrubiony fragment jest źle napisany.
Jedno zdanie wyklucza drugie i tutaj nie można zrzucić winy na konieczność zastosowania absurdu. Najlepiej będzie, jeśli zaczniesz drugą część od słów No, przynajmniej...
W końcu wybór pada na Nowaka, jednakże nastały pewne
komplikacje...
Marcin: Witam w willi Nowaka... o, cześć,
Gosiu. Cześć, Klaudia.
Nie
spodobało mi się, że zachowuje się tak bezpośrednio. Bez przesady.
Ja: Nie spoufalaj się.
Marcin
zmartwił się, ale Gosia zaczęła podskakiwać, by zobaczyć wnętrze.
Małgosia: Zawołaj Nowaka, muszę wiedzieć,
ile ma lat.
Marcin: Skończył dwadzieścia cztery. Czemu
pytacie?
Popatrzyłyśmy
na siebie zszokowane. Nie wiedziałyśmy, że jest aż tak źle, wyglądał na
młodszego.
Faktycznie, taka różnica wieku. Wykonując proste
kalkulacje możemy stwierdzić, że między Małgosią a jej ewentualnym mężem byłoby
9 lat różnicy. Trochę za dużo, zważając na to, że dziewczyna preferuje młodszych
mężczyzn. Nie miałem się jednak rozwodzić nad jej problemami, a nad ogółem.
Jak wspominałem wcześniej, bardzo podobał mi się
ten odcinek. Ponadto nie znalazłem żadnego błędu, co jeszcze bardziej zachęca
mnie do dalszego czytania.
38 PODGRZEWANIE RODZYNEK POWODUJE ICH SPALENIE.
Bardzo
korciło mnie, by wybrać któryś z odcinków przed tym, jednak stłumiłem jednak
swoje „rządze” i wybrałem jedną z dalszych części. Właściwie nie wiem czemu mój
wybór padł akurat na ten fragment. Zrzućmy winę na wszechogarniający absurd.
Od
wydarzeń z poprzednich rozdziałów minął rok. Zakopane znów staje się spokojnym
miastem.
Jednakże
trafił ci się błąd, o którym muszę natychmiast wspomnieć.
Ten rok minął spokojnie. Po serii dziwnych
wypadków, w których ginęli ludzie, w Zakopanem nastał spokój.
Pomijając powtórzenie oba zdania się wzajemnie
wykluczają. Rok minął spokojnie, a po serii wypadków (niekiedy śmiertelnych)
nastał spokój? ŻE CO?
I tutaj nastaje jedna z tych sytuacji, w których
nie mogę podpiąć nieścisłości pod absurd.
Podkreśliłem nazwę miasta nie bez powodu Może zabrzmi to głupio, ale gratuluję poprawnego zapisu – wiele osób (no, przynajmniej te osoby, które znam) popełnia przy zapisie tego słowa faux pas (musiałem!).
Przejdźmy dalej...
Mało
tego, już dwa tygodnie po incydencie z Edwardem okazało się, że doktor Kurtka
żyje, tylko zapłacił za nekrolog w Gazecie Wyborczej, bo chciał na dwa tygodnie
jechać na wakacje do Kanady i mieć święty spokój
Ach, incydent z Edwardem... Pamiętam, pamiętam.
Nie ma to jak wplecenie do opowiadania własnej wersji Zmierzchu. A dokładnie
sceny filmowej (dla wtajemniczonych: mam na myśli scenę, kiedy to Bella zostaje
prawie [szkoda, że prawie] potrącona przez samochód). Ty zmieniłaś trochę przebieg
wydarzeń. Powracając do poprzednich części...
W
ostatniej chwili odwróciła się, ale było już późno. Wielki tir przejechał Izie
po stopie. Zaczęła krzyczeć bardzo głośno, tarzając się po ziemi i turlając
prosto pod koła karetki, która przejechała po jej ręce; kierowca nie miał szans
zareagować.
Iza: Nie! Ratunku, Edziu!
Edward: Już skarbie, dam mu nauczkę!
Patrzyłam,
jak piękny Edward odbiega za karetką. Ruszał się z niesamowitą gracją, na pewno
w rodzinnym kraju uprawiał jakiś sport. Jego włosy rozwiewał wiatr. Niestety,
wrzask Izy sprowadził mnie na ziemię: w międzyczasie przyjechał walec i zgniótł
ją całą.
No nieźle... tekst wyrwany prosto ze scenariuszu „Oszukać Przeznaczenie”.
(Jakoś nie przepadam za tą serią, bo tego typu
filmy są wyjątkowo przewidywalne. Przecież wiadomo, że bohaterowie którzy mieli
zginąć... i tak zginą, prawda?)
Zaprzyjaźniony sędzia powiedział Małgosi, że
obecnie zmienia się prawo rozwodowe i jeśli będę chciała rozstać się z mężem,
to cały majątek przepadnie. Rozwody to zbyt dużo pracy dla sądu i mogę tam
wrócić dopiero od 1. stycznia 2013; tego dnia Małgosia trafi do sierocińca,
jeśli nie znajdzie sobie męża. Musiała się spieszyć.
Trochę szkoda mi tej Małgosi. Może dlatego, że
jest jedną z tych bardziej „barwnych” postaci?
Przy jej powstawaniu widocznie nie ograniczałaś
się z absurdem. Dziwi mnie jednak pierwsze zdanie.
Chyba coś pogmatwałaś z osobami.
Mieszkanie pod skocznią musiało skończyć się
tragicznie.
Takie było chyba zrządzenie boskie. Albo bohaterowie
sami się o to prosili.
Skocznia się zapadła, a raczej przewróciła się na nasz dom, rujnując pokój gościnny Nikoli, w którym
nocowała czasem po kłótniach ze swoim chłopakiem. (cytując narratorkę).
Bil: Dziura w
dachu!
Bukowski: A masz
ubezpieczenie?
Bil: Nie.
Bukowski: No to
możesz je właśnie otrzymać, tylko musisz najpierw kupić te wspaniałą
mikrofalówkę!
Kurczę! Oby mnie coś takiego nie spotkało! Mikrofalówkę
w domu mam, więc po cholerę mi kolejna.
Do połowy tekst można było uznać za ciekawy. Potem
zrobiło się lekko nudnawo.
Szczególnie zirytował fragment:
Bil dał
mu pieniądze, kosztowało to miliony, a w gratisie miał dostać jednorękiego
bandytę. To jest coś takiego, co zwykle stoi w kasynie, ale jak widać, można to
mieć również w domu. Stoi to na stole i jak się pociągnie bandytę za rękę,
wrzuci pieniądze, odczeka, i ma szczęście, to wychodzą trzy takie same owoce:
na przykład maliny, ale tez gruszki albo jabłka albo banany czy nawet czereśnie.
Wówczas wypadają pieniądze, można sporo zarobić.
Możesz wierzyć lub nie, ale nie jesteśmy aż tak
głupi, żeby nie słyszeć o jednorękim bandycie.
65 STARA
PANNA MŁODA, NIESPODZIEWANY GOŚĆ Z AUSTRALII I KONSEKWENCJE.
Jest to jeden z nowszych odcinków, za którymi
średnio przepadam.
Może nie pozbierałem się jeszcze po śmierci
Małgosi (Tak, umarła! Buuuuu! *wysmarkuje się w chusteczkę*)
Szkoda, szczególnie, że była jednym z głównych
bohaterów. A raczej mogła być – wydarzenia przecież toczą się dalej.
O tej części powiem mało, ponieważ właściwie nie
mam się czego uczepić (w tym pozytywnym sensie również). Chyba podobała mi się
najmniej z tych wybranych do oceny.
Za mało absurdu, który mnie bawił i wypróbowywał
moją wyobraźnię.
Jedyne, co mnie zdziwiło, to słowa księdza... a
nie, przepraszam... kardynała Panatola.
Ja: Biskup?
Panadol: To ja.
Ja:
Słuchaj, musisz udzielić ślubu. Kurtka się żeni!
Panadol: Ojej,
przecież się rozwiódł!
Ksiądz w
jednej chwili zmienił ton, chyba go ta wiadomość uradowała. Odetchnęłam i
kontynuowałam.
Ja: Tak,
ale pogodził się z żoną!
Panadol: Gdzie
będzie ślub?
Ja:
Zakopane, w księdza parafialnym!
Panadol: Jak to,
nie jesteście w Australii?! Właśnie zrobiłem pogrzeb dla jakiegoś
policjanta, ale to nie był dobry żart! Lecę do Zakopanego, będą konsekwencje!
No, pogrzeb nie należy do najprzyjemniejszych
uroczystości. Pochowanie „jakiegoś policjanta” faktycznie nie może być żartem.
No i ta głupia wypowiedź Klaudii: Zakopane,
w księdza parafialnym!
Nie można tego jednak nazwać błędem.
Podsumowując: Opowiadanie czytało mi się naprawdę
szybko i pomimo słabej końcówki, muszę powiedzieć, że miło spędziłem przy nim
czas.
Nie wiem czemu, ale Twoja praca przypomina mi
lekko Forresta Gumpa Grooma, a nawet
niektórzy bohaterowie zachowują się podobnie.
Największym pozytywem jest to, że lekturę można zacząć praktycznie od nowego postu. Wystarczy jedynie przeczytać wątek od początku (posty są oznakowane etykietami, co ułatwia w poszukiwaniach).
Podobają mi się obrazki, które zamieszczasz pod
odcinkami – pomagają przy wyobrażaniu sobie świata przedstawionego. Opisy bez zastrzeżeń,
to samo z dialogami, jednak niekiedy akcja toczyła się zbyt szybko. Spróbuj
czasem ją spowalniać, a opowiadanie będzie jeszcze przyjemniejsze.
21/30
4. Poprawność
Ponowne
zajęcie się opowiadaniem od deski do deski nie jest tutaj syzyfową pracą. Nie
wiem, jak wyglądała poprzednia wersja, ale tutaj zdołałem upatrzyć jedynie
kilka z błędów, które prawdopodobnie umknęły Ci przy sprawdzaniu.
Do
dialogu przyczepić się nie mogę – napisałaś w zakładce „o Blogu” dlaczego
stosujesz taki, a nie inny zapis, więc się zamykam.
0 PROLOG
Było to ponure miejsce, korytarze
pozbawione okien były wąskie, długie i wysokie,
półokrągły sufit był umieszczony tak wysoko, by
uczniowie nie rozlepiali tam ogłoszeń. Kafelki kończyły się na wysokości drzwi,
by nie można było po nich pisać, a żeby dozorczyniom
w ciemnych uniformach łatwo było je umyć.
Wszędzie były półki z książkami, które dla
uczniów wyglądały bardzo złowrogo. Każda była
przepełniona książkami do polskiego i w języku polskim -
Można
by zrobić coś tymi powtórzeniami, nie sądzisz? Połowę z nich możesz wywalić,
natomiast resztę zastąp synonimami.
Bracia Tom i Bil biegli bardzo szybko, aby uniknąć
kary, która za to grozi(...) –
Końcówka
mi nie smakuje. Najlepiej będzie, gdy Tom i Bil spróbują uniknąć kary za spóźnienie.
Bil powoli rozpłaszczał się w swojej ławce, aż
wyprostował całkiem prawą rękę –
Ręka
może być całkiem prawa? Trochę głupio to brzmi... Zapewne chodziło ci o to, że
Bil całkiem wyprostował prawą rękę.
1 ZAKOPANE: STRZELANINA W WIĘZIENIU, POSZUKIWANIA
DWÓCH CHŁOPCÓW Z NIEMIEC TRWAJĄ.
Wychodząc słyszałam kłótnię mamy z moją siostrą,
Nikolą, która właśnie się wyprowadzała do swojego domu.-
Nikola
mogła się jedynie wprowadzić do
swojego domu.
Twoje dziecko przejmie twój nałóg, co
wtedy? –
Bardzo
dziwaczne pytanie. Lepiej brzmiałoby w wersji:
A co, jeśli twoje dziecko przejmie twój nałóg?
W szkole nie mogłam się skupić i byłam nieobecna, z powodu problemu(...)-
Tutaj
dla odmiany przecinek można zjeść.
latynos – zgodnie z Wordem radzimy napisać ten wyraz z dużej litery
38 PODGRZEWANIE RODZYNEK POWODUJE ICH SPALENIE.
Ten rok minął spokojnie.
Po serii dziwnych wypadków, w których ginęli ludzie, w Zakopanem nastał spokój.-
Wdało
ci się powtórzenie. Zastąp je jakimś synonimem.
No to możesz je właśnie otrzymać, tylko musisz
najpierw kupić te wspaniałą mikrofalówkę!-
Zła
odmiana zaimka. Skoro mikrofalówka jest odmieniona przez biernik, przy zaimku
przypadek również musi być tak.
Do tego można kupić jeszcze automat do napojów na pieniądze i do lodów, i jeszcze
można kupić ekspres do kawy, i krajalnicę do chleba, i dwie półki do domu.-
Trochę
pogmatwana kolejność w zdaniu. Najlepiej będzie, jeśli maszyna do lodów będzie oddzielona przecinkiem od automatu do napojów za pieniądze.
ale tez gruszki
albo jabłka-
Chyba
miałaś na myśli słówko też.
(...)stwierdził, że to są męskie sprawy pomiędzy
nim, a moim mężem –
Tutaj
nie powinno być przecinka, ponieważ następuje porównanie.
14/15
5.Bohaterowie
Nie
wiem właściwie co dokładnie mogę powiedzieć o bohaterach. Wypowiedziałem się o
głównych postaciach w punkcie trzecim. Spróbuję coś jednak dopowiedzieć.
Postacie
w Twoim opowiadaniu są wyjątkowo śmieszne (co, mam nadzieję, nie jest efektem
przypadku), a co najważniejsze, nie mają tych samych cech charakteru.
Wszystkich
dotknął absurd, w mniejszej czy większej ilości, co skutkuje niebanalnymi
wydarzeniami i sytuacjami. Są przedstawieni za pomocą krzywego zwierciadła,
więc czytelnik ma frajdę, śmiejąc się z nich. Mi najbardziej przypadła do gustu
Klaudia i Tom (przez pewien czas miałem nadzieję, że będą razem).
Ogólnie
rzecz biorąc absurd polegał tu na uwypukleniu ich najważniejszych cech. Osoby
czasem były przedstawiane w dobrym świetle, a niekiedy wręcz przeciwnie, ale
czasami warto pamiętać o pewnym umiarze, tzw. złotym środku. Tobie zdarzało ci
się o nim zapominać.
5/7
6. Ramki
Czekałem
wręcz na ten punkt.
Teoretycznie
nie mam żadnych zastrzeżeń: jest spis treści, strona z bohaterami, linkami
(przy okazji, masz tam tylko adresy do ocenialni – nie wiem o czym to świadczy,
ale nasuwa mi się nieprzyjemna odpowiedź...) oraz wzmianka o blogu.
Całość
prezentuje się ładnie, ale nie idealnie.
Muszę
odebrać punkt za brak strony przeznaczonej na spam czytelników. Ponadto kolejność
zakładek nie jest dobra – najlepiej, jeśli ustawisz je następująco:
Strona
główna
O
blogu
Bohaterowie
Linki
Spam
(nie zapomnij o dorobieniu tej strony!)
4/5
7. Punkty dodatkowe
A
znalazł się jeden.
+ za Daenerys w avatarze :)
Zdobyłaś: 60/79 pkt.
Ocena: dobry (4)
Uff...
dobrze, że zauważyłem Daenerys w avku, bo tego jednego punktu bym nie
znalazł...
Myślę,
że ocena odpowiednia do bloga.
Opowiadanie
naprawdę nie było złe, chociaż może być jeszcze lepsze.
Mam
nadzieję, że nie ograniczysz absurdu, bo był on chyba najlepszym składnikiem
całej historii.
Cześć, Gnome! Naprawdę bardzo dziękuję za ocenę, cieszę się z twoich rad i na pewno będę się do nich stosować pisząc następne odcinki. Pomogło mi takie spojrzenie z drugiej strony. Widać, że się napracowałeś nad oceną i bardzo mnie to cieszy, przeanalizowałeś rozdziały i napisałeś swoje przemyślenia, właśnie czegoś takiego potrzebowałam. Chciałabym tylko wyjaśnić niektóre rzeczy, np. w zdaniu "Ten rok minął spokojnie. Po serii dziwnych wypadków, w których ginęli ludzie, w Zakopanem nastał spokój." Chodzi o to, że w poprzednim rozdziale "Wypadki chodzą po ludziach" działo się naprawdę dużo, było trochę makabrycznie. Chciałam to podkreślić, że po tych wydarzeniach nastał taki względny spokój, ale masz rację, że powinnam inaczej napisać to zdanie. Myślę, że wystarczyłoby zmienić kolejność tych zdań, byłoby wtedy czytelnie?
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że podkreśliłeś drobne błędy, które czasem trudno wyłapać, czytając samemu; nawet kiedy moja beta przeczyta odcinek kilka razy, nie jest w stanie wyłapać takich drobnostek. Masz dobre oko do tego.
Cieszę się, że przypomniałeś mi o ramce dla spamu, to jednak przydatna rzecz. Jednak nie rozumiem, co jest nie tak z tym zdaniem o ślubach i Małgosi? Chyba wszystko jest tam w porządku, Małgosia dowiedziała się rzeczy ważnych zarówno dla niej jak i dla Klaudii. Nie wiem jak napisać inaczej te zdania, żeby nie było wątpliwości.
Zawsze się dziwię, że czytelnicy lubią bohaterkę, świetnie pisze mi się z jej punktu widzenia, ale czasem jest odpychająca. Ona i Tom to główni bohaterowie którzy są nadal w najnowszych odcinkach (napisałam 22 rozdziały, przenoszę je powoli na sensacyjne), ale nie są razem i spotykają się z różnymi postaciami, które wcześniej były poboczne. Nie mogę powiedzieć, że bardzo mi się podoba to, że Małgosia tak szybko umiera, ale musiałam się trzymać ważnych faktów w fabule. Inaczej czytelnicy z klaudynki.blogspot.com byliby pokrzywdzeni. Wyrzuciłam też wiele mało znaczących i mniej ciekawych wątków, więc początkowe wydarzenia biegną dość szybko, ciężko to było inaczej rozegrać, mimo że wplatałam nowe wątki w te stare rozdziały.
Cieszę się z tej oceny, naprawdę mi pomogłeś. Bardzo często oceniający obrażali mnie i krytykowali po prostu opowiadanie, a ty pokazujesz co jest według ciebie ok, a co nie i dlaczego. Ludzie często po prostu powielali to, co już ktoś wcześniej napisał o moim opowiadaniu bez zagłębiania się w nie i widać było, że wcale nie mają ochoty oceniać. Zwróciłeś uwagę na dużo istotnych szczegółów, twoja ocena jest sprawiedliwa i bardzo dziękuję. Pozdrawiam!
Bardzo dziękuję za opinię. Faktycznie, nie zrozumiałem tego fragmentu z Małgosią i Klaudią. Co do Klaudii i Toma: nadal jestem przekonany, że to byłaby przynajmniej ciekawa para.
UsuńGdzie, do jasnej Anielki, Ty się podziewasz? :O Nie ma Cię na GG, chlip.
OdpowiedzUsuńWiem, przepraszam.
UsuńMoi rodzice chyba się wściekli w te wakacje, bo cały czas jesteśmy na wyjazdach.
Spotkałam się już z oceną Sensacyjne na którymś blogu, jednak - jak wspomniała Claudinella - nie była to opinia pozytywna i zniechęciła mnie do zajrzenia na tego bloga, jednak po Twojej ocenie na pewno się skuszę na choć kilka odcinków. ^.^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No, no, Gnomie. Chyba znalazłam perełkę w dziedzinie oceniania. :D
OdpowiedzUsuńOj, coś wydaje mi się, że nie chodzi o mnie :)
UsuńJa za to znalazłem perełkę wśród avatarów.
O Ciebie, idioto, o Ciebie. :D
UsuńSzczęście głupiego.
UsuńPoza tym podczas pisania oceny obżerałem się krówkami, które pobudzają mój mętny mózg do większego wysiłku :)
Więcej krówek dla Gnoma! Robimy zrzutę, ludzie!
UsuńBardzo chętnie! Aktualnie zadowoliłem się jakimiś mlecznymi z nadzieniem karmelowym, ale to nie to samo...
UsuńNawet mi nie mów. Mam ochotę na słodycze.
UsuńJa na razie zaspokajam się frytkami, muahahahaha *szatański śmiech*
UsuńEj dobra, katujesz mnie. Obżerasz się non stop, a ja mam tylko szklankę kompotu. :( No i może jedna kostka czekolady gdzieś się zachowała...
UsuńMasz kompot?! Zazdroszczę...
UsuńJa się muszę zadowolić wodą niegazowaną.
I to jeszcze bezsmakową!!!
Wymienię dzbanek kompotu na torebkę cukierków! PILNE.
UsuńCóż... raczej na torebkę z połową cukierków. Ubywają w zastraszającym tempie, więc jestem gotowy.
UsuńJa tu głoduję!
Usuń*przynosi krówki i rozdaje wszystkim*
UsuńA propos, Gnome, mógłbyś wyjustować ocenę? Wyśrodkowanie mnie już doprowadza do szału. xD
OdpowiedzUsuńW porządalu. Ty w zamian zaktualizujesz spis treści :)
UsuńOczywiście. Tylko najpierw sama opublikuję ocenę. :D
Usuń