poniedziałek, 15 lipca 2013

[579] http://sensacyjne.blogspot.com/

Adres bloga: Sensacyjne
Autor: Claudinella
Oceniający: Gnome

1.Pierwsze wrażenie

Słowo sensacyjne, według mnie, może z powodzeniem zastępować takie wyrazy jak niezwykłe, wybuchowe, emocjonujące. Być może to wrażenie jest spowodowane namiętnym oglądaniem filmów akcji, gdzie nie brakuje strzelanin, wybuchów i wyskoków z wieżowców – ogólnie rzecz biorąc: sensacji . Właściwie nie mam pojęcia, czemu tak chętnie po nie sięgam – być może z powodu ciekawych, choć powtarzających się intryg, buzującego jak napój gazowany napięcia i ciężkich do rozgryzienia bohaterów. Miałem więc nadzieję, że na takie opowiadanie natrafię (pomijając oczywiście monotonność).
W zgłoszeniu jednak napisałaś, że praca podchodzi pod humorystykę, a nawet absurd. Dlatego też dziwi mnie ta niezgodność gatunku do adresu. Tytuł bloga natomiast sprawia, że jestem jeszcze bardziej zdumiony.

Sen i śmierć to bracia bliźniacy

Smakuje trochę horrorem, nieprawdaż? Albo kapką fantasy, które pożrę z miłą chęcią.
Całe to pogmatwanie nieszczególnie zachęca czytelnika, ale Twoją głowę ratuje fakt, że wspomniałaś o absurdzie. Można więc te nieścisłości pod niego podpiąć.
O napisie na belce mówić nie będę, bo go nie ma. Wydaje mi się jednak, że to nawet dobrze – jestem pewien, że jeszcze bardziej pokręciłby sprawę z gatunkiem.
Powracając do adresu... bardzo mi się podoba, jeśli nie patrzeć na tę rozbieżność. Wybrałaś słowo polskie, ale nie zawierające polskich znaków. Ponadto wyraz ten,  może zabrzmię tutaj dziwnie, ale ładnie „układa” się na języku.
Na koniec dodam, że mogę założyć, iż będę miał do czynienia z groteską. Osobiście porównuję tę kategorię estetyczną do spaghetti z długim makaronem. Albo do gulaszu warzywnego z mnóstwem dodatków. (Kurczę, chyba widać, że jestem głodny, co?)
Pełen nadziei na dobrą (i smaczną) lekturę, zabieram się do pracy.

7/10

2. Grafika

Hm... jakby tutaj zacząć...? Okej. Walnę z grubej rury.
Szablon na Twoim blogu pozostawia wiele do życzenia. Naprawdę nie chciałbym być niemiły, ale w tym przypadku nie mogę zrezygnować ze swojej mroczniejszej strony.
Klikam na link do bloga, a moim oczom ukazuje się człowiek, którego najbardziej na świecie nienawidzę: Joffrey. Nóż mi się w kieszeni otwiera, kiedy na niego patrzę. Jest to po prostu mały, parszywy despota, słaby i tchórzliwy, i nędzny, i okropny, i złośliwy... Uch! Jak widzę tę jego nieszczęsną buźkę, mam ochotę w nią walnąć. Szkoda trochę pulpitu.
Postaram się jednak stłumić moją rządzę krwi i zająć się konkretami.
Obok znienawidzonego króla  z Gry o Tron znajduje się Indiana Jones. Przez pewien czas dziwiła mnie tam jego obecność, dopóki nie sprawdziłem strony O blogu – wówczas wszystko stało się jasne. Po prawej można ujrzeć... hm... dziewczynę. Ma włosy, oczy, usta, nos i całą resztę... Sorry, ale nie umiem o niej nic sensownego napisać. Dla mnie jest po prostu podróbką Daenerys (trzymając się wspomnianego wcześniej serialu), którą nad życie uwielbiam.
Na nagłówku widzimy również ogień, który pali głowę Joffrey’a (nie żebym się smucił), cienie samolotów i budynek (szkołę?). Z całym szacunkiem do Twojego brata,  grafika nie jest szczególnie zachęcająca. Nie wszystko można zwalić na wspomniany absurd. Widzę tutaj pomysł, ale wykonanie nie jest dobre. Nagłówek nie współgra z tłem (które, nawiasem mówiąc, jest całkiem ładne).
Szablon nie można jednak z góry uznać za zły. Tło postów jest dobre, według mnie ładnie kontrastuje z tłem całego bloga. Słowa są czytelne, dlatego też nie mam żadnych zastrzeżeń. Aha, prawie bym zapomniał – wyjustuj tekst – wtedy stanie się czytelniejszy.
Tak więc moja rada: poproś brata o nowy szablon, jednak niech skupi się na nagłówku, ponieważ tylko on nie pasuje do reszty.

8/15

3. Treść

Masz naprawdę dużo wpisów, dlatego postanowiłem trochę „poskakać” i powybierać losowo posty do oceny.

0 PROLOG

Bardzo cieszy mnie fakt, że nie umiejscowiłaś świata przedstawionego w Stanach Zjednoczonych. Zwykle wybór bloggerów pada akurat na ten kraj, co staje się niezwykle monotonne i zużyte. A tutaj proszę: Europa, a dokładniej zachodni sąsiad Polski.
Akcja opowiadania rozpoczyna się od zapoznania nas z pewną szkołą o zaostrzonym rygorze. Placówka, sądząc po opisie, nie jest miejscem szczególnie uwielbianym przez uczniów, bardziej przypomina więzienie (może nie tyle Azkaban, ale coś podobnego). Uczniowie boją się tego miejsca, jednak jest pewna rzecz, która powoduje u nich szczególne przerażenie. Mianowicie regały na książki, a na nich...

(...)półki z książkami, które dla uczniów wyglądały bardzo złowrogo. Każda była przepełniona książkami do polskiego i w języku polskim, żeby przypominać uczniom, jaka kara grozi za nieposłuszeństwo.

Kurczę! Współczuję uczniom! Niesubordynacja karana jest tutaj nauką języka polskiego. Faktycznie, nasz rodzimy język może być bardzo trudny do opanowania, ale chyba fajnie uczyć się obcej mowy, prawda..? Dobra, dobra, powróćmy do szkoły.
Tom i Bill Kaulitz są uczniami owej uczelni, dlatego też doskonale znają jej regulamin. Bracia spieszą się na lekcję, jednakże nieszczęśliwy wypadek Bila powoduje spóźnienie, a co idzie za tym, karę.
[Tutaj zróbmy sobie STOP. W Twoim opowiadaniu już na początku nie brakuje nieścisłości, chociaż ze względu na wspomniany wcześniej absurd pewnie i tak nie będę się mógł do niektórych doczepić.]
Powróćmy do wspomnianego upadku chłopaka.

(...)na ostatnich schodkach Bilowi podwinęła się noga. Upadł i sturlał się na sam dół.

Po pierwsze: wydaje mi się, że ostatnie schodki mierzymy od, powiedzmy, czwartego od końca stopnia. Turlanie Bila nie mogło więc wyrządzić mu zbyt wielkich szkód – a przynajmniej tak mi się wydaje.
Oczywiście przez niezdarność chłopaka uczniowie spóźnili się, za co dostali reprymendę od nauczycielki (niejakiej frau Liny). Widać, że kobieta należy do kategorii nauczycieli-potworów, sądząc po późniejszych wydarzeniach.

Bracia usiedli w swojej ławce, ale Bila bolała noga, którą skręcił na schodach, więc położył się na ławce i zasnął w krótkim czasie, bo nie mógł iść do higienistki.

No nieźle. Jednak moje spekulacje na temat upadku się nie sprawdzają. Na swoją obronę dodam, że w tamtym momencie nie było niczego o skręconej kostce. Jak na absurd nie ograniczałaś się – w kolejnym wersie mamy kolejną anomalię. Skoro Bil spał, to dlaczego...

(...)powoli rozpłaszczał się w swojej ławce, aż wyprostował całkiem prawą rękę, strącając piórnik innego ucznia, Muhammada.

Chyba, że robił to przez sen. Ojej... *facepalm*(och, niemądry ja). Jego kolega z ławki jako kujon wzorowy uczeń  powiadamia frau Linę o leżącym na ziemi piórniku, za co zostaje sprezentowany dodatkową oceną. Po lekcji sprawcy (czyli Bil i jego niewinny brat... właściwie po co on tam idzie?!) zamieszania udają się do groty smoka, tj. gabinetu nauczycielki. Ta dzwoni do ich matki, powiadamiając o karygodnym zachowaniu chłopców. W międzyczasie bracia bardzo się męczyli ,robiąc pompki.
Zdawałoby się, że matka chłopców jakoś ubłaga nauczycielkę o najłaskawszy wyrok – nic bardziej mylnego. Za karę Tom i Bil – uwaga – muszą uczyć się przez 3 lata polskiego, a na koniec „kursu” wyjechać do Zakopanego. (Parsknąłem przeżuwającymi wówczas płatkami śniadaniowymi).
A teraz nadszedł czas na przywitanie się z polskimi bohaterkami: Małgosią i.. no właśnie...kim? Jako że zmieniłaś narrację z 3-osobowej na 1-osobową nie mamy pojęcia, jak nazywa się narrator tego fragmentu. Pominę jednak ten problem, a zajmę się kolejnym. Opisy. (A raczej ich brak).
Na początku zapowiadało się nieźle – soczysty opis szkoły zaspokoił mój „głód”. Potem tych opisów zabrakło. Może za sprawą „niemiłego” łącza internetowego, może z powodu sklerozy, a może z innych, niewiadomych mi przyczyn. Trzeba jednak o nich pamiętać.
Dziewczyny grają w nieznaną mi grę komputerową, a potem prowadzą „dyskusję” na temat ich przyszłości.

Małgosia: Chciałabym kiedyś wyjść za mąż. Nie wyobrażam sobie nie mieć męża pewnego dnia w przyszłości. Nie chcę być starą panną, jak siostra mojej babci.
Ja: A ja nie wiem, to wszystko się okaże kiedyś. Chciałabym dużo podróżować.

Trudno to w ogóle nazwać dyskusją, ale cóż...
Bardzo nie podoba mi się fakt, że pominęłaś 3 lata. To znaczy: na początku tej części wydarzenia miały miejsce w roku 2007. Później nagle znajdujemy się w Zakopanych, ale 3 lata później.
To co, ich rozmowa trwała taki szmat czasu?
Za to rozbawił mnie fragment:

Dostałyśmy 50 zł, żeby kupić jedzenie na cały tydzień i mogłyśmy kupić za resztę, co chcemy. Właśnie wybierałyśmy ładne pomidory w spożywczaku, kiedy usłyszałyśmy straszne dźwięki. Ktoś mówił po niemiecku.

Raczej dużo im nie zostanie po zakupie jedzenia na calutki tydzień – no chyba, że się odchudzają. Język niemiecki faktycznie okropnie brzmi, więc tutaj przybijam piątkę.
Na koniec dodam, że ostatnie zdania są niepotrzebne.

1 ZAKOPANE: STRZELANINA W WIĘZIENIU, POSZUKIWANIA DWÓCH CHŁOPCÓW Z NIEMIEC TRWAJĄ.

Niby miałem skakać po rozdziałach, jednakże włączenie tego fragmentu do oceny było tutaj naprawdę konieczne. Po prostu przy czytaniu wpadło mi do głowy całe mnóstwo refleksji, dlatego też nie mogę go pominąć.
Znajdujemy się w domu narratorki, która tak nawiasem mówiąc ma na imię Klaudia, co wynika ze słów Małgosi (chyba jednak jej uwierzę). Podczas gdy dziewczyna szykuje się do szkoły, następuje kłótnia pomiędzy matką i siostrą bohaterki – Nikolą. Otóż Nikola kupiła dom za pieniądze z hazardu (co w Zakopanym jest naprawdę niebywałe...). Matka nie jest przekonana do tego pomysłu i uparcie twierdzi, że:

Pieniądze z hazardu to nie są pieniądze.

Nie ma co, pośród tego całego absurdu wdarła się złota myśl!
I bardzo dobrze, bo akurat sensowne sentencje doskonale łechtają moje podniebienie.
Przejdźmy dalej – Klaudia (to imię zawsze będzie kojarzyć mi się z siostrą) zbiera się wreszcie do szkoły, mijając szpital. Potem następuje krótki monolog o tym budynku: tzn. wedle „prawa” obowiązującego w świecie bohaterów (to jest taka współczesność widziana przez różowe okulary) lekarz ma obowiązek wypisywać zwolnienie uczniom, nawet jeśli tak naprawdę nic im nie dolegało.
Cóż, gdyby takie prawo przeszło do rzeczywistości, problem ćwiczenia na w-fie byłby w końcu rozwiązany.
Niestety życie nigdy nie było takie absurdalnie piękne jak w Twoim opowiadaniu.
Chociaż... czy aby na pewno życie tam jest lepsze?

Zapukałam do drzwi pod schodami i otworzyłam je. W środku były zwłoki dwóch niemieckich chłopców, leżące jeden na drugim.

Jak się można było domyślić Bil i Tom utknęli pod schodami. Jednakże zwłoki „ożyły”, tak pomińmy ten temat. Zajmijmy się za to znacznie ciekawszym.
Do Małgosi dzwoni policjant, który oznajmia, że Diego, latynoski przestępca, w którym kochała się dziewczyna, popełnił samobójstwo (?).
Sposób jego śmierci jest  naprawdę zabawny:

Ktoś mu podał długopis, takie przedmioty są zabronione w więzieniach, Pif! Bo można z nich zrobić np. kuszę, albo przerobić długopis i stworzyć bombę. On chyba się nadział podczas snu. Pif, paf! Teraz mamy strzelaninę, bo inni więźniowie to zobaczyli i przelało to czarę goryczy w ich sercach.

Dobrze wiedzieć. Z takim zastosowaniem długopisu się nie spotkałem.
Widzicie? Czego się można nauczyć podczas lektury opowiadania Sensacyjne?
Końcówka jest obiecująca.

17 JAKIE CECHY POWINIEN MIEĆ KANDYDAT NA MĘŻA? POWINIEN BYĆ MŁODY.

Ten odcinek został zawarty do oceny głównie dlatego, że (do tej pory) najbardziej mnie rozbawił.
W tej części absurd zostaje podwojony, co sprawia, że zarówno wydarzenia, jak i postacie, są jeszcze bardziej komiczne.
Nie będę streszczać co działo się do tej pory, bo z mojej oceny wyszłaby seria książek. Powiem jedynie, że babcia Małgosi zmarła, a dziewczynie grozi zamieszkanie w sierocińcu.
Żeby do tego nie dopuścić, dziewczyna razem z przyjaciółmi szuka dla niej dobrej partii na męża.
Właściwie był to pomysł Kurczaka – policjanta, który kocha się w Małgosi.
Chciał w ten sposób podsunąć jej siebie na tacy. Wyszło... jak wyszło...

Kurczak: Taka sprawa może ciągnąć się dwa lata, ale na twoim miejscu nie liczyłbym na szczęście. Wiesz... w okolicy jest wielu przystojnych kawalerów.
Nagle się wyprostował i poprawił włosy.
Małgosia: No wiesz, ja...
Kurczak: Zawsze cię doceniałem. Podarowałem ci wiele rzeczy, zawsze pamiętam o twoich urodzinach.
Małgosia: Tylko o piętnastych.
Kurczak: Wiem, że w głębi serca chcesz właśnie mnie.

Ta rozmowa mnie po prostu rozwaliła. Szczególnie rzecz biorąc, że (o ile się nie mylę) główne bohaterki wciąż mają 15 lat.
Końskie zaloty zostają brutalnie przerwane przez rozwścieczonego Toma. No tak, przez jakieś pół godziny chodził z Małgosią, rozumiem jego atak szału.
Po histeryzowaniu Małgosi nastaje czas na racjonalne myślenie – razem z Klaudią wymieniają się nazwiskami odpowiednich panów. Musieli jednak pasować do pewnych kryteriów.

Przechodząc koło szpitala doszłyśmy do wniosku, że żaden z lekarzy nie nadaje się na męża. Są starzy, nieodpowiedzialni, a Kurtka ma do tego wszystkiego brzydki nałóg papierosowy. Musiałyśmy znaleźć kogoś młodego, odpowiedzialnego i pięknego. Przynajmniej młodego.

Cóż, takie wymogi na pewno zmniejszą liczbę adoratorów. Przy okazji muszę dodać, że pogrubiony fragment jest źle napisany. Jedno zdanie wyklucza drugie i tutaj nie można zrzucić winy na konieczność zastosowania absurdu. Najlepiej będzie, jeśli zaczniesz drugą część od słów No, przynajmniej...
W końcu wybór pada na Nowaka, jednakże nastały pewne komplikacje...

Marcin: Witam w willi Nowaka... o, cześć, Gosiu. Cześć, Klaudia.
Nie spodobało mi się, że zachowuje się tak bezpośrednio. Bez przesady.
Ja: Nie spoufalaj się.
Marcin zmartwił się, ale Gosia zaczęła podskakiwać, by zobaczyć wnętrze.
Małgosia: Zawołaj Nowaka, muszę wiedzieć, ile ma lat.
Marcin: Skończył dwadzieścia cztery. Czemu pytacie?

Popatrzyłyśmy na siebie zszokowane. Nie wiedziałyśmy, że jest aż tak źle, wyglądał na młodszego.

Faktycznie, taka różnica wieku. Wykonując proste kalkulacje możemy stwierdzić, że między Małgosią a jej ewentualnym mężem byłoby 9 lat różnicy. Trochę za dużo, zważając na to, że dziewczyna preferuje młodszych mężczyzn. Nie miałem się jednak rozwodzić nad jej problemami, a nad ogółem.
Jak wspominałem wcześniej, bardzo podobał mi się ten odcinek. Ponadto nie znalazłem żadnego błędu, co jeszcze bardziej zachęca mnie do dalszego czytania.

38 PODGRZEWANIE RODZYNEK POWODUJE ICH SPALENIE.

Bardzo korciło mnie, by wybrać któryś z odcinków przed tym, jednak stłumiłem jednak swoje „rządze” i wybrałem jedną z dalszych części. Właściwie nie wiem czemu mój wybór padł akurat na ten fragment. Zrzućmy winę na wszechogarniający absurd.
Od wydarzeń z poprzednich rozdziałów minął rok. Zakopane znów staje się spokojnym miastem.
Jednakże trafił ci się błąd, o którym muszę natychmiast wspomnieć.

Ten rok minął spokojnie. Po serii dziwnych wypadków, w których ginęli ludzie, w Zakopanem nastał spokój.


Pomijając powtórzenie oba zdania się wzajemnie wykluczają. Rok minął spokojnie, a po serii wypadków (niekiedy śmiertelnych) nastał spokój? ŻE CO?
I tutaj nastaje jedna z tych sytuacji, w których nie mogę podpiąć nieścisłości pod absurd.
Podkreśliłem nazwę miasta nie bez powodu Może zabrzmi to głupio, ale gratuluję poprawnego zapisu – wiele osób (no, przynajmniej te osoby, które znam) popełnia przy zapisie tego słowa faux pas (musiałem!).
Przejdźmy dalej...

Mało tego, już dwa tygodnie po incydencie z Edwardem okazało się, że doktor Kurtka żyje, tylko zapłacił za nekrolog w Gazecie Wyborczej, bo chciał na dwa tygodnie jechać na wakacje do Kanady i mieć święty spokój

Ach, incydent z Edwardem... Pamiętam, pamiętam. Nie ma to jak wplecenie do opowiadania własnej wersji Zmierzchu. A dokładnie sceny filmowej (dla wtajemniczonych: mam na myśli scenę, kiedy to Bella zostaje prawie [szkoda, że prawie] potrącona przez samochód). Ty zmieniłaś trochę przebieg wydarzeń. Powracając do poprzednich części...

W ostatniej chwili odwróciła się, ale było już późno. Wielki tir przejechał Izie po stopie. Zaczęła krzyczeć bardzo głośno, tarzając się po ziemi i turlając prosto pod koła karetki, która przejechała po jej ręce; kierowca nie miał szans zareagować.

Iza: Nie! Ratunku, Edziu!
Edward: Już skarbie, dam mu nauczkę!

Patrzyłam, jak piękny Edward odbiega za karetką. Ruszał się z niesamowitą gracją, na pewno w rodzinnym kraju uprawiał jakiś sport. Jego włosy rozwiewał wiatr. Niestety, wrzask Izy sprowadził mnie na ziemię: w międzyczasie przyjechał walec i zgniótł ją całą.

No nieźle... tekst wyrwany prosto ze scenariuszu „Oszukać Przeznaczenie”.
(Jakoś nie przepadam za tą serią, bo tego typu filmy są wyjątkowo przewidywalne. Przecież wiadomo, że bohaterowie którzy mieli zginąć... i tak zginą, prawda?)

 Zaprzyjaźniony sędzia powiedział Małgosi, że obecnie zmienia się prawo rozwodowe i jeśli będę chciała rozstać się z mężem, to cały majątek przepadnie. Rozwody to zbyt dużo pracy dla sądu i mogę tam wrócić dopiero od 1. stycznia 2013; tego dnia Małgosia trafi do sierocińca, jeśli nie znajdzie sobie męża. Musiała się spieszyć.

Trochę szkoda mi tej Małgosi. Może dlatego, że jest jedną z tych bardziej „barwnych” postaci?
Przy jej powstawaniu widocznie nie ograniczałaś się z absurdem. Dziwi mnie jednak pierwsze zdanie.
Chyba coś pogmatwałaś z osobami.

Mieszkanie pod skocznią musiało skończyć się tragicznie.
Takie było chyba zrządzenie boskie. Albo bohaterowie sami się o to prosili.
Skocznia się zapadła, a raczej przewróciła się na nasz dom, rujnując pokój gościnny Nikoli, w którym nocowała czasem po kłótniach ze swoim chłopakiem. (cytując narratorkę).

Bil: Dziura w dachu!
Bukowski: A masz ubezpieczenie?
Bil: Nie.               
Bukowski: No to możesz je właśnie otrzymać, tylko musisz najpierw kupić te wspaniałą mikrofalówkę!

Kurczę! Oby mnie coś takiego nie spotkało! Mikrofalówkę w domu mam, więc po cholerę mi kolejna.
Do połowy tekst można było uznać za ciekawy. Potem zrobiło się lekko nudnawo.
Szczególnie zirytował fragment:

Bil dał mu pieniądze, kosztowało to miliony, a w gratisie miał dostać jednorękiego bandytę. To jest coś takiego, co zwykle stoi w kasynie, ale jak widać, można to mieć również w domu. Stoi to na stole i jak się pociągnie bandytę za rękę, wrzuci pieniądze, odczeka, i ma szczęście, to wychodzą trzy takie same owoce: na przykład maliny, ale tez gruszki albo jabłka albo banany czy nawet czereśnie. Wówczas wypadają pieniądze, można sporo zarobić.

Możesz wierzyć lub nie, ale nie jesteśmy aż tak głupi, żeby nie słyszeć o jednorękim bandycie.


65 STARA PANNA MŁODA, NIESPODZIEWANY GOŚĆ Z AUSTRALII I KONSEKWENCJE.

Jest to jeden z nowszych odcinków, za którymi średnio przepadam.
Może nie pozbierałem się jeszcze po śmierci Małgosi (Tak, umarła! Buuuuu! *wysmarkuje się w chusteczkę*)
Szkoda, szczególnie, że była jednym z głównych bohaterów. A raczej mogła być – wydarzenia przecież toczą się dalej.
O tej części powiem mało, ponieważ właściwie nie mam się czego uczepić (w tym pozytywnym sensie również). Chyba podobała mi się najmniej z tych wybranych do oceny.
Za mało absurdu, który mnie bawił i wypróbowywał moją wyobraźnię.
Jedyne, co mnie zdziwiło, to słowa księdza... a nie, przepraszam... kardynała Panatola.

Ja: Biskup?
Panadol: To ja.
Ja: Słuchaj, musisz udzielić ślubu. Kurtka się żeni!
Panadol: Ojej, przecież się rozwiódł!

Ksiądz w jednej chwili zmienił ton, chyba go ta wiadomość uradowała. Odetchnęłam i kontynuowałam.

Ja: Tak, ale pogodził się z żoną!
Panadol: Gdzie będzie ślub?
Ja: Zakopane, w księdza parafialnym!
Panadol: Jak to, nie jesteście w Australii?! Właśnie zrobiłem pogrzeb dla jakiegoś policjanta, ale to nie był dobry żart! Lecę do Zakopanego, będą konsekwencje!

No, pogrzeb nie należy do najprzyjemniejszych uroczystości. Pochowanie „jakiegoś policjanta” faktycznie nie może być żartem. No i ta głupia wypowiedź Klaudii: Zakopane, w księdza parafialnym!
Nie można tego jednak nazwać błędem.

Podsumowując: Opowiadanie czytało mi się naprawdę szybko i pomimo słabej końcówki, muszę powiedzieć, że miło spędziłem przy nim czas.
Nie wiem czemu, ale Twoja praca przypomina mi lekko Forresta Gumpa Grooma, a nawet niektórzy bohaterowie zachowują się podobnie.
Największym pozytywem jest to, że lekturę można zacząć praktycznie od nowego postu. Wystarczy jedynie przeczytać wątek od początku (posty są oznakowane etykietami, co ułatwia w poszukiwaniach).
Podobają mi się obrazki, które zamieszczasz pod odcinkami – pomagają przy wyobrażaniu sobie świata przedstawionego. Opisy bez zastrzeżeń, to samo z dialogami, jednak niekiedy akcja toczyła się zbyt szybko. Spróbuj czasem ją spowalniać, a opowiadanie będzie jeszcze przyjemniejsze.


21/30

4. Poprawność

Ponowne zajęcie się opowiadaniem od deski do deski nie jest tutaj syzyfową pracą. Nie wiem, jak wyglądała poprzednia wersja, ale tutaj zdołałem upatrzyć jedynie kilka z błędów, które prawdopodobnie umknęły Ci przy sprawdzaniu.
Do dialogu przyczepić się nie mogę – napisałaś w zakładce „o Blogu” dlaczego stosujesz taki, a nie inny zapis, więc się zamykam.

0 PROLOG

Było to ponure miejsce, korytarze pozbawione okien były wąskie, długie i wysokie, półokrągły sufit był umieszczony tak wysoko, by uczniowie nie rozlepiali tam ogłoszeń. Kafelki kończyły się na wysokości drzwi, by nie można było po nich pisać, a żeby dozorczyniom w ciemnych uniformach łatwo było je umyć. Wszędzie były półki z książkami, które dla uczniów wyglądały bardzo złowrogo. Każda była przepełniona książkami do polskiego i w języku polskim -
Można by zrobić coś tymi powtórzeniami, nie sądzisz? Połowę z nich możesz wywalić, natomiast resztę zastąp synonimami.

Bracia Tom i Bil biegli bardzo szybko, aby uniknąć kary, która za to grozi(...)
Końcówka mi nie smakuje. Najlepiej będzie, gdy Tom i Bil spróbują uniknąć kary za spóźnienie.

Bil powoli rozpłaszczał się w swojej ławce, aż wyprostował całkiem prawą rękę
Ręka może być całkiem prawa? Trochę głupio to brzmi... Zapewne chodziło ci o to, że Bil całkiem wyprostował prawą rękę.

1 ZAKOPANE: STRZELANINA W WIĘZIENIU, POSZUKIWANIA DWÓCH CHŁOPCÓW Z NIEMIEC TRWAJĄ.

Wychodząc słyszałam kłótnię mamy z moją siostrą, Nikolą, która właśnie się wyprowadzała do swojego domu.-
Nikola mogła się jedynie wprowadzić do swojego domu.

Twoje dziecko przejmie twój nałóg, co wtedy?
Bardzo dziwaczne pytanie. Lepiej brzmiałoby w wersji:
A co, jeśli twoje dziecko przejmie twój nałóg?

W szkole nie mogłam się skupić i byłam nieobecna, z powodu problemu(...)-
Tutaj dla odmiany przecinek można zjeść.

latynos – zgodnie z Wordem radzimy napisać ten wyraz z dużej litery

38 PODGRZEWANIE RODZYNEK POWODUJE ICH SPALENIE.

Ten rok minął spokojnie. Po serii dziwnych wypadków, w których ginęli ludzie, w Zakopanem nastał spokój.-
Wdało ci się powtórzenie. Zastąp je jakimś synonimem.

No to możesz je właśnie otrzymać, tylko musisz najpierw kupić te wspaniałą mikrofalówkę!-
Zła odmiana zaimka. Skoro mikrofalówka jest odmieniona przez biernik, przy zaimku przypadek również musi być tak.

Do tego można kupić jeszcze automat do napojów na pieniądze i do lodów, i jeszcze można kupić ekspres do kawy, i krajalnicę do chleba, i dwie półki do domu.-
Trochę pogmatwana kolejność w zdaniu. Najlepiej będzie, jeśli maszyna do lodów będzie oddzielona przecinkiem od automatu do napojów za pieniądze.

ale tez gruszki albo jabłka-
Chyba miałaś na myśli słówko też.

(...)stwierdził, że to są męskie sprawy pomiędzy nim, a moim mężem –
Tutaj nie powinno być przecinka, ponieważ następuje porównanie.

14/15


5.Bohaterowie

Nie wiem właściwie co dokładnie mogę powiedzieć o bohaterach. Wypowiedziałem się o głównych postaciach w punkcie trzecim. Spróbuję coś jednak dopowiedzieć.
Postacie w Twoim opowiadaniu są wyjątkowo śmieszne (co, mam nadzieję, nie jest efektem przypadku), a co najważniejsze, nie mają tych samych cech charakteru.
Wszystkich dotknął absurd, w mniejszej czy większej ilości, co skutkuje niebanalnymi wydarzeniami i sytuacjami. Są przedstawieni za pomocą krzywego zwierciadła, więc czytelnik ma frajdę, śmiejąc się z nich. Mi najbardziej przypadła do gustu Klaudia i Tom (przez pewien czas miałem nadzieję, że będą razem).
Ogólnie rzecz biorąc absurd polegał tu na uwypukleniu ich najważniejszych cech. Osoby czasem były przedstawiane w dobrym świetle, a niekiedy wręcz przeciwnie, ale czasami warto pamiętać o pewnym umiarze, tzw. złotym środku. Tobie zdarzało ci się o nim zapominać.

5/7

6. Ramki

Czekałem wręcz na ten punkt.
Teoretycznie nie mam żadnych zastrzeżeń: jest spis treści, strona z bohaterami, linkami (przy okazji, masz tam tylko adresy do ocenialni – nie wiem o czym to świadczy, ale nasuwa mi się nieprzyjemna odpowiedź...) oraz wzmianka o blogu.
Całość prezentuje się ładnie, ale nie idealnie.
Muszę odebrać punkt za brak strony przeznaczonej na spam czytelników. Ponadto kolejność zakładek nie jest dobra – najlepiej, jeśli ustawisz je następująco:

Strona główna
O blogu
Bohaterowie
Linki
Spam (nie zapomnij o dorobieniu tej strony!)

4/5

7. Punkty dodatkowe

A znalazł się jeden.
+ za Daenerys w avatarze :)

Zdobyłaś: 60/79 pkt.
Ocena: dobry (4)

Uff... dobrze, że zauważyłem Daenerys w avku, bo tego jednego punktu bym nie znalazł...
Myślę, że ocena odpowiednia do bloga.
Opowiadanie naprawdę nie było złe, chociaż może być jeszcze lepsze.

Mam nadzieję, że nie ograniczysz absurdu, bo był on chyba najlepszym składnikiem całej historii.

22 komentarze:

  1. Cześć, Gnome! Naprawdę bardzo dziękuję za ocenę, cieszę się z twoich rad i na pewno będę się do nich stosować pisząc następne odcinki. Pomogło mi takie spojrzenie z drugiej strony. Widać, że się napracowałeś nad oceną i bardzo mnie to cieszy, przeanalizowałeś rozdziały i napisałeś swoje przemyślenia, właśnie czegoś takiego potrzebowałam. Chciałabym tylko wyjaśnić niektóre rzeczy, np. w zdaniu "Ten rok minął spokojnie. Po serii dziwnych wypadków, w których ginęli ludzie, w Zakopanem nastał spokój." Chodzi o to, że w poprzednim rozdziale "Wypadki chodzą po ludziach" działo się naprawdę dużo, było trochę makabrycznie. Chciałam to podkreślić, że po tych wydarzeniach nastał taki względny spokój, ale masz rację, że powinnam inaczej napisać to zdanie. Myślę, że wystarczyłoby zmienić kolejność tych zdań, byłoby wtedy czytelnie?
    Świetnie, że podkreśliłeś drobne błędy, które czasem trudno wyłapać, czytając samemu; nawet kiedy moja beta przeczyta odcinek kilka razy, nie jest w stanie wyłapać takich drobnostek. Masz dobre oko do tego.
    Cieszę się, że przypomniałeś mi o ramce dla spamu, to jednak przydatna rzecz. Jednak nie rozumiem, co jest nie tak z tym zdaniem o ślubach i Małgosi? Chyba wszystko jest tam w porządku, Małgosia dowiedziała się rzeczy ważnych zarówno dla niej jak i dla Klaudii. Nie wiem jak napisać inaczej te zdania, żeby nie było wątpliwości.
    Zawsze się dziwię, że czytelnicy lubią bohaterkę, świetnie pisze mi się z jej punktu widzenia, ale czasem jest odpychająca. Ona i Tom to główni bohaterowie którzy są nadal w najnowszych odcinkach (napisałam 22 rozdziały, przenoszę je powoli na sensacyjne), ale nie są razem i spotykają się z różnymi postaciami, które wcześniej były poboczne. Nie mogę powiedzieć, że bardzo mi się podoba to, że Małgosia tak szybko umiera, ale musiałam się trzymać ważnych faktów w fabule. Inaczej czytelnicy z klaudynki.blogspot.com byliby pokrzywdzeni. Wyrzuciłam też wiele mało znaczących i mniej ciekawych wątków, więc początkowe wydarzenia biegną dość szybko, ciężko to było inaczej rozegrać, mimo że wplatałam nowe wątki w te stare rozdziały.
    Cieszę się z tej oceny, naprawdę mi pomogłeś. Bardzo często oceniający obrażali mnie i krytykowali po prostu opowiadanie, a ty pokazujesz co jest według ciebie ok, a co nie i dlaczego. Ludzie często po prostu powielali to, co już ktoś wcześniej napisał o moim opowiadaniu bez zagłębiania się w nie i widać było, że wcale nie mają ochoty oceniać. Zwróciłeś uwagę na dużo istotnych szczegółów, twoja ocena jest sprawiedliwa i bardzo dziękuję. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za opinię. Faktycznie, nie zrozumiałem tego fragmentu z Małgosią i Klaudią. Co do Klaudii i Toma: nadal jestem przekonany, że to byłaby przynajmniej ciekawa para.

      Usuń
  2. Gdzie, do jasnej Anielki, Ty się podziewasz? :O Nie ma Cię na GG, chlip.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, przepraszam.
      Moi rodzice chyba się wściekli w te wakacje, bo cały czas jesteśmy na wyjazdach.

      Usuń
  3. Spotkałam się już z oceną Sensacyjne na którymś blogu, jednak - jak wspomniała Claudinella - nie była to opinia pozytywna i zniechęciła mnie do zajrzenia na tego bloga, jednak po Twojej ocenie na pewno się skuszę na choć kilka odcinków. ^.^
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no, Gnomie. Chyba znalazłam perełkę w dziedzinie oceniania. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, coś wydaje mi się, że nie chodzi o mnie :)
      Ja za to znalazłem perełkę wśród avatarów.

      Usuń
    2. O Ciebie, idioto, o Ciebie. :D

      Usuń
    3. Szczęście głupiego.
      Poza tym podczas pisania oceny obżerałem się krówkami, które pobudzają mój mętny mózg do większego wysiłku :)

      Usuń
    4. Więcej krówek dla Gnoma! Robimy zrzutę, ludzie!

      Usuń
    5. Bardzo chętnie! Aktualnie zadowoliłem się jakimiś mlecznymi z nadzieniem karmelowym, ale to nie to samo...

      Usuń
    6. Nawet mi nie mów. Mam ochotę na słodycze.

      Usuń
    7. Ja na razie zaspokajam się frytkami, muahahahaha *szatański śmiech*

      Usuń
    8. Ej dobra, katujesz mnie. Obżerasz się non stop, a ja mam tylko szklankę kompotu. :( No i może jedna kostka czekolady gdzieś się zachowała...

      Usuń
    9. Masz kompot?! Zazdroszczę...
      Ja się muszę zadowolić wodą niegazowaną.
      I to jeszcze bezsmakową!!!

      Usuń
    10. Wymienię dzbanek kompotu na torebkę cukierków! PILNE.

      Usuń
    11. Cóż... raczej na torebkę z połową cukierków. Ubywają w zastraszającym tempie, więc jestem gotowy.

      Usuń
    12. *przynosi krówki i rozdaje wszystkim*

      Usuń
  5. A propos, Gnome, mógłbyś wyjustować ocenę? Wyśrodkowanie mnie już doprowadza do szału. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W porządalu. Ty w zamian zaktualizujesz spis treści :)

      Usuń
    2. Oczywiście. Tylko najpierw sama opublikuję ocenę. :D

      Usuń