poniedziałek, 18 listopada 2013

[612] http://biglove-bigtrouble.blogspot.com/

Adres bloga: Nieczysta gra
Autorka: Robaczek Jones
Oceniający: Gnome

1. Pierwsze wrażenie

Jako że ostatni wpis pojawił się 9 lipca, blog jest lekko przeterminowany, jednak jest w tym również i moja wina, bo zapewne przewidywałaś, iż uporam się z oceną wcześniej, No i wyszło jak wyszło - z opóźnieniem. Ale, jak to się mawia, lepiej późno niż wcale.
Nie musiałem odwiedzać Twojego bloga, by wiedzieć, że opowiadanie będzie podpinać się pod romans, czego dobitnym dowodem jest wyraz "biglove" w adresie. Nie wyrazy, a wyraz, bowiem nie oddzieliłaś "big" i "love" myślnikiem. Podobnie jest z drugim "neologizmem" (bigtrouble). Nie wiem, z czego wynika taki adres, bo nazwa big-love-big-trouble jest dostępna do rejestracji (sprawdzałem!). Odbiegając już od tych dziwacznych wyrazów złożonych - poza gatunkiem mogę przewidzieć także potencjalną fabułę. Dziewczyna poznaje chłopaka, między nimi wybucha wielka miłość (tak, wybucha, bo po kilku dniach będą pewnie nierozłączni), jednak ta miłość niesie ze sobą kłopoty (niech zgadnę - zgorzkniały/a ex, próbujący/a stanąć na drodze miłości i postępujący/a niewdzięcznie - stąd też ta nieczysta gra). Mam nadzieję, że moje przewidywania się nie sprawdzą, jednak wydaje mi się, że niestety będę mieć rację. 

7/10

2. Grafika i ramki


Nie ma się co wypowiadać o szablonie - w końcu pochodzi z dobrej szablonirani, jaką jest Wyimaginowana Grafika, więc wszystko raczej ze sobą "styka". Nie zamierzam się rozwodzić o kolorach (swoją drogą niebieski z różowym? Nie znam się na modzie, ale wydaje mi się, że te kolory jakoś ze sobą nie współgrają). Napisu na belce nie ma, dlatego w "pierwszym wrażeniu" nie było żadnej wzmianki o nim. Czcionka o jasnym kolorze trochę bije po oczach, ale to tylko takie delikatne smaganie (kurcze, jeszcze mnie o coś posądzicie...).Widzę, że tekst jest wyjustowany, a na blogu panuje porządek - do czego się więc tu jeszcze przyczepić? Mam! Do buttona szabloniarni, który wystaje z poza ramki! (tak, tak, wiem, karygodny błąd!)

9/10

Teraz przyjrzyjmy się zakładkom (wtedy część graficzną będziemy mieć odbębnioną i pozostanie jedynie treść).
O mnie - Wytłumaczenie dlaczego imię "Julia" jest nadzwyczajne pobrzmiewa takim gimbusiarstwem (przepraszam za słowo, nie umiem tego inaczej określić). Równie dobrze mogę stwierdzić, że moje imię (Bartłomiej, nie mylić z Bartoszem, bo uduszę!) jest nadzwyczajne, bo ma 11 liter, czyli ponad przeciętną i ja się tak nazywam. Reszta (pomimo błędów, które wymieniłem w "poprawności") jest dobra. Poza tym mam ten sam problem z kończeniem opowiadań.
Moje blogi -  linki i krótkie opisy Twoich blogów mogły się równie dobrze znaleźć w zakładce "Odwiedzam", nie widzę sensu dzielenia blogów na poszczególne podstrony - lepiej, gdy wszystko jest razem, bynajmniej nie ma niepotrzebnych gratów :)
Nominacje - osobiście nie rozumiem idei tego konkursu, nagrody, czy cokolwiek to jest, ale to logiczne, że nie będę Cię z tego powodu karać ujemnymi punktami. 
Spis rozdziałów - niepotrzebny, zważając na to, że masz archiwum. Radzę usunąć jedno z nich. 
Zarys historii - wydaje mi się, że nie musisz zdradzać czytelnikowi fabuły w tym krótkim opisie. 
Bohaterowie - najpoważniejszy zarzut z mojej strony to to, że postać z szablonu nie zgadza się z wizerunkiem żadnego z bohaterów. W takim razie automatycznie nasuwa się pytanie: dlaczego tak? Czy postać z szablonu odgrywa jakąkolwiek rolę w opowiadaniu? Czy to tylko pierwszy-lepszy szablon wybrany spośród innych?
Spam i Odwiedzam - dwie najpożyteczniejsze zakładki na Twoim blogu.
Zelo Poland i Joungjae Poland - po kiego grzyba linki widnieją jako osobne podstrony? Daj je do "Odwiedzam" i sprawa załatwiona!


2/5

3. Treść


Jako że na Twoim blogu znajdują jedynie pięć postów, nie będzie więc problemu z rozłożeniem tekstów na czynniki pierwsze. 

Prolog, czyli ogólny wstęp

Na początek chciałbym przyczepić się do samego tytułu. Prolog niekoniecznie musi być ogólnym wstępem, a nawet to twierdzenie można odebrać za błędne. Dlaczego? Bo prolog  to wstępna część utworu, która zawiera najczęściej wydarzenia poprzedzające zawiązanie akcji. 
Za to Twój prolog trudno nazwać prologiem, nazwałbym go raczej krótkim opisem opowiadania, "zwiastunem". No nic, zabierzmy się za rozbebeszenie go - raczej nie mam trudnego zadania, sądząc po ilości tego "prologu".

 Co byście zrobili, mając wybór własnej przyszłości?

Zdanie to jest nie tylko dziwne, ale też i niepoprawne. Wybór własnej przyszłości... aha, czyli otrzymujemy katalog z przewidywalnymi zakończeniami, wybieramy to, które nam się najbardziej podoba i gra gitarka? Nie w tym droga i Ty to dobrze wiesz, tylko źle ubrałaś myśl w słowa. Poza tym początek pytania daje do zrozumienia, że jednak tego wyboru nie mamy, a to też jest błędem. 

Wszystkiego co działo się podczas całego roku szkolnego? Dwóch semestrów?

Te zdania następują po wspomnianym wyżej pytaniu o przyszłości - jaki jest ich sens? Ja żadnego nie mogę znaleźć, dlatego liczę na Twoją pomoc. 

zdobędziecie zawód dokładnie taki sam jak wasi rodzice, żyjąc w dostatku, tak żeby niczego nie brakowało... a nawet z nadwyżką.

Życie w dostatku i ta wspomniana na końcu nadwyżka to jedno i to samo.  Poza tym nie musisz tłumaczyć czytelnikowi, na czym polega życie w dostatku - to się rozumie samo przez się. 

To właśnie będzie taka historia... dziewczyny, która miała wybór, jednak ona nie myślała o przyszłości.

Ale CO ona musiała wybrać? Przyszłość? Życie w dostatku? Zawód? Młodzież zwykle nie myśli o przyszłości, więc zbytnio się nie wyróżnia. Odnoszę wrażenie, że chcesz zrobić z niej taką wyróżniającą się z tłumu.

Prosić przyjaciół o pomoc, czy spróbować samej dać sobie radę ze wszystkim co ją otacza...

Cóż, ta dziewczyna ma naprawdę dużo do zrobienia, skoro jej zadaniem jest zbawienie całego otaczającego ją świata... Dać radę to sobie może z własnymi problemami. 
Ostatni akapit poświęcasz wyglądowi tej dziewczyny, o której lałaś wodę przez połowę postu. Po kiego grzyba, skoro wcześniej rozwodzisz się o przyszłości i zbliżających się wyborach?Zastanawiam się nad narracją, którą prowadzisz - mamy do czynienia z narracją trzecioosobową (czyli narrator jest  wszechwiedzący), jednak osoba opowiadająca zadaje pytania czytelnikowi, ba, bezpośrednio się do niego zwraca, co raczej jest cechą charakterystyczną narracji pierwszoosobowej. Może zmieni się ona później.
Ta część Twojego opowiadania jest bardzo chaotyczna - widocznie brakuje tutaj pomysłu, bo piszesz o tym, co Ci ślina na język naniesie. Prolog w żaden sposób nie wzbudził mojej ciekawości, co najwyżej irytację i znużenie, dlatego jego istota mija się z celem. 

Stary przyjaciel

Pierwsze, co rzuciło mi się na oczy, to niewyjustowany tekst - proszę, popraw go, bo lektura przy niewyjustowanym tekście jest lekko uciążliwa (mam nadzieję, że to nie wygląda jak moje widzimisię - u mnie również skarżono się na niewyjustowanie i od tego czasu zwracam na to uwagę).
Początek rozdziału pierwszego, czyli opis o szkole jest niezły, ale prestiżowe liceum to dość oklepane miejsce akcji wśród blogowych opowiadań. Zbytnią oryginalnością się nie popisałaś, ale specjalnie się nad tym rozwodzić nie będę.

Do budynku weszła właśnie trojka młodych dziewczyn, które były na drugim roku, co wiemy z czerwonego koloru róży, przy mundurkach, na lewej piersi. 

My akurat nie wiemy. Wie narrator, który uprzejmie nas o tym informuje.

Pierwszy dzień szkoły - znów zaczną odwiedzać kluby, które wybrały w pierwszych klasach.

Mi się to kojarzy tylko i wyłącznie z nocnymi klubami, nie wiem czemu. Zakładam, że chodziło Ci o kółka zainteresowań, dlatego radziłbym użyć tego lub innego trafniejszego sformułowania.

Zawsze były razem... od podstawówki.

Sama sobie zaprzeczasz. Podejrzewam, że miałaś na myśli to, iż od czasów podstawówki były nierozłączne. 

Holly, ściągnij te bransoletki, zrobisz sobie krzywdę.- dodała, patrząc na czarne paski na dłoniach przyjaciółki, które miały kolce.

To jak ona ubrała tę bransoletkę? Kolcami do ciała? 

zaśmiała się i machając do przyjaciółek, odeszła. Gdy straciła je z oczu, zaczęła iść, ciągnąc za sobą nogi i ciężką torbę szkolną, weszła do pokoju.

Ten fragment jest naprawdę zdziczały pod względem zrozumienia tekstu. Najpierw odeszła, potem zaczęła iść jak czołg, a potem ni stąd ni zowąd weszła do pokoju. 

- Dziękuję za pełne stawienie się, jednak proszę, żebyście poszli do swoich klas, nauczyciele się zmartwią, jeśli spóźnicie się na pierwszą lekcję

*facepalm, podwójny na dodatek*.

- Jasne. Zamknij jak będziesz wychodzić - przypomniała potulnie.

Raczej nie nazwałbym tego potulnym przypomnieniem, co najwyżej żądaniem, żeby nie powiedzieć rozkazem.

Znów miała nadzieje być najlepsza dosłownie - WE WSZYSTKIM!

Ekhm... Mary Sue... ekhm...

Mundurki męskie znacząco różniły się od damskich 

No właśnie problem w tym, że się za bardzo nie różniły te mundurki. Wiadomo, że chłopak granatowej spódniczki nie ubierze, ale praktycznie wszystko do siebie pasuje: góra biała, ciemny dół, czerwona rzecz przypięta do koszuli.

Kiedy weszła, wszystkie oczy zwróciły się ku niej. Chłopcy patrzyli na nią jak na coś wspaniałego, a dziewczyny z oczywistą zazdrością.

Please me. Na siłę robisz z niej ideał. To jest drażniące, naprawdę. 
Końcówka to już spotkanie z Dizney (dziwne imię!) z Lou - i już z góry wiem, że będą między nimi big lofki z adresu Twojego bloga. Akcja jak na razie jest do bólu przewidywalna. Popełniasz typowy błąd pisarza-blogera i z głównej bohaterki robisz Mary Sue. Ona jest tak idealna, że to działa mi na nerwy (Maryśka działa zresztą każdemu na nerwy). A to dopiero początek opowiadania! Dizney powoli przeobraża się z człowieka w jakąś lepszą, idealną wersję. Jedną bohaterkę kreujesz chyba na opóźnioną w rozwoju (fragment o bransoletce z kolcami jest tego dobitnym dowodem), co jeszcze bardziej podkreśla idealność głównej postaci (zasada kontrastu). Miejsce akcji, czyli wykorzystana już do reszty szkoła też jest jakieś takie wynaturzone -wszystko jest bowiem zbyt idealne, nawet jak na prestiżową szkołę. O uczuciach na szczęście nie zapomniałaś, ale zaserwowane przez Ciebie informacje o bohaterach... jest ich po prostu za mało, a to przecież pierwszy rozdział. 


Mały wypadek

Ten wypadek rzeczywiście był mały, nawet mniejszy niż mały wypadek. Ot, dziewczynie wypadły z rąk kartki, wielkie mi halo (dzwońcie po karetkę, bez niej się nie obejdzie!). Dlatego nazwałbym go po prostu "wpadką"... chociaż, pewnie większość wyczuwa tu podtekst seksualny...Nie, jednak pozostańmy na "małym wypadku"!

Codziennie dostawała takie oferty – była najpopularniejszą osobą w szkole

Ech... *przewraca oczami*

- Uważaj, bo coś ci się stanie, mała - usłyszała cichy szept, męskiego, ale miłego głosu.

Aha, czyli że zwykle męski szept jest niemiły? Poza tym "szept głosu" brzmi jak nie z tej planety. Może po prostu zmień to na "cichy, męski szept".

- Dz-dziękuję - szepnęła cicho i schyliła się, z chęcią pomocy, przy zbieraniu dokumentów.

Przecież to ona upuściła kartki!
Wspomnienie o zapachu chłopaka jest dość... dziwne, zważając na to, że bohaterka istotą nadnaturalną nie została w czasie, gdy klikałem na link do rozdziału drugiego. Chociaż, jej idealność może być dowodem na to, że jednak człowiekiem nie jest. 


- Idź na lekcje i tak już jesteśmy spóźnieni - powiedziała, bo zorientowała się, że dzwonek był jakieś dwie minuty temu. Wzruszył ramionami.
- Jeśli pozwolisz sobie pomóc.

Szantaż?, pomyślała patrząc mu w oczy.

Jaki szantaż? Ja tu żadnego szantażu nie wyczuwam. Ale może do cech charakterystycznych tylko dla głównej bohaterki (czyli idealny wygląd, idealny charakter, ogólnie zajebistość do potęgi) dochodzą również zdolności paranormalne, takie jak czytanie w myślach (wtedy moja teoria spiskowa byłaby prawdziwa).

- Dam sobie radę, do rady uczniowskiej należy dziesięć osób, wiesz? - zapytała, wyrywając rękę z uścisku. 

I jakoś nikt się nie kwapił, by pomóc jej przy roznoszeniu dokumentów. A nie, przepraszam, jedna osoba się zgodziła, ale Dizney ją zbyła. A potem narzeka na nawał ciężkiej pracy. Ale cóż... kobieta zmienną jest.
Ten rozdział czytało się jakoś przyjemniej niż poprzedni, jednak nadal nad główną bohaterką ciąży duch Mary Sue. A szkoda, bo bez tej powłoki idealności byłaby całkiem fajną dziewczyną. Z moim pierwszym założeniem odnośnie tru lofciania się z Lou chyba nie trafiłem, bo na scenie pojawia się Dallas. Chociaż... pewnie Dizney ostatecznie będzie musiała wybrać (i stąd też ten wspomniany w "prologu" wybór!). 


Kłótnia

Tutaj jest podobnie jak z rozdziałem poprzednim. To znaczy, trochę za duże określenie w tym tytule. Raczej oscylowałbym między sprzeczką a potyczką. 

- Ja nie jestem tylko przewodnicząca, to nie jest moje jedyne zadanie, a to - tutaj wskazała na stertę papierów, na swoim biurku - Jest niczym 

Powiedziała dziewczyna, która przez poprzedni rozdział roznosiła to "nic" po całej szkole, jęcząc przy tym, jakie to męczące. 

w jej oczach pojawiły się łzy, dlatego odwróciła wzrok i podeszła do okna. 

Ona się dobrze czuje? Po kiego grzyba te łzy? Przecież on niczego strasznego nie powiedział! 

- Violin, Piano, Clairnet - wyliczyła.

Piszesz wszystko w języku polskim, ale nazwy instrumentów, na których gra Dizney, zapisujesz po angielsku? Coś tu nie styka...
Scena obrażenia się (a raczej fochnięcia) jest jak na razie najsłabszą sceną w historii Twojego opowiadania. Kompletnie nie rozumiem zachowania Dizney, która postąpiła chamsko i zbyt gwałtownie jak na nią. 

Skoro tak to ty jesteś bardziej płytki, niż łyżeczka do herbaty

On akurat jakiejkolwiek płytkości nie przejawiał, po prostu powiedział to, co chodziło mu po głowie. Zresztą, jego wypowiedź też nie jest najwyższych lotów. 

Tylko dlatego, że jestem bogata wszyscy widzą we mnie potwora, lalkę, która chce wszystkich wykorzystać?

To dobre! Wcześniej wszyscy się nią zachwycali, o czym dobrze wiedziała, teraz nagle wszyscy się odwracają. Dizney odczuwa swoisty Weltschmerz, jednak w jej przypadku jest to baardzo naciągane. 

- Nie potrzebuje limuzyny. Nie chce niczego, tak jak tego, żebyś mi wybaczyła.

- Tego życzenia nie spełnię - powiedziała i wsiadła do samochodu, zamykając za sobą drzwi.

Ten tu się chce z nią pogodzić, a ona zachowuje się jak... no po prostu jak suka. Innego określenia, które bardziej obrazowałoby jej postępowanie, nie znajdę. 
Nie rozumiem, czemu Dizney musi tak wszystko okropnie wyolbrzymiać. Wypowiedź zabarwioną lekką ironią odbiera jako oskarżenie o morderstwo matki. Bardzo denerwuje mnie również to, w jaki sposób traktuje innych (tzn. władczo, czego przykładem jest zakończenie rozmowy z przyjaciółką). 

Podsumowując: trudno wypowiadać się o opowiadaniu, które dopiero co się rozpoczęło i prawdopodobnie rozkręci trochę później. Wiem jednak na bazie przeczytanych rozdziałów, co jest głównym problemem tej historii. Tym problemem jest bohaterka, którą tworzysz na miarę Mary Sue. Reszta postaci również nie powala na kolana - wręcz przeciwnie, kompletnie nie zapadły mi w pamięci. Już teraz mam problemy z przypomnieniem sobie ich imion, a dopiero co skończyłem lekturę! Jedyny Dallas próbuje się jakoś przebić swoim "sarkazmem". 
Opisy miejsc oraz wewnętrzne rozterki mogę uznać za najlepszą część Twojego pisania, bo pomimo błędów (które wymieniłem w następnym punkcie), są wystarczająco dobre. Oczywiście mogą być lepsze, ale tutaj akurat wszystko zależy od Ciebie i czasu, który poświęcisz na ćwiczenia.
Historia jest dość przewidywalna, chyba jedyny moment, którego nie udało mi się przewidzieć, to pojawienie się Dallasa na scenie. Twoje opowiadanie jak na razie niczym nie wyróżnia się spośród rzeszy podobnych historii. Poza tym nie wyczuwam tu żadnego pomysłu, wszystko piszesz tak na gorąco. Nie mówię jednak, żebyś po przeczytaniu oceny jak najszybciej usunęła bloga. Zachęcam Cię po prostu do poprawek, bo widzę tu potencjał. 
Posiedź trochę nad światem przedstawionym i przemyśl fabułę. Na teraz mogę dać Ci:


16/40

4. Poprawność

O mnie


Zwykła dziewczy - zwykła dziewczyna

(...)oraz dlatego, że je lubi. 
Kto je lubi? Zapewne chodziło o Ciebie, więc popraw to na: ...że je lubię.

(...)robi na ziemi
Trochę szacunku dla naszej planety! Ziemia z dużej litery. 

Uważa się za inną, od połowy społeczeństwa.
Usuń przecinek. Poza tym ta połowa jakoś nie gra - może po prostu od społeczeństwa. 

Nigdy nie wiadomo, kiedy żartuje, a kiedy mówi prawdę.
Wstaw przecinek.

nie widzi nic poza tym.
Wyrażenie "nie widzi poza tym świata" byłoby lepsze.

Moje blogi

Kiedy dojeżdża, ten nie przychodzi na umówione spotkanie.
Kiedy zjawia się na miejsce jest  bardziej... normalne.

(...)jej rodzicielkę - Bella Hale - Bellę Hale

Bohaterowie 


 Zawzięta osoba, starająca się we wszystkim jak może.
Końcówka tego zdania jest kompletnie bez sensu. Chyba zapomniałaś o "byciu najlepszym we wszystkim".

Nigdy nie porzuca czegośco już zaczęła.
Brak przecinka.

Niebieskie włosy, spod których są widoczne złote oczy.
Kolejny brak przecinka.

Możecie stwierdził - stwierdzić

(...)to, jaki wynik otrzyma z testów.
Brak przecinka.

Nie koleguje się z nikim, w szkole. - ze szkoły
Usuń przecinek i zmień końcówkę - to co, w szkole się z nikim nie koleguje, ale poza nią już tak? 

Jest synem, wnukiem, prawnukiem, bratankiem
To zdanie to taki zapychacz miejsca. Kompletnie niepotrzebne.

Ma przyrodniego brata, starszego. - Ma przyrodniego starszego brata.

Prolog, czyli ogólny wstęp


(...) zdobędziecie zawód dokładnie taki sam jak wasi rodzice
Coś pokręciłaś z tymi rodzicami. Wychodzi na to, że zdobędziemy zawód, który będzie taki sam jak nasi rodzice. Zmień na "waszych rodziców".

 (...)tak, żeby niczego nie brakowało(...)
Wstaw przecinek. 

To właśnie będzie taka historia... dziewczyny, która miała wybór, jednak ona nie myślała o przyszłości.
Zaimek "taka" nie jest tu szczególnie potrzebny, podobnie jest z wielokropkiem i zaimkiem "ona".

 Robiła wszystko, jak najlepiej, zawsze do tej pory dawała radę, sama.
Usuń przecinki.

Jednak teraz będzie musiała wybrać. - Prosić przyjaciół o pomoc, czy spróbować samej dać sobie radę ze wszystkim, co ją otacza...
Na początek usuń kropkę - wtedy będzie widać ten wybór. Jak już to zrobisz, automatycznie połączysz dwa zdania, dlatego zacznij wyraz "prosić" z małej litery. Przecinek przed czy nie powinien się tutaj znaleźć, natomiast przed co trzeba go wstawić.

Przedstawiam wam historie rożowowłosej dziewczynki
Przedstawiasz nam jedną historię, a nie kilka. Poza tym srsly? Dziewczynki? Wcześniej nazywałaś ją dziewczyną, a to jest dość zasadnicza różnica. 

Stary Przyjaciel

Liceum Star, od zbadania dziejów, była szkoła dla wyrafinowanych, mądrych oraz bogatych uczniów.
Przecinek do usunięcia; zła odmiana - liceum było szkołą.

 Wszyscy traktowani równo przez nauczycieli

Brakuje czasownika "być".

Do budynku weszła właśnie trojka młodych dziewczyn, które były na drugim roku, co wiemy z czerwonego koloru róży, przy mundurkach, na lewej piersi. 
Usuń przecinki.

- Jak to możliwe?- zapytały zdziwione dziewczyny. Jedna z różowymi, nazwana Pinki, a druga z rudymi włosami, o imieniu Sawanna.
Ten fragment wyglądałby lepiej, gdyby zdania były połączone. Dlatego zmień kropkę na myślnik, przecinek lub dwukropek. Poza tym różowym czym?


- N-nie wiem – szepnęła białowłosa, bojąc się odpowiedzieć. 
Przecież odpowiedziała!


Dziewczyna w różowych włosach, wymusiła uśmiech i spojrzała na przyjaciółki. 
Usuń podkreślony przecinek. Poza tym u kogo wymusiła ten uśmiech?

- Damy radę! -powiedziała, dla otuchy, choć sama panicznie bała się nowej klasy.- Holly, ściągnij te bransoletki, zrobisz sobie krzywdę.- dodała
Usuń przecinek i dodaj przed "choć'. Usuń kropkę, bo  czasownik "dodać" dotyczy wypowiedzi osoby.

(...)zaśmiała się i, machając do przyjaciółek, odeszła.
Dodaj przecinek.

- Witaj, Przewodnicząca! Cześć, Pinki!
Dodaj przecinki, bo to drugie przywitanie wychodzi na wiwat. Odmień "przewodniczącą".

Przewodnicząca tylko uśmiechnęła się słabo i usiadła, na swoim miejscu przy biurku
Usuń przecinek.


- Chce ci pomoc, no wiesz... z tymi papierami - spojrzała na biurko. - chcę

- Słucham? - zapytała, Pinki, patrząc na nią znad biurka.
(...)uśmiechnęła się, słodko. Mogłabyś powiedzieć, całej radzie, 
Usuń zaznaczone przecinki.

Znów miała nadzieje - nadzieję

Poszła na sam koniec - zbyt bogatego jak na szkole - korytarza.
Usuń myślniki i odmień poprawnie "szkołę".

Chłopcy w standardowych granatowych marynarkach, spodniach i białych koszulach z krawatem, rozmawiali.
(...)granatowe torby, na książki.
(...)około dwudziestu ośmiu ławek jednoosobowych, dla uczniów, oraz szafki, na książki(...)
Wyglądał słodko, z niewinnym uśmiechem i swoją budową ciała, typu sportowca. 
Ten tylko skinął głową i spojrzał na Przewodniczącą, przenikliwie
Przecinki do usunięcia.

- Louis, znasz ją? - łokciem tracił go jakiś chłopak niewyróżniający się niczym od pozostałych, w grupie otaczającej szatyna.
Coś pokręciłaś z szykiem. "Trącił go łokciem jakiś chłopak..." brzmi o wiele lepiej, prawda? Usuń przecinek.

- Jeśli chcesz, później oprowadzę cię po szkole - zaproponowała, śmiejąc się. 
Tutaj dla odmiany przecinka brakuje. 

wracaj ac do kolegów. - wracając


Mały wypadek

- Idę teraz z kolegami na sale - salę


- Daje radę - daję

- To fajnie, Diz
Wstaw przecinek.

z rak wypadły jej wszystkie kartki, - z rąk

 Wydaje mi się, że masz i tak dużo na głowie, jako przewodnicząca.
- Dz-dziękuję - szepnęła cicho i schyliła się, z chęcią pomocy, przy zbieraniu dokumentów.
(...)powiedział, pouczającym tonem.
Po chwili wszystkie były równo pookładane, w rekach chłopaka. 
- Dziwnie się czuje, przez to - czuję
Diz podziękowała Dallasowi, za przysługę
Usuń podkreślone przecinki.

Poza tym, jestem Dallas Hill, druga C. - zaczął iść w stronę wyznaczonych klas.
Czasownik "zacząć" powinnaś zapisać z dużej litery, bo nie jest on związany z wypowiedzią. A za "drugą C" powinna znaleźć się kropka. 

 Mi również.
Na początku zdania należy używać jedynie akcentowanych (długich) form zaimków. Poprawnie jest "Mnie również ".

okularami – polówkami - na zgarbionym nosie.
Nigdy nie słyszałem o okularach polówkach, dlatego zakładam, że miałaś na myśli okulary-połówki + usuń myślniki, bo są niepotrzebne. 

wzięła jedna trzecia - jedną trzecią

- Jeśli nie? - zapytała
"A co, jeśli nie" jak już...

Chce ci pomóc- uparł się. - chcę

Kłótnia
( bez większości błędów interpunkcyjnych - powtarzały się
)
Podeszła do niego, nie okrywając tego, że chce jej się płakać. - ukrywając

dlatego, że jeździsz pociągiem?
"Dlatego" jest tutaj początkiem zdania, więc zapisz ten wyraz z dużej litery.

Skoro tak, to ty jesteś bardziej płytki, niż łyżeczka do herbaty 
Za pierwszym razem wstaw przecinek, za drugim usuń. Poza tym (z tego, co się orientuję) łyżeczka do herbaty nie jest płytka... No chyba że w szufladzie z innymi sztućcami ta cecha się u niej uaktywnia. 

nie chce z tobą rozmawiać - chcę

Tylko dlatego, że jestem bogata, wszyscy widzą we mnie potwora
Wstaw przecinek.

Dziękuje, że przyjechałeś - dodała. Skinął głową. - dziękuję

- Nie potrzebuje limuzyny. Nie chce niczego, tak jak tego, żebyś mi wybaczyła
Nie potrzebuję limuzyny; Zmień wyrażenie na: nie chcę niczego tak bardzo, jak tego...

Podsumowując poprawność: wyszło szydło z worka - nie sprawdzasz swoich tekstów przed publikacją. I nie próbuj wmawiać, że to robisz, bo gdybyś to robiła, literówek by nie było. Ponadto masz niemałe problemy z interpunkcją, dlatego radziłbym się skupić na niej najbardziej. Warto również posiedzieć nad odmienianiem rzeczowników przez przypadki, bo z tym również masz lekki kłopot. Jeśli coś wyda Ci się dziwne lub niedorzeczne, zawsze można sprawdzić to w Internecie. Jako że na błędy składają się głównie literówki i interpunkty, daję Ci:

13,5/20

5. Punkty dodatkowe

Nie tym razem.

Zdobyłaś: 47,5/89
Ocena: dostateczny

Piątki nie było, była za to pierwsza trójka. 
Mam nadzieję, że swoją oceną jakoś Ci pomogłem.
Praca u mnie wre, dlatego jeszcze dziś zajmę się kolejnym blogiem. 


2 komentarze:

  1. To ja sobie teraz tak chamsko wepchnę zadek przed Autorkę...
    Zastanawiam się, czy to ja jedyna jestem tutaj taka nieogarnięta i nie potrafię ruszyć się z miejsca. A Ty, Gnome... Łał. Lecisz jak z procy ;D
    Ogólnie to rozpiera mnie energia. Było nie pić tych pięciu kaw...
    Dobranoc ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, faktycznie się rozpędziłem.
      Ale muszę w końcu odpokutować za poprzedni miesiąc, w którym niczego nie zaserwowałem.

      Usuń