piątek, 7 marca 2014

[640] http://rozowakoszula.blogspot.com/


Adres bloga: RóżowaKoszula
Autorka: szwamka
Oceniająca: Dafne


1. Pierwsze wrażenie

Miło mi zobaczyć w swojej kolejce bloga, który od samego początku przyciąga mnie swoją prezentacją. Zacznę jednak od początku. Pierwsze, co mnie urzekło, to adres. Jest niebanalny, zagadkowy, a jednocześnie prosty i łatwy do zapamiętania. Różowa koszula. Zastanawiam się, jakie znaczenie będzie miał ten ciuszek dla fabuły Twojego opowiadania. A może to jakieś przezwisko? Sama nie wiem. Brzmi zastanawiająco i sympatycznie. Lekko irytuje mnie jedynie brak myślnika, ale to już ma znaczenie czysto estetyczne.
Szkoda, że nie wstawiłaś w miejsce motta czegoś odnoszącego się do treści bloga, zapraszającego albo zakreślającego zarys fabuły. Przepisanie tytułu jest trochę mało kreatywne, nie uważasz?
Szablon dość klasyczny, ale sprawiający miłe wrażenie. Nic mnie nie razi w oczy, nie mam też ochoty wyłączyć przeglądarki. To ważne, bo czasem kompletnie nietrafiona szata graficzna potrafi zabrać chęci do czytania.
Odbieram Twojego bloga bardzo pozytywnie. Ciekawi mnie tematyka opowiadania. Obym się nie zawiodła.

8/10


2. Grafika

Jak można się było spodziewać, pojawiły się tutaj różowe akcenty. Na szczęście nie stworzyłaś jednak suotko-ruszoffego-blogaska, bo tego bym chyba nie zniosła. Delikatny róż przeplata się z bielą, czernią, czerwienią, fioletem oraz innymi barwami, które razem dają miłą, przyjemną dla oka kompozycję.
Nagłówek to zbitek różnych zdjęć i obrazków, wyraźnie przerobionych w programie graficznym. Mnóstwo tu urozmaiceń i refleksów świetlnych. Z jednej strony dobrze, że nie jest nudno - z drugiej zakrawa to o przesadę. Napis jest, niestety, średnio widoczny. Dobrałabym inny kolor.
Nie ma gładkiego przejścia z nagłówka w tło, jednak nie wygląda to tragicznie - wyróżniony został sam tekst bloga i kary. Reszta wydaje się "wisieć" w powietrzu, ale o dziwo... nie przeszkadza mi to. Normalnie wolę, kiedy wszystko ma swoje miejsce. Twój szablon utrzymuje klimat właśnie dzięki takiemu lekkiemu rozgardiaszowi, i to mi się podoba.
Czcionki są czarne, jedynie style i rozmiary nieco się od siebie różnią. Kontrast między tekstem a tłem jest dość duży, a mimo to nie razi w oczy. Kolorystyka ogólnie jest stonowana i pogodna. Taką szatę graficzną lubię - udowadnia, że można stworzyć coś nastrajającego pozytywnie, ale nie wesołkowatego. Poza niewielkimi mankamentami naprawdę jest bardzo dobrze.

8,5/10 


3. Treść

Prolog
Ostatnio miałam styczność przede wszystkim z krótkimi prologami o mniej typowej formie, dlatego zdziwiłam się, widząc u Ciebie klasyczny wstęp przypominający rozdział. Nie jest to jednak negatywnie rozumiane zdziwienie. Spodobał mi się sposób, w jaki wprowadziłaś mnie w akcję swojego opowiadania. Był bardzo prosty i bezpośredni. Poznałam głównych bohaterów i zarys tematyki. 
Należy Ci się pochwała za pierwsze akapity tekstu. Ciekawy zabieg, który niemal mnie zmylił. Myślałam, że zaczniesz opowiadać jakąś legendę czy Bóg wie co.
Chciałam jeszcze zwrócić uwagę na jeden fragment, który trochę mnie zastanawia, a mianowicie:
"– Dlaczego tutaj siedzisz? – zapytałam po chwili, kiedy alkohol uderzył do głowy. "
Zgodnie z Twoim opisem, dziewczyna wypiła dwa łyki, a owa chwila trwała jakąś minutę. Chyba nie znam alkoholu, który w takim tempie, cytuję, uderzyłby do głowy.

Rozdział pierwszy
Rany, chyba już lubię Twoje opowiadanie. Cezary wydaje mi się dość irytujący przez swoją nachalność i notoryczne gadanie o tym samym. Wciąż, podobnie jak bohaterka, wracam myślą do Konrada - chociaż jego imię piekielnie mi się nie podoba, to z jakiegoś powodu chciałabym, by znów zakręcił się obok Hanki.
Twój zabawny, lekki, swojski styl przyprawia mnie o uśmiech. Spójrz tutaj:
"(...) rozgotowanego ryżu z sosem z tytki (...)" 
Ta historia staje się taka naturalna, kiedy opowiadasz ją z taką swobodą słów. TAK TRZYMAĆ! 


Rozdział drugi
Och, czyli Ty faktycznie zamierzasz pisać z perspektywy dwóch osób... Z reguły mi to przeszkadza, ale u Ciebie, jak na razie, nie aż tak mocno. Wierzę, że ma to jakiś konkretny cel, a nie jest tylko wynikiem lenistwa czy chęci pójścia na łatwiznę (jak to bywa w większości przypadków). Zapewne Konrad i Hanka jeszcze się spotkają, a to wszystko ma na celu wyjaśnienie okoliczności. Na razie są to jednak tylko moje domysły.
Nie lubię tej Marty. Jest wyrachowana, a ja widziałam słodką, niewinną Hanię u boku Kondzia. Tak musi być, no MUSI!
Pojawiła się także różowa koszula... Czemu awansowała ona na tytuł bloga? Nie wiem. Pewnie to się jeszcze okaże.


Rozdział trzeci
I co, i co? Dafniak ma zawsze dobre przeczucia, wiedziałam, że tej Marty po prostu nie można lubić. Nienawidzę jej za to, jak zepsuła Kondziowi życie - chyba, że dzięki temu połączy się on z Hanią. Wciąż na to czekam - zniknęła mi z tego opowiadania na, jak na razie, dwa rozdziały - a to mi się nie podoba. No nic, poczekam.
Jestem na siebie zła, bo spojrzałam na komentarze. Patrzę, a tam... SPOILER! No wiesz co, dzięki! Ale skoro już wiem, to cierpliwie czekam na to spotkanie. Ciekawi mnie ono, tym razem jednak widziane z perspektywy chłopaka. Oby moja ciekawość została uspokojona.

Rozdział czwarty
Część mnie krzyczy: Hura! Zostawiła tego debila! Druga jednak zastanawia się, czy ów debil da jej spokój. Bardzo dobrze napisany rozdział, zastanawia mnie tylko jedno - zorientowałam się, że Czarek jest natarczywy, zachłanny, namolny; nie zauważyłam jednak, by był szczególnie zazdrosny. Mogłaś lepiej wykreować akurat tę cechę - to dobrze tłumaczyłoby jego zachowanie podczas zerwania. To, że ją uderzył, przeszło moje oczekiwania. Silna kobieta - oddała mu, uciekła. Tak sobie pomyślałam... Zostawiła go przecież w swoim domu, czyż nie? To trochę lekkomyślne, ale cóż innego mogła zrobić...
Na kogo ona wpadła? Kiedy napisałaś o tych tęczówkach, przez moją głowę przemknęła jedna myśl: Konrad. Do niego nie zwracałaby się jednak per pan. Hm...
+ Mała uwaga:
"(...) ja jedynie doskonale grałam na nerwach, na niczym więcej."
- Ta dziewczyna prezentowała śpiew, prawda? Ta wypowiedź sugeruje, jakoby grała na jakimś instrumencie. Czepiam się, wiem.

Rozdział piąty
Mnóstwo zbiegów okoliczności, jak widzę. Ale może nie powinnam wierzyć w przypadki? Tak czy owak, Emil wydaje mi się niemal ideałem ojca, partnera... No, może gdyby nie ten jego pracoholizm. Z Konrada jest większy intrygant i drań, ale to nic. I tak przyciąga do siebie kobiety (a może właśnie dzięki temu).
Hanię czeka więc uroczy (?) tydzień z chłopakiem. I to na dodatek na wsi.. Może być ciekawie. Nie musiałam czekać na ich spotkanie pół opowiadania, dzięki Bogu.

Rozdział szósty
Hm, właśnie tego się obawiałam. W ostateczności mogłabym znieść mieszanie narratorów w jednym rozdziale, ale nie mogę patrzeć przychylnie na opisywanie ich oczami jednej i tej samej sytuacji. Mogłaś zacząć pisać jako Hanka w momencie, w którym przestałaś pisać jako Konrad. Niepotrzebnie się powtórzyłaś, ten zabieg niczemu nie służył.
Mamy więc dwa zupełnie inne charaktery, zamknięte w jednym domu na co najmniej tydzień. Cóż się z tego urodzi? Zakładam, że interesujące, acz niekoniecznie łatwe uczucie.

Rozdział siódmy
Ej no! Jak mogłaś zrobić coś takiego? Ta babcia wkurzyła mnie już w momencie, kiedy się pojawiła - i tylko z tego właśnie powodu. Ostatecznie zniosłabym ją, gdyby zatrzymała się w Pożarowie, ale tego, że chce zabrać Konrada, na pewno jej nie wybaczę. Przecież to miał być płomienny romans, big love i te sprawy! Nie zgadzam się. Veto. Konrad zostaje.
Mam nadzieję, że oni się nie rozdzielą. W przeciwnym razie chyba już nie dojdzie do tego, na co tak z utęsknieniem czekam...

Rozdział ósmy
Grr, Twoi bohaterowie zaczynają mnie irytować! Druga część rozdziału była zdecydowanie bardziej zaskakująca, ciekawa i przyjemna, ale... Dlaczego do niczego więcej nie doszło, no dlaczego, dlaczego, DLACZEEEEEGO? Poczułam się zawiedziona, ale chyba o to Ci właśnie chodziło.
Zastanawia mnie, jak ta parka będzie się zachowywać następnego dnia. Szczególnie Hanka powinna czuć się dziwnie, w końcu to ona to wszystko zainicjowała. Chociaż istnieje możliwość, że jej nie doceniam i że ponownie ruszy do ataku.

Rozdział dziewiąty
Jejku, a temperatura już się podnosiła! Podziwiam Hankę; dała radę, choć musiało to od niej wymagać dużej dozy silnej woli. Niejedna by mu się nie oparła, ale dla naszej bohaterki liczy się nie tylko seks. Choć wiemy, że główną rzeczą, która pociąga ją w Konradzie, jest jego ciało. Hania ogólnie ma słabość do przystojnych mężczyzn - nawet na dużo starszego od siebie Emila potrafi patrzeć lubieżnym wzrokiem.
Telefon Czarka mnie zirytował. Ten chłopak naprawdę ma tupet. Konrad dobrze zrobił i dał Hance to wymarzone oparcie. Chociaż ja zabiłabym kogoś, kto zniszczyłby mi telefon. No nic, patrząc mniej przyziemie - postąpił dobrze. Wprowadziłaś kolejnych bohaterów. Robisz to stopniowo, nie zalewasz czytelnika falą nowych postaci. Niektórzy autorzy mają ten irytujący nawyk, a ja wtedy gubię w tym, kto jest kim.

Rozdział dziesiąty
Iskrzy, aż dymi. Szkoda tylko, że raz on jest niezdecydowany, a raz ona. Postawa Konrada momentami mnie irytuje. Dość wyraźnie i stanowczo kreujesz jego charakter na pewnego siebie faceta, mam nadzieję, że z czasem pokażesz również tę lepszą, łagodniejszą naturę, która na pewno gdzieś tam istnieje. Nie lubię drani w opowiadaniach - tzn. nie na dłuższą metę, bo zaczynają mnie irytować.
Cóż, obecność Joanny też może sporo namieszać. Ciekawi mnie, czy Hania skusi się na kuszącą propozycję Konrada. W końcu ile można walczyć z samą sobą?

Rozdział jedenasty
Okej, udało Ci się mnie zaskoczyć. Mam nadzieję, że ta cała Sara nie wpadnie na pseudogenialny pomysł odzyskiwania Konrada. Albo wpadnie, ale jej nie wyjdzie, za to obudzą się w Hance instynkty powiązane z zazdrością. Tak, to chyba byłoby dobre. I ciekawe.
Czas na dwie nieprawidłowości, jakie odkryłam:
"Spodziewałem się przesolonej papki z jajek. Pozytywnie zaskoczyło mnie moje śniadanie. Mógłbym Hance szczerze pogratulować zdolności. Michał miał rację, świetnie gotowała."
- Piszesz, że spodziewał się złego dania. A jeszcze niedawno sądził, że nie ma z Hanką szans, czyli analogicznie uważał ją za dobrą kucharkę. Coś nie tak...
"– Konrad! – usłyszałem z dołu. Wyszedłem na zewnątrz. Joanna patrzyła w górę. – Zostajesz sam z Agą. Zajmij się nią."
- Pierwotnie oboje Czyżewscy mieli zostać z Agnieszką. Zmieniło się to po ich rozmowie wewnątrz domu, w której nie uczestniczyła Joanna. Jakim cudem więc usłyszała ją z dworu?

Uff, nareszcie skończyłam. Trwałoby to krócej, ale na bieżąco dodawałaś nowe rozdziały, a ja bardzo chciałam przeczytać, sprawdzić i ocenić wszystko, co mi się zresztą udało. Przechodzę więc do podsumowania. To wymaga skupienia, zmusiłam się nawet do wyłączenia muzyki. Do rzeczy.
Twój styl należy do prostych, ale nie przesadnie uproszczonych. Z tekstu nie płynie zupełnie niepotrzebny patos. Piszesz romans - Twój blog nie dotyka ściśle tych najtrudniejszych tematów, a jedynie momentami o nie zahacza. Śmiało można powiedzieć, że styl jest adekwatny do kategorii opowiadania. Masz satysfakcjonująco szeroki zasób słów, potrafisz zgrabnie nimi operować. Całość czyta się lekko, przyjemnie, a używane przez Ciebie sformułowania i sposób, w jaki piszesz, wypadają bardzo naturalnie. Nietrudno wyobrazić sobie sytuacje, o których się czyta.
W Twoim opowiadaniu zachowana jest harmonia pomiędzy opisami a dialogami. Nie budujesz fabuły tylko na dialogach (jak to bywa w niektórych przypadkach), ale też nie nudzisz czytelnika przydługimi opisami miejsc, zdarzeń i sytuacji.
Owe opisy są powiązane z kreacją bohaterów. Niektórzy blogerzy tworzą zakładki, w których opisują daną postać od deski do deski, od A do Z, wszystko dokładnie i skrupulatnie jak w encyklopedii. Ale czy o to chodzi? Oczywiście, że nie. U Ciebie wygląd i cechy charakteru postaci wypływają właśnie z opisów zachowań bohaterów w danych sytuacjach oraz z rozmów z innymi. (I właśnie dlatego uważam, że podstrona ta jest na tymże blogu niepotrzebna.) Żadna Twoja postać nie jest sztuczna, plastikowa, bezwyrazowa - mamy dobry obraz głównych bohaterów (Hanki i Konrada), co nie znaczy jednak, że zapominasz o tych nieco mniej istotnych dla fabuły. I w ten sposób wiemy, że Emil jest opiekuńczy, a Joanna sympatyczna. Nie zapominasz o detalach, to się chwali.
Jedyną rzeczą, która mnie frustruje w tym opowiadaniu, jest narracja. Jestem przeciwniczką wprowadzania kilku narratorów, chyba że jest się już naprawdę biegłym pisarzem, a zabieg ten jest niezbędny dla zgrabnego przedstawienia fabuły. To tylko moje zdanie, ale frustruje mnie (z doświadczenia wiem, że wielu moich znajomych również) ciągłe zmienianie punktu widzenia. Narracja pierwszoosobowa jest łatwiejsza, owszem - to przemawia za Twoim pomysłem pisania z perspektywy i Konrada, i Hanki. Jednak gdybyś wprowadziła narratora wszechwiedzącego, problem sam by się rozwiązał, mogłabyś swobodnie lawirować pomiędzy miejscami i osobami. Nie jest dobre, kiedy w jednym rozdziale raz jesteśmy Hanką, a raz Konradem. Poznajemy ich lepiej, a i owszem. Nadal jednak uważam, że ma to więcej negatywów, nie jest tak rozwijające dla pisarza i prowadzi po prostu do chodzenia na skróty.
Twoje opowiadanie bardzo mi się spodobało i niewykluczone, że będę jeszcze u Ciebie gościć. Akcja biegnie w dobrym rytmie, nic nie spieszy się ani też nie porusza w żółwim tempie - całość jest wyśrodkowana, a tak właśnie powinno być w romansie. Potrafisz zaciekawić czytelnika, wprowadzić go w smutek, radość, rozbawienie czy zaskoczenie. Wywołałaś we mnie wszystkie te emocje i za to Ci dziękuję, bo dzięki temu ta historia nabiera barw, staje się ciekawsza i "wciągająca". Kilkakrotnie wręcz nie mogłam się od niej oderwać. Pomyśl tylko, chociażby czysto przyszłościowo, czy taki typ narracji rzeczywiście jest najkorzystniejszy i dla Ciebie, i dla czytelników.

36/40

4. Poprawność


Prolog

"(...) ale nie wiedziałam o czym."
- Przecinek przed o czym.

"(...) co sobie o mnie pomyślał Konrad. 
- Źle wygląda to imię na końcu. Napisałabym "co Konrad sobie o mnie pomyślał". Ewentualnie mogłabyś użyć zaimka.

"(...) że nikt nie przebił ideału, który spotkałam na lekcjach jazdy konnej (...)"
- Ideału, którego spotkałam.

"(...) usiadłam w dokładnie w ten sam (...)"
- Jedno w w zupełności wystarczy.


Rozdział pierwszy

"Kurcze, dlaczego wtedy (...)"
- Chyba kurczę? Dla pewności spytałam Driny - ma takie samo zdanie.

"nie ugięły mi się kolana, ani serce nie biło w rytmie polki."
- Generalnie nie stawiamy przecinka przed ani.

"Chociaż na tę krotką chwilę (...)"
- Krótką.

"(...) większe oczekiwania, niż rodzice."
- Bez przecinka.

"(...) wie o tobie więcej, niż ty sam."
- Bez przecinka.

"Zaprzeczyłam ruchem głowy, wzruszalnym ramionami (...)"
- Przepraszam, ale nie rozumiem?...

"(...) wyobrażeniu. Ucisk w żołądku nabrał na sile, chyba trawiłam te nieszczęsne motyle. Widziałam bardzo niewyraźnie, oczy zamgliły się od łez, ale to, co działo się w środku, w mojej głowie, przechodziło wszelkie wyobrażenia. "
- Wyobrażeniu, wyobrażenia - powtórzenie.


Rozdział drugi

"(...) wcześniej, niż w poniedziałkowy poranek (...)"
- Przeczytaj to, proszę: KLIK.

"(...) zarówno ze mną i tym służbistą obok. "
- Słowo zarówno jest tutaj niepotrzebne - byłoby, gdybyś napisała zarówno ze mną, jak i tym służbistą obok. Widzisz tę subtelną różnicę?

"(...) po czym wyczołgałem się z łózka (...)"
- Z łóżka.

"(...) w taki sam sposób, jaki robiła to dzisiaj od rana."
- W jaki.

"Bawiła się mną, dlaczego ja nie miałem się zabawić Martą?"
- To imię dziwnie tutaj brzmi, lepiej byłoby, gdybyś zamieniła je na zaimek.

"Marta palcem dotknęła koniec ogona smoka na plecach."
- Dotknęła kogo? czego? końcówki ogona smoka na plecach. (Taka forma brzmi, według mnie, najlepiej, choć można by tu dyskutować.)

"Pochyliłem się nad kobieta (...)"
- Kobietą.

"(...) bardziej, niż za pierwszym razem."
- Bez przecinka.

"Może rzeczywiście, to coś ważnego (...)"
- Bez przecinka.




Rozdział trzeci

"Nazwałbym to dorosłością gdyby nie (...)"
- Przecinek przed gdyby.

"(...) samo niezadowolenie, co na mojej. Cholera, kogo nie mijałem, wyczuwałem marazm i niezadowolenie."
- Niezadowolenie, niezadowolenie - powtórzenie.

"(...) najpierw twierdziła, że chodzi tylko seks (...)"
- O seks.

"(...) stwierdziłem oddalając się (...)"
- Przecinek przed imiesłowem.

"(...) już nie działał, uodporniłem się na czary wiedźmy, choć ta przepiękna kobieta nadal działała (...)"
- Działał, działała - powtórzenie.

"Cóż, podejrzewałem, że Malecki przygotuje (...)"
- Małecki.

"(...) jakbym chwycił pana Boga z nogi."
- Za nogi.

"(...) a obok swoi mój brat (...)"
- Swoi?





Rozdział czwarty

"(...) już od rana chodziłam zdenerwowana. Wolałam odbębnić wszystko od rana (...)"
- Od rana, od rana - powtórzenie.

"(...) niektórzy na deskach, inny na łyżworolkach (...)"
- Inni.

"(...) więc nie mogłam sobie pozwolić, aby tam usiąść. Spoczęłam więc (...)"
- Więc, więc - powtórzenie.

"Te rzeczywiście zmieniły może życie."
- Może życie?


Rozdział piąty

"Wsiadaliśmy w samochód na rano (...)"
- Na rano? A nie po prostu rano?

"(...) ja nadal byłam płaksa jak deska (...)"
- Płaska.

"(...) że pasję, to ma on (...)"
- Bez przecinka.

"Zacisnęłam mocno powieki, a po chwili szybko odtworzyłam (...)"
- Otworzyłam (je).

"(...) powoli usiadłam na podłogę (...)"
- Na podłodze.

"(...) chciałam coś powiedzieć, że wciąż łkałam i trudno było złapać mi oddech."
- Że? A nie ale?

"– Cześć kolego (...)"
- Cześć, Aniu. Cześć, mamo. Cześć, kolego.

"(...) nie wiedziałam, ile minęło, od momentu (...)"
- Ten drugi przecinek jest niepotrzebny.

"(...) kiedy Sawicki leżał na podłodze ogłuszony moim dosyć spektakularnym ciosem."
- Przecinek przed imiesłowem.

"(...) zaczął się pomagać pieszczot właśnie od niego."
- Domagać.

"(...) napisałam SMS do Ingi."
- SMS-a.

"(...) jeszcze nie więcej, niż pięć minut (...)"
- Bez przecinka.

"Szary T-shirt opinał (...)"
- Dlaczego T-shirt? Nie ma potrzeby używać tutaj dużej litery.

"Podrzucił kluczyki, a później wsadził do kieszeni spranych dżinsów."
- Wsadził je. Zabrakło mi dopełnienia.


Rozdział szósty

"Portyk wgłębny z półokrągłą arkadą podpartą na jońskich kolumnach, zwieńczonym trójkątnym frontonem."
- Zwieńczonym? Chińskie to zdanie trochę, że tak powiem.

"Hanka nie odezwała się ani słowem, nawet powieka nie drgnęła."
- Powieką.

"Na wprost, pięćdziesiąt metrów przed nami znajdował się nieduży (...)"
- Oddziel uściślenie przecinkami z obu stron.

"Rozjuszona Hanka była bardziej znośna, niż ta jej udawana obojętność (...)"
- Bez przecinka.

"(...) która na pewno nie męczyła tylko mnie."
- To brzmi tak, jakby Hania męczyła wszystkich, tylko nie Konrada. A przecież było inaczej, prawda? Która na pewno męczyła nie tylko mnie.

"(...) tylko mnie. Spowodowałem tylko (...)"
- Tylko, tylko.

"(...) że uleciało z niej część tłumionych emocji."
- Część emocji (podmiot) uleciałA (orzeczenie).

"Kiedy ja spokojnym krokiem podążałem (...)"
- W języku polskim nie musimy pisać tego "ja" - osobowa forma czasownika wystarcza w zupełności.

"(...) przywitał nad pan Andrzej swoim zachrypłym głosem."
- Nas.

"(...) koszulę w kratę, ubierał się tak, od kiedy tylko pamiętam. Z kieszeni koszuli (...)"
- Koszulę, koszuli.

"(...) wszystkie boksy były puste, wszystkie cztery konie przebywały na zewnątrz."
- Wszystkie, wszystkie.

"Byłem pewien, że nie ma gorszego połączenia niż niezadowolona kobieta zachowująca się jak sześciolatka."
- Połączenie zazwyczaj zachodzi pomiędzy przynajmniej dwiema osobami lub rzeczami, a Ty wspominasz tylko o jednej.

"Wewnątrz ściany były pomalowane na biało (...)"
- Brzmi to tak, jakbyś pisała o wewnętrznej części ściany, co jest oczywiście lekko bezsensowne.

"(...) po wiadra po farbie (...)"
- Co?

"Wewnątrz ściany były pomalowane na biało, mogłyby przypominać szpitalne, sterylne pomieszczenie (...)"
- Ściany mogłyby przypominać pomieszczenie... Hm...

"Tam, na pewno będzie wszystko (...)"
- Bez przecinka.

"Naprawdę nie mogłam tego znieść, że spotkałam tego dupka."
- Albo: Naprawdę nie mogłam tego znieść, albo: Naprawdę nie mogłam znieść tego, że spotkałam tego dupka

"(...) jednak mnie tak nie wyprowadziły z równowagi, jak kolejne słowa Ingi."
- Ten szyk aż woła i prosi, by go zmienić!

"(...) którego fragmenty ze zaschniętą krwią (...)"
- Z krwią.

"(...) że Konrad na pewno usłyszał cześć jej zdania."
- Część.

"(...) przytrzymał nadgarstki uściskiem swojej dłoni, obrócił mnie i ramieniem przytrzymał przy sobie."
- Przytrzymał, przytrzymał.

"Jeśli nie zacząłby mnie szukać, wtedy zyskałabym pewność, że zabiłabym go na miejscu przy pomocy wazonu."
- Że zabiłam...


Rozdział siódmy

"(...) pogłaskać. Zaśmiałam się i wzięłam zwierzaka na ręce. Miał takie miękkie futerko i był pełen energii. Pogłaskałam (...)"
- Pogłaskać, pogłaskałam.

"(...) rzeczywiście Konrad nie kupił jedzenia zbyt dużo."
- Szyk. Lepiej brzmiałoby: rzeczywiście, Konrad nie kupił zbyt wiele jedzenia.

"Rzeczywiście mogłam się w nim cała obejrzeć, dlatego w pierwszej chwili pomyślałam, że ktoś jeszcze jest w pokoju."
- Przepraszam, ale nie widzę związku?...

"Ściągnąłem słuchawki i weszłam do pokoju."
- Ściągnęłam.

"Zaczęłam się zastanawiać, czy nie nadmuchałam całej tej historii i dusiłam ją w sobie."
- Kurczę, nie do końca rozumiem sens tego zdania?...

"(...) dusiłam ją w sobie. To bardzo prawdopodobne. Zwykle radziłam sobie z rozwiązywaniem problemów, a nawet jeśli czasami się nie udawało, to nie byłam beksą i nie użalałam się nad sobą. Tym razem podeszłam do sprawy bardzo emocjonalnie, wypłakałam mnóstwo łez. Wcale się sobie nie dziwiłam, w końcu chodziło o moje uczucia. Starałam się myśleć racjonalnie, ale czasami po prostu nie mogłam dusić łez – zgorzkniałabym."
- Dusiłam, dusić.

"Tak tylko otarliśmy się o sobie (...)"
- O siebie.

"(...) żeby sprawdzić godzinę – przed dziewiątą."
- Było przed dziewiątą. Brakuje mi tu czasownika.

"(...) podeszła do mnie opierając się o laskę."
- Przecinek przed imiesłowem.

"(...) żadna kobieta nie ośmieliłaby się z babcią nie zgodzić. Podążyłem korytarzem za kobietami."
- Kobieta, kobietami.

"Wtorek człapał dumne za swoją właścicielką."
- Dumnie.

"(...) która jako jedne z nielicznych pomieszczeń (...)"
- Jedno.

"– Boje się jej (...)"
- Boję.

"Niedługo nie powinien zostać po nim ślad. "
- Niedługo nie powinno zostać po nim śladu.

"(...) ale to zawsze lepsze, niż mokry i śmierdzący T-shirt."
- Bez przecinka. T-shirt z małej litery.


Rozdział ósmy

"(...) a w czasie deszczu wszędzie było błoto, a z góry spływały strumienie."
- To pierwsze a bym sobie odpuściła.

"(...) ale już samo przebywanie z architektami wnętrz i obserwowanie ich przy pracy, pozwoliło (...)"
- Bez przecinka.

"Wolałabym, żeby mój syn związał się z jedną porządną kobietą."
- Nie widzę sensu w wstawieniu do tego zdania słowa jedną.

"W ogóle dostaliśmy karnet na aerobic (...)"
- Czemu nie spolszczyłaś tego słowa? Jakoś mi to tutaj nie pasuje...

"Dobrze, wiedziałem, że to (...)"
- Jesteś pewna, że ten pierwszy przecinek powinien tutaj stać?


Rozdział dziewiąty

"Lekki zarost podkreślał jego szczękę i kości policzkowe, wargi nieco wydatne, ostra linia ust."
- Zabrakło mi drugiego orzeczenia.

"Ja nie tylko doceniałam to, jak wygląda, ale sam fakt, że musiał włożyć spory wysiłek, żeby jego ciało wyglądało tak... bosko."
- Wygląda, wyglądało - powtórzenie.

"(...) że zjawi się on, Konrada Czyżewski – i mnie pokocha."
- Konrada?

"(...) że realizacja mojego planu była najzwyczajniej na świecie niemożliwa."
- W świecie.

"(...) a kiedy poszedł bliżej, mocno przytuliłam."
- Podszedł.

"Głaska Fridę po chrapach, a ta strzygła zadowolona uszami. "
- Dwa czasy w jednym zdaniu? Nie sądzę.

"Mogę wciąż kochać Konrada swą beznadzieją miłością (...)"
- Beznadziejną.


Rozdział dziesiąty

"(...) aby odszukać chusteczek (...)"
- Odszukać co? chusteczki. Poszukać czego? chusteczek.

"Nie chce cię widzieć!"
- Nie chcę.

"(...) że nie może być z Emilem, niż śmiercią Krzysztofa."
- Bez przecinka.

"(...) który bawił się Agnieszką i Szarlejem przy stajni."
- Sądzę, że bawił się z nimi, a nie nimi.

"Emil widocznie poszedł do pałacu, skontrolować remont (...)"
- Bez przecinka.

"W międzyczasie Emil przeszedł nas skontrolować (...)"
- Przyszedł.

"(...) niezależnie o tego, czy w tych mokrych (...)"
- Od tego.

"– Hej – wymamrotała cicho, uśmiechnęła się do mnie delikatnie.
– Co ty tutaj robisz?

– Spacer. Dosyć nieudany, jak widać – zaśmiała się cicho. "
- Cicho, cicho.

"Odepchnęła moją rękę, a później pochłonęła mnie."
- Pochłonęła go? Nie rozumiem?


Rozdział jedenasty

"(...) postanowiłam się podręczyć w samotności. Chociaż nienawidziłam siedzieć sama w Pożarowie, to postanowiłam się pomęczyć."
- Postanowiłam, postanowiłam.

"(...) że e wykorzystałby każdą okazje, by to zrobić?"
- Okazję.

"Nie chciałam jej zrobić dlatego, że zaczęłam racjonalnie myśleć i uświadamiałam się (...)"
- Uświadamiałam sobie.

"– Cześć Hania (...)"
- Cześć, Hania.

"– Cześć Aga (...)"
- Cześć, Aga.

"Jednak ta dwójka plus pies na pewno razem zbudzili całą wieś."
- Dwójka plus pies (z psem) zbudziła całą wieś.

"(...) ale tak nie chciałam, żeby słuchała."
- I tak.


Jak na taką ilość tekstu, błędów nie jest wcale dużo. Najczęściej są to powtórzenia, nieścisłości lub pomyłki na tle interpunkcyjnym. O ile w przypadku interpunkcji możesz jedynie poczytać co nieco o zasadach i sprawdzać tekst dokładniej (bo często umiejętne stawianie przecinków jest kwestią dobrego wyczucia, jakie nabywa się z doświadczeniem), o tyle z powtórzeniami możesz skuteczniej walczyć. Spróbuj czytać rozdział więcej razy przed opublikowaniem. Na pewno jakieś powtórki będą same raziły Cię w oczy. Nie zabrakło również literówek (np. uciętych ogonków). To już kwestia spostrzegawczości, bo tego typu błędy nie zawsze są podkreślane przez Worda czy Bloggera. 
Na szczęście na ogół piszesz poprawnie, nie zdarzają Ci się niemal bolesne wpadki na tle ortograficznym, nie masz również problemu z zapisywaniem dialogów. Dzięki temu tekst czyta się dużo przyjemniej.

14,5/20


5. Ramki

Zajrzę do menu.
- O blogu - krótkie streszczenie fabuły opowiadania, podanie kilku najistotniejszych informacji i słowniczek gwary poznańskiej (co jest dość ciekawe dla kogoś nieobeznanego - ja akurat nie miałam problemów podczas czytania, jestem z Wielkopolski).
- Bohaterowie - wszystko ładnie, pięknie (bo ta podstrona funkcjonuje tylko jako dodatek, bez niej również świetnie bym sobie poradziła - jak dla mnie jest to zupełnie niepotrzebne, ale to już kwestia gustu i poglądów), tylko dlaczego wstawiasz imiona bohaterów bez opisów? Zamiast pisać, że uzupełnisz je później, najlepiej po prostu je stamtąd wyrzuć i wstaw dopiero z opisami.
- Autorka - bardzo krótka notatka o Tobie wraz z podaniem namiarów. 
- Linki - ładnie pogrupowane, nie ma się do czego przyczepić.
Mamy także spis treści. To bardzo dobre rozwiązanie, dużo wygodniejsze niż archiwum. Nie brakuje adresów innych Twoich stron (blogów i nie tylko), creditu, statystyki... Trochę tych ramek jest, na Twoim miejscu zastanowiłabym się, czy wszystko jest naprawdę potrzebne. Od razu wyrzuciłabym też "Bohaterów", ale to już Twoja decyzja.

4,5/5


6. Punkty dodatkowe

+ Za współgranie wszystkich elementów świata przedstawionego. Są tutaj konkretne miejsca, czas jest dokładnie określony, znamy dobrze bohaterów itp. Dodatkowo - akcja dzieje się w Polsce, a jest to coraz rzadziej spotykane na blogach. Według mnie to duży plus.

Plus jeden.


Zdobyłaś 72,5/89 pkt.
Ocena: dobry plus (4+)

Jak dla mnie jest to pięć. Chciałam nadciągnąć (choć to nie w moim stylu), ale już bardziej nie mogę. Zastanawiałam się, ile masz lat. Podejrzewałam, że nie jesteś już nastolatką - Twój styl wskazywał na obycie w pisaniu. 
No nic, ja ze swojej strony dziękuję za zgłoszenie się do mnie, bo ocena Twojego bloga była czystą przyjemnością. Dodaję go do linków na swoim prywatnym blogu i czekam niecierpliwie na nowy rozdział.
Pozdrawiam. :)

Nie wiem, czy następna ocena ukaże się w tej połowie miesiąca - szczerze mówiąc wątpię. Dwunastego marca wyjeżdżam na trzy dni, a w ciągu tego tygodnia będę dość zabiegana. Pożyjemy, zobaczymy.



8 komentarzy:

  1. Hej, dziękuję za ocenę! Przeczytałam, ale właśnie wychodzę, więc wpadnę z większym komentarzem wieczorem lub jutro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, zacznę od początku, bo tak mi będzie najłatwiej, chociaż może być chaotycznie w tym komentarzu, za co z góry przepraszam, ale piszę komentarz na bieżąco, czytając ocenę.
      Wcale nie uważam, że umieszczanie tytułu na belce jest mało kreatywne. Nie wiem, jakiej przeglądarki używasz, ale mnie na belce w Chome wyświetlają się trzy słowa, więc ten cytat i tak nie wyświetla się w całości. Traktuję tę belkę raczej jak nazwę bloga (w tym przypadku również opowiadania), tyle. Brak myślnika? Nie wiem, jak to skomentować, mnie Twoje zirytowanie jedynie rozbawiło, bo to taka pierdoła.
      Co do samego adresu/nazwy bloga. Różowa koszula wiąże się bezpośrednio z fabułą. Co prawda nie jest to główny wątek, pojawił się na początku, ale pojawi się również później i wtedy może nabierze takiego znaczenia symbolicznego (przynajmniej mam to w planach i mam nadzieję, że wyjdzie xD). Poza tym uznałam, że to znacznie lepszy wybór niż metafora typu Wichry namiętności. To było pierwsze, co mi przyszło na myśl ;P
      Zastanawiałam się, o jaki napis na nagłówku chodzi i się dopatrzyłam. To nie był zamierzony napis, raczej „pozostałość tekstury”. Sama nie robiłam tego nagłówka, mnie zależało na konkretnym zdjęciu (model z koniem), którego pewnie sama nie potrafiłabym wpleść w żadną grafikę. Oczywiście jeszcze przede wszystkim zależało mi na czytelności, bo uważałam, że szablon może być cudowny i śliczny, ale np. czcionka jest mało widoczna, kolory są zbyt intensywne i trudno się czyta. Przy dużej ilości tekstu na blogu to dosyć ważne i myślę, że u mnie teks jest dostatecznie wystarczająco czytelny.
      Okej, przejdę do treści. Ja nie lubię krótkich prologów. Prolog moim zdaniem ma być wprowadzeniem, a nie kilkoma tajemniczymi zdaniami, jak to najczęściej w blogosferze bywa. Zwykle, kiedy nie wiem, jak zacząć, piszę o pogodzie (xD), tym razem nawinęła się legenda, która wiąże się z miejscem i tym konkretnym dniem (make rogal not war, jak to się przy okazji 11. listopada w Poznaniu mówi). Niewiele osób pewnie tę legendę zna (albo nie jada rogali, biedaczki), także jest urozmaiceniem i ciekawostką samą w sobie.
      Tak, w tym prologu alkohol działa bardzo szybko, to moje przeoczenie.

      Usuń
    2. Sorki, nie zmieściło mi się w jednym komentarzu :P

      Narracja. Znacznie bardziej wolę pisać w narracji pierwszoosobowej. Nawet kiedy piszę w trzecioosobowej to i tak skupiam się zwykle na jednej osobie, jak chociażby w przypadku mojego wcześniejszego opowiadania. Poza tym nie wyobrażałam sobie tego opowiadania w innej narracji, po prostu nie. W tym czuję się lepiej, to mnie osobiście nie ogranicza, tak lubię i czuję się z tym dobrze. Nie wiem, która narracja jest łatwiejsza, mnie się w pierwszoosobowej przyjemniej pisze, a pisanie jest przede wszystkim moim hobby i sprawia mi przyjemność. Niejednokrotnie spotkałam się z opinią, że mój styl jest nieco chaotyczny, ale nie było to odbierane jako minus. Moje myśli są trochę chaotyczne, myśli bohaterów też nie są zawsze poukładane. Narracja pierwszoosobowa jest mi bliższa, dlatego wybrałam tę narrację do opowiadania, którego pisanie jest dla mnie w jakiś sposób osobiście ważne. Zabrzmiało to może nieco patetycznie, ale tak jest, na napisaniu Różowej koszuli zależy mi bardziej, niż na napisaniu innych opowiadań.
      Długo się zastanawiałam, jak podzielić narrację pomiędzy Hankę i Konrada. Miałam różne pomysły, łącznie w podziałem na większe części z różną narracją (I część Hanki, II część Konrada), ale ostatecznie stwierdziłam, że to tylko utrudnianie sobie życia, bo nie niektóre sytuacje chcę opisać z konkretnej perspektywy (to ze względu na fabułę i odbiór konkretnego bohatera, a nie widzimisię). Mogłam też wybrać np. narrację Hanki. Stwierdziłam jednak, że wyjaśnienie wszystkiego w trakcie opowiadania, będzie dosyć trudne, np. opisanie relacji Konrada z rodziną czy z Martą, a to ma wpływ na jego zachowanie. Myślę, że gdybym nagle po 20 rozdziałach ujawniła (spoiler dla osób, które nie czytały ;>), że Emil jest biologicznym ojcem Konrada, to bym sobie strzeliła w kolano. A nawet w oba. Ten wątek jest dosyć... telenowelowy, dlatego wolałam od razu postawić sprawę jasno. W tym przypadku taka narracja jest w pewien sposób pójściem na łatwiznę. Z drugiej strony pisanie z perspektywy faceta będąc kobietą, jest dosyć trudne. Łatwo zrobić z takiego bohatera, eee... przychodzą mi do głowy same nieprzyjemne określenia xD Ta narracja na pewno nie jest idealna, przydałby się jakiś feedback ze strony czytającego mężczyzny, taka obiektywna ocena, ale wiadomo przy takiej tematyce opowiadania, to mogę zapomnieć. Co do mieszania dwóch narracji w jednym rozdziale. Opisuję jedną sytuację z dwóch perspektyw, ale sama napisałaś, że to dwa rożne charaktery. Oni jedną sytuację mogą odebrać inaczej, chociażby ze względu na różną płeć.

      Usuń
    3. cd.

      Ogólnie wpadłam na pomysł z wykorzystaniem fragmentów opowiadania jakiś czas temu i na tyle wydał mi się oryginalny, że stwierdziłam, że to może też trochę wyróżnić mojego bloga. Jeszcze się z takim nie spotkałam na innym blogu, chyba że ktoś ściągnął ode mnie ten pomysł :P Może rzeczywiście opisy w samym tekście są dosyć wymowne, nie muszę umieszczać zbyt wiele na tej podstronie, ale też nie mam tych podstron tak wiele, żeby ta nie mogła zostać. Co do kolumny bocznej, jest tam dosyć dużo rzeczy, ale z drugiej strony mam wrażenie, że bardziej wyeksponowany jest tekst, a ta kolumna nie ciągnie się w nieskończoność przez to, że piszę długie rozdziały. Linki z blogami aktualizują się automatycznie, kocham tę funkcję, poza tym obserwatorzy, Bloglovin', to jest dla ludzi, że tak to powiem, a oni z tego korzystają. Może jedynie informacje o szablonie mogłabym wrzucić na dół, ale właśnie przez to, że piszę długie rozdziały, ta kolumna też jest długa i wszystko się w niej mieści.
      Szczególnie podziękuję za dodatkowy punkt. Ja uwielbiam pisać o miejscach, które znam. Miejsca naprawdę mnie inspirują, przez co też daję część siebie w swoje teksty. Byłam we wszystkich miastach, które występują w opowiadaniu. W Pożarowie też, dawno temu, noale... Także naprawdę bardzo się cieszę, że to doceniasz.
      Polska. Wiesz co? Wydaje mi się, że to niektórych odstrasza... Brak polotu? Nie wiem. Żyję w Polsce, wiem, jakie jest tutaj życie, a obyczajów np. krajów anglosaskich tak dobrze nie znam. Zawsze staram się, żeby ta moja fikcja literacka była odzwierciedleniem rzeczywistości. W końcu piszę romans/obyczajówkę, nie np. fantasy, może tam można więcej zmyslać. Dlatego też staram się, aby moi bohaterowie byli żywi, bo żaden człowiek nie jest jednowymiarowy. Nooo, może jedynie Czarek jest typowo negatywną postacią, ale podobne zachowania zauważyłam u znajomych, także... no cóż.

      Usuń
    4. To już ostatni, obiecuję!

      Tak ogólnie cieszę się, że mimo tych uwag (która na pewno wezmę pod uwagę) opowiadanie Ci się spodobało i przeczytanie nie było katorgą. Wiadomo, największą uwagę zwraca się jednak na treść. Jakby na to nie patrzeć cztery z plusem to naprawdę dobra ocena. Wiem coś o tym, piszę to jako studentka. No i tak, już od dawna nastolatką nie jestem, jeśli wyczytałaś to z mojego stylu, to chyba dobrze o mnie świadczy. Niemniej jednak dwa lata temu powróciłam do pisania po dosyć długiej przerwie. Gdyby nie to, zapewne mój styl mógłby być dużo bardziej dojrzały. Trudno, to był mój wybór, nie jestem z tego wyboru zadowolona. Osobiście uważam, że jeszcze dużo pracy przede mną, jeśli chciałabym pisać naprawdę dobrze. To niby tylko hobby, ale naprawdę lubię to robić, dlatego poświęcam temu wiele czasu.
      Okej, komentarz nieco przydługi, tak wyszło :) Wybacz wszelkie głupoty, jeśli się pojawią, brat nalał mi wina z okazji kobiecego święta, trunek mógł wpłynąć na moje myśli (i palce :P).
      Przede wszystkim dziękuję za poświęcony czas i napisanie oceny. Naprawdę to doceniam!
      Życzę udanego weekendu i pozdrawiam!

      Usuń
    5. Teraz to ja muszę Cię przeprosić, bo skomentuję wieczorem lub jutro, ale za pół godziny muszę wyjść na autobus, a nadal siedzę w piżamie. Wybacz, nadrobię!

      Usuń
    6. Wiem, że są to pierdoły, ale po tylu latach blogowania zwracam na takie rzeczy uwagę, jestem strasznie drobiazgowa. Nie odbiło się to na punktacji, taka tylko luźna uwaga. A ta Różowa Koszula sprawdza się świetnie jako tytuł.
      Zgadzam się z tym, że prolog nie powinien być przesadnie krótki, choć u mnie zazwyczaj nie jest aż tak długi, jak rozdziały. Każdy wybiera swoją formę i decyduje o tym sam, nie ma co tu dyskutować, nic nie jest odgórnie ustalone.
      Cóż, to już Twój wybór, moja ocena narracji jest zupełnie postronna, w końcu chyba o to chodzi - jak postrzegają to inni. Piszesz na tyle lekko i dobrze, że nie stanowi to dużego problemu. Niektórzy piszą nawet jako pięć osób, wtedy jest dużo gorzej. A pisanie jako facet istotnie może być trudne, chociaż niektórzy świetnie się w tym czują. :D
      Udało Ci się, bohaterowie SĄ żywi i opowiadanie też JEST żywe, właśnie dzięki tym miejscom. Doceniam, bo mnie się to okropecznie podoba. :) A rzadko spotykam, naprawdę. Najczęściej bohaterowie piją latte pod wieżą Eiffla. No cóż, sama od tego zaczynałam, ale uznałam, że to chyba nie ma większego sensu... Polska jest Polską, wiadomo, że potęgą gospodarczą to my nie jesteśmy, ale pisząc o niej przynajmniej wiemy, co mówimy...
      Nie tylko hobby, ale aż hobby. :) Pisz jeśli lubisz i jeśli to czujesz, z mojej strony powiem tyle - wychodzi Ci to. A że mi się podobało... No, najlepiej udowadnia to fakt, że dodałam Cię do tych linków i zamierzam odwiedzać, bo naprawdę rzadko robię to w przypadku blogów ocenianych.

      Mój komentarz powstał w podobny sposób co Twój i pewnie też będzie chaotyczny i niekoniecznie super poprawny, ale co tam.
      Ściskam:*

      Usuń
  2. Po mojej ostatniej dwójce miło zobaczyć wyższą notę :)

    OdpowiedzUsuń