wtorek, 29 kwietnia 2014

[659] http://moje-abbey-road.blogspot.com/

Przepraszam za opóźnienie. Miałam na głowie święta, potem przyjechała siostra z Niemiec i zajęłam się jej trzyletnimi bliźniaczkami, w tym moją chrześnicą :) co mogła kupić ciocia Skoiastel, jak nie koniki? Dodatkowym obowiązkiem był pies, bo dzieci wieczorami szły spać, natomiast Elvis zaczynał wydziwiać wyciem, gryzieniem z nudów kanapy, podawaniem smyczy i chęcią do spacerów po lesie o północy. Normalnie wyżeł, nie labrador.


Wiem, że ocena miała pojawić się dużo wcześniej, lecz na mojej stronie głównej staram się - gdy tylko znajdę czas - wstawiać informację o ewentualnym opóźnieniu.  Tyle z mojego opisu, jak spędziłam okres świąteczny - teraz czas na ocenę.


Adres bloga: Moje Abbey Road 
Autor bloga: Abbey 
Oceniający: Skoiastel


Pierwsze wrażenie
Zawsze pierwszą rzeczą, na jaką zwracam uwagę, jest adres - i tym razem ten utarty schemat się nie zmienił. Dwa słowa oddzielone myślnikiem wyglądają estetyczniej niż trzy, im adres jest krótszy, tym łatwiej go zapamiętać. Przekaz też jest ważny, a ja, patrząc na pół polski-pół angielski adres, w którym nie ma nic intrygującego czy nowatorskiego, osobiście i intuicyjnie już przed otworzeniem go w przeglądarce, nie zainteresowałabym się blogiem. To kolejny z tych stu tysięcy adresów, które mają w treści pseudonim autora i od razu wskazują na wirtualny pamiętnik.

Niepotrzebnie dodałaś w nim słowo „moje”. Występuje już tam Twój pseudonim, nie musisz więc aż tak podkreślać, że blog należy do Ciebie. Abbey jest pseudonimem angielskim, road to również angielskie słowo. Zrozumiałabym, gdyby adres był w całości angielski (Abbey’s Road/My Road) albo cały polski (chociaż trzeba przyznać, że Moja Ulica brzmi jak tytuł gazety motoryzacyjnej albo tytuł jakiegoś rapowego utworu poznańskiego rapera), ale pomieszanie dwóch języków bez racjonalnego powodu nie wygląda dobrze.

Nie są to jednak powody, by go zmieniać. Wielu czytelników zapewne przyzwyczaiło się do takiego, a nie innego tytułu dla Twojej twórczości.

Na belce powtórzenie adresu. Niby poprawnie, bo przecież belka służy tylko do ułatwienia czytelnikowi znalezienia wśród wielu zakładek w przeglądarce właśnie tego bloga. Tytuł tam to najlepsze rozwiązanie, ale po nim jest jeszcze dużo miejsca na przyciągnięcie oka czytelnika. Możesz podać tam swój ulubiony cytat filmu, tekstu piosenki czy książki i jego autora, możesz zapisać tam własne słowa, które stały się dla Ciebie jakąś ważną sentencją. Wykorzystaj potencjał belki, nie musisz najzwyczajniej w świecie powtarzać adresu.

Uważam, że aktualna szata graficzna jest dużo lepsza od tej poprzedniej. Jest zdecydowanie bardziej estetyczna, mniej wyrazista, ale poprzednia aż raziła w oczy atakującymi zewsząd krzykliwymi napisami. Tu jest spokojniej, przyjemniej, delikatniej. Ale wciąż pozytywnie, a to najważniejsze. Podoba mi się Twój blog. Jest nad wyraz prosty, schludny, rozrywkowy, dodatkowo zawiera w sobie nutkę poczucia humoru i gram dobrego smaku, wyrafinowania i gustu. Ma prostą, ale nie banalną – za to na pewno świeżą szatę graficzną, która sprawia, że oko nie szuka w popłochu czerwonego krzyżyka. Coś czuję, że to będzie szybka ocena, gdyż nie widzę na razie niczego, do czego mogłabym się przyczepić. Podoba mi się w nim prawie wszystko. Oczywiście – to tylko pierwszy rzut oka.
8/10

Grafika
Poprosiłaś mnie, bym skomentowała krótko poprzedni wygląd bloga. Do tego celu zrobiłam sobie screena:


Poprzedni szablon, moim zdaniem, był zdecydowanie zbyt krzykliwy. Z każdej strony atakowało mnie coś graficznego lub treść – oko przez pierwsze minuty spędzone na blogu nie wiedziało, gdzie ma się zatrzymać. Czcionka wygodna, o odpowiednio dobranych barwach i wielkości nie wystarczyła, aby chcieć zanurzyć się w treści. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie źle dobrane tło. To ono sprawia wrażenie dominowania na blogu. To ono rozpraszało najmocniej. Twój blog w tamtej szacie graficznej prezentował się, jak gdyby jego twórca miał zaawansowane ADHD.

Nowy szablon bloga okazuje się więc być zdecydowanie lepszym trafem. Już nic nie atakuje mnie odkąd przekroczyłam próg. Kolory są stonowane, tło najzwyczajniej w świecie białe okazuje się być strzałem w dziesiątkę. Jest to naprawdę miła odmiana. Natomiast na pewno kiepskim pomysłem było umieszczanie zielonych (ciśnie mi się na usta określenie: oczojebnych) odnośników do starszych postów. Są zdecydowanie za jasne i ledwo można je doczytać na równie jasnym tle. Zawierają dużo treści, bo każdy odnośnik posiada element „czyli…”, przez co tytuł staje się długi i przenosi się do kolejnej linijki. Mam wrażenie, że linki te nieskończenie ciągną się w dół. Zastanawia mnie ich obecność w menu. Przecież jest ich bardzo dużo, a niedługo będzie coraz więcej - jeśli zamierzasz jeszcze publikować. Świetnym rozwiązaniem jest szeroka lista.

Panel nawigacyjny -> Układ -> dodaj gadżet HTML/Javascript, w którym wklejamy kod:

<form><select style="width: 400px" onchange="window.open(this.options[this.selectedIndex].value,'_self')"
size=1 name=menu>

<option />NAZWA
<!-- change the links with your own -->
<option value="http://#####" />TYTUŁ NOTKI
<option value="http://#####2" />TYTUŁ NOTKI2
</select></form>

Gdzie width to szerokość paska, można zmienić 400 na inną wartość dodatnią i w ten sposób dopasować szeroką listę do naszego szablonu. Kod działa, a jak wygląda szeroka lista możesz sprawdzić na moim blogu, po jego prawej stronie (KLIK). Jeśli nie podoba Ci się pomysł z szeroką listą, zawsze możesz stworzyć podstronę ze SPISEM TREŚCI. Teraz odnośniki niepotrzebnie zajmują miejsce i mają denerwujący na dłuższą metę kolor.

Mogę wywnioskować, że szatę graficzną przygotowałaś sama i to jest super wartościowe w dobie, gdy każdy może sobie szablon zamówić, jednak są elementy, które mogłabyś odrobinę dopieścić. Czcionka nie musi być wszędzie taka sama. Inna  na przykład w gadżetach, ich tytułach czy tytułach postów sprawi, że szablon będzie wydawał się mniej prosty. To nie znaczy jednak, że nagle wszędzie ma być inna. Po prostu odrobinę urozmaicaj. Pół efektu naniesienia ramki na kolumnę po prawej stronie wygląda kiepsko, kiedy ramka z postami ma linie ze wszystkich stron. Nagłówek nienaturalnie wygląda, gdy jego tło jest białe, a tło pod postami – bardziej zszarzałe. Tam przydałoby się jakieś rozdzielenie – linia, es-flores, rozmazanie, efekt zagięcia papieru czy pożarcia go przez słodkiego robaczka. Na razie jest zbyt pusto w tym miejscu, wciąż mam nieodparte wrażenie, że czegoś brakuje.

Korzystasz z favikony, która jest biała, przedstawia prawdopodobnie otwartą książkę i pióro (jest tak malutka, że trzeba się naprawdę przypatrzeć), ale to za nic w świecie nie kojarzy się z Twoim blogiem. Największym atutem graficznym, który najmocniej wybija się w pamięć na Twoim blogu i sprawia, że to z nim ludzie kojarzą zawartość bloga jest nagłówek. W favikonie umieściłabym więc jabłko, ale to tylko moje spostrzeżenie. Pamiętaj, że cały blog jest jak jedna układanka. Każdy gadżet powinien wiązać się z projektem, to sztuka dopasować bloga tak, by stał się efektowny w dobrym stylu i wbił się czytelnikowi w pamięć. Czytelnik nie może zapomnieć o Twoim blogu. Cała szata graficzna nie ma nic wspólnego z adresem – nie powinno tak być.

Podoba mi się natomiast Kubuś Puchatek w podstronie Po-co-to-na-co-to. Większa ilość takich elementów sprawiłaby, że ludzie częściej uśmiechaliby się na Twoim blogu. Osobiście jednak nie przekonują mnie paintowskie koła. Te sznaucerkowe są nie do pobicia i nie chodzi mi o to, że Sznaucerek ma teraz monopol na podobne dodatki, ale wykonanie Twoich jest kiepskie. I pewnie takie miało być, ale osiągnęłabyś swój cel, używając Painta i tych koślawych literek w eleganckim i dobrze wykonanym okręgu z interesująca ramką, tu natomiast całe kółko odwalone jest w Paincie i nie wygląda zachwycająco, prześmiewczo, czy zabawnie, a całość na pewno nie jest mainstremowa. Pomysł trafiony, ale wykonanie fatalne.
6,5/10


TREŚĆ i poprawność

2. Nieodpowiedzialność ludzi - czyli kupowanie zwierząt
Wybrałam tę notkę, bo jestem ogromnym miłośnikiem zwierząt i chciałam dowiedzieć się, co znajdę w tym poście. I tak oto mam post, który jest o jednym, konkretnym temacie. Czytając go, nie spotkałam się z żadnymi skokami w bok, przez które trudno skupić się czytelnikowi. Same mocne argumenty, przekonywające fakty zmuszające do myślenia. Mądre słowa i wszystko poparte sensownym wytłumaczeniem. Logicznie spójne i przyjemne. Mogę podpisać się pod całością obiema rękoma. Zgadzam się z każdym Twoim słowem, a dodatkowo masz zdjęcia swojego ślicznego przyjaciela, więc dodajesz do notki coś niesamowicie prywatnego i ważnego dla Ciebie. Podoba mi się to, z czym mam do czynienia na Twoim blogu. Super!


5. Czysty seks - czyli suaffa w gimnazjum
antler dobrze wie, jakie seriale są godne uwagi, bo mnie również zachęciła - do Hannibala. Ma dar przekonywania, to trzeba jej przyznać. Supernatural faktycznie w pierwszym sezonie nie ma do zaoferowania nic ciekawego, za to już w połowie drugiego robi się coraz barwniej. Nie o serialach jednak powinnam pisać, przecież nie jestem tu z rekreacyjnych powodów. A więc do rzeczy.

Tytuł nie ma nic wspólnego z treścią. Może dugi człon już tak, ale dla zaciekawionych mam spoiler: w tej notce nie ma nic o seksie.

W tym poście styl masz prosty, dopasowany do odbiorcy. Czasem używasz słów, których znaczenia nie rozumiem (z hashtagiem - ?), przez co czuję się niesamowicie stara i przypominam sobie, jak to było, kiedy ja miałam piętnaście lat. I okazuje się, – szczególnie po Twoim poście – że zmieniło się wszystko i to wcale nie na lepsze. Podoba mi się, jaki temat podjęłaś, ale mam zastrzeżenia. Wydaje mi się, że przez wykorzystywanie specjalnie postawionych błędów ortograficznych czy pisanie aż tak lekko, nie wypadasz dobrze. Staraj się zawsze być poprawna, bo specjalne robienie błędów należy teraz najwyraźniej do internetowych trendów, chociaż w praktyce to nieprofesjonalne i dziecinne. Skąd mam wiedzieć, które to ironia?

Nie masz chłopaka? Nie jesteś fajna. Wogule weź idź! – w ogóle.

Odrobinę takiej dziecinności w Twoich postach wyczuwam przez częste kolokwializmy. Posługujesz się poprawną polszczyzną, ale czuć w tym postęp technologiczny, który ma wpływ na język, jaki wykorzystujemy w rozmowie. Docierasz do rówieśników, ale banalnym stylem, wywalając wszystko wprost. Nie pozostawiasz czytelników z pytaniami, na które sami muszą znaleźć odpowiedź. Z tymi retorycznymi też nie. Nie błądzę wśród metafor, ale w jasno postawionych hipotezach poruszanego problemu. Słowa, których używasz, nie są mocne. Są proste, znane wszystkim ludziom, którzy operują językiem właśnie potocznym. Treść tej notki jest zwyczajna, niezbyt wyjtkowa. Takie rzeczy w sieci spotykam kilka razy dziennie.

Jednak na pewno trzeba postawić plus za Twoją poprawność. Wiesz, gdzie powinno się postawić przecinek. W tej notce znalazłam powtórzenie:
Tylko w mojej klasie na dwadzieścia dziewcząt tylko trzy (w tym ja) są normalne. Później niżej jeszcze kilka razy „tylko” się powtarza. A jest to słowo, które bardzo łatwo czymś zastąpić (np. jedynie, wyłącznie, ledwo, zaledwie). Nie jest to ogromny błąd, ale jeżeli jesteś tak bardzo, niesamowicie poprawna, można wykluczyć też frazy najzywczajniej w świecie "głupio wyglądające".



8. Walę w tynki - czyli rzygam tęczą 14 lutego
Nieprawdą jest fakt, że co roku Walentynki wyglądają tak samo. Możesz co najwyżej napisać, że wyglądają co roku dla Ciebie tak samo, bo nie znasz sytuacji wszystkich innych ludzi, aby sypać takimi ogólnikami. Ile można? Święto jest tylko raz w roku, więc nie rozumiem tego argumentu, aczkolwiek nie będę się z nim kłócić. Zrozumiałabym pytanie postawione przez jakiegoś przypadkowego Grzegorza „Ile razy w roku można obchodzić imieniny, do jasnej cholery?!” – też bym się zdenerwowała, gdybym z sześć razy w roku musiała stawiać flaszkę. Aczkolwiek Walenty podobnego kłopotu nie ma. Osobiście nie widzę problemu i tematu na notkę, ale nie ma to znaczenia w ocenie, bo nigdy nie oceniam czyjejś opinii. W każdym razie osobom, które nie lubią Walentynek, trzeba pogratulować szczęścia, że patronem zakochanych nie został wybrany jednak Grzesiek.

Miło byłoby jednak spotkać się kiedyś z sytuacją, gdy 14 lutego na blogu ktoś napisze posta o czymś innym niż Walentynki. To by było zaskakujące i oryginalne. Odkąd jestem oceniającą, w ten dzień w blogach o formie pamiętnika powobny post to pewniak. Tym, którzy nie lubią tego święta, łatwiej powinno wychodzić unikanie tematu i udawanie, że nie istnieje, ale po co, jak tego dnia pojawi się na stu ze stu pamiętników blogowych notka właśnie o tym.


9. Shades of grey - czyli moje pseudo-filozoficzne rozważania
Dlaczego każdy post zachowuje swoją szatę graficzną zgodną z szatą graficzną strony głównej:



A ten post wyjątkowo prezentuje się tak?



Ciekawi mnie odpowiedź na to pytanie. Szczerze powiedziawszy spotykam się z tym pierwszy raz. Nie wiedziałam nawet, że takie coś jest możliwe w tym systemie, ale gratuluję pomysłu. Najpierw chciałam Cię za to zrugać, bo przecież jak tak można - dwa różne szablony na jednym blogu, lecz po przeczytaniu całości cofam ten pomysł i udaję, że nie było go wcale. Przemyślenia głębokie, spokojne, mocno wbijają się w pamięć. Nie banalne, już nie w prostym stylu. Nagle mam do czynienia z czymś, czego się nie spodziewałam. Czuję się, jak gdybym nie powinna tu być, jak gdybym wchodziła z brudnymi butami w Twoją prywatność zbyt głęboko. Post genialny, brylantowy, w moim stylu. Daje do myślenia, bo długo zastanawiałam się nad metaforą całej palety barw. Cieszę się, ale broń boże – nie Twoją chandrą. Cieszę się więc, że potrafisz pisać również tak gorliwie, poważnie, a przy tym posuwając wyobraźnię czytelnika coraz dalej, w przód. Miałam wrażenie, czytając ten fragment, że ponoszą mnie Twoje słowa. Poczułam, że coś we mnie pękło, jak gdyby dotarło do mnie, co chciałaś mi powiedzieć tym postem. Zaskoczyłaś mnie i to jest magiczne. Bardzo urokliwe było to wszystko, napisane z serducha, wywołując ciarki na ciele. Dziękuję Ci za to. Dawno mnie tak nikt nie poruszył. 

10. (Prawie) publikacja książki - czyli jestem (prawie) sławna i bogata
Nie mam już pojęcia, jakim dziwnym strumieniem potoczyły się moje myśli (mówi się tak? Bo brzmi cokolwiek dziwnie) – faktycznie, brzmi dziwnie. Teoretycznie nie ma tu nic niewłaściwego, ale osobiście zamieniłabym czasownik na popłynęły moje myśli. Strumień-woda-pływanie. Tak mi się kojarzy. Toczyć się mogłyby na przykład z górki.

Zazdroszczę Ci pomysłu i zapału, bo sama stoję z własnym kryminałem w miejscu. W każdym razie wróciłam w tym poście do głównego wyglądu bloga, post zabarwiony śmiesznymi wstawkami jak gify i znane memy, w całej opowiedzianej historii mamy do czynienia z fantastycznym zwrotem akcji, a punkt kulminacyjny w napięciu humorystycznego tła opisany jest dzięki chociażby zabiegom porównawczym. Naprawdę świetnie się bawiłam, dużo lepiej niż w czasie czytania postu o czystym seksie czy właściwie jego braku. Gratuluję pomysłu na pomysł publikacji tego postu w takiej formie.

Podoba mi się to, jak piszesz. To wszystko jest takie proste, luźne, swobodne. Nie zaskakujesz barwnymi sformułowaniami czy wyszukanym słownictwem, przez co Twój blog będzie trafiał raczej do grona odbiorców, którzy lubią czytać teksty, w jakich pisze się coś wprost. Ja osobiście wolę stosowanie różnych urozmaicających zabiegów, sformułowań, środków stylistycznych - jak to miało miejsce w notce dziewiątej. Ale Twój styl ma też swoje plusy. Potrafisz zwięzłym, dosłownym sposobem przekazywania myśli niezwykle mocno trafić do umysłu i wywołać lawinę różnych przemyśleń. Bardzo cenię to w osobach prowadzących internetowe pamiętniki, bo strony poświęcone na zapiski typu zjadłam obiad i poszłam na dwór uważam za małowartościowe. Ponadto serwujesz świetne opisy do każdej sytuacji, a podane przykłady spędzania przez Ciebie wolnego czasu łatwo sobie wyobrazić. Opisy te nie są ani trochę nudne, a to naprawdę osiągnięcie. 

Cieszę się, że łączysz pamiętnik (opis swoich czynów) z przemyśleniami i refleksjami, niekiedy zakrawa to nawet o młodzieżowe felietony. Dzięki temu nie nudzisz, urozmaicasz całość i prowokujesz czytelników do wyrażania swoich poglądów w komentarzach, co bardzo lubię. Na Twoim miejscu zostałabym przy takim układzie postów. Podoba mi się ich forma. Myślę, że wywiera korzystny wpływ na funkcjonowanie (i popularność) strony. Nie przepadam za opisami dnia i nużącymi faktami z życia, Ty skupiasz się bardziej na sferze wewnętrznej i chwała Ci za to.

Oby tak dalej, choć idealnie nie jest, bo nie wyróżniasz się niczym szczególnym i nie rzucasz na kolana, ale mimo to wrażenie końcowe pozostaje jak najbardziej pozytywne. W Twoim blogu nie ma nic, czego jeszcze nie widziałam, nic nie zaskakuje, nawet poruszana tematyka - czasem jak post o Walentynkach - tysiące podobnych wniosków można wyciągnąć z tysiąca innych, podobnych blogów. Może spraw, by blog był bardziej Twój. Niektóre Twoje posty są strasznie powszechne - kilka słów na jakiś oklepany temat i koniec. Czasem masz interesujący wątek, ale na końcu brakuje puenty i jakiegoś podsumowania, zebrania myśli i poruszanych kwestii do kupy. Mimo to warto pisać swoje i czytać czyjeś pamiętniki. Są jednak posty, które wywołują ciarki i sprawiają, że nie chcę odejść. U człowieka budzi się empatia, lecz także porównanie. Coś w rodzaju: kurczę, skąd ja to znam… przechodziłam przez to tyle razy. Twoje teksty budzą w ludziach emocje, nakłaniają do głębszych przemyśleń. To ogromny plus. Poza tym masz do tego smykałkę, jesteś bezbłędna - jeżeli chodzi o tekst i jego strukturę.
Treść: 35/40
Poprawność: 19/20

Razem: 54/60



Ramki
Osobiście zupełnie inaczej poukładałabym podstrony w menu. Linki są dużo mniej ważne od informacji o autorce, a spamownik nie jest ważniejszy od mondrych słufek. Swoją drogą ta ostatnia podstrona podoba mi się najmniej, bo kompletnie nie pasuje mi do dojrzałego, charakternego i przemyślanego stylu z dziewiątej notki. Jak gdyby te dwie rzeczy osobo składała zupełnie inna osoba.

Po-co-to-na-co-to – krótki opis idei powstania bloga;
Może wpadniesz, - linki;
a może ja wpadnę? – zachęta do subskrypcji i reklamy;
Mondre słufka – cytaty autorki;
Kim jestem? – krótka informacja o autorce, dane kontaktowe.

Wszystko poprawne, z sensem. Brakuje mi tylko spisu treści, o którym wspomniałam już gdzieś wyżej. Posty nieestetycznie wyglądają na stronie głównej, zajmują za dużo miejsca. W spisie treści będziesz miała miejsce na to, by je lepiej opisać.

Zupełnie to samo tyczy się linków ocenialni, do których się zgłosiłaś. Po co je powtarzasz na stronie głównej, skoro znajdują się już w podstronie z linkami (Może wpadniesz,)? Przejrzyj swój spis, bo niektóre ocenialnie już dawno nie istnieją lub usunęły swoje strony.
3,5/5

Punkty dodatkowe:
+ za przyjemną energię, jaką pozostawiasz na tym blogu. Robaczek z jabłuszka pozytywnie łączy się z humorystycznymi wstawkami – czy obrazkowymi, czy opisowymi.
1/4

Podsumowanie całkowite
Punkty: 73/89
Ocena: dobry

6 komentarzy:

  1. Tam, w podsumowaniu punktów za treść jest 54/20. To tak powinno być? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, ale już poprawiam na prawidłowy wynik. Dziękuję za wskazanie omyłki :)

      Usuń
  2. Dziękuję bardzo za ocenę, warto było czekać.
    Należałoby się do niej odnieść, więc...
    1. Jesteś drugą oceniającą, która uznała adres za polsko-angielski. Kiedy zakładałam tego bloga, jako adres chciałam dać abbey-road na cześć nazwy mojego ulubionego albumu chłopców z Liverpoolu, ale był już zajęty. Stąd to "moje".
    Blog w zamierzeniu miał być pamiętnikiem raczej muzycznym, w którym cały czas odnosiłabym się do Beatlesów, ale jak widać wyszło nieco inaczej.
    Pseudonim również został utworzony od tegoż albumu, tak więc ta sama nazwa to tylko przypadek. Adresu już nie będę zmieniać, za dużo z tym zachodu.
    2. Szablon nie jest mój, jest to napisane w stopce bodajże, ale jeśli jego autorka się zgodzi, to zmienię trochę to tło i kolorki, bo mnie, szczerze mówiąc, również nie pasują.
    3. Nazwa "czysty seks" wzięła się z tego, że wszystkie te dziewczyny, które chcą wyjść na starsze (te z tapetą na twarzy), zachowują, mówią i ubierają się prowokująco, jakby chciały powiedzieć "przeleć mnie". Dla mnie takie zachowanie, zwłaszcza w gimnazjum jest straszne, stąd taka nazwa. Miałam nadzieję, że po przeczytaniu postu nabierze ona bardziej ironicznego znaczenia, jednak chyba mi się to nie udało...
    4. Kolokwializmy, o których mówisz, pojawiają się we wszystkich postach czy tylko w tym poradniku? Pytam, ponieważ nie do końca Cię zrozumiałam, a nie zamierzałam stosować ich zbyt wiele w którychkolwiek wpisach.
    5. Zdradzę tę tajemnicę - hashtag to ten znaczek: #. Sama nie wiem, o co w nim chodzi, to chyba wzięło się z instagrama, gdzie podpisy w zdjęciach zamiast spacją rozdziela się właśnie hashtagiem. W pewnym sensie jest to właśnie taka oznaka szkolnej "sławy", ale sama więcej nie potrafię powiedzieć.
    6. Zdecydowanie przyda mi się kod na listę, dziękuję bardzo! Nie wiedziałam do tej pory, jak to zrobić i nigdzie nie mogłam znaleźć instrukcji, a że wpisy są rzeczywiście długie i jest ich trochę... Na pewno skorzystam!
    7. Z tymi mondrymi słufkami to też się z Tobą w zasadzie zgadzam. Kółka już od jakiegoś czasu mi się nie podobają, więc pewnie zrobię, jak mi radzisz.
    8. Zróżnicowanie stylu jest chyba winą mojej depresji. Terapeutka powiedziała mi, abym pisała czy mówiła o wszystkich swoich emocjach i jednocześnie skupiła się na pozytywnych. Czasem jednak czuję się tak koszmarnie, że piszę tylko tak, jak zawsze bym pisała, gdyby nie rada mojej pani doktor. Ale cieszę się, że akurat ta notka najbardziej Ci się spodobała, zwłaszcza że w nią włożyłam chyba najwięcej serca, najwięcej...siebie. A mondre słufka w zasadzie są podstroną, która ma mnie samą pocieszać w trudnych chwilach. Czytając swoje dziwne czy zabawne teksty, przypominam sobie, że potrafię być także szczęśliwa i to mi naprawdę pomaga. Jednocześnie chcę się tą podstroną podzielić z innymi, bo może im również w jakiś sposób poprawi humor.

    To chyba tyle. Cieszę się z tej oceny, ponieważ w końcu ktoś szczegółowo napisał o moich postach, o moim stylu, czyli dla mnie o rzeczach najważniejszych. Na pewno wiele rzeczy poprawię, tak jak już wyżej pisałam.
    Jeszcze raz - bardzo dziękuję!

    Pozdrawiam,
    Abbey

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ nie ma za co :) ja dziękuję, że wybrałaś mnie.
    1. Proponuję więc umieścić tłumaczenie w podstronie "Po-co-to-na-co-to", wtedy na pewno już żaden oceniający nie zwróci na to uwagi.
    2. Faktycznie, taka informacja widnieje. Damt! Jak zwykle coś mi umknęło, ale mam nadzieję, że nie wywołałam zbędnego zamieszania.
    3. W tym poście dużo bardziej skupiłaś się na ogólnikowym podejściu tru nastek, nie na samej tapecie, aby wyglądać na starszą - dlatego pewnie ten seks gdzieś umyka. Proponuję trochę skorygować nazwę i wstawić zamiast "czysty seks" na przykład "prawdziwa dojrzałość" albo coś takiego właśnie ogólnego dla całego tematu :)
    4. O kolokwializmach wspomniałam w punkcie o tej notce i tam właśnie są, nigdzie indziej niet :)
    5. Ha! Czuję się teraz oświecona, ale nadal stara ;<
    6. Jak będziesz mieć problemy to Ci wytłumaczę dokładniej, o co w tym wszystkim chodzi. Kod sprawdzony, u mnie działa. Jakbyś chciała jeszcze kilka innych kodów odnośnie cieniowania, zmiany kursora na jakiś inny, efektów linków itp, to napisz do mnie na mój e-mail (skoiastel@interia.pl).
    7. Dobrze Cię rozumiem, dlatego też wpisałam to w ocenę. Moją "maskotkę" usunęłam z bloga, bo stworzona w Paincie po latach bardziej zaczęła ośmieszać mnie i coraz mniej się podobać. Z niektórych rzeczy się po prostu wyrasta :)
    8. Gdybyś mi nie napisała tutaj o depresji i terapeucie, nigdy w życiu nie domyśliłabym się tego po Twojej treści. Jest konkretna, żywa, pisana wprost, często mocnymi słowami. Post dziewiąty podoba mi się najbardziej, bo jest w nim taki poetycki polot, jakaś ukryta finezja w tym smutku i nostalgia. Powaga, która jest ciekawą odskocznią od codziennych, wesołych postów. Gdyby tej notki nie było, nie udowodniłabyś mi ani czytelnikom, że potrafisz pisać inaczej i jesteś wszechstronna. A gdybym ja tego nie dostrzegła, ocena pewnie byłaby niższa. Naprawdę potrafisz pisać i stworzyć klimat słowami, którymi się posługujesz. I to jest super.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Zawsze pierwszą rzeczą, na jaką zwracam uwagę, jest adres" - dwa przecinki zjedzone. Co prawda nie zawsze trzeba wtrącenie oddzielać przecinkami, ale warto o tym pamiętać, gdy mamy dwa orzeczenia, które jednak należy oddzielić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co najśmieszniejsze, były tam i je usunęłam :D Coś mi się musiało uroić :) Oczywiście, masz rację. Już poprawiam.

      Usuń