sobota, 19 lipca 2014

[684] http://przygody-w-alagaesii.blogspot.com

Adres bloga: Przygody w Alagaesii
Autorka: Eveline
Oceniająca: Liberte

1. Pierwsze wrażenie

Adres bloga mówi mi, że do czynienia będę miała z fanfikiem cyklu Dziedzictwo, z czego się cieszę, bo mam z Eragonem bardzo miłe wspomnienia. Adres prosty, łatwy do zapamiętania, oddzielony myślnikami, czyli czytelny. Nie mam nic do zarzucenia.
Wchodzę wreszcie na stronkę i... Wita mnie muzyka! Może nie do końca taka, jaką lubię, ale pomysł sam w sobie może być. Jest przycisk do wyłączenia, więc jeśli ktoś woli czytać w ciszy, to nie ma problemu.
Zawiódł mnie napis na belce, bo to tylko powtórzenie słów z adresu. Może jakiś mądry cytat? Z pewnością wiele pasowałoby do tematyki opowiadania, a potencjalny czytelnik zwróciłby większą uwagę, widząc starania autorki bloga.
Szablon absolutnie nie w moim guście, ale to już niżej...
Ogólne pierwsze wrażenie - średnie. Powiedziałabym, że takie pół na pół, mogłabyś dopracować kilka prostych szczegółów i byłoby o wiele lepiej.

5/10

2. Grafika

Jak już wspomniałam, szablon absolutnie nie w moim typie. O ile nocne niebo z gwiazdami jako tło jeszcze ujdzie, o tyle na nagłówek nie mogę patrzeć. Stwierdzić mogę, że chyba sama zabrałaś się za stworzenie go i w żadnym wypadku nie chcę Cię teraz urazić ani nic z tych rzeczy, ale myślę, że powinnaś przejrzeć kilka szabloniarni. Znaleźć szablon z Eragonem pewnie nie będzie łatwo, ale istnieje również możliwość zamówień. Wiadomo, że nie ocenia się książki po okładce, ale nie zawsze ta reguła jest przestrzegana. Wygląd też jest ważny, powinno być ładnie, schludnie i zgodnie z tematyką opowiadania. U Ciebie, niestety, tego nie widzę. Mamy za to znów powtórzony adres bloga, krótkie wyjaśnienie czego dotyczy twórczość, gdzieś w tle jakieś elfy, chyba smoki... I przesłodki kociak w lewym dolnym rogu? A co on tam robi? Czyżby to był Solembum?
Całość, przyznam szczerze, nie wygląda za ciekawie.

3/10

3. Treść

Nie mogłam się już doczekać, aż zabiorę się do czytania, więc, zacierając łapki, klikam na Prolog.
O, a tu czeka mnie niespodzianka! Dodatkowo napisałaś przepiękne wprowadzenie, które tylko potęguje moje napięcie i ciekawość. Mam ochotę czym prędzej zagłębić się w lekturze właściwej już części opowiadania.
W prologu mamy krótką wzmiankę o jakiejś dziewczynie, której zginął brat, myślę, że może to być główna bohaterka - Vivianne - o której wspomniałaś już we wprowadzeniu.


Rozdział pierwszy
Chyba się nie myliłam. Mamy tu oczywiście Vivianne. Zdaje się, że to Ra'zacowie wymordowali rodzinę biednej dziewczyny. Do pozostałościach po domu wpada jej przyjaciel, dziewczyna jest roztrzęsiona, a nie usłyszawszy słów wsparcia od jedynej osoby, która jej teraz pozostała, wybiega, kierowana chęcią zemsty. Zostawiła go samego? Nic mu nie mówiąc? Rozumiem, że mogła być zdenerwowana, ale zdrowy rozsądek powinien wrócić chociaż po pewnym czasie... Przecież ona nawet nie wie gdzie iść.

Rozdział drugi
Szkoda, że piszesz takie króciutkie rozdziały, z tego kompletnie nie ma co wyłapać. Są to jedynie refleksje i przemyślenia bohaterki. Widać, że kochała brata ponad wszystko, był dla niej chyba jedynym wsparciem. Po jego śmierci, dziewczyną kieruje ogromna chęć zemsty i zaczyna obawiać się, że zmienia się w potwora. Opisy mi się podobały, bardzo ładnie ubierasz w słowa emocje. Wielki plus!

Rozdział trzeci
No, no, musiała mieć niezłe szczęście, żeby akurat na swej drodze spotkać Smoczego Jeźdźca. Szkoda tylko, że przestraszyła się go, a raczej smoka, który nagle wylądował gdzieś nieopodal.  Zastanawia mnie, kim są "oni", o których wspomina mężczyzna. Jeszcze jej nimi grożąc! Robi się ciekawie.
Na początku brzmiało mi to wszystko trochę niewiarygodnie, ale w końcu przekonałam się do tego rozdziału. Nie byłam pewna, czy Vivianne powinna tak od razu zaufać nieznajomemu i rzucić się na jego chleb, ale w końcu była porządnie wygłodzona, także nie było w jej zachowaniu nic dziwnego.

Rozdział czwarty
Ten rozdział dał mi wiele do myślenia i przyznam szczerze, że troszkę się w nim pogubiłam. Scenę "walki" musiałam przeczytać dwa razy, żeby zorientować się o co właściwie poszło. Trochę namieszałaś z tymi Ra'zacami i nagle, jakby znikąd, pojawiającym się Smoczym Jeźdźcem.
Nie pasuje mi, że dziewczyna ani przez moment nie pomyślała o rodzicach. Rozumiem, że z bratem mogła czuć większą więź i nawet jeśli matka z ojcem niewiele dla niej znaczyli, to jednak trochę sztuczne jest to, że ani przez moment nie pojawiają się oni w jej głowie. W końcu, gdy ich ujrzała martwych, zareagowała trochę żywiej, a teraz zdaje się w ogóle nie pamiętać, że miała rodziców. Ciągle tylko Riloy i Riloy.

Rozdział piąty
Nasi bohaterowie docierają na obozowisko. Bardzo podoba mi się fragment o kontakcie myślowym Raymonda i jego smoka, zabawnie to ujęłaś. Biedna Vivianne nie jest chyba do końca przekonana co do bezpiecznego przebywania z Argetem i, nawiasem mówiąc, wcale jej się nie dziwię... Cieszę się, że nie zrobiłaś z niej maszyny, która niczego się nie boi. Jest zwykłym człowiekiem, który ma swoje słabe punkty, u Twojej bohaterki jest to na przykład lęk wysokości i strach przed smokami.
Raymond wdziera się do umysłu Vivianne i odkrywa ile dziewczyna wie o Smoczych Jeźdźcach. Ale czytelnicy nadal tego nie wiedzą... No, mam nadzieję, że wyjaśnisz to później, bo jak na razie jest coraz więcej tajemnic, a coraz mniej odpowiedzi. To trochę dekoncentruje.
Okazuje się, że Raymond znał Riloy'a dosyć dobrze. Dlaczego chłopak ukrywał ten fakt przed siostrą? Przecież byli ze sobą tak blisko...
Następnie mężczyzna ponownie wnika w myśli dziewczyny, tym razem już za jej pozwoleniem. Chce tym samym zobaczyć jak zginął Riloy. Zastanawia mnie fakt, jakim cudem Vivianne tak dobrze potrafi zamknąć swój umysł przed wniknięciem do niego. Czyżby codziennie ktoś próbował wedrzeć się do jej wspomnień? Przecież oklumencja to bardzo trudna umiejętność i wymaga lat praktyki. Nie wierzę, żeby dziewczyna ot tak, dla zabawy, bawiła się swoim umysłem.

Rozdział szósty
Cały rozdział jest o jakiejś Elissie. Nie mam pojęcia kto to jest, ale z opowieści wynika, że w jej wiosce Galbatorix był czczony. Ludzie byli po jego stronie. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo ojciec dziewczyny nie jest zadowolony na widok marnotrawnej córki z jej partnerem - elfem - odpowiedzialnego rzekomo za upadek Galbatorixa.
Jest też jakaś wzmianka, że dziewczyna ta była w ciąży z Galbatorixem, ale porzuciła dziecko, zostawiając je u progu jakiegoś domu. Co to za dziecko? Co to za dom? Kto jest synem tego... człowieka?

Rozdział siódmy
Mamy Vivianne, która próbuje powstrzymać Raymonda, aby nie wybierał się sam na walkę z Ra'zacami. Mężczyzna czuje się w pewin sposób winny za śmierć brata dziewczyny. W końcu postanawia najpierw nauczyć ją walczyć. Mądra decyzja!
Nie pasowała mi tylko tutaj rola Argeta, który najpierw prosi Vievianne, aby przemówiła do rozsądku Raymondowi, a chwilę później "mówi jej", że nic nie może zdziałać. Rozdwojenie jaźni, czy co?
 I znowu piękne opisy. Cieszę się, że nie skupiasz się tylko na jednej rzeczy, na przykład na odczuciach i psychice bohaterów. Starasz się opisywać wszystko i tak powinno być.

Rozdział ósmy
Vivianne jest szkolona przez Raymonda, ale jak na razie mamy tylko scenkę z bieganiem. Rozbawiły mnie komentarze Argeta, są naprawdę świetne! Fajny z niego smoczek.
Nadal czuję niedosyt w sprawie śmierci rodziców dziewczyny. Tutaj wspomina o nich w myślach i mogę wywnioskować, że bardzo ich kochała. Więc dlaczego w ogóle nie przejęła się ich śmiercią? Przecież gdy giną rodzice, człowiek, który ich kochał, reaguje inaczej. Zupełnie inaczej.
Dalej mamy Elissę. Czuję, że będzie ona miała jakiś związek z Vivianne.
Przepraszam bardzo, ale czemu ona się dziwi reakcji ojca? Nie było jej przez ponad osiem lat, gdy żyła w krainie elfów, a teraz nagle powraca jak gdyby nigdy nic i jeszcze jest zszokowana zachowaniem rodziciela?

Rozdział dziewiąty
Mamy kolejną postać - Merisę. Już po pierwszych linijkach tekstu można się zorientować, że jest zła, że należy do tej drugiej strony. Dobrze, że nowych bohaterów wprowadzasz etapowo, a nie wszystkich naraz. Takim sposobem łatwo można zorientować się, kto jest kim.
Kobieta ma za zadanie wykończyć jakiegoś Henry'ego. Widać u niej wahanie, co jest nieco dziwne, bo przecież zabiła już setki osób, dlaczego akurat przy nim ma wyrzuty sumienia?
Zastanawia mnie co miał na celu plan tego mężczyzny. Żeby dziękować za uwolnienie, kiedy ta go zabija?
Znowu tajemnice. Nie wiem dla kogo działa Merisa, kim był ten Henry, co się właściwie działo. Na razie mogę tylko stwierdzić, że mamy trzy strony: dobrą Vivianne, bezstronną Elissę i złą Merisę.

Rozdział dziesiąty
Naprawdę sądzisz, że wieśniacy byliby tacy naiwni, żeby uratować Elissę, a rzucić się na Cienia? Zdradziła ich, a ona wciśnie im pierwszą lepszą bajeczkę (która bądź co bądź jest prawdziwa, ale oni przecież nie mogą o tym wiedzieć), po której zostaje uratowana i jeszcze do tego czczona. Rozumiem, że być może nie są najmądrzejsi, ale chyba są jakieś granice... Nie uważam, żeby Elissa miała aż tak dobre argumenty przemawiające na swoją korzyść, a na niekorzyść Cienia.
W końcu dziewczyna wraz z elfem uciekają. Właśnie, uciekają... Ona jest w ósmym miesiącu ciąży, jakim cudem daje radę biec?

Rozdział jedenasty
Merisa chyba ma wielbiciela... W końcu kto się czubi, ten się lubi, a ona z Nairdenem czubią się praktycznie cały czas. Ale czy to możliwe, żeby człowieka łączyło coś z Cieniem?
Zastanawia mnie dlaczego została wezwana do Przywódców i to jeszcze ze swym "kompanem". Coraz więcej tajemnic i nierozwiązanych spraw zaczyna przyprawiać mnie o nerwicę, a mam jakieś dziwne przeczucie, że wkrótce zapomnisz o połowie z nich, podczas gdy czytelnik wciąż będzie się głowił nad rozwiązaniem. Postaraj się doprowadzić chociaż jedną sprawę do końca.
Ogólnie rozdział mi się podobał, bo bardzo realistycznie wszystko przedstawiłaś. Nie było tym razem żadnych naciąganych scen, no i trzymałaś w napięciu do ostatniego zdania. Brawo!

Rozdział dwunasty
Vivianne zdecydowanie za łagodnie zareagowała przy rozmowie Raymonda z Taurenem... Powinna być raczej wściekła, że przez cały czas mężczyzna ukrywał przed nią tyle faktów nie tylko o jej bracie, ale też o całej tej przedziwnej sytuacji. W dodatku została wyśmiana przez Taurena, a ona zachowuje się, jakby chciała zaraz wszystkich naokoło przeprosić, że żyje. Okazuje skruchę, a gdzie jej temperament? Nagle zniknął? Zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni?

Rozdział trzynasty
W końcu doszło do spotkania Elissy z Vivianne! Wiedziałam, że te dziewczyny będą miały ze sobą coś wspólnego. Bardzo podobał mi się opis bitwy, masz prawdziwy dryg do takich scen. Nie wyszło nudno i sztucznie, tylko ciekawie i płynnie. Niemal czułam się, jakbym była wśród nich.
Szkoda, że uśmierciłaś Silväna, ale z drugiej strony to lepiej, bo dzięki temu wyszło bardziej realistycznie. Tylko pogratulować!
Trochę irytuje mnie to, że Elissa zdaje się być kobietą z żelaza... Ósmy miesiąc ciąży, dwa razy staje oko w oko ze śmiercią, ma siłę do ucieczki i długiej wędrówki, na jej oczach roztacza się mała wojna i ginie jej partner - a ona nie czuje choćby małego skurczu w podbrzuszu. Tak, będę się czepiać szczegółów, bo to bardzo ważne. Niby byłoby to jedynie małe wtrącenie, ale jednak wpłynęłoby na wiarygodność tekstu.

Skończę na NIEpechowej trzynastce (chociaż dla bohaterów chyba jednak pechowej...) i przejdę do skumulowania wszystkiego w jedno miejsce.
Masz już bardzo ładnie wykształcony styl, to nie jest Twoje pierwsze opowiadanie, prawda? Pióro masz co prawda niezbyt lekkie, ale sam autor Eragona także pisał dosyć ciężko, bo przy tego typu opowiadaniach trudno jest inaczej. Za to mogłabym się godzinami zachwycać nad opisami walk i bitw, bo są naprawdę świetne.
Wykreowanie bohaterów nie należy do rzeczy łatwych, ale Tobie nawet jakoś to poszło. Trzy dziewczyny i każda inna, ale mam przeczucie, że wszystkie są ze sobą jakoś połączone. Trochę brakuje mi większej ilości opisów Elissy, bo tak naprawdę nie mam pojęcia jaka jest. Wiem tylko, że jest w ciąży, miała elfa za partnera i uciekła z dzieckiem Galbatorixa. I tyle. Nie potrafię sobie jej wyobrazić, nie mam pojęcia jaki ma charakter, bo za bardzo skupiasz się na głównych wątkach, a tych pobocznych u Ciebie brak. A jeśli już przy tym jesteśmy, to właśnie przez to, wszystko brzmi tak jakby... sztucznie? Skupiasz się tylko na najważniejszych rzeczach, a tworzysz taki ich ogrom, że nie mogę się spod nich wydostać. Przytłacza mnie natłok informacji, którymi starasz się stłamsić czytelnika. Wszystko zdaje się być superważne, ale nic nie wyjaśniasz. Kiedy chcesz rozwikłać te tajemnice? Wszystkie w ostatnim rozdziale?Tempo akcji mnie nie zachwyca. Ciągle się coś dzieje, niemal co rozdział nowe tajemnice! Wiem, że chcesz zaciekawić czytelników, ale postaraj się trochę nad tym zapanować. Nie miałam czasu, żeby złapać oddech, przemyśleć to wszystko, co się dzieje, odetchnąć choć na chwilę. Co zaczynałam nowy rozdział - kolejna sprawa (w dodatku niewyjaśniona...), nad która będę zmuszona dumać. Zaraz się okaże, że o połowie z nich zapomnisz, podczas gdy czytelnicy dalej będą się głowić nad rozwiązaniem. Przystopuj trochę.
Najbardziej z Twojego opowiadania polubiłam Argeta. Jest zabawny, często sarkastyczny, dumny, rzuca żartami niemal za każdym razem, jak się pojawia. I o to chodzi! Dzięki niemu nie jest cały czas ponuro, dodaje potrzebnego komizmu do akcji. Trochę przypomina mi Saphirę, a szkoda... Ale nie będę już marudzić, Arget i tak pozostanie moim ulubieńcem.
Nie ma co się za dużo rozwodzić - styl masz dobry, tylko popracuj nad zaplanowaniem całego przebiegu opowiadania, bo wiele rzeczy Ci umyka. No i nie pędź tak z tą akcją, popracuj nad detalami, mało ważnymi szczegółami, bo traktujesz je trochę po macoszemu, a one są równie ważne co wątki główne.

27/40

4. Poprawność

Prolog
"Jest jeszcze i podstępna zabójczyni Merisa."
Tu przydałby się przecinek przed Merisa.

 "W tamtym momencie nie obchodziło ją to, że ktoś mógłby ją odnaleźć."
Powtórzenie. A może by przebudować zdanie na coś takiego: W tamtym momencie mało ważne było dla niej to, że ktoś mógłby ją odnaleźć.

 "Wtedy nie wiedziała, że to co wydawało się jej końcem (...)"
Przecinek przed co.

Rozdział pierwszy
 "To całkiem w moim stylu: Potknąć się o własne nogi."
Po dwukropku z małej litery.

"(...) ale raczej jakby chciał powiedzieć: Miałaś rację."
To samo.

Rozdział drugi
"Sny stał się rzeczywistością."
Stały.

"Żyłam nadzieją, że sny, który nękały mnie (...)"
Które.

"(...) ale nie był w stanie określić na co konkretnie mam uważać."
Przecinek przed na co.

Rozdział szósty
"Zarządził by najstarszy syn  z każdej rodziny w naszej wiosce musiał stanąć do bitwy."
Przecinek przed by.

"Nigdy nie sądziłam jednak , że będzie to moim przekleństwem."
Bez spacji przed przecinkiem.

"Nieliczni widzieli złego króla na żywe oczy, a ci którzy już mieli po temu okazję(...)"
Przecinek przed którzy.

"Elf, gdy tylko mnie zobaczył zaopiekował się mną."
Przecinek przed zaopiekował.

"Królowa elfów-Arya widocznie nie robiła mu z tego powodu żadnych wyrzutów."
Spacje po obu stronach myślnika oraz dodatkowy myślnik po Arya.

"Spogląda na mój brzuch dobrze już widoczny i o ile to możliwe jego nienawiść jeszcze bardziej przybiera na sile."
Powinno być: Spogląda na mój brzuch, dobrze już widoczny, i, o ile to możliwe, jego nienawiść jeszcze bardziej przybiera na sile.

Rozdział siódmy
"Na tych którzy skrzywdzili ludzi, których kochałam."
Przecinek przed którzy.

"-Czego nie zrobię? – pyta udając zdezorientowanie."
Przecinek po myślniku i przez udając.

"Arget patrzy na niego a potem zerka na mnie (...)"
Przecinek przed a.

"- Nigdzie się nie idziesz – odpowiada mi Raymond."
Hola, hola! Albo nigdzie nie idziesz, albo nigdzie się nie wybierasz.

Rozdział dziewiąty
"(...) wskazując ręką, żeby usiadła."
Żebym. Piszesz przecież w pierwszej osobie.

 "Mężczyzna widząc to wciąga raptownie powietrze (...)"
Przecinek przed widząc oraz przez wciąga.

"- Hmmm Zna pan (...)"
Wielokropek po Hmmm.

"- Owszem wygadał się pan – mówię unosząc brwi w rozbawieniu."
Przecinek po owszem oraz po mówię.

"Mówi uważnie obserwując moją reakcję (...)"
Przecinek przed obserwując.

"Chcę żeby było już po wszystkim."
Przecinek przed żeby.

Rozdział dziesiąty
"Jak można czcić w te sposób złego i nie żyjącego już człowieka?"
Ten. Nieżyjącego.

"Czyżby sądzili, że to dziecko Silväna ma coś z wiązanego ze złym królem?"
Związanego.

"Odzywam się dopiero wtedy, gdy jestem pewna, że nie zadrży mi głos::"
Jeden dwukropek za dużo.

"Poczym wskazuję placem na Cienia. -A sługom niewiernym zapewnijmy należyty pokaz naszego oddania!"
Po czym. Po myślniku spacja.

Rozdział dwunasty
"To chyba jakiś wewnętrzny niepokój, coś na kształt złego przeczucia sprawa, że wraca mi świadomość."
Sprawia.

"Jeździec wzdycha głęboko, po czym odzywa się do niewidzialnej do mnie postaci."
Dla mnie.

"Raymond zamyśla na chwilę."
Zamyśla się.

"- Zanim wyruszyłeś, – przerywa mu mocno rozgniewany głos (...)"
Bez przecinka.

Rozdział trzynasty
"Mam nadzieję, że nim mu nie będzie po tym wszystkim."
Nic mu nie będzie (...)

"Siedząc po drzewem przyglądam mu się w zamyśleniu."
Pod.

"Nic dziwnego w końcu słońce dopiero niedawno pojawiło się z powrotem na niebie (...)"
Przecinek po nic dziwnego.

Rozdziały są dosyć krótkie, ale błędów i tak jest mało, nawet w porównaniu do długości notek. Trochę problemów masz z przecinkami, ale to raczej nie wynika z Twojej niewiedzy, tylko z nieuwagi, to samo tyczy się drobnych literówek czy braku spacji lub wstawieniu jej o jedną za dużo. Wystarczy, że przeczytasz kilka razy rozdział przed opublikowaniem, a z pewnością wyeliminujesz większość z tych pomyłek. Nie jest to nic poważnego, zasady ortografii czy interpunkcji masz dobrze opanowane i to widać gołym okiem. Powtórzeń było niewiele, jeśli masz problem ze znalezieniem synonimu to zajrzyj do Internetu, pełno tam słowników wyrazów bliskoznacznych.

14/20

5. Ramki

Pierwsza ramka, w którą weszłam od razu jak tylko po raz pierwszy wyświetlił mi się blog, to Dla niewtajemniczonych w "Dziedzictwo". Mamy tam dokładny opis co działo się we wszystkich częściach, podoba mi się ten pomysł, bo jeśli ktoś rzeczywiście nie czytał serii to po tym streszczeniu łatwo się zorientuje co w trawie piszczy. Podałaś także źródło owego streszczenia, więc nie mam nic do zarzucenia.
Dalej zakładki takie jak Informowani o NN, o autorce, spam... Wszystko ładnie poukładane, nie mam nic do zarzucenia.
Radziłabym jeszcze zrobić zakładkę ze spisem treści, Twoja metoda nie jest zła, ale na stronie głównej masz także linki, których wcale nie jest mało i blog strasznie się przez to rozciąga. Ramka z linkami lub notkami byłaby dobrym rozwiązaniem.

4/5

6. Punkty dodatkowe

Nie odejmuję ani nie dodaję.


Zdobyłaś: 53/89 pkt
Ocena: dostateczny (3)

Ocena wyszła jaka wyszła, ale moim zdaniem jest to zdecydowanie mocna trójka! Popracujesz trochę nad tym, o czym Ci pisałam i będzie jeszcze lepiej. A ja trzymam kciuki, bo jest w Tobie zdecydowanie duży potencjał!

3 komentarze:

  1. Witam.
    Dziękuję Ci bardzo. Nie tylko za ocenę, ale i za to, że mnie przygarnęłaś z wolnej kolejki. Czekałam ze zniecierpliwieniem na Twoją opinię. Tak naprawdę się jej bałam, bo jestem bardzo wrażliwą osobą, która wszystko bierze do siebie. Ale trzeba wziąć się w garść i przyjąć wszystko na klatę. Muszę wreszcie przestać uciekać przed krytyką. ;)
    Dziękuję Ci bardzo za te wszystkie dobre rady, którymi mnie tu obsypałaś. Wiem, że blog nie jest idealny. Właśnie po to zgłosiłam go do oceny, żeby ktoś mi napisał co robię dobrze, a co źle i nie patrzył na to, że mnie zna. Dziękuję za szczerość. Właśnie tego było mi trzeba!
    Z szablonem rzeczywiście muszę coś zrobić. Może zgłoszę się do jednej z szabloniarni, albo poszukam w ich galeriach.
    Dziękuję za wytknięcie mi błędów, postaram się je wszystkie poprawić.
    Co do stylu, to rzeczywiście w początkowych rozdziałach jest sztuczny, sztywny i ogólnie drętwy. Teraz, z biegiem czasu, także i ja to wyczuwam. W ostatnio dodanych rozdziałach jest już na pewno lepiej, może nie idealnie, ale jednak lepiej. Mam nadzieję, że gdy będę ćwiczyć, uda mi się poprawić.
    Rzeczywiście za szybko lecę z akcją... Może powinnam nieco przystopować. Przemyślę to i postaram się poprawić.
    Przecinki wpycham często gdzie popadnie, albo o nich zapominam, niestety. Rozdziały zwykle czytam po kilka razy, ale to jest tak, że gdy znam tekst, często przeoczam błędy. Muszę jeszcze bardziej zwracać na to uwagę.
    Tak, zdecydowanie jest tu za dużo pomysłów powtykanych w każdym rozdziale. Muszę przemyśleć je, ogarnąć się i wziąć do roboty, bo inaczej nic z tego nie będzie.
    Ogólnie zrobię jeden wielki "remont". Może wtedy wszystko to nabierze nieco ładu i składu.
    Dziękuję raz jeszcze. Bardzo mi pomogłaś! Jestem Ci bardzo wdzięczna za poświęcony mi czas i dobre rady.
    Pozdrawiam serdecznie!
    Eveline

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bardzo dziękuję za komentarz. :)
      Z błędami naprawdę nie jest u Ciebie źle, czasem dobrze jest odczekać dzień/dwa z dodaniem rozdziału i nieco później go przeczytać, możliwe, że wtedy wyłapiesz więcej byków.
      Potencjał masz ogromny, więc mi pozostaje życzyć tylko powodzenia w dalszym pisaniu! :)

      Usuń
  2. Zawiódł mnie napis na belce, bo to tylko powtórzenie słów z adresu. Może jakiś mądry cytat? Z pewnością wiele pasowałoby do tematyki opowiadania, a potencjalny czytelnik zwróciłby większą uwagę, widząc starania autorki bloga.
    Proszsz, skoro masz takie parcie na cytacik na belce: http://michalossowski.com/coelhogenerator.html

    Zamień dywizy na pauzy lub półpauzy.

    Do pozostałościach po domu
    M. Pozostałości.
    D. Pozostałości.
    C. Pozostałościom.
    B. Pozostałości.
    N. Pozostałościami.
    Ms. Pozostałościach.
    W. Pozostałości.
    Jak widzimy, forma w dopełniaczu jest inna niż ta, której użyłaś.

    Używasz niepoprawnych cudzysłowów.

    Nasi bohaterowie docierają na obozowisko.
    Do obozowiska.

    odkrywa ile dziewczyna wie o Smoczych Jeźdźcach.
    Przecinek przed „ile”.

    Riloy'a
    Z-tyłka-wyjęty apostrof.

    Nie mam pojęcia kto to jest
    Przecinek przed „kto”.

    Mężczyzna czuje się w pewin sposób winny za śmierć brata dziewczyny.
    Pewien. // Winny śmierci brata (...).

    Rozdwojenie jaźni, czy co?
    Czy ten przecinek nie jest zbędny?

    Zastanawia mnie co miał na celu plan tego mężczyzny.
    Przecinek przed „co”. // Raczej mężczyzna miał coś na celu, nie plan, który najwyżej mógł mu to umożliwić.

    Nie wiem dla kogo działa Merisa
    Przecinek przed „dla”.

    Zastanawia mnie dlaczego została wezwana do Przywódców
    Przecinek przed „dlaczego”.

    Za to mogłabym się godzinami zachwycać nad opisami walk i bitw
    Zachwycasz się czymś, nie nad czymś.

    tak naprawdę nie mam pojęcia jaka jest.
    Przecinek przed „jaka”.

    nie mam pojęcia jaki ma charakter
    Przecinek przed „jaki”.

    rozdziale?Tempo
    Uciekła spacja.

    "Nieliczni widzieli złego króla na żywe oczy, a ci którzy już mieli po temu okazję(...)" Przecinek przed którzy.
    Widzieli na własne oczy. W żywe oczy mogli najwyżej kłamać. ;)

    "Na tych którzy skrzywdzili ludzi, których kochałam." Przecinek przed którzy
    A powtórzenie?

    "-Czego nie zrobię? – pyta udając zdezorientowanie." Przecinek po myślniku i przez udając.
    WUT?

    "Czyżby sądzili, że to dziecko Silväna ma coś z wiązanego ze złym królem?" Związanego
    Kulawe zdanie. Albo „(...) że to dziecko ma coś wspólnego/jest związane ze złym królem?”, albo „ (...) że dziecko Silväna ma coś wspólnego/jest związane ze złym królem?”

    "Siedząc po drzewem przyglądam mu się w zamyśleniu." Pod.
    Plus przecinek przed „przyglądam”.

    jeśli masz problem ze znalezieniem synonimu to zajrzyj do Internetu
    Przecinek przed „to”.

    w którą weszłam od razu jak tylko po raz pierwszy wyświetlił mi się blog
    Przecinek przed „jak”.

    Mamy tam dokładny opis co działo się we wszystkich częściach
    Przecinek przed „co”.

    bo jeśli ktoś rzeczywiście nie czytał serii to po tym streszczeniu łatwo się zorientuje co w trawie piszczy.
    Przecinki przed „to” i „co”.

    więc nie mam nic do zarzucenia. Dalej zakładki takie jak Informowani o NN, o autorce, spam... Wszystko ładnie poukładane, nie mam nic do zarzucenia.
    Powtórzenie.

    OdpowiedzUsuń